Cykl wakacyjny – czas najwyższy zacząć! Jak dbać o siebie podczas sezonowej pracy w Grecji?… poniedziałek, 1 czerwca 2015

     Jak co roku, na przełomie maja i czerwca, na całe lato znikają z Sałatki posty z cyklu „Zacznij lekko poniedziałek”, by ustąpić miejsca postom wakacyjnym, które również pojawiać się będą zawsze co dwa tygodnie i zawsze w poniedziałki.

    Dzisiaj pierwszy z nich! Ale trochę z innej strony… Tym razem z myślą o wszystkich tych, którzy do Grecji na wakacje nie jadą po to by odpocząć, ale po to by pracować.

    Kto w Elladzie przepracował choć jeden sezon, wie z czym to się je… Praca w sezonie letnim tylko z pozoru wydaje się lekka, łatwa i przyjemna. Rzeczywistość czasem jest zatrważająca. Bywa, że ludzie pracują nawet i do 12, 15 godzin, dzień w dzień, przez kilka miesięcy, bez nawet dnia przerwy. Na koniec września modlą się, żeby tylko skończyć, wrócić do domu i się zresetować. W tym miejscu zacytuję słowa mojego taty, który zawsze mi powtarzał:  „Zajechać się w robocie, to nie jest żadna sztuka. Pracować trzeba, wcale nie ciężko, a… mądrze!”

    Ja mam to ogromne szczęście, że sama jestem sobie szefem i nie mam nikogo nad głową. Mój czas i godziny pracy reguluję więc sama. Mimo tego, mniej więcej od czerwca do końca września, również pracuje prawie codziennie, bywa że i po 15 godzin.

    W ubiegłym sezonie taki rytm pracy był dla mnie szokiem. Do samego końca  miałam jednak  szczery uśmiech na twarzy, bo lubię to co robię, uwielbiam Korfu, a na dodatek wiem, że pracuje dla siebie. Ale w zachowaniu dobrej kondycji pomogło mi coś jeszcze. Kilka złotych zasad, które udało mi się wypracować gdzieś w okolicach środka sezonu.

    Tego lata, mój system postanowiłam jeszcze ulepszyć, żeby czuć się możliwie jak najlepiej.  Dlatego już od kilku dni nad moim biurkiem wisi kartka z 20 zasadami, które przestrzegam każdego jednego dnia.

    Moim celem jest nie tylko praca i rozwój naszej firmy. Na pierwszym miejscu stawiam zdrowie. Fizyczne jak i psychiczne. Bo kiedy w tym temacie jest ok, wszystko inne idzie dobrze! Oto i moje zasady.

CO ROBIĘ DLA SWOJEGO CIAŁA…

  1. Pierwsze i dla mnie absolutnie najważniejsze. Codziennie jem trzy pełne, zdrowe posiłki.
  2. Większość osób, które pracują w turystyce je w restauracjach i  tawernach. Świetny obiad podany na tacy jest przemiłym elementem codzienności. Ale ogromnie ważne jest by pamiętać również o zdrowych, sycących  śniadaniach i kolacjach.
  3. Mniej więcej do południa mam już zjedzony jakiś owoc. Obojętnie jaki, byle do południa! Jeśli nie owoc, to koniecznie jakaś zdrowa przekąska. Może być to garść orzechów, albo fajna kanapka.
  4. Cola, Fanta, Sprite… Nie! Nie! I raz jeszcze nie! Ze słodkich napojów gazowanych wyleczyłam się całkowicie. Zdaje się, że mija już rok odkąd ostatni raz napiłam się coli. Absolutnie mi jej nie brakuje.
  5. Miejsce napojów gazowanych, zajmuje u mnie czysta woda. Czasem wkładam do szklanki plaster cytryny, imbiru i kilka listków mięty. Takie smakowe połączenie na lato jest naprawdę fenomenalne!
  6. Nie wychodzę na zewnątrz bez filtra 50 spf, który znajduje się przede wszystkim na mojej twarzy i właściwie prawie na całym ciele. Zazwyczaj jest tak, że pod koniec września moja skóra jest bielsza niż skóra każdego turysty, który spędza na Korfu więcej niż pięć dni. Filtry słoneczne są dla mnie super ważne! Ale o tym – w jednym z kolejnych wakacyjnych postów.
  7. Podczas sezonu największy problem to czas. Czasu po prostu nie ma, a przez to śpi się znacznie mniej. Przynajmniej raz w tygodniu, wybieram jeden najbardziej luźny dzień. Zostawiam wtedy wszystko i idę spać o 23.
  8. Pamiętam o moim codziennym zestawie ćwiczeń! Co najmniej raz w tygodniu idę dodatkowo pobiegać, albo popływać.
  9. Stawiam na jak najlepsze buty. Dla mnie ideałem są kultowe już Birkenstocki. Nie ma po prostu lepszych butów na długie, całodzienne trasy.
  10. Zamieniłam torbę na ramieniu na plecak. Kręgosłup podziękował  mi za to od razu! Od teraz mam dwa ukochane plecaki. Jeden sportowy, a drugi bardziej elegancki. Nigdy się z nimi nie rozstaje!

CO ROBIĘ DLA SWOJEJ PSYCHIKI…

  1. Pamiętam, że zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Zdrowie moje i innych. Jest to główna zasada, którą kieruję się w mojej pracy.
  2. Nad moim łóżkiem wisi „mapa marzeń”. Co to jest? To taka spora kartka, na której poprzyklejane są różne obrazki. Rzeczy, wydarzenia, uczucia, o których marzę i które osiągnę dzięki tej pracy. Kiedy  pojawia się cięższy moment, wystarczy jak tylko zerknę na to co jest na „mapie marzeń” i od razu robi się o niebo lepiej!
  3. Codziennie kontaktuje się z moją rodziną lub przyjaciółmi niezwiązanymi z pracą. To daje mi możliwość zdrowego zdystansowana się do tego, co dzieje się wokoło.
  4. Pamiętam o takich drobnych przyjemnościach, które robię dla siebie sama. Świetna kawa wypita ze spokojem. Przejrzenie jakiejś babskiej gazety, albo powolny, spacer zupełnie bez celu.
  5. Raz w tygodniu oglądam komedię. I już mam przygotowany cały zestaw pozytywnych  filmów na lato!
  6. Kiedy tylko pojawia się jakiś problem, pierwsze co robię to… głęboko oddycham. Dopiero po kilku głębokich wdechach przystępuję do akcji.
  7. Przed snem czytam. Moim ideałem jest pół godziny, ale czasami oczy same się zamykają. Ważne dla mnie by przed snem wyczyścić, uspokoić umysł właśnie dzięki czytaniu.
  8. Nie mówię nic złego na kolegów z pracy. Cokolwiek by się nie działo. Unikam rozmów, takich w których się kogoś obgaduje. To jest tak prosta zasada, a niesamowicie zmienia atmosferę pracy.
  9. Medytuję. Tak jest! Zatrzymuje się w biegu, choć na dwie, trzy minuty, by rozejrzeć się dookoła. Popatrzeć na morze. Wsłuchać w szum drzew. Powąchać coś co ładnie pachnie. I tak po prostu wyluzować.
  10. Doceniam to co mam. To ostatnie przyszło do mnie naturalnie, bo przecież z naszą firmą zaczynaliśmy zupełnie od zera. Ja po prostu niesamowicie się cieszę, że mogę mieszkać na Korfu. Że ludziom na wycieczkach tak się podoba. Że mogę pracować, zarabiać, iść do przodu, przebywając jednocześnie w fantastycznym zespole pracujących tu ludzi. Naprawdę,  każdego dnia jestem  wdzięczna za to wszystko co tu mam…

 

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – W Grecji powoli kończy się lato… poniedziałek, 22 września 2014

     Powoli kończy się przepiękne, greckie lato, przechodząc w nie mniej uroczą jesień. Wieczory stają się coraz chłodniejsze, tak że trzeba pamiętać o swetrze. Zmieniają się kolory. Z dnia na dzień stają się  bardziej rozmyte, pastelowe. Dziś wracając z miasta, znalazłam trzy lśniące w trawie kasztany. Manekiny w sklepowych witrynach ubierają się coraz cieplej. A dzieciaki, te  dawno poszły już do szkoły. W Grecji rozpoczyna się  czas przepięknej jesieni.

    -Ile razy kąpałaś się tego lata? Bo ja 97! Czyli raz albo nawet i dwa razy dziennie. – powiedziała  Elpida, moja sąsiadka – lat dziesięć.

   -Tak dokładnie liczyłaś?

   -Tak, zawsze sobie wszystko liczymy.

   -Wiesz, wstyd się przyznać… Tego lata kąpałam się tylko dwa razy…

   -Uuu… Kiepski wynik. A ile razy tego lata jadłaś lody? Bo ja 86!

   -Z tym będzie ciężej, bo lodów na całe szczęście zjadłam więcej… Ale nie liczyłam… Nie miałam pojęcia Elpida, że trzeba.

   -To w przyszłym roku musisz pamiętać, żeby wszystko dokładnie przeliczyć! – wykrzyknęła pędząc w tylko sobie znanym kierunku.

   -Ok.! W przyszłym roku to już na pewno będę pamiętać!

    Obiecałam sobie, że  przyszłego lata może   nie tyle pobije  rekordy Elpidy, ale na pewno też będę dokładnie liczyć.

 B

    A jak sprawa wygląda u Was? Ile razy kąpaliście się tego lata i ile  razy jedliście  lody? Z czym kojarzą się Wam wakacje? Dla mnie tegoroczne lato było najbardziej pracowite ze wszystkich jakie pamiętam. Ale jednocześnie, było jednym z najpiękniejszych.

       Jest to już ostatni w tym roku post z cyklu „Jadę do Grecji na wakacje”. Kolejne wydanie – już od drugiej połowy maja. Tymczasem, w miejsce letniego cyklu powrócą „Lekkie poniedziałki”. Pierwszy post – już za dwa tygodnie. Na zakończenie tegorocznego cyklu, kilka zdjęć z mojego lata. Jak pewnie się domyślacie, większość pod nazwą Korfu… Korfu… Korfu…

G J L Ł M N

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Grecki fenomen niemieckich butów… poniedziałek, 8 września 2014

         Co prawda żaden inny but nie jest w stanie doścignąć urody greckich sandałków. Jednak te drugie  nie nadają się do intensywnego, całodniowego chodzenia. Greczynki mają głowy na karkach i do typowego „biegania po mieście”, pracy czy też na długie wycieczki lub spacery wybierają jedne z najpopularniejszych niemieckich butów – słynne Birkenstocki.

      Ilość  tych butów chodzących po greckich ulicach, przykuła moją uwagę kiedy tylko pierwszy raz przyjechałam do Ellady. Pomyślałam, że jeśli są tak popularne, to zdaje się muszą być co najmniej wygodne. Wypatrzyłam sklep gdzie je sprzedają. Wyszukałam najpopularniejszy i najbardziej klasyczny damski model – „Gizeh”. Poprosiłam o mój numer. Włożyłam na stopę i … mimo bardzo wysokiej ceny, postanowiłam że już ich nie zdejmuje. Co prawda mój portfel nagle schudł, ale stopy… Moje stopy były, są i jeszcze długo będą – dosłownie w siódmym niebie!

     Jeśli Birkenstock robi buty od 240 lat, to zdaje się – wie jak do tego się zabrać. Od trzech lat nie rozstaje się z moimi ukochanymi, niemieckimi sandałami. Nie wyobrażam sobie bez nich lata,  bieganiny po mieście, plażach, muzeach, sklepach czy też zabytkach. Bez dwóch zdań, były to świetnie zainwestowane pieniądze.

     Nie wiem co musiałoby się stać, by zniszczyć, czy też schodzić te buty, bo wydają się być odporne dosłownie na wszystko. Powoli jednak, po trzech latach chodzenia  w nich w sezonie wiosenno – letnim prawie codziennie(!), planuje kupno identycznych, tyle że nowych. Idealne buty do tego by przejść całą Grecję;)))

www.birkenstock.com

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Moje ulubione greckie śniadanie latem… poniedziałek, 25 sierpnia 2014

     1

      Takie śniadanie mogłabym latem jeść prawie codziennie. Dojrzałe, soczyste brzoskwinie, które właśnie teraz(!) smakują najlepiej. Kilka łyżek gęstego jogurtu greckiego. Płatki owsiane. Garść migdałów. I spotkanie z blenderem;))) Konsystencja całości powinna być taka, że łyżka postawiona pionowo stoi w miejscu, a dopiero po chwili powoli opada. Właśnie wtedy jest idealnie!

2

     3

    Greckie brzoskwinie, to latem mój ulubiony owoc. Absolutnie je uwielbiam! Propozycji śniadaniowych już dawno nie było, więc teraz tę zaległość nadrabiam. A jakie są Wasze śniadaniowe propozycje na lato? O tym, że uwielbiam śniadania chyba nie muszę przypominać ;))) Dlatego z niecierpliwością czekam na Wasze inspiracje w komentarzach!

4

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Dlaczego nie można do końca ufać książkowym przewodnikom?… poniedziałek, 11 sierpnia 2014

      Moja przygoda z Elladą zaczęła się już 8 lat temu, kiedy to w ramach stypendium  Sokratesa zupełnym przypadkiem, trafiłam  na wyspę Lesbos. Wtedy jeszcze nie miałam o Grecji zielonego pojęcia. Był to mój pierwszy wyjazd do Ellady  i postanowiłam się do niego jak najlepiej przygotować. Kupiłam prześliczny, kolorowy przewodnik, zaopatrzony w mnóstwo zdjęć, na które uwielbiałam patrzeć. Nie wszystko jednak złoto co się świeci. Kilka razy przez ten właśnie przewodnik wpakowałam się w niezłe kłopoty…

 prze

W GRECJI NAWET ZIMĄ JEST CIEPŁO…

     Jest to jeden z największych mitów dotyczących Grecji. W przewodnikach  jest napisane, że zimą temperatura wynosi około 10 – 15 stopni. No cóż… Jest to prawda. Ale trzeba zaznaczyć, że szczególnie  na wyspach jest niesamowicie wilgotno, pada, wieje, a w mieszkaniach nie ma ogrzewania centralnego.

     Kiedy przeczytałam, że w Grecji zimą temperatura potrafi wynosić  15 stopni, nawet nie spakowałam  zimowych butów czy też  kurtki. Pomyślałam że w zupełności wystarczą mi jedynie  dwa swetry. Przyszedł listopad… Mimo, że rzeczywiście termometr wskazywał czasem i 15 stopni, wiało, padało, było przeraźliwie wilgotno. Moje dwa swetry zakładałam jeden na drugi. A pod koniec listopada musiałam wybrać się na wielkie, odzieżowe zakupy.

W GRECJI WSZĘDZIE MOŻNA SIĘ TARGOWAĆ…

     Pamiętam jak dziś słowa z owego przewodnika: „Grecy uwielbiają się targować! Targować można się wszędzie, nawet i w taksówkach.” Niestety, postanowiłam wykorzystać tę informację. Dziś kiedy o tym myślę, to nasuwają mi się słowa: „na Boga… kto pisał ten przewodnik?!”.

     Chwilę po tym, jak wylądował mój samolot na Lesbos, weszłam do taksówki. Powiedziałam gdzie chcę jechać i spytałam o cenę. Niestety, mając w głowie informację z przewodnika – zaczęłam się targować… Na początku taksówkarz był zupełnie zbity z tropu. Kiedy doszedł do siebie…  cud, że uszłam z życiem!

W GRECJI WSZĘDZIE DOJEDZIE SIĘ STOPEM…

    Na wyspie Lesbos, na której studiowaliśmy wraz z grupą zwariowanych sokratesowców  z południa, wszędzie jeździliśmy stopem. Komunikacja miejska nie działała, a nasz akademik oddalony był od uniwersytetu o 5 kilometrów. Informacja o tym, że w Grecji wszędzie dojedzie się stopem,  również pojawiła się w moim osobliwym przewodniku.

     Pewnego dnia na zajęcia musiałam jechać jednak sama. Postanowiłam znów złapać stopa. Żaden przewodnik nie mógł przewidzieć, że zatrzyma się stary, rozklekotany wan, w którym siedziało pięciu jadących do pracy Albańczyków. Nie lubię utrwalać stereotypów, jednak na taki widok oblał mnie zimny pot. Na zajęcia dojechałam, ale… nigdy więcej nie zdecydowałam się jechać już żadnym stopem…

 

A czy Wy macie jakieś przygody związane z informacjami z przewodników? Piszcie koniecznie w komentarzach!

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Przewodnikowe ABC. Czyli jak merytorycznie przygotować się do podróży po Grecji… poniedziałek, 28 lipca 2014

    Każdą moją podróż w najróżniejsze greckie zakątki, zaczynam przygotowywać jak najwcześniej tylko mogę. Uwielbiam  czytać przewodniki. Przeglądać najróżniejsze strony internetowe. Dowiadywać się o danym miejscu możliwie jak najwięcej. Taki proces przygotowywania się powoduje, że sama podróż zaczyna się na długo przed zamknięciem drzwi od domu.

 

Jak najlepiej merytorycznie przygotować się do podróży po Grecji? Oto i moje „przewodnikowe ABC”!

 

A. PRZEWODNIK OGÓLNY PO GRECJI. Poszukiwania informacji o danym miejscu  zawsze zaczynam od mojego wielkiego przewodnika po Grecji „Globar” PWN. Jest w nim wszystko co najbardziej ogólne i najpotrzebniejsze. To typowy przewodnik typu „cegła”, w którym nie ma obrazków, a wszystko zapisane jest drobnym maczkiem, na bardzo cienkich kartkach. Niestety, ale nie ufam kolorowym, ładnym przewodnikom z dużą ilością zdjęć. Owszem – inspirują. Inspiracja, inspiracją, ale w przygotowaniach do podróży, ja stawiam przede wszystkim na rzetelną informację. W tym aspekcie przewodnik „Globar” sprawdza się  idealnie.

B. PRZEWODNIK PO DANEJ CZĘŚCI GRECJI. Każdy kto szukał przewodnika po określonej greckiej wyspie, czy też regionie, wie jaki jest z tym problem. Ilość polskich przewodników po Grecji, jest naprawdę mała. Jeśli już są, to często są bardzo ogólnikowe. Na szczęście na prawie każdej greckiej wyspie, można kupić przewodniki po danym miejscu, w polskiej wersji językowej. Takie przewodniki, pomimo że ich polskie tłumaczenia pozostawiają wiele do życzenia, są naprawdę najlepsze. Ale co jeśli chcielibyśmy mieć taki przewodnik jeszcze przed wyjazdem do Ellady? Radzę przeszukać Allegro! Często powracający już z Grecji turyści, sprzedają je za symboliczną cenę na aukcjach. W taki właśnie sposób często jeszcze przed wyjazdem udaje mi się zdobyć prawdziwe przewodnikowe perełki.

C. INTERNET.  Choć zawsze bardziej ufam temu co zapisane jest na papierze, internet jest  rewelacyjnym źródłem dodatkowych informacji. Liczba blogów poświęconych  samej Grcji  jest niezliczona. Informacje zawarte na blogach, czy też forach, potrafią być niesamowicie przydatne.  Są również zawsze aktualne.

D. FILMY. Jeśli jeszcze  przed waszą podróżą do Ellady, macie ochotę poczuć atmosferę danego miejsca, warto sprawdzić, czy w miejscu do którego się udajecie nie kręcony był jakiś film. Znanych filmów, których akcja toczy się w Grecji jest naprawdę wiele. Oto kilka ważniejszych przykładów:

Korfu: „James Bond. Tylko dla twoich oczu”, Skiathos: „Mamma mia!”, Kreta: „Grek Zorba”, Amorgos: „Wielki błękit”, Kefalonia: „Kapitan Corelli”, Meteory: „James Bond. Tylko dla twoich oczu”.

Jeśli znacie jeszcze inne filmy z Grecją w tle –  koniecznie napiszcie w komentarzach!

E. MIEJSCOWI. Zawsze, ale to zawsze pytajcie się ludzi, którzy mieszkają w danym miejscu co warto zobaczyć, gdzie warto jechać, gdzie zjeść,  gdzie udać się na plażę. Grecy są bardzo gadatliwi i takie doradzanie to dla nich sama przyjemność. Mogą przekazać wam informacje, o jakich nie piszą w żadnym przewodniku. A być może odkryjecie przy tym coś zupełnie nowego…

 

        Zazwyczaj po takim przygotowaniu, jadąc w dane miejsce czuje się jakbym już tam kiedyś była. Konfrontacja swoich wyobrażeń z rzeczywistością, potrafi być również szalenie ciekawa.

       Dlaczego jednak do niektórych informacji zawartych w przewodnikach, trzeba zachować  zdrowy dystans? Hmmm… Mam w zanadrzu kilka ciekawych przewodnikowych anegdot, po których przestałam ufać wszystkiemu co piszą… Ale o tym już w następnym poście z wakacyjnego cyklu. Do przeczytania za dwa tygodnie!

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Mrożony jogurt… poniedziałek, 14 lipca 2014

   

    Mniam! Mniam!! Mniam!!! Mrożony jogurt z najróżniejszymi syropami i posypkami to jedna z najsmaczniejszych rzeczy  letnich miesięcy w Grecji. Zachęca przede wszystkim wielki wybór  wszelakiego typu dodatków, które każdy komponuje sobie sam. Wzrok przyciągają kolory posypek i syropów.

33 44

     Nie mam pojęcia, czy taka wersja mrożonego jogurtu  jest zdrowa. Jeśli nie, to wcale nie chcę o tym wiedzieć! ;))  Jak dla mnie wygląda fantastycznie, a smakuje jeszcze lepiej. Jeśli udajecie się do Grecji latem, koniecznie spróbujcie mrożonego jogurtu, w swojej własnej wersji!

66

 

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Moje letnie kosmetyki… poniedziałek, 30 czerwca 2014

   

   

     Myślę, że te najmilsze, acz zwyczajne i zupełnie codzienne przyjemności możemy dać sobie jedynie my sami. Dla mnie jedną z nich jest dbanie o moją skórę. Pewnie  męskiej części czytelników wyda się to co najmniej dziwne, ale przeważająca część kobiet mnie zrozumie. Po ciężkim dniu uwielbiam na dobre dwa, trzy kwadranse zawłaszczyć sobie łazienkę, żeby spokojnie wykonać peeling, nałożyć maseczkę, a później wetrzeć w skórę ulubiony  olejek.  W tym momencie coś czuję, że wszyscy  panowie właśnie przerwali czytanie. Zdaje się, że zostałyśmy jedynie w babskim gronie;)))  I tak wracając do myśli przewodniej… Kiedy budzę się wczesnym rankiem, czując że moja skóra jest miękka jak u niemowlaka, nawilżona i pachnąca… Jak zwykle nie chce mi się wstawać,  ale mimo to – dzień zaczyna się cudownie!

 

Oto  i moja kosmetyczna siódemka, bez której nie wyobrażam sobie lata!

A jakie są Wasze ulubione kosmetyki czy też  zabiegi, które stosujecie wyłącznie latem??? Piszcie koniecznie w komentarzach!!!

KREM Z FILTREM DO TWARZY

Spędzając lato w Grecji, absolutnie nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez kremu z filtrem na twarzy. W moim przypadku w grę wchodzi tylko i wyłącznie krem z najwyższym filtrem dostępnym w Europie. Letnie słońce w Grecji ma niesłychanie silną moc, tak więc nawet filtr 50spf  nie zawsze sobie z nim radzi. Mimo, że opalona twarz wygląda ładnie, wciąż mam w głowie  myśl, że tylko dzięki takiej ochronie znacznie opóźniam proces starzenia się skóry. Jaki krem sprawdza się u mnie najlepiej? Kto raz spróbuje osławionego  już „Capital Soleil”   Vichy 50spf, ten  raczej nie sięgnie po nic innego. Pod wieloma rekomendacjami tego kremu, podpisuję się obiema rękami!

KREM Z FILTREM DO CIAŁA

Wyjście z domu w sezonie letnim, zajmuje mi trochę więcej czasu niż zwykle. Dość restrykcyjnie pamiętam by posmarować wszystkie odkryte części ciała. Pewnie pomyślicie, że jestem maniaczką kremów z filtrem? Przyznaje bez bicia… Tak! Jestem;))) Wystarczyło bowiem przejść się kilka razy po mieście bez zabezpieczenia na skórze, by wrócić do domu z poparzeniem, a pod koniec lata wyglądać jak zebra. Greckie słońce, tym bardziej jeśli przebywa się nad morzem,  i tak przebija się przez filtr 50spf, ale to dzięki niemu pod koniec września moja skóra jest ładnie i przede wszystkim zdrowo opalona.  Ponieważ ubranie chroni naszą skórę podobnie jak filtr 6spf  (czyli bardzo mało), pamiętam by posmarować również większe pieprzyki i  niepokojące zmiany skórne, których tej zimy mam zamiar definitywnie  się pozbyć. Jaki wg mnie jest najlepszy krem do opalania? Już trzeci rok używam tylko i wyłącznie fenomenalnego kremu z Korres 50spf z dodatkiem jadalnego jogurtu. To jeden z najlepszych produktów autorstwa tej greckiej marki. Prócz tego, że świetnie działa, pachnie obłędnie i wiele osób czując jego zapach,  często pyta się co to za perfumy;)))

Więcej na ten temat przeczytasz TU i jeszcze TUTAJ!

PEELING DO CIAŁA

Jeśli codziennie wsmarowuje się  warstwę kremu do opalania, po kilku dniach na skórze tworzy  się nieprzyjemna warstwa, tego co nie zostaje zmyte. Dlatego podstawą mojej letniej pielęgnacji skóry jest porządny peeling całego ciała, wykonywany mniej więcej dwa razy w tygodniu. Jaki peeling wybieram? Najbardziej naturalny, najlepiej beż żadnych domieszek zapachowych. Jego zadaniem jest tylko zmyć warstwy kremów oraz zedrzeć stary naskórek.  I tak dla  przykładu: Clean Skin peeling oliwkowy.

SZORSTKI RĘCZNIK

Pomaga w tym, by peeling  ciała  był jeszcze skuteczniejszy. Takie ręczniczki działają na tej samej zasadzie co rękawiczki do peelingu. W moim przypadku  lepiej sprawdza się jednak ręcznik, ponieważ jest łatwiejszy  w użyciu i utrzymaniu czystości. Najlepsze i najbardziej popularne, są ręczniki lub też rękawiczki dostępne w The Body Shop.

OLEJ Z KOKOSA

Co prawda niektórzy używają go w kuchni, ale w moim przypadku najlepiej sprawdza się, kiedy po wieczornym peelingu wędruje  prosto na skórę. Sto procent natury. Bez żadnej parafiny. Nawilża bajecznie. Szybko się wchłania. I co ważne… jak dla mnie pachnie obłędnie! Od czasu kiedy zaczęłam stosować najzwyklejszy olej kokosowy, zapach kokosu zawsze kojarzy mi się z  gorącym, greckim latem.

ENZYMATYCZNY PEELING DO SKÓRY

Podobno peelingi mechaniczne do twarzy często potrafią zdziałać więcej szkód niż pożytku. Skóra twarzy potrzebuje przede wszystkim delikatności. Dlatego ja wybieram jedynie  peelingi enzymatyczne. Jednym z moich ulubionych, również 100% naturalnych, jest bardzo popularny  peeling enzymatyczny dostępny na stronie Biochemia Urody. Świetny, naturalny kosmetyk za jedyne kilka złotych.

OLEJEK DO CIAŁA Z DROBINKAMI ZŁOTA

Ten kosmetyk, to taka moja letnia fanaberia. Co prawda nie jest mi niezbędny, a  i bez niego wyobrażam sobie dalsze bytowanie… mimo to, uwielbiam ten olejek! Kilka muśnięć na skórę tym złotym cudeńkiem i nigdy nie mogę się powstrzymać, by powiedzieć jedno wielkie… achhhh! Ponieważ olejek z drobinkami złota Nuxe  pachnie również nieziemsko, zastępuje mi wieczorne perfumy. Mamy tu więc dwa w jednym: mieniący się w słońcu olejek  i fantastyczny zapach. Mimo tego, że nie jest to tani kosmetyk, jest całkowicie wart swojej ceny.

      Dbanie o swoją skórę kosztuje trochę wysiłku, pieniędzy i czasu. Jednak komfort jaki daje zdrowa i zadbana skóra, jest świetnym wynagrodzeniem! Bo to przecież nasza skóra, jest naszym najcenniejszym ubraniem.  Nawet jeśli lubimy się opalać, czy też być opalone, ważne by robić to z głową. Skóra, o którą się dba, dziękuje najczęściej po latach. A jej młody wygląd… to gra warta świeczki!

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – 10 powodów, dla których warto jechać do Grecji na wakacje… wtorek, 17 czerwca 2014

   Grecja staje się coraz bardziej popularnym celem wakacyjnych wypraw i to nie tylko wśród Polaków. Jak co roku na greckich wyspach, w miesiącach letnich panuje prawdziwe zatrzęsienie. Jeśli jeszcze nie zdecydowaliście się, gdzie w tym roku wybrać się na wakacje, tutaj znajdziecie odpowiedź, dlaczego to właśnie Grecja jest strzałem w dziesiątkę!

GRECKA LEKKOŚĆ ŻYCIA. Kryje się w zawsze słonecznej pogodzie. Na twarzy roześmianego Greka. W rytualne picia mikroskopijnej wielkości filiżanki kawy –  godzinami. W tym, że nikt tu nie jest na czas, tak więc nikt nikogo nie pogania. W delektowaniu się jedzeniem w najprostszej formie i najlepszej zarazem jakości. W tym, że zawsze  ktoś  poklepie cię po ramieniu.  Tak można wyliczać jeszcze wiele… Lekkość bytu jaka panuje w Grecji udziela się każdemu i myślę, że to jest  główny powód, który co roku przyciąga do Ellady tak wiele osób.

SŁONECZNA POGODA – GWARANTOWANA! Mniej więcej od połowy czerwca, do połowy września, niebo nad całą Grecją  wygląda tak jak na poniższym zdjęciu. Jest to naprawdę niesamowite, ale ta pogoda nigdy się nie zmienia! Słońce i  idealna pogoda do plażowania czy też kąpieli  latem gwarantowana jest tu zawsze. Fakt, że nie wszyscy lubują się w 45 stopniowych upałach w lipcu czy sierpniu, no… ale to już zostawmy jako temat na lipcowy post!

PLAŻE JAK Z RELAKSUJĄCEJ  WIZUALIZACJI. Błękitne morze, które przybiera zdaje się wszystkie istniejące odcienie niebieskiego… Drobny, złotawy piasek, czy też idealnie obłe, białe kamienie… Wiecznie niebieskie niebo, oddzielające się cienką linią od morza… Biała łódka, która nieśpiesznie przesuwa się w tylko sobie znanym kierunku. I najpiękniejsza muzyka świata, czyli szum fal… Zawsze kiedy natychmiast chcę się zrelaksować, przywołuje właśnie taki obrazek. Teraz na szczęście nie muszę – widzę go właściwie codziennie!

MNIAM… MNIAM… MNIAM… CZYLI GRECKIE JEDZENIE. Jeśli nie jesteście fanami owoców morza, Grecja jest wymarzonym miejsce, by się przełamać! O tym jak smakują różnego rodzaju jadalne skarby morskich głębin, można przekonać się właśnie tutaj. A przy tym, najróżniejsze, wyśmienite sery… Oliwa z oliwek najwyższej jakości… Warzywa i owoce… Mięso przesiąknięte aromatem ziół… No właśnie! I te zioła rosnące tuż przy morzu. A przy tym lekkie białe wino… Czy do pełni szczęścia trzeba czegoś więcej?

(Więcej na temat greckich tawern przeczytasz TU!)

KAWA NA ZIMNO, CZYLI  FREDDO CAPPUCCINO! To zdaje się najpopularniejszy napój każdego lata w Grecji. Piją ją wszyscy i to absolutnie wszędzie! Dlaczego? Daje prawdziwe orzeźwienie w czasie upałów oraz kofeinowej dawki energii. Wystarczy raz posmakować, aby naprawdę się zakochać! (Kliknij TUTAJ! by dowiedzieć się jak zrobić taką kawę samodzielnie w domu.)

LETNIE SANDAŁKI. Absolutny hit, jaki można nabyć tylko w  Grecji. Post na ten temat znajduje się TU! i TUTAJ! Wystarczy jedynie  spojrzeć kobiecym okiem, by chwilę potem się zahipnotyzować. Greckie, letnie buty są zupełnie niepowtarzalne, a przy tym naprawdę trwałe. Poza tym,  trzeba naprawdę się  natrudzić, by znaleźć dwie  identyczne  pary.

HISTORIA PRZEZ WIELKIE „H” NA KAŻDYM KROKU. Po trzech latach mieszkania w Elladzie, powoli przestaję już nawet zwracać uwagę, że przechodzę obok „Świątyni Zeusa z II w n.e.”, czy też „Starożytnego teatru z III w p.n.e.”. W Grecji tego typu zabytków jest naprawdę tak wiele, że spotyka się je na każdym kroku. Co zakręt, to starożytne ruiny! Czasem śmieje się, że strach głębiej kopać w ogródku… ;)))

WARZYWA I OWOCE. Będąc w Grecji warto wybrać się na najzwyklejszy miejski targ. Rozmiary ogórka, cebuli, papryki czy też czosnku mogą naprawdę zdziwić. Co prawda nadal na początku czerwca, szlocham z tęsknoty do polskich truskawek, jagód, a później  malin (tych dwóch ostatnich w Grecji nie ma!), ale smak greckich pomarańczy, brzoskwiń czy też cytryn, jest całkiem miłą rekompensatą.

GRECKA RÓŻNORODNOŚĆ. Każda grecka  wyspa to zupełnie inna bajka. Tak dla przykładu… Santorini nie można nawet porównać do Korfu. Korfu do Rodos. Rodos do Krety. A Krety do Kos. Tak wyliczać  można w nieskończoność, a przecież jeszcze  inaczej wygląda grecki ląd! Niemalże dziewiczy teren Wielkiej i Małej Prespy lub  tętniące życiem Ateny. Każdy kto jedzie do Grecji odnajdzie tu swoje miejsce, w którym z pewnością się zakocha.

WZGLĘDNIE NISKIE CENY.  Obecna kryzysowa sytuacja ma przynajmniej jeden wielki plus. W Grecji spadły ceny na przykład usług. Każdy, kto pracuje w sektorze turystycznym jeszcze bardziej się stara. W wielu miejscach wciąż można się targować. I mimo, że od długiego czasu  Grecja jest w strefie Euro, ceny są zupełnie przystępne i fantastyczne  wakacje, można zorganizować  za całkiem niską cenę.

 

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Hej lato! Do zobaczenia już za kilka miesięcy…

    Z dnia na dzień robi się coraz chłodniej. Lekkie prześcieradło zamieniłam  na kołdrę. Dzieciaki chodzą już do szkoły, a ostatni turyści zdaje się, że właśnie  odlatują. Kończy się więc długie, gorące, greckie lato, wraz z żółknięciem liści przechodząc w jesień.  Ta zaś trwać będzie długo, by tylko na chwilę zamienić się w bezśnieżną, ale marudzącą deszczem i wiatrem   zimę. Pewnie już za kilka tygodni  wyciągnę wielką walizkę, gdzie trzymam zimowe ubrania. Moją szyję uszczypie wełniany szalik.
     Tymczasem dni szybko stają się coraz krótsze. Zmrok, który w Grecji maluje się różowo – błękitnymi pastelami, przychodzi szybciej i szybciej. Zdaje się, że nikt nie lubi braku słońca. Coraz wyraźniej zmieniają się również zapachy. Latem w powietrzu czuło się suche słońce. Teraz moje nozdrza coraz intensywniej wyczekują jednego z najbardziej charakterystycznych zapachów greckiej jesieni –  pieczonych na ulicach większych miast kasztanów. Żeby je  powąchać, gotowa jestem wybrać się do samych Aten!
    Jest to więc ostatni post z wakacyjnego cyklu. Ku mojej radości co roku wakacyjnych tematów przybywa. Tak więc cykl ten pojawi się ponownie, tym razem  wiosną, żeby pomóc Wam już w samych przygotowaniach do fenomenalnej przygody, jaką są wakacje w Grecji. Korzystając z okazji – ostatnia propozycja jak można wiązać pareo.
    Koniec pareo zaplatamy o dół  kostiumu kąpielowego na biodrach. Następnie całością się obwijamy. Drugi koniec zaplatamy gdzieś przy sznurkach od bikini. I w ten sposób  powstaje wersja maxi ;))) Do wypróbowania –  w następne wakacje!
     A już za tydzień, w  poniedziałek mam w planach wstać razem ze słońcem… Być może jeszcze nie o samym świcie, ale w następny  poniedziałkowy poranek, zapraszam na pierwszy powakacyjny post z cyklu  „Zacznij lekko poniedziałek”!
     Słonecznej jesieni!
Przeczytaj więcej…