Co to jest miłość?… środa, 14 lutego 2018

Korfu, wybrzeże Paleokastritsy

 

Była druga połowa września. Tego dnia byłam zmęczona, a na dodatek się podziębiłam. Dopłynęliśmy do Rajskiej Plaży (kliknij TU! by zobaczyć Rajską Plażę z lotu ptaka) i pomyślałam, że zostanę z Sotirisem  w łódce, bo jeśli będę siedzieć  na ziemi, to podziębię się jeszcze bardziej.

Turyści wyszli na plażę, a my odpłynęliśmy kilka metrów w morze. Sotiris zacumował łódź i rozwiesił biały daszek. Łódka kołysała się jednostajnym rytmem na falach, a słońce ogrzewało mi twarz. Ciepłe, wrześniowe słońce na Korfu. Matko, jak przyjemnie… Poczułam jak moje ciało staje się ciężkie, jakby ważyło tonę i że każda jego komórka odpoczywa i jak baterie ładuje się słońcem.

-A nie jest ci ciężko tak tu na Korfu samej…? – spytał Sotiris. Wyjął chleb i zaczął karmić nim rybki, które natychmiast podpłynęły do łódki. Nucił sobie coś pod nosem, w rytm piosenki, która właśnie leciała. Jak w większości greckich piosenek, było tam coś o miłości. Właściwie nie potrafię sobie przypomnieć, dlaczego zaczęliśmy tą rozmowę. Może trochę przez tą piosenkę.

-Pewnie, że ciężko! A co ty myślisz… Uśmiecham się, ale moja praca to nie jest zabawa. I czasem jest mi samej ciężko – odpowiedziałam.

-Hmmm… No tak… Potrafię cię zrozumieć…

-Najbardziej momentami brakuje mi takiego zwykłego ludzkiego dotyku, przytulenia, pogłaskania. Tak, tego brakuje mi najbardziej. Trochę to dziwne, nie?

-Dlaczego? Najnormalniejsze w świecie.

-No, chyba! Haha!

-Dobrze, że masz Janiego i że jest dla ciebie dobry. No miejmy nadzieję, że tak jest. Ale to… Wie tylko i wyłącznie on sam! – Sotiris skończył chleb, usiadł i wygodnie oparł nogi na drugiej ławeczce. – Bo ja jak byłem młody, to wcale nie byłem dla swojej żony dobry.  Straszny dla niej byłem…

Wiem dokładnie co chciał mi powiedzieć, ale staromodne dobre maniery, nie pozwoliły mu ubrać myśli w dosadne słowa. Sotirisa lubię niesamowicie. Od pierwszego razu, kiedy wybraliśmy się jego łodzią na rejs. Jest już chyba starszy. Tak wnioskuję po zachowaniu, bynajmniej nie po wyglądzie. Skóra jego twarzy jest zawsze oliwkowo opalona, zdrowo naprężona, tak że właściwie nie ma na niej ani jednej większej zmarszczki. Błękitne oczy, białe jak śnieg włosy, bielące się wąsy i broda. Uwielbiam właśnie taki typ człowieka. Uśmiech jest jego naturalnym wyrazem twarzy. Nigdy nie widziałam go zdenerwowanego, albo żeby choć trochę uniósł głos.  Zawsze mówi łagodnie i spokojnie. Nigdy i nigdzie się nie śpieszy.

-Kiedyś, kiedyś… Jeszcze 70tych, to tu w Paleokastritsy nie było tak rodzinnie i spokojnie. Co tutaj się wtedy działo! Co noc miałem inną! I to zawsze z innego kraju! Nawet sobie nie wyobrażasz, co tu było w 70tych!

Tak już mam. Że jak ktoś opowiada mi coś ważnego o sobie, to nigdy nie oceniam. Nawet głęboko w myślach. Lubię wtedy w człowieka się zasłuchać, by dowiedzieć się jeszcze więcej. O nim. O życiu. O świecie.

-Haha… No! Sotiris! Czasu nie marnowałeś! – parsknęłam perliczym śmiechem.

-No mówię ci, co to były za czasy… Ale teraz jestem już bardzo grzeczny. Wygrzeszyłem się za młodu i wygrzeczniałem na starość. Teraz to sobie tylko patrzę i podziwiam…

-A twoja żona? Musiałeś się chyba nieźle wygimnastykować, żeby się nie dowiedziała… Co?

-Ja myślę… Powiem ci, że jestem przekonany, że wiedziała o wszystkim. Przecież wy kobiety czujecie takie rzeczy. Nie? Wtedy były inne czasy. Ale do szału mnie doprowadzało, jak wracałem nad ranem, a ona się niczego nie dopytywała. Gdzie byłem? Z kim? I co robiłem? Do szewskiej pasji! Myślałem sobie: „czemu nie pyta… czy jej to nie obchodzi? nie jest o mnie zazdrosna… uuu… to niedobrze, zły znak! zły znak!”.

-Sotiris, ale jak to jest z wami, z facetami. To ty kochasz swoją żonę?

-A przyznam ci się szczerze, że nie wiem… Bo powiedz mi: co to jest miłość? Że jak nie możesz spać w nocy, ciągle o niej myślisz i w brzuchu czujesz motyle? To jest pasja, to wcale nie jest miłość… Więc czym w zasadzie ona jest?

-A to jak się poznaliście… Jak to się stało, że wzięliście ślub?

-Najpierw się spotkaliśmy, później przebywaliśmy razem dużo czasu. I tak przyszło mi pewnego dnia do głowy, że chciałbym mieć dom, spokój, dzieci… Że chcę się ustatkować. I że mógłbym tak z Irini… Ale nie było w tym romantyczności. Tak jak na tych filmach, żebym umierał z miłości. Tak nam było dobrze, więc tak postanowiliśmy. Ale to też przecież nie znaczy, że to nie jest miłość…

-Dziwne, słucham ciebie i  nie potrafię wyczuć, czy ty ją kochasz, czy nie.

A czy w życiu wszystko musi być takie jasne, jednoznaczne, czarne albo białe? Bo co to jest ta miłość…? Ja nie potrafię powiedzieć.  Jak jej nie ma, jak wracam wieczorem z pracy, to się cały czas oglądam, gdzie jest moja Irini, no gdzie? Jak raz była w szpitalu, to tak się martwiłem… Nie mogłem spać… I tak dziwnie mi było, że nie śpię z Irini. Nie potrafię sobie wyobrazić, jakby jej przy mnie nie było… Ale czy to już jest miłość…? A może jedynie przywiązanie? Tyle pięknych wspólnych chwil… Mamy dwóch synów i takie duże wnuki… Ale czy to jest już miłość??? Nie wiem… I niech tak już zostanie…

*

Dziś jest Święto Zakochanych. Ale dzisiejszy tekst dedykuję Wszystkim tym, którzy nadal nie wiedzą, co to jest miłość, nadal jej szukają, cierpią z jej powodu i się w niej plączą. Tym, którzy nie potrafią powiedzieć, czy kochają. Bo… „Czy wszystko w życiu musi być takie jednoznaczne?” Powiedzcie sami… Chyba nie…

 

 

WAKACJE NA KORFU cz. 5: Którą część Korfu wybrać? Opisy regionów i plaż… sobota, 10 lutego 2018

Nasza wycieczka na RAJSKIEJ PLAŻY (Chomi)
Kliknij TU! by sprawdzić naszą ofertę wycieczek po Korfu.

Kolejnym pytaniem, które powraca jak boomerang jest pytanie: którą część Korfu wybrać? Która odpowiadać będzie najlepiej? I jakie są tam plaże?

Nie ma bata, by na to pytanie odpowiedzieć w kilku zdaniach, bo wyspa jest duża i bardzo zróżnicowana. To jednak ogromny plus, bo dzięki temu każdy znajdzie miejsce idealne dla siebie.

TU! przeczytasz wszystko o najważniejszych miejscowościach na Korfu.

TU! przeczytasz opisy popularnych hoteli.

TU! przeczytasz wszystko na temat pogody.

TU! przeczytasz czy lepiej jechać na wyspę z biurem podróży, czy może na własną rękę.

 

PÓŁNOCNY ZACHÓD

Ta część wyspy spodoba się osobom, dla których ważne są piękne, niekończące się piaszczyste plaże. Część północno – zachodnia będzie pasować w punkt! Ta część wyspy ma bardzo dobrą infrastrukturę turystyczną, więc jest tam wszystko co do szczęścia typowemu turyście potrzeba. Można dobrze zjeść i nieźle się wybawić. Cała ta część skąpana jest w mięsistej zieleni. Czy jest jakiś minus? Niestety, jest i to spory. Są nim drogi! Ta część ma najtrudniejsze na całej wyspie drogi. Kręte, wiodące przez wąskie wioski, pod górę i w dół. Trudno jest poruszać się nawet z mapą czy nawigacją, bo drogi splątane są jak kłębek nici. Może to właśnie dlatego, to tam kręcona była słynna scena pościgowa Jamesa Bonda (kliknij TU!)! Nawet Bond miał tu niezłe wyzwanie.

Główne miejscowości: Arillas, Agios Stefanos, Agios Georgios (Pagi).

PÓŁNOC

Jest to jedna z najczęściej odwiedzanych przez turystów część Korfu. Z tego względu na próżno szukać tam prawdziwej Grecji. Północ wyspy właściwie zamiera na zimę, a budzi się na sezon turystyczny. Ujmując wprost… Sporo tam turystycznego kiczu. Ale z drugiej strony… Wielu osobom miasteczka w północnej części Korfu, bardzo odpowiadają. Infrastruktura turystyczna jest tam bardzo dobra. Jest więc gdzie dobrze zjeść i dobrze się zabawić. Plaże północnej części są przeważnie żwirowate. Plusem jest  widok na Albanię, którą widać po wschodniej stronie. Część północna ma również całkiem dobre połączenie z miastem Korfu.

Główne miejscowości: Roda, Sidari, Acharavi, Agios Spiridonas.

PÓŁNOCNY  WSCHÓD

Z częścią północno – wschodnią jest tak, że może się szalenie spodobać, ale z drugiej strony może się okazać bardzo średnim wyborem. Wszystko zależy od potrzeb. Jakie są plusy? I dlaczego wielu osobom (między innymi mnie!) bardzo się tam podoba? Po pierwsze to właśnie tam, w wielu miejscach doświadczyć można takiej prawdziwej, swojskiej Grecji. Po drugie: jest to najbardziej zielona część Korfu. Widoki są obłędne! Z jednej strony widać niekończące się zielone gaje oliwne, a z drugiej wybrzeża Albanii.  Jakie są minusy? Plaże, co prawda mają fenomenalne widoki, ale są wąskie i kamieniste. Jest to również najbardziej górzysta część Korfu. Hotele znajdują się zazwyczaj na wzniesieniach (wyjątkiem jest Kassiopi). Jeśli ktoś nie jest w dobrej kondycji, wchodzenie do hotelu i schodzenie z niego, może być problemem.

Główne miejscowości: Kassiopi, Kalami, Nissaki, Barbati.

ŚRODKOWY WSCHÓD

Ta część  wyspy najbardziej spodoba się  osobom, które nastawiają się na podróżowanie po wyspie. Miasto Korfu jest na wyciągnięcie ręki, a tam czeka niekończąca się ilość atrakcji (kliknij TU!). Infrastruktura turystyczna jest tu bardzo dobra. Plaże są przeważnie żwirkowate. Również i stąd widać już Albanię. Cała część środkowa oraz samo miasto Korfu, są najlepszą bazą wypadową w inne części wyspy lub też bazą do częstych odwiedzin miasta Korfu.

Głowne miejscowości: Ipssos, Gouvia, Dassia, Kondokali, miasto Korfu.

POŁUDNIOWY WSCHÓD

Ta część Korfu jest bardzo często wybierana przez turystów. Z tego względu infrastruktura turystyczna również jest świetnie rozwinięta. Bary, restauracje, tawerny. Plaże są przeważnie żwirowate. Ponieważ ląd jest bardzo blisko, woda w tej części wyspy jest zawsze najcieplejsza, a morze najbardziej spokojne. Ta część wyspy jest też bardzo dobrym punktem wypadowym do innych części Korfu. Wystarczy wsiąść w autobus lub pojechać prostą  drogą w kierunku miasta Korfu.

Główne miejscowości: Gastouri, Benitses, Moraidika, Messoni.

POŁUDNIOWY ZACHÓD

Ta część będzie idealna jeśli marzycie o długich plażach z piaskiem delikatnym jak jedwab. To właśnie tam są jedne z najpiękniejszych plaż na Korfu. Więc to super mocny plus. Jakie są minusy? Hotele, które znajdują się w części południowo – zachodniej, są dość oddalone od miasta Korfu. A na samym południu atrakcji nie ma aż tak wiele. Żeby więc poza terenem hotelu zobaczyć coś jeszcze, trzeba będzie się udać na dłuższą wyprawę.

Główne miejscowości: Agios Georgios (Argirades), Lefkimi, Kavos.

ŚRODKOWY ZACHÓD

Przyznaję, że uwielbiam tę część wyspy. Trudno się tu do czegoś przyczepić. Plaże są genialne i na dodatek wiele z nich jest piaszczystych. Widoki zapierają dech w piersiach. Z jednej strony pięknie widać morze, a z drugiej mięsistą zieleń. Infrastruktura turystyczna jest bardzo dobra. A na dodatek jest też bardzo blisko do typowych, greckich wioseczek. Czy jest jakiś minus? Niektóre drogi (części bardziej na południe) są bardzo kręte i trudno się na nich odnaleźć. Ale żaden inny minus nie przychodzi mi już do głowy.

Główne miejscowości: Paleokastritsa, Lakones, Liapades, Agios Gordis, Pelekas, Ermones.

*Jeśli jedziesz na Korfu na własną rękę  i interesują cię apartamenty w PALEOKASTRITSA – wyślij zapytanie na mail: kontakt@salatkapogrecku.pl

Byliście już na Korfu? Jeśli tak, to koniecznie napiszcie w komentarzu,  w której części wyspy  i jak się Wam ona podobała???

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Co na starość robią Grecy?… poniedziałek, 5 lutego 2018

 

Chwilę po tym, jak wróciliśmy z naszych krótkich wakacji w Paryżu, wybrałam najlepsze zdjęcia i poszliśmy z Janim do fotografa, żeby je wywołać. Zawsze chodzimy do tego samego, również dlatego, że Dymitris jest przesympatyczny. Zazwyczaj w jego zakładzie, przy biurku, które znajduje się przy głównym oknie wychodzącym na ruchliwą ulicę, siedzi jego starszy ojciec. Dymitris czasem daje mu jakieś proste zajęcie. Jego tata przybija pieczątki, zakleja, albo rozkleja koperty. A jak nie ma już zupełnie nic do robienia, to wyjmuje taki wielki słownik języka greckiego, grzebie w nim  i później wszystkich poprawia. Tym razem siedziała jego mama. Starsza pani grubo po siedemdziesiątce, z zakręconymi w loki siwymi włosami. Siadłam na krześle przy jej biurku, czekając na wywołane zdjęcia. Starsza pani rozmawiała przez telefon:

-Nic zupełnie nic nie złapałeś… Aż tak dziś wieje…?! Ach, to maestro… Dobrze, to trzeba będzie coś innego ugotować. Jak mówisz, że tak wieje, to ryby dziś nie będzie. A o której będziesz w domu?(…)

Kiedy skończyła rozmawiać ze swoim mężem, nie mogłam się powstrzymać. Zadałam pytanie:

-Czyli ten porywisty wiatr, który wieje dziś od morza, to jest właśnie maestro? Wie pani, a ja  myślałam, że ten wiatr jest tylko na wyspach i tylko latem?

-Nie, zimą też wieje. I na lądzie jak najbardziej… Pojechał dziś Adonis do Agios Sideros i miał złowić rybę na obiad. No, ale jak tak wieje, to nie może głęboko wypłynąć i nic dziś nie złapał. A taka ryba, wyłowiona prosto z morza… Jak raz taką spróbujesz, to już nigdy nie włożysz do ust ryby ze sklepu. Nawet najlepszego!

-Tak… Jest aż taka różnica?

-No, różnica jest ogromna. Taka ryba smakuje morzem! Zazwyczaj prawie nic z nią już nie robię. Jak Adonis porządnie wypatroszy, trochę soli i to najlepiej morskiej, trochę cytryny, oliwy i ewentualnie tymianku i w ustach czujesz całe morze. Uwielbiam! Ryby, owoce morza. Mogłabym je jeść codziennie!

-Ja też! – przyznaję starszej pani rację – No może nie codziennie, bo by mi się znudziło. Ale mój najlepszy obiad… Owoce morza, sałatka po grecku i lampka białego wina. Najlepsze jedzenie pod słońcem. A tak w ogóle, to ja też uwielbiam wszystko co jest związane z morzem… Widok, jedzenie, nawet jego zapach… Mogę się gapić na morze godzinami…

TUTAJ! zobaczysz nasze video jak zrobić oryginalną sałatkę po grecku.

-Haha! Mam tak samo! Jak jest lato to co drugi dzień zjeżdżamy do Agios Sideros. Tam jest spokojna plaża, taka jedna kawiarenka i niewielki port. I to właśnie tam mój Adonis cumuje swoją łódkę. Ja zazwyczaj idę na plażę. Trochę popływam, trochę poleżę i sobie popatrzę. A Adonis w tym czasie płynie w morze i łowi ryby. Czasem coś tam złapie, a czasem jest tam cały dzień i nic nie złowi. Jak ja się z niego wtedy ubawię! Pół dnia siedzi i nic nie złowi, a tak lubi iść na ryby. I jak już się robi trochę później, to najpierw po mnie podpływa, zabiera mnie z plaży i cumujemy jego łódź. Zazwyczaj jestem jeszcze w moim pareo. A mam najróżniejsze! Chyba z dziesięć. Bardzo wszystkie lubię! I jak już jedziemy do domu, to po drodze zazwyczaj się pyta: „ A może byśmy tak jeszcze skoczyli sobie na piwo?”. Zawsze jestem za! A co ja będę siedzieć w czterech ścianach! Idziemy sobie jeszcze na piwo. I tak wracamy często  już wieczorem.

TUTAJ! przeczytasz o tym, jak Greczynki wiążą pareo, czyli letnie chusty.

TUTAJ! zobaczysz jak z pareo zrobić plażową torbę.

-To przyjemnie sobie żyjecie!

-A nie narzekam! Mój Dymitris – bardzo dobry chłopak! Zobacz jaki odchowany! Tak sobie spokojnie żyjemy. Dzieciom się układa. Wnuki piękne, dorodne, zdrowe. Co nam więcej do szczęścia potrzeba. Jak tylko jest pogoda, to nad morze jedziemy.

Pogadałyśmy jeszcze trochę. Powymieniałyśmy zdania, myśli i opinie. O wszystkim i o niczym. Dymitris wcale się ze zdjęciami tym razem nie śpieszył. Chyba czuł, że nam się dobrze gada. A później się przyłączył i powiedział, że nawet z tego maestro się cieszy. Bo dziś miał ochotę na stek, to może mamę ubłaga. Ja zaczęłam się śmiać. Tak rozbawiło mnie stwierdzenie, że w Grecji trudno jest coś zaplanować. Bo jak na przykład zawieje maestro, to na obiad nie ma ryby, bo nie można jej złowić. I trzeba wymyślać coś innego.

Zapłaciliśmy za zdjęcia i wyszliśmy. Ruszyliśmy załatwiać setki innych przyziemnych spraw. Miło jest tak sobie pogadać. O wszystkim i o niczym.

Czy Grecy są leniwi?… piątek, 2 lutego 2018

 

„Grecy są leniwi! Większość czasu spędzają w kawiarniach i tawernach. Nic im się nie chce, ciągle się spóźniają i wszystko odkładają na wieczne jutro”. Do tego dołożyć można jeszcze stwierdzenie, że: „na kryzys to sami sobie zapracowali”. Taką opinię o Grekach ma ogromna liczba turystów, którzy pierwszy raz przylatują do Ellady na wakacje. Zabawne. Raczej nikt, kto z Grekami pracował, nie podpisze się pod tym stwierdzeniem. Gdzie w takim razie leży prawda o Grekach i ich podejściu do pracy?

 

Kiedy jeszcze jako studentka Erasmusa, pierwszy raz przyleciałam do Grecji, zafundowano nam kurs greckiego. Założyłam, że wyciągnę z niego tyle ile się da, ale też bez przesady. Przecież jestem w Grecji, a tu wszystko wszystkim wisi, więc nie ma co aż nadto się tak przejmować. W języku greckim każdy wyraz ma swój akcent, który przypada na różne litery. Akcenty zaznacza się podczas pisania apostrofem nad daną literą. „Acha… – pomyślałam, kiedy powiedziała nam o tym nasza nauczycielka greckiego – Ale hola! hola! Jestem w Grecji… Więc wiadomo! Nikt na pewno nie będzie zwracać uwagi na jakąś kreskę nad daną literką!”. I tak machnęłam, na wszystkie akcenty ręką.

Kiedy kilka lat później, przeprowadziliśmy się z Janim do Grecji na stałe, zaczęłam od solidnej nauki języka. Zapisałam się do mojej bliskiej znajomej na naukę greckiego. Moje założenie było takie, że na bank pieniądze za lekcje okażą się wywalone w błoto, bo Grecy, jak to Grecy. Moja nauczycielka, pewnie będzie gadać o tym co ugotować i większość lekcji, będzie polegać na piciu kawy. Troszkę się jednak z tym pomyliłam…

-Akcenty! – krzyknęła na pierwszej lekcji.

-A tak… Akcenty! Ale to przecież nic ważnego, nie? Nie będziemy się chyba zajmować jakimiś małymi przecinkami?

-No, ale jak nie będziesz zwracać na nie uwagi,  to będziesz po grecku dukać tak, że nikt cię nie zrozumie. A ty chyba chcesz mówić poprawnie, prawda?

I wtedy się zaczęło. Zaczęłyśmy od akcentów. W ruch poszły zasady gramatyczne, których w greckim jest sporo. Moja nauczycielka okazała się być maniaczką poprawności gramatycznej, wymowy i bezbłędnej pisowni. Lekcja trwała od do, a jeśli na chwilę zboczyłyśmy z tematu, zostawałam o kwadrans dłużej, żeby dokładnie przerobić materiał danej lekcji. Już wtedy zapaliła mi się lampka, że Grecy nie funkcjonują na zasadzie, że wszystko im wisi, jak zakładałam wcześniej… Moja nauczycielka, wcale nie była wyjątkiem od reguły. Skąd jednak wziął się stereotyp o Grekach – leniach? Bo przecież jakoś jednak powstał? Zastanówcie się, gdzie będąc w Grecji obserwujecie Greków???

Kiedy wpada się do Grecji na wakacje, zazwyczaj przebywa się na plażach, w kawiarniach, tawernach, albo w centrach miast. Widzi się zatem Greków, którzy piją kawę, jedzą kolację, albo wypoczywają na plaży. Bez żadnego stresu, całkowicie zrelaksowani, oddają się przyjemnościom. Ale, to wcale nie oznacza, że Grecy tak samo zachowują się w pracy. W greckiej mentalności i stylu życia jest tak, że jeśli się odpoczywa, to naprawdę zostawia się wszystkie problemy, nie myśli się o pracy i czerpie się przyjemność z prostych rzeczy, które niesie życie. Wspaniałego jedzenia, cudownie pachnącej kawy, pięknego dnia na plaży. Jeśli ktoś kiedyś pracował z Grekami, to… No właśnie! Może być bardzo zaskoczony.

TUTAJ!  przeczytasz wszystko o greckiej sjeście.

Oczywiście, trudno jest włożyć wszystkich do jednego worka, bo przecież każdy człowiek jest inny. Ale wiele osób, która choćby w turystyce pracowała z Grekami, wie że Grecy potrafią pracować do upadłego i są przy tym nie do zdarcia. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem z pełną odpowiedzialnością obiema rękami. Jeśli jest taka potrzeba i wymaga tego sytuacja, tak – Grecy pracują sto procent skupieni na tym co robią, dając z siebie wszystko. Kiedy pierwszy sezon, zaczęłam pracować z Grekami, byłam zupełnie zbita z tropu, bo przecież stereotyp, który miałam w głowie, mówił zupełnie co innego. I później, przez długi czas, było mi zwyczajnie głupio.

       Trzeba jednak bardzo mocno zaznaczyć jedną rzecz.

Praca nie była, nie jest i pewnie nigdy nie będzie dla Greków najważniejsza.

Typowy Grek ma zupełnie inną piramidę wartości. Na jej szczycie  stoi: rodzina, przyjaciele, czas na cieszenie się swoim życiem. Praca jest ważna, ale jest niżej. Co za tym idzie? Jeśli ktoś ma swoją firmę, swój interes, wcale nie pędzi by rozwijać go w zawrotnym tempie, a później otwierać kolejne i kolejne biznesy. Zarabianie pieniędzy i sukces, wcale nie oznaczają dla Greków szczęścia. Nie jest również tak, że ilość pieniędzy i pozycja mówią o wartości człowieka.

TUTAJ! przeczytasz o pewnej kłótni w naszej sałatkowej rodzince.

Kiedy więc typowemu Grekowi powie się, żeby został w weekend pracy i podjął się dodatkowego zlecenia, najpewniej odmówi. Nie dlatego, że mu się nie chce, ale dlatego że w ten weekend coś innego jest dla niego istotniejszego. Najpewniej będzie chciał spędzić czas ze swoją rodziną, przyjaciółmi, czy też zwyczajnie wyluzować. A to wcale nie jest lenistwo, tylko inny system wartości. Jeśli ktoś ma firmę, nie będzie na jej rozwój poświęcać całego swojego czasu. Bo być może stwierdzi, że chce mieć czas na  powiększenie rodziny. To znów nie lenistwo, tylko kwestia wyboru tego, co jest dla nas ważniejsze.

TUTAJ! przeczytasz wszystko o atrakcjach na Korfu.

Który styl życia jest lepszy? Ten który lepiej NAM odpowiada. I nic do tego nikomu. Ale nie ukrywam. Czasem nawet mnie boli kiedy ktoś, kto pierwszy raz jest w Grecji, tak łatwo ocenia Greków na dzień dobry powtarzając stereotypy. Każdy ma swój pogląd na to czym jest jego szczęście.  Jednak w naszym dzisiejszym świecie, który pędzi tak zawrotnie, grecki styl życia dający przede wszystkim codzienną przestrzeń na swobodny oddech i cieszenie się życiem, dla mnie jest ZDROWYM WYBOREM.  Życie mija stanowczo za szybko, żeby spędzać go jedynie na zarabianiu pieniędzy. A jedną z największych wartości Grecji jest to, że tu wciąż ważniejsze jest „być” od „posiadać”…

 

 

Sałatka po grecku TV – odc. 22: Ciasto cytrynowe… sobota, 27 stycznia 2018

Jest to jeden z najczęściej czytanych i wykorzystywanych przez Was przepisów z Sałatki. Przepis na ciasto cytrynowe! Ponieważ wracacie do niego tak często (przepis jest TU!), postanowiliśmy ten przepis przedstawić w formie krótkiego filmiku. To ciasto wychodzi zawsze. Nie ma takiej możliwości, że coś nie wyjdzie, coś się nie uda. Jeśli wcześniej macie przygotowane wszystkie składniki, całość polega właściwie na dobrym zmieszaniu wszystkiego i nie zajmuje dłużej niż kwadrans. Ja robię je tak często, że przy dobrych wiatrach zajmuje mi 10 minut. A później cały dom wypełnia się cudownym zapachem słodkiej cytryny. Po kilku minutach zazwyczaj nic nie zostaje, a dookoła słychać tylko ochy i achy!  Jeśli macie ochotę na coś szybkiego i bajecznie pysznego – koniecznie spróbujcie ciasta cytrynowego z tego przepisu!

Dajcie znać jak wyszło w komentarzach!

 

TUTAJ! jest przepis na greckie pomarańczowe ciasto paksimadi.

 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – 10 greckich sposobów na szczęście… poniedziałek, 22 stycznia 2018

Widok z wyspy Amorgos

Po przedostatnim wpisie na temat kieratu pracy i niedoczasu (kliknij TU!), na blogu jak i na sałatkowym Facebooku, wywiązała się burzliwa dyskusja na temat czasu, pieniędzy, stylu życia i zwyczajnie… szczęścia. Dla jednych grecki styl życia, jest idealną alternatywą wiecznego zagonienia i jednocześnie czymś, czego można Grekom pozazdrościć. Dla innych, jest czymś zupełnie niemożliwym do zrealizowania w dzisiejszych wiecznie zagonionych za bytem, czasach.

Nic w życiu nie jest ani czarne, ani białe. I prawda zazwyczaj jest gdzieś pośrodku. Nie ważne, za którą stroną się opowiadacie. Z pewnością Grecy, wypracowali sobie kilka fantastycznych patentów na życiowe wyluzowanie, cieszenie się wszystkim, na rozsmakowywanie się w codzienności. Wszystkim tym, co zwyczajowo nazywamy szczęściem. W dzisiejszym poście – 10 greckich sposobów na szczęście!

1: W RODZINIE SIŁA

Grecy ogromną ilość czasu autentycznie spędzają ze swoimi rodzinami i gronem przyjaciół. Co mam na myśli pisząc „autentycznie”? Nie są to kontakty tylko w święta i rodzinne okoliczności. Ale żywy kontakt i aktywne uczestniczenie w swoim życiu. Każdy, kto kiedyś miał do czynienia z typową grecką rodziną wie, że potrafią w tym również przesadzać, ale to temat na inny post. Tutaj naprawdę każdy ma ze sobą świetny kontakt, a rodziny są silne niczym gangi. Każdy każdemu pomaga. A kiedy ktoś ma problem – jak kawę na ławę wykłada się wszystko podczas zwykłego, codziennego obiadu. Psychoterapeuci muszą mieć w Grecji spory problem ze znalezieniem potencjalnych klientów… Nikt przecież nie pomoże tak skutecznie jak najbliższa rodzina i przyjaciele.

2: DELEKTOWANIE SIĘ JEDZENIEM

Jedzenie jest w Grecji najprawdziwszą manią. Grecy kochają jeść i trudno im się dziwić, bo kuchnię mają rewelacyjną! Na jedzeniu spędzają ogromną ilość czasu. Wieczorne wyjście do tawerny, jest traktowane na równi z wyjściem do teatru. Każdy ubiera się odświętnie i na takie wyjście lepiej zarezerowować kilka bitych godzin. Z pokaźną ilością współbiesiadników wszyscy dosłownie rozsmakowują się w jedzeniu, dyskutując o nim całymi godzinami. Ja też, właściwie po pierwszej wizycie w tradycyjnej greckiej tawernie, odkryłam że to jedznie potrafi być źródłem szczęścia.

TUTAJ! przeczytasz o tym jak wygląda biesiada w tradycyjnej greckiej tawernie.

3: SEKS

Nie jest to nawet tajemnicą poliszynela, że Grecy kochają się kochać i potrafią bez  ogródek o tym rozmawiać. Jeśli ktoś jest smutny, grymasi, marudzi, ogólnie rzecz ujmując – trudno jest z tą osobą wytrzymać, pół żartem, ale bardziej serio, mówi się w Grecji, że tej osobie brakuje seksu. I wiecie… Chyba coś w tym jest! Seks to przecież samo szczęście!

4: ROBIENIE WIELKIEGO NIC

Mam skłonność do pracoholizmu. Uwielbiam przy tym moją pracę i bywają momenty, że potrafię się w niej zatracić. Idealną dla mnie równowagą są kontakty z moimi greckimi przyjaciółmi i znajomymi. Często robimy jedno wielkie nic. Leżymy bykiem na kanapie, śmiejemy się i gadamy o totalnych głupotach. Albo godzinami siedzimy przy kawie. Takie robienie niczego jest dla mnie jak ładowanie baterii i od czasu do czasu jest naprawdę potrzebne do życiowej równowagi.

5: KONTAKT Z NATURĄ

Nigdy nie należałam do wielkich fanów natury. Nie widziałam niczego szczegółnego w spacerach po lesie, wspinaczcne po górach  czy też wędrowaniu na łonie natury. To się zmieniło po przeprowadzce do Grecji. Po pierwsze, Grecja ma całą masę przepięknych miejsc, gdzie człowiek jest blisko natury, a po drugie Grecy kochają kontakt z przyrodą. I to właśnie w Grecji pierwszy raz odkryłam przyjemność z kontaktu z naturą.

TU! przeczytasz na temat punktu widokowego na Korfu, nazywanego Cape Drastis.

6: PRAKTYKOWANIE RUTYNY

Grecy raczej nie kojarzą się Wam z ludźmi zorganizowanymi. Ten stereotyp nie jest tak do końca prawdziwy. W Grecji obiad zawsze jest punkt 14.00, kiedy też (zawsze punktualnie!) zamykane są sklepy. W czasie sjesty sąsiad jest w stanie zadzwonić na policję, kiedy słyszy że ktoś wbija w ścianie gwoździe. W niedzielę nie robi się nic i pozamykane są nawet stacje benzynowe. Grecy żyją zgodnie ze swoją rutyną. Wiadomo tu: co, kiedy i o której godzinie. Moim zdaniem – jest  to kolejny element greckiego szczęścia.

TU! przeczytasz wszystko o greckiej sjeście.

7: AKCEPTOWANIE SWOICH SŁABOŚCI

Każdy ma coś za uszami. Nikt nie jest idealny. Ja dla przykładu mam momenty, kiedy strasznie się guzdram i przez to (czego sama nie lubię) czasem się spóźniam. W naszej Sałatkowej rodzinie wszysty o tym wiedzą i jest to częsty powód do żartów, które mnie samą bawią aż do ataku śmiechu. Najróżniejsze ludzkie słabości, przywary, wady często są tu powodem do śmiechu. Nie robi się z nich problemu.  Ok, trzeba nad sobą pracować, ale w końcu też jesteśmy tylko ludźmi. Fajne w Grekach jest to, że swoje wady potrafią po pierwsze oswoić, a po drugie – nawet i je polubić.

8: CELEBROWANIE

Spróbuj no tylko zapomnieć o imieninach swojej teściowej, szwagierki, znajomego…! Grecy tak na 1000% obchodzą imieniny, urodziny, rocznice, święta, uroczystości, itp. Pamiętają o nich, odpowiednio się przygotowują i jak nikt inny – świętują na całego. I to jest super! Im więcej powodów do świętowania tym… więcej szczęścia!

TU! przeczytasz wszystko o greckich imionach.

9: ŚMIECH

Jeśli tylko znajdzie się najmniejszy powód do żartów, to typowy Grek wykorzysta go na całego. Ktoś coś powiedział, zrobił, pomylił się. Dowcipy, żarty, niezliczona ilość komedii, programów, parodii, reklam w tv, czy też najzwyklejszych rozmów. Grecy uwielbiają się śmiać i znajdą wszędzie powód, żeby śmiać się jak najwięcej.

10: MORZE

Na sam koniec pozwolę sobie na prywatę. Jedną z rzeczy, która przynosi mi codziennie poczucie szczęścia, jest gapienie się i kontakt z morzem. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest… Ale podobnie ma wielu Greków. Odczuwam błogostan, kiedy patrzę na delikatnie falującą powierzchnię morza. To, jak pobłyskują na niej promienie słońca. Uwielbiam jednostajny szum fal, słony morski zapach i wszystkie morskie smakołyki. Dla mnie kontakt z morzem, jest jednym z elementów codziennego szczęścia.

A jakie są TWOJE? Twoje sposoby, by czuć jak najczęściej szczęście???

Przewodnik po KORFU, cz. 24 – Zamek Angelocastro… środa, 17 stycznia 2018

Zamek Angelocastro

 

Bez dwóch zdań, jest to jedno z najpiękniejszych miejsc na całej Korfu. Co prawda, żeby dostać się na sam szczyt, zwłaszcza w środku lata, trzeba się trochę namęczyć ale widok, jaki rozpościera się z twierdzy, rekompensuje wszystko. Niczym nieograniczona panorama na Morze Jońskie, które niepostrzeżenie przechodzi w Adriatyk powoduje, że dosłownie uginają się nogi. Czasami, kiedy pogoda jest dobra, widać jak linia horyzontu się ugina. Idealny dowód, że Ziemia naprawdę jest okrągła. Całe połacie mięsistych gajów oliwnych, przepruwają serpentyny cienkich dróg. A morze tuż przy poszarpanym wybrzeżu, przybiera wszystkie możliwe odcienie błękitu.

 

Zamek Angelocastro znajduje się w północno – zachodniej części Korfu. Żeby do niego dojechać, trzeba mieć  doświadczenie za kierownicą, bo droga jest wymagająca. Jadąc na północ z Paleokastritsy, trzeba najlepiej kierować się na Makrades, a następnie wjechać do niewielkiej wioski – Krini, z typową wenecką zabudową. Najpierw przejeżdża się przez oliwny gaj, który wygląda jak scenografia do baśni. Kiedy wyjeżdża się z oliwnego gaju, zaczyna się zabawa. Droga jest bardzo wąska i ma bardzo ostre zakręty. A niżej jest już przepaść.

Kiedy nagle wyłania się widok na potężny zamek, zazwyczaj każdemu opada szczęka. Ruiny genialnie wpisują się w przepiękny krajobraz na Morze Jońskie, gaje oliwne i pokręcone drogi. Żeby dojść na sam szczyt zamku, potrzeba około pięciu, dziesięciu minut wchodzenia po schodkach. Do dziś z samego zamku niewiele zostało. A tym, co najbardziej przyciąga tu turystów, jest nieziemski widok. Z naszymi wycieczkami jeździmy tam kilka razy w tygodniu (sprawdź ofertę wycieczki WIDOKI KORFU) i daję słowo, że trudno znaleźć kogoś, kto nie jest zachwycony.

_______________

TUTAJ! przeczytasz o historii cesarzowej Sisi.

TU! dowiesz się wszystkiego o Pałacu Achillion.

Z historią zamku jest spory problem. Nie ma rzetelnych opracowań, wiele rzeczy do dziś nie ustalono, w wielu źródłach są nieco sprzeczne fakty, a w przewodnikach podawanych jest zazwyczaj kilka bardzo ogólnych informacji.

Najprawdopodobniej, teren zamku był fortyfikowany już w V/VI wieku. Dlaczego? Korfu właściwie od zawsze była teatrem militarnych starć, więc trzeba było dobrze jej bronić. Zamek Angelocastro, którego ruiny podziwiać można do dzisiaj, powstał na początku XIII wieku.

Skąd wzięła się nazwa tego bizantyjskiego zamku? Fundatorem był  Michael I Angelus Comnenus, władca Epiru. Nazwa zamku,  najprawdopodobniej pochodzi od imienia ojca Michaela I – Angelusa i jednocześnie drugiego imienia władcy Epiru. Do zabudowań zamku należy mały kościół Archanioła Michała, który jest najwyższą częścią całości zabudowań. Najpewniej z tego względu,  od nazwy niewielkiego kościoła, często niektórzy błędnie(!) nazywają zamek – Zamkiem Anioła.

 

________________

TUTAJ! dowiesz się co na Korfu robił James Bond!

Cała budowla znajduje się 300 metrów nad powierzchnią morza, na bardzo stromym klifie. Takie umiejscowienie zamku, miało rzecz jasna funkcje strategiczną. Zamek stanowił rewelacyjny punkt obserwacyjny. Co istotne, pomimo że odległość od miasta Korfu, to całe 25 km, samo miasto z zamku jest widoczne, co znaczyło że była możliwość informowania miasta w przypadku zbliżającego się zagrożenia.  Zamek, razem ze Starą i Nową Fortecą w mieście Korfu, należy do trzech największych zabudowań fortyfikacyjnych wyspy. To właśnie między innymi dzięki niemu, Korfu mogła się uchronić przed ciągłymi najazdami wrogów, systematycznymi „odwiedzinami” piratów i to między innymi dzięki tej budowli, wyspa nigdy nie została zajęta przez Turków.     Wiemy, że kiedy w 1386 roku Korfu była przejmowana przez Wenecjan, zamek był w bardzo dobrym stanie. Od wieku XIX budowla była całkowicie opuszczona, a do dziś pozostały już tylko ruiny.

Do zamku od samego dołu prowadzą schody, prosto do głównej bramy wejściowej. Na najwyższym punkcie znajduje się niewielki kościół Archanioła Michała. W obrębie zabudowań są dwie kaplice: Agios Ioannis i Agia Kiriaki z malowidłami najprawdopodobniej z XVIII wieku, wieża znajdująca się przy głównym wejściu oraz dwie cysterny. Do dziś zachowały się zagadkowe doły wydrążone w skale, które wielkością i kształtem przypominają kształt leżącego ciała człowieka. Co prawda oficjalnie nie jest wyjaśniona ich dokładna funkcja, ale według mieszkańców wyspy, to właśnie w tych dołach torturowano schwytanych piratów, którzy leżąc w nich, w wielkich męczarniach umierali wysychając na słońcu.

_______________

TUTAJ! przeczytasz wszystko na temat pogody na Korfu.

Dojazd do zamku jest trudny. Więc mimo, że jest to jeden z najważniejszych zabytków i jedno z najpiękniejszych miejsc na Korfu, nawet w szczycie sezonu nigdy nie ma tu tłumów turystów. Zamek Angelocastro jest uznawany za jeden z najważniejszych zamków w całej Grecji.

Nasza wycieczka, w drodze na zamek

Informacje praktyczne

  • jeśli wybierasz się do Zamku Angelocastro, koniecznie pamiętaj o sportowym obuwiu i nakryciu głowy.
  • według oficjalnych informacji, wejście na zamek kosztuje 2 €. Praktycznie nikogo nie ma nigdy w kasie, więc wchodzi się za darmo.
  • jeśli będziesz zwiedzać zamek, obok znajduje się tawerna z fantastycznym jedzeniem. Miejsce godne polecenia! Można zatrzymać się tam na obiad lub na kawę.

Ciekawostka

Przy klifie, na którym znajduje się zamek, są dwie przepiękne, samotne plaże, do których można dostać się z portu z Paleokastritsy. Plaże robią ogromne wrażenie, zazwyczaj nikogo na nich nie ma. Jeśli chcesz się do nich dostać, możesz zamówić specjalny rejs na plaże pod Zamkiem Angelocastro, z niewielkiego portu w Paleokastritsy.

Bibliografia

Corfu. A Complete Tourist Guide, Maria Mavromataki, Haitalis Publications, Athens, 1998, s. 169

A Breif History of Corfu (from ancient years to modern days), Dim. Chr. Lappas, X.P. Kosmos Publications, Athens, 2015, s. 106

Essential Corfu the Pocket Guide, Aliki Katsarou i Fileni Lorandou, Corfu Port Authority SA, 2017, s. 89

Ulotka informująca z zamku, Stamatis Chondrogiannis i Nikolaos Vranikas, Ministry of Culutre and Tourism, 2012

 

Kierat pracy i ciągły niedoczas… niedziela, 14 stycznia 2018

Wyspa Amorgos

 

Przed moim wylotem do Grecji, spotkałyśmy się z Bogusią. Przegadałyśmy kilka bitych godzin i jak zawsze było mało. Wybiła godzina „zero” i naprawdę musiałam już wychodzić. Podeszłam do typowych dla centrów handlowych drzwi obrotowych i delikatnie pchnęłam je do przodu. Często przecież przesuwają się automatycznie, więc wolę nie pchać mocno, żeby czegoś nie uszkodzić. Nagle czuje, że jakby same nabierają prędkości i za chwilę będę na zewnątrz:

-Te drzwi mocno trzeba pchać! – woła do mnie dziewczyna, która o te drzwi oparła całe ciało i tym samym  z całej siły  popchała je do przodu.

Jesteśmy na zewnątrz. W miejscu, gdzie nasze drogi się rozstają, omiotła mnie pogardliwym spojrzeniem i wrzasnęła do swojego faceta. Niby do niego, ale wyraźnie tak, żebym to ja słyszała:

-Jak mnie to denerwuje, kiedy ktoś się tak wlecze!!!

 

*

 

Nie wiem. Czy życie w Polsce, co roku jest szybsze i szybsze. Czy to bardziej zmieniam się ja, mieszkając w Grecji? A może i jedno i drugie? Ten pęd mnie przeraża. Ale jeszcze bardziej przeraża mnie to, że ci co pędzą,  nie potrafią zrozumieć, że inni mają prawo wybrać inaczej.

Widzę, od czego uciekają ludzie na naszych wycieczkach, wylatując właśnie do Grecji na wakacje.  Te same kwestie powracają jak boomerang…

 

Już mam tego dość. Naprawdę dość. Przez cały czas praca, praca, praca. Chcę w końcu wyluzować…

Wszyscy są czymś zestresowani. Na nic nie mają czasu. Ja mam tak samo i jestem tym już zmęczony.

Od pięciu lat pracuje w korporacji. W żołądku mi się przewraca na myśl o poniedziałku… I tylko czekam na piątek… piąteczek… piątunio… Rzucić to wszystko w cholerę i nawet za pół darmo robić kawę w Grecji.

 

Mam nieodparte wrażenie, że dużym problemem nas Polaków jest obecnie kierat pracy. Częściowo jest to zrozumiałe, bo jesteśmy krajem nadal na dorobku. Ale groźne jest to, kiedy zestaw pieniądze + praca, stają się wartością najważniejszą i przysłaniają to, co w życiu jest najważniejsze.

Skończyć renomowane studia. Mieć dobrą pracę. Założyć rodzinę i wziąć kredyt na mieszkanie. Później, zmienić samochód na jeszcze lepszy. Wybudować wielki dom i mieć wielki ogród. Coraz bardziej firmowo się ubierać i jeździć na coraz dalsze i coraz bardziej egzotycznie brzmiące wakacje. Kasa stanowi o wartości człowieka.  Bo jak pojedzie się na wakacje pod gruszą na Mazury, to jakoś tak głupio to już brzmi. Najlepiej jeszcze wszystko to mieć szybciej, szybciej i szybciej. Sukces! Sukces! Sukces! Rozkręć swój biznes w tydzień! Schudnij 10 kg w trzy dni.  A  włoskiego naucz się w weekend! Znacie to??? A gdzie czas na zwykłe „bycie”, czy też wartość w tym, że zwyczajnie „jesteś”. Czy Was to nie przeraża? Bo mnie bardzo…

Życie jest krótkie i jeszcze bardziej kruche. Czasem zastanawiam się, o czym będę myśleć kiedy kiedyś, kiedyś będę umierać. Co będę najlepiej wspominać? Czy na kilka chwil przed śmiercią ostatni raz spojrzę na to, jaka kwota jest na moim koncie? Albo, ile jeszcze zostało do spłacenia kretydu na mieszkanie. Jakiej firmy jest moja pidżama i ile cali ma mój telewizor w domu? Jakie oceny są na moim dyplomie ze studiów? Ile kilometrów udało mi się przebiec w ostatnim tygodniu? I czy będąc na wakacjach w Paryżu zaliczyłam wszystkie paryskie top 10?

A przecież to, co jest w życiu najważniejsze, jest tak naprawdę najprostsze…

Jak często jestem z moimi najbliższymi. Ile tak naprawdę jestem w stanie usłyszeć, kiedy rozmawiam z drugim człowiekiem. Jak często się śmieje. Jak często naprawdę dobrze czuje się sama ze sobą. Bezinteresowne ciepło, które dostaje od drugiego człowieka. Chwile, kiedy w środku czuje całkowity spokój.

Czy zauważyliście, że te najprzyjemniejsze rzeczy na świecie, tak naprawdę nic nie kosztują i co ciekawe, nie można ich kupić.

To, kiedy po długim i męczącym dniu można się dobrze wyspać i nie trzeba wstawać rano. Do bólu szczera rozmowa z przyjacielem. Głupawy atak śmiechu, z błahego powodu.  Kolacja z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Zapach kawy o poranku, którą później można wypić nieśpiesznie. Widok na bezkresne morze, albo las który aż kipi zielenią. To jak komuś zrobi się prawdziwą przyjemność, albo coś fajnego zrobimy ot tak dla siebie.

Grecy mają jeszcze wiele do nadrobienia w technologii, ekonomii, czy gospodarce. Ale w umiejętności pięknego życia, znacznie nas wyprzedzają.

A gdyby tak zamiast określać sukcesem ilość zer na końcie i tytułów przed nazwiskiem, spojrzeć na to jak często się śmiejemy, jak często jest nam tak zwyczajnie dobrze, a w naszych oczach widać małe, nieuchwytne błyszczące iskry, nazywane szczęściem…

 

 

TU! przeczytasz o tym, jak to się dzieje, że alkoholizm jest w Grecji rzadkością.

TUTAJ! przeczytasz i zobaczysz nasz filmik z wyprawy na Amorgos.

TU! przeczytasz o poszukiwaniach idealnego jajka na miękko, ciotki Janiego – Cytryny.

TUTAJ! przyczytasz o 10 powodach, dla których warto jechać na Korfu.

 

Sałatka po grecku TV – odc. 21: Przystawka z sera feta… poniedziałek, 8 stycznia 2018

Przystawka z sera feta

Takie przepisy wszyscy lubimy najbardziej. Kilka składników i kilka minut roboty. A na końcu zawsze efekt “wow!”. W naszym dzisiejszym filmiku kulinarnym – przystawka z serem feta w roli głównej. Jest to danie, które je się w Grecji od niedawna. Podbija podniebienia Greków, podbija podniebienia turystów.

Żeby zrobić taką przystawkę potrzebujecie:  jak najlepszej jakości sera feta (jakość sera będzie tu decydować o całości!), jajko, mąkę, miód, sezam oraz olej do smażenia.

Obtoczony najpierw w jajku, później z mące, a następnie sezamie kawałek fety, smażymy z obu stron na oleju. Następnie polewamy miodem. Jeśli macie ochotę, można dodatkowo posypać czarnym sezamem lub czarnuszką. Całość jest niezwykle interesującą mieszanką smaków: słonej fety, słodkiego miodu i sezamków. Kulinarna rewelacja! Koniecznie spróbujcie!

Co smakowitego można z sera feta zrobić jeszcze – zobaczcie TU!

Jak zrobić typową, tradycyjną sałatkę po grecku – przeczytacie i zobaczycie TUTAJ!

Jak przygotować wakacje na Korfu, cz. 4: Jak wybrać się na Korfu na wakacje? Z biurem podróży, czy na własną rękę?… czwartek, 4 stycznia 2018

Monastyr Vlacherna na Kanoni, Korfu

 

Nad tym pytaniem dwoi się i troi wiele osób. Jak w zasadzie jest lepiej: jechać na wakacje na Korfu z biurem podróży, czy może zorganizować wszystko na własną rękę? Takie dylematy macie właśnie teraz! Bo to właśnie teraz trwa gorący okres wykonywania tego pierwszego kroku: kupowania wakacji na Korfu. Stąd dziś ten post!

Wszystko ma swoje plusy i minusy. Więc trudno o jednoznaczną odpowiedź. Są turyści, którzy będą się czuć dobrze, na odpowiednio dobranej opcji all inclusive, a są i tacy, którzy fantastycznie przygotują wszystko od a do z sami, mając przy tym sporo frajdy. Dokładnie tak samo jest z naszymi fakultatywnymi wycieczkami. Jest typ turysty, który nawet mieszkając blisko miasta Korfu, nadal będzie chciał je zwiedzić razem z przewodnikiem. Jest również i taki typ, zupełnie nie nadaje się na zorganizowaną wycieczkę. Jesteś typem pierwszym? Kliknij TU! żeby zapoznać się z naszą ofertą wycieczek fakultatywnych po Korfu.

Jakie są więc plusy i minusy każdej z opcji? I która z nich jest tańsza? Przeanalizujmy wszystko od początku…

 

WAKACJE NA KORFU Z BIUREM PODRÓŻY W TYPIE ALL INCLUSIVE

Wakacje organizowane przez biura podróży, są fantastyczną opcją dla rodzin szczególnie z młodszymi dziećmi i rodzicami,  którzy dużo i intensywnie pracują. Wtedy jest to wersja idealna. Kupujemy wakacje i niczym się nie przejmujemy. Lot, transfer, posiłki, atrakcje – wszystko jest zapewnione. Maluchy można oddać na sporą część dnia pod opiekę animatora i w tym czasie odpocząć sobie na plaży. Takie wakacje uwielbiają szczególnie mamy. Dlaczego? Odpada to uwierające każdego dnia pytanie: co dziś ugotować? Jedzenia jest do wyboru, do koloru. Można więc naprawdę odpocząć i bąblować na plaży i przy basenie. O każdy problemem zatroszczy się ktoś z recepcji lub rezydent. Turysta jest więc stale pod opieką i niczym nie trzeba się martwić.

Jakie są minusy? Wakacje w typie all inclusive, nie są opcją, przy której możemy dobrze poznać Korfu, czy też każdą inną grecką wyspę. Jest się często odizolowanym od prawdziwej Grecji. Częściej niż grecki, słyszy się język polski. A atrakcje serwowane podczas hotelowych wieczorków, potrafią być kiczowate. O gustach się nie dyskutuje, ale taniec Zorby w takim wydaniu, jest dość daleki od wersji prawdziwej.  Dla osób, które kochają zwiedzanie, poznawanie kultury i prawdziwego życia od podszewki, może być więc zwyczajnie – nudno.

Jeśli decydujesz się na wakacje w typie all inclusice, jakie hotele wybrać? Zaznaczam, że absolutnie nie jest to post sponsorowany. 5 hoteli, które wg mnie są na Korfu najlepsze, to:

1 Mayor la Grotta Verde w Agios Gordis lub Pelekas

2 Aeolos w Gastouri

3 Capo di Corfu w Lefkimmi

4 Roda Beach w Roda

5 Louis Kerkyra w Gouvia

Jeśli jesteś na etapie wyboru miejscowości – post z opisem wszystkich miejscowości jest TU!

Jeśli chcesz przeczytać opisy wszystkich najpopularniejszych hoteli na Korfu – kliknij TU!

 

WAKACJE NA KORFU ORGANIZOWANE OD A DO Z NA WŁASNĄ RĘKĘ

Taki typ wakacji sprawdza się najlepiej dla turystów, którzy lubią dobrze przygotować się do podróży i organizacja wakacji jest dla nich przyjemnością. Mają również na to czas.  Są przy tym nastawieni na aktywną turystykę i raczej nie usiedzą dłużej przy basenie. Ogromnym plusem wakacji organizowanych na własną rękę, jest to że Korfu można poznać dużo lepiej. Można również mieć wrażenie, że żyje się tuż obok typowej greckiej familii. Tak przecież często jest! Korfu, jak i najróżniejsze inne miejsca, przy takiej formie wakacji poznaje się dużo głębiej i prawdziwiej, bo jest się daleko od turystycznej komercji.

Jakie są minusy? Trzeba trochę się naszukać, samodzielnie dopiąć wszystko na ostatni guzik. Pamiętać również o wszystkim. Trzeba mieć więc czas na wertowanie internetu i sprawdzanie najróżniejszych ofert i możliwości. Niektórzy to uwielbiają, a inni zwyczajnie nie mają ani czasu ani ochoty.

Jeśli jesteś zainteresowany apartamentami w Paleokastritsy u greckich rodzin – wyślij do mnie maila z zapytaniem: kontakt@salatkapogrecku.pl

Ale… Ale… Co jest tańsze??? Czy wakacje z biurem podróży, czy organizacja całości na własną rękę? Sprawdzałam, kalkulowałam i pytałam. Jaka jest odpowiedź? Cena wakacji z biurem podróży jest mniej więcej taka sama jak wakacje organizowane na własną rękę. Tutaj jedna ważna uwaga! Jeśli ktoś jest na tyle sprytny i dobrze zorganizowany, może znaleźć tani lot. Jeśli lądowanie na Korfu jest za dnia, właściwie do każdej większej miejscowości można dostać się zwykłym autobusem. Jeśli i lot jest tańszy i na dodatek z lotniska do swoich apartamentów można dostać się autobusem – wtedy wakacje na własną rękę potrafią wyjść znacznie taniej. Wszystko jednak zależy od sprytu i umiejętności organizacyjnych turysty.

 

Jak najtańszym kosztem zorganizować wakacje na Korfu zupełnie na własną rękę? O tym będzie w kolejnym poście z tego cyklu w lutym!