Kierat pracy i ciągły niedoczas… niedziela, 14 stycznia 2018

Wyspa Amorgos

 

Przed moim wylotem do Grecji, spotkałyśmy się z Bogusią. Przegadałyśmy kilka bitych godzin i jak zawsze było mało. Wybiła godzina „zero” i naprawdę musiałam już wychodzić. Podeszłam do typowych dla centrów handlowych drzwi obrotowych i delikatnie pchnęłam je do przodu. Często przecież przesuwają się automatycznie, więc wolę nie pchać mocno, żeby czegoś nie uszkodzić. Nagle czuje, że jakby same nabierają prędkości i za chwilę będę na zewnątrz:

-Te drzwi mocno trzeba pchać! – woła do mnie dziewczyna, która o te drzwi oparła całe ciało i tym samym  z całej siły  popchała je do przodu.

Jesteśmy na zewnątrz. W miejscu, gdzie nasze drogi się rozstają, omiotła mnie pogardliwym spojrzeniem i wrzasnęła do swojego faceta. Niby do niego, ale wyraźnie tak, żebym to ja słyszała:

-Jak mnie to denerwuje, kiedy ktoś się tak wlecze!!!

 

*

 

Nie wiem. Czy życie w Polsce, co roku jest szybsze i szybsze. Czy to bardziej zmieniam się ja, mieszkając w Grecji? A może i jedno i drugie? Ten pęd mnie przeraża. Ale jeszcze bardziej przeraża mnie to, że ci co pędzą,  nie potrafią zrozumieć, że inni mają prawo wybrać inaczej.

Widzę, od czego uciekają ludzie na naszych wycieczkach, wylatując właśnie do Grecji na wakacje.  Te same kwestie powracają jak boomerang…

 

Już mam tego dość. Naprawdę dość. Przez cały czas praca, praca, praca. Chcę w końcu wyluzować…

Wszyscy są czymś zestresowani. Na nic nie mają czasu. Ja mam tak samo i jestem tym już zmęczony.

Od pięciu lat pracuje w korporacji. W żołądku mi się przewraca na myśl o poniedziałku… I tylko czekam na piątek… piąteczek… piątunio… Rzucić to wszystko w cholerę i nawet za pół darmo robić kawę w Grecji.

 

Mam nieodparte wrażenie, że dużym problemem nas Polaków jest obecnie kierat pracy. Częściowo jest to zrozumiałe, bo jesteśmy krajem nadal na dorobku. Ale groźne jest to, kiedy zestaw pieniądze + praca, stają się wartością najważniejszą i przysłaniają to, co w życiu jest najważniejsze.

Skończyć renomowane studia. Mieć dobrą pracę. Założyć rodzinę i wziąć kredyt na mieszkanie. Później, zmienić samochód na jeszcze lepszy. Wybudować wielki dom i mieć wielki ogród. Coraz bardziej firmowo się ubierać i jeździć na coraz dalsze i coraz bardziej egzotycznie brzmiące wakacje. Kasa stanowi o wartości człowieka.  Bo jak pojedzie się na wakacje pod gruszą na Mazury, to jakoś tak głupio to już brzmi. Najlepiej jeszcze wszystko to mieć szybciej, szybciej i szybciej. Sukces! Sukces! Sukces! Rozkręć swój biznes w tydzień! Schudnij 10 kg w trzy dni.  A  włoskiego naucz się w weekend! Znacie to??? A gdzie czas na zwykłe „bycie”, czy też wartość w tym, że zwyczajnie „jesteś”. Czy Was to nie przeraża? Bo mnie bardzo…

Życie jest krótkie i jeszcze bardziej kruche. Czasem zastanawiam się, o czym będę myśleć kiedy kiedyś, kiedyś będę umierać. Co będę najlepiej wspominać? Czy na kilka chwil przed śmiercią ostatni raz spojrzę na to, jaka kwota jest na moim koncie? Albo, ile jeszcze zostało do spłacenia kretydu na mieszkanie. Jakiej firmy jest moja pidżama i ile cali ma mój telewizor w domu? Jakie oceny są na moim dyplomie ze studiów? Ile kilometrów udało mi się przebiec w ostatnim tygodniu? I czy będąc na wakacjach w Paryżu zaliczyłam wszystkie paryskie top 10?

A przecież to, co jest w życiu najważniejsze, jest tak naprawdę najprostsze…

Jak często jestem z moimi najbliższymi. Ile tak naprawdę jestem w stanie usłyszeć, kiedy rozmawiam z drugim człowiekiem. Jak często się śmieje. Jak często naprawdę dobrze czuje się sama ze sobą. Bezinteresowne ciepło, które dostaje od drugiego człowieka. Chwile, kiedy w środku czuje całkowity spokój.

Czy zauważyliście, że te najprzyjemniejsze rzeczy na świecie, tak naprawdę nic nie kosztują i co ciekawe, nie można ich kupić.

To, kiedy po długim i męczącym dniu można się dobrze wyspać i nie trzeba wstawać rano. Do bólu szczera rozmowa z przyjacielem. Głupawy atak śmiechu, z błahego powodu.  Kolacja z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Zapach kawy o poranku, którą później można wypić nieśpiesznie. Widok na bezkresne morze, albo las który aż kipi zielenią. To jak komuś zrobi się prawdziwą przyjemność, albo coś fajnego zrobimy ot tak dla siebie.

Grecy mają jeszcze wiele do nadrobienia w technologii, ekonomii, czy gospodarce. Ale w umiejętności pięknego życia, znacznie nas wyprzedzają.

A gdyby tak zamiast określać sukcesem ilość zer na końcie i tytułów przed nazwiskiem, spojrzeć na to jak często się śmiejemy, jak często jest nam tak zwyczajnie dobrze, a w naszych oczach widać małe, nieuchwytne błyszczące iskry, nazywane szczęściem…

 

 

TU! przeczytasz o tym, jak to się dzieje, że alkoholizm jest w Grecji rzadkością.

TUTAJ! przeczytasz i zobaczysz nasz filmik z wyprawy na Amorgos.

TU! przeczytasz o poszukiwaniach idealnego jajka na miękko, ciotki Janiego – Cytryny.

TUTAJ! przyczytasz o 10 powodach, dla których warto jechać na Korfu.

 

19 myśli nt. „Kierat pracy i ciągły niedoczas… niedziela, 14 stycznia 2018

  1. Masz rację. Ale nie zawsze tak się da. Trzeba jeszcze dwu stron żeby było zawsze miło.
    Kasa też się przyda żeby było co wspominać. A nie zwykly egzystencjalizm.
    Fakt najwazniejsza jest radość z życia Ale żyjąc pędem jak to zauważyłaś w Polsce, nie zawsze jest do śmiechu. Szanujmy siebie samych i róbmy sobie przyjemności A będzie łatwiej w tym wszystkim odnaleźć radość życia. Pozdrawiam. M.

  2. Pięknie to ujęłaś Dorotko. Tak myślę, że rzeczywiście za dużo chcemy, ale i za dużo wymagamy od siebie, od dzieci od męża czy żony. Brakuje tego zwykłego bycia. Zwykłość nie jest modna.
    Całe szczęście, że spotykamy na swej drodze ludzi takich jak Ty. Czasem coś co tkwi gdzieś z tyłu głowy musi wybrzmieć. I za to Ci dziękuję.
    Pozdrawiam

  3. Dorota 🙂
    Na pewno nigdy nie dogonimy Greków w tym temacie.
    Łatwo powiedzieć , gorzej z realizacją.
    Ja osobiście zazdroszczę Grekom luzu takiego, chociaż nie żyję w takim pędzie .
    Jazdy na motorze z latarką w zębach, oczywiście bez kasku. Pozostawiania samochodów na niebezpiecznych zakrętach. Nieumiejętności obsługiwania terminala płatniczego na stacji benzynowej, chociaż jest. Przykładów można mnożyć w nieskończoność.
    W PL młodzi mają kredyty, chcieliby też gdzieś jechać, zapewnić dzieciom jakiś standard i to się wszystko z tego bierze. A bez finansów się nie da 🙂 Mówię tu na podstawie rodziny mojego syna.
    Wiadomo, że jest grupka którzy tak strasznie gonią, ale jak się wpadnie w sidła korporacji to też trzeba gonić i nawet się nie zorientujesz, że to już minęło tyle lat i ciężko się wycofać z takiego poziomu życia.
    Jednak myślę, że jest nas więcej takich ,,przeciętniaków” którzy pracują, dorabiają się i nie stać ich na dalekie wojaże.Niektórych ucieszy wyjazd na Mazury z namiotem, to teraz atrakcja !! Niektórych Grecja, czy Chorwacja nawet bez wyżywienia, a inni będą chcieli chociaż raz odwiedzić Azję lub Amerykę :-)w swoim życiu.
    Sama doświadczasz pracy w sezonie bardzo intensywnej, też pewnie byś nie musiała, ale jednak tak pracujesz. Fajnie, że,, tylko” latem 🙂 a gdyby tak sezon był cały rok ??
    Nie zrozum mnie źle, bo życzę Ci wszystkiego najlepszego i podziwiam Cię za to co robisz 🙂
    ślę pozdrowienia
    Mariola

  4. Bo chodzi o to żeby zachować równowagę. Nie da się nic nie robić i tylko patrzeć na morze (chyba że się zostanie rentierem albo przejdzie na emeryturę 😉 ). Każdy musi pracować tylko ważne żeby się w tej pracy nie zatracić. Ty np. pracujesz pół roku w kieracie, a pół roku odpoczywasz. Przeciętny człowiek idzie na 8 godzin do pracy, wcześniej musi jeszcze często zawieźć dzieci do przedszkola czy szkoły, po południu obowiązki domowe, czasami załatwienie jakiś spraw i tak biegnie życie. Często się po prostu nie da żyć powoli, bo raczej dzieci do szkoły spóźnić się nie mogą, człowiek do pracy też nie. Po drodze trzeba się jeszcze zmierzyć z korkami, kolejkami w sklepach, problemami w pracy i stres gotowy 😉 W pewnych etapach życia naprawdę ciężko jest wyluzować 😉

  5. Chyba taki urok kraju na pograniczu wschodu z zachodem i w dodatku leżącego bardziej na północy niż południu… daleko nam do luzu południowców i rozsądku północnych krajów, które wyluzowane jednak nie są (Norwegia czy Holandia), a mimo to chyba tak nie pędzą. A przecież i tu i tu ludzie pracują po 8 albo i więcej godzin, tu i tu mają dzieci, które trzeba rozwieźć po przedszkolach, tu i tu tkwi się w korkach… a jakoś… jedni sobie potrafią radzić z życiem lepiej inni gorzej. Polacy chyba sami nie wiedzą, gdzie się odnaleźć. Czy bliżej wschodu, zachodu, południa czy północy 😉 ale myślę, że widać zmiany na lepsze i oby one się pogłębiały 🙂

  6. y to wina położenia geograficznego, kultury czy innych czasów, ale pamiętam jak kiedyś w rodzinie pracowała tylko jedna osoba (najcześciej tata) i dał radę utrzymać rodzinę, zabrać ją na wakacje itp. a teraz pracuje oboje rodziców i wciąż nie mogą sobie na wszystko pozwolić (“wszystko” w granicach rozsądku oczywiście, nie mam na myśli wszystkiego co najdroższe). Może stąd ten pęd życia, ta chęć zarabiania, żeby wybudować sobie dom wcześniej niż na starość.
    Ale jednak to cudowne, jak zmiana otoczenia może wpłynąć na nas. Byłam w Grecji tylko raz (dopiero ;)) i choć na początku ciężko było mi przyzwyczaić się do tego lenistwa, nic nie robienia, odpoczywania, no bo jak to tak nic nie robić, to jednak pod koniec pobytu aż się człowiekowi smutno robiło, że zaraz znów będzie musiał wkręcić się w ten pęd. Pamiętam jak szłam na plaże z jednym Grekiem i co chwile musiałam zwalniać do jego kroku. Śmiał się ze mnie, a ja mówiłam, że strasznie wolno chodzi. Zaśmiał się znów i powiedział, że to ja się śpieszę 🙂

  7. Bardzo dziękuję za ten post. Aktualnie jestem w dołku (a właściwie wspinam się, by z niego wyjść) , koniec studiów, milion egzaminów, milion zaliczeń, poprawka egzaminu, cały czas do przodu, do przodu…Bo zaraz koniec, bo trzeba mieć dobre wyniki, żeby znaleźć dobrą pracę i najlepiej w międzyczasie dorobić w cv kilkuletnie doświadczenie plus jakieś mądrze brzmiące kursy… zero przyjemności ze studiowania, zero robienia głupot, zero radości z dnia codziennego. A przecież bez tej radości, bez tego spokoju w duszy, bez przespanych nocy te wszystkie starania na nic. Odkładam notatki na jutrzejszą poprawkę na bok i idę wytulić mojego psa. Dziękuję jeszcze raz.

    • Wiem dokładnie o czym piszesz… Ten rytm potrafi zabijać radość życia. Jest to chyba jeden z najpiękniejszych komentarzy. To ja bardzo dziękuję…

  8. Wiesz co bardzo cennego mają Grecy, a czego nie mają Polacy ? Poczucia własnej wartości. Poczucia, że jesteś wartościową osobą niezależnie od wszystkiego, bo jesteś sobą, jesteś człowiekiem, jesteś Grekiem. Oni są dumni z tego kim są. Chodzą z podniesioną głową. Nie porównują się do nikogo. Są wartością sami w sobie. Jakby chcieliby to pewnie mieliby najlepszą technologię, ekonomię czy gospodarkę, ale wybrali coś innego, ponieważ nie musieli sobie nic udowadniać.

    • Choć nie lubię porównań między nacjami, zgadzam się z Tobą na 100%. Tak, między innymi fakt że Grecy nie są zbytnio za technologią jest również wynikiem świadomości, że mając ją wcale nie muszą nikomu nic pokazywać, nic udowadniać.

      • Masz rację. Też nie lubię porównywać, ale też uogólnianie, wsadzanie wszystkich do jednego worka również jest bez sensu, a trochę tego też jest w moim komentarzu – przecież nie wszyscy są tacy sami. Trochę poniosły mnie emocje ponieważ przypomniałam sobie własną przeszłość. Też kiedyś uczestniczyłam w takim pędzie i straciłam przez to bardzo dużo. Dlatego bardzo lubię twój blog, że pokazuje alternatywę, że można żyć inaczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.