Przewodnik po KORFU, cz. 14 – 10 rzeczy, które koniecznie trzeba zrobić będąc na Korfu… wtorek, 18 sierpnia 2015

 

      Zastanawiałam się ostatnio, co koniecznie zrobiłabym na Korfu, będąc turystą który na wyspie przebywa jeden tydzień. Co prawda  tydzień to mało, ale i wystarczająco dużo, by zrobić 10 najfajniejszych na Korfu rzeczy. Oto moja 10! Bardzo subiektywnie i jeszcze bardziej szczerze.

1. Zgub się w labiryncie uliczek weneckiego miasta Korfu…

Miasto Korfu, to dla mnie absolutnie punkt nr jeden. Według mnie to najpiękniejsza stolica wysp Grecji. Uwielbiam w nim przebywać i zawsze mam problem, żeby zmusić się do powrotu. Jak najlepiej jest je zwiedzać? Tak po prostu, szwendając się i gubiąc w labiryncie jego uliczek.

 

2. Wykąp się w błękitnej wodzie przy  Rajskiej Plaży…

Co prawda nazwa „Rajska Plaża”  jest wymyślona na potrzeby turystów (jak to się stało – o tym jeszcze będzie), ale jest niezwykle trafna. To taki zupełnie odcięty od cywilizacji raj na ziemi. Tam jest po prostu jak w niebie. I na dodatek ta niebieska woda – pływając w niej  można mieć wrażenie, że pływa się w błękitnej farbie.

 

3. Zjedz owoce morza lub ryby w tawernie  Vrachos w Paleokastritsy…

To właśnie tam zatrzymujemy się podczas naszej wycieczki Widoki Korfu. Miejsca nie wybraliśmy przypadkowo. Ryby i owoce morza są tam  obłędne! Najlepsze spaghetti (linguini) z owocami morza jakie kiedykolwiek jadłam. Plus najbardziej sympatyczni kelnerzy, jakich spotkałam. No i ten widok na wybrzeże  Paleokastritsy!

 

4. Zachwyć się widokiem na Morze Jońskie  z zamku Angelokastro…

Kiedy stoi się na zamku Angelokastro, człowiek przeciera oczy. Jeden, wielki błękit. Linia oddzielająca morze od nieba, delikatnie się tam ugina, stanowiąc jednocześnie dowód na to, że  ziemia jest naprawdę okrągła. Oraz układające się we wstążeczki kręte drogi, które widać z góry. Według mnie to właśnie tam znajduje się najpiękniejszy widok na całej wyspie Korfu.

 

5. Zasmakuj  kum-kwatu…

Kum – kwat, to rodzaj niewielkich, gorzkich w smaku owoców cytrusowych, które można spróbować tylko i wyłącznie na Korfu. Tego owocu nie znajdziecie w żadnym innym miejscu w Europie. Kum – kwaty nie nadają się do jedzenia bezpośrednio po zerwaniu, ale powstają z nich fenomenalne likiery i słodkości.  Więcej na ten temat przeczytasz TU!

 

6. Zobacz jak ląduje samolot nad  monastyrem Vlacherna…

Lotnisko w Korfu musi być jednym z najładniejszy w  Europie. Wszystko przez to, że znajduje się tuż obok najważniejszego punktu widokowego wyspy – Kanoni. Nie można wyjechać z Korfu, zanim nie zobaczy się jak tuż nad monastyrem lądują samoloty.

autor: Ewa Serwicka

autor: Ewa Serwicka, dalekoniedaleko.pl

Więcej na temat lotniska na Korfu przeczytasz TU!

7. Wypij freddo cappuccino przy plaży Logas, w kawiarence 7th Heaven…

Freddo cappuccino robią tam mistrzowsko, a kawiarenka znajduje się na jednym z piękniejszych miejsc na wyspie – tuż obok punktu widokowego Cape Drastis. Zawsze panuje  tam jeden wielki błękit. Plus słynny balkonik wychodzący poza klif, z przeszkloną  podłogą – prawdziwy test na lęk wysokości.

 

8. Spróbuj lokalnego  piwa z Korfu…

Co prawda Grecja z piwa nie jest znana, ale Korfu to w tym temacie wyjątek. W miejscowości Arillas, na północnym zachodzie  znajduje się lokalny browar piwa, gdzie robi się piwo niepasteryzowane. Co prawda nie należę do wielkich fanów piwa, ale w tym się absolutnie zakochałam.

 

9. Poznaj historię cesarzowej Sisi…

Achillion to jedna z najważniejszych budowli Korfu. Pałac cesarzowej Sisi, to miejsce niezwykle urokliwe. Prawdziwy rodzynek dla fanów historii lub biografii nadających się na wyciskający łzy z oczu film.

 

10. Przespaceruj się po jedwabnych piaskach  na  plaży Agios Georgios…

Jest to jedna z piękniejszych plaż południowej części wyspy. Ta ciągnąca się plaża pokryta jedwabistym piaskiem wydaje się  nie mieć końca. Uwielbiam tam po prostu być i gapić się na zachodzące słońce.

Na wyspę Korfu możesz wybrać się z biurem podróży ITAKA. Ciekawe oferty wakacji znajdziesz tutaj:  http://www.itaka.pl/nasze-kierunki/grecja/korfu.html

Jednodniowe wycieczki po Korfu w małych grupach – klikając w obrazek na dole, sprawdzisz naszą ofertę na lato!

 

Mój romans z wyspą Korfu… środa, 12 sierpnia 2015

Sałatka po grecku

    U mnie na Korfu praca wre. Jest sam środek turystycznego sezonu i pracy jest naprawdę sporo. Czasem, aż nie chcę mi się wierzyć w to co się dzieje. W porównaniu do ubiegłego sezonu na naszych trasach jest Was… aż 4 razy więcej! Nasze Sałatkowe busy jeżdżą w tę i z powrotem. A ja nie mogę przestać się uśmiechać, nawet tak sama do siebie, bo bez sztucznej skromności przyznam – jestem z siebie niezwykle dumna.

    Ostatnio na blogu trochę mniej intwnsywnie. Mam nadzieję, że rozumiecie. Aktualnie,  na 100% poświęcam się pracy tu na Korfu. Bo to właśnie dzięki temu całą jesień i zimę będę mogła spędzić na 100% poświęcając się pisaniu, mając tę fajną świadomość, że wszystkie potrzeby materialne mam zaspokojone. Właśnie spełnia się mój wymarzony rytm życia.

    Pomimo intensywności… wszystkiego (!) wciąż udaje mi się zachować równowagę między pracą, a dbałością o własne zdrowie psychiczne i fizyczne. Wszystko dzięki zapisaniu sobie kilku zasad, którymi kieruje się każdego jednego dnia (post na ten temat jest TU!). Prócz intensywnej pracy zdrowo jem, jeżdżę konno, pływam, gadam z rodzinką na Skype, spotykam się ze znajomymi, śpię, czytam, oglądam i naprawam się przepięknym, greckim latem. Lepiej być już chyba nie mogło…

    Tymczasem, bardzo serdecznie zapraszam do przeczytania wywiadu ze mną na temat Korfu i naszych wycieczek, który pojawił się jakiś czas temu na Peronie 4. Tak jest! Marzenia naprawdę się spełniają… Przyjemnego czytania! Ściskam Was bardzo gorąco z mojej kochanej Korfu!:D

 

http://www.peron4.pl/dorota-kaminska-romans-z-korfu-historia-o-tym-jak-spelniac-marzenia/

Przewodnik po KORFU, cz. 14 – Rajska Plaża w Paleokastritsy, czyli najpiękniejsza plaża Korfu… niedziela, 28 czerwca 2015

 

Rajska Plaża, Korfu

 

    Najlepsze pomysły często rodzą się z przypadku. Tak było również i tym razem. Pod koniec ostatniego lata Tanasis, który organizuje nam rejsy po wybrzeżu Paleokastritsy powiedział, że jak będziemy mieć wolny dzień, to możemy wybrać się trochę dalej niż zazwyczaj pływają wszystkie inne motorówki. Kiedy zobaczyłam co takiego kryje się tuż za owym „trochę dalej”, do którego zazwyczaj  dopływamy wiedziałam, że dla tej jednej plaży, ukrytej za wysuniętym w głąb morza  półwyspem, trzeba zbudować program całej oddzielnej wycieczki. Tak właśnie powstał pomysł naszej drugiej trasy WIDOKI KORFU, której prowadzenie jest po prostu czystą przyjemnością. Rajska Plaża jest obecnie jej główną atrakcją. I za każdym razem, kiedy tam wpływamy, rozpiera mnie duma, że jesteśmy pierwszą zorganizowaną polską grupą, która wpływa tam regularnie.

 

 

 

    Za niewielkim półwyspem porośniętym miękką, wilgotną zielenią, roztacza się taki widok, że trzeba przecierać oczy. Monumentalne ściany skał, o najróżniejszej fakturze ramują dość wąską, ale ciągnącą się daleko plażę. Woda jest tam tak przejrzysta, że po powrocie dzieciaki chwalą się, że widziały fruwające na niebie łodzie. Wobec ogromu skał nasze motorówki zawsze wydają się być tam jeszcze mniejsze. W ostrym, letnim słońcu bielą się nasze niewielkie łodzie, ich daszki, siedzenia, zawsze śnieżnobiała koszulka Tanasisa i idealnie okrągłe kamienie rozsiane na całej plaży. W niektórych miejscach, gdzie plaża styka się z morzem kryją się niewielkie  jaskinie. Nad nimi potężne formacje skalne, które układają się w beżowo – czarne  podłużne pasy, przypominające wyglądem ciało zebry.

      Na Rajskiej Plaży, nie ma żadnej cywilizacji. A jedyną drogą, jak można się do niej dostać, jest tam wpłynąć. Plaża jest zupełnie odcięta od prądu, radia, tv, internetu. To jedno z takich miejsc, w których można zatrzymać się na chwilę. Popatrzyć na unoszące się niby w powietrzu łódki. Na radośnie migocące  promienie słońca, które pobłyskują na tafli morza. Wsłuchać się w odgłos wody, która uderza o kamienie, polerując ich owalną powierzchnię.

 

 

 

***

   Kiedy tylko dopływamy z daleka widzę, że już nas wygląda, a chwilę później podbiegnie. Tylko sześcioletni Paris i jego ojciec potrafią chodzić bez butów po tych rozżarzonych od słońca kamieniach.

   Już od czterech lat Paris i jego rodzice kolejne lato spędzą na Rajskiej Plaży. To właśnie do nich należą pomarańczowe parasolki i białe leżaki. Zrobią kawę, kanapkę, sprzedadzą piwo, butelkę wody. Na początku jak każdy, nie mogłam uwierzyć, że sami zdecydowali żeby spędzić tu całe pięć letnich miesięcy. Co prawda jest tu przepięknie, ale całe pięć miesięcy…

   -Nie, no… Raz na jakiś czas… Trzeba przecież pojechać do miasta… – zaczęła Georgija – Ale  już poprzedniego wieczora mam wtedy nerwy. Boże drogi! Jak tylko podjadę, już się zaczyna. Korki, trąbienie i oczywiście zawsze  problem z parkowaniem. Załatwiam co trzeba i wracam im szybciej na plażę. O matko… Chyba będę musiała jechać za kilka dni, bo kończą się koraliki…  Ale jak już zajadę do Kerkiry i będę mieć chwilę czasu, zrobię Dorota taki tylko dla ciebie.  Róż… Pomarańcz… Niebieski i trochę złota! Zobaczysz… będziesz wyglądać pięknie!

    Georgija sprzedaje również robioną przez siebie biżuterię. I niech Bóg będzie mi świadkiem, że wcale nie jest to reklama, ale naprawdę robi to pięknie! Kończę rozmowę z Georgiją, bo Paris ciągnie mnie w swoją stronę. Na niewielkim stoliczku równo poukładane obłe kamienie. Na każdym z nich namalowany większy lub mniejszy statek sunący po morzu. Wszystkie statki  i morze – w najróżniejszych kolorach świata. Georgija też sprzedaje pomalowane przez siebie kamienie. Ale Paris stwierdził, że tego lata chce zacząć zarabiać na siebie, więc zrobił Georgji konkurencję.

   -Pariii! Matko, jakie one piękne! Pari, a ile kosztuje jeden taki?

   -3  euro!

   -A czy dla mnie będzie jakaś zniżka?

   -Dla ciebie… Dwa! Ale ani centa mniej!

   -No dobra!

   Dobijamy interesu. Paris wniebowzięty. Wygląda jak mały Robinson, tylko rzecz jasna jeszcze bez brody. Wypłowiałe od słońca loki, opadają mu na oczy, takie radosne, żywe, dziecięce, co tylko planują, żeby spsocić coś jeszcze. Dwa euro dumnie ląduje w wielkim plastikowym pudełku. Chwilę później  Paris biegnie do taty:

   -Tato, nie ma jeszcze południa, a ja już sprzedałem cały jeden kamień! A co jak mi się skończą?! Będę musiał ich  malować więcej i więcej!

   Georgija jest przekonana, że żartowałam z tym zachwytem nad kamieniami Parisa. Ale mnie zawsze bardzo podobają się takie właśnie abstrakcje. Kolorowe, radosne,  z lekka naiwne,  trochę dziecięce. Z tym zachwytem, nie żartowałam więc ani trochę.

   Za chwilę odpływamy. Paris biega po plaży w wiadomym tylko sobie celu. Podbiega na chwilę żeby się jeszcze pożegnać:

   -Do następnego razu!!! – wołam.

   -Dorota… – pyta, spoglądając spod loków opadających na oczy:  -Ty też jesteś tu chyba szczęśliwa?

    -No… Jestem… Do następnego tygodnia, Pari!

 

 

 

 

 

Co takiego dzieje się przy naszym stoliku w tawernie?… niedziela, 7 czerwca 2015

     Ostatnie dwa tygodnie były nadzwyczaj intensywne, więc nie wiem zupełnie od czego zacząć. O ile łatwiej się jednak wraca, niż zaczyna zupełnie od początku. Pierwsze co zrobiliśmy po dopłynięciu na Korfu, to odwiedzenie kilku przyjaciół. Dużo wcześniej niż zakładaliśmy, ruszyliśmy w pierwsze trasy. Plus jeszcze kilka wizyt tu i tam, więc tak naprawdę dopiero teraz na dobre rozpakowuje walizkę, wkładam ubrania do szafy i organizuje moją przestrzeń. Podsumowując – wszystko idzie świetnie do przodu!

    Moim ulubionym momentem podczas tras, jest przerwa na obiad w tawernie. Rzecz naturalna, chyba nikogo w tym momencie nie zdziwię. Nie chodzi jednak o samą przerwę czy też nieziemsko pyszne jedzenie. To znaczy, to oczywiście też, ale…

    Mam swój ulubiony stoliczek, który znajduje się na samym środku, tuż przy wejściu. W najbardziej strategicznym miejscu. Siadam. Kelner przynosi kieliszek białego wina. A ja zapadam się w krzesło i patrzę co dzieje się wokoło mnie. Uwielbiam spoglądać na ludzi, którzy spacerują obok. Uśmiechnięci, wyluzowani, cieszą się, że są na wakacjach, a wszelkie problemy zostały w domu, zamkniętym na dwa zamki, z kluczem zostawionym u sąsiada. Siedzę, patrzę i tak samo mi się uśmiecha. Po kilku minutach, zawsze ktoś się dosiada.  A chwilę później tworzy się cała gromada. Nasz kierowca. Inni kierowcy.            Kelner, który jest zmęczony więc zrobił sobie przerwę. Kilku pilotów i przewodników. Albo chłopaki, którzy zajmują się motorówkami. Toczące się rozmowy są dużo lepsze niż niejeden film sensacyjny, albo dobra opera mydlana. Pozwolę sobie przytoczyć jedną z nich…

***

     -No nie powiesz mi Niko, że ty jesteś taki grzeczny! Co prawda na takiego wyglądasz, ale każdy ma coś za uszami… Lato, morze, wino, a wokoło ciebie same piękne Polki! – powiedział Iotis, który zajmuje się motorówkami i właśnie ma przerwę. Mówiąc to, puścił do mnie oko, na znak że chwila, moment, a dowiemy się czegoś więcej.

    -Nie! Nie! Mi nie w głowie takie rzeczy. Mam żonę i dziecko! Niee… Nieee…

  Chwila ciszy, bo kelner przyniósł właśnie jedzenie. Zapachniało smażoną rybą i pierwszorzędnym mięsem.

   -No dobra… Była taka jedna… Ale sama się do mnie przyczepiła! Wydzwaniała, pisała smsy, prosiła żeby się spotkać. Na całe szczęście nic się nie stało! Ja nie  z takich. Tylko… Jakby to powiedzieć… Nazwałem mojego psa jej imieniem! Viki! Mój pies nazywa się teraz Viki!

    Nawet Iotis został zupełnie zbity z tropu i nie wiedział, co ma na to powiedzieć. Napił się  piwa i uśmiechnął odsłaniając równy rząd białych jak śnieg, wielkich, zdrowych zębów:

     -Aaaaa! To jednak musiała ci zostać w głowie! I tu cię mamy przyjacielu!

     -No, trochę tak… Ale ja naprawdę nic nie zrobiłem! Ona sa-ma do mnie wydzwaniała!

     -Wiesz… To jest tak… To nie jest żaden problem jak pójdziesz z inną kobietą, dajmy na to… na piwo – mówi Iotis wskazując na szklankę, w której piwo mieni się złotawo. – To nie jest jeszcze żaden problem, w tym nie ma niczego złego! Problem pojawia się dopiero wtedy – tu znów porozumiewawcze mruknięcie okiem do mnie. – Jak to piwo… TO PIWO… Jak to piwo się tobie tak spodoba, że będziesz je chciał pić codziennie! Codziennie! Jak  się od niego uzależnisz i będziesz je chciał pić każdego jednego dnia. Rozumiemy się, nie? Ale dlaczego na Boga nazwałeś swojego psa jej imieniem…?

    -No wiesz… Na całe szczęście nic się nie stało. Tylko problem był w tym, że ta Viki wpadła mi jednak do głowy. A ja mam tak, że mówię czasem przez sen. I jak raz moja żona usłyszała, że śpiąc mówię „Viki” to myślałem, że następnego dnia się nie pozbieram. Jezu! Jednego dnia poszła połowa talerzy… Więc… Akurat tak się stało, że kupowałem w tym czasie psa. I co? I nazwałem go Viki! I teraz mogę mówić przez sen ile mi się podoba! Rano tłumaczę żonie,  że śniło mi się, że wołam do naszego psa. I problem rozwiązany!

Przewodnik po KORFU, cz. 13 – 10 powodów, dla których warto spędzić wakacje na Korfu… piątek, 29 maja 2015

       To już grubo ponad dwa lata temu wpadłam na pomysł, że to właśnie Korfu będzie tym idealnym miejscem, gdzie każdego roku spędzając kilka gorących wakacyjnych miesięcy, będę organizować wycieczki. Przed założeniem naszej firmy z wycieczkami po KORFU,  przebadałam wszystkie inne greckie wyspy. Brałam pod uwagę każdą z nich. Każda  ma coś ciekawego do zaoferowania i zawsze stanowi zupełnie inny, odrębny, mały świat. Wszystkie są bajkowe. Ale dla mnie – wygrywa Korfu.

     Dlaczego? Oto 10 głównych powodów…

ENERGIA Czy macie czasem coś takiego, że wchodzicie do jakiegoś pomieszczenia i od razu czujecie się tam dobrze, nawet nie wiedząc  dlaczego? Ze mną tak właśnie było, kiedy pierwszy raz odwiedziliśmy Korfu. Tutaj zawsze czuje się po prostu dobrze, jakby coś pozytywnego nieustannie wisiało w powietrzu. Klimat na Korfu człowiekowi sprzyja. Między innymi z tego właśnie powodu od wieków ta wyspa odwiedzana była przez arystokratów,  słynnych pisarzy, ludzi sztuki. Cesarzowa Sisi leczyła tu swoje liche zdrowie, a bracia Durrell znajdowali  inspirację do swoich książek. Ujmując krótko, Korfu jest miejscem, które ma w sobie taki rodzaj energii, że człowiekowi nagle zaczyna się… chcieć!

PLAŻE…  Korfu to raj dla każdego, kto uwielbia morze. Można pływać, opalać się, czy też udawać się w rejsy po wybrzeżu. Na samym południu plaże mają piasek jak jedwab. Na północy czekają niesamowite formacje skalne. A nieco bardziej na zachód są całe złoża glinek, które stanowią zupełnie darmowe i jak najbardziej ekologiczne spa.

ZIELEŃ… Na Korfu przez 12 miesięcy w roku jest bardzo zielono. Tutaj zielono jest właściwie wszędzie, a zieleń zawsze jest intensywna i soczysta. Połączenie widoku niebieskiego  morza z intensywną zielenią, charakteryzuje wszystkie Wyspy Jońskie. Na Korfu takie kojące dla oczu kolorystyczne zestawienia można spotkać na każdym kroku.

WIDOKI… Niczym nieograniczone widoki na Morze Jońskie, które ciągnie się nie mając jakby końca. Wdzierające się w nie poszarpane skały. Malownicze zatoczki. Fantastyczne  formacje skalne. Czy też zielone wzgórza, zapadające się w malownicze morze. Korfu ma jedynie 600 km2, ale właściwie w jakimkolwiek jej miejscu człowiek się znajdzie, tam zawsze odkryć można zapierający dech w piersiach widok.

MIASTO KORFU…  Stolica wyspy Korfu, której część wpisana jest na listę UNESCO nie bez powodu uznawana jest za najpiękniejszą stolicę wysp Grecji. Miasto Korfu jest taką grecką perełką. Stanowi jednocześnie szalenie ciekawą mozaikę kulturową, ponieważ jego dzisiejsza wersja budowana była przez Wenecjan, Brytyjczyków, Francuzów oraz rzecz jasna Greków. Przejście się wąskimi  uliczkami Korfu to prawdziwa gratka, dla każdego miłośnika pięknej architektury.

POGODA… Ponieważ Korfu jest jedną z najbardziej na północ wysuniętych wysp Grecji, rzadko są tu trudne do zniesienia upały, nawiedzające południe Grecji. Tu zawsze jest nieco chłodniej. To również między innymi dzięki rodzajowi wiatru, który latem wieje od morza,  dając przyjemne wytchnienie.

JEDZENIE… Jedzenie na Korfu to temat rzeka… Wspaniałe ryby, owoce morza. Sofrito, stifado czy też pastitsada, czyli dania będące  wspomnieniem po weneckim panowaniu. Świetna oliwa z oliwek, smakowite wino, dostępne jedynie na Korfu kumkwaty. A przy tym uginające się drzewa od cytryn, fig, oliwek… Tak wyliczać można jeszcze długo.

Więcej na temat kuchni Korfu przeczytasz tu:  Jak zjeść Korfu?

CENY… Mimo bardzo dużego zainteresowania turystów, właściwie wszędzie na Korfu, niezależnie od miejsca ceny są przystępne. W tawernie przy najlepszych widokach płaci się standardowe wszędzie stawki (10-15 euro za cały obiad). Za nawet najdroższą kawę, nie zapłaci się wiele więcej niż 3,50 euro. Gdzie więc jeść i pić? W najbardziej spektakularnych miejscach, bo tam ceny będą mniej więcej takie same jak w każdej innej części wyspy.

ORGANIZACJA… Korfu jest pierwszą grecką wyspą, na której zaczęła rozwijać się turystyka. Dlatego  pod względem turystycznym wyspa jest naprawdę bardzo dobrze zorganizowana. W każdą część miasta (na czas!) dojedzie się autobusem. Na każdym kroku można wynająć samochód albo skuter. W każdym właściwie miejscu jest ciekawe muzeum, aquapark, kawiarnia albo tawerna.

AUTENTYCZNOŚĆ… Fenomen Korfu tkwi również w tym, że mimo tak dużego zainteresowania turystów, wyspie wciąż udaje się zachować swoją autentyczność. Wystarczy tylko troszkę skręcić z dróg, na które nakierowują turystyczne przewodniki i już jest się w wiosce, w której jakby stanął czas. Można samodzielnie odkryć ruiny starej budowli, albo wejść do sadu oliwnego, który prezentuje się jak ilustracja do bajki. Mimo tak dużego zainteresowania turystów, poza  szlakami życie na Korfu nadal toczy się swoim naturalnym, wyspiarskim rytmem.

KLIKNIJ NIŻEJ…

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Co słychać u nas?… poniedziałek, 4 maja 2015

     Jeszcze w pidżamie weszłam do kuchni, żeby nastawić wodę na herbatę do śniadania. Zanim zdążyłam dotknąć czajnika, utknęłam na dłuższą chwilę patrząc na to co dzieje się za kuchennym oknem. Katerina, nasza sąsiadka z naprzeciwka wyniosła na balkon wszystkie swoje dywany. Ma ich całkiem sporo…. Naliczyłam 10! I już zdążyła je wszystkie wyszorować gigantyczną, twardą  szczotą. Piana zmieszana z wodą żwawo płynęła przez chodnik, a Katerina dziarsko wywieszała  wyczyszczone dywany na barierkę przy balkonie. Kiedy tylko patrzę na naszą sąsiadkę, to automatycznie zaczynam planować, co by tu też dziś wysprzątać.  W międzyczasie rozglądam się na to co dzieje się  wokoło.

     Wszędzie jasna, soczysta zieleń. Tu i ówdzie kwiatki, rozrzucone po terenie jakby dzieciaki bawiły się kolorową farbą. W powietrzu czuć, że wszystko rozgrzane jest słońcem. Te pracuje intensywnie, produkując nadprogramowe ilości witaminy D – sekretny  element, dzięki któremu każdy w Grecji czuje się po prostu dobrze.

      Są takie dni, kiedy  czuć, że w przyrodzie następuje przełom i właśnie zaczyna się  nowa pora roku. Świątek, piątek czy niedziela, Katerina wstaje zawsze grubo przed siódmą. Nadejście nowego sezonu wyczuła  więc  pierwsza, dziś z samego rana.  Za chwilę wszystkie pozostałe sąsiadki zaczną szorować dywany, by czyste pochować je na lato. Ludzie będą  zamawiać w kawiarenkach zimne kawy. Kobiety wyjmą z pudełek, schowanych na zimę głęboko w szafie, swoje prześliczne sandały. A pedicurzystki będą miały ręce pełne… stóp;))) Stopniowo zaludnią się plaże. Ludzie znacznie częściej będą wychodzić na miasto. Albo siedzieć na werandach i balkonach do pierwszej, drugiej w nocy  i rozmawiać o wszystkim i niczym. Jedząc, pijąc, słuchając muzyki i ciągle się śmiejąc.

     W Grecji nastąpił właśnie sezon wiosenno – letni. Jest sam początek maja. Moim zdaniem najpiękniejszy okres w roku. Czy ten maj nie mógłby trwać tak choćby ze dwa miesiące?

    Tymczasem my już bardzo intensywnie szykujemy się do nowego sezonu na Korfu. Właśnie ustalam daty  pierwszych wycieczek, odpowiadam  na maile.  Na tygodniu trzeba jeszcze wydrukować ulotki. Dograć formalności i przyszykować wszystko co będzie potrzebne, żeby przed samym dzwonkiem mieć taki czas tylko dla siebie. Na szczęście już kilka dni temu przyszły  zamówione przeze mnie Birkenstocki. Podobno, że jest to niemożliwe, ale ubiegłego lata udało mi się doszczętnie „zajechać” te przecież niezniszczalne buty. W tym roku postanowiłam sobie, że swoją pracę będę organizować tak, żeby mocno zadbać o swoje zdrowie. Ważnym tego elementem, są wygodne, zdrowe dla stóp  buty.  O dbaniu o swoje zdrowie (fizyczne i psychiczne) w czasie bardzo intensywnej pracy latem – będzie już niebawem, w jednym z wakacyjnych postów.

 

       Dlaczego na Korfu jesteśmy dopiero pod sam koniec maja? Co prawda powinniśmy być znacznie wcześniej, ale na kontynencie zatrzymuje mnie egzamin z greckiego. Tu informacja dla wszystkich zainteresowanych naszymi wycieczkami: nasze wycieczki zaczynamy  pod sam koniec maja, a planowo kończymy w połowie października.

     Mimo, że do rozpoczęcia naszego sezonu mamy jeszcze trzy tygodnie, ostatnie co mogę powiedzieć, to że mi się nudzi. Zakuwam greckie słówka, powtarzam gramatykę, kończę kolejny podróżniczy tekst, szykuję wakacyjne posty na lato, a w międzyczasie czytam nowe przewodniki po Korfu. Codziennie również piszę moją książkę. Przyznam, że to ostatnie zajęcie jest najtrudniejsze, wymaga najwięcej ilości czasu i specyficznego skupienia. Jest to dość trudne, bo jak się okazuje pisanie książki to coś zupełnie innego niż pisanie bloga. Mimo wszystko… Akapit po akapicie, zdanie po zdaniu, słowo po słowie. Pisanie idzie do przodu! Na ostateczny rezultat trzeba będzie  jeszcze poczekać, jednak ja cieszę się samym procesem, samą drogą, podczas której uczę się coraz to nowych rzeczy.

         Korzystając z tego, że jeszcze jesteśmy na lądzie, a piękna pogoda wygania z domu, wpadliśmy ostatnio do Delf. Tam świętowaliśmy naszą pierwszą rocznicę ślubu. Nie mogę uwierzyć, że minął już rok! Czas pędzi tak szybko… Ale my na szczęście do przodu – pędzimy razem z nim!  ;D

       Miłego poniedziałku! Mam nadzieję, że macie się jak najlepiej!

 

 

Przewodnik po KORFU, cz. 12 – Jezioro Korission… środa, 29 kwietnia 2015

       Często pojawiają się opinie, że południe Korfu jest mało ciekawe i właściwie nie ma tam niczego interesującego do zobaczenia. Cóż, wystarczy spojrzeć na mapę, żeby zobaczyć, że od stolicy wyspy hen w dół mapy na południe,  Korfu staje się coraz szczuplejsza.  Południowa część wyspy jest po prostu powierzchniowo mniejsza. Co prawda ważnych dla wyspy miejsc jest tam  mniej, co nie oznacza bynajmniej, że niczego ciekawego tam nie ma.  Jednym z najbardziej interesujących miejsc na południu Korfu jest Jezioro Korission.

       Jezioro Korission zostało utworzone sztucznie.  Ma  powierzchnię około jednego hektara. Najłatwiej do niego trafić, kierując się drogą do miasteczka Argirades. Jezioro znajduje się tuż przy samym morzu, od którego jest odseparowane usypanymi jeszcze przez Wenecjan piaskowymi wzgórzami. Teren jeziora podlega ochronie, przez co tuż obok niego prawie brak  infrastruktury turystycznej. Niektórzy narzekają, że drogi wiodące na tutejsze plaże są raczej prowizoryczne i ciężko dojechać samochodem osobowym. Ale w tym przypadku nie może być inaczej. Im mniej tu cywilizacji i turystów, tym dla tego miejsca lepiej.

     Jezioro Korission znane jest jako miejsce, gdzie można obserwować najróżniejsze gatunki ptaków. To właśnie tam przylatują m.in. przepiękne flamingi. Jest to raj dla każdego, kto interesuje się ornitologią. Tuż obok jeziora, znajduje się stadnina koni. Piaskowe podłoże jest bowiem idealnym miejscem do jazdy konno.

 

       Teren jeziora jest również doskonałym miejscem dla każdego, kto ma ochotę znaleźć się na plaży, która bardzo bliska jest swojego naturalnego wyglądu. Gdzie nie ma głośnej muzyki, barów, dyskotek, równo porozstawianych leżaków i parasolek. Jest za to błękitne morze, niczym nie ograniczony widok na horyzont i jedwabisty  piasek. Tyle. Dokładnie tak wygląda plaża Halikouna, która znajduje się tuż przy jeziorze, w jego północnej części.  Pomimo, że w sezonie jest tam sporo turystów, nawet  mimo tego jest raczej cicho i spokojnie. To również tam, jak i w całym rejonie, gdzie Jezioro Korission prawie styka się z morzem i gdzie występuje wyjątkowo drobny i delikatny piasek, można jeszcze spotkać przepiękne morskie giganty, obecnie znajdujące się już o krok od wyginięcia – żółwie Caretta caretta.

     Więcej na temat żółwi Caretta caretta przeczytasz TUTAJ!

 

     RADA DLA TURYSTY

     Na spacer po terenie jeziora najlepiej wybrać się bardzo wczesnym rankiem lub pod sam wieczór. Chodzenie po niezacienionym terenie w słoneczny dzień, w sam środek lata jest bardzo złym pomysłem. Przydadzą się kryte, sportowe  buty, ponieważ chodzi się po drobnym piasku.  

Widok z plaży Halikouna

Widok z plaży Halikouna

Do przygotowania tego tekstu korzystałam z przewodnika: Korfu, Pascal Lajt, red. Małgorzata Krygier, Bielsko – Biała, 2014, s. 115

 

Grecka Wielkanoc jest przepiękna, ale… Dlaczego dla typowego Polaka, smaczna raczej nie będzie?… czwartek, 16 kwietnia 2015

Magiritsa

Magiritsa

     -Jani! Jak myślisz, jaki przepis moglibyśmy przygotować na Wielkanoc w przyszłym roku?

      -W tym roku mieliśmy tsureki. Ale nie wiem dlaczego wciąż tak wzbraniasz się przed baranem na rożnie?

      -O nie! Tylko nie baran… Błagam! Zresztą, co to byłby za przepis? Weź barana, przebij biedaka wielkim, metalowym drągiem   i obracaj godzinami nad ogniem…

      -Wbrew pozorom to wcale nie jest takie proste! Zacznijmy od tego, że  trzeba dobrze wiedzieć, jak go nabić. Jak przebić się przez odbyt, jak ominąć organy, a później odpowiednio przebić czaszkę.  A to jeszcze nie wszystko! Trzeba jeszcze…

     -O Boże! Skończ błagam, bo mi niedobrze… Wymyśl coś innego!

     -Na Wielkanoc w Grecji bardzo popularna jest jeszcze magiritsa.

     -To zdaje się taka zupa mięsna? Coś już słyszałam… Co dokładnie potrzeba?

     -Barana! Albo owcę. Tak, to jest zupa mięsna. Je się ją najczęściej w nocy z soboty na niedzielę, kiedy kończy się Wielki Post. Każdy wtedy nie może się już doczekać mięsa. Najpierw  przygotowujesz: wątrobę, płuca, serce, nerki, trzustkę, nadnercza oraz takie gruczoły z szyi. Jest z tym trochę roboty. No i jelita! Właśnie… Jelita trzeba przewrócić na drugą stronę i bardzo dokładnie je wyczyścić. Później, jak to wszystko masz już wymyte  to…

     -Dobrze! Starczy… Myślę, że ten przepis… Hmmm… Jakby to powiedzieć… Wiesz co? A może by tak w przyszłym roku pojechać na Wielkanoc na Korfu… Zobaczyć jak na Liston wyrzucają z okien wazy w Wielką Sobotę… Przecież tam Wielkanoc jest jedną z najpiękniejszych z całej Grecji!

    -No, ale… Jak niby na Korfu mam ci ugotować magiritsę?!?! 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Nasza nowa strona „Sałatka po grecku w podróży” jest już gotowa!…. poniedziałek, 6 kwietnia 2015

    Po kilku miesiącach wytężonej pracy, z wielką radością prezentujemy Wam… po pierwsze – nasze nowe logo:

 

     A po drugie – nową odsłonę naszej strony:

 www.salatkapogreckuwpodrozy.pl

     Co prawda do otwarcia sezonu jest jeszcze trochę, ale u nas przygotowania trwają pełną parą. Pod koniec maja znów udajemy się na Korfu, by już drugi sezon oprowadzać  po jednej z najpiękniejszych wysp Grecji. Wszystkie  informacje na temat naszych tras możecie przeczytać na stronie!

     Nowa odsłona strony jest naszą dumą i w tym miejscu wielkie podziękowania dla chłopaków, którzy ją stworzyli ;D

     Prócz nowych tras, nowego logo, nowej strony postanowiliśmy, że w tym roku idziemy o jeszcze jeden krok do przodu. W arkuszu rezerwacyjnym znajduje się jeden wyjątkowy znaczek. A mianowicie ten:

     Tak jest! Nasza trasa główna „Najpiękniejsze miejsca Korfu” jest dostosowana dla osób, które poruszają się na wózkach inwalidzkich. Dysponujemy bowiem specjalnym busem, który jest przystosowany dla osób z niepełnosprawnością. Jego zdjęcia możecie zobaczyć niżej. Jeśli ktoś tą możliwością jest zainteresowany, prosimy o jak najwcześniejszą informację.

     Pokazywanie prawdziwej Grecji. Najwyższy poziom usług. Małe grupy. Autorski program umożliwiający wyjechanie poza komercyjne szlaki. I… umożliwianie  osobom z niepełnosprawnością ruchową zwiedzanie  wyspy Korfu, to jest kierunek który obieramy…

 

    

Przewodnik po KORFU, cz. 11 – Największa gwiazda Korfu, od ponad dwudziestu już lat, świeci nad całą Grecją. Czyli kim jest Sakis Rouvas?… środa, 11 marca 2015

  

źródło:  www.ilovestyle.com

źródło: www.ilovestyle.com

    

        Jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w całej Grecji. Ma wszystko by być największą  gwiazdą muzyki rozrywkowej w Elladzie. Fantastyczny głos, świetny wygląd i wielką charyzmę. Jego piosenki zna tu każdy. Jednak, jak to zazwyczaj z wielkimi gwiazdami bywa, jedni go kochają, a drudzy nienawidzą. Jedno jest pewne. Cała Kerkira jest niesamowicie dumna, że to właśnie na niej przyszedł na świat i  wychował się Sakis Rouvas.

       Kiedy rozmawia się z mieszkańcami Korfu na temat Sakiego, okazuje się, że co druga osoba jest jego kuzynem, chodziła z nim do szkoły, albo bawiła się z nim na podwórku. To całkiem możliwe, bo Korfu to wciąż nie aż tak duża wyspa i wszyscy są tu właściwie jedną wielką rodziną.

      -Pamiętam go, kiedy  jeszcze miał mleko pod nosem. Bawił się czasami z moimi dzieciakami. Taki zwyczajny chłopak. Później wyjechał, ale co jakiś czas tu wraca. Nie zapomnę jego pierwszego koncertu tu na Korfu, w Starej Fortecy. Po koncercie poszłam zobaczyć się z nim za sceną. Pamiętał mnie dobrze i serdecznie się przywitał. Ale w oczach miał coś takiego… To był początek jego kariery, lata 90te. Już wtedy było widać, że to będzie wielka gwiazda… – rozmawiałyśmy o Sakim z jedną z przewodniczek w przerwie na obiad w tawernie. Kielly zamyśliła się i chwilę potem dodała:

     -Ale ty…  Ty chyba jesteś rouvitza?

      Rouvitza, to określenie na typ dziewczyn, zwłaszcza nastolatek, które są największymi fankami Rouvasa. Pokoje obklejone jego plakatami. W kolekcji wszystkie płyty. Na koncertach przeważnie piszczą i płaczą.

    -Ja rouvitza? No chyba tak troszeczkę. – przyznałam zupełnie szczerze. Mimo, iż żadnego plakatu z Sakim nie mam, to jego piosenki mnie też chwytają za serce.

źródło: http://www.tlife.gr

źródło: www.tlife.gr

       Na Rouvasa zazwyczaj negatywnie reagują faceci. Żaden  nie przyzna, że słucha jego piosenek. Szczerze czy też nie,  ale typowy Grek będzie przejawiał wszelakie objawy uczulenia na Rouvasa. Mówi się, że zazwyczaj faceci zwyczajnie mu zazdroszczą, między innymi fantastycznego wyglądu i tego, że od lat wciąż jest na topie. Inni się z niego podśmiewają, bo Saki znany jest z tego, że na koncertach często uwodzicielsko kręci biodrami, czy też od czasu do czasu zdejmie koszulkę prezentując idealne, umięśnione ciało.  Rzeczywiście czasem można mieć dość, bo jak to często w takich przypadkach bywa, muzykę otoczyła tandetna  komercja. Seria lalek marki Barbie przypominających Sakiego. Reklamy chipsów. Gum do żucia.

       Fenomen Rouvasa jest jednak niezaprzeczalny.  Tkwi również i w tym, że od sławy nie przewróciło się mu w głowie, jak również ani na chwilę nie spoczywa na laurach.  W Grecji znany jest ze swojej działalności charytatywnej. W prasie kolorowej trudno szukać informacji o romansach i skandalach. Prywatnie wiedzie spokojne życie u boku prześlicznej Kati, byłej modelki. Jeśli już pojawia się w kolorowych gazetach, to zazwyczaj u boku pięknej żony, z trójką dzieci.

     Podobnie jest w przypadku całej rodziny Rouvas, która jest bardzo znana na Korfu. Mimo ogromnej kariery Sakiego, nikt z rodziny nie zadziera nosa, przez co na wyspie są bardzo lubiani. Mama Sakiego posiada swoją restauracje i podobno robi świetne souvlaki. Restauracja „Rouvas” znajduje się również przy centrum miasta, w starej dzielnicy żydowskiej, tuż obok synagogi. Można wejść, zjeść i pogadać.

     Jeśli przeszukać YouTube, znajdzie się tam nieskończoną ilość piosenek Sakiego, na bardzo różnych poziomach, które przyznając szczerze, często ocierają się o granicę kiczu. Dla mnie jednak Rouvas jest wciąż jednym z greckich numerów jeden, jeśli chodzi o świat muzyki. Bo jeśli zdjąć całą otoczkę komercji, estradowe stroje, to zostanie dla przykładu coś takiego…

       Dowód na to, że Sakis Rouvas to wciąż przede wszystkim fenomenalny głos, piękny człowiek i to coś w oczach, co robi z niego niekwestionowaną gwiazdę.