Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Jak wyglądają kwiaty bawełny?… poniedziałek, 30 października 2017

Kwiat bawełny

Kwiat bawełny

Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłam kwiat bawełny, byłam szalenie zaskoczona. Że to tak wygląda bawełna w naturze i że jej kwiaty są tak piękne!

Kwiat bawełny, z którego robi się przędzę, a tę następnie zamienia między innymi w nasze ubrania, powstaje po otworzeniu się otoczki nasiennej, w której znajdują się włókna. Bawełniane kwiaty, które widzicie tu na zdjęciach, są tak naprawdę zaschniętymi włóknami nasion.

Właśnie teraz w Grecji jest idealny czas na zbieranie bawełny. Kiedy jedzie się obok bawełnianych pól, kwiaty trochę tak jak śnieg potrafią wirować na wietrze, zbierają się przy drodze, jakby ktoś zostawił przy poboczu kłębki waty.

Tak wyglądają kwiaty bawełny. I tak właśnie wygląda to, z czego później robimy nasze ubrania, tkaniny, watę, waciki, papier, filtry do kawy. Tak wyliczać można w nieskończoność…

4

2 3 5 7

 

Kolejny bieg Janiego. Czym jest Legion Run?… sobota, 27 października 2017

Legion Run, Ateny

Legion Run, Ateny

To działo się stopniowo. Właściwie nie wiadomo kiedy, Jani załapał bakcyla biegania. Wyszukuje najróżniejsze biegi, jakie organizowane są w Grecji i bierze w nich udział. Najróżniejsze. Krótsze i dłuższe. W tę niedzielę jedziemy po raz drugi na półmaraton górski w Meteorach. Natomiast dwa tygodnie temu pojechaliśmy do Aten, bo tam odbywał się Legion Run. Oglądałam to z daleka. I już od samego patrzenia, wszystko mnie bolało… Czym jest Legion Run?

Legion Run to rodzaj biegu, w którym przede wszystkim pokonuje się najróżniejsze przeszkody. Trzeba przejść przez tunel prawie całkowicie wypełniony błotem. Wspiąć się do góry po wiszącej linie. Wejść do kontenera wypełnionego lodem, czy też wbiec do góry po ślizgawce. Nikt tu nie wygrywa i nikt nie konkuruje, bo uczestnicy mają sobie pomagać. Nie chodzi również o szybkość, ale o samo pokonanie bardzo trudnych przeszkód. Bieg jest morderczo ciężki i trzeba się wykazać niezwykłą sprawnością fizyczną i odpornością.

Wszystko wskazuje na to, że już za jakiś czas Jani będzie gotowy by wziąć udział w najtrudniejszym biegu jaki jest w Grecji. Chodzi o pełny maraton na górę Olimp, czyli ponad 40 km biegu górskiego. Hop! na najwyższy szczyt w Grecji i z powrotem…

Dziś, pierwszy po letnim sezonie filmik – właśnie z Legion Run. I kilka zdjęć z tego wydarzenia…

3 4 4a 5 6 7 8 9 10 11 12

 

Co po sezonie turystycznym robią mieszkańcy Korfu? Co po sezonie robię ja?… niedziela, 22 października 2017

IMG_20171022_122528

Na naszych wycieczkach pojawia się coraz więcej czytelników mojego bloga. Ludzie najpierw czytają Sałatkę, a później postanawiają lecieć na Korfu. Albo szukają wiadomości o Korfu, trafiają na bloga i już na długo na nim zostają. Nie zależnie od kolejności, coraz częściej jest tak, że nasze wycieczki są dla mnie świetną okazją do poznawania moich czytelników. Tak w realu. Twarzą w twarz, na żywo. Dzięki temu wiem dokładnie, co was najbardziej interesuje. Jaki chcecie zgłębić temat. Co was najbardziej ciekawi.

Jedno z pytań, które podczas tras powraca jak boomerang, brzmi:

Skoro większość mieszkańców Korfu, zajmuje się turystyką, to czym zajmują się po skończeniu sezonu? No i co takiego jesienią i zimą robisz ty, Dorota?

Sezon turystyczny na Korfu trwa mniej więcej od połowy maja do połowy października. Korfu ma 600 km2 i rośnie na niej około 4 milionów drzew oliwnych. Sezon na zbiór oliwek zaczyna się w październiku i potrafi trwać nawet i całą zimę. Idealnie! Bo po skończeniu pracy w turystyce, wiele osób może zająć się zbieraniem oliwek. Ludzie mają różne inne dorywcze, dodatkowe prace w zależności od ich zawodu, umiejętności czy potrzeb. Często z Korfu wyjeżdżają. Albo  przygotowują się do następnego sezonu.

ALE! Uwaga…

Praca w turystyce jest szalenie specyficzna. W pięć miesięcy musimy często zapracować na cały rok! Co oznacza to w praktyce? Że podczas tych pięciu miesięcy pracuje się co najmniej ze zdwojoną siłą. Często jest tak, że ludzie w turystyce pracują przez kilka miesięcy, bez dnia przerwy, często nawet po 15 godzin dziennie. Powtórzę to jeszcze raz… Przez kilka miesięcy, bez żadnego dnia przerwy, nawet po 15 godzin dziennie! Kto przepracował w turystyce choć jeden sezon, ten wie z czym to się je. Organizm przechodzi wtedy prawdziwy Sajgon. Bo dodatkowo szczególnie w strategicznych miesiącach, takich jak czerwiec, lipiec, sierpień, praca jest często morderczo intensywna.

U mnie standardem jest, że telefon zaczyna dzwonić od ósmej rano, a milknie dopiero po północy.  Śniadanie jem najczęściej albo w samochodzie, albo gdzieś w trasie i niestety, ale zawsze pod koniec sezonu tracę cenne dla mnie kilogramy. Prawdziwym luksusem jest to, że mogę w nocy spać więcej niż 4 godziny. A kiedy  mam dzień wolny, to zazwyczaj nie robię wiele więcej niż nadrabianie szalenie cennego latem snu.

Organizm każdego ma swoje granice. I nawet super człowiek, nie jest w stanie wytrzymać w takim rytmie dłużej. Dlatego po pierwsze każdy, kto pracuje w turystyce, w sezonie jesienno – zimowym:

  • zwalnia
  • odpoczywa
  • regeneruje organizm

No dobra… Ale czy ludziom, którzy tak intensywnie pracują latem, nie nudzi się jesienią i zimą???

Nie wiem jak dokładnie jest u innych, ale mnie bynajmniej NIE! Bardzo lubię zmiany i to, że mój rytm letni jest tak zupełnie inny od zimowego, bo moje życie zimą zmienia się o 180o. Jednocześnie bardzo lubię to jak wygląda moje lato i to jak wygląda moja zima. Zawsze jest super, tylko że zupełnie inaczej.

Co takiego robię właśnie teraz, czyli w sezonie jesienno – zimowym?

  1. Dbam o siebie i moje zdrowie.  Nadrabiam stracone kilogramy, czyli bardzo dużo i bardzo zdrowo jem. Robię badania krwi, żeby dowiedzieć się czego ewentualnie w moim organizmie brakuje. Zazwyczaj jest to żelazo. Dlatego tak komponuje moje posiłki, żeby było go najwięcej. Co roku… Odrobaczam organizm! Dlaczego??? Ponieważ jest ogromne prawdopodobieństwo, że jedząc codziennie w najróżniejszych  miejscach publicznych, nawet dbając o higienę, to złapałam jakiegoś pasożyta. Robienie badań, czy i  jaki dokładnie pasożyt  może to być, trwałoby wieki. Dlatego idę do lekarza i proszę o przepisanie tabletek na odrobaczanie, tłumacząc dlaczego. Więcej o tym dlaczego jest to tak ważne, przeczytacie na blogu ANI! Poza tym dbam o dobry i długi sen. Zapisuje się na zajęcia sportowe. I tak zwyczajnie po babsku, mam czas by zadbać o swój wygląd.
  2. Jestem spełnioną kurą domową! Zawsze po skończeniu sezonu, przez tydzień sprzątam, odgracam, porządkuje mieszkanie. Organizuje wszystko tak jak lubię. Dokupuje nowe dekoracje i tworzę dom, w którym kocham przebywać.  Uwielbiam gotować, więc testujemy z Janim bardzo dużo nowych przepisów. Wymyślam nowe dania i piekę domowe ciasta. Prasuję, czyszczę, sprzątam, układam. Ujmując krótko, zimą staję się typową, bardzo spełniającą się kurą domową.
  3. Pracuję nad następnym sezonem. To, że nasza firma z roku na rok się rozwija, nie jest przypadkiem i samo się nie dzieje. Jest to zawsze wynikiem bardzo intensywnej pracy nad nowym sezonem jesienią i zimą. Co roku coś trzeba zmienić, ulepszyć, poprawić. Firma, która nie idzie do przodu, tak naprawdę się cofa!
  4. Bloguję, kręcę  filmiki na YouTube, piszę do gazet. I to bardzo konkretnie. Głównie na tym upływają mi całe dnie. Jest to praca po kilka godzin dziennie. Niby zawód wolny, ale w moim przypadku dyscyplina jest wojskowa. Kilka typowych wymówek i łatwo sobie odpuścić, albo wyjść z rytmu. A to przecież nie wchodzi w grę!
  5. Piszę moją książkę. O to też często pytacie! Co z książką? Czy już jest??? Tak, książka już jest. Brakuje jeszcze ostatniego rozdziału, ostatecznej redakcji i zdjęć. Wracam do niej właśnie teraz. A co po napisaniu? Trzymajcie mocno kciuki!
  6. Dbam o moje przyjaźnie. W sezonie prawie zupełnie nie ma na to czasu. Tak jakby znikam z życia towarzyskiego. Wraz z październikiem, zaczynam nadrabiać zaległości. Dzwonie do przyjaciół. Odpowiadam na tonę zaległych maili. Ciągle się z kimś spotykam.
  7. Nałogowo oglądam filmy. Co najmniej raz na dwa tygodnie idę  do kina. Wciągam się w jakiś fajny serial i oglądam co najmniej jeden porządny film tygodniowo. Co rozumiem pod nazwą „porządny”? Chodzi o klasyki kina, filmy które z jakiegoś powodu są ważne, albo dobre filmy które pojawiły się ostatnio, a które przegapiłam w kinie.
  8. Czytam. Książki. Gazety. Moje ukochane blogi. Zawsze przed snem, z kubkiem  kojących ziół. Właśnie teraz wybieram jedną z książek Hemingway’a, bo ostatnio brakuje mi dobrej klasyki.
  9. Podróżuje. Zazwyczaj na chwilę przed i chwilę po sezonie wybieramy z Janim jakieś ciekawe miejsce do odwiedzenia. Kiedy tylko jeszcze trochę odsapnę, będziemy bookować bilety i zdaje się, że padnie na Portugalię. Natomiast jeśli nic się nie zmieni, to wiosną odwiedzimy pierwszy raz Rodos. Nie potrafię usiedzieć dłużej w jednym miejscu – ten świat jest na to stanowczo za ciekawy. Więc nawet w naszej okolicy, ciągle odwiedzamy jakieś nowe miejsca.
  10. Nie robię nic. Chodzę na długie spacery. Godzinami piję kawę. Przeglądam plotkarskie gazety. Albo gadam z kimś o niczym. Koncentruje się na tym, żeby zwolnić. Mieć czas by docenić najzwyklejsze, codzienne, proste życie.

 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Ufff… To był bardzo intensywny i przepiękny sezon. Co takiego się u nas działo?… poniedziałek, 16 października 2017

Paulina, ja i Jani

Paulina, ja i Jani

W tym roku na Korfu przypłynęliśmy odrobinę wcześniej. Miałam w planach spokojnie posprzątać i nieco udomowić moje mieszkanie. Jeszcze na chwilę przed pierwszą wycieczką odwiedzić te „nasze” miejsca. Ostatecznie,  pierwszego dnia całą zawartość mojej gigantycznej walizki wrzuciłam do szafy, segregując całość pi razy drzwi. Ubrania po lewej. Buty i torebki po środku. Rzeczy potrzebne do prowadzenia biura po lewej. Wszystko uporzątkuje później, a jutro rano – już jadę w pierwszą trasę! I kiedy kilka dni temu pakowałam się na wyjazd z Korfu, uświadomiłam sobie, że już właściwie zapomniałam o tym postanowieniu, że jak tylko będę mieć chwilę wolnego, to uporządkuje swoją szafę. Wolnego tego lata prawie nie miałam… Sezon 2017 był dla nas niezwykle intensywny. Bardzo równy, spokojny i wiele ciekawego się w nim działo. Porządek w szafie… Mniejsza z tym! Najważniejsze, że tak ładnie poszliśmy do przodu… A co takiego się tego lata działo???

  • Na naszych trasach było was jeszcze więcej. Nigdy nie robię dokładnych statystyk, bo nie znoszę skupiania się na danych, statystykach i suchych liczbach. Ale nie ukrywam… Fakt, że na naszych wycieczkach było was aż tyle, że na wycieczki jeździliśmy tak często, jest w tym roku dla mnie ogromnym powodem do dumy!

  • Do naszego zespołu dołączyła Paulina, która od tego sezonu zajmuje się organizacją oraz kontaktem z klientem. Paulina jako pierwszy pracownik, okazała się perfekcyjnym strzałem w dziesiątkę! To między innymi dzięki Paulinie, największą ilość punktów od was zdobywamy, za (bez udawania skromności)…  mistrzowską organizację! I dzięki temu, najwięcej komentarzy od Was brzmi dla przykładu tak:

Wycieczki z Dorotą bardzo dobrze zorganizowane. Wszystko było na czas. 100% perfekcja. Widoki przecudne. Bardzo przyjemnie i beztrosko spędzone dni. Podczas wycieczek było bardzo gorąco, ale z Dorotą daliśmy radę. Oczywiście podziękowania należą się również Paulinie, która również była z nami na wycieczce. Dziękujemy i polecamy. WARTO!!!  

  • W tamtym sezonie ta akcja jeszcze się nie udała, ale rok 2017 widocznie przyniósł nam szczęście! Na początku tego lata, Korfu odwiedziła Bogusia z kanału YouTube Anioł na Resorach,  razem ze swoim mężem Bartkiem. A ja miałam zaszczyt troszkę w tym pomóc i przede wszystkim oprowadzić Bogusię z Bartkiem po mieście Korfu. Ta szczególna dla mnie wycieczka, była przede wszystkim ogromną przyjemnością i wielkim sukcesem tego lata. Bogusia jak nikt inny cieszyła się Korfu. Po tej wizycie pojawiła się spora ilość przemiłych sygnałów od was, bo przecież działalność Aniołka ma w Polsce bardzo duży zasięg.

  • Co  działo się dalej? Dalej postawiliśmy kilka kolejnych kroków w realizacji jednego z moich marzeń dotyczących naszej pracy na Korfu. Umożliwianie jak najbardziej komfortowego zwiedzania Korfu osobom z niepełnosprawnością. Po Bogusi przyleciała do nas Ola.

A później… Trasę Widoki Korfu po raz pierwszy zorganizowaliśmy dla osoby na wózku inwalidzkim. Można? Można! Zobaczcie tę fotkę!

  • Po tym sezonie mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że wachlarz naszych usług jest bardzo szeroki. Organizowaliśmy malutkie wycieczki z cyklu „prive”, takich jak dla przykładu ta:

Oraz… Bardzo duże wycieczki nawet do 130 uczestników, takich jak ta:

 Czy ta!

Co dla mnie najważniejsze – po zakończeniu, komentarze taki jak dla przykładu ten:

Kalimera 😉 w czerwcu br, byłam wraz z grupą zorganizowaną (130 os wyjazd firmowy) na Korfu. Mieliśmy ogromną przyjemność wziąć udział w wycieczce zorganizowanej przez Dorotę z Sałatki po Grecku 😉 Wszyscy uczestnicy byli zachwyceni wycieczką, elokwencją prowadzącej, która oprócz ogromnej i rzeczowej wiedzy nt. wyspy, jej mieszkańców, a także ciekawostek z nią związanych- prowadziła wyjazd z uśmiechem na ustach 😉 Życzę wszystkim czytelnikom Sałatki po Grecku oraz wszystkim osobom kochającym podróże-aby na swojej turystycznej drodze spotykali tak profesjonalnych i sympatycznych przewodników jakim jest Dorotka 😉

  • To jak staliśmy się na Korfu rozpoznawalni, czasami przekraczało moje oczekiwania. Nawet nie wiecie jak jest mi miło, kiedy podchodzicie, przytulacie się, mówicie, że to właśnie dzięki Sałatce jesteście tu na Korfu i że blog pomógł wam w organizacji waszych wakacji. Miód na moje uszy i przede wszystkim cel mojej pracy.
  • Przyznaję, że tego lata sen ograniczyłam do minimum, straciłam trochę na wadze, a pod koniec prawie wysiadło mi gardło. Ale niezwykle ważne jest dla mnie to, że mimo notorycznego braku czasu, udało mi się nawiązać kilka wspaniałych przyjaźni, powiększyć grono osób, za którymi zimą tak tęsknię. I nie ukrywam… Świadomość, że ludzie po prostu chcą z nami pracować, to rewelacyjna wizytówka!

Ja i nasza przewodniczka Fei

Fotka z naszym niezastąpionym kierowcą – Spirosem

A to jest właśnie “Królik”, który odpowiada za wszystko co związane jest z rejsami.

  • I na koniec najbardziej motywująca rzecz w tym wszystkim. To już czwarty rok na Korfu! Firma równo rozwija się nam do przodu. A przypomnę, że zaczynaliśmy zupełnie od zera. Nie mieliśmy ani na Korfu, ani w turystyce żadnych znajomości. Bardzo ograniczone fundusze i zero pojęcia. Nigdy nie dajcie sobie wmówić, że pierwsze pieniądze, to trzeba ukraść. Że wszędzie trzeba mieć znajomości i umieć kombinować. Za naszym sukcesem stoi: wielka wiara, gigantyczne marzenia, jasno wyznaczone cele, rzetelność, uczciwość do granic możliwości i praca, czasami prawie do upadłego…

Wielkie dzięki za ten sezon dla całego zespołu Sałatki, który tworzy tę markę od backstage’u!

Dla każdej jednej osoby, która zaufała nam rezerwując z nami wycieczkę. Za każdy Wasz wpis na blogu, Facebooku, Instagramie, YouTube. Za każdego pojedynczego „like”. Za to, że o nas gadacie, polecacie, zachwalacie co jest przecież  najlepszą reklamą.

Teraz czeka mnie kilka dni odpoczynku. Ale już niedługo zabieramy się za prace nad sezonem numer 5! Szykuje się nam śliczna, okrągła rocznica…

 

 

Pewien typ turysty, z którym jest mi trudno… sobota, 14 października 2017

 

 

SYTUACJA 1

-Byliśmy już na Krecie, dwa razy na Rodos, Kos i na Zakinthos.

-O! To chyba muszą państwo bardzo lubić Grecję? – pytam pewna jednoznacznej odpowiedzi.

-Lubić?!?! Proszę pani… Ja Grecji… Nie znoszę! – odpowiada turystka.

-No, ale jak to???  To dlaczego państwo tak często tu przylatujecie???

-Bo do Grecji się jeździ! Ale Greków – nienawidzę! Jezus Maria! Jak ten kraj funkcjonuje… Przecież oni nigdy się nie śpieszą. Na wszystko mają czas. Siedzą przy tych kawach i piją je godzinami. Nie to co u nas w Warszawie! My cały czas coś robimy, pracujemy, pędzimy. Wie Pani! Do przodu! Do przodu! A ta cała Grecja, to żenada…

 

SYTUACJA 2

-Niech pani powie: jak pani może tu mieszkać? Ja bym naprawdę nie mogła.

Gryzę się w język, ale w głowie sama pojawia się odpowiedź: „przecież nikt tu pani nie zaprasza…”

-Tu wszędzie jest jeden, wielki bałagan. Wszystko rozwalone. Wszędzie brudno. Śmierdzi ściekami. Syf, malaria! Żeby pani widziała te nierówne ściany w naszym hotelu. A te fugi! Kto tak to zrobił? Ręce opadają! Jak tak można… U nas w Polsce to by coś takiego nie przeszło! Wszystko ładnie, równo.  Tu w ogóle nikt nie dba o porządek. Czy tym Grekom to nie przeszkadza?

 

SYTUACJA 3

-Dzień dobry! Wie pani co… Tych Greków, to by trzeba rozstrzelać!

-Dzień dobry…  A co się stało?

-Nie, no wie pani… Jakaś masakra… Prosiłem o wymianę pokoju, bo w łazience jest grzyb!  Rano nie chcieli mi wydać lunch boxa. Już trzeci dzień proszę o wymianę ręczników. A recepcjonistka ogólnie ma wszystko w pompie…  Ja  pięć lat pracowałem w Niemczech. Tym Grekom, to się w głowie poprzewracało! Jakby zobaczyli jak pracuje się w Niemczech! Nie, no… Z nimi to nie da rady! Oni tylko sobie siedzą i nic nie robią! Jestem w tej Grecji pierwszy i ostatni raz! Już nigdy więcej moja noga tu nie postanie!

 

[Autentyczne wypowiedzi turystów podczas wycieczek.]

***

Jeszcze do pewnego momentu pracy w turystyce, przejmowałam się tym właśnie typem turysty. Można zabrać go do najpiękniejszego miejsca  w całej Grecji, a i tak znajdzie coś co mu się nie spodoba. Z sezonu na sezon naszych turystów przybywa. Co więc logiczne – przybywa również turystów trudnych. Co jednak łączy te trzy powyższe przypadki? Nawet nie to, że tym ludziom w Grecji się nie podoba. Chodzi o coś innego… A mianowicie:

Porównują Grecję i to jak tu się żyje, do środowiska w którym oni mieszkają.

Wstyd się przyznać. Ale jeszcze na samym początku mieszkania w Grecji, często robiłam mniej więcej to samo. W głowie cały czas pojawiały mi się tego typu pytania: dlaczego się tak spóźniła? dlaczego to nie jest odpowiednio zorganizowane? a ten, to się niczym nie przejmuje? ile godzin można siedzieć przy jednej kawie? ile pieniędzy można wydawać w tawernie? kiedy on dorośnie? jak można tak późno wstawać?

Dopiero po pewnym czasie, doszło do mojej głowy. EUREKA! Coś co zupełnie zmieniło moje nastawienie do Grecji i Greków. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że dopiero po tym odkryciu zaczęłam tu naprawdę mieszkać, zakorzeniać się na stałe.

To jak funkcjonuje dany kraj, to jaki styl życia w nim dominuje, jest kształtowane przez klimat, geografię, sąsiadów, przeszłość historyczną. I wiele innych większych/mniejszych czynników. Porównywanie jednego kraju, do tego w którym się wychowaliśmy i w którym żyjemy jest czystą głupotą. To  trochę tak, jakby wchodzić do domu sąsiada i wytykać co się nam nie podoba, tylko dlatego, że  w naszym domu działa to inaczej. A w każdym domu jest inaczej! Każdy kraj, każdy naród jest inny i w tym tkwi niezwykłość tego świata. Że wszystko jest tak wspaniale różnorodne. A czy przypadkiem porównywanie innych do siebie, nie jest wynikiem kompleksów? Bo przecież w takim wewnętrznym dialogu ze sobą, podczas takiego porównywania, zawsze przekonujemy samych siebie, że u nas jest tak znacznie lepiej…

Dzisiejsze nieograniczone możliwości podróżowania, to jeden z największych skarbów naszych czasów. A o  co tak naprawdę chodzi w podróżowaniu? Każda podróż może mieć inny cel. Dla mnie, podróże do idealna okoliczność na obserwowanie tego jak mieszkają inni ludzie.  Jak organizują swoje życie. Jak wygląda ich codzienność. Co jedzą. W co się ubierają. Jak i o czym rozmawiają. Jaka jest ich przeszłość. Jakie są ich plany. O czym marzą…

 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Co właśnie teraz słychać u mnie?… poniedziałek, 2 października 2017

Budzę się rano. Nawet nie słysząc dzwonka budzika. Na dworze jest jeszcze ciemno. Przez otwarte okno wdziera się jesienny chłód. A  ja wstaję, odkrywam kołdrę i już szykuję się, żeby wychodzić z łóżka. Zanim cokolwiek dochodzi do mojej głowy, mój wzrok ląduje na niewielkiej kartce przyklejonej do ściany obok łóżka. Jest na niej napisane:

Dziś nie masz wycieczki! Możesz spać ile ci się podoba.

Ufff… Znów śmieję się sama do siebie. Gdzieś od środka sezonu, rano działam już jak automat. Budzę się wcześnie  i od razu zbieram w trasę.  Ale tego dnia miałam wolne.

*

Dziś jest pierwszy poniedziałek października. Nasz sezon nadal trwa, ale jak zawsze pod koniec września, pracy jest mniej. Właśnie miałam kilka dni wolnych. Dokładnie posprzątałam całe mieszkanie, a na koniec wywaliłam trzy wielkie worki śmieci. Zrobiłam gigantyczne pranie i zmieniłam pościel na taką super czystą. W całym domu zapachniało świeżością, jeszcze świeższą, bo kontrastującą z bałaganem, który panował tu wcześniej. Tego dnia położyłam się wcześniej spać, z błogą świadomością, że kolejnego ranka nic nie muszę na czas. Daję słowo. Pierwszy raz od samego początku czerwca  obejrzałam cały odcinek serialu.  Zamknęłam oczy. Wszędzie panowała cisza i spokój. Za oknem chyba zaczął kropić deszcz. Z każdym ruchem stóp czułam, że wysuszona na słońcu pościel jest tak przyjemne twarda i szorstka.  Kiedy za oknem rozpadało się trochę mocniej poczułam, że piękne, gorące greckie lato, właśnie w tej chwili przechodzi w jesień. I cała Korfu z dnia na dzień będzie spokojnieć. Usnęłam, nie wiem kiedy. Padnięta. Szalenie zmęczona, ale jeszcze bardziej dumna i szczęśliwa z tego, co się tego lata działo. Dokładnie jakbym właśnie kończyła biec górski maraton.

Nasz sezon na Korfu jeszcze trwa. I będzie trwać do ostatniego samolotu, który odleci z tej wyspy. Ale wraz z jesienią wszystko spokojnieje. Nawet nie trzeba sprawdzać w kalendarzu. Jesień czuć już wszędzie.

Przyznaje się bez bicia. Co roku obiecuję sobie, że mimo nawału pracy nawet latem będę często pisać na blogu. Chyba muszę pogodzić się, że fizyczne jest to niemożliwe. Urok Sałatki  tkwi również w tym, że piszę na bieżąco, spontanicznie  o tym co właśnie teraz się dzieje.

Moi drodzy… Mądrzejsza i bardziej doświadczona o kolejne lato na Korfu donoszę, że mimo tego, że sezon jeszcze się nie skończył, to już wiem że był on dla nas fantastyczny. Co takiego się działo??? O tym będzie w swoim czasie.

Tymczasem wraz z pierwszymi dniami października, wracam do systematycznego pisania i poniedziałkowych postów, które jak co roku pojawiać się będą na blogu, w co drugi poniedziałek. Oj, tęskniło mi się za moją Sałatka. A tyle się tutaj działo…

O czym będzie kolejny post? Przyznaję, że mam zamiar strzelić sobie w kolano… Już w przyszłym tygodniu  przeczytacie o typie turysty, z którym zupełnie nie daję sobie rady.

Tymczasem! Lekkiego poniedziałku! Mam nadzieję, że macie się jak najlepiej!!!