Przewodnik po KORFU, cz. 4 – Bella Vista, czyli najpiękniejszy „balkon” na Morze Jońskie… piątek, 29 sierpnia 2014

        1

     Żeby dotrzeć do najsłynniejszego  na Korfu punktu widokowego, zwanego Bella Vista, trzeba być nieco zdeterminowanym. Dlaczego? Mimo, że jest to jedno z ważniejszych turystycznych  miejsc na wyspie, droga prowadząca do niego jest niesamowicie wąska i bardzo kręta. Jadąc do wioski Lakones, przy której  znajduje się Bella Vista, nikt nie chce uwierzyć, że  ta pokręcona droga, jest po pierwsze dwukierunkowa, a po drugie… jak najbardziej – jadą po niej wielkie autokary pięćdziesięcioosobowe. Jak to jest możliwe? Kierowcy na Korfu  obdarzeni są zupełnie nadprzyrodzonymi umiejętnościami. Ale to już temat na oddzielny post!

 2

3

      Zawsze kiedy zbliżamy się do Bella Vista, wszyscy przylepiają się do okien po lewej stronie po czym słychać jedno, głośne: „wooooooooow!”. Tak, to miejsce robi powalające wrażenie. Owy punkt widokowy znajduje się nad Paleokastritsą, na zachodniej części Korfu. Widać  z niego otwarte morze, gdzie  nawet daleko na drugim planie nie ma śladu lądu. Kiedy pogoda dopisuje i jest dobra widoczność, patrząc na morze z Bella Vista widać dokładnie jak ziemia delikatnie się ugina. Na dole, jak na otwartej dłoni, zobaczyć można sześć zatok, które tworzą Paleokastritsę. Błękitna woda. Zieleń oliwkowych drzewek  i cyprysów, na tle krajobrazu pagórków i skał. Samotne, dostępne jedynie od strony morza  plaże porozrzucane po linii brzegowej.  W oddali zamek Angelokastro. A w głębi morza, po lewej stronie okręt Odyseusza, który podobno kiedyś właśnie tutaj  został zamieniony w kamień.

4

 

Tak wygląda przejazd autobusów 50-osobowych na Bella Vista…

Tak wygląda przejazd autobusów 50-osobowych na Bella Vista

7

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Moje ulubione greckie śniadanie latem… poniedziałek, 25 sierpnia 2014

     1

      Takie śniadanie mogłabym latem jeść prawie codziennie. Dojrzałe, soczyste brzoskwinie, które właśnie teraz(!) smakują najlepiej. Kilka łyżek gęstego jogurtu greckiego. Płatki owsiane. Garść migdałów. I spotkanie z blenderem;))) Konsystencja całości powinna być taka, że łyżka postawiona pionowo stoi w miejscu, a dopiero po chwili powoli opada. Właśnie wtedy jest idealnie!

2

     3

    Greckie brzoskwinie, to latem mój ulubiony owoc. Absolutnie je uwielbiam! Propozycji śniadaniowych już dawno nie było, więc teraz tę zaległość nadrabiam. A jakie są Wasze śniadaniowe propozycje na lato? O tym, że uwielbiam śniadania chyba nie muszę przypominać ;))) Dlatego z niecierpliwością czekam na Wasze inspiracje w komentarzach!

4

Ze sztuką za pan brat. Sierpniowy „Arteon”… środa, 20 sierpnia 2014

     P1110835

     Wczoraj do moich drzwi zapukał listonosz z długo wyczekiwaną przesyłką. W pokaźnych rozmiarów kopercie znajdowało się najnowsze wydanie magazynu o sztuce nowoczesnej „Arteon”. Otwieranie magazynu i czytanie w nim swojego tekstu, to jedna z najfajniejszych  rzeczy na świecie…

      Zapraszam serdecznie do lektury sierpniowego „Arteonu” i mojego tekstu na temat twórczości argentyńskiego artysty – Tomasa Saracena i jego nieziemskich instalacji, będących urzeczywistnieniem wizji o miastach przyszłości. „Arteon” dostępny jest we wszystkich większych salonach prasowych! Miłej lektury 😀

P1110834 P1110836

 

Przewodnik po KORFU, cz. 4 – Paleokastritsa, czyli jedno z najpiękniejszych miejsc na Korfu… poniedziałek, 18 sierpnia 2014

   

     W sezonie letnim do wioski nazywanej Paleokastristsa, zjeżdżają się prawdziwe tłumy. Miejscowe tawerny i kawiarenki są zapełnione. Na plażach trudno o wygodne miejsce. Wszędzie mówi się tam we wszystkich językach świata. Mimo tego, że jest to jedno z najbardziej zatłoczonych  miejsc na wyspie, koniecznie trzeba tu przyjechać.

      Paleokastritsa znajduje  się na zachodzie wyspy. Dlaczego latem odwiedza ją aż tylu turystów? To miejsce stanowi swoisty wakacyjny niezbędnik, ma w sobie dokładnie wszystko co potrzeba do idealnego, letniego wypoczynku. Sześć zatok, które to miejsce tworzą, stanowią  plaże jak z folderów reklamowych. Poszarpana linia brzegowa. Klify. Małe jaskinie. Samotne plaże, do których wpłynąć można jedynie statkiem. I niezliczona liczba odcieni niebieskiego, od którego można dostać oczopląsu.

       Za Paleokastritsą  znajduje się  otwarte Morze Jońskie, które  wydaje się tu nie mieć  końca. Jeśli przy dobrej widoczności człowiek wpatrzy się w linie horyzontu, widać jak ta delikatnie się ugina. Podobno jest to najpiękniejszy „balkon” na Morze Jońskie.  To również na wybrzeżu Paleokastritsy została zamieniona w kamień łódź, którą do Itaki wracał Odyseusz.

3 2

KARAVLI, czyli kamień w który została zamieniona łódź Odyseusza.

KARAVLI, czyli kamień w który została zamieniona łódź Odyseusza.

    W  Paleokastritsy najlepiej  udać się w rejs po wybrzeżu. Spróbować jak smakuje homar. Popływać. Poopalać się. Czy też po prostu wypić mrożoną kawę.

    To jednak jeszcze nie koniec atrakcji. Będąc w Paleokastritsy koniecznie trzeba wjechać na jeden z najsłynniejszych punktów widokowych wyspy, czyli słynną Bella Vista oraz odwiedzić tutejszy monastyr. Ale to już tematy na oddzielne posty.

6 7 8 9

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Dlaczego nie można do końca ufać książkowym przewodnikom?… poniedziałek, 11 sierpnia 2014

      Moja przygoda z Elladą zaczęła się już 8 lat temu, kiedy to w ramach stypendium  Sokratesa zupełnym przypadkiem, trafiłam  na wyspę Lesbos. Wtedy jeszcze nie miałam o Grecji zielonego pojęcia. Był to mój pierwszy wyjazd do Ellady  i postanowiłam się do niego jak najlepiej przygotować. Kupiłam prześliczny, kolorowy przewodnik, zaopatrzony w mnóstwo zdjęć, na które uwielbiałam patrzeć. Nie wszystko jednak złoto co się świeci. Kilka razy przez ten właśnie przewodnik wpakowałam się w niezłe kłopoty…

 prze

W GRECJI NAWET ZIMĄ JEST CIEPŁO…

     Jest to jeden z największych mitów dotyczących Grecji. W przewodnikach  jest napisane, że zimą temperatura wynosi około 10 – 15 stopni. No cóż… Jest to prawda. Ale trzeba zaznaczyć, że szczególnie  na wyspach jest niesamowicie wilgotno, pada, wieje, a w mieszkaniach nie ma ogrzewania centralnego.

     Kiedy przeczytałam, że w Grecji zimą temperatura potrafi wynosić  15 stopni, nawet nie spakowałam  zimowych butów czy też  kurtki. Pomyślałam że w zupełności wystarczą mi jedynie  dwa swetry. Przyszedł listopad… Mimo, że rzeczywiście termometr wskazywał czasem i 15 stopni, wiało, padało, było przeraźliwie wilgotno. Moje dwa swetry zakładałam jeden na drugi. A pod koniec listopada musiałam wybrać się na wielkie, odzieżowe zakupy.

W GRECJI WSZĘDZIE MOŻNA SIĘ TARGOWAĆ…

     Pamiętam jak dziś słowa z owego przewodnika: „Grecy uwielbiają się targować! Targować można się wszędzie, nawet i w taksówkach.” Niestety, postanowiłam wykorzystać tę informację. Dziś kiedy o tym myślę, to nasuwają mi się słowa: „na Boga… kto pisał ten przewodnik?!”.

     Chwilę po tym, jak wylądował mój samolot na Lesbos, weszłam do taksówki. Powiedziałam gdzie chcę jechać i spytałam o cenę. Niestety, mając w głowie informację z przewodnika – zaczęłam się targować… Na początku taksówkarz był zupełnie zbity z tropu. Kiedy doszedł do siebie…  cud, że uszłam z życiem!

W GRECJI WSZĘDZIE DOJEDZIE SIĘ STOPEM…

    Na wyspie Lesbos, na której studiowaliśmy wraz z grupą zwariowanych sokratesowców  z południa, wszędzie jeździliśmy stopem. Komunikacja miejska nie działała, a nasz akademik oddalony był od uniwersytetu o 5 kilometrów. Informacja o tym, że w Grecji wszędzie dojedzie się stopem,  również pojawiła się w moim osobliwym przewodniku.

     Pewnego dnia na zajęcia musiałam jechać jednak sama. Postanowiłam znów złapać stopa. Żaden przewodnik nie mógł przewidzieć, że zatrzyma się stary, rozklekotany wan, w którym siedziało pięciu jadących do pracy Albańczyków. Nie lubię utrwalać stereotypów, jednak na taki widok oblał mnie zimny pot. Na zajęcia dojechałam, ale… nigdy więcej nie zdecydowałam się jechać już żadnym stopem…

 

A czy Wy macie jakieś przygody związane z informacjami z przewodników? Piszcie koniecznie w komentarzach!

 

Czasami plotka pomaga… czwartek, 7 sierpnia 2014

      To wydarzenie miało miejsce jeszcze przed moją wyprawą na Korfu, krótko po naszym ślubie. Cofamy się więc w czasie mniej więcej o trzy miesiące.

***

      Zabrzęczał  telefon Janiego. Na zwiady zadzwoniła Cytryna, by dowiedzieć się co ciekawego w trawie piszczy. To znaczy… zadać  fundamentalne, rozstrzygające wszystko pytanie, czyli: co było dziś na obiad?

     Mimo, że od kilku  miesięcy moim mężem jest Grek, ani trochę nie zmieniłam swoich kulinarnych przyzwyczajeń. Właściwie… nie zmieniłam zupełnie niczego. W każdym razie, regułą mojego codziennego gotowania, jest to by: a) całość przygotowań nie trwała dłużej niż 20 – 25 min. b) nie mieć zbyt wiele do  sprzątania c) używać jak najlepszych składników, gotować jak najprostsze potrawy. Co jakiś jednak czas, mniej więcej raz na tydzień czy też dwa tygodnie, kiedy mam więcej wolnego czasu, gotuje coś naprawdę wyśmienitego. Przeszukuje wtedy blogi kulinarne, przeglądam najróżniejsze gazety. Zdobywam odpowiednie składniki,  by od czasu do czasu  posmakować przysłowiowe „niebo w gębie”. Tego dnia, kiedy dzwoniła Cytryna miałam  niesamowite szczęście, bowiem właśnie wtedy postanowiłam ugotować coś naprawdę specjalnego.

    -No… To co dziś ugotowała ci  ta twoja… żona? – spytała Cytryna, z wyraźną ironią w głosie.

    -Aaa… ciociu… Dziś była przepyszna lasagna! – odpowiedział Jani, którego jedną z  głównych cech charakteru jest to, że  nie potrafi kłamać. Prawdę mówi zawsze z dziecięcą wręcz szczerością. Cytryna wie, że cokolwiek powie Jani, jest to na sto procent zgodne z prawdą. Drążyła więc temat dalej…

    -A! Jasne! Pewnie mrożona!

    -Nie! Wszystko ciociu domowej roboty! Ale to nie była taka sobie zwykła lasagna…

    -Taaak…? – po drugiej stronie słuchawki, słychać było wyraźne zdziwienie.  –To znaczy? No mów! Opowiadaj!

    -No najpierw przez kilka dni Dorota wyszukiwała odpowiedniego  przepisu na różnych  blogach. A później jak znalazła ten właśnie który idealnie się nadawał, to musieliśmy jechać do miasta po składniki. No, ten makaron na lasagnę to się wszędzie dostanie. Szpinak też. Najtrudniej było z dobrym prosciutto   i tym… no! Nie pamiętam jak się nazywa… Taki niebieskawy, pleśniowy ser.

   -Acha…

   -No i później… To już nie wiem, bo byłem w pracy. W każdym razie po świeży szpinak musiałem iść ja, specjalnie na bazar. I wyszukałem taki najlepszy!

   -Aaaa… – Jani wszedł w swój ulubiony temat kuchni i jedzenia. Kiedy się rozgadał, szybko przeszedł w monolog:

   -Nie wiem jak robi się to dokładnie, ale jest z tym trochę roboty. Wie ciocia, szpinak dobrze wymyć, podsmażyć. Prosciutto drobno  pociąć. Przygotować ser. Nałożyć warstwy na siebie.  Odpowiednio przyprawić. Przyszykować piekarnik. Ale rezultat! Ciocia! Musisz kiedyś spróbować! Niebo w gębie! Albo wiesz! Poczekaj, poczekaj! Spytam Dorotę dokładnie o ten przepis, to zrobisz koniecznie jutro wujowi…

    -Wiesz Jani, ja teraz akurat nie mam czasu… Muszę uciekać, bo lecę właśnie otwierać sklep! Dobra zgadamy się później! Na pewno oddzwonię! I pozdrów Dorotę!!!

     Plotka o tym, że nasz  codzienny obiad szykuje nawet  nie tyle trzy, a pięć dni wcześniej, po całej Sałatce rozeszła się z prędkością światła. Oczywiście dobudowana została odpowiednia oprawa, że   całe ranki i popołudnia spędzam w kuchni, ewentualnie na naszym wiejskim bazarze, wyszukując odpowiednich  zawsze najlepszych składników. A złożony z trzech części obiad czeka   zsynchronizowany z powrotem Janiego z pracy. Czyli równa się – idealna grecka żona. Obecnie Feta nie tyle mnie lubi, co po prostu kocha! Trzeba przyznać – tego dnia miałam nadprzyrodzone szczęście. Nigdy nie obaliłam plotki na temat mojego rzeczywistego podejścia do gotowania. I nie mam najmniejszego  zamiaru…

    A następnego dnia – na obiad zamówiliśmy sobie pizzę z dostawą do domu…

 

 

Statki na morzu… poniedziałek, 4 sierpnia 2014

      1

     Od zawsze marzyłam, by mieszkać kiedyś nad morzem. To marzenie spełniło się w trzystu procentach. Mieszkam nad morzem. Nad morzem pracuje. A jak mam wolną chwilę… wybieram się nad morze! Uwielbiam absolutnie wszystko co z morzem jest związane.

     Widok białego statku na jednym wielkim błękicie, ma w sobie coś niebywale urokliwego. Kilka prostych geometrycznych kształtów i niekończąca się przestrzeń nieba i morza. Kojący szum fal i zapach słonej wody…

    W dzisiejszym poście kilka zdjęć wykonanych w ciągu  ostatnich dni w okolicach jednego z najpiękniejszych miejsc na całej wyspie, tuż przy Starej Fortecy. Korfu.

2 3 4 5 6 7 8 9 10 11

Sałatka po grecku w podróży. Pierwsze dwa miesiące na Korfu – już za nami!… sobota, 2 sierpnia 2014

    Jeszcze nigdy proces zapuszczania korzeni nie przeszedł u mnie tak szybko. Właściwie od momentu, kiedy dobiliśmy do portu poczułam, że to jest właśnie moje miejsce. Myślałam, że to taki początkowy zachwyt, pierwsze zachłyśnięcie. Ale im dłużej tu jestem, tym jeszcze bardziej mi się podoba. I nawet nie chce myśleć o październiku, kiedy nastąpi koniec letniego sezonu i trzeba będzie się pakować.

    Pierwsze dwa miesiące działalności naszej firmy są już za nami. Nasze wycieczki po wyspie odbywają się regularnie. Właśnie otworzyliśmy nową trasę – „Korfu – południe”. Działamy też całkowicie legalnie, a na naszej stronie dumnie wisi znaczek Greckiego Ministerstwa Turystyki, które przyznało nam licencję. Współpracujemy również z lokalnymi, greckimi przewodnikami, dzięki czemu możemy  wchodzić na teren zabytkowego miasta Korfu oraz muzeów.

 

     Kiedy piszę to wszystko w tym momencie, to nawet mi do końca nie chce się jeszcze w to  wierzyć. Ale tak – za chwilę przybiję kolejną pieczątkę biura  „Sałatki po grecku” na bilet dla naszych następnych  uczestników. Ten rok, jest zdaje się jednym z najbardziej przełomowych w moim życiu.

     Nie wszystko jednak zadziało się ot tak samo i przyszło nam łatwo. Nie chcę nawet przypominać sobie ile stresu kosztował mnie nasz  start na Korfu. I wciąż jeszcze czasem kosztuje wiele. Otwieranie własnej firmy to wielkie życiowe wyzwanie. Takie  wydreptywanie swojej własnej ścieżki, powoli, konsekwentnie, krok po kroku. Czasem ktoś podłoży nogę… A później znów ktoś inny wystawi pomocną rękę. Przeciwności losu jest wiele, ale grunt to wykasować ze swojej głowy słowo „poddaje się”. Tylko tak można iść do przodu, do swojego ściśle wymarzonego celu.

    Jestem naprawdę  po uszy zakochana w Korfu…

 

    Zapraszam Was jeszcze raz, bardzo gorąco, na wyprawy z nami po tej bajkowej wyspie!

Sałatka po grecku w podróży KORFU