Aborcja w Grecji… sobota, 8 października 2016

fot. Katarzyna Anna Jedynak

Ten temat chodził mi po głowie przez długi czas. Ale zupełnie nie wiedziałam jak się za niego zabrać, od której strony go ugryźć. Być może czekał na odpowiedni moment. Bez dwóch zdań – ten moment właśnie nadszedł. Wobec sytuacji, która  ma miejsce w Polsce, to teraz jest najlepsza chwila, żeby napisać, jak kwestia aborcji wygląda w Grecji.

*

Temat ciąży, dzieci, macierzyństwa przez długi czas po prostu mnie nie za bardzo interesował. Jestem jednak w takim wieku, że wiele z moich koleżanek, przyjaciółek, znajomych, zachodzi w ciąże i rodzi dzieci. Podczas jednej z typowych babskich rozmów przy kawie z moją polską przyjaciółką również mieszkającą w Grecji, która właśnie spodziewała się dziecka, zeszłyśmy na tematy ciąży i dzieci.

-A czy nie zauważyłaś tu jednej zastanawiającej rzeczy…? – spytała.

-Hmmm… O co chodzi?

-Ile znasz Greczynek, które zaszły w ciążę, poniżej 20 roku życia?

-Żadnej. Zazwyczaj wszystkie moje znajome w Grecji zachodzą w ciążę gdzieś tak w okolicach 30stki.

-A znasz w Grecji  jakieś wielodzietne rodziny?

-Nie… Zazwyczaj każdy ma tu jedno, dwójkę, bardzo rzadko, naprawdę rzadko trójkę dzieci.–No właśnie… Czy myślisz, że Greczynkom nie zdarzają się wpadki…?

-Hmmm… Znając ich temperament… – wiedziałam, że to ostatnie pytanie,  bez dwóch zdań jest  retoryczne.

*

Po tej naszej rozmowie, zaczęłam trochę w tym temacie grzebać. To znaczy, zaczęłam pytać się wielu z moich greckich znajomych, co sądzą na temat aborcji. Jak można sądzić, ich opinie były  zróżnicowane, tak jak zróżnicowane są same kobiety. To co było dla mnie bardzo zaskakujące, to fakt, że wiele kobiet, z którymi rozmawiałam mówiła o tym, że usunęła kiedyś ciążę.  Jakie były powody? „Nie byłam jeszcze gotowa na dziecko.”  „Mieliśmy już dwójkę, a nie chcieliśmy mieć trzeciego.”  „To nie był ten facet.”  „Nie bylibyśmy w stanie żyć wygodnie, mając kolejne dziecko.” „Byłam za młoda na bycie matką.”

 Aborcja w Grecji jest legalna, bez podania specjalnego powodu do trzeciego miesiąca ciąży (czyli do 12 tygodnia). Aborcji można dokonać  do 24 tygodnia ciąży w przypadku, kiedy dziecko ma narodzić się z poważnym niedorozwinięciem. Bez względu na to jak zaawansowana jest ciąża, kobieta może dokonać aborcji w przypadku, gdy jej życie jest w niebezpieczeństwie, może doznać obrażeń lub w związku z narodzeniem dziecka, będzie mieć problemy psychologiczne. Wtedy za zgodą lekarza można dokonać zabiegu aborcji. Do 19 tygodnia ciąży, jeśli kobieta została zgwałcona  (…). Jeśli kobieta ma mniej niż 18 lat, do zabiegu aborcji potrzebna jest zgoda rodziców. We wszystkich innych przypadkach aborcja jest zakazana, za złamanie zakazu grozi kara więzienia.

[źródło: http://www.iator.gr/2013/11/10/ektroseis-kai-nomos/]

Rozmawiając z kobietami, miałam wrażenie że w Grecji aborcja nie jest niczym, co piętnuje  kobietę. Nawet jeśli nie ma zagrożenia życia lub zdrowia, do 3 miesiąca ciąży, decyzja czy ciąża zostanie utrzymana, czy też nie – zostaje całkowicie pozostawiona kobiecie. Co za tym idzie…

Kto choć raz był w Elladzie, choćby na tygodniowych wakacjach z dzieckiem, na pewno dobrze to wyczuł. Grecy mają absolutnego bzika na punkcie dzieci. Rozpieszczają je często do granic możliwości. Małe dziecko jest tu dla wszystkich oczkiem w głowie, co rzecz jasna ma swojeg dobre i złe strony. Dlaczego tak jest? Dlatego, że większość dzieci, które rodzi się w Grecji to dzieci – chciane, planowane, często długo wyczekiwane.

Prawo to jedno. A jakie stanowisko w tej sprawie ma Grecki Kościół Prawosławny…

Wg Greckiego Kościoła Prawosławnego (nazywanego w Grecji Orthodox Church) aborcja jest stawiana na równi z morderstwem, nawet cięższym niż typowe morderstwo, bo nienarodzone dziecko jest jeszcze zupełnie niewinne i całkowicie bezbronne. Tak chroniona jest ciąża od pierwszego dnia, ponieważ zarodek uznawany jest za człowieka. Wg nauk kościoła aborcja jest uznawana za słuszną, tylko w jednym przypadku – można jej dokonać, kiedy życie matki jest w niebezpieczeństwie.

[źródło: http://www.inagiounikolaoutouneou.gr/apps/gr/spag/3_1373550428.html  http://www.diakonima.gr/]

Kościół w Grecji jest więc stanowczo na „nie”, ale i tutaj znaleźć można dość sporą różnicę, porównując postawę  Kościoła Katolickiego w Polsce.  Grecki Kościół Prawosławny przez Greków jest nazywanym „orthodox”. W języku polskim słowo „ortodoksyjny” najczęściej oznacza, że jakaś doktryna jest bardzo regorystycznie przestrzegana. W praktyce, w życiu codziennym, nauki kościoła nie są tu zbyt mocno przestrzegane. Mówiąc prosto z mostu, to co mówi kościół jest traktowane znacznie bardziej luźno,  w porównaniu  z tym jaką rangę w kwestii między innymi aborcji ma zdanie kościoła w Polsce. Z założenia Grecki Kościół Prawosławny daje swoim wiernym wskazówki  jak w życiu postępować. Unika nakazów, zakazów i przymuszania. I właśnie w tym nastawieniu kryje się główna różnica. Człowiek jest przecież stworzony do tego by żyć jako istota wolna i to on sam w każdej sprawie ma dokonać ostatecznego wyboru. Tak samo jest również w kwestii aborcji.

*

Mieszkam w Grecji już  pięć lat. Nigdy nie chciałabym być postawiona przed decyzją: usunąć dziecko, czy też nie. Uważam też, że nie mam najmniejszego prawa takiej decyzji u kogokolwiek oceniać. Każdy jest wolnym człowiekiem i każdy powinien dokonywać w życiu własnych wyborów. Jest to dla mnie bardzo cenne, że mieszkając w Grecji, żyję w kraju, gdzie mnie jako kobiecie w kwestii aborcji jest pozostawiona wolność. Greckie prawo w tym przypadku to wg mnie mądry, złoty środek. Najbardziej cenię sobie tu jednak coś jeszcze. Mianowicie fakt, że jeśli kobieta podejmie decyzję usunięcia ciąży, nie spotka się tu z potępieniem.

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Po czym w Paleokastristsy poznać, że kończy się lato?… poniedziałek, 3 października 2016

Rejs łodzą w rejonie Paleokastritsy

Rejs łodzą w rejonie Paleokastritsy

Na Korfu zielono jest zawsze. Oliwki, strzeliście pnące się do góry cyprysy czy też drzewa cytrusowe, nigdy nie tracą swoich liści. Często jest tak, że nawet w październiku całe dnie, mimo że już znacznie krótsze, są jeszcze upalne i niezwykle słoneczne.

Daję słowo. Zawsze, kiedy jestem w Paleokastritsy czuje jakbym stawała się częścią jednego z rozdziałów książki Geralda Durrella. Mimo ogromnego rozwoju turystyki, mocno w środku, Korfu chyba nigdy się nie zmienia. Jest nadal taka, jak opisał ją Durrell.

Weszliśmy do Vrachosa. Nasi turyści usiedli w zawsze przeznaczonej tylko dla nas części tawerny, gdzie widok na most i całą plażę św. Spirydona jest zawsze najpiękniejszy. Jeden wielki błękit. Każdy dostał  już swój obiad, a ja mając tę chwilę dla siebie, chwyciłam lampkę wina i zawiesiłam się w myślach, gapiąc się na połyskujące w promieniach słońca morze.

Do Vrachosa wbił Kalikas. Jedyny sternik w całej Paleokastritsy, który nigdy, przenigdy nie chodzi w butach, jakby to było odgórnie zakazane. Daję słowo! Kalikas nawet, kiedy jeździ na swoim zmaltretowanym skuterku, również jest na boso.

-Cześć Maleńka! Co słychać?! Wyglądasz, jak zawsze kwitnąco… – nie można się nie uśmiechnąć. Typowe, greckie przywitanie.

-Wszystko dobrze! Ale Kalika…! Ty masz na sobie buty! Powiem wprost… Dziwnie to wygląda… Pierwszy raz widzę cię w butach!

-Baaa… Hola Hola! Przecież przyszła jesień! Niedługo będzie zima. Moje nogi muszą się przyzwyczaić do takiego zniewolenia.

-Nigdy cię o to nie pytałam… Dlaczego, ty zawsze chodzisz na boso?

-A daj spokój z tymi butami! Z nimi  są same problemy. Tego lata miałem aż dwie pary klapek. Najpierw dostałem od żony jedną. I codziennie rano prawie się spóźniałem, bo jeden but zawsze mi się gdzieś gubił. Po miesiącu szukania dałem sobie spokój. Moja żona kupiła mi drugą parę. Na całe szczęście po kilku dniach rozwalił się w nich pasek. Powiedziałem wtedy żonie, że na tym koniec i przynajmniej latem będę chodzić, tak jak mi najwygodniej – na boso! Musisz pewnego lata spróbować, mówię ci jaka wygoda!

-No dobrze. Ale przecież tutaj jest tyle ludzi. Co chwilę widzę szkło na ziemi, jakiś ostry kapsel. A co jak coś takiego wbiłoby ci się w stopę?!

-Ależ problem… A bo to raz coś mi się takiego zdarzyło. Jak wdepnę w szkło, to se je wyjmę  i idę dalej! No, ale teraz widzisz… Powoli kończy się lato, zaczyna jesień. Za jakiś czas będzie zima. Ciężko idzie, ale muszę zacząć nosić buty, bo stopy muszą mi się przyzwyczaić. Jezu, jak mi jest niewygodnie…

Co słychać u mnie?… piątek, 30 września 2016

Co prawda na Korfu zostaje aż do samego środka października, ale już czuje, że jest to koniec tegorocznego sezonu. Na Korfu rozpoczęła się jesień. Nie czuć jej aż tak bardzo w niższej temperaturze, nie widać jej w złocących się liściach, bo Kerkira przez 365 dni w roku jest jedną wielką, mięsistą zielenią. Wieczór zapada coraz wcześniej. Zawsze wtedy coraz intensywniej czuć w powietrzu zapach palonych traw. Dziś, po raz pierwszy od zdaje się… środka czerwca, mam na sobie kryte buty. Jakoś tak nagle przeszła mi ochota na owoce morza i zaczęłam mieć apetyt na coś mięsnego. Wyspa zmienia swoich mieszkańców. Coraz mniej jest turystów, w których miejsce pojawili się studenci. Wszystko  spokojnieje. Powoli kończymy nasze ostatnie wycieczki. I tym samym ja wracam do systematycznego pisania na blogu jak i poza nim:D Mamy jesień.

Tegoroczny sezon był jeszcze lepszy niż poprzedni. Na wycieczki w tym roku jeździliśmy jeszcze częściej, ale przede wszystkim na naszych trasach było Was znacznie więcej. Jedynym problemem był właściwie brak miejsc na kilka dni przed wycieczką. Choć nie ukrywam… było to dla mnie swoiście bardzo miłe. Kończy się sezon, a ze mnie wychodzi zmęczenie i trochę taka nostalgia, że niestety, ale skończyło się coś naprawdę fantastycznego. Jednak żeby zacząć nowy rozdział, trzeba dokończyć poprzedni.

Pomimo, tego że lato 2016 było dla nas świetne, był to jednocześnie bardzo trudny dla mnie sezon. Więcej ludzi = więcej problemów. Kilka razy miałam nieodparte wrażenie, że paru turystów dosłownie założyło się, że wykończą mnie psychicznie.  Informacja dla osób, która być może jeszcze wpadnie na podobny pomysł –  „mission impossible”! Nie ze mną takie numery:DDD Ale tak bardziej na serio,  doszło kilka innych dość poważnych spraw. Między innymi sensacje pogodowe, które naprawdę utrudniły nam kilka wycieczek. Te inne, niech pozostaną moją tajemnicą zawodową. Nie jeden raz miałam w tym roku prawdziwy sprawdzian moich nerwów. Z czego się ogromnie cieszę, okazuje się, że nerwy mam całkiem mocne i tam gdzie nie dał radę sam diabeł – z powodzeniem posłał mnie:D

Po tegorocznym sezonie, już nigdy nie będę mogła powiedzieć, że na sukces firmy zapracowałam sama, że wszystko zawdzięczam tylko sobie. Na większości zdjęć z naszych wycieczek widać uśmiechnięte, zadowolone twarze rozluźnionych turystów, którzy cieszą się fajną wycieczką. Za tym uśmiechem, stoję już nie tylko ja, ale cały sztab pomocników, ludzi dzięki którym mimo trudności, wszystko układało się znakomicie. Współpracownicy, ale przede wszystkim – przyjaciele. Znów jeszcze mocniej czuje, że to właśnie Kerkira jest moim domem. I znów jeszcze trudniej będzie stąd odpływać na samą zimę.

A co mamy w planach na następny sezon? Nasze trasy pozostają te same. Pomimo dużego zainteresowania naszymi wycieczkami, nadal stawiamy na ich kameralność. Od nowego sezonu czeka nas kilka logistycznych zmian, które jeszcze poprawią jakość naszych wycieczek oraz prawdopodobnie kilka nowych rzeczy w ofercie.  Od przyszłego sezonu, do pomocy przy organizacji wycieczek przyjmujemy pierwszego pracownika. Ten rok był ostatnim momentem, kiedy taką ilość wycieczek byłam w stanie zorganizować sama. Momentami dosłownie chodziłam już na rzęsach. Już od czerwca po drugiej stronie słuchawki i komputera, będzie ktoś inny, po to bym jeszcze częściej mogła być z Wami w trasie.

Choć tegoroczny sezon dopiero się domyka, kilka dni temu przyjeliśmy pierwsze rezerwacje na lato 2017… :DDD  Ja następnego lata już nie mogę się doczekać. Tymczasem… Już w najbliższy poniedziałek, pierwszy po wakacyjnej przerwie poniedziałkowy post, o tym po czym rozpoznaje się jesień w Paleokastritsy. Trzymajcie kciuki za mój nowy tekst o Grecji w „Poznaj Świat”. Właśnie czeka na ostateczną decyzję w redakcji. I… Tak… Tak… Pierwsza wersja mojej książki o Elladzie jest już gotowa! Teraz czekają ją poprawki oraz dobieranie zdjęć i z Nowym Rokiem trafia do wydawnictw.  Mimo, że nie jestem wielką fanką zimy, ta zapowiada się całkiem ciekawie…! Jak to mawiają  Grecy: „dobrej zimy”!

Wycieczki po KORFU! Kliknij w logo na dole i sprawdź naszą ofertę:D

Przewodnik po KORFU, cz. 21 – Korfu we wrześniu… wtorek, 20 wrzesień 2016

Widok na Starą Fortecę

Widok na Starą Fortecę

Dla wielu osób, między innymi również i dla mnie, wrzesień to jeden z najfajniejszych miesięcy w Grecji. Upały zastępują przyjemnie ciepłe dni, wieczór przynosi wytchnienie. Po turystycznym boomie, robi się dużo spokojniej. Nieco płowieją wszystkie kolory, zaczyna się również nieziemsko malowniczy sezon na zbiór oliwek. Wrzesień w Grecji jest naprawdę super!

Podobno najpiękniejsze kobiety mają do siebie to, że potrafią być bardzo kapryśne. Tak samo jest  z Wyspami Jońskimi właśnie we wrześniu. Chodzi o pogodę. Wpasowanie się w słoneczne dni potrafi być niczym gra w rosyjską ruletkę. Można trafić tak, że wszystkie dni są słoneczne, a pogoda idealnie nadaje się na plażowanie i morskie kąpiele. Może być jednak również tak, że przez kilka dni z rzędu leje. Tak właśnie było na Korfu na samym początku września. Nie mówimy tu o deszczyku, ale często o ulewach, które praktycznie uniemożliwiają wyjście na zewnątrz. Niestety, ale jadąc na Korfu we wrześniu trzeba brać to pod uwagę.

Wrześniowy dzień na Korfu potrafi być niezwykle zmienny. Rano może padać. A w południe słońce może świecić tak, że zaczyna być niemalże upalnie. Wybierając więc wrzesień jako czas pobytu na Korfu, prócz śniegu i przymrozków, trzeba być więc przygotowanym dosłownie na wszystkie warunki pogodowe.

     Dlaczego mimo tego, wrzesień na Korfu to doskonały czas na wakacje?

Przewaga Korfu tkwi w tym, że jest to jedyna z Wysp Jońskich, gdzie jeste wiele ciekawych miejsc do typowego  zwiedzania. Podobno nie ma złej pogody. Jest tylko nieodpowiednie ubranie. Kiedy więc będąc na Korfu, traficie na kilka pochmurnych dni, to nic strasznego. Można chwycić za parasol i udać się na zwiedzanie. Oto kilka miejsc, które warto odwiedzić na wyspie w dni, w które pada…

  1. MIASTO KORFU – prawdziwa perła Grecji. Najpiękniejsza stolica wysp greckich, a moim zdaniem, najpiękniejsze greckie miasto. Od 2007 stara część miasta, widnieje  na liście UNESCO. To mówi już samo za siebie. Wenecka architektura, czyli między innymi podcienia arkadowe, umożliwiają przejście przez sporą część miasta właściwie suchą nitką. Kiedy w mieście Korfu pada,  potrafi być naprawdę romantycznie. Warto wtedy właśnie przejść się po mieście. Odwiedzić jedną z restauracji czy też klimatycznych kawiarenek.
  1. ACHILLION – jeden z najważniejszych zabytków na wyspie. Temu ciekawemu pałacowi, można poświęcić nawet i kilka godzin,  szczególnie w dni kiedy pada. Więcej o Achillionie przeczytacie w dwóch postach, które pojawiły sie TU! i jeszcze TUTAJ!

 

  1. MUZEUM SZTUKI AZJATYCKIEJ – pamiętam, że kiedy byłam tam pierwszy raz, podeszłam do tego miejsca dość sceptycznie. Muzeum Sztuki Azjatyckiej na Korfu??? Pewnie jakiś turystyczny bubel… Ale to nic podobnego!  Według mnie to jedno z najlepszych muzeów na wyspie. Zbiory sztuki z Chin, Japonii, Indii i innych krajów azjatyckich są naprawdę imponujące.

  1. CASA PARLANTE – jest to najmłodsze muzeum na Korfu i zapewne jedno z najciekawszych. Casa Parlante, w tłumaczeniu na polski oznacza: „domy mówią”. To swoiste muzeum jest rekonstrukcją typowego domu na Korfu, wyższej klasy, z czasu kiedy wyspa należała do Wenecjan. Kiedy się do niego wchodzi, człowiek naprawdę ma wrażenie, że przenosi się w czasie.
  1. MUZEUM  SZTUKI BIZANTYJSKIEJ (Antivouniotissa) – kiedy się tam wchodzi dosłownie czuć w powietrzu starość. Przepiękne ikony i ikonostasy, najstarsze  i najbardziej wartościowe na Korfu. Miejsce, gdzie można wczuć się w klimat greckiego prawosławia.

Pada czy też nie, ale wrzesień to na Korfu naprawdę najlepszy czas na zwiedzanie.

Jednodniowe wycieczki po Korfu w małych grupach – klikając w obrazek na dole, sprawdzisz naszą ofertę na lato 2016!

Bo tak w zasadzie… Życie jest bardzo krótkie… wtorek, 6 września 2016

Wypływaliśmy właśnie z Rajskiej Plaży. Jak zwykle wsiadłam do łódki Królika, z lojalności do osoby, która przez cały sezon tak cudownie organizuje nam wszystkie rejsy, ale przede wszystkim z ogromnej sympatii. Królik, jak zwykle kiedy rozpędził już łódź, siadł spokojnie, zaczął gapić się w morze, myśląc o czymś wiadomym tylko sobie, gładząc się jednocześnie po brodzie. Po kilku chwilach milczenia sam zaczął:

-Kończę dziś wcześniej. Zabieram żonę, dzieci, siostrę i szwagra i wpływamy do Chomi (prawdziwa nazwa Rajskiej Plaży). Zrobimy sobie grilla, później będziemy pić wino i gadać głupoty, zaśniemy tam pod gołym niebem. Na ląd wrócimy rano. Jak chcesz to wpadnij, mogę cię odebrać około 17.00. Możesz do nas dołączyć.

-Brzmi bosko! Ale najwcześniej to o 20.00 dobiję do domu. Ale jak to??? To ty rano, nie muszisz być w porcie?

-No… Muszę, ale raz na jakiś czas… Pierdolę!

-Ej… A kto mnie uczył, że sierpień, to sierpień! I obijać to będziemy się zimą…

-No… Tak… Ale… Na tej plaży najfajniej  jest w sierpniu. Kiedy mamy tam spędzić noc – w lutym???

-Jakbym dziś nie kończyła tak późno…

-Wiesz, praca jest ważna. Bardzo ważna. Przecież moja żona teraz nie pracuje, a ja mam dwoje małych dzieci. Ale z drugiej strony… Czas leci tak szybko. Patrz, ja już powoli, powoli siwieje. Trzeba naprawdę żyć. Żyć! Bo życie tak naprawdę jest bardzo krótkie…

Niech stereotypy mówią co chcą, ale ja po poprostu kocham pracować z Grekami.

 

Skąd wzięło się powiedzenie „nie udawaj Greka”?… wtorek, 23 sierpnia 2016

Kiedy mówimy, że ktoś „udaje Greka”,  mamy na myśli, że rozmówca  udaje, że nie wie o co nam chodzi. „Nie udawaj Greka, nie rób takiej miny” – to również słowa słynnej piosenki Czerwonych Gitar, granej w drugiej połowie lat 60tych. Skąd jednak wzięło się to powiedzenie? Jak powstało?

Istnieje kilka hipotez. Żadna z nich nie została do  końca potwierdzona. Nie byłabym sobą, gdybym na ten temat nie miała swojego zdania…

Moim zdaniem powiedzenie „nie udawaj Greka”, jest związane z tym że ruchy głową na „tak” i „nie” w Grecji są zupełnie inne niż w Polsce, czy też w pozostałej części Europy. O gestach głowy na „tak” i „nie” było już w poprzednim poście. Przeczytacie o tym, klikając TUTAJ.

Po  drugiej wojnie światowej, panował w Grecji okres dyktatury czarnych pułkowników. Jeszcze przed tym okresem, w latach 50tych, z Grecji wyemigrowało wielu greckich komunistów. Emigrowali do państw bloku komunistycznego, między innymi do Polski. Stąd do dzisiejszego dnia w Polsce mieszkają Grecy, którzy w sporej części  wtopili się w polskie społeczeństwo. Zastanawialiście się skąd w Polsce znana piosenkarka Eleni? No właśnie:D Również między innymi Eleni znalazła się w Polsce w okresie emigracji Greków.

Grecy często nie zdają sobie sprawy, że ich ruchy głowy na „tak” i „nie” w innych częściach Europy są zupełnie inne. Z pewnością było tak samo, w okresie kiedy fala greckich emigrantów przyjechała do Polski. Dokładnie pamiętam, kiedy pierwszy raz przyjechałam do Grecji, nie mając pojęcia o różnicach w tych dwóch podstawowych słowach. Kiedy poznałam Janiego, zajęło nam około miesiąca żeby dogadać się w najzwyklejszych rzeczach. A przecież miałam pod ręką stosy przewodników i internet. Kiedy nie wiedząc o tych różnicach człowiek próbuje się dogadać z typowym Grekiem, okazuje się że nie można uzgodnić najbardziej podstawowych spraw. Wszystko przez różnice w ruchach głową na  „tak” i „nie”.

Podejrzewam, że przez to samo musieli przejść Polacy, którzy przy fali greckiej emigracji próbowali się porozumieć z Grekami. Problemy musiały być już przy zupełnie podstawowej komunikacji. Podejrzewam, że początkowo w ogóle nie można się było dogadać. Ruch głową na „tak”, był przez Greków odczytywany jako „nie”. A greckim „nie” było dziwaczne dla Polaków cmokanie i podnoszenie brwi.  Polacy musieli być przekonani, że Grecy coś udają i kombinują i za nic nie można  się z nimi dogadać. I tak też najprowdopodobniej powstało słynne powiedzenie: „nie udawaj Greka”.

Dziś piąte urodziny SAŁATKI PO GRECKU! Jak ten czas szybko leci… poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Pamiętam, że rok temu o tej samej porze, na jednej z naszych wycieczek opowiadałam naszą grecką historię. I w momencie mówienia o tym wszystkim co miało miejsce, uświadomiłam sobie, że właśnie mamy kolejną rocznicę przybycia do Grecji i pierwszego postu na blogu. Rok temu zupełnie o tej rocznicy zapomniałam. Dziś mija już pięć lat od momentu, kiedy przeprowadziliśmy się do Grecji. Od dziś Sałatka po Grecku ma również pięć okrągłych lat. Dziś o tej rocznicy nie zapomniałam.

Czas pędzi jak szalony. Te pięć lat minęły jak z bicza strzelił. Choć z drugiej strony mam wrażenie, że te pięć lat temu byłam zupełnie inną osobą. Pamiętam dokładnie ten pierwszy dzień po przylocie i wielki strach, o to co będzie. W najśmielszych marzeniach nie pomyślałabym, że wszystko się tak fantastycznie ułoży. I po co było się tak zamartwiać??? Dziś już nie wyobrażam sobie życia poza Grecją. Kiedy przez dłuższy czas nie widzę morza, czuje że czegoś bardzo mi brak.

Kochani, jesteśmy właśnie w samym apogeum turystycznego sezonu. Więc dziś będzie dość krótko. Na naszych trasach jest Was znów więcej niż w roku ubiegłym. I zdaje się, że jest to już ostatni moment, w którym tę firmę jestem w stanie prowadzić w pojedynkę. Chodzę na rzęsach, ale satysfakcja rekompensuje mi wszystko.

Dziś z okazji 5 lat bloga i naszych 5 lat w Grecji, filmik który nagrałyśmy razem z Bogusią z kanału Anioł na Resorach. Ten filmik i możliwość wypowiedzenia się na kanale Bogusi, to dla mnie bardzo ważna sprawa. Tam, raz jeszcze o naszej historii… Miłego słuchania. I przede wszyskim wielkie dzięki dla Was, że przez te kilka pięknych lat jesteście ze mną…

Moja historia na blogu „Ania Maluje”… środa, 27 lipca 2016

Sezon turystyczny w pełni. Właśnie następuje przełom lipca i sierpnia, oznacza to że  na Korfu przeżywamy apogeum. Ostatnio jestem non stop w trasie, ale to rzecz jasna bardzo dobrze. I właściwie za każdym razem, kiedy wracam z wycieczki już nie mogę się doczekać następnej:D  Myślałam, że po czasie trochę  mi to przejdzie, ale czuje jak z sezonu na sezon, miesiąca na miesiąc uwielbiam Kerkirę jeszcze bardziej. Dla mnie to absolutnie najpiękniejsze miejsce na ziemi. A pokazywanie tej wyspy – sama przyjemność.

Tymczasem, kilka dni temu spotkała mnie niezwykle miła rzecz. Moja grecka historia znalazła się na blogu aniamaluje.com . Jest to dla mnie nieopisane wyróżnienie, bo blog Ani należy do grona moich ukochanych blogów. Od momentu kiedy weszłam na niego po raz pierwszy,  motywuje mnie do pozytywnych zmian i działania. I aż nie chce mi się wierzyć, że tym razem to właśnie ja mogę motywować tam innych.

Kochani, zapraszam Was bardzo serdecznie do przeczytania tekstu, który znajduje się na blogu Ani. Tym razem moją historię opisałam od bardzo prywantej strony. Sałatka po Grecku zawsze była dla mnie miejscem jak najbardziej pozytywnym, dlatego tu,  na moim blogu raczej  unikam opowiadania o trudnościach i problemach. Na blogu Ani pozwoliłam sobie na sporą dawkę prywaty. Dążenie do celów i spełnianie marzeń, jest piękne, ale często niesamowicie trudne.  I podczas tych kilku lat mieszkania w Grecji, ja też nie jeden raz dostałam od życia po tyłku… Miłego czytania!

http://www.aniamaluje.com/2016/07/a-moze-by-tak-rzucic-wszystko-i-zaczac.html

 

Z CYKLU: Jadę do Grecji na wakacje – Jak pokazać „tak” i „nie” po grecku?… sobota, 16 lipca 2016

Co prawda post o tym, jak pokazuje się po grecku „tak” i „nie” już się pojawił.  Jednak po przeniesieniu bloga na platformę Onetu, filmiki zaginęły mi w akcji. Postanowiliśmy więc z Janim pokazać całość raz jeszcze.

 

Niewielka ilość osób przyjeżdżających do Grecji na wakacje wie, że gesty głową na „tak” i „nie”, są w Grecji inne niż w pozostałej części Europy. Tak na marginesie, również niewielka ilość Greków zdaje sobie z tej odmienności sprawę. Przyznam sama, że kiedy pierwszy raz przyleciałam  do Ellady, też zupełnie o tym nie wiedziałam i często przez swoją niewiedzę, nie mogłam się dogadać, między innymi z – Janim. Dopiero po jakimś miesiącu znajomości, zorientowaliśmy się, że nasze gesty głową  na potwierdzenie i zaprzeczenie są inne! I kiedy ja odpowiadałam na coś twierdząco, Jani rozumiał to jako „nie”, a kiedy się na coś nie zgadzałam – nie potrafił tego odczytać i nie wiedział o co mi chodzi. Jak dokładnie wyglądają ruchy głową na „tak” i „nie” – obejrzyjcie te krótkie filmiki.

TAK

Ruch głowy na „tak” to skinienie głowy do boku. Można powiedzieć – takie kiwnięcie po skosie. Ten ruch głową ma w sobie wiele dumy. Tacy też są przecież Grecy:D

NIE – wersja 1

Najpopularniejszym ruchem pokazującym „nie” jest zarzucenie głowy do góry w pionie. Tak właśnie wygląda greckie „nie”. Patrząc na typowego Polaka, który pokazuje tak, Grek taki ruch głową będzie brał za „nie”, bo widzi w nim zarzucenie głowy do góry. Stąd właśnie tak wiele nieporozumień.

NIE – wersja 2

Brwi do góry! Kiedy Grek podnosi brwi do góry, oznacza to że chce powiedzieć „nie”:DD Często ruchowi brwi towarzyszy również cmoknięcie. Cmoknięcie, trochę tak jakby się chciało kogoś pocałować. Tak właśnie w Grecji pokazuje się „nie”! Jeśli więc będąc w Grecji podczas rozmowy, ktoś do Was cmoka, nie patrzcie na to przez stereotyp  „greckich podrywaczy”, szczególnie jeśli jesteście kobietami;) W ten właśnie sposób, Grecy pokazują „nie”.

 

A skąd wzięło się słynne powiedzenie „nie udawaj Greka”? Czy zastanawialiście się  nad tym?  O tym będzie  już w następnym poście!

 

Przewodnik po KORFU, cz. 20 – Tak właśnie wygląda raj… Rajska Plaża z lotu ptaka… środa, 6 lipca 2016

Obiektywnie wydawać się może, że filmik z tego postu znalazł się właśnie teraz, celowo. W  ostatnim poście, było o naszych planach i tym czym zajmuje się Jani [kliknij TU!]. A dziś – najpiękniejsza część wybrzeża Korfu z lotu ptaka. Ten dzisiejszy post i film, to naprawdę zupełny przypadek. Niezwykły zbieg okoliczności. Skąd mam ten film i dlaczego jest on dla mnie tak istotny?

*

Właśnie wpłyneliśmy na Rajską Plażę. Daję słowo… To jedno z takich miejsc, w którym mogłabym być nawet i tysiąc razy, a i tak za każdym razem widząc to miejsce szczęka mi opada. Świat potrafi być tak niemożliwie piękny. Nasi turyści udali się na plażowanie, a ja usiadłam na pogaduchy z naszym sternikiem, rzecz jasna – Spirosem.

-Pokaże ci coś… – Spiro wyjął swój super nowoczesny telefon.

-Coooo? Pewnie coś głupio – śmiesznego?

-Nie, tym razem na bank ci się spodoba… Zobacz sama! Nakręciliśmy to z jednym takim Australijczykiem. Dał mi ten film i powiedział, że mogę z nim zrobić co mi się podoba…

Spiros zawsze znajdzie sobie powód by sobie ze mnie zażartować, więc podeszłam z wielką rezerwą.

Na ekranie telefonu pojawiła się Rajska Plaża, na której właśnie siedzieliśmy. Wszystkie miejsca pokazane z lotu ptaka. Całe wybrzeże z niewielkimi plażami i malutkimi grotami. I ten niesamowity błękit. Gdzieś w środku filmu łódka Spirosa i sam Spiros, jak zawsze uśmiechnięty.

Kiedy zobaczyłam ten filmik, pierwszy raz w pełnym wymiarze uświadomiłam sobie całe piękno tego miejsca. Jestem niesłychanie dumna z faktu, że jestem już jego częścią.

Kochani, na filmie niżej widać całe wybrzeże niedaleko Paleokastritsy, gdzie udajemy się na nasze rejsy podczas wycieczki WIDOKI KORFU [kliknij TU!]. W roli głównej Chomi, czyli Rajska Plaża. Moim zdaniem, najpiękniejsza plaża na całej wyspie Korfu.

Już na dniach na plaży znów będzie Paris [kliknij TU!], który właśnie zaczął wakacje, jego mama, ojciec i brat. I znów będzie można kupić malowane kamienie. Już w piątek przede mną kolejna trasa. I daje słowo… Nie mogę się doczekać!

A teraz zróbcie sobie małą przerwę. Zobaczcie jak z lotu ptaka wygląda  to miejsce. Tam naprawdę jest tak nieziemsko pięknie…

Na wyspę Korfu możesz wybrać się z biurem podróży ITAKA. Ciekawe oferty wakacji znajdziesz tutaj:  http://www.itaka.pl/nasze-kierunki/grecja/korfu.html