Nie zdążyłam postawić ostatniej kropki w poście o tym co obecnie słychać u Sałatki, kiedy sałatkowych przygód nastąpił ciąg dalszy. W Cytrynowym Domu właśnie miała miejsce wizyta Fety, Pomidora jak i Olivki we własnej osobie. Mieszanka wybuchowa – wszyscy w komplecie… Jednak przyznam, że na samo wspomnienie przedostatniej wizyty naszej rodzinki, przez tydzień bolał mnie żołądek. Na szczęście, ostatecznie przeżyli wszyscy. Również i ja przetrwałam. A nowych przygód i tym razem było bez liku.
Archiwum autora: raffo
Dlaczego według tradycyjnego Greka kobieta nie powinna pracować? Oraz… instrukcja obsługi greckiego garnka
z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Jak z letniej chusty zrobić plażową torbę? Czyli propozycja wykorzystania pareo nr 2
Sałatka po grecku TV – odc. 2: „Wyprawa do greckiej tawerny”
Dziś jest Dzień Bloga! Wszystkiego najlepszego blogerzy!
Komunistyczna działalność Pieprza
Podczas naszej wizyty u Sałatki, w sałatkowym talerzu… to znaczy – domu ;)) znajdowali się dokładnie wszyscy. Ze swojej wyspy przyjechała również Olivka, którą w domu odwiedził jej chłopak – Pieprz.
Co aktualnie słychać u Olivki? Jak mawiają Grecy – megali historija, czyli dużo by opowiadać, tak więc tym zajmę się później. Tymczasem, dopiero teraz dowiedziałam się, że Pieprz jest aktywnie działającym komunistą.
Należenie do partii komunistycznej, to w Grecji nic nadzwyczajnego. Choć nas Polaków może zdziwić, że w cywilizowanym, europejskim państwie taka partia istnieje. Tak jest! KKE, bo o tej partii tutaj mowa ma się całkiem dobrze. Greccy komuniści sprawiają jednak wrażenie mało groźnych i zazwyczaj działają na zasadzie „wiele hałasu o nic”. Co ciekawe, są dosyć popularni wśród młodych Greków, czego doskonałym przykładem jest właśnie Pieprz.
Młodych, greckich komunistów można rozpoznać na odległość. Unikają ubrań znanych marek. I dbają o to, żeby ich look mówił: „mi na dobrym wyglądzie wcale nie zależy”. W każdym mieście mają swoje „kluby”, które przeważnie są małymi pokoikami na pograniczu ruder, gdzie nikt nigdy nie sprząta. W środku kilka powyginanych krzeseł i doniczki, w których zamiast kwiatków, niemalże kiełkują zgaszone papierosy. Wszędzie przy tym gdzie się da są czerwone napisy KKE.
Z doświadczenia wiem, że z Greckimi komunistami naprawdę nie warto wdawać się w żadne dyskusje, bo to tylko strata czasu. Według wielu z nich komunistyczne zbrodnie, to bajka wymyślona przez państwa zachodnie. Na Ukrainie wcale nie żyje się tak źle, jak mówią w mediach. A w Polsce jeszcze trzydzieści lat temu, też było całkiem sympatycznie. Piękne, komunistyczne ideały mówią przecież same za siebie.
-Może za wiele nie udało im się zmienić, ale robią całkiem niezłe imprezy. – do dyskusji włączyła się Olivka.
-Olivka, co ty opowiadasz?! – warknął Pieprz. – Przecież byłaś z nami nawet na proteście!
-Tak! – odpowiedziała Olivka i podświadomie się wyprostowała, zarzucając do tyłu włosy. – I nawet głośno krzyczałam: „Równość dla wszystkich!”, takie tam… I tym podobne. Pamiętam, że zdarłam sobie gardło. Fajnie było!
Jak się chwilę potem okazało rzeczywiście, Olivka wspierając polityczną działalność Pieprza, wzięła udział w proteście nawołującym do równego traktowania w Grecji osób o innym niż biały kolorze skóry.
-Ależ się wykrzyczałam! Za wszystkie czasy! Szkoda tylko, że ten protest trwał tak krótko. Niestety, po jakiś piętnastu minutach zaczął padać deszcz… No, a jak wiadomo, w takich warunkach protestować się nie da, więc musieliśmy natychmiast się ewakuować. – kiedy sarkazm w głosie Olivki stał się wyraźny, Pieprz lekko poczerwieniał. Olivka jednak kontynuowała: – Niestety, ale grupa z Pakistanu musiała poradzić sobie sama. Po dwudziestu minutach wszyscy świetnie zorganizowani Grecy znaleźli się w najbliższej kawiarni. Bo każdy z protestujących, w nagrodę musiał przecież dostać zasłużoną kawę. Poza Pakistańczykami, którzy niestety, ale do kawiarni rzadko kiedy wychodzą. Ci jednak nie przestali maszerować nawet w deszczu. Równość równością… Ale kawa… Kawa jest ponad wszystko! – Olivka zakończyła swój monolog władowaniem do ust wielkiej porcji kotleta. Więcej już nic nie powiedziała, bo zazwyczaj kiedy je, to całą sobą koncentruje się na tym co robi.
Myślę jednak, że nic więcej dodać, ani ująć w powyższym temacie.
Przeczytaj więcej…
z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Jak wiązać pareo? „Na grecką boginię”, czyli propozycja nr 1
Słowo pareo używane w Grecji oznacza zwiewną, letnią chustę. Latem, przebywając na greckich plażach, nie można się bez niej obejść. Do czego służy? Przede wszystkim, w taką chustę można się ubrać, jeśli mamy ochotę na chwilę wyjść gdzieś poza plażę. Można się na niej położyć, zastępując nią ręcznik. Można wkładać do niej różne rzeczy, robiąc z pareo torbę.
No dobrze… dobrze… Nie oszukujmy się… Te letnie chusty potrafią być przepiękne więc swoimi kolorowymi, letnimi wzorami, przyciągają kobiece oczy i ręce. Działają jak świecidełka na przysłowiowe sroki. Każda z nas takie piękne „coś” chce latem mieć i basta! 😀
Jeśli już taką chustę mamy, to można poszukać patentów jak ją praktycznie wykorzystać. To sprytny sposób, żeby wytłumaczyć partnerowi, po co nam jest ich aż tyle? Przedstawiam więc trzy propozycje. Dzisiaj pierwsza z nich – jak upiąć pareo, jednocześnie ekspresowo przebierając się za grecką boginię?
„Na grecką boginię”, czyli propozycja wykorzystania pareo nr 1…
Ta propozycja przypadła mi do gustu najbardziej, dlatego że jest banalnie prosta, a minimalna praca potrzebna do jej wykonania, daje naprawdę świetny efekt. Chusta, której tutaj użyłam jest bardzo długa (ma ponad 2 metry długości), ale skróciłam ją składając chustę na pół. Wystarczy luźno się nią opasać, a następnie dwa końce związać na jednym ramieniu. I ot! Cały instruktaż.
Przyznam się szczerze… Po przestudiowaniu kilkudziesięciu sposobów wiązania pareo, była to jedna z naprawdę niewielu propozycji, która bez przypominania sobie „jak to zrobić?” została mi w głowie;))) Dosłownie kilka sekund… Gotowe! I każda z nas na plaży, prezentuje się z klasą na miarę greckiej bogini ;)))
W propozycji nr 2, będzie jak z chusty zrobić letnią torbę. Ale tym zajmie się spec od zadań specjalnych, czyli Jani. O tym już w najbliższym czasie!
Pozdrawiam i uciekam na plażę! 😀
Zdjęcia zostały wykonane na plaży Porto Roxa na wyspie Zakinthos.
Przeczytaj więcej…
Lekkie śniadanie na gorące, letnie poranki – czyli śniadaniowa propozycja nr 8!
Jakiś czas temu wpadł mi w ręce folder reklamowy, któregoś z greckich supermarketów. Przejrzałam go ekspresowo, wyrwałam jedną kartkę, a resztę wyrzuciłam. Kartka plątała się między stronami mojego kalendarza, czekając aż przyjdzie lato. Znalazłam ją kilka dni temu i stwierdziłam, że jest to idealny moment, na przetestowanie bardzo inspirująco wyglądającego śniadania, które na kartce widniało.
Jadłam je dziś rano i przyznaje, że smakowe połączenie migdałów z melonem jest szalenie udane! Do tego kubeczek ulubionego jogurtu… I tak mogę ruszać w kolejny, przepiękny letni dzień ;D Ach… Gdyby tylko lato mogło trwać przynajmniej dziesięć miesięcy…
Przeczytaj więcej…
Wspomnienia babci Oliwy
Najstarsza fotografia rodzinna. Została wykonana na chwilę przed wybuchem wojny. Po prawej stronie (w kapeluszu) jest młoda Oliwa z Oliwek. Po lewej stronie jest jej siostra. W środku – ojciec. Jak widać spokojnie można się na nim oprzeć ;)))
-Ale to jeszcze nie wszystko, co mam do powiedzenia. – podsumowała Oliwa z Oliwek, po tym jak przypomniałam jej o czym była historia zamieszczona w polskiej gazecie.
-W twoich żyłach płynie nie tylko rosyjska krew. – babcia zwróciła się do Janiego. – W pewnej części jesteś również Turkiem.
-Co?! – Jani wyraźnie zbladł. A mówiłam, mówiłam mu tyle razy, że do babci przynajmniej dzwonić należy częściej! ;)))
-Mój ojciec, a twój pradziadek, był Grekiem, ale tureckiego pochodzenia. Mieszkał w Turcji i do momentu, kiedy poznał moją mamę, nie znał nawet jednego słowa po Grecku. Moja mama… To była tak piękna, cudowna kobieta… – oczy Oliwy rozbłysły blaskiem, jaki może wywołać tylko najcieplejsze i bardzo odległe wspomnienie.
-Co to była za historia… Muszę wam ją opowiedzieć, ale najpierw poczekajcie chwileczkę… – Oliwa zerwała się z łóżka, jakby ktoś przed chwilą dał jej zastrzyk z glukozą. Wróciła kilka minut później z małą, pękatą książeczką. Na pierwszej stronie albumu obłożonego czarnym, popękanym starością skajem, była naklejka z widokiem powojennych Salonik. Babcia otworzyła album na pierwszej stronie, gdzie przyczepiona była najstarsza fotografia rodziny, zrobiona na kilka miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej. Na zdjęciu prócz Oliwy była jej siostra, a w środku dostojnie wyglądający ojciec. Żadne zdjęcie matki Oliwy już się niestety nie zachowało.
W tym niewielkim albumie zawarta jest cała historia rodziny. Można go przeglądać godzinami…
-Czy wiesz jak moja matka poznała mojego ojca? – po stronie Janiego cisza. – Nie wiesz! Więc siedź cicho i słuchaj uważnie… To małżeństwo było wcześniej ustalone. Moja matka nie miała nic do powiedzenia. Wiedziała tylko, że jej przyszły mąż jest Grekiem tureckiego pochodzenia i to wszystko. Mój ojciec miał w Grecji przyjaciół i to oni chcieli go do Grecji ściągnąć. A że mama akurat była panną, to jej rodzice postanowili upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Mama miała wyjść za mąż, a ojciec wrócić do ojczyzny. Przed ślubem moi rodzice prawie niczego o sobie nie wiedzieli. Nie mieli nawet żadnej fotografii. Spotkali się pierwszy raz… na swoim ślubie…
Na całe szczęście tata od razu wpadł mamie w oko. Zobaczcie na zdjęciu – do końca życia to był człowiek szalenie przystojny. Postawny, silny, z gęstym wąsem. I ubierał się bardzo gustownie. Moja mama od razu się w nim zakochała i to z wzajemnością. Rodzice do końca życia wspominali, że do tego ślubu nikt ich nie musiał zmuszać. Kochali się bardzo do samego końca. To była przepiękna para…
Po ślubie zaczęły się jednak schody, bo mama nie mówiła po turecku, a tata nie znał słowa po grecku. Przez pierwszych kilka miesięcy nie mogli się ze sobą dogadać. Ojciec mówi, że jest głodny, a matka przynosi mu szklankę wody. Mama mówi, że jest jej gorąco, a tata przynosi sweter. Hahaha!!! Tak to na początku wyglądało! Dopiero po kilku latach doszli do jakiegoś porozumienia. Ale do końca, kiedy rozmawiali tylko między sobą, to nikt inny wszystkiego nie rozumiał. Przez lata opracowali swój własny język.
-A to jest… Hahaha!!! Tego wam nie powiem… Albo powiem… Co mi szkodzi! Jani, to jest pierwsza narzeczona twojego ojca, największa zmora Fety! Tylko błagam – nie mówcie, że wam ją pokazałam…
Ta rozmowa trwała jeszcze kilka godzin, ale nikomu nie śpieszyło się do końca. Oliwa powoli przewracała twarde strony starego albumu. Opowiadała o każdym człowieku. Wujek, stryj, szwagierka. Co się z nimi działo? Kim byli? Skąd pochodzili? I jak odeszli? Że też Oliwa jeszcze wszystko tak pamięta…
Babcia zamknęła ostatnią stronę i znów dziarsko pobiegła do drugiego pokoju. Na pożegnanie przyniosła nam kilka czekoladowych cukierków. Zawsze żegnając się nam je daje.
-Dziękuję babciu, ale nie mam teraz ochoty. – powiedział Jani.
-Nie marudź! Jak teraz nie chcesz, to włóż je sobie do kieszeni!
Ja nie marudziłam więc cukierków dostałam jeszcze więcej. Kilka zjadłam od razu. A resztą, za radą babci, wypełniłam swoje kieszenie.
***
Obecnie Oliwa mieszka samodzielnie w swoim mieszkaniu. Codziennie jest odwiedzana przez kogoś z rodziny. Harmonogram nadal działa. Jej stan się ustabilizował i jest oceniany jako bardzo dobry. Ku wielkiej uciesze babci, znów poprawił jej się wzrok, więc mogła wrócić do swojego ulubionego zajęcia jakim jest haftowanie. Teraz pracuje nad nowymi firankami.
A może by tak… do niej zadzwonić?
Pierwsze zdjęcie Oliwy z Oliwek i jej męża Rosjanina – Dit Vasilovich Boika. Dziś wisi na najlepiej widocznym miejscu w domu Oliwy.
Wszystkich trzeba mieć na oku! To jest ściana w pokoju, gdzie Oliwa najczęściej przebywa. Na tej niewielkiej ściance znajdują się fotografie wszystkich członków sałatkowej rodziny ze strony Pomidora (taty Janiego). Jak widać członków rodziny jest sporo. Ku mojej ogromnej radości, na jednym ze zdjęć jestem również i ja ;)))
Przeczytaj więcej…
https://salatkapogreckuwpodrozy.pl/blog/2011/09/12/glowa-peka-z-bolu-poniedzialek-12-wrzesnia-2011/
z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Co najlepiej kupić sobie w Grecji?
Wiele greckich produktów dostępna jest obecnie w Polsce. Oliwa z oliwek, dobrej jakości feta, oliwki czy też greckie kosmetyki. Wciąż jednak jest to tylko niewielka liczba spośród wielu przepysznych, pachnących, pięknych czy też ciekawych rzeczy, które można kupić w Elladzie.
Jeśli udajecie się do Grecji na wakacje, warto zajrzeć do najzwyklejszego supermarketu. Pochodzić po sklepach przy centrum miasta. Lub też zapytać właściciela tawerny, czy nie sprzedaje przypadkiem swoich własnych produktów.
Co więc warto kupić sobie będąc w Grecji? Oto moja okrągła dziesiątka. Mam nadzieję, że przy wakacyjnych zakupach Wam pomoże.
1. FRAPPEDISER – czyli przyrząd do robienia wszelakiego typu zimnych kaw. Jest to jeden z podstawowych elementów wyposażenia absolutnie każdego greckiego domu. Frappediser wygląda jak niewielki blender i służy przede wszystkim do robienia greckiej kawy frappe. Może również posłużyć do innych rzeczy. Niektórzy przy pomocy frappedisera robią również owocowe koktajle, ponieważ to dość niepozorne urządzenie, ma w sobie dużo mocy. Jest do kupienia już od 5 euro, w każdym markecie, w dziale ze sprzętem do gospodarstwa domowego.
2. WINO – greckie wino nie jest w Polsce szczególnie popularne i trudno kupić je w naszych sklepach. Nie znaczy to jednak, że jest złej jakości. Każdy region Grecji, każda wyspa ma oczywiście swoje własne wino. I wszelkiego rodzaju wina dostępne są w każdym greckim sklepie. Niech nie zmyli Was ich cena. Już od 3 euro kupicie wino, w którym naprawdę można się zakochać. Ja ze świadomością, że ani trochę nie przepłacam, systematycznie je degustuje.
3. OLIWA Z OLIWEK – mimo, że nietrudno o nią w Polsce, jeśli wiecie że nie będziecie wracać z nadbagażem, radzę przywieźć sobie oliwę z Grecji. O naprawdę dobrą oliwę wcale jednak nie jest tak łatwo w każdym zwykłym sklepie. Jeśli zasmakowała Wam ta, którą jedliście w tawernie, warto zapytać o nią właściciela. Jest duże prawdopodobieństwo, że z chęcią Wam ją odsprzeda. Jak jednak rozpoznać tą najlepszą? Powinna być gęsta i przede wszystkim zielonkawa. Jeśli taką dostaniecie, jej smaku już nigdy nie zastąpi oliwa kupiona w zwykłym sklepie. Za około litrową butelkę kupioną bezpośrednio w tawernie, powinniście zapłacić około 6 euro.
4. KOSMETYKI KORRES – czyli wyroby najsłynniejszej, greckiej, kosmetycznej marki. Są już dostępne w Polskiej Sephorze. Więc dlaczego lepiej kupować je w Grecji? Tutaj potrafią być znacznie tańsze, poza tym w Grecji jest ich nieporównywalnie większy wybór. Są do kupienia w każdej greckiej aptece.
5. MASTIHA – ten dziwaczny w smaku grecki przysmak, zaciekawi każdego kogo interesuje kuchnia. Mastiha jest produktem typowo greckim. Wytwarzana jest z żywicy drzew, które rosną na wyspie Chios. Dodaje się ją do ciast i słodyczy, wytwarza się z niej również kosmetyki i leki. Mimo tego, że jest to bardzo tradycyjny i niezwykle popularny w Grecji przysmak, poza granicami Ellady jest niezwykle trudny do kupienia. Nie każdy smak mastihy lubi, ale fanów greckiej kuchni z pewnością co najmniej zaciekawi. Gdzie dostać mastihę w czystej postaci? Szukajcie w sklepach, w miejscach gdzie są przyprawy.
6. GRECKA KAWA – jest bardzo drobno mielona. Tylko z tak drobno zmielonej, można zrobić słynną kawę po grecku. Dostępnych marek jest wiele, ale każdy Grek doradzi tę, ze słynną papugą na opakowaniu.
7. DAMSKIE SANDAŁY – w letnich, greckich butach nietrudno się zakochać. Są przepiękne, a ich design jest niepowtarzalny. Na dodatek greckie buty są bardzo dobrej jakości. Jeśli chcecie zainwestować w naprawdę porządne i piękne sandały, Grecja jest do tego doskonałym miejscem. Szczególnie doradzam buty firmy Exe. Są nie do zdarcia i stanowią inwestycję na dobrych kilka lat.
8. OUZO – czyli trunek z typu „kocham, albo nienawidzę”. Myślę, że jednak warto zabrać choć małą butelkę ze sobą. Mimo tego, że ouzo ma swoich wielu wrogów, trzeba przyznać, jego smaku z niczym nie da się porównać. Z łatwością przypomni również gorące, greckie wakacje.
9. MYDEŁKO Z OLIWEK – w wersji najprostszej, beż żadnych zapachowych dodatków. Takie mydełka są małe, zielono – szare i zupełnie niepozorne. Pachną za to przecudownie i nie mają w sobie żadnej nieprzyjaznej skórze chemii. Żeby je znaleźć, czasem trzeba się trochę natrudzić, ponieważ w sklepach najczęściej kryją się na najniższych półkach. Warto jednak poszperać i przywieźć ich nawet kilka. Na pewno nie przepłacicie, bo jedno mydełko powinno kosztować około 70 centów.
10. ORZESZKI DO CHRUPANIA – czyli wszelkiego rodzaju orzechy w słonych otoczkach. Są również dostępne w Polsce, ale greckie naprawdę smakują znacznie lepiej. Ich różnorodność jest nieskończona. Są w Grecji tak popularne, że prócz supermarketów, dostępne są również w specjalnych sklepach, w których poza orzeszkami, sprzedawane jest wyłącznie wino, suszone owoce i nic więcej.
A CZEGO NIE WARTO KUPOWAĆ?
Feta – ta może nie przetrwać podróży do kraju. Poza tym, naprawdę bardzo dobrej jakości feta dostępna jest również w Polsce.
Ubrania – przez popularność sklepów sieciowych, raczej trudno jest w Grecji dostać ubrania, których nie można znaleźć w Polsce. Prócz letnich butów rzecz jasna ;)))
Oliwki – również bardzo dobrej jakości greckie oliwki dostępne są w Polsce.
Przyprawy typu oregano, tymianek, rozmaryn i liść laurowy – dlaczego nie opłaca się ich kupować? Ponieważ wszystkie te przyprawy można samodzielnie w Grecji nazbierać. Souveniry, za które nie trzeba płacić ? Tak! Ale o tym już w oddzielnym wakacyjnym poście.
Przeczytaj więcej na temat…
https://salatkapogreckuwpodrozy.pl/blog/2013/08/04/czym-jest-ouzo-i-dlaczego-nie-lubia-go-polacy/