Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Co tam się u mnie działo w styczniu?… poniedziałek, 4 lutego 2019

 

Cały styczeń był dla mnie taki jak chciałam żeby był. Dużo działo się i w pracy i dużo fajnego działo się w moim czasie wolnym. Cały pierwszy tydzień stycznia spędziliśmy w domu Sałatki, gdzie nie było mnie całe dwa lata! Chyba nigdzie nie odpoczywa mi się tak dobrze jak właśnie tam. Nie muszę zajmować się gotowaniem, sprzątaniem, itp. Mogę więc cały czas poświęcić na pracę i odpoczywanie na przemian. I to właśnie na samym początku stycznia stało się dla nas coś bardzo ważnego. Jani odbył pierwszy lot w parze na swojej nowej paralotni. Choć czekaliśmy naprawdę długo na dobry wiatr, całość wyszła po prostu pięknie! To było naprawdę coś… Taki jeden lot i bardzo duży krok do przodu…

 

I polecieli!

 

Jednym z moich postanowień noworocznych jest jeszcze bardziej dbać o swoje zdrowie. Moje badania wykazały, że mam niedobór witaminy D, więc zaczęłam się suplementować. Nie wiem czy to od tej witaminy, czy potężnej ilości warzyw i owoców, które codziennie jem, ale prawie każdego dnia czułam taki przypływ energii, że działałam jak królik z reklamy baterii Duracell. Co prawda jeszcze tego nie widać, ale już już niedługo dostępna będzie nowa oferta naszych aż pięciu wycieczek rejsowych. Bardzo cieszę się, że będziemy je mieć, bo są świetne i wiem, że bardzo się Wam spodobają. Pracujemy, pracujemy, pracujemy cały czas nad ofertą i możliwością ich kupowania on line! W styczniu zaczęły się pojawiać również moje LIVE INSTA, które dotyczą różnych ciekawych codziennych spraw związanych z Grecją i rzecz jasna – Korfu! Wpadajcie na nie na moje konto Instagram w każdą środę pod wieczór!  Poza tym, kilka dni temu pojawiła się nasza nowa grupa na Facebooku, która nazywa się zwyczajnie: KORFU (kliknij TU!). Wasze zainteresowanie tą grupą dyskusyjną przeszło moje oczekiwania. Liczba członków rośnie. Ale przede wszystkim w tej grupie aż dudni! Rozmawiacie tam między sobą o wszystkim związanym z Korfu. Wpadajcie, jeśli interesuje Was ta tematyka. Chcecie zadać pytanie, czy też podzielić się czymś związanym z Korfu – grupa będzie idealna dla Was!

 

Nasza nowa Facebookowa grupa KORFU!

 

 

TUTAJ! przeczytasz o tym, dlaczego wakacje w Grecji są dla nas zdrowe.

 

 

W roku 2018 nie udała mi się jedna szalenie ważna dla mnie rzecz. Ale rozumiem, że takie jest życie i nie zawsze od razu mamy to, czego tak bardzo chcemy. Już dwa lata pracowałam nad moją książkę o Grecji. Dokończyłam. Postawiłam ostatnią kropkę. I stwierdziłam, że to co stworzyłam zupełnie nie trzyma się poziomu. Książka o której tak wiele ode mnie słyszeliście – jest. Ona istnieje. Ale zupełnie mnie nie zadawala. Dlatego na chwilę obecną, trzymam ją w szufladzie. Zamknęłam na teraz ten rozdział i stwierdziłam, że nie jest to jeszcze właściwy etap. Czasem warto zamknąć pewien rozdział i postawić sprawę jasno, po to, żeby zrobić miejsce na coś innego. Przewodnik o Korfu, który właśnie teraz piszę ma już całe 8 stron. Czyli jest takim niemowlakiem. Ale z dnia na dzień rośnie…

 

Prace nad moim pierwszym przewodnikiem po Korfu…

 

 

 TU! przeczytasz o greckich strajkach.

TUTAJ! możesz zobaczyć nasz odcinek „Pokaż nam Świat” Jakuba Porady.

 

 

 

 

Podsumowanie 2018! Moje trzy największe sukcesy… sobota, 5 stycznia 2019

 

Nasze biuro w DASSIA! To największy mój sukces ubiegłego roku…

 

Moment, kiedy zamieszkałam w Grecji na stałe, stanowi w moim życiu ważną granicę. Nie zmieniłam jedynie miejsca zamieszkania. Kiedy w 2011 roku postanowiliśmy zacząć życie w Grecji, był sam środek kryzysu. Wiedziałam, że żeby mi się tu powiodło, muszę konkretnie wziąć życie za rogi. Na 1000%. Wóz, albo przewóz. Nie będzie ani drugiego podejścia, ani drugiej szansy. Zaczęłam interesować się najróżniejszymi dziedzinami życia. Żyć świadomie.  Szukać swojej drogi. Pierwszy raz zadałam sobie bardzo ważne pytania, na które wcześniej nie miałam czasu. Momentami, było bardzo ciężko. Nie jeden raz, czułam się jakbym szła w ciemnym tunelu, nie widząc przez długi czas zupełnie niczego. Aż tu nagle, pojawiało się światełko, które było jak trop za którym mogłam iść. Jeśli kilka razy w życiu przejdzie się przez taki „ciemny tunel” i pokona się siebie, człowiek uczy się jak z życiem sobie radzić. Czasami jest znów trochę ciężko, ale później każdą życiową trudność pokonuje się i szybciej i łatwiej.

 

TU! przeczytasz mój pierwszy post na Sałatce…

TU! przeczytasz o moim greckim kryzysie.

 

Teraz wszystko w moim życiu idzie do przodu, a ja uwielbiam pracować nad tym by było jeszcze lepiej. Z każdym rokiem, czuje jakbym przechodziła do następnego poziomu lepszego życia. W tym roku bardzo cieszę się z trzech różnych sukcesów, w trzech różnych dziedzinach życia.

 

Tak wygląda nasze biuro w Dassia na Korfu!

 

OTWORZYLIŚMY PIERWSZE BIURO NA KORFU! DASSIA! DASSIA!! DASSIA!!!

Najpierw długo o tym marzyłam, a kiedy już to się stało, trochę nie mogłam uwierzyć, że my już naprawdę mamy swoje biuro. Było z tym na początku trochę stresu i nawet nie wiecie od ilu osób słuchałam, że to zła decyzja, złe miejsce, że nie damy rady. Kolejna ważna życiowa lekcja. Jak coś się czuje w sercu, to nikogo nie wolno słuchać. Nasze pierwsze lokalne biuro, okazało się bardzo dobrą decyzją. Dzięki temu w tym roku  firma (kliknij TUTAJ! by sprawdzić naszą ofertę) poszła o kilka kroków do przodu. Posiadanie biura otworzyło dużo innych możliwości. Dodatkowo, ja zwyczajnie bardzo lubię to miejsce. Lubię w tym biurze przebywać i tam pracować. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo nas cieszyło, kiedy tego lata biuro wypełniali turyści, którzy właśnie z nami chcieli zwiedzać wyspę.

 

Piję to każdego ranka! 😀

 

ZROBIŁAM BADANIA KRWI. JESTEM OKAZEM ZDROWIA!

Mniej więcej po drugim sezonie pracy na Korfu, zapaliła mi się czerwona lampka. Okazało się, że jestem na granicy anemii i ogólnie, fizycznie czuje się słabo. Jeśli rozwój mojej firmy ma iść w parze z tym, że niszczę swoje zdrowie, to jest to bez sensu. Zaczęłam od wizyty u dietetyka i krok po kroku, zmieniłam większość nawyków żywieniowych. Te aktualne wyniki badań dużo dla mnie znaczą, bo moje zdrowie jest dla mnie bardzo ważne. Po trzech latach naprawdę zdrowego odżywiania, czuje się o niebo lepiej. Wszystkiego mi się chce. Inaczej mi się myśli i funkcjonuje w mojej codzienności. Stan mojej kondycji fizycznej, przekłada się również na to że zwyczajnie, jestem w bardzo dobrym nastroju.

 

TU! przeczytasz o smoothie z pietruszki.

 

A po pracy… Często bazujemy w Gouvia!

 

OTACZAJĄ MNIE FANTASTYCZNI LUDZIE

Ten rok był dla mnie również przełomowy jeśli chodzi o… moje życie prywatne. Kiedy firma szła już do przodu, a ja fizycznie czułam się bardzo dobrze, stwierdziłam, że w moim życiu brakuje jeszcze jednego, szalenie istotnego elementu. A mianowicie prawdziwych przyjaciół na Korfu obok mnie. Fajnych ludzi, z którymi będę świetnie się bawić, śmiać i super spędzać czas. Jakoś tak przestawiło mi się w głowie i nawet w ogromie pracy zorganizowałam trochę czasu, żeby wyjść na kawę, fajne jedzenie, czy zwyczajnie spędzić czas ze znajomymi. Bardzo mi brakowało kontaktu z ludźmi poza pracą. Ten rok to dla mnie prócz ogromu pracy, wiele świetnych chwil z fantastycznymi ludźmi, z gronem prawdziwych przyjaciół.

 

A jaki jest główny cel na 2019…??? Rok 2019 będzie dla nas prawdziwym przełomem. Zostawiamy nasze życie na kontynencie i na stałe przeprowadzamy się już tam, gdzie jest nasze miejsce, na Korfu! Trzymajcie kciuki i życzcie nam powodzenia!!!

 

TUTAJ! zobaczysz nasz filmik z Korfu.

 

 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Jak przestać się martwić?… poniedziałek, 31 grudnia

 

W podróży!

 

Jest chwila przed końcem roku. Sam środek nocy, którą spędzam na lotnisku. Dopiero rano mam lot do Grecji i nie pamiętam kiedy ostatnio moja podróż trwała tak długo. Najpierw przeprawa do Berlina, później cała noc na lotnisku i lot do Salonik nad ranem.

Może to dziwne, ale lubię takie długie podróże. Spędzone w pociągach, autobusach, na czekaniu. Wtedy najlepiej zawsze mi się myśli. Najlepiej marzy. Taki bezczas, na którego nie mam czasu w codziennym pędzie, w zwyczajności. Ponad godzinę przeglądałam zdjęcia z ubiegłego sezonu na Korfu. A później zaczęłam planować, jak chcę żeby wyglądał mój następny rok. Zawsze tak robię. Nie przejmuje się bardzo, jeśli części postanowień nie uda mi się spełnić. Ale to, że je robię, jest dla mnie bardzo ważne. To tak jakbym obierała kierunek, w którym będę iść. Już od samego początku stycznia wiem dokładnie na czym mam się koncentrować.

 

TUTAJ! przeczytasz o tym, po co nam Nowy Rok!

 

Kiedy jechałam autobusem trzy godziny do Berlina, przez całą podróż gapiłam się przez okno. Na zewnątrz była tylko ciemność. Autobus sunął jednostajnie po prostej autostradzie. Na zewnątrz nieźle padało i krople cicho odbijały się o szyby.

Zaczęłam sobie myśleć, zadałam sobie pytanie, czy jest w życiu coś czego bardzo żałuję. Coś co w życiu chciałabym zrobić inaczej. Odpowiedź w mojej głowie pojawiła się od razu. Tak. Tyle czasu mojego życia, tyle pięknych dni, cudownych chwil, bezcennej życiowej energii zmarnowałam na martwieniu się.

Grecja jest jednym z najpiękniejszych prezentów jakie przyniosło mi życie, bo kiedy te kilka lat temu przyjechałam tu pierwszy raz, stopniowo, bardzo powoli zaczęłam oduczać się martwienia. W Grecji pierwszy raz zobaczyłam, jak  można żyć lekko i zwyczajnie cieszyć się, tym co przynosi życie.

 

TU! przeczytasz o tym jak spakować swoje życie w 20 kg.

 

Czy nie macie czasem takiego wrażenia, że żyjemy w środowisku, w którym martwienie się jest nam kodowane w głowie. Wystarczy włączyć telewizję, njusy w radio, przejrzeć portale internetowe. Ilość negatywnych informacji, tragedii, katastrof, którymi jesteśmy bombardowani jest porażająca. Zaszczuwamy siebie sami słuchając  i czytając. A później egzystujemy, bardziej niż żyjemy paraliżowani strachem o wszystko. Stabilizacja przeradza się w stagnacje. Marzenia stają się coraz bardziej odległe, a później  zupełnie abstrakcyjne. I tak z dnia na dzień. Bojąc się zmienić pracę. Szukać nowej drogi. Wyjechać. Zostać. Zmienić coś. Albo zaryzykować. Powiedzieć to co się naprawdę myśli, bo inni uważają inaczej. Zacząć coś nowego. Iść swoją drogą. Wyróżnić się. Wystąpić z szeregu. Albo tak najprościej, zapytać się siebie, czego tak naprawdę się chce. Bo się nie uda. Bo to jest nierozsądne. Bo ryzykowne. Bo jest to coś, czego nie robią inni.

Z roku na rok, im jestem starsza, bardziej świadoma życia i siebie, martwię się coraz mniej. Zwyczajnie, zostawiam zmartwienia gdzieś z boku i robię swoje.  Realizuje marzenia, cele i plany, mimo strachu i zmartwień. Niech rozum mówi co tam sobie chce. Słucham siebie, mojego serca, intuicji. Robię to co czuje.

 

ZOBACZ! nasz filmik z Korfu.

 

Gdybym tylko tak umiała wcześniej. Gdybym wiedziała, że martwienie się zupełnie niczego nie daje. Wtedy mogłabym żyć jeszcze pełniej. Dużo jeszcze mam do przerobienia. Ale jest mi coraz i coraz to łatwiej. Jak to robię? Zwyczajnie. Po prostu zostawiam zmartwienia gdzieś tam w głowie. One tam są, ale ja nie koncentruję się na nich, nawet nie zwracam na nie uwagi. I  po prostu żyję. Najlepiej jak potrafię. Każdego dnia.

 

 

 

10 trików, jak dać radę w czasie tajfunu pracy… sobota, 3 listopada 2018

 

Pamiętam… Matko! Jak tego dnia byłam zmęczona… Krótka drzemka na Rajskiej Plaży 🙂

 

Moja praca pilota wycieczek i jednocześnie właściciela firmy, jest bardzo specyficzna. Kiedy na Korfu mamy szczyt sezonu, pracuję na trzy zmiany. Telefon przestaje dzwonić grubo po 23 w nocy, a zaczyna już od siódmej rano. I tak cały dzień. Pięć godzin snu, to jest prawdziwy luksus. Cały czas coś się dzieje, cały czas coś jest do załatwienia. I tak od rozwiązania jednego problemu, do następnego. Ciągle w drodze, ciągle w biegu. A kiedy jest już dzień wolny, to w dużej jego części trzeba nadrobić tak cenny w sezonie sen. Praca w turystyce jest czasem niemożliwie intensywna, ale to dlatego, że trwa tylko kilka miesięcy. Pojęcie doby, czy też weekendu – nie istnieje!

Jest ciężko. Ale po kilku latach pracy w turystyce wyrobiłam sobie kilka nawyków, które pozwalają mi pracować zachowując choć częściową równowagę. Oto one! A czy Wy macie swoje sposoby, na przetrwanie tajfunu pracy??? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach!

 

SMOOTHIE  Z PIETRUSZKI

Bez niego nie wyobrażam sobie poranka! Jest to mój pierwszy posiłek każdego dnia, który dostarcza energii, witamin, wszystkiego co zdrowe. Robi się szybko, a wypija jeszcze szybciej. Czasem to smoothie wypijam czekając na czerwonym świetle w drodze na wycieczkę. Nawet po sezonie, pije je każdego dnia, przez cały rok!

Łyżka miodu rozpuszczona w szklance wody (przygotowana wcześniej w nocy), sok z połówki cytryny, natka pietruszki, banan, czasem imbir. Całość bardzo dobrze zblendować i wypić jak najszybciej!

TU! przeczytasz jak zrobić smoothie z pokrzywy!

 

KRÓTKIE DRZEMKI

Praca w turystyce nauczyła mnie zapadać w krótkie drzemki dosłownie wszędzie. Jest to bardzo przydatna umiejętność. Nawet kwadrans zamknięcia oczu, uspokojenia się, wyłączenia ze środowiska, pomaga naładować baterie.

 

ZESTAWY UBRAŃ

Kiedy wstaje rano, ostatnie na co mam czas, to myślenie w co się ubrać. Nad zestawami ubrań do pracy, myślę już zimą! Dobieram wszystkie elementy letniej garderoby z wielką przyjemnością. Koszulki, szorty, czy też sukienki, wygodne i zdrowe dla moich stóp buty. Wszystko jak najprostsze i jak najlepszej jakości. Latem mam kilka zestawów ubrań, podzielonych tematycznie na typ wycieczki i pogodę. Wieczorem wystarczy wyprasować, a rano wkładać niemal automatycznie.

TU! zobaczysz naszą ofertę wycieczek po KORFU!

 

BLUETOOTH

Nie odkrywam tutaj Ameryki, ale bluetooth, to szalenie przydatne narzędzie. Kiedy mam chwilę wolnego i chcę gdzieś zadzwonić, mam wolne ręce. Mogę więc robić cokolwiek innego gadając przy tym spokojnie. Nie muszę też przerywać pracy jeśli wykonuje ją mechanicznie, kiedy ktoś do mnie dzwoni. A w sezonie ktoś dzwoni non stop!

 

FRYZJER, KOSMETYCZKA, ZAKUPY

Na kobiety działa cuda! Wizyta u fryzjera, kosmetyczki, nawet małe zakupy. Godzina u fryzjera, czy też kosmetyczki jest dla mnie jak mała terapia. Temat pracy znika i przez kilka chwil zajmuję się sobą! A dobry wygląd też poprawia samopoczucie! Czy nie mam racji?

 

NIEKTÓRE RZECZY MAM W NOSIE

W tym roku głównym problemem na Korfu, był wywóz śmieci. Fakt, śmieci częściowo zalały wyspę. Tak racja, był to bardzo duży problem. Ale hej! Przecież te śmieci wcale nie przysłaniały pięknych widoków wyspy! Te nadal były zniewalające… Wiele razy było mi naprawdę przykro, kiedy kończyliśmy wycieczkę, pokazując wszystkie najpiękniejsze miejsca na Korfu, a na koniec turyści powracali do tematu śmieci i mielili go bez końca. Było mi przykro, bo tak sobie myślałam:  „na co był cały ten dzień, cała ta wycieczka, skoro na koniec ktoś wspomina nadal tylko śmieci!”. To nauczyło mnie mieć pewne rzeczy w nosie. Nie mam wpływu na wszystko i nie mogę się wszystkim przejmować. Autentycznie! Zdrowo jest mieć zdrowy zwis na rzeczy, których nie można zmienić…

TU! zobaczysz nasz filmik z Delf!

 

BIAŁA I CZARNA  KOSZULKA

Dwa elementy mojej szafy, bez których nie mogę funkcjonować. Biała i czarna koszulka. Ale taka super biała i super czarna! Kiedy jestem nawet bardzo zmęczona, zakładając na siebie super białą, albo super czarną koszulkę ekstra jakości, nawet po nieprzespanej nocy, wygląda się świeżo! Magiczna moc prostej białej i czarnej koszulki!

 

OTACZAM SIĘ FAJNYMI LUDŹMI

Od dawna to praktykuję i działa cuda! Odcinam się od ludzi, którzy narzekają, obgadują, gadają cały czas o problemach. Wokół siebie mam zaufanych ludzi, z którymi przede wszystkim lubię pracować. Śmiejemy się, opowiadamy głupoty, non stop robimy żarty! Obecność takich osób dodaje mi energii!

 

KILKA CHWIL RELAKSU PRZED SNEM

Choćbym miała spać tylko trzy godziny, na kilka chwil przed snem, biorę książkę i czytam. Nie ważne, jedna, dwie, trzy strony. Nawet jeden akapit. Chodzi o to, żeby uspokoić myśli. Oderwać je od pracy. Przygotować mózg do relaksu. Zawsze na chwilkę przed snem!

TU! przeczytasz o moich 10-ciu sposobach na listopadową chandrę!

 

WIECZORNE WYJŚCIE – MIMO WSZYSTKO

Mimo wszystko… Często mimo potwornego zmęczenia, kiedy wiem że następnego dnia nie muszę rano wstać, idę w tango! Na imprezę, na drinka. Nic tak dobrze nie działa, jak oderwanie się od pracy, przebywanie w innym środowisku i zwyczajnie dobra zabawa!

 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Mój niezawodny sposób, by jesienią czuć się świetnie!… poniedziałek, 28 listopada 2016

W drodze do Galaksidi. Wybrzeża Zatoki Korynckiej

Trwa już w najlepsze dość trudny okres dla wszystkich. Druga połowa jesieni, a  w perspektywie długa zima. Słońca jest coraz mniej. Dni stają się coraz to krótsze. Owoce i warzywa choć są dostępne, najczęściej smakują jak z plastiku. Na dodatek robi się szaro, buro i przede wszystkim zimno. Zbliża się okres na przeziębienia, grypy i chandry.

Pochwalę się z wielką dumą! Od mniej więcej jakiś 5 lat w ogóle nie choruję. Nie łapie gryp, przeziębień, nawet nie potrafię sobie przypomieć żebym od kilku lat miała katar. Często  wszyscy chorzy, a mnie nic nie rusza. Nie łykam przy tym żadnych tabletek z witaminami, żadnych suplementów diety.

Przez cały czas, nieustannie pracuję nad tym, żeby ulepszać moje  życie w każdym jego aspekcie. Uwielbiam więc wszelkie sposoby na zdrowe życie, które systematycznie wprowadzam do mojej codzienności. Szczególnie jesienią i zimą, dbam o to, żeby naprawdę dobrze się odżywiać. Tonami jem szpinak. Cytryny dodaje do wszystkiego. Migiem znikają z kuchennej półki słoiki z miodem. Cukier w naszym domu w zasadzie mógłby nie istnieć. A słodkości jeśli już jemy, to tylko domowej roboty z możliwie najlepszych składników. Co prawda nie uprawiam sportu wyczynowo, ale a to raz się przebiegnę, albo poćwiczę z kimś na YT, albo od czasu do czasu wybiorę się na jogę. Jednak moją bronią, którą uznaję tu za nr  1,  są codzienne spacery i jesienno – zimowe podróżowanie. Chodzi o to, by jak najczęściej przebywać na słońcu, oddychać świeżym powietrzem, otaczać się pięknymi widokami, zmieniać otoczenie dostarczając jednocześnie mózgowi najróżniejszych bodźców. Myślę, że to jest główny czynnik, który powoduje że przez całą jesień i zimę, fizycznie i psychicznie czuje się świetnie.

W tym właśnie okresie, ponieważ pracuje w domu,  gdybym chciała mogłabym prawie w ogóle z niego nie wychodzić. Jednak niezależnie od pogody(!) wychodzę codziennie. Może padać, albo być bardzo zimno, ale spacer to dla mnie  jak umycie zębów po wstaniu z łóżka.

Pomimo tego, że aura czasem wcale temu nie sprzyja, również jesienią i zimą z Janim ciągle gdzieś jedziemy. Nie zawsze są to dalekie podróże, albo szczególnie ważne miejsca.  Chodzi bardziej o to, żeby w takiej zwyczajnej codzienności jak najwięcej się działo. Bardzo ważne jest dla mnie to, by nieustannie zmieniać środowisko, poznawać nowe miejsca, nieustannie pobudzać swój mózg, dostarczając mu coraz to innych, nowych bodźców. Przebywanie na słońcu, świeżym powietrzu, patrzenie na daleką, nieograniczoną niczym przestrzeń, piękne widoki, jakoś tak na nas działa, że czujemy się magicznie lepiej. Że zaczyna nam się „chcieć”, mamy siłę by łapać życie za rogi, a zamiast stękać na to że jesień i zima są bure, krąży w nas fajna energia. To jest tak banalnie proste, ale naprawdę rewelacyjnie działa.

Kilka dni temu udaliśmy się z Janim w jedną z takich właśnie podróży. Mimo tego, że w Galaksidi byliśmy już wiele razy, z pewnością nie zaszkodzi pojechać kolejny raz. Galaksidi to niewielka, szalenie malownicza miejscowość nad Zatoką Koryncką, słynna z tzw. alevropolemos, czyli walk  na mąkę. Mój wcześniejszy post na temat Galaksidi, przeczytacie TUTAJ! Natomiast  TU! przeczytacie o tym, czym są bitwy na mąkę. A klikając na TEN! link przejdziecie do mojego artykułu, który publikowany był w magazynie Poznaj Świat.

Dziś krótki filmik z naszego wypadu! Przyznam,  że tego dnia  niesamowicie dopisała nam pogoda.   Gorrrąco Was namawiam do długich spacerów i nawet krótkich podróży właśnie teraz!  Tymczasem miłego oglądania:D  Jestem też bardzo ciekawa jakie są Wasze sposoby na tę porę roku? Piszcie koniecznie w komentarzach!

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Dlaczego wakacje w Grecji wychodzą Wam na zdrowie? Czyli rzecz o witaminie D… środa, 17 czerwca 2015

P1110467

     Mniej więcej w momencie, kiedy przekroczyłam trzydziestkę (czyli kilka miesięcy temu;) zaczęłam jakoś tak… dbać o swoje zdrowie. I tak przypadkiem ktoś doradził mi rewelacyjne filmiki na YouTube  Jerzego Zięby. Kto również interesuje się tematyką zdrowia, niech koniecznie je przesłucha!

    Dzisiejszy post przygotowałam w oparciu o książkę „Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie” autorstwa Jerzego Zięby. Kiedy tylko zobaczyłam, że jest tam cały rozdział dotyczący słońca i witaminy D, od razu wiedziałam, że to idealny temat na wakacyjny post.

***

      Witamina D jest nam  niezbędna do życia.  Każda komórka ludzkiego ciała musi ją mieć do prawidłowego funkcjonowania. Witamina D ma ogromny wpływ na funkcjonowanie mięśni. Dzięki odpowiedniej jej ilości można leczyć choroby serca, demencje, depresje, bezsenność, łuszczycę. Jej odpowiednia dawka jest ogromnie ważna dla osób ze stwardnieniem rozsianym.  Witamina D jest strażnikiem prawidłowo przebiegającej ciąży, wpływa na zachowanie idealnej wagi, chroni nasze komórki przed powstaniem chorób przewlekłych oraz infekcjami. Zapobiega przy tym  krzywicy i  osteoporozie. Uff… Jest tego trochę… Ujmując w wielkim skrócie: witamina D jest substancją odpowiadającą za prawidłowe funkcjonowanie całego naszego organizmu.

    Lekarze biją na alarm, z powodu niedoboru witaminy D! Wielu mieszkańców Polski cierpi na jej brak. A brak tej witaminy przyczynia się między innymi do epidemii grypy w sezonie jesienno – zimowym. W Grecji takich epidemii raczej nie ma. Zbyt niska jej ilość zwiększa również  ryzyko powstawania nowotworów.    Natomiast wysokie stężenie witaminy D we krwi często powoduje cuda, bo nasz organizm jest w stanie sam wyprodukować swój własny antybiotyk.

    No dobrze… Ale skąd tę witaminę czerpać? Niestety, niewiele jej można zdobyć z jedzenia.  Najlepszym źródłem witaminy D jest… SŁOŃCE! To właśnie pochodzące z niego promienie UVB, wytwarzają witaminę D w naszej skórze.

    Tak często wmawia się nam, że przebywanie na słońcu jest dla nas niezdrowe. Prawda jest jednak taka, że jest wręcz odwrotnie, bo światło słoneczne dla prawidłowego funkcjonowania jest dla nas niezbędne.

    W tej najzdrowszej wersji promieniowanie słoneczne występuje w samo południe i wtedy właśnie najlepiej przebywać na powietrzu.

    No tak, ale jak pogodzić znany już pogląd, że opalanie nie jest zdrowe, z faktem że dla naszego zdrowia potrzebujemy słońca?

    Sedno w tym, że nie powinniśmy się opalać. Bo opalona skóra jest dla nas tak naprawdę alarmem, że słońca jest już stanowczo dość. Opalać się nie powinniśmy, ale za to NAŚWIETLAĆ – jak najbardziej. Przebywając w południe na słońcu od 10 do 15 minut dziennie powodujemy, że do naszego organizmu trafia potrzebna nam do zdrowia ilość witaminy D. Chodzi o promienie UVB, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu i to właśnie te promienie między innymi chronią nasz organizm przed nowotworami.

    Przebywanie w Grecji, gdzie światło jest bardzo mocne, jest więc dla człowieka szalenie zdrowe. I to właśnie będąc tutaj na wakacjach, można witaminy D nagromadzić sobie jak najwięcej.   Nawet dla samego zdrowia, warto więc przyjeżdżać do Grecji na letnie wakacje.

    A co z dostarczaniem witaminy D przez cały rok? Rozwiązaniem jest  korzystanie z solarium, to znaczy krótkie sesje trwające 3, 4 minuty. Albo zainwestowanie w specjalne lampy, które dostarczają nam promieni UVB,  tym samym produkując witaminę D. Albo co jakiś czas… krótki wypad po witaminę D prosto do Ellady!

    Ach! PS.  Po sesji naświetlania, jeśli to możliwe  nie należy myć skóry, ponieważ wytworzona w skórze witamina D, potrzebuje ok. 48 godzin do wchłonięcia.

 

 

Tekst napisany na podstawie:

UKRYTE TERAPIE „Czego ci lekarz nie powie”, Jerzy Zięba, część 1, Rzeszów 2015, ss. 135 – 161

 

Więcej na temat witaminy D i różnych innych ciekawych rzeczy związanych ze zdrowiem, dowiesz się tu: