Wyspa Paxos na dłuższy pobyt… piątek, 29 listopada 2024

Północne wybrzeże Paxos

W czasie letniego sezonu na Paxos pływam średnio raz w tygodniu. I tak już od ponad dziesięciu lat. Pilotowanie tego rejsu dla naszych turystów jest dla mnie czystą przyjemnością. Kocham każde z miejsc, które odwiedzamy i daję słowo, że za każdym razem, kiedy te miejsca widzę, nie mogę uwierzyć jak piękny jest ten kawałek świata. Pod koniec tego sezonu postanowiłam zrobić sobie prezent i razem z Janim popłynęliśmy na Paxos pierwszy raz zupełnie prywatnie, na dwie noce. Po dziesięciu latach pracy pierwszy raz byłam na Paxos, nie pracując jednocześnie. Była to dla mnie ogromna frajda!

TUTAJ! znajduje się oferta naszych rejsów na Paxos

Paxos – z czego ta wyspa słynie?

Rejsy na Paxos i Antipaxos to jedna z absolutnie najbardziej popularnych  wycieczek rejsowych z Korfu. Wyspa Paxos położona jest na południe od Korfu. Jeśli wypływa się z południowego portu Korfu – Lefkimi, na Paxos dopływa się w niecałą godzinę. Cała wyspa ma zaledwie 25 km2 i jest zamieszkała przez jedynie 2 500 mieszkańców. Paxos przez cztery wieki należała do Wenecjan, którzy obsadzili całą wyspę drzewami oliwnymi. Dlatego wyspa zachwyca zielenią, która utrzymuje się przez cały rok. Paxos to popularna destynacja wakacyjna nie tylko podczas jednodniowych rejsów, ale również na dłuższy pobyt. Na całej wyspie rozsiane są niewielkie hotele czy też apartamenty do wynajęcia u greckich rodzin. Turyści kochają Paxos ze względu na widokowe plaże, fantastyczne formacje skalne wapiennego wybrzeża oraz urokliwą, kameralną atmosferę. Na Paxos nie ma wielkich kurortów w typie all inclusve, więc wyspa szerokim łukiem omija komercyjną turystykę. Warto wziąć pod uwagę wyspę Paxos, jeśli szukacie naprawdę uroczych miejsc.

Gaios, czyli stolica wyspy Paxos

Gaios, stolica wyspy. Spacer na łuk skalny nazywany Trypitosem

Nasz apartament w niewielkim hoteliku, znajdował się dziesięć minut spacerem do centrum Gaios, czyli stolicy wyspy. Gaios znam bardzo dobrze, bo to właśnie tam cumuje większość statków rejsowych z Korfu, którymi odbywają się nasze rejsy. To niewielka miejscowość z wenecką zabudową, która znajduje się przy linii morza. Kolorowa zabudowa ma niepowtarzalny urok. W samym centrum miasteczka, na placu znajduje się kościół, a wokół niego restauracje, kawiarenki i sklepiki z pamiątkami.

Ważnym dla mnie doświadczeniem było zobaczyć jak wygląda życie w Gaios, kiedy nie ma tam dużej ilości turystów. Zobaczyć jak miasteczko rankiem się wybudza i jak nieśpiesznie idzie spać. Przyznam, że Gaios ma niepowtarzalną atmosferę szczególnie późnym wieczorem, kiedy wypełnione są wszystkie kawiarnie i restauracje.

Jeśli zatrzymujesz się w Gaios na dłużej, warto wybrać się na spacer do słynnego na Paxos łuku skalnego, który nazywa się Trypitos. Ten łuk skalny wydziałam już tysiące razy podpływając statkiem, kiedy opływaliśmy zachodnią część wyspy podczas naszych rejsów. Ta formacja skalna naprawdę przypomina fragment starożytnej świątyni. Podczas tego pobytu na Paxos, poszliśmy do tego miejsca na piechotę.

Znak… Jak dojść do łuku skalnego Trypitos
Trypitos – zachodnie wybrzeże Paxos

Spacer do miejsca, gdzie znajduje się Trypitos trwa około godziny. Jeśli wybierasz się tam latem, kiedy żar leje się z nieba, wtedy ta trasa staje się dość wymagająca ze względu na upał. Pokonaj ją w krytych butach sportowych. Po godzinnym spacerze wąską ścieżką, doszliśmy do miejsca, które było naszym celem. Z perspektywy morza ten łuk skalny robi ogromne wrażenie, ale kiedy się na nim dosłownie jest i kiedy widzi się ten widok z góry  – jest to jeden z tych widoków, którego się nigdy nie zapomina. Niesamowita formacja skalna, najróżniejsze kolory morskiej wody i fale które rozbijają się o potężne, zszarpane skały.

Urocza Lakka i wyprawa do morskiej latarni

Lakka, to druga co do wielkości wioska na Paxos. Dosłownie kilka uliczek, kilka rodzinnych tawern, kawiarenek i sklepików. Lakka słynie z malowniczej plaży z turkusową wodą, gdzie z pewnością warto popływać. Tuż nad plażą Lakki, schodkami w górę, znajduje się kilka punktów widokowych na turkusowe morze i zabudowę Lakki.

Pierwszy raz mogłam poszwendać się uliczkami Lakki nie patrząc na zegarek, ze spokojem wypić kawę i popływać w tym nieziemskim turkusie. Z Lakki ruszyliśmy samochodem nieco bardziej na północ, żeby dotrzeć do latarni morskiej, którą zawsze opływamy statkiem wracając już na Korfu.

Lakka
Na plaży w Lakka
Bugenwille w kolorze fuksji

Kiedy wyjedzie się w głąb wyspy widać, że rzeczywiście cała jej powierzchnia pokryta jest oliwkami. Paxos to wiecznie zielony oliwny gaj, a co zakręt widać coś co zasługuje na zdjęcie. Wyspa jest czysta i bardzo zadbana. Nie ma porozrzucanych śmieci, czy też sypiących się budynków, które nie wiadomo czy naprawiać, czy zrównać z ziemią buldożerem. Domy są zadbane, śmieci się sortuje, wielu miejscach są wyznaczone miejsca, gdzie można przynosić jedzenie kotom. Przyznam, że nigdzie w Grecji nie widziałam tak pięknych, dokarmionych i zadbanych kotów jak właśnie na Paxos. Aż serce rosło. Jeśli będziecie na Paxos, zwróćcie uwagę jak piękne są tamtejsze koty. Szkoda, że sytuacja bezpańskich kotów  właśnie tak nie wygląda w całej Grecji.    

Jadąc wąskimi drogami, między gajami oliwnymi, po dwudziestu minutach dotarliśmy na samą północ wyspy, gdzie znajduje się latarnia morska wybudowana jeszcze przez Brytyjczyków w 1825 roku. Teren jest ogrodzony i zamknięty, więc nie można wejść do środka. Jednak warto pojechać w to miejsce dla samych widoków. Ta latarnia morska stała się automatyczna dość późno, bo prąd podłączono do niej dopiero w  1979 roku.

Latarnia morska, północna część Paxos

Loggos, czyli gdzie udać się na pyszne owoce morza

Po Lakka, trzecią co do wielkości wioską Paxos, jest malutka Loggos, która stanowi właściwie ulicę wzdłuż linii morza, gdzie znajdują się tawerny i kawiarnie. Tuż obok głównej ulicy przy morzu jest już zaledwie tylko kilka budynków. Choć wioska jest naprawdę bardzo mała, tawerny które się w niej znajdują są zaskakująco eleganckie, co jest sygnałem tego, że na Paxos przypływają wymagający turyści.

W jednej z tawern zamówiliśmy owoce morza, grecką sałatkę i rzecz jasna po kieliszku białego wina. Wszystko było rewelacyjnej jakości, pięknie podane. Na dodatek ten szum fal i widok na Morze Jońskie. Między innymi właśnie za to tak kocham Grecję!

Loggos

Erimitis, czyli najwyższy szczyt Paxos

Erimitis, to najwyższy szczyt wyspy, który ma 200 m n.p.m. Znajduje się na zachodzie Paxos, gdzie wapienne klify są najbardziej zjawiskowe. Na samym szczycie znajduje się elegancka restauracja, do której warto udać się wieczorem na szczególnie zjawiskowe zachody słońca. My byliśmy na Paxos już nieco poza sezonem, więc restauracja była zamknięta. Wybraliśmy się więc na najpiękniejszą plażę na wyspie, która znajduje się tuż u podnóża szczytu.

Aby dotrzeć do tej plaży trzeba mieć lepszą kondycję. Idzie się najpierw stromo w dół, a kiedy się z niej wraca trzeba oczywiście iść pod górę. Do samej plaży prowadzą wąskie schodki, kiedy się kończą widać klify Erimitis oraz odsłaniającą się plażę, która robi kolosalne wrażenie. Oblewa ją woda o kolorze turkusu, plaża usłana jest idealnie obłymi, białymi otoczakami, całość ramowana jest wysokimi wapiennymi  klifami. Uwaga! Jeśli będziecie tam plażować, to na bezpieczne plażowanie znajdźcie miejsce oddalone od wysokich klifów, ponieważ z samej góry mogą spadać kamienie, które spadając z takiej wysokości stają się ogromnie niebezpieczne! To niestety częsty problem tych najbardziej widokowych plaż Grecji.

Plaża u stóp najwyższego szczytu Paxos – Erimitis
Otoczak

Co warto przywieźć z Paxos? Gdzie znaleźć oryginalne czerwone wino z Antipaxos?

Z Paxos warto przywieźć wszystko co związane jest z oliwą. Można kupić tam rewelacyjnej jakości oliwę, pasty oliwne, czy też oliwne kosmetyki. Ich jakość jest naprawdę wyjątkowa.

Wyspa słynie również z czerwonego wina z winogron, które rosną na wyspie Antipaxos. To unikatowe czerwone wino, o kolorze intensywnym bordo, jest jednym z najlepszych greckich win, jakie będąc w Grecji próbowałam. Tym oryginalnym winem z Antipaxos poczęstował mnie  kiedyś właściciel jednej z tawern. Jeśli macie ochotę albo spróbować, albo kupić to słynne wino z Antipaxos – rozwieję domysły… W sklepach oraz w tawernach na Paxos sprzedają podróbki. Podaje się zwykłe czerwone lub różowe wino, butelkuje etykietą z napisem „Antipaxos’ Wine” i… interes się kręci. Na Antipaxos rośnie zbyt mało winogron, aby wino z tej wyspy było sprzedawane na większą skalę. Więc zazwyczaj mieszkańcy Paxos, jeśli już mają winnice na malutkiej Antipaxos, to oryginalne wino zostawiają tylko dla siebie.  

Jeśli chcecie spróbować tego oryginalnego jedząc w dobrej restauracji czy też tawernie spytajcie właściciela, czy może ma butelkę oryginalnego wina z Antipaxos i zgodzi się sprzedać kieliszek. Zaznaczcie jednak, że chodzi wam o oryginalną wersję! Jeśli wam się uda spróbować, od razu rozpoznacie zupełnie unikatowy smak i od razu się w tym winie zakochacie.

Rejs na Antipaxos

Jeśli jest się na wyspie Paxos, to atrakcją obowiązkową jest rejs i plażowanie na jednej z plaż wyspy Antipaxos, które motorówką znajdują się 10 minut od Gaios. Można udać się w taki rejs wykupując go w jednym z biur przede wszystkim w Gaios. Antipaxos ma jedynie  4 km2 i słynie z trzech rajskich plaż: Vrika, Messovrika oraz Voutumi. Są to jedne z najpiękniejszych plaż tego regionu Grecji.  

Jak dostać się z Korfu na Paxos?

Na Paxos nie ma lotniska. Więc jedyna droga, jaką można się tam dostać, to oczywiście droga morska. Opcji oraz ofert jest naprawdę sporo. My wybraliśmy najkrótszy czas płynięcia i najtańszy bilet. Wypływaliśmy więc z Lefkimi. Czas płynięcia z Lefkimi do Gaios to była jedna godzina, a bilet w jedną stronę kosztował 20 euro za jedną osobę.

TU! przeczytasz o serialu „Maestro”, który został nakręcony na wyspie Paxos.

Przewodnik po KORFU, cz. 36. Plaża Giali – najpiękniejsza plaża Korfu… poniedziałek, 21 lutego 2022

 

Plaża Giali, 18 lutego 2022

 

O plaży Giali dowiedziałam się przypadkiem od naszych turystów, którzy podczas jednej z naszych wycieczek dumnie pochwalili się wyprawą i pokazali mi zdjęcie. Później wyszukałam kilka zdjęć tej plaży w internecie, a później zaczęłam się zastanawiać jak to się stało, że ja tej plaży nie znam. Pogrzebałam jeszcze trochę i pojawiła się odpowiedź. Droga do tej plaży jest bardzo wymagająca, dlatego dociera tam jedynie niewielka garstka turystów i tym samym to miejsce nie jest wśród turystów znane.

Kilka dni temu wypatrzyłam w prognozie pogody ładny, słoneczny dzień. Włożyliśmy sportowe buty, plecaki i ruszyliśmy na wyprawę.

 

 

Plaża Giali znajduje się bardzo blisko wioski Giannades, w środkowo – zachodniej części Korfu. Zaparkowaliśmy auto tuż obok niewielkiego kościoła i dalej ruszyliśmy już pieszo. Kamienista droga na samym początku była prosta i bardzo przyjemna. Przez cały czas towarzyszył nam widok na niebieskie morze. Mniej więcej po piętnastu minutach droga zamieniła się w wąską, kierującą się w dół, kamienistą ścieżkę, która z kroku na krok stawała się coraz trudniejsza. Ostatni, dość długi fragment drogi stał się naprawdę wymagający. Kamienistą, bardzo wąską i bardzo stromą ścieżkę pomagały znaleźć rozwieszone sznury, których można się trzymać podczas schodzenia. W dwóch miejscach były też umocowane drewniane drabiny, umożliwiające zejście między dużymi spadami. Cała droga była ciężka. Zajęła nam średnim tempem około 40 minut. Do pokonania tej drogi konieczne są porządne buty sportowe. My tę drogę pokonaliśmy w środku lutego i było naprawdę gorąco. Mogę sobie więc jedynie wyobrazić, że kiedy idzie się nią latem, to najbardziej męczące musi być słońce i wysoka temperatura. Dlatego moja rada… Jeśli wybierzecie się w to miejsce latem, zorganizujcie swoją wyprawę jak najwcześniejszym rankiem.

 

Tak wygląda droga na samym początku…

Później robi się coraz trudniej…

Aż w końcu jest tak!

W najtrudniejszym odcinku można trzymać się lin.

Pojawiają się również takie przeszkody…

 

Po około 40 minutach pokonywania szlaku pojawił się pierwszy widok na plażę Giali. Już w tedy wiedziałam, że każdy krok był wart tego widoku. Kiedy zeszliśmy na sam dół, poczułam się dokładnie tak, jakbym była w raju. Na dodatek, cały ten raj miałam wyłącznie dla siebie. Na plaży nie było absolutnie nikogo!

Plaża Giali jest niewielka. To ograniczona wysokimi klifami przestrzeń. Całość zdobią ciekawe formacje skalne i kipiąca nawet w środku zimy zieleń. Takie właśnie plaże podobają mi się najbardziej. Sama plaża miejscami jest piaszczysta, w innych miejscach znajdują się drobne kamienia. Woda ma intensywnie lazurowy kolor. W wielu miejscach wyrastały potężne kamienie, które dodawały całości uroku.

Najbardziej malownicze plaże Korfu znajdują się w środkowo – zachodniej jej części. Znane z nich są miejscowości takie jak Paleokastritsa, czy też Liapades. Ale dla mnie to właśnie ta plaża wygrała konkurs piękności wszystkich plaż Korfu. Jest jak wydzielona wysokimi klifami przestrzeń prywatnego raju. Podejrzewam, że ze względu na bardzo wymagającą drogę zawsze jest tam kameralnie i nigdy nie ma tłumów. Sama droga, jest sporym wyzwaniem. Ale tak to już jest z wejściem do raju. Aby przejść przez jego drzwi, trzeba się sporo napocić…

 

 

TU! przeczytasz przewodnik po plażach Korfu.

TUTAJ! jest post o plaży Mirtiotissa.

TU! jest post o Paleokastritsy.

 

 

 

Przewodnik po KORFU, cz. 35. Plaża Mirtiotissa… poniedziałek, 24 stycznia 2022

 

Plaża Mirtiotissa, 19.01.21

 

Moją piętą Achillesa w temacie Korfu dotychczas były… plaże! Dlaczego? W sezonie, w czasie gdy pracy mamy po kokardę, kiedy mam chwilę wolnego, to ostatnią rzeczą, o której myślę jest pójście na plażę. Kiedy nie mieszkaliśmy jeszcze na Korfu na stałe, chwilę po sezonie, wracaliśmy na kontynent. A ostatnie dwie zimy, które mieszkaliśmy już na Korfu,  przemknęły pod znakiem lockdownu.

 

Dopiero teraz mam czas i możliwość, żeby jeszcze dokładniej podróżować po Korfu, odwiedzać miejsca, w których jeszcze nie byłam, odkrywać te o których nikt nie mówi. Na pierwszy ogień idą u mnie wszystkie plaże, o których słyszałam, a na których nie byłam, albo odwiedziłam je tylko w przelocie. Wyszukuję słoneczny dzień, a później znajduję odpowiednią plażę. I jadę się wykąpać i zobaczyć całą okolicę. Stąd mój pomysł, żeby odwiedzić wszystkie najpiękniejsze, czy też trudniej dostępne, albo mniej popularne plaże Korfu. Ogromna dla mnie przyjemność. A zaczęłam od…

 

***

 

Mirtiotissa, to z pewnością jedna z najpiękniejszych i najbardziej znanych plaż wyspy. Choć na zdjęciach może wydawać się spora, tak naprawdę jest bardzo mała. Znajduje się w środkowo – zachodniej części Korfu. Droga dojazdowa, ujmijmy to tak… Jak na Korfu jest całkiem dobra! Co prawda droga jest wąska i bardzo kręta, ale przynajmniej jest dobrze oznaczona.

 

Mirtiotissa, ujęcie z góry

 

Mirtiotissa chyba najpiękniej prezentuje się z punktu widokowego, tuż przy zakręcie, przy drodze którą schodzi się w dół do samej plaży. Całość jest ramowana soczystą zielenią i poszarpanymi klifami. A dalej… jest już niczym nieograniczony widok na Morze Jońskie z zachodniej części Korfu.

Do samej plaży schodzi się po stromych kamienistych schodkach. Plaża jest piaszczysta, a piach jest delikatny jak jedwab. Roślinność, która porasta wysokie klify dodaje całości uroku. Czysta jak kryształ woda przybiera kolor turkusu. Kiedy jest wiosna, albo pełnia lata wygląda pewnie jeszcze piękniej.

 

 

Mirtiotissa jest plażą dla nudystów. Nie jest więc plażą, na której będą czuć się dobrze wszyscy. Ja odwiedziłam ją w samym środku stycznia i miałam przyjemność mieć ja tylko dla siebie. Ale wiem, że w środku lata jest na niej bardzo tłoczono. Tak jest zazwyczaj z tymi najpopularniejszymi plażami.  Z pewnością wato zobaczyć to miejsce, choćby  dla samego widoku.

 

 

TUTAJ! sprawdzisz ofertę mojego przewodnika po Korfu w formie ebooka.

TU! przeczytasz o wszystkich najważniejszych miejscowościach turystycznych Korfu.

TUTAJ! jest post o kuchni Korfu.

 

 

 

Czy Grecy są biedni?… poniedziałek, 1 listopada 2021

 

My! Tego lata, przy Kanale Miłości

 

Ufff… To był dopiero rollercoaster! Ponad tydzień temu zakończyliśmy tegoroczny sezon. Był to najbardziej pracowity sezon jaki pamiętam. Zaczynam mieć wrażenie, że piszę to za każdym razem, kiedy kończymy lato. Że jeszcze nigdy nie pracowaliśmy tak intensywnie i ilość turystów znów przekroczyła nasze oczekiwania. To dla mnie oznaka dwóch rzeczy. Po pierwsze firma nam się rozrasta! A po drugie, każdego roku przekraczam moje granice w intensywności pracy. Dokładnie jak biegacz, który bierze udział w maratonie. Każdego lata, kończę mój maraton pracy z coraz lepszym wynikiem.

Ten sezon był dla nas szczególny również pod innym względem. Był to drugi rok pracy z pandemicznymi restrykcjami. Sam początek lata był pod wielkim znakiem zapytania. Poprzedni sezon był w zasadzie szczątkowy, musieliśmy więc nadgonić potężne straty spowodowane pandemią.

Udało się… Na każdym froncie. Piszę to z ulgą w sercu. Ten sezon zaliczamy do szczególnie szczęśliwych.

Dziękujemy za Waszą obecność na naszych wycieczkach i rejsach, udzielanie się na naszych mediach społecznościowych, a przede wszystkim za trzymanie za nas kciuki. Jestem przekonana, że to ostatnie jest szczególnie istotne.

 

Koniec lata i początek sezonu jesienno – zimowego, oznacz dla mnie totalną zmianę rytmu życia. Przede wszystkim z ogromną radością, wracam do systematycznego blogowania. Zapraszam więc na pierwszy post po letnim sezonie.

 

 

*

 

-Bieda z nędzą! Co prawda, pięknej przyrody nie można temu krajowi odmówić, ale widzieliście te domy? Te rozwalone chałupy, te wiecznie wystające pręty z dachów. I te ich rozklekotane samochody! Przecież to wstyd czymś takim jeździć!

-Dokładnie! U nas w Polsce, nikt już w takich warunkach nie mieszka! Nikt takimi samochodami nie jeździ!

-Tak! Bo u nas w Polsce (i tu dalej: bla bla bla)… A tu… Żeby w centrum miasta było tak mało koszy na śmieci! Budynki w mieście to się sypią! A Grecy tak sobie siedzą, wszystko im wisi i godzinami piją jedną kawę… Bo u nas w Polsce, nie do pomyślenia takie rzeczy!

-Racja! Tyle budynków rozpoczęte i zostawione.  Że im się nie chce? Czy o co chodzi? A u nas drogi pobudowane! Autostrady! Budynki nowoczesne, wszystko odremontowane! Phi!

„U nas w Polsce”, „u nas w Polsce”, „u nas w Polsce”. Zastanawia mnie skąd w pewnej, na całe szczęście pozostającej w mniejszości grupie turystów, to powracające porównanie.

 

Koszulka ze znakiem Tommy Hilfiger. Dziecko, które kiedy jest odrywane od telefonu, to od razu wpada w histerię. Kilka piw już od rana, bo ten człowiek jest wewnętrznie tak mocno spięty, że w inny sposób nie zapomni, że nie jest już w pracy, nie wyluzuje w naturalny sposób. Już tego nie potrafi… Ten specyficzny typ turysty, odnajduje przyjemność w porównywaniu i zazwyczaj każde z takich porównań kończy z widoczną satysfakcją malującą się na twarzy. Że Grecy są daleko w tyle. Więc w tym  jest racja i tak właśnie trzeba. Cisnąć mocniej i jeszcze mocniej. Pracować jeszcze szybciej, więcej i bardziej wydajnie. Mieć więcej, lepiej i bardziej nowocześnie.

Czy Grecy są biedni?

Hmmm… Zacznijmy z nieco innej perspektywy…

 

 

*

 

 

Dopłynęliśmy naszą grupą do plaży. Był przepiękny, słoneczny dzień końcówki sierpnia. Tak się złożyło, że na nasz przystanek na plażowanie dopłynęliśmy nieco wcześniej niż zazwyczaj i Vaso, która zajmuje się wynajmowaniem leżaków, jeszcze nie dopłynęła. Nasi turyści i jeszcze kilku obcokrajowców sami porozkładali należące do niej leżaki. Krzyknęłam, więc tu i tam,  że pani od leżaków za chwilę zapewne przypłynie i każdy z leżaków kosztuje „tyle a tyle”. Po czym zajęłam się swoimi sprawami.

Nie minął kwadrans. Podpłynęła Vaso z przejęciem na twarzy, że tyle leżaków już jest rozłożona. I teraz trzeba będzie informować tych turystów, mówić im o cenie. Część z nich i tak pewnie zrezygnuje, więc później będzie trzeba odkładać je na miejsce i taka z tego robota na sam początek dnia.

Przywitałam się z Vaso. Jakiś kwadrans później zdążyła zebrać opłatę od każdego, po czym wygodnie rozsiadła się na swoim leżaku.

-Hahaha! – słyszę jak się śmieje i chowa zebrane pieniądze do małego portfelika.

-To dopiero dzień! Dziś pan Bóg mocno mnie przytulił! Nie minęło piętnaście minut jak tu jestem, a już mam całą dniówkę! Wielkie dzięki, że im powiedziałaś! A już się obawiałam…

-Wiem, wiem… – potrząsnęłam głową i też się roześmiałam. Fajnie, że kilka zdań, może komuś bardzo ułatwić pracę.

-Wiesz… Jak jest zima, to 35€ które teraz właśnie zarobiłam, to cały dzień pracy przy zbieraniu oliwek! Dniówka przy zbieraniu oliwek to 40€, ale ja dla znajomych zawsze robię zniżkę! A to dopiero ciężka praca! Plecy bolą, o rękach nie wspomnę. Wszędzie zimno i wilgotno. Cały dzień zbierana, 35 €, a jak wracam do domu to już nic ze zmęczenia nie jestem w stanie. A tutaj, na tej plaży… Słoneczko, morze, fale… Mówię ci, pan Bóg tutaj się do mnie szeroko uśmiecha!

Uśmiech nigdy nie schodził jej z twarzy,  tak jakby był naturalną jej częścią. Ma przy tym żywe, obudzone, wiecznie obserwujące coś oczy.

-Wczoraj mój mąż złowił miecznika! Skończyliśmy trochę wcześniej, bo na kolacje miała wpaść do nas wnuczka. W życiu nie jadłaś takiej ryby! To było po prostu niebo w gębie! Piekła się ta bestia w piekarniku dobrą godzinę. Do tego trochę oliwy, trochę tymianku i sól, którą zbieram o tutaj, w tych zakamarkach między skałami. Do tego… Świeży chleb, trochę horty i trochę wina. Najlepsze jedzenie na świecie! Siedzieliśmy i gadaliśmy chyba do północy! Wnuczka mi usnęła na krześle, więc nie wróciła do domu, została u nas na noc. Zanim pomyłam, pozamiatałam, to była już pierwsza w nocy. Ale tak się nam dobrze siedziało i gadało. I dlatego dziś tak wyszło, że się spóźniłam! Zawsze przypływam przecież pierwsza!

-Słyszałam o tej soli! Któryś sternik mówił mi, że jest naprawdę bardzo smaczna! – dodałam.

-Tak, jak będziesz następnym razem to ci przyniosę. Zjedź nawet takiego zwykłego pomidora z tą solą. Niebo w gębie! Zostawisz mnie samą na tej plaży, to z głodu ci nie umrę! Większość tego co codziennie jemy, mamy stąd! A ja tak lubię proste jedzenie… Rybę codziennie mi mąż złowi. Oliwę mamy, oliwki stąd są tak pyszne. Rozmaryn rośnie na każdym kroku  i jeszcze na dodatek najlepszą sól też mam pod ręką!

-Ty to nigdy nie narzekasz Vaso! Nigdy nie słyszałam, że na coś marudzisz – dopytuję z przyjemnością patrząc na jej wypełnioną radością twarz, kiedy o tym wszystkim mówi.

-Ja! Przenigdy! Zgrzeszyłabym jakbym marudziła! Aż tyle mam! No i jeszcze dziś. Ta moja dniówka  w niecały kwadrans! Haha! No kto by się tego spodziewał! Ale najbardziej lubię wieczory takie jak ten wczoraj. Gorące sierpniowe wieczory. Kiedy tak do nocy siedzimy i gadamy. Jemy coś dobrego i pijemy trochę wina. Nic mi wtedy do szczęścia więcej nie potrzeba.

Trochę korciło mnie, by pociągnąć Vaso za język. Spytać się, dokładnie tak jakby spytał się „ten typ turysty”. Czy nie jest jej wstyd, że jeżdżą starym, rozklekotanym Nissanem? Czy nie przeszkadzają jej pręty, które wystają z dachu jej domu? Albo czy nie chciałaby kupić sobie jakiegoś firmowego ciucha. Coś dla przykładu od Tommy Hilfigera? Nie przeszłoby mi to jednak przez gardło. I wiem, co by odpowiedziała…

 

Czy Grecy są biedni? Jakie to ma znaczenie, jeśli żyją szczęśliwie.

To żyjąc w Grecji nauczyłam się odróżniać dwie rzeczy. Istnieć, a ŻYĆ to dwie diametralnie różne sprawy.

 

TUTAJ! przeczytasz post o greckich cmentarzach.

TU! znajdziesz przepis na szybki, grecki obiad, czyli kleftiko.

TU! przeczytasz o tym, co mieszkańcy Korfu robią zimą.

 

 

 

Bugenwille na Korfu… niedziela, 20 czerwca 2021

 

Bugenwilla w mieście Korfu

 

Powoli kończy się najpiękniejszy czas na Korfu, czyli pierwsza połowa czerwca. Co prawda każdy miesiąc ma swój urok, ale to właśnie pierwsza połowa czerwca mnie podoba się szczególnie. To właśnie teraz jest tak przyjemnie ciepło, ale jeszcze nie upalnie. Dzień jest długi, a noc daje kojące uczucie chłodu. Jednak przede wszystkim… To właśnie teraz na całej wyspie kwitną te przepiękne bugenwille!

Bugenwilla jest krzewem bardzo typowym dla Grecji. W tutejszym klimacie czuje się znakomicie! Potrzeba jej bardzo dużo słońca. Na Korfu bugenwille mają przede wszystkim kolor fuksji, dlatego właśnie teraz cała wyspa skąpana jest w kolorze intensywnego różu, który jest moim ukochanym kolorem. Co prawda bugenwilla może być czerwona, fioletowa, pomarańczowa czy też nawet biała, ale na Korfu dominuje teraz fuksja!

Jest najpiękniejszą ozdobą do tutejszych starych budynków. Intensywność jej koloru wiekowym kamienicom dodaje mocnego akcentu życia. Grecja to przede wszystkim kolory. W greckim słońcu są one zawsze dużo bardziej intensywne.

Dziś garść zdjęć z miasta Korfu, które zrobiłam właśnie teraz, pod koniec pierwszej połowy czerwca… Zobaczcie jak teraz na Korfu jest pięknie!

 

TU! przeczytasz o najstarszej części miasta Korfu – Campiello.

TUTAJ! zobaczysz jak wygląda nasza wycieczka Miejsca Korfu.

TU! jest prosty przepis na danie z ziemniaków w stylu greckim.

 

 

 

 

Korfu – atrakcje dla dzieci. Przewodnik po KORFU, cz. 34… poniedziałek, 10 maja 2021

 

Korfu jest strzałem w dziesiątkę na wakacje również z dziećmi i to w każdym wieku. Wspaniałe morze i kilometry piaszczystych plaż są polem do popisu do najróżniejszych zabaw. Na wyspie jest również sporo atrakcji, które spodobają się najmłodszym i które warto wziąć pod uwagę podczas planowania wakacyjnych aktywności dla dzieci.

Kiedy najlepiej jest przylecieć na wakacje na Korfu z małymi dziećmi? Jeśli dzieci są bardzo małe najlepiej przylatywać w maju i w pierwszej połowie czerwca lub też kiedy zaczyna się jesień, czyli w drugiej połowie września i w październiku. Trzeba mieć na uwadze, że w lipcu i sierpniu temperatury są szalenie wysokie, co czasem może być wręcz niebezpieczne dla niemowlaków i bardzo małych dzieci. Więcej o pogodzie na Korfu, przeczytasz w TYM! poście.

 

Tu lista atrakcji, które na pewno spodobają się najmłodszym turystom!

 

Aqualand w Agios Ioannis

Ujmując krótko… Dzieciaki szaleją na punkcie tego obiektu. Jest to dla nich siódme niebo! Aqualand na Korfu jest jednym z największych parków wodnych na terenie całej Grecji. Są tam najróżniejsze zjeżdżalnie, baseny i atrakcje, które dzieci kochają. Wioska Agios Ioannis jest w środkowej części Korfu, więc łatwo tam dojechać właściwie z każdej części wyspy. Na wizytę w Aqualandzie dobrze jest przeznaczyć nawet pół dnia!

 

Piaszczyste plaże Korfu

Plaże z jedwabiście delikatnym piachem, które ciągną się kilometrami znajdują się przede wszystkim w południowo – zachodniej części Korfu. To właśnie tego typu plaże kochają dzieci, więc to ta część wyspy jest świetnym wyborem, jeśli szuka się plaż pod kątem najmłodszych. Piękne piaszczyste plaże są również domeną północno – zachodniej części Korfu. Warto wziąć to pod uwagę wybierając miejscowość, gdzie mieści się hotel. Więcej na temat miejscowości turystycznych Korfu, przeczytasz w TYM! poście.

 

Rejsy po grotach w Paleokastritsy

Paleokastritsa słynie z zapierających dech w piersiach widoków, ale również z rejsów po grotach, podczas których można zobaczyć najpiękniejszą część wybrzeża wyspy. Podczas takich rejsów wpływa się do niewielkich grot, gdzie można zobaczyć między innymi ciekawe formacje skalne, stalaktyty oraz podpływające do łódek rybki. Rejsy trwają około godziny i odbywają się tuż przy linii brzegowej, są więc przy tym bardzo spokojne, idealne do oswojenia dzieci z morzem. Czasami można mieć szczęście i podczas rejsów zobaczyć delfiny! Jak dokładnie wyglądają takie rejsy – możesz zobaczyć na TYM! filmie.

 

Aquarium w Paleokastritsy

W Paleokastritsy znajduje się również Aquarium, w którym zobaczyć można wiele gatunków stworzeń morskich, które żyją w tym rejonie Morza Jońskiego. Prócz nich można potrzymać węża czy też pogłaskać iguanę. To miejsce szczególnie spodoba się dzieciom, które interesują się przyrodą i światem zwierząt.

 

Szpital dla osłów w Doukades

Ten szpital powstał z inicjatywy Brytyjki, która zaopiekowała się starym osłem o imieniu Hope. Z roku na rok osłów które były stare, chore, niezdolne do pracy przybywało i dziś szpital osłów w Doukades jest znanym na całej Korfu miejsce, gdzie ludzie zajmują się starymi osłami. Zwierzęta są tam szczęśliwe i bardzo zadbane. Pracują tam wolontariusze, którzy oprowadzają po całym obiekcie, opowiadają o inicjatywnie i przede wszystkim o żyjących tam zwierzętach. To miejsce szczególnie spodoba się dzieciom, które interesują się zwierzętami. Więcej na temat szpitala osłów w Doukades, możesz przeczytać TU!

 

Stadnina koni Silvaland

Stadnina Silvaland położona jest w centralnej części Korfu. Jest to przepiękne miejsce, skąpane w zieleni. Dzieci można zapisywać tam również na pojedyncze lekcje jazdy konno z profesjonalnym instruktorem. W Silvalandzie żyją również rzadko spotykane kucyki  skyryjskie, które oryginalnie żyją jedynie na greckiej wyspie Skyros. To właśnie Silvaland zajmuje się między innymi  ochroną tej rzadkiej rasy kucyków.

 

Muzeum Casa Parlante w mieście Korfu

To muzeum będzie idealnym miejscem dla dzieci, które interesują się historią. Znajduje się w starym domu, w jednej z kamienic, której wnętrze zostało zaaranżowane na XIX-wieczny dom, klasy wyższej mieszkającej na Korfu. Kiedy wchodzi się do środka, ma się wrażenie, że wchodzi się do prawdziwego domu. W środku znajdują się nawet manekiny, które odgrywają role mieszkańców. O wszystkich muzeach miasta Korfu, przeczytasz w TYM! poście.

 

Sprawdź ofertę mojego autorskiego przewodnika po wyspie Korfu TUTAJ!

Sprawdź ofertę naszych wycieczek po Korfu i rejsów TUTAJ!

 

 

 

Od czego zacząć zmienianie życia? Efekt pozytywnego domina… poniedziałek, 3 maja 2021

 

Korfu, Ermones, 2 maj 2021

 

 

Szłam dziś przez miasto Korfu. Nagle, z dnia na dzień zrobiło się już tak gorąco! Kalo kalokieri (czyli: dobrego lata), usłyszałam jak ktoś pozdrawia tak kogoś na ulicy. Nie trzeba sprawdzać dat w kalendarzu. Zawsze, kiedy Grecy zaczynają tak właśnie się pozdrawiać oznacza, że przyszło już lato!

Moje poniedziałkowe posty piszę zawsze kilka dni wcześniej. Kiedy opublikuje ten, będzie poniedziałkowy ranek, trzeciego maja. Będę już w innym świecie.

 

***

 

Wiem, że na Korfu przyszło już lato. Od pierwszego tygodnia maja, luzuje się grecki lockdown i tym samym wiem, że będziemy wkraczać do nowego świata. Wiem to dobrze. Ten nowy, będzie lepszy…

Od poniedziałku trzeciego maja będą już działać kawiarnie, kawiarenki, tawerny i restauracje. W końcu normalnie pójdziemy na kawę! Pewnie będzie to jedna z najlepszych kaw, jaką wypiję w życiu. Tak będzie! Krótko po tym, po grubo ponad rocznym przebywaniu na wyspie, wsiadamy na prom i kilka chwil później – wciskam gaz do dechy… I  przede mną widok o jakim teraz śnię… Prosta, długa droga, przestrzeń… Wszystko co złe będzie już za mną. I niech nie wraca!

 

Kiedy tak szłam ulicą, przypomniał mi się fragment pewnej książki, która traktowała o rozwijaniu firm. Nie potrafię sobie przypomnieć z jakiej książki pochodził ten fragment i kto to napisał. W tym fragmencie opisany był przypadek pewnej firmy, która zajmowała się produkcją części do samochodów. Firma stanęła na granicy bankructwa. Żeby ją ratować zmieniono szefa, a ten który został zatrudniony na pierwszym spotkaniu poinformował o podjęciu pewnego kroku, który zszokował wszystkich. „Przecież to nie ma sensu!” – tak komentowali wszyscy. Nowy szef się uparł, nie słuchał nikogo, tylko szybko przeszedł do konkretów. Chodziło o wprowadzenie jednej, jedynej zmiany. I nic poza tym. Zgodnie z jego decyzją całą uwagę skupiono tylko i wyłącznie na tym, by maksymalnie podwyższyć bezpieczeństwo pracowników firmy. I nic więcej! Zajęto się tylko i wyłącznie aspektem bezpieczeństwa. Tyle. Wszyscy byli w szoku, ale nowy szef konsekwentnie wprowadzał zmiany w zakresie bezpieczeństwa. Rozpoczęto szkolenia. Sprawdzanie, a następnie wymianę dużej części maszyn. Inspekcjom i ulepszeniom nie było końca. Zamiast szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego firma stanęła nad przepaścią bankructwa, zostawiono wszystkie analizy i zaczęto wprowadzać zmiany właśnie w zakresie bezpieczeństwa. To bardzo dziwne… Ale podziałało! Nowy szef postawił firmę na nogi. A krótko po tym znaczenie zwiększono obroty i to już na stałe.

Kiedy po latach spytano owego szefa, skąd na Boga wiedział, że zmiany trzeba zacząć wprowadzać właśnie w zakresie bezpieczeństwa, jak na to wpadł, odpowiedział krótko: “nie miał o tym zielonego pojęcia”. Chodziło mu o to, by przestać szukać, analizować i główkować nad tym co jest źle, a po prostu jak najszybciej zacząć coś robić!  „Bezpieczeństwo” było aspektem pracy wybranym zupełnie przypadkowo. Szef chciał przestać rozwodzić się nad teorią, a po prostu wprowadzać zmiany. Nie ważne konkretnie czego, ważne było, aby jak najszybciej zacząć zmiany na lepsze. I tak szkolenia pracowników spowodowały, że stali się oni uważniejsi, bardziej skoncentrowani, a co za tym szło – bardziej efektywni. Podczas częstych inspekcji, tak „przy okazji” wykryto wiele błędów, które wpływały na jakość usług. A wymiana dużej części maszyn spowodowała, że cała fabryka stała się o wiele bardziej nowoczesna. W konsekwencji, przez szybkie wprowadzenie ulepszeń w zakresie bezpieczeństwa, cała firma we wszystkich innych swoich gałęziach zaczęła znacznie lepiej działać, dzięki czemu została uratowana.

Myślę, że dokładnie tak samo jest z ludźmi. Kiedy człowiek dochodzi do momentu, że chce zmienić swoje życie na lepsze, a nie wie od czego zacząć, nie ma tak naprawdę większego znaczenia za co konkretnie się weźmie. Chodzi o to, by przestać dumać i planować, a zwyczajnie zacząć coś robić. Zakasać rękawy i działać. Zabrać się za pierwszą lepszą rzecz, która wpadnie nam do głowy. Pierwsza zmiana, chwilę potem stanie się zapalnikiem do następnej i następnej.

Kiedy podsumowuje cały ten okres bardzo ostrego zamknięcia, myślę że tak stało się w moim przypadku. Że gdzieś trochę nieświadomie właśnie tak zadziałałam. Kiedy przyszły pierwsze wiadomości o lockdownie, wiedziałam już z czym przyjdzie mi się zmierzyć i zdawałam sobie sprawę, że przede mną ciężki okres.  Poczułam, że będę potrzebować czegoś by psychicznie nie utonąć, czegoś, czego będę mogła się trzymać. Potrzebowałam jakiejś zmiany.

I tak przypadkiem wpadłam na pomysł, żeby stawić przed sobą jedno wyzwanie: pływać całą zimę dwa razy w tygodniu. Tyle. Zaczęło się od tego, że na początku każdego tygodnia sprawdzałam pogodę, by znaleźć najbardziej słoneczny dzień. Wszystkie zajęcia tygodnia podporządkowywałam przede wszystkim temu. Najtrudniej było na przełomie stycznia i lutego, kiedy jak na Grecję temperatury były niskie, morze było już wyziębione, a do tego często wiało. Żeby podołać zadaniu wiedziałam, że poprzedniego dnia muszę się bardzo dobrze wyspać, a rankiem zjeść solidne śniadanie. Nie można też przegapić godziny, w której słońce jest najwyżej, bo później z każdym kwadransem robi się coraz ciężej. Przed każdym wejściem do morza, koniecznie ćwiczenia fizyczne i solidna rozgrzewka.

Zima jest już daleko za mną. W tym momencie nie wyobrażam sobie by dwa, trzy razy w tygodniu nie pójść popływać. Moje ciało jeszcze nigdy w życiu nie było w tak dobrej kondycji. Uregulował mi się sen. Minęły mi nachodzące mnie dawniej bardzo często migreny. Przez cały dzień mam bardzo dużo energii. Kocham to uczucie, kiedy wychodzę z morza i ubieram się w suche ubranie. Uwielbiam czuć sól na mojej skórze. Ale przede wszystkim to bezcenne wybudzenie się ciała, umysłu, mojej duszy.   Ta dobra energia, ten pierwszy krok wejścia do zimnego morza, jest jak pierwsza kostka domina, która staje się zapłonem do całego ciągu dobrych rzeczy, na które później mam ochotę. Chce mi się jeść jeszcze zdrowiej, więcej ćwiczyć, być na zewnątrz, robić, tworzyć, działać!

Z początkiem maja morze z dnia na dzień staje się coraz cieplejsze. A ja czuję, że razem z wejściem do nowego świata potrzebuję nowej zmiany na lepsze. I tak dzieje się… Ja, skrajny nocny marek, przestawiam się na rannego skowronka. To dla mnie gigantyczna życiowa zmiana. Wstawanie razem ze słońcem, to od dawna moje marzenie. Tak dziś prezentował się mój ranek. Pierwsza wygrana. Upadła pierwsza kostka kolejnego, dobrego domina. Udało się! Mimo, że wcale dziś nie muszę, to chwila po siódmej – już na nogach…

 

Widok z mojego balkonu, dziś, chwila po 7.00

 

TU! przeczytasz o pływaniu w morzu zimą.

TU! przeczytasz o smoothie z pietruszki.

TUTAJ! przeczytasz o tym co robić, kiedy dopada kryzys.

TU! przeczytasz o kuchni Korfu.

 

 

 

Paleokastritsa! Zobacz nasz nowy filmik… poniedziałek, 26 kwietnia 2021

 

Paleokastritsa jest najpiękniejszą wioską nadmorską na Korfu! Będąc na wyspie koniecznie trzeba ją zobaczyć! Dlaczego? Słynie z niesamowitych widoków, poszarpanej linni brzegowej, wspaniałych plaż i zabytkowego monastyru. Niżej filmik o Paleokastritsy, który nakręciliśmy teraz, kiedy wszędzie jest jeszcze cicho, błogo i spokojnie, a na całej Korfu trwa wczesa wiosna!

 

Zobacz jak wyglądają rejsy w Paleokastritsy TUTAJ!

Paleokastritsę odwiedzamy podczas naszych wycieczek Miejsca i Widoki Korfu. Dokładne informacje przeczytasz TU!

Ofertę mojego autorskiego przewodnika po Korfu sprawdzisz TUTAJ!

 

 

 

 

Prosta przyjemność robienia prania… poniedziałek, 12 kwietnia 2021

 

 

 

To jest jedna z najprzyjemniejszych rzeczy w życiu. Kiedy kładziesz się do łóżka, a pościel jest świeżo wyprana i wyprasowana. I czujesz pod palcami stóp, że jest jeszcze nieco sztywna od świeżości i gorąca żelazka. Nie ma niczego przyjemniejszego, niż pójście spać w świeżo wypranej i wyprasowanej pościeli.

Tak zawsze mówi moja teściowa Feta.

Kiedy pierwszy raz to usłyszałam stwierdziłam, że z moją teściową w pewnych kwestiach jest coś nie tak. Jak można tak zachwycać się zwykłą pościelą? Machnęłam ręką, udając trochę że nie słyszę i przeszłam nad tym do porządku dziennego. W duchu myślałam sobie, że to jakieś brednie.

 

*

 

Od tego czasu minęło około dziesięciu lat. Tak jest! Już niedługo mojej Sałatce stuka pełna dziesiątka! I po dziesięciu latach mieszkania w Grecji, prowadząc moje polsko – greckie życie, zrozumiałam o co chodziło Fecie. Coś przestawiło mi się w głowie i stwierdziłam, że Feta ma racje. Nie ma nic przyjemniejszego niż pójście spać w świeżo wypranej i wyprasowanej pościeli. Nie ma nic przyjemniejszego niż to, kiedy rano człowiek nakłada na siebie pachnącą świeżością koszulkę, która jest nieco sztywna i delikatnie sklejona gorącem żelazka. To uczucie, kiedy wkładasz rękę w zaprasowany rękaw i rozdzielasz palcami sklejone dwie warstwy. To uczucie, że ktoś o te rzeczy zadbał. Drobna, bezcenna przyjemność. Darmowy luksus, który sami możemy sobie dać.

Z perspektywy myślenia zachodniego Greczynki wręcz maniakalnie dbają o ubrania, pościel, ręczniki, prześcieradła. Ich manią jest pranie i prasowanie. Z greckiego punktu widzenia – jest to norma. Co kraj to obyczaj. I nie nam osądzać. Myślę, że najważniejsze jest przeszczepianie do naszego życia rzeczy, które będą dobrze służyć nam.

Wystarczy wejść do greckiego supermarketu  i zobaczyć niekończące się półki z proszkami do prania i przede wszystkim – płynami do płukania tkanin. Istne królestwo! Wystarczy przejść się typowym greckim osiedlem, by zobaczyć jak rankiem na świeżym powietrzu wywieszane jest pranie, które często pachnie aż z daleka.

Dlaczego mieszkańcy miasta Korfu wywieszają  swoje pranie na sznurach zawieszonych między budynkami, w oknach czy też na małych balkonach? Jeśli dzień jest słoneczny, to aż się prosi, alby wysuszyć pranie na świeżym, rozgrzanym słońcem powietrzu.

Lubię, kiedy moje codzienne czynności, dostrojone są do rytmu doby. Wtedy wszystko w dniu składa się razem harmonijnie, jakby się układało prozaicznie proste, od razu pasujące do siebie puzzle. W greckich domach pralka najczęściej działa bardzo wczesnym rankiem. Ideałem jest jeśli można ją zaprogramować tak, by pranie było gotowe, na chwilę przed wybudzeniem. Szczególnie jesienią i zimą, trzeba koniecznie sprawdzić pogodę i dostosować się do tego, kiedy będzie piękne słońce. Jak najwcześniej rankiem, pranie ląduje na sznurach balkonów czy też tarasów, tak by mogło wisieć i powiewać na wietrze jak najwyżej, do momentu, kiedy słońce zacznie się chować, a powietrze stanie się wilgotne. Latem wystarczy jedynie kilka godzin. A kiedy dzień jest wietrzny, dosłownie dwie, trzy godziny. Kiedy pranie jest już dobrze wysuszone, wychłostane przez wiatr, wtedy pachnie słońcem, świeżym powietrzem, morzem, solą. Wystarczy nawet delikatnie przejechać żelazkiem i złożyć. A kiedy człowiek śpi w takiej właśnie pościeli, to jest magia!

W Grecji dużo łatwiej dostrajam się do rytmu natury, otaczającej mnie przyrody. Lubię jak najwcześniej rano wstać i rozwiesić pranie na balkonie. Zazwyczaj jeszcze przez tych kilka chwil muszę pogapić się na to jak delikatnie powiewa nim wiatr, na to że niebo jest bezchmurne, na to, że słońce jest już coraz wyżej i na całą okolicę, w której im bliżej południa, tym więcej jest życia.  Zawsze staram się zdjąć je przed zachodem słońca.  I spojrzeć jak zmieniła się cała okolica, jak wszystko powoli szykuje się do snu. A później przykładając głowę do świeżej poszewki poduszki znów czuję słońce, morze i jego słony zapach.  Nawet najzwyklejsza rzecz, staje się zupełnie niezwykła, jeśli się o nią odpowiednio zadba, podarowując jej  swoją troskę.

 

TU! przeczytasz o greckim sposobie na teściową.

TUTAJ! przeczytasz o najstarszej dzielnicy miasta Korfu.

TU! przeczytasz o tym, jak to się dzieje, że Grecy często piją, a alkoholizm jest w Grecji rzadkością?

 

 

 

Dlaczego Grecy nie odnoszą wielu sukcesów, nie są bogaci, nie jeżdżą pięknymi samochodami, nie mieszkają w drogich domach, a są tak szczęśliwi?… poniedziałek, 8 marca 2021

 

Korfu, kawiarnie na ulicy Liston

 

 

Jak to jest możliwe, że tu na Korfu ludzie jeżdżą tak rozklekotanymi samochodami? Tu nie ma dobrych aut! Greków nie stać na dobre samochody?

 

Ta tawerna ma takie wzięcie! Dlaczego jej szef nie otworzy drugiej? Nie chce mu się?

 

Oni technologicznie są tu sto lat za Murzynami! Przecież ta cała Grecja to technologiczny zaścianek! W tylu miejscach nie można nawet zapłacić kartą!

 

Przesiadują w kawiarniach godzinami! Ile można tak siedzieć przy jednej kawie? I skąd oni mają na to tyle czasu? Czy ci ludzie nie muszą pracować?

 

Przecież oni w ogóle się nie rozwijają! Siedzą w tawernach i wszystko tam przejadają!

 

***

 

Kiedy jest sezon turystyczny, tego typu wypowiedzi słyszę minimum raz dziennie. Dla wielu osób, które przylatują do Grecji na wakacje Grecy to lenie, którzy całymi dniami, na wiecznym luzie przesiadują przy kawie, albo godzinami jedzą w tawernach. Stereotyp Greka – lenia przywarł do Greków na podobnej zasadzie, że jak Polak, to albo pijak, albo złodziej. „Jedź na wakacje do Polski! Twój samochód już tam jest!”. Podobno taki żart o Polakach krążył, a może jeszcze krąży w Niemczech. Co czujecie, kiedy coś takiego słyszycie? Mi nie jest przyjemnie. I uważam, że tego typu żarty są niesprawiedliwe.

Jak to jest z tym stereotypem Greka – lenia? Czy rzeczywiście tak jest, że Grecy nic innego nie robią prócz siedzenia w tawernach?

Odpowiedź na to pytanie kryje się w piramidzie wartości, która jest podstawą tego, jak kształtujemy nasze życie. Trzy najważniejsze wartości dla Greków (rzecz jasna, że nie wszystkich, ale ogromnej większości), to:

 

miejsce 1 – rodzina, przyjaciele

miejsce 2 – czas wolny, życiowe przyjemności

miejsce 3 – praca, pieniądze, sukces

 

Że jak? Rodzina? Czas wolny? A dopiero po czasie wolnym i przyjemnościach stoi praca??? Już słyszę oburzenie wielu osób. A właśnie tak! Dlaczego nie? Co złego jest w tym, że praca jest dopiero na miejscu trzecim? A przed nią znajduje się czas wolny i życiowe przyjemności? Co właśnie w tej kolejności jest złego?

Kiedy ktoś mnie pyta, dlaczego Grecy jeżdżą starymi samochodami często w tak złym stanie, to odpowiadam, że: „dlatego, że to jakim jeżdżą autem, nie jest dla nich ważne”. Kiedy ktoś mnie pyta, dlaczego nie rozwijają swoich biznesów, odpowiadam nieco podobnie: „bo pieniądze, sukces, praca i kariera nie są dla nich aż tak istotne”. A kiedy pytają, dlaczego tyle czasu przesiadują w kawiarniach, moja odpowiedź nie jest zbyt skomplikowana. Mówię wtedy, że: „ czas wolny i życiowe przyjemności, są dla Greków bardzo ważne!”. Zazwyczaj wtedy osoba, która chwilę wcześniej zadała takie pytanie jest dosłownie o-bu-rzo-na! Że jak tak można?! I złości się często na mnie, że również nie widzę w tym nic złego, nie podzielam oburzenia i nie jest mi nawet odrobiny wstyd, że mieszkam w takim kraju! Ci ludzie najczęściej uważają, że każdy człowiek powinien mieć taki system wartości, jaki oni mają! Bo tylko ich system wartości jest koniecznie tym najlepszym. No cóż… Mało kiedy się uśmiechają i nigdy nie wyglądają na szczęśliwych lub nawet chwilowo zadowolonych.

Wśród moich greckich przyjaciół i znajomych, nie ma ludzi którzy jeżdżą super samochodami, mają świetnie urządzone mieszkania i kilka zer na koncie. Większość ma średnie prace, zarabia średnią krajową, jeżdżą bardzo średnimi autami. Dlaczego? No właśnie… Dlatego, że TO NIE JEST DLA NICH WAŻNE.

Między Grekami żyje się też zupełnie inaczej. W potocznym języku greckim nie ma wyrażenia w typie „piątek, piąteczek, piątunio”. Tu nawet nikt nie zrozumie, o co w takim wyrażeniu chodzi… Nikt za bardzo nie wyczekuje weekendu, bo każdego innego dnia, też dobrze się ludziom tu żyje. Na kawę wychodzi się każdego dnia, by często nie robić przy niej nic ważnego, albo rozmawiać o niczym ważnym ze swoimi przyjaciółmi. W piątek wieczorem po brzegi wypełnione są tawerny, ale czy w tawernach, czy też w nocnych klubach jak ze świecą szukać ludzi, którzy są pijani. Grecy się nie upijają, bo stan ducha, który mają w sobie jest na tyle przyjemny, że nie ma potrzeby by sztucznie wprowadzać się w stan zapomnienia, czy też alkoholowego szczęścia. Większość moich znajomych czas wolny spędza na plaży. Ogromną ilość czasu (naprawdę ogromną!) spędzają ze swoją bliższą i dalszą rodziną. Na Korfu nie mamy ani jednej galerii handlowej. Nie ma ich również wiele bardzo dużych greckich miast. Ludzie raczej nie spędzają czasu na zakupach, albo oglądaniu tego co można kupić, bo… nie czują takiej potrzeby.

Czy Grecy są leniami? W ich oczach rytm życia, który dominuje w Europie zachodniej, nie jest życiem, a bardziej wegetacją. I swojego czasu, który dla przybyszów z zachodu wydaje się być przelanym przez palce na wielogodzinnych kawach czy biesiadach w tawernach, typowy Grek nie zamieniliby na nawet trzy dodatkowe zera na koncie. To jak żyją, daje im codzienne poczucie szczęścia, które nie jest warunkowane przez dobra materialne.

Pamiętam, że kiedy już  prawie dziesięć lat temu przyjechała mieszkać w Grecji na stałe, nie potrafiłam tego zrozumieć. Podróżowanie i mieszkanie w innym kraju daje nam jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną możliwość poznania świata z często skrajnie innej perspektywy. Dlatego nic nie rozwija nas tak bardzo jak podróżowanie. Teraz po 10 latach mieszkania w Grecji, czuje że jestem między: europejskim pędem, a greckim wyhamowaniem. I dokładnie tu, czyli w punkcie między jest mi najlepiej!

 

TUTAJ! przeczytasz o greckim DNA.

TU! przeczytasz o rodzinnym wypadzie do greckiej tawerny.

TU! zobaczysz nasz mini przewodnik po Salonikach.