Grecy kochają się bawić. A jak już się bawią, to robią to na całego! Karnawał w Grecji obchodzi się więc z ogromną pompą. Kulminacja okresu karnawału przypada na sobotę i niedzielę, czyli na dni tuż przed Kathara Deftera („Czysty Poniedziałek” – więcej o tym święcie przeczytasz w TYM!, TYM! i TYM! poście). To właśnie wtedy wypełniają się kluby, puby i dyskoteki. Ludzie przebierają się za najróżniejsze postacie, w najróżniejsze stroje. Wszędzie sypie się konfetti, rzuca się serpentyny. Można popuścić wodze wyobraźni, a słowo „kicz” też nabiera w tych dniach zupełnie innego znaczenia. Ma być kolorowo, wesoło i właśnie kiczowato. To ostatnie chwile na zabawę! Od „Czystego Poniedziałku”, czyli Kathara Deftera, który jest właśnie dziś, trwa w całej Grecji czterdziestodniowy Wielki Post.
Mieszkańcy Korfu nie byliby sobą, gdyby okresu karnawału nie obchodzili w nieco inny, wyróżniający się sposób. W końcu to na Kerkirze organizuje się tę najpiękniejszą Wielkanoc w całej Grecji. Wypada więc i karnawał zakończyć z klasą!
Wyspa Korfu do dziś uznawana jest za najbardziej włoską ze wszystkich wysp Grecji. Przez ponad cztery wieki panowali tu Wenecjanie i do dziś wpływy weneckie są widoczne na każdym kroku. W okresie karnawału, mieszkańcy Korfu zakładają na siebie przepiękne weneckie stroje stylizowane na okres barokowy. Nakładają peruki, niesamowite maski, czy też malują swoje twarze. Parada ludzi ubranych w te właśnie stroje robi piorunujące wrażenie. Kolorowo, wesoło, a do tego jeszcze z jaką klasą! Zobaczcie sami. Tu kilka zdjęć z weneckiego karnawału na Korfu.
Kuchnia Korfu różni się od kuchni Grecji kontynentalnej, czy też innych greckich wysp. Istnieje kilka dań, które je się tylko na Korfu. Wszystko o tych daniach przeczytacie w TYM! poście.
Kolejnym daniem, które zjeść można przede wszystkim na Korfu, jest tsigareli. Co to takiego jest?
Tsigareli to potrawa, którą robi się przede wszystkim z horty, czyli popularnej w Grecji rosnącej dziko jadalnej trawy. Pisałam o tym w TYM! poście. Po dokładnym umyciu i obgotowaniu mieszanki jadalnych traw, łączy się je z pomidorowym sosem i sporą ilością chilli. Oryginalnie potrawa jest mocno pikantna.
Jeśli ktoś lubi ostrzejsze smaki, tsigareli będzie mu bardzo smakować.
Tę szalenie zdrową potrawę traktuje się jako rodzaj meze, czyli przystawki lub zamiennik sałatki. Naprawdę warto spróbować jeśli będziecie na Korfu na wakacjach, między innymi dlatego, że ten smak nie jest do powtórzenia na przykład w Polsce. Nawet na Korfu tsigareli nie jest dostępne wszędzie. Dostaniecie je jedynie w tradycyjnych korfiańskich tawernach.
TUTAJ! przeczytasz więcej o moim autorskim przewodniku po Korfu.
Uwielbiamy wyjeżdżać do Grecji na wakacje dla greckiego morza, niesamowitych widoków, słońca i pysznego jedzenia. Dla wielu osób, które kochają wracać do Grecji, przyciągającym ich magnesem jest coś jeszcze… Jest to grecki luz, grecki uśmiech, grecka lekkość bytu. Ludzie jeżdżą do Grecji żeby zaznać tej właśnie lekkości. Później wracają do domów i do niej tęsknią. Bo w codzienności, w której wszystko tak morderczo pędzi, trudno złapać oddech. A przecież można inaczej! Właśnie o tym zdaje się przypominać symboliczny magnes z wakacji, przyczepiony na lodówkę.
Atmosfera wakacyjnego wyluzowania znika znacznie szybciej niż opalenizna ze skóry. Choć tak bardzo nie chcemy, znów zaczynamy się spinać, stajemy się śmiertelnie poważni. Wiele osób marzy, żeby tak rzucić wszystko i przeprowadzić się do Grecji na stałe. A to wcale nie jest rozwiązanie. Bo zmiana miejsca zamieszkania nie jest lekarstwem na problemy, które mamy w sobie.
Zmiany naszej rzeczywistości możemy zacząć jedynie od zmiany siebie małymi krokami. Nie możemy wpłynąć na to, że pogoda za oknem jest szara, że ludzie w tramwaju są naburmuszeni. Możemy jednak świadomie wpuścić do swojego życia trochę greckiego luzu.
Dziś trzy pomysły na to, jak swojej codzienności dodać nieco greckiego słońca…
ŚWIADOMIE RÓB NIC
Łatwo to zaobserwować w Grecji. Wiele momentów, podczas których ludzie robią nic. Siedzą na ławce gapiąc się w morze. Piją przez godzinę miniaturową filiżankę kawy. Robią nic, albo wykonują coś co może wydawać się zupełnie nieistotne. W naszym cywilizowanym, zachodnim świecie na takie momenty nie ma miejsca. Dzień zapełniony zadaniami, które uwielbiamy odhaczać. Codzienność skoncentrowana na tym, żeby w niedalekiej przyszłości odnieść sukces. Przecież czas to pieniądz, więc należy robić rzeczy, które się opłacają. Dobre życie powinno być wypełnione skreślonymi zadaniami i najlepiej spektakularnymi sukcesami. Tylko, że czasem… Są takie chwile, które nie przynoszą nam spektakularnych sukcesów. Nic tak wielkiego nie dzieje się wtedy na zewnątrz. Są to chwile, w których w ciszy i spokoju – jesteśmy sami ze sobą. Polegają one właśnie na zewnętrznym robieniu „niczego”.
A gdyby tak… Usiąść na przykład w jakiejś kawiarni z ładnym widokiem, albo z widokiem na ciekawy fragment ulicy. Wyłączyć telefon, nie brać ze sobą żadnej gazety, ani książki i nawet tak jedynie przez kwadrans pijąc kawę, zanurzyć się w siebie. I sprawdzić co tam w naszym wnętrzu siedzi. Nie rozmawiać z nikim, niczego nie notować. Znaleźć największą wartość w tym, że się „jest”.
UŚMIECHAJ SIĘ DO LUDZI
Wiem, że na początku mieszkania w Grecji, przez innych najpewniej uznawana byłam za gbura. Wchodziłam na przykład do piekarni i z poważną miną bezosobowo żądałam: „Proszę kilogram chleba!”. Dopiero później zauważyłam, że ludzie wchodząc do sklepów tak się nie zwracają. Właściwie każdy kto wchodzi najpierw się uśmiecha, następnie mówi „dzień dobry”, a dopiero później spokojnie, bez pośpiechu prosi o to co jest mu potrzebne. To taka kwestia delikatności i pokazanie światu, że osoba która nas obsługuje jest ważna i ją szanujemy. Dopiero po latach zauważyłam, że dzięki temu robi się tak przyjemnie. Tak jakby ten uśmiech zostawał, tak jakbyśmy uśmiechali się do siebie. Łatwo zauważyć, że Grecy uśmiechają się bardzo często. Ten ich luz wymalowuje się na twarzach. Warto więcej uśmiechu wprowadzać do naszej codzienności świadomie, nawet jeśli czasem nie będzie on odwzajemniony.
CZERP RADOŚĆ Z CODZIENNOŚCI
Typowy Grek nie wyczekuje z niecierpliwością na końcówkę tygodnia. Nie szuka rozluźnienia wewnętrznego napięcia w alkoholu, bo tego napięcia nie ma. Aby prawdziwie odpocząć nikt nie czeka na wakacje. Dlaczego tak jest? Grecka codzienność jest tak skomponowana, że w tygodniu pracy, w zwykłej codzienności jest sporo luzu. To szalenie ważne. Czas na spokojny obiad, najlepiej z rodziną jest tu świętością. W tygodniu jest czas, aby wyjść na kawę z przyjaciółmi i czas żeby pogadać o niczym. Jak wszędzie momenty stresu się zdarzają, ale Grecy w swojej codzienności żyją bez spiny. Nawet podczas pracy co chwilę a to ktoś kogoś zaczepi, a to zrobi jakiś żart albo powie coś miłego, a to na przykład ktoś od tak bez powodu zacznie sobie śpiewać. Grecka codzienność wypełniona jest momentami, podczas których człowiek delektuje się codziennością. Chodzi o zwykłe momenty, z których składa się całe nasze życie. A „pierwszy milion”, piękny dom z basenem, upragniony samochód…? Hmmm… To wszystko przestaje być aż tak ważne, bo przecież życie toczy się jedynie teraz, a nie po uskładaniu odpowiedniej ilości zer na koncie. Sukces, dobra materialne też nie są wyznacznikiem wartości człowieka. Największą twoją wartością, jest to, że „jesteś”. I to zupełnie wystarcza.