z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Dlaczego nie można do końca ufać książkowym przewodnikom?… poniedziałek, 11 sierpnia 2014

      Moja przygoda z Elladą zaczęła się już 8 lat temu, kiedy to w ramach stypendium  Sokratesa zupełnym przypadkiem, trafiłam  na wyspę Lesbos. Wtedy jeszcze nie miałam o Grecji zielonego pojęcia. Był to mój pierwszy wyjazd do Ellady  i postanowiłam się do niego jak najlepiej przygotować. Kupiłam prześliczny, kolorowy przewodnik, zaopatrzony w mnóstwo zdjęć, na które uwielbiałam patrzeć. Nie wszystko jednak złoto co się świeci. Kilka razy przez ten właśnie przewodnik wpakowałam się w niezłe kłopoty…

 prze

W GRECJI NAWET ZIMĄ JEST CIEPŁO…

     Jest to jeden z największych mitów dotyczących Grecji. W przewodnikach  jest napisane, że zimą temperatura wynosi około 10 – 15 stopni. No cóż… Jest to prawda. Ale trzeba zaznaczyć, że szczególnie  na wyspach jest niesamowicie wilgotno, pada, wieje, a w mieszkaniach nie ma ogrzewania centralnego.

     Kiedy przeczytałam, że w Grecji zimą temperatura potrafi wynosić  15 stopni, nawet nie spakowałam  zimowych butów czy też  kurtki. Pomyślałam że w zupełności wystarczą mi jedynie  dwa swetry. Przyszedł listopad… Mimo, że rzeczywiście termometr wskazywał czasem i 15 stopni, wiało, padało, było przeraźliwie wilgotno. Moje dwa swetry zakładałam jeden na drugi. A pod koniec listopada musiałam wybrać się na wielkie, odzieżowe zakupy.

W GRECJI WSZĘDZIE MOŻNA SIĘ TARGOWAĆ…

     Pamiętam jak dziś słowa z owego przewodnika: „Grecy uwielbiają się targować! Targować można się wszędzie, nawet i w taksówkach.” Niestety, postanowiłam wykorzystać tę informację. Dziś kiedy o tym myślę, to nasuwają mi się słowa: „na Boga… kto pisał ten przewodnik?!”.

     Chwilę po tym, jak wylądował mój samolot na Lesbos, weszłam do taksówki. Powiedziałam gdzie chcę jechać i spytałam o cenę. Niestety, mając w głowie informację z przewodnika – zaczęłam się targować… Na początku taksówkarz był zupełnie zbity z tropu. Kiedy doszedł do siebie…  cud, że uszłam z życiem!

W GRECJI WSZĘDZIE DOJEDZIE SIĘ STOPEM…

    Na wyspie Lesbos, na której studiowaliśmy wraz z grupą zwariowanych sokratesowców  z południa, wszędzie jeździliśmy stopem. Komunikacja miejska nie działała, a nasz akademik oddalony był od uniwersytetu o 5 kilometrów. Informacja o tym, że w Grecji wszędzie dojedzie się stopem,  również pojawiła się w moim osobliwym przewodniku.

     Pewnego dnia na zajęcia musiałam jechać jednak sama. Postanowiłam znów złapać stopa. Żaden przewodnik nie mógł przewidzieć, że zatrzyma się stary, rozklekotany wan, w którym siedziało pięciu jadących do pracy Albańczyków. Nie lubię utrwalać stereotypów, jednak na taki widok oblał mnie zimny pot. Na zajęcia dojechałam, ale… nigdy więcej nie zdecydowałam się jechać już żadnym stopem…

 

A czy Wy macie jakieś przygody związane z informacjami z przewodników? Piszcie koniecznie w komentarzach!

 

12 myśli nt. „z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Dlaczego nie można do końca ufać książkowym przewodnikom?… poniedziałek, 11 sierpnia 2014

  1. Ja nigdy nie czytam przewodników, za leniwa jestem 🙂 Ale o pewnych rzeczach przez to dowiaduję się zbyt późno – jak choćby o jedzeniu w knajpie z jednego talerza 🙂

  2. Z tym targowaniem się to prawda niestety. Raz spróbowałam i do tej pory pamiętam ten dziwny wzrok :).Oczywiście w przewodnikach zachęcają do targowania na całego…

  3. bardzo przydatne informacje, przewodnikom nie warto ufać, czasem jakąś informację dotyczącą np. jednego regionu rozszerzają do całego państwa. Reklamy wycieczek też kuszą nas zdjęciami z odkrytymi basenami , słońcem, plażą i palmami. Tymczasem jadąc np. późną jesienią do Grecjii , Hiszpanii czy na
    Cypr można spotkać się z temperaturą około 20 C , więc upałów jak na zamieszczonych w reklamach zdjęciach nie ma się co spodziewać.

    • Też wydaje mi się, że wiele informacji dotyczących danego regionu rozciąga się na całe państwo. Jak z tym targowaniem. Być może tak gdzieś jest, ale nie dotyczy to całej Ellady.

  4. Dziewczyno!!!! Tydzień wyjęty z życiorysu, każda wolna chwila spędzona na czytaniu, mój facet cały czas pytał co ja tyle siedzę w internecie. Ja na to że czytam książkę. Jaką? O Grecji, Grekach, życiu, przyrodzie, pięknie, pysznym jedzonku, tradycjach, świętach, wyspach, wakacjach itp. itd.
    Przeczytałam Twój blog od pierwszego wpisu i jestem zachwycona. Kocham Grecję od pierwszego wejrzenia, oczywiście są to wejrzenia głównie turystyczne, ale czytając o Twoim – Waszym życiu wiem, że pokochałabym i grecką “codzienność”. Pierwszy raz byłam na objazdówce Grecji jakieś 18 lat temu. Potem były wyspy: Kreta, Santorini, Hydra, i wreszcie Rodos. Na Rodos przez parę lat jeździłyśmy z przyjaciółką do jednego hoteliku. Znałyśmy rodzinę, która go prowadziła. Zaprzyjaźniłyśmy się z młodszym i starszym pokoleniem. Każda z nas poznała co to Greek Lover ;-). Wyspę objechałyśmy kilka razy i samochodem i lokalnymi autobusami. Pokochałyśmy greckie jedzenie. Niestety chyba już 3 lata tam nie byłyśmy. I Twój blog przypomniał mi za co kocham Grecję i Greków. Myślę, żeby w drugiej połowie września wybrać się na którąś z wysp. Może na Korfu?;-)))
    Jesteś super, wspaniale piszesz i mam nadzieję, że wydasz książkę o swoich greckich przygodach.
    Pozdrawiam Was serdecznie i od dzisiaj już regularnie czytam

    • Hej! Nawet nie wiesz jak mi przyjemnie, czytać taki komentarz. Aż się, przyznam – wzruszyłam… Jeśli chodzi o książkę, siadam przy klawiaturze, ale dopiero po sezonie. Teraz “zbieram inspiracje”, ręce pełne roboty. Za jakiś czas będzie na blogu, myślę bardzo urocze, rozwinięcie tematu “Greek Lovera”… Jeśli chodzi o Korfu, jestem tu do samego końca sezonu… Może wyjadę jako ostatnia:)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.