Z CYKLU: Jadę do Grecji na wakacje – Jak ekspresowo spakować się na wakacje?… poniedziałek, 29 maja 2017

Praktyka czyni mistrza. Dokładnie tak było w moim przypadku. Jeszcze kilka lat temu spakowanie walizki, zabierało mi cały boży dzień. A i tak podczas wakacji okazywało się, że czegoś tam zapomniałam. Od pięciu lat dwa razy w roku zmieniam miejsce zamieszkania. Mniej więcej dwa razy w roku mam większe podróże i wiele mniejszych wypadów. Zimą przeprowadzam się na miesiąc do Polski. A na całe lato na Korfu. Po pięciu latach  częstego  pakowania, opanowałam tę sztukę do mistrzostwa. Czy właśnie teraz pakujecie się na wakacje? Dziś pięć moich złotych sposobów jak zrobić to ekspresowo, bezstresowo, a przy tym o niczym nie zapomnieć!

1 ZMINIMALIZUJ ILOŚĆ RZECZY W DOMU

O minimalizmie w domu słychać ostatnio bardzo dużo. I bardzo dobrze! Nasz dom zaczełam systematycznie minimalizować jakieś 4 lata temu. Wywaliłam od razu wszystko co było  zbędne. Teraz w naszym domu rzeczy jest naprawdę bardzo mało. W mojej przestrzeni nie ma niczego co jest niepotrzebne. Co za tym idzie? Pakowanie idzie szybko i sprawnie bo rzeczy do spakowania jest po prostu mało!

2 WYZNACZ SOBIE CZAS NA PAKOWANIE

Na każdy wyjazd pakuje się dzień przed lub nawet w dniu wyjazdu. Kiedyś pakowanie zaczynałam kilka dni wcześniej, a przez to czułam się jakbym była na walizkach przez cały ten czas. Standardowo jeśli przeprowadzam się w inne miejsce, pakowanie nie zabiera mi więcej niż dwie godziny. Na wypady wakacyjne pakuje się w godzinę. Patrzę na zegarek, mówię sobie „start!” i robię wszystko, żeby zmieścić się w tym czasie. Nie rozciągam tego ani kwadransu dłużej!

3 KUPUJ DROGIE I DOBRE WALIZKI

Jeśli jadę za granicę, albo udaje się w długą podróż, nie ryzykuje tanimi walizkami. Nauczyło mnie tego doświadczenie. Oderwana rączka, albo koło, kiedy w  środku zawartość przekracza 20 kg, to nic fajnego. Mam jedną dużą, porządną walizkę, z którą zwiedziłam już pół Europy. Jedną małą, która jest idealnym bagażem podręcznym. I jeden świetny plecak, który przejechał ze mną sporą część Grecji. A propos… Jeśli zastanawiacie się jaką walizkę kupić do samolotu, pociągu lub  auta – cenne informacje znajdziecie na tej stronie: https://www.vivus.pl/moje-finanse/jest-okazja-jest-pozyczka/jaka-walizke-kupic-do-samolotu-autokaru-pociagu-lub-auta/

4 ZGODNIE ZE WSKAZÓWKAMI ZEGARA OBEJDŹ CAŁE MIESZKANIE

Kierując się ruchem wskazówek zegara obchodzę całe mieszkanie i dokładnie każde pomieszczenie. Zaglądam do każdej szafki i w każdą przestrzeń. Dzięki temu naprawdę nigdy o niczym nie zapominam. Wiem co gdzie jest i skąd daną rzecz zabrać.

5 SPRAWDŹ KILKA NAJWAŻNIEJSZYCH RZECZY

Kiedy już skończę, sprawdzam czy na sto procent mam te absolutnie  najważniejsze rzeczy: dokumenty, portfel, komórka + ładowarka, kalendarz, laptop i zestaw do makijażu (tak!tak!). Kiedy to już mam,  to w zasadzie bez innych rzeczy mogę się jakoś obejść. A później… Zasuwam zamek. Zapinam torbę i spokojnie udaję się w podróż. Zawsze wychodzę dużo wcześniej, tak żeby wszędzie być sporo przed czasem. Wtedy podróżowanie to sama przyjemność!

A czy Ty masz swoje sposoby na pakowanie? Jeśli tak – koniecznie podziel się nimi w komentarzach!

Z CYKLU: Inny punkt widzenia – Urlop z dzieckiem – jak się do niego przygotować?… sobota, 26 listopada 2016

O takim poście myślałam już bardzo długo, ale nie miałam pojęcia jak się za taki tekst  zabrać, bo problem jest podstawowy – nie mam w tym temacie najmniejszego doświadczenia… Wakacje z dzieckiem?  Rozwiązanie przyszło samo:D Przecież może o tym napisać, ktoś kto się na tym dobrze zna! Dziś post na temat urlopu z dziećmi przygotowany przez portal o-Noclegach.pl . Miłego czytania Kochani!:D

Urlop we dwoje to permanentny czas relaksu. Bez względu na to, czy spędzamy go na plaży, czy też zwiedzając lub próbując specjałów lokalnej kuchni, zawsze jesteśmy w stanie dobrze się do niego przygotować i nie zajmuje nam to zbyt wiele czasu. Zaplanowanie wakacji, czy też wyjazdu weekendowego nie jest jednak tak proste, gdy pojawia się dziecko.

Z jednej strony oczywiście wiele atrakcji nie ma żadnych ograniczeń wiekowych, z drugiej jednak jesteśmy odpowiedzialni za opiekę nad maluchem oraz zorganizowanie mu czasu, który normalnie spędzał by w gronie rówieśników, czy też w swoim pokoju, na zabawie lub wirtualnej rozrywce. Trzeba się więc dobrze przygotować, by nie wrócić z urlopu jeszcze bardziej zmęczonym i z niezadowoloną latoroślą, która swoim złym humorem i nadąsaniem pokazywała nam, że chce już wracać. Jak to zrobić, by przywieźć dobre wspomnienia i sprawić każdemu satysfakcję z wyjazdu? To wcale nie takie trudne.

Spędzajcie ten czas razem

Pierwsza zasada wycieczki z dzieckiem to „maluch ma głos w wyborze atrakcji”. Udając się na wspólny urlop zapewne planujecie wcześniej, co jest tam warte zobaczenia. Strategicznym momentem jest zaproszenie do tych rozważań swojego dziecka. Można przez kilkanaście minut porozmawiać ze swoja pociechą i zapytać, co by ją interesowało, z tego co jest do wyboru, a następnie zawrzeć to w planie wyjazdu. To ma być wasz czas (każdego z was!). Czasem więc warto się zastanowić, czy każda z atrakcji może dać wam podobną radość. Dobrym rozwiązaniem w kwestiach spornych jest „równoległa zabawa”, np. ojciec z córką idzie do muzeum zabawek, a mama w tym czasie zwiedza, coś co reszta uznała za mniej ciekawe. Po wszystkim można spotkać się w konkretnym miejscu i razem pójść coś zjeść lub skorzystać z kolejnej atrakcji. Natomiast czas w hotelu można podzielić na to co robicie razem i to co każde z was relaksuje (gra na tablecie, czytanie książki, oglądanie filmu na słuchawkach).

Podróż z i do celu

Nieważne czy jedziecie samochodem, czy pociągiem, czy tez wybierzecie zupełnie inny rodzaj transportu. Dzieci nie lubią się nudzić, a więc trzeba im ten czas również zaplanować. Jak? To już zależy od dziecka i jego indywidualnych potrzeb. Niektóre lubią rozmawiać, inne preferują towarzystwo ekranu smartfona. Można więc między innymi:

– znaleźć audiobook, który będziecie wspólnie słuchać podczas jazdy samochodem lub taki, które dziecko chętnie pozna samodzielnie, słuchając go na słuchawkach,

-wymyślić gry, różnego typu zagadki, ćwiczenie pamięci poprzez zapamiętywanie kolejnych słów, a nawet grać z maluchem poprzez łączność Bluetooth na urządzeniach mobilnych,

– rozmawiać o wszystkim na co na co dzień nie ma się czasu (poznać lepiej swoje dziecko oraz pozwolić mu lepiej poznać siebie – można to robić werbalnie lub przy pomocy urządzeń mobilnych i komunikatorów).

Dzieci przyciągają kłopoty

Każdy kto ma w domu malucha doskonale wie, że wypadki i płacz zdarzają się w dziecięcym świecie bardzo często. Dobrze więc przygotować się na taką ewentualność i zabrać ze sobą podręczną apteczkę z wodą utlenioną, plastrami, tabletkami przeciwbólowymi oraz podręcznym zestawem witamin. Całą resztę potrzebnych rzeczy można zazwyczaj zakupić na miejscu. Ważne jedynie by przewidzieć mniej więcej do czego beztroska naszego dziecka jest zdolna, a co jest bardzo mało prawdopodobne. Nadwrażliwość na pewno znacznie zwiększy ciężar bagażu, warto więc zaufać dojrzałości swojej pociechy.

Za cenne informacje podziękowania dla portalu  o-Noclegach.pl .

Z CYKLU: Jadę do Grecji na wakacje – Ale… Czy WARTO było jechać do Grecji na wakacje?… środa, 23 września 2015

      Choć pracy przed nami jeszcze całkiem sporo, sezon wakacyjny powoli dobiega końca. Jest to więc ostatni w tym roku post z cyklu “Jadę do Grecji na wakacje”. Od pierwszego październikowego poniedziałku, cykl ten zastąpią posty z serii “Lekki poniedziałek”.

      Ale do rzeczy! Przez całe lato do mojej skrzynki mailowej z uporem maniaka powracał jeden i ten sam typ maila: mimo kryzysu, czy to z pewnością bezpieczne by jechać do Grecji na wakacje?  Nie wiem co takiego działo się w polskich mediach. Zdaje się na moje szczęście, nie dorobiłam się na Korfu telewizora. Wszystkie wiadomości o kryzysie dochodziły do mnie… od polskich turystów! A u nas na wyspie spokój, świetna energia i fantastyczna pogoda.

      Jedną z osób, która na początku lata napisała do mnie maila pewnego obaw, poprosiłam żeby po powrocie ze swoich wakacji na Krecie, napisała jak odbiera kryzys. Jak to co mówiono w mediach odnosiło się do rzeczywistości? Niżej znajduje się  odpowiedź. Przeczytajcie… A jeśli również i Wy spędziliście tegoroczne wakacje właśnie w Grecji, koniecznie piszcie w komentarzach  jak się Wam udały!

***

Witam!


Niestety czas naszych wakacji dobiegł końca. Tak jak pisałam, w tym roku byliśmy na Krecie. I zgodnie z obietnicą chcę przekazać kilka słów odnośnie moich spostrzeżeń. Pomimo moich wielu obaw przed wyjazdem, na miejscu wszystko było w jak najlepszym porządku. Naprawdę teraz można przyznać Pani rację, że media wyolbrzymiły problemy Grecji. Faktycznie na lądzie może wygląda to inaczej, natomiast wyspy dla turystów = wakacje jak w bajce. Hotel w którym przebywaliśmy okazał się świetnym miejscem do wypoczynku, odremontowany, jedzenie pierwsza klasa, wszędzie czysto i pachnąco, pracownicy uśmiechnięci. Podczas naszego urlopu bardzo dużo zwiedzaliśmy. Mieliśmy wypożyczony samochód na kilka dni i objechaliśmy nim sporą część wyspy. Po drodze mijaliśmy stacje benzynowe – zero limitu paliwa, nie spotkaliśmy się z brakiem paliwa na stacjach. Odwiedziliśmy kilka sklepów spożywczych, towary na półkach były w ogromnej ilości, woda słodka pitna też do wyboru do koloru. A do tego wszystkiego widoki przepiękne, czyste, zadbane plaże, ciepłe morze czego chcieć więcej? I dlatego zastanawiam się dlaczego media pokazują takie głupoty jak kolejki na stacjach benzynowych, puste półki w sklepach? Zgodzę się, że dla mieszkańców może nie jest tak różowo jak to wygląda dla przyjezdnych, ale gdzie teraz nie ma problemów? Całe szczęście, że Grecy są narodem szczęśliwym chyba z urodzenia. Ja uwielbiam patrzeć na starsze osoby uśmiechnięte, korzystające z życia. Spotkaliśmy kilka korowodów ślubnych jadących na wesele – wszyscy wystrojeni, uśmiechnięci. I prawda taka, że pewnie jak każdy mają jakieś problemy, ale naprawdę ludzie tam mieszkający potrafią się cieszyć tym co mają. Mam nadzieję, że ludzie nie zrażą się do odwiedzania pięknych, greckich stron, bo naprawdę można się tam zrelaksować, odpocząć i zobaczyć inne życie. Jak wygląda sprawa mieszkania tam na stałe? Niestety tego ocenić nie potrafię, ale mam wrażenie, że mieszkańcy zdają sobie sprawę jakie bogactwo natury posiadają u siebie i o turystę zawsze będą dbać, a poza tym ich mentalność i radość życia to coś czego powinniśmy się uczyć.

Pozdrawiam!
Agata Noczenska

 

Z CYKLU: Jadę do Grecji na wakacje – Za co kocham lato… poniedziałek, 14 września 2015

    

     Jest połowa września. Co prawda  robi się trochę chłodniej i są dni, kiedy pada. Dla mnie jednak wrzesień, a nawet początek października, to wciąż  lato. Nadal  jest bardzo ciepło. Nadal można pływać i plażować, popijając  cappuccino freddo. Uwielbiam lato! Bez dwóch zdań, to moja ulubiona pora roku. Na całe szczęście w Grecji wciąż można się nim cieszyć. Dziś kilka powodów, przez które w lecie jestem zakochana…

***

SŁOŃCE… Wygrzewanie się na      słońcu i dostarczanie sobie potężnej dawki witaminy D jest jedną z      najprostszych i najfajniejszych czynności, jakie można w życiu robić. To  właśnie słońce dostarcza nam pozytywnej energii. Dlatego  latem czujemy się psychicznie i fizycznie lepiej. Więcej na temat pozytywnego wpływu witaminy D przeczytasz TU!

PŁYWANIE W MORZU… Pływanie to jedna   z moich ulubionych aktywności fizycznych. Pływać, to dla mnie trochę jakby      latać.  Uwielbiam pływać, plażować,  przebywać nad morzem. Gapić się na wodę. Słuchać dźwięku fal. Od    dzieciństwa moim marzeniem było mieszkać tuż przy morzu. Teraz nie dość,      że mieszkam  przy samej plaży, to  pracując też jestem przy lub na morzu.  Nie mogło być lepiej! A latem… morze      prezentuje się w swoim najpiękniejszym wydaniu!

SPACEROWANIE NA BOSO PO PLAŻY…      Zadziwiające, że najlepsze sposoby na relaks, są najprostsze! Dla mnie      jednym z nich  jest spacerowanie na      boso po plaży. Dokładnie na linii, gdzie bose stopy delikatnie muskają      pieniące się fale. Do tego widok na powoli zachodzące słońce… Jak dla mnie      najprostszy sposób na zapomnienie o wszystkich  mniejszych i większych problemach.

OWOCE MORZA… Ryby i owoce      morza… Lampka białego wina i sałatka. To jest mój ulubiony zestaw na      obiad. Zdrowy, niezwykle smaczny. Smakuje tak dobrze, rzecz jasna, przede      wszystkim latem.

OWOCE… Mango. Melony.      Pomarańcze. Brzoskwinie. Grejpfruty. Wiśnie. Czereśnie. Truskawki. Arbuzy.      Tu zdaje się, że nie trzeba dodatkowego wyjaśnienia. W miesiącach letnich      są oczywiście najsmaczniejsze. Mają też najwięcej witamin, co dodatkowo      bardzo pozytywnie wpływa na nasze codzienne funkcjonowanie.

INTENSYWNE KOLORY… Lato musi      być kolorowe! A te najbardziej intensywne  kolory najlepiej prezentują się w ostrym      słońcu. Latem podobają mi się nawet żarówiaste odcienie. Od czasu do      czasu, zwłaszcza kiedy jestem zmęczona lub nie mam dobrego nastroju,      wkładam moją magiczną różową sukienkę. Kiedy tylko mam ją na sobie, od      razu niesamowicie poprawia mi się nastrój.

LETNIA LEKKOŚĆ BYTU… Wakacje,      dłuższe dni, znacznie więcej słońca. Świeże warzywa, owoce i te intensywne      kolory. Latem żyje się po prostu jakby lżej.

 

A czyżby w Polsce powoli zaczynała się jesień? Żebyście tylko nie zrozumieli mnie źle, bo i jesień też jest fantastyczna! A o tym jak prezentuje się Grecja jesienią –  to już w jesiennym poście.

A co Wy najbardziej lubicie w lecie? Piszcie koniecznie w komentarzach!

 

Z CYKLU: Jadę do Grecji na wakacje – Jak czuć się dobrze, kiedy są upały?… wtorek, 28 lipca 2015

     Na Korfu od dobrych kilku dni trwa fala upałów. Wszędzie słychać jęki narzekań, bo jest naprawdę piekielnie gorąco. Ale to jeszcze nie wszystko! Jutro, czyli w środę, fala upałów będzie mieć kulminację. Wtedy dopiero ma zrobić się naprawdę gorąco.

    Już od ośmiu lat  każde lato spędzam w Grecji. Czy radzę sobie z upałami? Nie tylko sobie radzę, co bardzo je lubię! Uwielbiam lato, nie znoszę zimy. A jak jest lato, to musi być upalnie!

   Przyznam, że jednak nie zawsze tak dobrze czułam się podczas upałów. Kiedy pierwszy raz wylądowałam w sierpniu w Grecji myślałam, że  umrę z przegrzania. Na szczęście po ośmiu razach wypracowałam sobie kilka metod, dzięki którym świetnie czuje się kiedy jest naprawdę gorąco. Oto i one!

  1. ZASTANÓW SIĘ  CZY NAPRAWDĘ LUBISZ KIEDY JEST GORĄCO…

   Wiele osób z natury źle znosi wysokie temperatury. Zupełnie więc nie rozumiem, dlaczego osoby, które nie lubią gorąca na wakacje do Grecji wybierają się w lipcu czy też sierpniu. Później narzekają, że jest duszno i gorąco. W Grecji latem zawsze jest przecież upalnie.  Jeśli naprawdę nie lubisz upałów, na wakacje do Grecji wybierz się w pierwszej połowie czerwca lub drugiej połowie września. Ot i problem rozwiązany!

  1. WODA… WODA… I RAZ JESZCZE WOOODA!

   Latem nie rozstaję się z dyżurną butelką wody. Nawadnianie się przez cały dzień  to absolutna podstawa. Zaczynam dzień od sporej szklanki wody, często połączonej z miodem i cytryną. W ciągu dnia wodę piję co chwilę. Przed pójściem spać, też pokaźnych rozmiarów  szklanka wody. Tak weszło mi to w krew, że nie wyobrażam sobie zacząć i skończyć dnia bez napicia się sporej ilości wody.

  1. WSTAWAJ RANO Z RZEŚKIM DNIEM…

   W dzień może być gorąco, ale mniej więcej do 9 rano jest  jeszcze całkiem normalnie. Wtedy też najlepiej się wstaje, żeby razem z nieco niższą temperaturą powitać dzień, dostosowując się do jego naturalnego rytmu. Jeśli wstaje się po 10, to już na start człowiek wchodzi w falę upałów i do końca dnia jest się dużo bardziej ospałym.

  1. SOKI Z OWOCÓW  ZAMIAST COLI, FANTY, SPRITE’u

   Cola, Fanta, Sprite. Niby gaszą pragnienie  natychmiastowo, ale to tylko złudzenie. Bo później pić się chce jeszcze więcej. Picie gazowanych, przesłodzonych lepów to najgorsze zło, które latem można zafundować swojemu organizmowi. Prawie codziennie piję sok ze świeżych owoców,  ale wcale nie wyciśnięty. Blenduje owoce w całości i łączę z wodą. Dla przykładu mango + kiwi… Z resztą nie będę tu się o tym rozpisywać – temat na oddzielny post!:D

  1. ODPOWIEDNIE JEDZENIE

    Zrezygnuj ze wszystkiego co ma w sobie biały  cukier. Batoniki, ciasteczka, napoje gazowane, czekoladki, cukierki. Wszystko co słodkie – zastąp owocami. Arbuz, mango, pomarańcze, fantastyczne brzoskwinie, winogrona, figi, opuncje. Zamiast mięsa, po którym w upały człowiek czuje się ciężko, jedz dużo warzyw, ryb i owoców morza, które tak dobrze smakują tylko kiedy jest gorąco. Takie przekąski jak chipsy, paluszki, solone orzeszki, to też kiepski pomysł.

  1. UPAŁOWE MUST HAVE

   Latem w Grecji nie wychodzę bez dwóch rzeczy: filtr 50 na twarzy + na odkrytych częściach ciała oraz zakrywające sporą część twarzy okulary. Kiedy jestem nad morzem na głowie muszę mieć kapelusz. O tym jak jest on ważny przekonałam się, kiedy kiedyś na początku lata nadpaliłam sobie przedziałek na głowie…

  1. W CO SIĘ  UBIERAĆ?

    Rzecz jasna  ubrania w jasnych kolorach, sprawdzają się najlepiej. Precz z poliestrem i innego typu plastikami! U mnie najlepiej sprawdza się bawełna i prawdziwy jedwab. Jeśli chodzi o to ostatnie, pewnie myślicie, że szaleję kupując najdroższe ubrania:P Nic podobnego! W mojej szafie jest kilka fantastycznych spódnic z najprawdziwszego jedwabiu, których noszenie podczas upałów, to czysta przyjemność. Podobnie jest z bluzkami. Każdą z jedwabnych rzeczy z mojej szafy,  kupiłam za nie więcej niż 10 zł. Polskie lumpeksy to nadal kopalnia najprawdziwszych perełek.

 

  1. KLIMATYZACJI – NIE!

    Pewnie się teraz bardzo dziwicie, ale mam tutaj racje. Każdego lata moim wrogiem nr 1 jest klimatyzacja, szczególnie w naszych busach. Każdego lata mam problem z głosem, często też kaszlę. To zasługa klimatyzacji właśnie.  Różnica temperatury w pomieszczeniu klimatyzowanym, w stosunku do tego na zewnątrz, naprawdę nam szkodzi.

  1. TWOIM  NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM JEST CIEŃ!

   Unikaj chodzenia na słońcu i zawsze odruchowo chowaj się do cienia. Kiedy jest naprawdę gorąco, warto schować się do wiekowego kościoła. Przebywanie w takim pomieszczeniu, jest dużo bardziej dla nas zdrowe niż klimatyzacja.

  1. ZMIEŃ NASTAWIENIE I CZERP PRZYJEMNOŚĆ Z LATA

    Najgorzej jest zacząć narzekać. „Jeeezu! Jak gorąco! Co za upał! Co za żar!” Ludzie czasami tak mogą przez cały dzień. Spróbujcie mówić sobie przez cały dzień, tak dla przykładu: „Jeeezu, ale mnie boli duży palec w prawej stopie! Ale ból! Co za ból!” Sto procent pewności, że mimo że  z palcem wszystko jest ok., ten palec na koniec i tak Was rozboli!

    Z upału naprawdę można czerpać przyjemność.  Tylko wtedy tak dobrze smakują owoce morza… Mojego ukochanego freddo cappuccino nie pije się przecież zimą! Ouzo też smakuje najlepiej wieczorem, kiedy powoli zachodzi słońce przynosząc wytchnienie. No i te wszystkie przewiewne, letnie ubrania, kostiumy kąpielowe, kolorowe lakiery do paznokci. Byczenie się z  książką na plaży i pływanie w morzu… Ja naprawdę UWIELBIAM takie prawdziwe, upalne lato! :DDD

 

Czy to nadal oby na pewno… tak na pewno… bezpieczne, żeby jechać do Grecji na wakacje?… środa, 8 lipca 2015

    Powoli przestaje mieć czas by odpowiadać na maile, w których jak boomerang powraca pytanie: czy to na pewno bezpieczne, by jechać do Grecji na wakacje? Czy bankomat wypłaci gotówkę? Czy na stacjach będzie benzyna? Artykuły spożywcze w sklepach i słodka woda do picia?

     W tym miejscu po raz kolejny zaznaczę, że na polityce znam się jeszcze mniej niż na piłce nożnej.  Od dobrych kilku lat nie oglądam wiadomości. Kiedy słyszę, że w radiu lecą newsy, od razu zmieniam na inną stację. Nie interesuje mnie: ile osób, gdzie i w jaki dokładnie sposób zginęło w wypadkach samochodowych. Kto został zgwałcony, a kogo porwano. I gdzie ostatnio było katastrofalne trzęsienie ziemi. Wiadomości lecące w tv i radio nie poprawiają mojej jakości życia, nie wzbogacają mnie i nie inspirują – wszystko wręcz przeciwnie. Nie widzę więc sensu by się na nich skupiać. Dokładnie tak samo jest w kwestii greckiego kryzysu.

    O tym, że w Grecji jest  nie halo, dowiaduje się głównie z mail, albo relacji naszych turystów. Gdyby nie to, niech Bóg będzie mi świadkiem, w ogóle nie zorientowałabym się, że w Elladzie sytuacja jest napięta. A przynajmniej będąc tu na Korfu. Choć Jani relacjonuje, że u niego też jest raczej spokojnie. No, czasem może ktoś z Greków chwilkę się przymartwi, trochę pomarudzi.  Ale ponieważ ja nigdy nie drążę tematu, to w tej kwestii tyle.

     Mówiąc wprost, słuchając relacji o tym co dzieje się w polskich mediach w sprawie kryzysu, wnioskuję że sytuacja przedstawiana w mediach jest nieźle podkręcona. Kryzys medialnie przecież bardzo się sprzedaje. Tu, na Korfu, życie toczy się jak zawsze swoim spokojnym, niezwykle radosnym rytmem. Wszystko funkcjonuje najzupełniej normalnie. Obserwując to co dzieje się dookoła mnie, mogłabym życzyć nam Polakom, tak uśmiechniętych i wiecznie zrelaksowanych twarzy jakie  mają Grecy w obliczu  swojego kryzysu.

    No… Ale jeśli… A może… A co… Gdyby… A jeśli jednak… Tak można przecież w nieskończoność.  Nikt tu nie ma kryształowej kuli i nikt nie wie co tak naprawdę będzie. Słyszałam gdzieś ostatnio, że około 85% – 90%  rzeczy, o które się martwimy w ogóle się nie wydarza… Nie widzę więc najmniejszego powodu, żeby zamartwianiem się marnować choćby jeden z tych pięknych letnich dni, które spędzam tu na Korfu. Życie jest stanowczo za krótkie, żeby marnować je na głupie gdybanie.

    Najbardziej mi się uśmiecha, kiedy podczas naszych tras, zbombardowani newsami, do swoich rodziców, którzy są tu na wakacjach, dzwonią  ich starsze dzieci. Przez telefon podawana jest wtedy relacja z tego co widać w telewizorze. Tymczasem my jesteśmy wtedy zazwyczaj na rejsie, na plaży, na nieziemsko pysznym jedzeniu w tawernie, albo na kawie w takim miejscu, że nogi się uginają.  Przyznam się, że podsłuchałam i przytoczę jedną z takich rozmów z przed kilku dni:

     -Nie… Nic się nie dzieje! Napięta sytuacja? No, daj już spokój! Jesteśmy właśnie na rejsie! Mówię ci, jak tu pięknie! Za chwilę wpływamy na Rajską Plażę! Musicie z Łukaszem też tu przyjechać! Dobra… Muszę już kończyć!… Nie będzie benzyny? No nie wiem… A w sumie, to po co nam? Niebezpiecznie? Gosia, weź już przestań! Wyłącz ten telewizor! Że nie będzie wody pitnej? A po co nam ona! My tu i tak pijemy  tylko białe wino! Hahaha!!!

     P.S. Ostatnio  przeszłam się po mieście, by zrobić zdjęcia „kilometrowym” kolejkom do bankomatów. Zdjęcia przedstawiają, to co widziałam. Możecie je skonfrontować z relacjami z mediów. Miasto Korfu. Piątek, 3 lipca. Godzina około 15.00.

Podsumowując. Drogi Turysto! Jeśli tego lata wybierasz się do Grecji na wakacje, wyłącz telewizor, a radio przestaw na letnią muzykę. Spokojnie się pakuj i planuj swój letni urlop. Jedź zupełnie spokojnie, bo Twoje greckie wakacje, z pewnością będą fenomenalne!

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Dlaczego wakacje w Grecji wychodzą Wam na zdrowie? Czyli rzecz o witaminie D… środa, 17 czerwca 2015

P1110467

     Mniej więcej w momencie, kiedy przekroczyłam trzydziestkę (czyli kilka miesięcy temu;) zaczęłam jakoś tak… dbać o swoje zdrowie. I tak przypadkiem ktoś doradził mi rewelacyjne filmiki na YouTube  Jerzego Zięby. Kto również interesuje się tematyką zdrowia, niech koniecznie je przesłucha!

    Dzisiejszy post przygotowałam w oparciu o książkę „Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie” autorstwa Jerzego Zięby. Kiedy tylko zobaczyłam, że jest tam cały rozdział dotyczący słońca i witaminy D, od razu wiedziałam, że to idealny temat na wakacyjny post.

***

      Witamina D jest nam  niezbędna do życia.  Każda komórka ludzkiego ciała musi ją mieć do prawidłowego funkcjonowania. Witamina D ma ogromny wpływ na funkcjonowanie mięśni. Dzięki odpowiedniej jej ilości można leczyć choroby serca, demencje, depresje, bezsenność, łuszczycę. Jej odpowiednia dawka jest ogromnie ważna dla osób ze stwardnieniem rozsianym.  Witamina D jest strażnikiem prawidłowo przebiegającej ciąży, wpływa na zachowanie idealnej wagi, chroni nasze komórki przed powstaniem chorób przewlekłych oraz infekcjami. Zapobiega przy tym  krzywicy i  osteoporozie. Uff… Jest tego trochę… Ujmując w wielkim skrócie: witamina D jest substancją odpowiadającą za prawidłowe funkcjonowanie całego naszego organizmu.

    Lekarze biją na alarm, z powodu niedoboru witaminy D! Wielu mieszkańców Polski cierpi na jej brak. A brak tej witaminy przyczynia się między innymi do epidemii grypy w sezonie jesienno – zimowym. W Grecji takich epidemii raczej nie ma. Zbyt niska jej ilość zwiększa również  ryzyko powstawania nowotworów.    Natomiast wysokie stężenie witaminy D we krwi często powoduje cuda, bo nasz organizm jest w stanie sam wyprodukować swój własny antybiotyk.

    No dobrze… Ale skąd tę witaminę czerpać? Niestety, niewiele jej można zdobyć z jedzenia.  Najlepszym źródłem witaminy D jest… SŁOŃCE! To właśnie pochodzące z niego promienie UVB, wytwarzają witaminę D w naszej skórze.

    Tak często wmawia się nam, że przebywanie na słońcu jest dla nas niezdrowe. Prawda jest jednak taka, że jest wręcz odwrotnie, bo światło słoneczne dla prawidłowego funkcjonowania jest dla nas niezbędne.

    W tej najzdrowszej wersji promieniowanie słoneczne występuje w samo południe i wtedy właśnie najlepiej przebywać na powietrzu.

    No tak, ale jak pogodzić znany już pogląd, że opalanie nie jest zdrowe, z faktem że dla naszego zdrowia potrzebujemy słońca?

    Sedno w tym, że nie powinniśmy się opalać. Bo opalona skóra jest dla nas tak naprawdę alarmem, że słońca jest już stanowczo dość. Opalać się nie powinniśmy, ale za to NAŚWIETLAĆ – jak najbardziej. Przebywając w południe na słońcu od 10 do 15 minut dziennie powodujemy, że do naszego organizmu trafia potrzebna nam do zdrowia ilość witaminy D. Chodzi o promienie UVB, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu i to właśnie te promienie między innymi chronią nasz organizm przed nowotworami.

    Przebywanie w Grecji, gdzie światło jest bardzo mocne, jest więc dla człowieka szalenie zdrowe. I to właśnie będąc tutaj na wakacjach, można witaminy D nagromadzić sobie jak najwięcej.   Nawet dla samego zdrowia, warto więc przyjeżdżać do Grecji na letnie wakacje.

    A co z dostarczaniem witaminy D przez cały rok? Rozwiązaniem jest  korzystanie z solarium, to znaczy krótkie sesje trwające 3, 4 minuty. Albo zainwestowanie w specjalne lampy, które dostarczają nam promieni UVB,  tym samym produkując witaminę D. Albo co jakiś czas… krótki wypad po witaminę D prosto do Ellady!

    Ach! PS.  Po sesji naświetlania, jeśli to możliwe  nie należy myć skóry, ponieważ wytworzona w skórze witamina D, potrzebuje ok. 48 godzin do wchłonięcia.

 

 

Tekst napisany na podstawie:

UKRYTE TERAPIE „Czego ci lekarz nie powie”, Jerzy Zięba, część 1, Rzeszów 2015, ss. 135 – 161

 

Więcej na temat witaminy D i różnych innych ciekawych rzeczy związanych ze zdrowiem, dowiesz się tu:

 

Przewodnik po KORFU, cz. 13 – 10 powodów, dla których warto spędzić wakacje na Korfu… piątek, 29 maja 2015

       To już grubo ponad dwa lata temu wpadłam na pomysł, że to właśnie Korfu będzie tym idealnym miejscem, gdzie każdego roku spędzając kilka gorących wakacyjnych miesięcy, będę organizować wycieczki. Przed założeniem naszej firmy z wycieczkami po KORFU,  przebadałam wszystkie inne greckie wyspy. Brałam pod uwagę każdą z nich. Każda  ma coś ciekawego do zaoferowania i zawsze stanowi zupełnie inny, odrębny, mały świat. Wszystkie są bajkowe. Ale dla mnie – wygrywa Korfu.

     Dlaczego? Oto 10 głównych powodów…

ENERGIA Czy macie czasem coś takiego, że wchodzicie do jakiegoś pomieszczenia i od razu czujecie się tam dobrze, nawet nie wiedząc  dlaczego? Ze mną tak właśnie było, kiedy pierwszy raz odwiedziliśmy Korfu. Tutaj zawsze czuje się po prostu dobrze, jakby coś pozytywnego nieustannie wisiało w powietrzu. Klimat na Korfu człowiekowi sprzyja. Między innymi z tego właśnie powodu od wieków ta wyspa odwiedzana była przez arystokratów,  słynnych pisarzy, ludzi sztuki. Cesarzowa Sisi leczyła tu swoje liche zdrowie, a bracia Durrell znajdowali  inspirację do swoich książek. Ujmując krótko, Korfu jest miejscem, które ma w sobie taki rodzaj energii, że człowiekowi nagle zaczyna się… chcieć!

PLAŻE…  Korfu to raj dla każdego, kto uwielbia morze. Można pływać, opalać się, czy też udawać się w rejsy po wybrzeżu. Na samym południu plaże mają piasek jak jedwab. Na północy czekają niesamowite formacje skalne. A nieco bardziej na zachód są całe złoża glinek, które stanowią zupełnie darmowe i jak najbardziej ekologiczne spa.

ZIELEŃ… Na Korfu przez 12 miesięcy w roku jest bardzo zielono. Tutaj zielono jest właściwie wszędzie, a zieleń zawsze jest intensywna i soczysta. Połączenie widoku niebieskiego  morza z intensywną zielenią, charakteryzuje wszystkie Wyspy Jońskie. Na Korfu takie kojące dla oczu kolorystyczne zestawienia można spotkać na każdym kroku.

WIDOKI… Niczym nieograniczone widoki na Morze Jońskie, które ciągnie się nie mając jakby końca. Wdzierające się w nie poszarpane skały. Malownicze zatoczki. Fantastyczne  formacje skalne. Czy też zielone wzgórza, zapadające się w malownicze morze. Korfu ma jedynie 600 km2, ale właściwie w jakimkolwiek jej miejscu człowiek się znajdzie, tam zawsze odkryć można zapierający dech w piersiach widok.

MIASTO KORFU…  Stolica wyspy Korfu, której część wpisana jest na listę UNESCO nie bez powodu uznawana jest za najpiękniejszą stolicę wysp Grecji. Miasto Korfu jest taką grecką perełką. Stanowi jednocześnie szalenie ciekawą mozaikę kulturową, ponieważ jego dzisiejsza wersja budowana była przez Wenecjan, Brytyjczyków, Francuzów oraz rzecz jasna Greków. Przejście się wąskimi  uliczkami Korfu to prawdziwa gratka, dla każdego miłośnika pięknej architektury.

POGODA… Ponieważ Korfu jest jedną z najbardziej na północ wysuniętych wysp Grecji, rzadko są tu trudne do zniesienia upały, nawiedzające południe Grecji. Tu zawsze jest nieco chłodniej. To również między innymi dzięki rodzajowi wiatru, który latem wieje od morza,  dając przyjemne wytchnienie.

JEDZENIE… Jedzenie na Korfu to temat rzeka… Wspaniałe ryby, owoce morza. Sofrito, stifado czy też pastitsada, czyli dania będące  wspomnieniem po weneckim panowaniu. Świetna oliwa z oliwek, smakowite wino, dostępne jedynie na Korfu kumkwaty. A przy tym uginające się drzewa od cytryn, fig, oliwek… Tak wyliczać można jeszcze długo.

Więcej na temat kuchni Korfu przeczytasz tu:  Jak zjeść Korfu?

CENY… Mimo bardzo dużego zainteresowania turystów, właściwie wszędzie na Korfu, niezależnie od miejsca ceny są przystępne. W tawernie przy najlepszych widokach płaci się standardowe wszędzie stawki (10-15 euro za cały obiad). Za nawet najdroższą kawę, nie zapłaci się wiele więcej niż 3,50 euro. Gdzie więc jeść i pić? W najbardziej spektakularnych miejscach, bo tam ceny będą mniej więcej takie same jak w każdej innej części wyspy.

ORGANIZACJA… Korfu jest pierwszą grecką wyspą, na której zaczęła rozwijać się turystyka. Dlatego  pod względem turystycznym wyspa jest naprawdę bardzo dobrze zorganizowana. W każdą część miasta (na czas!) dojedzie się autobusem. Na każdym kroku można wynająć samochód albo skuter. W każdym właściwie miejscu jest ciekawe muzeum, aquapark, kawiarnia albo tawerna.

AUTENTYCZNOŚĆ… Fenomen Korfu tkwi również w tym, że mimo tak dużego zainteresowania turystów, wyspie wciąż udaje się zachować swoją autentyczność. Wystarczy tylko troszkę skręcić z dróg, na które nakierowują turystyczne przewodniki i już jest się w wiosce, w której jakby stanął czas. Można samodzielnie odkryć ruiny starej budowli, albo wejść do sadu oliwnego, który prezentuje się jak ilustracja do bajki. Mimo tak dużego zainteresowania turystów, poza  szlakami życie na Korfu nadal toczy się swoim naturalnym, wyspiarskim rytmem.

KLIKNIJ NIŻEJ…

 

Z CYKLU: Inny punkt widzenia – Małżowina i jej maślane oczy. Rosyjski sposób na relaks. I dlaczego nie należy śmiać się z rodaków? Czyli, relacja z Cypru cz. 2/2… środa, 29 października 2014

     Dzisiaj zapraszam na część drugą relacji  z  pobytu na Cyprze autorstwa Artura Kamińskiego. A  w niej: skąd u małżowiny maślane oczy? O  rosyjskim sposobie picia drinków. I o tym  dlaczego nie należy śmiać się z umiejętności językowych rodaków… – nigdy!:))) Zapraszam do czytania!

CZĘŚĆ 1/2

***

    Pierwszego dnia dziarsko udaliśmy się na plażę wyposażeni w odpowiednie mazidła. Na plaży jedyny wolny parasol był porwany do granic możliwości. Nic tam, wzajemne mazanie mazidłami i ufff…  słońce, którego w Polsce się nie widzi. Jak jest ciepło to i pić się człowiekowi chce.  Grzeczne pytanie do małżowiny czego  sobie życzy…

Tylko wodę.

     Ja nie wielbłąd, więc dla siebie  zamówię coś mocniejszego. Wędruję do barku przypominając sobie wszystkie angielskie słówka jakie znam (naprawdę, jest ich dość niewiele…).

Gin and tonic and water in a bottle,  please – wydukałem.

     Dostałem to co chciałem i na leżaczek!  Uważne lustrowanie okolicy. I stwierdzam, iż mamy niesamowicie strategiczne miejsce:

– 5 m do wc

– 6 m do barku

– 8 m do morza

    Mało  strategiczna okazała się jedynie parasolka…

   I tak sobie leżeliśmy do obiadu. Przed wejściem na “stołówkę” na stojaku tabliczka z napisem z którego zrozumiałem tylko “czekaj”.

    No dobra, czekamy…  Nagle w naszym kierunku udaje się bardzo przystojny gość z obsługi.  Moja małżowina dostała maślanych oczu, a mój organizm nagle rozpoczął wydalanie ogromnych ilości potu. Uświadomiłem sobie, iż ten gość na pewno będzie coś do mnie mówił! Oj,  Kamyczku… Nie wiem dlaczego, ale angielski  – grecki, angielski – cypryjski, angielski – angielski, dla Kamyka to są zupełnie inne języki. Jedyne co usłyszałem to ”how many person”, transltor w głowie  jakoś to przetłumaczył i wydukałem, że  dwie. Ufff… gość nas doprowadził do stolika, ja sobie siadam,  a małżowina dalej z maślanymi oczami, ledwo wcelowała siedzeniem w krzesło. Gość wyjmuje  notes  i ponownie do mnie coś mówi. No nie!!! Przecież tutaj samemu się nakłada!!! Translator w głowie  rozgrzany do czerwoności jakimś cudem zmusił mój narząd mowy do wydukania „repeat please”. Usłyszałem wiele słów i jedno wyłapałem – „drink!”. Ufff… jestem w domu. Proszę o piwo, a małżowina z cielęcymi oczkami odpowiada mi „yes” na moje pytanie, czy napije się czerwonego wina. Coś się uszkodziło w inżynierskiej głowie mojej małżowiny – no dobra – naprawdę był przystojny… Gdy gość się oddalił, a małżowina udała się po posiłek, przymykając powieki stwierdziłem, iż muszę doprowadzić i moje oczy do takiego samego maślanego stanu jaki ma małżowina – wszak jesteśmy małżeństwem i musimy do siebie pasować. Rozmarzony otwieram oczy i… widzę wielką… olbrzymią…  Rosjankę! Szła dokładnie w moim kierunku! Już miałem uciekać, kiedy usłyszałem:

Kamyczku dobrze się czujesz?

     Szybki powrót na ziemię i przyglądam się jak co najmniej pokaźnych kształtów kobieta,   usiłuje usadowić swoją pupę  na krześle.  Wracając z posiłkiem słyszę jej głos:

Aлкоголь быстро, быстро…

    Kelner niemalże truchcikiem poleciał po gorzałkę. Gdy postawił szklaneczkę zapełnioną w 1/3,  kobieta się wydarła:

Hемного!!!

        Kiedy  Rosjanka  dostała dolewkę, mogłem zaobserwować nowy sposób  spożywania wysokoprocentowych wyrobów. Mianowicie,  wsadziła  w kącik ust słomkę zanurzoną w jakimś soku, a w drugiej ręce szklanka z gorzałką. Jednocześnie zasysając i pijąc, duszkiem opróżniła zawartość. Gdy moje i kelnera oczy kręciły się jak pięciozłotówki z wrażenia,  Rosjanka  ponownie się wydarła:

Eще!!!

    O rany, miałem dość więc uciekłem na plażę. Brrr…  Mnie się pić odechciało, ale nie naszym plażowym sąsiadom. Gdy oczy małżowiny doszły do siebie, słyszę za plecami:

Dziewczyny, to co chcecie do picia?

Czarną rosyjską.

     Dobra, odkręcam głowę w kierunku baru, bo zapowiada się wesoło. Starszy jegomość puka w blat i piękną polszczyzną zwraca się do kelnera:

Dwie, czarne rosyjskie poproszę.

     Barman ze zdziwioną  miną przygląda się jegomościowi:

No mówię, dwie  rosyjskie, czarne,  czaaarne – mówi, pukając jednocześnie palcem w nakrętkę jakiegoś napoju – rozumiesz?

      Ledwo powstrzymując śmiech, pomogłem rodakowi i zamówiłem upragnione drinki. Gdy już siedziałem na leżaku popijając ouzo, podśmiechując się z rodaka, nagle poczułem, iż zakręciło mnie w żołądku.  No Kamyczku, trzeba do wc. Jeden rzut oka i widzę, iż przybytek jest właśnie doprowadzany ze stanu idealnego…  do stanu mega idealnego…  Kluczyk (karta) w łapkę i w te pędy do pokoju. Przykładam kartę do czytnika i… czerwone światło!!! Rany pomyliłem pokoje, ale nie. To ten. Jeszcze raz. Nic! Dalej czerwone.  Kluczyk się rozkodował…  W te pędy – do recepcji. Prześliczna recepcjonistka, pyta się w czym pomóc. A ja… a ja… zapomniałem jednego słowa. Jak jest  do cholery po angielsku „toaleta”!? Gdy sytuacja stała  się krytyczna, słyszę za sobą:

Synku, wc masz za filarem…

    Odwracam głowę i widzę małego chłopczyka radośnie  pedałującego do ukrytego przybytku. Zostałem uratowany przez rodaka!!!

      Przyrzekłem sobie, że  już nigdy nie będę się naśmiewał z umiejętności językowych rodaków… Nigdy więcej!

Artur Kamiński

 

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – W Grecji powoli kończy się lato… poniedziałek, 22 września 2014

     Powoli kończy się przepiękne, greckie lato, przechodząc w nie mniej uroczą jesień. Wieczory stają się coraz chłodniejsze, tak że trzeba pamiętać o swetrze. Zmieniają się kolory. Z dnia na dzień stają się  bardziej rozmyte, pastelowe. Dziś wracając z miasta, znalazłam trzy lśniące w trawie kasztany. Manekiny w sklepowych witrynach ubierają się coraz cieplej. A dzieciaki, te  dawno poszły już do szkoły. W Grecji rozpoczyna się  czas przepięknej jesieni.

    -Ile razy kąpałaś się tego lata? Bo ja 97! Czyli raz albo nawet i dwa razy dziennie. – powiedziała  Elpida, moja sąsiadka – lat dziesięć.

   -Tak dokładnie liczyłaś?

   -Tak, zawsze sobie wszystko liczymy.

   -Wiesz, wstyd się przyznać… Tego lata kąpałam się tylko dwa razy…

   -Uuu… Kiepski wynik. A ile razy tego lata jadłaś lody? Bo ja 86!

   -Z tym będzie ciężej, bo lodów na całe szczęście zjadłam więcej… Ale nie liczyłam… Nie miałam pojęcia Elpida, że trzeba.

   -To w przyszłym roku musisz pamiętać, żeby wszystko dokładnie przeliczyć! – wykrzyknęła pędząc w tylko sobie znanym kierunku.

   -Ok.! W przyszłym roku to już na pewno będę pamiętać!

    Obiecałam sobie, że  przyszłego lata może   nie tyle pobije  rekordy Elpidy, ale na pewno też będę dokładnie liczyć.

 B

    A jak sprawa wygląda u Was? Ile razy kąpaliście się tego lata i ile  razy jedliście  lody? Z czym kojarzą się Wam wakacje? Dla mnie tegoroczne lato było najbardziej pracowite ze wszystkich jakie pamiętam. Ale jednocześnie, było jednym z najpiękniejszych.

       Jest to już ostatni w tym roku post z cyklu „Jadę do Grecji na wakacje”. Kolejne wydanie – już od drugiej połowy maja. Tymczasem, w miejsce letniego cyklu powrócą „Lekkie poniedziałki”. Pierwszy post – już za dwa tygodnie. Na zakończenie tegorocznego cyklu, kilka zdjęć z mojego lata. Jak pewnie się domyślacie, większość pod nazwą Korfu… Korfu… Korfu…

G J L Ł M N