Styl marynarski – ponadczasowa inspiracja

   Trudno wytłumaczyć fenomen tego kolorystycznego zestawienia. Biel. Granat. Czerwień. Bez względu  jaka panuje moda, czy też jakie mamy czasy, ta kolorystyczna triada zawsze  zachwyca wyrazistością, minimalistyczną elegancją i wrażeniem świeżości. Uznając zasadę, że geniusz tkwi w prostocie – osobiście uwielbiam tę kolorystyczną kombinacje.

   W te wakacje, podczas jednej z moich wycieczek dostałam dość nietypowy prezent. Była to bransoletka,  wykonana dla mnie przez czteroletniego chłopca… Przyznam, że często jej nie zakładam  – czekam na specjalną okazję… ;))) Jednak zawsze uśmiecham się, kiedy na nią popatrzę.
    Jakiś czas temu pomyślałam sobie, że skoro czterolatek może projektować własną biżuterię, to dlaczego ja miałabym nie spróbować? Od planów szybko przeszłam do akcji… 

 

    Inspiracją dla mojej biżuterii był „styl marynarski”. Trzy kolory, które go tworzą, wprost mną zawładnęły, kiedy jeszcze przed wakacjami przypadkiem weszłam do pewnej kawiarni. Całe jej wnętrze skomponowane było w bieli, granacie i czerwieni. Wyglądało to genialnie. Kawiarnia mieści się w starej latarni morskiej, w Patrze. Nazywa się „Faros”, co oznacza latarnię morską. Jej wnętrze jest okrągłe. Wszystkie ściany są przeszklone i prezentują wspaniały widok na morze.  Z jednej strony widać port, z którego odpływają statki. Po drugiej stronie jest  najdłuższy wiszący most na świecie, czyli słynny   Rion – Antirion, który łączy Peloponez z kontynentem. Polecam to miejsce każdemu, kto nawet na chwilę zjawi się w Patrze.

    Projekt biżuterii istniał już w mojej głowie. Ale projekt… projektem… Potrzebny był jeszcze ktoś, kto całość mógłby dobrze wykonać.

    Post ten jest po części przyjacielską reklamą. Niżej przedstawiamy efekty naszej pracy.  Projekt jest mojego autorstwa,  a wykonawczynią moja przyjaciółka  –  Ania  Chojak, do której również możecie się zgłaszać z najróżniejszymi pomysłami.
    Mam nadzieję, że rezultaty naszej współpracy Wam się spodobają! My obie jesteśmy bardzo zadowolone!

 ;)))
A oto blog Ani:

 http://pomyslynakolczyki.blogspot.gr

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Hej lato! Do zobaczenia już za kilka miesięcy…

    Z dnia na dzień robi się coraz chłodniej. Lekkie prześcieradło zamieniłam  na kołdrę. Dzieciaki chodzą już do szkoły, a ostatni turyści zdaje się, że właśnie  odlatują. Kończy się więc długie, gorące, greckie lato, wraz z żółknięciem liści przechodząc w jesień.  Ta zaś trwać będzie długo, by tylko na chwilę zamienić się w bezśnieżną, ale marudzącą deszczem i wiatrem   zimę. Pewnie już za kilka tygodni  wyciągnę wielką walizkę, gdzie trzymam zimowe ubrania. Moją szyję uszczypie wełniany szalik.
     Tymczasem dni szybko stają się coraz krótsze. Zmrok, który w Grecji maluje się różowo – błękitnymi pastelami, przychodzi szybciej i szybciej. Zdaje się, że nikt nie lubi braku słońca. Coraz wyraźniej zmieniają się również zapachy. Latem w powietrzu czuło się suche słońce. Teraz moje nozdrza coraz intensywniej wyczekują jednego z najbardziej charakterystycznych zapachów greckiej jesieni –  pieczonych na ulicach większych miast kasztanów. Żeby je  powąchać, gotowa jestem wybrać się do samych Aten!
    Jest to więc ostatni post z wakacyjnego cyklu. Ku mojej radości co roku wakacyjnych tematów przybywa. Tak więc cykl ten pojawi się ponownie, tym razem  wiosną, żeby pomóc Wam już w samych przygotowaniach do fenomenalnej przygody, jaką są wakacje w Grecji. Korzystając z okazji – ostatnia propozycja jak można wiązać pareo.
    Koniec pareo zaplatamy o dół  kostiumu kąpielowego na biodrach. Następnie całością się obwijamy. Drugi koniec zaplatamy gdzieś przy sznurkach od bikini. I w ten sposób  powstaje wersja maxi ;))) Do wypróbowania –  w następne wakacje!
     A już za tydzień, w  poniedziałek mam w planach wstać razem ze słońcem… Być może jeszcze nie o samym świcie, ale w następny  poniedziałkowy poranek, zapraszam na pierwszy powakacyjny post z cyklu  „Zacznij lekko poniedziałek”!
     Słonecznej jesieni!
Przeczytaj więcej…

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Greckie sandały

     Co prawda post na temat greckich sandałów był rok temu, ale… nie mogłam się powstrzymać! Myślę jednak, że damska część czytelników z wielką radością wybaczy mi to drobne  przewinienie.

       Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłam jak wyglądają greckie sandały, byłam w lekkim szoku, że zwyczajne  letnie buty mogą być aż tak piękne. Choć być może bardziej zadziwiło  mnie to, z jaką śmiałością te buty noszą Greczynki. Nie boją się najbardziej odważnych, wesołych, śmiesznych czy też wydawałoby się, trudnych do noszenia fasonów. Greczynki uwielbiają być glamour, ale robią to z umiarem i klasą. Tak jakby czerpały prostą przyjemność i frajdę z faktu, że są kobietami, używając przy tym wszystkich dostępnych kobiecych gadżetów.

     Każdego lata pedikiurzystki mają ręce pełne roboty, niezależnie od tego czy kryzys jest czy też go nie ma. Do pięknego obuwia  pasuje zadbana stopa, a na jej paznokciach koniecznie odważna czerwień, róż, pomarańcz, fiolet. Kolory zostały stworzone przecież po to, żeby czerpać z nich radość i się nimi bawić!

    Jeśli zastanawiacie się kiedy najlepiej jechać do Grecji na wakacje, podpowiem raz jeszcze – wrzesień! Temperatura nieustannie krąży w okolicach 30 stopni, a w morzu swobodnie można się kąpać. Plaże i wszelkie turystyczne miejsca, nie są już tak przeludnione. A oto decydujący argument… 50%-towe przeceny tych obuwniczych  dziełek sztuki! Jak znalazł na przyszłe lato, czyli już za kilka miesięcy ;))

   Ta para jest moim faworytem… Ale obiecałam sobie, że  przed ich kupnem  się powstrzymam. Nie jestem jednak pewna czy słowa dotrzymam, kiedy  kolejny raz torturując się będę przechodzić obok tej witryny:

     Szkoda, że nie udało mi się zdobyć większej ilości zdjęć butów na stopach ich właścicielek. Trochę trudne to wyzwanie, ale obiecuję podołać mu już w przyszłe wakacje!

    A która para Wam podoba  się najbardziej???
Przeczytaj więcej…

„Ogień z ogniem”

     Nie zdążyłam postawić ostatniej kropki w poście o tym co obecnie słychać u Sałatki, kiedy sałatkowych przygód nastąpił ciąg dalszy. W Cytrynowym Domu właśnie miała miejsce wizyta Fety, Pomidora jak i Olivki we własnej osobie. Mieszanka wybuchowa – wszyscy w komplecie… Jednak  przyznam, że na samo wspomnienie przedostatniej wizyty naszej rodzinki, przez tydzień  bolał mnie żołądek. Na szczęście, ostatecznie przeżyli wszyscy. Również i ja przetrwałam. A nowych przygód i tym razem było bez liku.

      Podczas gdy  Feta z Pomidorem już wyjechali, Olivka postanowiła zostać trochę dłużej. W tym właśnie momencie szykuje się na plaże. Krzyków, śpiewu, śmiechu i wszelakiego typu hałasu nie ma końca. Ja tymczasem, dla chwili wytchnienia zabarykadowałam się w pokoju…
    Pewnie u części Czytelników w tym miejscu pojawia się pytanie: dlaczego nie jestem na wyspie w mojej pracy?  Niestety, ale ta piękna, życiowa przygoda musiała zakończyć się znacznie wcześniej niż planowałam. Olivka również jest obecnie bezrobotna i  wakacje  spędzamy razem. Ja zwolniłam się sama,  a Olivce nie przedłużono umowy.
    -I nie jest ci przykro? – spytałam moją przyszłą szwagierkę, na wieść że musiała wyjechać ze swojej wyspy.
    -A czym tu się przejmować? Nie ta, to inna! Jedna praca jest na świecie? – Olivka wzruszyła ramionami. –Ale widzę szwagiereczko, że ty masz do tego nieco cięższe podejście… – powiedziała do mnie, widząc że jednak jest mi smutno. –Dorota! Jeszcze zdążysz się w życiu napracować. A teraz… jest jeszcze  lato! Teraz życie jest zbyt piękne, żeby czymkolwiek się przejmować. Choć, puszcze ci taką jedną piosenkę.
     Olivka jest szalona. O tym nie muszę  przypominać. Chwilę później  cały dom przepełniała pewna  piosenka. Słuchałyśmy jej razem przez dobrą godzinę, puszczając non stop, jakieś dwadzieścia kilka razy.   Jani musiał zatkać sobie uszy watą. A po tym jak Olivka nauczyła mnie tańczyć grecką wersję bellydance, stwierdziłyśmy zgodnie, że w nocy koniecznie gdzieś wychodzimy. Resztę wieczoru spędziłyśmy na układaniu sobie włosów.
     Poprawiać  humor można na najróżniejsze sposoby, ale kobiecego poczucia szczęścia nie podnosi nic  tak bardzo   jak nowa fryzura…;))
      Nowym przygodom Sałatki daję trochę odsapnąć, bo właściwie jeszcze się toczą. Tymczasem, już na dniach zapraszam na cykl dotyczący  wyspy Zakinthos. Dowiecie się z niego absolutnie wszystkiego, co dotyczy tego pięknego zakątka świata.
    Dlaczego z wyspy wróciłam aż tak wcześnie? O tym jeszcze w tym tygodniu.
    -Olivka… O  czym właściwie jest ta piosenka?
    -Ach! ty zbożna katoliczko! Gramy ją od godziny, a ty jeszcze się nie kapnęłaś?…
Ogień z ogniem

Śpiewa: Panos Kiamos
Słowa: Nikos Vaksavanelis
Muzyka: Martin Biolchev
Morze jest miłością,  łóżko jest łodzią
W czasie miłości, teraz, teraz
Ogień jest  na prześcieradle, słowa zostały zapłacone
Chce je wszystkie, wszystkie, wszystkie…
 
Ogień z ogniem, ogień z ogniem
Ogień w pocałunkach, ogień w ciele
Ogień w sercu, ogień z ogniem
Chemia powoduje wypadki, ja cię rozpalam, ty rozpalasz mnie
Ja cię chce, ty mnie chcesz, znowu i znowu
 
Miłość jest piekłem, pasji nie ma końca
Pot  spada, spada, spada
Na poduszce  widać  czerwony księżyc
Wydaje się być pijanym
Wydaje się, wydaje się ach! Wydaje się
 
Ogień z ogniem, ogień z ogniem
Ogień w pocałunkach, ogień w ciele
Ogień w sercu, ogień z ogniem
Chemia powoduje wypadki, ja cię rozpalam, ty rozpalasz mnie
Ja cię chce, ty mnie chcesz, znowu i znowu.
 
 
Przeczytaj więcej…

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Jak z letniej chusty zrobić plażową torbę? Czyli propozycja wykorzystania pareo nr 2

 

      W Grecji wciąż panują upały. Wakacyjny sezon trwa sobie w najlepsze więc i plaże są pełne. Często wybierając  się nad morze, chcemy  zabrać najróżniejsze plażowe gadżety.  Jak znalazł przydaje  się wtedy torba plażowa. Jeśli nie posiadacie takiej w swojej szafie, oto łatwy sposób jak ją  zrobić z pareo, czyli  letniej chusty.
     Kiedy usłyszałam ten instruktaż po raz pierwszy, brzmiało dość skomplikowanie. Ale jak się okazuje – nic prostszego!
Jak z letniej chusty zrobić plażową torbę? Czyli propozycja wykorzystania pareo  nr 2…
1.      Chustę o kształcie kwadratu należy równo rozłożyć na ziemi.
2.      Wiążemy  dwa przeciwległe rogi chusty.
3.      Następnie wiążemy dwa przeciwległe rogi  chusty z drugiej strony.
4.      Dwa końce chusty związane  na dole wiążemy  jeszcze raz nad górnym węzłem.
5.      Na koniec wiążemy  raz jeszcze końce chusty z górnego węzła. 
I gotowe! Teraz można już biec na plażę!  :DDD
Przeczytaj więcej…

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Jak wiązać pareo? „Na grecką boginię”, czyli propozycja nr 1

 

      Słowo pareo używane w Grecji oznacza zwiewną, letnią  chustę. Latem, przebywając na greckich plażach, nie można się bez niej obejść.  Do czego służy?  Przede wszystkim, w taką chustę można się ubrać, jeśli mamy ochotę na chwilę wyjść gdzieś poza plażę. Można się na niej położyć, zastępując  nią ręcznik. Można wkładać do niej różne rzeczy,  robiąc z pareo torbę.            

 

       No dobrze… dobrze… Nie oszukujmy się… Te letnie chusty potrafią być  przepiękne więc swoimi kolorowymi,  letnimi wzorami, przyciągają kobiece oczy i ręce. Działają  jak świecidełka na  przysłowiowe sroki.  Każda z nas takie piękne „coś” chce latem mieć i basta!  😀

 

      Jeśli  już taką chustę mamy, to można poszukać patentów   jak ją praktycznie wykorzystać. To sprytny sposób, żeby wytłumaczyć partnerowi, po co nam jest ich aż tyle?  Przedstawiam więc  trzy propozycje. Dzisiaj pierwsza z nich –  jak upiąć  pareo, jednocześnie ekspresowo przebierając się za grecką boginię?

„Na grecką boginię”, czyli propozycja wykorzystania pareo  nr 1…

 

       Ta propozycja przypadła mi do gustu najbardziej, dlatego że jest banalnie prosta, a minimalna  praca potrzebna do jej wykonania, daje naprawdę świetny efekt. Chusta, której tutaj użyłam jest bardzo długa (ma ponad 2 metry długości), ale skróciłam ją składając chustę  na pół. Wystarczy luźno się nią opasać, a następnie dwa końce związać na jednym ramieniu. I ot! Cały instruktaż.

Przyznam się szczerze… Po przestudiowaniu kilkudziesięciu sposobów wiązania pareo, była to jedna z naprawdę niewielu propozycji, która bez przypominania sobie „jak to zrobić?” została mi w głowie;))) Dosłownie kilka sekund… Gotowe! I każda z nas na plaży, prezentuje się z klasą na miarę greckiej bogini ;)))

 

 

     W propozycji nr 2, będzie jak  z chusty zrobić  letnią torbę. Ale tym zajmie się  spec od zadań specjalnych, czyli Jani. O  tym już w najbliższym  czasie!

 

      Pozdrawiam i uciekam  na plażę! 😀

 

 

Sezon na figi trwa

 

 

     Podczas gdy w Polsce trwa  sezon na  czereśnie, jagody  i maliny; w gorącym, greckim słońcu wygrzewają się figi. Właśnie teraz są najsłodsze, najbardziej miękkie i soczyste. Można rwać i jeść prosto z drzewa, a figowych drzew  w Grecji nie brakuje.

Drzewo figowe

      Figi są teraz tak miękkie, że nie warto  tracić czasu na ich obieranie. Wystarczy umyć, rozerwać palcami od środka i połykać niemalże w całości. Ja tak właśnie  robię  i po zjedzeniu tego przesłodkiego owocu, nic nie zostaje:))

 

 

 

Przeczytaj więcej…

https://salatkapogreckuwpodrozy.pl/blog/2012/06/04/z-cyklu-zacznij-lekko-poniedzialek-jak-wlasciwie-w-naturze-wygladaja-kapary-poniedzialek-4-czerwca-2012/

https://salatkapogreckuwpodrozy.pl/blog/2013/02/20/zakwitly-drzewa-migdalowe-sroda-20-lutego-2013/

 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Jak pachną kwiaty cytryny?

 

      Nie potrzeba żadnego odświeżacza powietrza. Wystarczy lekko uchylić okno. Właśnie teraz w Grecji kwitną kwiaty cytryny. My należymy do szczególnych szczęściarzy, bowiem w naszym ogrodzie rosną aż trzy drzewa cytrynowe.

 

     Drzewa cytrynowe przez cały rok stanowią piękną ozdobę. Są zielone przez 12 miesięcy w roku, ich liście są mięsiste i błyszczące. A kiedy na drzewach pojawiają się owoce, wyglądają jak bombki bożonarodzeniowe.

 

      Jak jednak pachną kwiaty cytryny? Pomyślicie pewnie, że cytryną! Nie do końca, bo ten zapach jest trochę bardziej skomplikowany. Pączki tych kwiatów są lekko różowe. A kiedy rozkwitają, stają się białe. Ich zapach jest niezwykle orzeźwiający i wydaje mi się, że może kojąco działać na migrenowy ból głowy. Ten zapach  jest jak bardzo udana kompozycja, przede wszystkim jaśminu, po drugie zielonej herbaty. Dopiero gdzieś w tle, jako trzeci składnik, wyłania się zapach powstającej powoli cytryny.

 

 

Przeczytaj więcej…

Olivka radzi – jak postępować z facetami?: https://salatkapogreckuwpodrozy.pl/blog/2011/12/19/olivka-radzi-jak-postepowac-z-facetami-poniedzialek-19-grudnia-2011/

 

 

 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Grecy lubią stare samochody… poniedziałek, 1 kwietnia 2013

 
 
    Witam wszystkich świątecznie! Być może zastanawiacie się, dlaczego mimo Świąt Wielkanocnych, na Sałatce nie ma niczego świątecznego? A przecież   ja uwielbiam obchodzić każde, najmniejsze święto. Tak na marginesie, 16 kwietnia jest Dzień Sapera… Właśnie drapie się po głowie jak ten dzień świętować…? :))) Wracając do tematu… W tym roku Wielkanoc w Grecji jest dość późno, ponieważ przypada na sam koniec kwietnia. Tak więc na malowanie pisanek mam jeszcze prawie miesiąc!
 
     Tych, którzy właśnie teraz są zainteresowani tematem greckiej Wielkanocy, zapraszam do przeczytania postów z ubiegłego roku:
 
 
 
 
 
 
     Na ten poniedziałek – temat z zupełnie innej beczki. Będą bowiem samochody! Równie piękne, co przede wszystkim stare. Na samochodach znam się tak samo jak na polityce. Czyli – wcale! Rozróżniam je jak typowa kobieta – wyłącznie po kolorze! Tak więc tym razem oszczędzę wszystkim „profesjonalnego” komentarza :))
 
 
    Po greckich drogach jeździ wiele prześlicznych, starych i przeważnie niezwykle zadbanych wehikułów. Naprawdę, aż miło jest popatrzeć na te samochody oraz  ich kierowców, na których czołach tłustym drukiem jest napisane: „mój samochód to moja pasja!”.
 
 
    Mam nadzieję, że zdjęcia Wam się spodobają! Czy mielibyście ochotę się jednym z nich  przejechać?
    Pozdrawiam!
 
 
 

Ręka do góry – kto ma ochotę przejechać się czymś takim?


W Grecji szczególnie dużo jest tych właśnie   Citroenów. I uwaga! One bardzo sprawnie   jeżdżą! Mniejsza o szybkość – przyjemność z jazdy takim samochodem, musi być niesamowita…
 


I w końcu mój ulubiony! Nie mam pojęcia jaka to marka… Może ktoś podpowie? Niestety zdjęcie nie jest zbyt wyraźne, bo jak widać, było  ciemno. Ale już światła przednie mówią same za siebie. Dla mnie taki samochód to  marzenie!
 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – KORRES – kosmetyki, które pachną Grecją (cz. 2/2)… poniedziałek, 18 marca 2013

 
 
 
       CZĘŚĆ 1/2
 
 
       Firma Korres[1]ma obecnie 17 lat.  Jest to najbardziej rozpoznawalna kosmetyczna marka  Grecji, której produkty dostępne są właściwie w każdej części świata. 17 lat na stworzenie kosmetycznego imperium (dziś można już tak o Korres powiedzieć), to dość mało. Jak więc udało się to zrobić?
 
    Kosmetyki od Korresa są grecką dumą i znaleźć  można je w każdej damskiej kosmetyczce w Grecji. Gdzie można je dostać? Nigdy nie w marketach, ani w drogeriach. Kupić je można w aptekach. Półki z kremami, szamponami, balsamami, czy też zestawami do makijażu  Korresaznajdują się w każdej, nawet najbardziej niepozornej aptece. Ponieważ w Grecji sklepy często czynne są do 14, po tej godzinie czasem nie można kupić już niczego. Ale  zawsze przecież w okolicy znajdować się musi  apteka całodobowa. Więc między innymi  krem z dzikiej róży marki  Korres,w Grecji można dostać dokładnie wszędzie, o każdej porze dnia i nocy!
 
 
     Co prawda firma narodziła się w 1996 roku, ale jej spektakularny sukces poprzedziły inne wydarzenia. Młody Giorgos Korres był  synem farmaceutki i już jako ośmioletnie dziecko,  na zapleczu apteki gdzie pracowała jego mama, bawił się łącząc ze sobą najróżniejsze składniki. Podobno, któregoś dnia powiedział do sprzedającej leki mamy: „kiedyś   sam zrobię krem do twarzy”. Ci, którzy to słyszeli mogli się tylko uśmiechnąć. Ale mały Giorgos słowa dotrzymał. Kilkanaście lat później, spod dłoni młodego, szalenie zdolnego i jeszcze bardziej ambitnego farmaceuty wyszedł bestseller firmy, czyli wcześniej wspomniany krem do twarzy z dzikiej róży.Uwielbiają go kobiety w niemalże każdej części świata.
 
 
   Giorgos Korres od zawsze interesował się ziołami, szczególnie tymi które spotkać można w Grecji. Jego ideą było tworzyć kosmetyki, których składniki będą naturalne. I tak jest rzeczywiście, bowiem to co zawarte jest w opakowaniach podpisanych nazwiskiem  Korres to od 80% do 95% – sama natura. Korres stawia również na wspieranie greckich rolników, zielarzy, społeczności małych wiosek i miasteczek. To często dzięki ich wiedzy i dzięki ich  produktom, każda tubka kremu pachnie  Grecją.
 
    Kultowy już krem z dzikiej róży jest numerem jeden. Nie można jednak zapomnieć, że wszystko zaczęło się nie od kremu, ale od syropu. Tak jest! Syrop Korresa  świetnie sprzedaje się do dzisiaj. Jego pierwowzorem jest syrop autorstwa dziadka Giorgosa, który mieszkał na wyspie  Naksos. Syrop jest połączeniem miodu i anyżu, a inspiracją do jego stworzenia był  słynny w Grecji napitek tzw. rakomelo.
 
   Giorgos Korres nie działa sam. Jego żona Lena też jest farmaceutką i również ona przyczynia się do sukcesu firmy. Lena jest autorką pierwszego na świecie kosmetyku, opartego  na jadalnym jogurcie. Jogurtowy żel chłodzący podobno robi furorę szczególnie latem.
 
 
 
   
     Od kiedy można mówić o światowym sukcesie firmy? Już  od 1999 roku. Wszystko zaczęło się zupełnie przypadkiem. Pewien amerykański biznesmen spędzał swoje wakacje na Krecie. Potrzebował czegoś z apteki i  natknął się na któryś  z kremów.  Zachwycony produktami, zaproponował Korresowi współpracę, a  dalej można już mówić o typowym efekcie domino.
 
 
    Prócz naturalnych składników, ciągłych badań greckiej przyrody – w szczególności ziół oraz wspierania niewielkich, greckich społeczności, firma stawia również na design. Logo  widać już z daleka, a opakowań nie da się przeoczyć. Design opakowań kosmetykówKorresa charakteryzuje się prostotą. Wykorzystywane motywy są  jakby żywcem wyjęte z natury: kora drzewa, płatki kwiatów, trawa czy gałęzie. Charakterystyczne są również zdecydowane, wyraziste kolory. Aż miło jest mieć  taki kosmetyk  w swojej łazience.
 
    Co jest więc sednem sukcesu tej najsłynniejszej kosmetycznej, greckiej marki? Są to przede wszystkim trzy składniki: wielka pasja, mądre wykorzystywanie  dobrodziejstw natury, dbałość o każdy detal i każdego potencjalnego klienta.
 
 
Lena i Giorgos Korres
źródło: korres.com
 
 
 
 
Przeczytaj więcej…

 


[1] Jak przeczytać nazwę Korres? Tak samo jak się ją piszę, akcentując jedynie „e”.