Giorgos Lanthimos. Kim jest Grek, który robi międzynarodową karierę filmową?… piątek, 12 stycznia 2024

Giorgos Lanthimos

Jeśli interesujecie się grecką kulturą współczesną, być może już dobrze znacie tę postać. Niedawno na ekrany również polskich kin trafił jego ostatni film zatytułowany „Biedne istoty” (2023). Jeszcze wcześniej furorę zrobił film „Faworyta” (2018). Wiele osób kojarzy również film „Kieł” (2009). Zdania co do jego twórczości są bardzo podzielone. Ale jedno jest pewne: grecki reżyser, scenarzysta oraz producent filmowy i teatralny Giorgos Lanthimos robi obecnie zawrotną międzynarodową karierę. Z pewnością jego nazwisko jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych greckich nazwisk we współczesnym świecie.

Lanthimos (1973) urodził się w Atenach. Jego matka zmarła, kiedy reżyser miał zaledwie 17 lat. Ojciec, który zawodowo grał w koszykówkę należąc do narodowej kadry, tak naprawdę nigdy nie interesował się synem. Lanthimos początkowo studiował marketing, ale szybko stwierdził, że zanudzi się na śmierć jeśli w przyszłości będzie pracować w korporacji. Stopniowo zaczął pracować za kamerą zaczynając od niewielkich produkcji. Drzwi do prawdziwej kariery otworzył mu film „Kieł”. Jest to wstrząsający, nieco abstrakcyjny dramat. Pokazuje codzienność odizolowanej od świata rodziny, w której obowiązują sztucznie stworzone przez rodziców patologiczne zasady. O tym, że na przykład każdy kot jest śmiertelnie niebezpieczny wierzą wychowane w odciętym od świata domu nastoletnie dzieci, dla których abstrakcyjne lub patologiczne zachowania są normami, z którymi się wychowały. „Kieł” był ostatnim filmem reżysera, który został nagrany wyłącznie z greckimi aktorami, w języku greckim.

Filmem, który otworzył Lanthimosowi drzwi do międzynarodowej kariery był „Lobster” (2015) z Colinem Farrellem w roli głównej. Jest to kolejny obraz abstrakcyjnego świata, w którym świat ludzi miesza się ze światem zwierząt. „Lobster” był pierwszym filmem w języku angielskim, a tuż po nim pojawił się dramatyczny horror „Zabicie świętego jelenia” (2017), w którym u boku Colina Farrella zagrała Nicole Kidman.  Był to kolejny film, który zyskał uznanie krytyków. Rok później Lanthimos nakręcił film „Faworyta”, który zdobył aż 10 nominacji do Oscara. W tym filmie reżyser poszedł na kompromis ze standardami bardziej komercyjnych kinowych produkcji i tym samym film uzyskał ogromne uznanie nie tylko krytyków, ale również publiczności. „Faworyta” to film, który z niezwykłym smakiem i szczyptą komizmu interpretuje historyczne wydarzenia XVIII-wiecznego dworu Wielkiej Brytanii. Zniedołężniała królowa Anna jest manipulowana przez swoją faworytę oraz kochankę. W tym filmie szczególną uwagę przykuwa Emma Stone, która fantastycznie gra rolę główną – służącej królowej. Emma Stone zagrała również rolę główną w ostatnim filmie reżysera „Biedne istoty”. Ostatnia produkcja jest czymś w rodzaju baśniowej czarnej komedii. Naukowiec wskrzesza do życia kobietę, która uczy się funkcjonować w świecie zupełnie od początku. To przez pryzmat rozwoju głównej bohaterki, czyli Belli mamy szansę przyjrzeć się standardom, które kształtują nasz dzisiejszy świat.

***

Kiedy dobrych kilka lat temu obejrzałam film „Kieł”, pamiętam że po tym co zobaczyłam na ekranie nie mogłam się otrząsnąć przez kilka dni. To jest świetny film, ale żałowałam, że zobaczyłam go od początku do końca, bo sceny z tego filmu tak mocno na mnie działały, że wracały do mnie jak powtarzający się koszmar.

Moja bariera na oglądanie przemocy, zachowań patologicznych jest bardzo słaba. Od wielu już lat nie oglądam wiadomości, nie oglądam też horrorów, brutalnego kina akcji. Unikam patrzenia na sceny, w których jest przemoc. Więc jeśli zobaczę brutalne sceny to działają na mnie z potrójnym uderzeniem i po prostu nie mogę ich przetrawić.

Obejrzenie filmu „Kieł” było dla mnie jak trauma i do teraz staram się wymazać kilka scen, które tam zobaczyłam. Kiedy na ekrany weszła kolejna produkcja Lanthimosa, czyli „Lobster” powiedziałam sobie, że znów nie zafunduje sobie dawki emocji, które wywołał u mnie „Kieł” i nie widziałam tego filmu. Ale kiedy zobaczyłam, że w „Zabicie świętego jelenia” gra również Nicol Kidman postanowiłam dać reżyserowi jeszcze jedną szansę. Film był genialny. Działał jednak energią tak dziwnego horroru, z jaką nie zetknęłam się wcześniej. To tak jakby człowiek wszedł do najgorszego koszmaru, który może się przyśnić i nie wiadomo, czy jest to jedynie sen, czy też jest to rzeczywistość. Emocje, które wywoływał ten film były tak mocne, że dokładnie w połowie… wyszłam z sali kinowej. Nie byłam w stanie oglądać tego filmu dalej.

Wielu krytyków twierdzi, że reżyserując film „Faworyta” Lanthimos sprzedał się komercji. Dla mnie jest zupełnie inaczej, bo rezygnując z brutalnych scen i skrajnie silnych emocji horroru, które trudno udźwignąć, tak naprawdę otworzył się na publiczność, która nie była w stanie przetrawić takich dawek drastycznych scen. „Faworyta” jest dla mnie jednym z najlepszych filmów współczesnego kina. Ten film jest genialny. To co zobaczyłam na ekranie to obraz nieco abstrakcyjnego świata, który pozwolił mi zrozumieć ludzkie zachowania i to, co za nimi stoi.

Ostatni film reżysera również mnie zachwycił. Niektórzy twierdzą, że „Biedne istoty” to kolejna historia podobna do Frankensteina. Ale przecież znane nam historie są również po to, aby je w nowy sposób przetwarzać. Ten film, w którym świat przypomina baśń, pokazuje abstrakcję niektórych praw które rządzą naszym społeczeństwem, między innymi nierówności kobiet wobec mężczyzn, czy też norm społecznych  które nie pozwalają nam mówić, to co rzeczywiście myślimy. Sceny, które budują film są pełne baśniowego piękna. A przedstawiony świat wciąga tak, że nie chce się z niego wychodzić, kiedy film już dobiega końca.

Mimo, że nie jestem w stanie obejrzeć jak dotąd większości jego filmów, Lanthimos to dla mnie reżyser genialny. Wystarczy, że zobaczę zaledwie kilka scen, które stworzył i wiem, że są jego autorstwem. Abstrakcyjność scen, które często nie mają wiele wspólnego ze światem rzeczywistym. Atmosfera jak ze snu. Podważanie norm, które rządzą naszym światem. Często prawie pozbawiona emocji gra aktorów. To dla mnie kilka cech, które wyodrębniają styl Lanthimosa, obecnie największego greckiego reżysera.

TU! przeczytasz o czym jest książka “Grek Zorba” Nikosa Kazandzakisa.

TUTAJ! przeczytasz o książce “Nić” Victorii Hislop.

TU! przeczytasz o książce “Grecja. Gorzkie pomarańcze” Dionisosa Sturisa.

Nikos Kazantzakis. “Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Dlaczego to dzieło znalazło się na liście ksiąg zakazanych?… sobota, 16 kwietnia 2022

 

 

Przeczytanie „Ostatniego kuszenia Chrystusa” Nikosa Kazantzakisa zajęło mi zdaje się, że nieco ponad rok. Odkładałam tę książkę wiele razy, później znów do niej wracałam. W międzyczasie przeczytałam kilka zupełnie innych książek. Ale tę pozycję czytałam wyjątkowo długo. Kartka po kartce, zdanie po zdaniu, wyraz po wyrazie. Podkreślałam, notowałam, do pewnych zdań i stwierdzeń wracałam po kilka razy i zastanawiałam się nad wszystkim co było tam napisane. Kazantzakis jest mistrzem słowa. Uwielbiam jego proste, mocne sformułowania, jasne porównania i to, że w kilku słowach potrafi zawrzeć tak wiele prawdy o życiu i świecie. „Ostatnie kuszenie Chrystusa” to książka, której nie należy szybko połykać, bo niewiele z niej wtedy zostanie. Warto za to delektować się każdym akapitem. Ta książka jest bezsprzecznie dziełem literackim.

Nikos Kazantzakis (1885-1957) jest jednym z najbardziej cenionych pisarzy greckich. Większość kojarzy Kazantzakisa jako autora najpopularniejszej greckiej książki – „Grek Zorba” (przeczytaj więcej TU!). „Zorba” jest powieścią o dwóch skrajnie innych postaciach, przeciwnych charakterach, które przyciągają się do siebie niczym magnes. Narratorem jest w tej powieści grecki intelektualista, który chce odbudować kopalnię węgla znajdującą się na Krecie. Ten młody Grek wydaje się znać życie przede wszystkim ze świata książek. To właśnie od Zorby przychodzi mu nauczyć się jak można żyć pełnią, zachwycać się morzem, pracować aż do krwi na rękach, kochać całym sobą, jakby nic innego nie istniało.

Na zasadzie przeciwieństwa oparta jest również książka „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Jednak w tej powieści owe przeciwieństwo zawarte jest w jednej postaci – Chrystusa. Ta literacka interpretacja biblijnej historii, przedstawia Chrystusa jako postać wewnątrz której walczą ze sobą dwa pierwiastki: ten ludzki i ten boski. Kazantzakis napisał powieść, gdzie czytelnik poznaje Chrystusa jako człowieka z krwi i kości, który jak każdy z nas nosi w sobie rozterki, wątpliwości, pragnienia, wspomnienia i marzenia. Swój boski pierwiastek Chrystus odkrywa krok po kroku, strona po stronie, walcząc przy tym ze swoimi ludzkimi słabościami. To właśnie obraz ludzkiej strony Chrystusa wywołał sprzeciw kościoła prawosławnego, ale również katolickiego. Nie chodziło jednak tylko o to, ale o tym jeszcze za chwilę…

Jeśli punkt, po punkcie streścić by tę książkę, nie odbiega ona od tego co napisane jest w Biblii. Mamy więc Chrystusa, syna Marii i Józefa, który naucza swoich apostołów. Pojawia się również uwielbiająca Chrystusa, Maria Magdalena. Chrystus wie, że ma zostać ukrzyżowany, by odkupić grzechy ludzi. Tak też się dzieje. Od takiej decyzji wydanej przez lud, król Piłat umywa ręce. Chrystus wisząc już na krzyżu przeżywa zwątpienie. To właśnie wtedy nawiedza go szatan. Ostatecznie dokonuje się śmierć na krzyżu. Tak przebiegają obie historie i raczej nie ma tu większych różnic. Dlaczego zatem ta książka stała się tak problematyczna dla kościoła, że wpisano ją na listę ksiąg zakazanych?

Co dla mnie jest największym atutem tej książki, przez oba kościoły zostało uznane za największy problem. W powieści Chrystus jest przede wszystkim człowiekiem, który myśli, czuje, ma wątpliwości. Jestem wychowana w tradycji katolickiej, więc tę historię zaczęłam poznawać już w przedszkolu, z roku na rok poznając każdy jej szczegół. Dopiero jednak w trakcie czytania tej książki poczułam jak ta opowieść mogła rozegrać się w rzeczywistości. A przede wszystkim: jak mógł czuć się człowiek, który został wybrany na Zbawiciela. Dzięki tak realistycznym opisom Kazantzakisa, czytelnik choć w części może doświadczyć tego, co doświadczał Chrystus.  Wszystko w książce jest bowiem opisane aż tak realnie. Ta lektura jest jak podróż w czasie i jak unikatowa możliwość, by przeżyć tę historię na własnej skórze.

A co jeśli ostatecznie Chrystus nie znalazłby w sobie tej boskiej mocy, aby pozwolić się ukrzyżować? A co jeśli wybrałby zwykłe, dobre życie, jako mąż i szczęśliwy ojciec wielu dzieci? Taką wersję w formie snu Chrystusa również podsuwa ta powieść. I to między innymi ten fragment, w którym Chrystus kuszony przez szatana śni o zwykłym ludzkim życiu, stał się dużym problemem  dla kościoła. Dla mnie jednak wszystko co prowokuje do myślenia, stawiania pytań, podważania i definiowania na nowe, jest wielką wartością. W tym przypadku za ten sam aspekt, ta książka została przez kościół zakazana.

Ostatecznie władze kościoła stwierdziły, że sama historia nie odbiega od tego co zostało napisane w Biblii. Mimo tego książka była zakazana przez oba kościoły: katolicki i prawosławny. Władze kościołów obawiały się, że wielu czytelników mogłoby źle zrozumieć literacką całość. Uznano, że wielu ludzi mogłoby pomylić literacką interpretację bardzo znanego już wówczas autora, z tym co uczy kościół. Sen Chrystusa o zwykłym, ludzkim życiu mógłby zostać odczytany jako coś, co stało się rzeczywiście. Uznając więc, że ludzie opatrznie zrozumieją całą powieść, dużo bezpieczniej było książkę zakazać.

Ja jednak zachęcam. I to całym sercem. W Polsce rozpoczęła się Wielkanoc. W Grecji święta Paschy mamy za tydzień. Jednak pierwszy raz, po przeczytaniu tej właśnie książki, całą tę historię czuję inaczej. Tak jakbym czytając opowieść Kazantzakisa, była tam razem z Chrystusem.

 

 

 

TU! przeczytasz o książce “Grecja. Gorzkie pomarańcze” Dionisosa Sturisa

TUTAJ! przeczytasz o książce “Nić” Victorii Hislop

 

 

 

 

Przewodnik po Metsowie. Dlaczego warto odwiedzić to miasto?… poniedziałek, 7 lutego 2022

 

 

Nasz krótki wypad do Metsowa był bardzo spontaniczny. Wczesnym rankiem wsiedliśmy na prom z Korfu do przeciwległej Igoumenitsy, gdzie wynajęliśmy auto i po niecałych dwóch godzinach jazdy byliśmy w… zupełnie innym świecie! Kiedy dojeżdżaliśmy do Metsowa, musiałam kilka razy przecierać oczy. Na Korfu poprzedniego dnia świeciło słońce i kąpałam się w morzu. A już na kilka kilometrów przed Metsowem wszystko było w śniegu. Śnieg leżał wszędzie, a przed nami rozpościerał się krajobraz niczym z zimowej krany. Tak, to również Grecja! A ta podróż była dla mnie kolejnym dowodem jakim niesamowicie różnorodnym krajem jest Ellada.

 

*

 

Metsowo jest niewielkim miastem, które liczy około 2 500 mieszkańców. Leży na zachód od przełęczy nazywanej Katarą, która przecina łańcuch gór Pindos, łącząc jednocześnie Tesalię z Epirem. Metsowo  jest typowym miasteczkiem górskim, położonym 1 160 m n.p.m. W całej Grecji jest znane przede wszystkim jako jedno z kilku greckich miejsc, gdzie jeździ się na nartach. Można więc przyjechać by uprawiać sporty zimowe, ale nie tylko. Metsowo to po prostu bardzo ciekawe i niesamowicie klimatyczne miejsce, gdzie warto się zatrzymać o każdej porze roku. Ja na nartach nie jeżdżę, a mimo tego spędziłam tam wyjątkowy czas. Już tłumaczę dlaczego!

 

 

To niewielkie górskie miasteczko otaczają niesamowite krajobrazy. Było jak z bajki! Mogę się domyślać, że o każdej porze roku to miejsce ma niezwykły urok. Kiedy byliśmy tam kilka dni temu, wszystko było w śniegu. Ale z pewnością wyjątkowo pięknie musi wyglądać jesienią, kiedy liście drzew zmieniają swoje kolory. Wszystkie budynki w miasteczku wybudowane są w typowym górskim stylu. Dominuje połączenie kamienia z drewnem. Temu górskiemu stylowi architektonicznemu musieli podporządkować się wszyscy! Budynek banku, stacja benzynowa, nawet kiosk ruchu czy też niewielki bankomat, aby wpisać się w całość obudowany został drewnem.

 

Bankomat w Metsowie 😀

 

Trzy świetne muzea, jak na tak małe miasteczko to naprawdę sporo. Skąd niewielkim Metsowie fantastyczna galeria malarstwa, nowoczesne muzeum wina czy też niezwykle ciekawe muzeum folklorystyczne? I tu zaczyna się ciekawa historia.

Z Metsowem związany był Evangelos Averoff-Tossizza (1910-1990) wspaniały polityk, który był greckim ministrem spraw zagranicznych. Averoff przyjaźnił się z baronem Michaelem Tossizza (1888-1950), który był potomkiem pochodzącej z Metsowa rodziny bankierów mieszkającej w Szwajcarii. Baron był człowiekiem z kolosalną fortuną, której nie miał komu przepisać. To właśnie Averoff przekonał barona, aby swoją gigantyczną fortunę przepisał na rzecz rozwoju Metsowa tworząc jednocześnie fundację (Baron Michael Tossizza Foundation). Tak też się stało i dzięki potężnemu zastrzykowi finansowemu ze spadku po baronie, Metsowo mogło rozwinąć się w każdej sferze. Zgodnie ze wcześniejszym ustaleniem od tego wydarzenia Averoff przyjął również nazwisko barona.

 

 

Będąc w Metsowie koniecznie trzeba zobaczyć muzeum regionalnego wina – Katogi. Szczep  winogron, które znoszą tutejszą mroźną zimę i dobrze czują się górskim klimacie, został sprowadzony ze Szwajcarii. Cała winiarnia została stworzona przez  Averoffa. Dziś wino Katogi jest znane i szeroko dostępne w całej Grecji. Samo muzeum  pokazuje historię powstawiania marki. Warto je odwiedzić i przede wszystkim skosztować wina w miejscu, gdzie powstaje.

 

 

W domu, który należał do rodziny Tossizza, znajduje się obecnie Muzeum Folkloru. Kolejne ciekawe miejsce Metsowa. W środku znajdują się meble, przedmioty codziennego użytku oraz stroje z dawnych czasów z tego regionu Epiru. Mocno rzucają się tu w oczy oczywiste wpływy tureckie. W pomieszczeniach stoły są bardzo niskie, a zamiast krzeseł są poduchy. Zdobne ornamenty również przywodzą na myśl tureckie dekoracje. Warto zwrócić uwagę na przepiękne drewniane sufity z licznymi rzeźbionymi zdobieniami. To muzeum jest idealnym miejscem, żeby zobaczyć jak żyło się na tym terenie w dawnych czasach. Na najwyższym piętrze znajdują się pamiątki po wielkim polityku.

 

Metsovitika fot. Barbara Bitounis

Metsovitika – wersja zimowa fot. Barbara Bitounis

 

Trzecim miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć będąc w Metsowie jest tamtejsza Galeria Sztuki. „Galeria sztuki w miasteczku, które nie ma nawet trzech tysięcy mieszkańców… Hmmm…” – pomyślała z góry zakładając, że raczej niczego ciekawego tam nie zobaczę. Jednak przechodząc po pomieszczeniach galerii i patrząc na obrazy, które wisiały na ścianach wiele razy z wrażenia opadła mi szczęka. Obrazy, które tam były równie dobrze mogłyby wisieć na ścianach galerii malarstwa na przykład w Atenach. Dzieła, które się tam znajdują to również spadek po Averoffie. Przekazał on  dla Metsowa swoją kolekcję malarstwa greckich artystów tworzących w XIX i XX wieku. Na najniższym piętrze galerii znajduje się również wystawa fotografii Kostasa Balafasa. Na czarno białych zdjęciach utrwaleni zostali mieszkańcy Metsowa i regionu z lat 60tych i 70tych XX w.

 

 

Fundacja barona, która powstała z inicjatywy Averoffa nie tylko zadbała o rozwój gospodarczy, ekonomiczny czy też kulturowy miasteczka. Umożliwiała również studia w Atenach młodzieży, która pochodziła z Metsowa.

Metsowo to również wspaniała kuchnia, która jest nieco odmienna od kuchni dominującej na przykład na greckich wyspach. W Metsowie poczują się znakomicie fani potraw mięsnych. Ja spróbowałam dania, które nazywa się „tsompleki”. Była to wołowina razem z bakłażanem, frytkami oraz lokalnym serem, zapieczona w glinianym naczyniu w piekarniku. Danie dosłownie rozpływało się w ustach, więc z pewnością w wysokiej temperaturze spędziło wiele czasu. Będąc w Matsowie z warto zwrócić uwagę na dania mięsne takie jak kleftiko, kokoretsi, czy też potrawy z baraniny i jagnięciny. Miasteczko słynie również z serów, które smakowały rzeczywiście wyjątkowo. Są nimi Metsovone oraz Metsovella. Warto również spróbować przystawki o nazwie „bujurdi”. Jest to ser zapiekany razem z papryką i pomidorami. W całej Grecji w dużych supermarketach można kupić trachanas, czyli kaszę zrobioną z zmielonej pszenicy i owczego mleka oraz hilopites, czyli rodzaj makaronu. Metsowo słynie w Elladzie również z tych dwóch produktów.

 

Tsompleki

 

Za oprowadzenie po Metsowie i ogromną dawkę informacji o tym miejscu dziękuję Barbarze Bitounis.

 

TU! przeczytasz post o Salonikach.

TUTAJ! przeczytasz post o Kawali.

TU! znajduje się cykl postów o wyspie Zakinthos.

 

 

 

Z cyklu WIELCY GRECY – Kim był Ioannis Kapodistrias?… poniedziałek, 22 marca 2021

 

IOANNIS KAPODISTRIAS

 

Jest dla Greków najważniejszym i największym politykiem okresu nowożytnego. Człowiek, który polityce i dobru swojego kraju poświęcił się do końca. Ukształtowanie się państwa greckiego jest w ogromnym stopniu zasługą Ioannisa Kapodistriasa, który  po okresie walk o niepodległość, stworzył nowoczesne państwo od zera. I co dla mnie jest szczególnie ważne, Kapodistrias urodził się i wychował właśnie na Korfu!

 

***

 

Ioannis Kapodistrias przyszedł na świat w 1776 roku na Korfu. Pochodził ze szlacheckiej korfiańskiej  rodziny, która – co było w tym okresie bardzo nobilitujące – była wpisana do księgi Libro d’Oro. Czas, w którym urodził się Kapodistrias to okres, w którym Korfu  była pod dominacją Wenecjan.

Początkowo Kapodistrias najpewniej nie łączył swojej przyszłości z polityką, ponieważ wybrał studia medyczne, na które wyjechał do Padwy. Po skończeniu studiów wrócił do Grecji. Polityka raczej nie kojarzy się z osobami o gołębim sercu, ale taki musiał być Kapodistrias, który najbiedniejszych leczył zupełnie za darmo, a pieniądze na lekarstwa dla tych najbardziej ubogich zostawiał im pod poduszką. Ponieważ brał czynny udział w życiu politycznym Eftanissia, czyli Siedmiu Wysp (inaczej po prostu Wysp Jońskich), został wybrany ich głównym ministrem stanu. Jego umiejętności polityczne zostały zauważone przez cara Aleksandra I, który mianował go ministrem spraw zagranicznych Rosji.

 

List napisany przez Kapodistriasa

 

Okres, w którym politycznie działa Kapodistrias, to jeden z najtrudniejszych okresów w historii nowożytnej Grecji. Przez 400 lat Grecy byli pod panowaniem tureckim, walcząc niezwykle bohaterstwo z Turkami, których okrucieństwo wobec Greków trwożyło całą ówczesną Europę.

Kiedy Grecja, po latach krwawych i barbarzyńskich bitew, wywalczyła niepodległość Kapodistrias był najbardziej znanym i przede wszystkim cenionym politykiem Grecji na arenie międzynarodowej. Dlatego też został wybrany na przywódcę nowopowstałego państwa greckiego. Tytuł gubernatora który przyjął, był najważniejszy w całym państwie.

Stan niepodległej Grecji był opłakany. Kraj doszczętnie wyniszczył okres walk z Turkami. Dodatkowo Grecję trapiły liczne konflikty wewnętrzne, które przyczyniły się do tego, że kraj był na skraju bankructwa. Krok po kroku Kapodistrias zaczął budować nowoczesne państwo od zupełnych podstaw. Polityk zadbał o powstanie szpitali oraz szkół. Ujednolicił wojsko. Zreformował rolnictwo, które było najważniejszym źródłem dochodu Grecji. To właśnie Kapodistrias wprowadził do Grecji uprawę ziemniaków, bez których obecnie Grecy nie wyobrażają sobie życia! Podpisał ostateczny traktat, kończący cztery wieki panowania tureckiego, tym samym wycofując turecką walutę i wprowadzając greckiego feniksa.

Mimo tak wielu zasług Kapodistrias miał wielu wrogów, bo Grecja nieustannie tkwiła w wewnętrznym konflikcie. Jego rządy spotkały się ze sprzeciwem walczących o niepodległość w okresie niewoli tureckiej. W 1831 roku Kapodistrias został zamordowany w Nafplio –  ówczesnej stolicy Grecji. Ślady po kulach, które zabiły polityka do dziś są widoczne na murach kościoła św. Spirydona w Nafplio. Obecnie ciało Kapodistrisa znajduje się na Korfu.

Kapodistrias nigdy nie założył rodziny. W okresie, kiedy został wybrany na ministra spraw zagranicznych przez cara Aleksandra I, zrezygnował ze swojego związku na rzecz całkowitej koncentracji na polityce.

Na Korfu znajdują się dwa bardzo ważne miejsca związane z Kapodistriasem. W niewielkiej wiosce Ewropouli, na obrzeżach miasta Korfu znajduje się posiadłość Koukouritsa. To właśnie w posiadłości należącej do rodziny polityka, od kilku lat funkcjonuje muzeum Kapodistriasa. Sama posiadłość jest idealnym przykładem korfiańskiego dworku z XVIII wieku. Jest wpisana w przepiękną przyrodę, która otacza typowe dla Korfu wioski. W muzeum można zobaczyć pamiątki po rodzinie wielkiego polityka, jak i pamiątki po samym Kapodistriasie.

Przy  drodze wylotowej z miasta Korfu, w stronę północną, tuż za dużym budynkiem gdzie urzęduje policja, znajduje się biały, bardzo prosty kościół, z charakterystyczną strzelistą wierzą. Co prawda kościół przeważnie jest zamknięty, ale czasem można mieć szczęście. Jeśli drzwi są otwarte warto wejść do środka. To właśnie w tej skromnej świątyni spoczywa ciało największego polityka nowożytnej Grecji.

Dla zaznaczenia, że Kapodistrias pochodzi właśnie z Korfu, lotnisko wyspy zostało ochrzczone jego nazwiskiem.

 

Szukasz informacji o Korfu? TU! sprawdź ofertę mojego przewodnika po Korfu.

 

Widok z Muzeum Kapodistriasa, Korfu, Ewropouli

Posiadłość Koukouritsa na Korfu, w której obecnie mieści się Muzeum Kapodistriasa.

Eksponaty w Muzeum Kapodistriasa

 

TU! jest post o Arystotelesie Onassisie

TUTAJ! jest post o wielkim, greckim piosenkarzu Dimitrisie Mitropanosie

TU! znajdziesz post z przeglądem muzeów miasta Korfu

TUTAJ! jest post o Muzeum Archeologicznym Korfu

 

 

 

 

WIELCY GRECY. Dimitris Mitropanos. Czyli o tym, że Grecy prócz śmiać się, kochają również płakać… niedziela, 26 marca 2017

Dimitris Mitropanos

Dimitris Mitropanos

Siedzieliśmy z przyjaciółmi, którzy w te wakacje byli w Grecji i zakochali się w niej po uszy. Siedzieliśmy, gadaliśmy i piliśmy czerwone wino.

-A posłuchaj tego! To jest po prostu genialne…

I w jednym z polskich mieszkań rozbrzmiał głos Dimitrisa Mitropanosa. Mimo, że był sam środek szarej, polskiej zimy, daleko od Ellady ten specyficzny głos, śpiewający w zupełnie innym języku, ponownie zrobił na kimś potężne wrażenie.

Prawdziwa muzyka, nie ma  granic. Nie trzeba znać ani nut, ani rozumieć  słów, żeby ją prawdziwie czuć. Muzyka Mitropanosa jest idealnym tego przykładem.

Miałam wielkie szczęście, dotknąć już właściwie historii. Zdążyłam być na jego koncercie (przeczytasz o tym TUTAJ!). Kilka miesięcy później Mitropanos zmarł. Grecja pożegnała jednego ze swoich największych piosenkarzy.

Dimitris Mitropanos (1948 – 2012)  był, jest i z pewnością zawsze w Grecji będzie uwielbiany. Jest przedstawicielem tzw. muzyki ludu, nazywanej w Grecji laika (gr. laos = lud).  Urodził się w Trikali. Wychowany był przez matkę, bez ojca. Śpiewał od najmłodszych lat.  Jego pierwszym największym  hitem była piosenka opisująca Saloniki (kliknij TU!).

Śpiewał od małego, przez całe życie, z najlepszymi muzykami, dla najlepszych kompozytorów, najlepszych autorów tekstów. Był również zaangażowany politycznie, zdecydowanie opowiadając się za komunistami. Plotki mówią, że był uzależniony od alkoholu. Kiedy słucha się jego wypowiedzi w wywiadach robi wrażenie spokojnego, zwykłego człowieka. Jak większość Greków był podobno bardzo rodzinny. Przez całe życie niezwykle mocno związany był ze swoją siostrą.

Fenomen Dimitrisa Mitropanosa wcale nie tkwi w fantastycznym głosie. Również  nie w świetnym wyglądzie. Ani nie w super promocji. Jego głos według  krytyków pozostawiał wiele do życzenia. Wyglądał  trochę jak dozorca w nieco lepszej kamienicy. A o promocji w jego czasach, szkoda nawet gadać. Kluczem do niebywałej kariery muzycznej był niezwykły ładunek emocjonalny, który Mitropanos przekazywał w każdej swojej piosence. Słuchając jego muzyki, do dzisiejszego dnia Grecy umierają tysiąc razy. Na jego koncertach ludzie potrafili ryczeć.  Byłam i widziałam. To było coś niesamowitego.

Nie jest do końca prawdą, że Grecy są narodem niezwykle uśmiechniętym. Z pewnością nie jest prawdą, że są zawsze weseli. Grecy żyją zgodnie z naturą, zgodnie ze swoimi emocjami, zgodnie z tym co czują. Piosenki typu laika, to utwory w których śpiewa się o najsmutniejszych wydarzeniach, jakie dotykają ludzi. O tym, że ktoś odszedł. O tym, że ktoś przeżywa rozstanie. O tym, że ktoś cierpi z miłości. Ktoś umiera. Ktoś jest zdradzany. O tym, że zachodzi słońce i coś się kończy. O tym, że widok morza jest tak nostalgicznie piękny, że to aż boli.  W piosenkach laika śpiewa się o wszystkim, co przynosi ludziom cierpienie.

Grecy uwielbiają te piosenki. Dlaczego? Dlatego, że słuchając ich doznają swoistego oczyszczenia. To właśnie wtedy mogą usłyszeć, przypomnieć sobie, raz jeszcze przeżyć, a przede wszystkim oczyścić się ze wszystkiego co złe, bolesne czy trudne.  Wyśpiewać to, wytańczyć, wypłakać. Wszystko to raz jeszcze przeżyć, a później poczuć przyjemną ulgę oczyszczenia. Grecy jak nikt inny potrafią się śmiać, ale potrafią też płakać. Niezwykłe jest w nich to, że nie boją się, ani nie wstydzą  okazywać prawdziwych emocji.  Być może również i dlatego żyją podobno  dłużej i zdrowiej.

ROZA – tłumaczenie tekstu na język polski

Ładunek emocjonalny w głosie Mitropanosa jest gigantyczny. Myśląc o nim, do dziś większość Greków ma w głowie  zupełnie przeciętnego faceta, który jest taki jak oni. Który kiedy śpiewa zawsze zamyka oczy i podnosi głowę do góry. Zabiera w bolesną  podróż, po ciemnych sferach życia. Po to by je raz jeszcze dotknąć, przeżyć, rozliczyć się z nimi. A na koniec się oczyścić.  Posłuchaj dla przykładu tego… Nie musisz wcale znać greckiego, by poczuć jak ten głos delikatnie nacina Twoje serce…

                                                                   

https://www.youtube.com/watch?v=tCvqvHLwpa4

 

Jeśli interesuje Cię temat greckiej muzyki, tu przeczytasz więcej…

TANIEC ZORBY

ZEIBEKIKO EVDOKII

PANDELIS PANDELIDIS

SAKIS ROUVAS

 

Do przygotowania tekstu korzystałam z informacji na stronach:

 

https://www.madata.gr/diafora/showbiz/187944.html

http://www.fimes.gr/2012/04/dimitris-mitropanos-viografia/#axzz4c66vUGOC

 

Dimitris Mitropanos „Roza”… środa, 22 marca 2017

Dimitris Mitropanos „Roza”

Moje usta są suche i spragnione

W asfalcie szukają wody

Obok mnie przejeżdżają pojazdy

A ty mi mówisz, że czeka nas burza

I wciągasz mnie do zwilgotniałego  kabaretu

 

Idziemy razem  tą samą drogą

Ale nasze więzienne cele są osobne

Włóczymy się po  magicznym mieście

Nawet nie chcę wiedzieć, czego szukamy

Wystarczy mi, że   ofiarujesz dwa pocałunki

 

Obstawiasz mnie w ruletce i mnie przegrywasz

W koszmarnej opowieści

Mój głos jest teraz  głosem owada

Moje życie jest pnącą się rośliną

A ty mnie wycinasz  i wyrzucasz w  otchłań

 

Jak to się dzieje, że pragnienie staje się historią

Jak to się dzieje, że historia staje się ciszą

Dlaczego Roza, patrzysz na mnie tak odrętwiale

Przepraszam, ale  nie rozumiem

Co mówią komputery i liczby

 

Moja miłość jest z węgla i siarki

Czas zmienił cię tak bardzo

Przejeżdżają przez nas pojazdy

A ja stoję we mgle i burzy

Głodny, śpię obok ciebie

 

Jak to się dzieje, że pragnienie staje się historią

Jak to się dzieje, że historia staje się ciszą

Dlaczego Roza, patrzysz na mnie tak odrętwiale

Przepraszam, ale  nie rozumiem

Co mówią komputery i liczby

 

 

Śpiewa: Dimitris Mitropanos

Tekst: Alkis Alkaios

Muzyka: Thanos Mikroutsikos

Tłumaczenie: Evagelia Galbeni, Dorota Kamińska

 

Jak to jest być najbogatszym dzieckiem świata? Co dzieje się obecnie z Ateną Onassis?… niedziela, 20 listopada 2016

Post o Arystotelesie Onassisie przeczytacie klikając TUTAJ!

Jesteśmy dokładnie w tym samym wieku. Tak samo jak Atena Onassis, mam 31 lat. Atena urodziła się 29 stycznia. Ja, dwa dni później. Nie wiem czy mi się teraz to nie wydaje, ale to wspomnienie  jest w mojej głowie dość wyraźne. Kiedy byłam bardzo mała, pamiętam w telewizji takie migawki, gdzie pojawiała się twarz małej dziewczynki i wszędzie slogany, że jest to najbogatsze dziecko świata. Pamiętam, że myślałam wtedy, że ta dziewczynka musi być jednocześnie najszczęśliwszym dzieckiem na tej planecie. Może mieć co tylko jej się podoba. Obie miałyśmy wtedy trzy lata. Atenie właśnie tragicznie zmarła matka. Skąd mogłam wiedzieć, że przeżywa największą w życiu tragedię i żadne pieniądze, nawet gdyby były ich tony,  nie mają w tym momencie najmniejszego znaczenia.

Właśnie tego lata, wszystkie media zszokowała wiadomość, że jedyna żyjąca przedstawicielka rodu Onassisów się rozwodzi. Małżeństwo rozpadło się, ze względu na zdrady byłego już męża Ateny – Alvaro Alfonso de Miranda, brazylijskiego mistrza olimpijskiego w jeździe konno.  Małżeństwo Ateny z Alvaro wyglądało na dość dobrane. Żyli spokojnie  z dala od błysków fleszy. Oboje pasjonowali się jazdą konno. Plotki mówiły o tym, że to właśnie przy Alvaro, Atena z zakompleksionej dziewczyny zmieniła się w pewną siebie kobietę. Czy jednak Alvaro poślubił Atenę również ze względu na pieniądze? Trudno oceniać. Choć wielu sugeruje, że  fakt iż  to po ślubie z Alvaro, Atena zaczyna walczyć ze swoim ojcem o spadek – mówi sam za siebie.

 

W rodzie Onassisów, tragiczne śmierci miały miejsce co krok. Syn Onassisa – Aleksander, ginie tragicznie  w wypadku samolotu  w wieku 25 lat. Onassis nigdy z tą śmiercią się nie pogodził. Półtora roku później przez przedawkowanie leków, umiera pierwsza żona bogacza – Atena, po której zgodnie z grecką tradycją wnuczka odziedziczyła imię. Sam Onassis umiera na rok przed siedemdziesiątką.  Fortunę dziedziczy córka – Christina, ale i ona umiera tragicznie najpewniej przez przedawkowanie leków. Wtedy też, trzyletnia Atena staje się najbogatszym dzieckiem świata i jedyną przedstawicielką najbogatszej greckiej rodziny.

Grecy naprawdę wierzą w to, że nad tą fortuną wisi klątwa.  Atena jako dziecko nie mogła być szczęśliwa. Wychowała się w luksusie o jakim zwykłemu śmiertelnikowi nawet się nie śni, ale bez matki. Żyła nieustannie w strachu przed porwaniem. Pojawienie się każdej potencjalnej miłości, zawsze musiało rodzić pytanie, czy interesujące są bardziej pieniądze, czy ona sama.  W greckich gazetach co chwilę pojawiają się plotki o tym co robi młoda Greczynka. Ale Atena prowadzi życie z daleka od Grecji. Wydaje się, że nie chce by z Elladą cokolwiek ją łączyło. Nigdy nie nauczyła się greckiego. A kilka lat temu całą Grecję zszokował fakt, że wysepka Skorpios, która należała do Onassisa i gdzie znajduje się jego grób, została sprzedana, czy też wydzierżawiona córce rosyjskiego oligarchy. Atena nie komentuje swojej decyzji. Mówi się o tym, że wnuczka Arystotelesa celowo unika Grecji, chcąc uchronić się przed klątwą. Czy w jej dorosłym życiu udało się uniknąć tragedii, żyć szczęśliwie i spokojnie? Niestety nie…

Kiedy Atena wyszła za Alvaro, zajęła się również opieką nad jego dziećmi z poprzedniego związku. Powierzenie opieki nad dziećmi Atenie, odbyło się za zgodą ich bilologicznej matki.  Ta  popełniła samobójstwo wyskakując przez okno, po przedawkowaniu leków.  W  zostawionym liście, o samobójczą śmierć obwiniła Atenę.

Atena  unika kontaktów z mediami, jakby wciąż stara się prowadzić jak najbardziej spokojne, normalne życie, które  mocno związane jest z jej największą pasją – jazdą konno. Jest postawną, wysoką kobietą, która wygląda jakby jednocześnie była krucha i dość nieśmiała, co jest zupełnie nietypowe dla Greczynek.   Jakby leciutko zgarbiona, skulona w sobie, spogląda  trochę spod oka. Mimo, że z Grecją chyba zbyt dużo nie chce mieć współnego, rysy jej twarzy są jednak typowo greckie. Szczególnie jej oczy niesłychanie przypominają oczy jej dziadka. Kiedy przeglądam greckie gazety, zawsze zatrzymuję się na dłuższą chwilę kiedy widzę jej zdjęcia.  Bardzo rzadko, jeśli w ogóle,  się na nich uśmiecha. A ból, który widać w jej przepięknych, wielkich, greckich oczach, wydaje się być tak materialny, że można go niemalże dotknąć.

Do napisania tekstu korzystałam z informacji zawartych w tym artykule:

http://www.polskatimes.pl/artykul/897012,wyjsc-z-cienia-klatwy-onassisow-dziedziczka-fortuny-nie-dopuszcza-do-siebie-duchow-przeszlosci,2,id,t,sa.html

Źródło zdjęć:

magazyn OK! (wydanie wrzesień 2015)

WIELCY GRECY. Arystoteles Onassis. Największy pirat swoich czasów… sobota, 5 marca 2016

Arystoteles Onassis

Arystoteles Onassis

Ten nowy cykl marzył mi się od dawna. Dzisiaj pierwsza jego odsłona. WIELCY GRECY to cykl wpisów o cenionych, znanych, ważnych Grekach, którzy na stałe zapisali się na kartach historii. Którzy osiągneli coś niezwykłego, dokonali czegoś wielkiego. W swojej dziedzinie byli „-naj”. Mam nadzieję, że ten nowy cykl Was zaciekawi. Dziś zapraszam na pierwszy post…

***

Pomyślałam, że zacznę od najprostrzego skojarzenia. Kto będzie pasował najlepiej do pierwszego postu nowego cyklu – Wielcy Grecy? Na to hasło w mojej głowie od razu pojawiło się nazwisko „Onassis”. Niemalże automatycznie. Kiedy byłam już  w trakcie czytania, było stanowczo  za późno na zmianę, a dwa słowa „Onassis” i „Wielki” przestały do siebie pasować. Kiedy przedarłam się przez wszystkie teksty, rozłożyłam ręce, bo postać Onassisa jest niezwykle złożona, więc zupełnie nie wiedziałam co mam o nim myśleć. I niech tak zostanie. Nie wszystko przecież w życiu jest jednoznaczne.  A co by nie powiedzieć, historia życia jednego z najsłynniejszych Greków – Arystotelesa Onassisa, jest niesamowicie ciekawa.

Nie do końca zgodzę się z tym, że zaczynał tak zupełnie od zera. Co prawda, kiedy  opuszczał zdobytą przez Turków rodzinną Smyrnę – nie miał przy duszy grosza, a cała jego rodzina straciła wszystko. Ale Arystoteles Onassis (1906 – 1975) już wtedy miał coś znacznie ważniejszego – przysłowiową „wędkę”, czyli podstawy wiedzy o tym jak zarabiać pieniądze. Jego ojciec handlował tytoniem, a sam Arystoteles znał języki i jak na swój wiek był dobrze wykształcony. Wkrótce trafił do Argentyny. Tam co prawda zaczął  od pracy na zmywaku, ale szybko zdobywał coraz to lepsze prace aż, najpewniej korzystając z doświadczenia ojca, również zaczął handlować tytoniem, na którym zarobił  pierwsze grube pieniądze. Szło  mu tak dobrze, że jeszcze na kilka lat przed przekroczeniem trzydziestki, Onassis został milionerem.

W międzyczasie szybkiego bogacenia się, intensywnie korzystał z życia. Jego majątek powiększał  się nie przez rozważne oszczędzanie, solidność i pewne inwestycje. Onassis nieraz podejmował decyzje potężnego ryzyka i wygląda na to, że całkiem dobrze się przy tym bawił. Był niesłychanie sprytny, życiowo inteligentny, w biznesie miał wspaniałą intuicję, a przy tym wyobraźnię i niebywałe szczęście. Zwinnie omijał luki prawne, działał na granicy przestępstw, ale i tak przy każdym problemie, miękko lądował zawsze na cztery nogi. Kupił swoje pierwsze statki, potężne zbiornikowce i krótko po tym stał się właścicielem jednej z największych flotylli na świecie. Jakiś czas później miał  własną linię lotniczą.

Ogromną ilość pieniędzy przyniosła Onassisowi paskudna, acz bardzo dochodowa działka – połowy wielorybów. Co prawda nie zostało to udowodnione, ale plotki mówią, że tak szybkie wzbogacenie się nie przyniósł żaden handel tytoniem, a nielegalny przemyt opium. Dziś trudno już dojść prawdy, ale niezaprzeczalne jest, że Arystoteles Onassis był najbogatszym człowiekiem swoich czasów.

Pomimo tego, że jego kochankami były najbardziej znane i najpiękniejsze kobiety ówczesnego świata, na żonę wybrał sobie spokojną Greczynkę – Athenę, z którą miał dwójkę dzieci – Christinę i Aleksandra. Kiedy majątek Onassisa zaczął się rozrastać, Athena przestała mu jednak wystarczać. Onassis pożądał w życiu wszystkiego co „naj” i wkrótce nawiązał romans z najsłynniejszą Greczynką swoich czasów, posiadaczką jednego z najpiękniejszych głosów świata – Marią Callas. Po ognistym romansie również i Callas przestała Onassisowi wystarczać. Po związku  z Onassisem, kariera operowa Callas powoli zaczęła dobiegać końca, a Onassis w tym czasie związał się z inną kobietą, której nazwisko miało przynieść mu prestiż – jedną z tych rzeczy,  jakich za pieniądze kupić nie można. Jego żoną została wdowa po prezydencie Kennedym – Jacqueline.

Ci którzy Onassisa znali mówili o nim, że to Zorba swoich czasów. Uwielbiał się bawić, wydawać pieniądze, czerpać radość z tego co mu przynoszą. Mimo tego, że był niski i raczej mało przystojny, był mistrzem w uwodzeniu kobiet. Otaczał się wszystkim co najlepsze. Uwielbiał też towarzystwo znanych osobistości. Jego dzieci były oczkiem w głowie.

Dokładnie nikt nie potrafi wyjaśnić, co takiego właściwie się stało. W Grecji otwarcie mówi się o tym, że nad fortuną Onassisa wisi klątwa, że te pieniądze nikomu szczęścia nie dały, że przynoszą śmierć. Nawet patrząc zupełnie obiektywnym okiem, trudno się nie przerazić. Kilka lat po ślubie z Jacqueline, w wypadku samolotowym, w wieku zaledwie 25 lat, ginie ukochany syn Onassisa – Aleksander, który miał być głównym kontynuatorem działalności ojca. Półtora roku później na skutek przedawkowania leków, umiera pierwsza żona Onassisa, matka jego dzieci – Athena. Sam Onassis mocno podupada na zdrowiu i załamuje się po śmierci syna. Umiera w wieku 69 lat. Cały majątek dziedziczy jego córka, Christina. Ale i ona ginie tragicznie najprawdopodobniej również przez przedawkowanie leków, osieracając jedyną spadkobierczynię całego majątku Onassisów – trzyletnią Athenę, która jednocześnie staje się najbogatszym dzieckiem świata.

Arystoteles Onassis został pochowany przy grobie swojego syna, na swojej niewielkiej wyspie Skorpios. Jeden z najbardziej luksusowych jachtów tych czasów, który należał do Onassisa zerdzewiał w zapomnieniu, ponieważ nikt nie był już w stanie go utrzymywać.

Kim w zasadzie był ten człowiek? Najtrafniej na to pytanie odpowiedziała Melina Mercouri, która w jednym z wywiadów powiedziała: „On jest piratem. On jest po prostu piratem”.

Co dzieje się obecnie z Atheną Onassis, jedyną żyjącą potomką Arystotelesa Onassisa? O tym już niebawem w oddzielnym poście…

Do przygotowania tego tekstu korzystałam z materiałów dostępnych w internecie, opierając się przede wszystkim na filmie dokumentalnym, który dostępny jest tutaj: