Dimitris Mitropanos „Roza”… środa, 22 marca 2017

Dimitris Mitropanos „Roza”

Moje usta są suche i spragnione

W asfalcie szukają wody

Obok mnie przejeżdżają pojazdy

A ty mi mówisz, że czeka nas burza

I wciągasz mnie do zwilgotniałego  kabaretu

 

Idziemy razem  tą samą drogą

Ale nasze więzienne cele są osobne

Włóczymy się po  magicznym mieście

Nawet nie chcę wiedzieć, czego szukamy

Wystarczy mi, że   ofiarujesz dwa pocałunki

 

Obstawiasz mnie w ruletce i mnie przegrywasz

W koszmarnej opowieści

Mój głos jest teraz  głosem owada

Moje życie jest pnącą się rośliną

A ty mnie wycinasz  i wyrzucasz w  otchłań

 

Jak to się dzieje, że pragnienie staje się historią

Jak to się dzieje, że historia staje się ciszą

Dlaczego Roza, patrzysz na mnie tak odrętwiale

Przepraszam, ale  nie rozumiem

Co mówią komputery i liczby

 

Moja miłość jest z węgla i siarki

Czas zmienił cię tak bardzo

Przejeżdżają przez nas pojazdy

A ja stoję we mgle i burzy

Głodny, śpię obok ciebie

 

Jak to się dzieje, że pragnienie staje się historią

Jak to się dzieje, że historia staje się ciszą

Dlaczego Roza, patrzysz na mnie tak odrętwiale

Przepraszam, ale  nie rozumiem

Co mówią komputery i liczby

 

 

Śpiewa: Dimitris Mitropanos

Tekst: Alkis Alkaios

Muzyka: Thanos Mikroutsikos

Tłumaczenie: Evagelia Galbeni, Dorota Kamińska

 

Z CYKLU: Inny punkt widzenia – Jaką energię ma Korfu?… niedziela, 19 marca 2017

Korfu, Rajska Plaża

Korfu, Rajska Plaża

Podczas prowadzenia naszych wycieczek, mam przyjemność spotykać wiele niezwykle ciekawych osób. Jedną z nich  była Małgosia. Po tym jak usłyszałam czym się zajmuje, od razu wiedziałam, że Małgosia po prostu musi napisać o Korfu post na bloga. I tak też się stało. Dziś post o tym jaką energię ma Korfu i jak wyspa działa na ludzi. Małgosia również i w nadchodzącym sezonie organizuje na Korfu warsztaty pracy nad emocjami i ciałem. O jej warsztatach przeczytacie TUTAJ! Niżej  o tym kim jest Małgosia i czym się zajmuje oraz tekst jej autorstwa na temat energii, jaką ma Korfu. Miłego czytania!

*

Małgosia Januszczyk-Siemieniuk
Od wielu lat odbywam podróż życia. Dla mnie jest ona rozpoznawaniem drogi do pełnego obudzenia w swoim sercu. Do świadomego doświadczania i przeżywania życia na Ziemi. Dzięki własnym doświadczeniom i poznaniu wielu metod budzenia świadomości, dzielę się teraz z Tobą tym, co sama przeżyłam. Prowadzę sesje indywidualne, warsztaty terapeutyczne i wyprawy dla kobiet, które chcą żyć świadomie i  otwierać serce na wszystkie doświadczenia życia. Zapraszam na moją stronę internetową:   http://intuicjaserca.pl/
Korfu - zdjęcie satelitarne

Korfu – zdjęcie satelitarne

Moim marzeniem od długiego czasu było pływanie w wodzie, gdzie nie czuję gruntu. Swobodnie się unoszę. Czuje wsparcie wody.  Czekałam na to spotkanie  długo. Przeglądając internet znalazłam stronę Sophii Michalopoulou z Korfu, która prowadzi sesje uzdrawiania w wodzie. Poczułam, że tego właśnie chcę. Idealny prezent  dla siebie na 50 urodziny.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Korfu na zdjęciu satelitarnym, nie mogłam uwierzyć, że właśnie taki ma kształt! Że taka właśnie jest Kerkira!  Tak jak pisze Sophia na swojej stronie internetowej: (…) Ma kształt kobiety. Czy ją widzisz? Jej smukłe nogi, jej kształtne kolana, jej syreni ogon? Czy dostrzegasz jej zaokrąglone piersi, ludzką twarz oraz opadające włosy? Piękna istota ludzka jakby stworzona z wód Morza Jońskiego.

Wyspa Korfu słynie na świecie ze swojego piękna. Nawet kształt samej wyspy pozwala na postrzeganie jej jako boskiego dzieła. Jest wiele mitów dotyczących historii Korfu, w których możemy dostrzec zarówno jej strategiczne znaczenie, jak i potężne piękno. Korfu to jedyna ziemska wyspa, na którą bogowie zstępowali, aby odprawiać ceremonie ślubne.

Mówi się, że Korfu jest mityczną Scherią, gdzie Homerowski Ulisses odkrywa swoją „nagość” po wielu metaforycznych zgryzotach, których doświadcza. To tu, w mitycznym pałacu Króla Alkinoosa na Korfu, rozstrzyga się Homerowska epopeja. To właśnie na tej wyspie Ulisses opisuje swoją podróż i wylewa z serca wszystkie swoje zgryzoty. To właśnie pobyt na Korfu  przynosi mu ulgę, a on sam zostaje oczyszczony oraz  uzdrowiony i wraca do życia. To właśnie tu, Ulisses przypomina sobie kim jest, a mieszkańcy wyspy pomagają mu wrócić do „domu”, do Itaki. Uzdrowienie i przemiana są na stałe wpisane w energię Korfu.

Korfu jest miejscem uzdrowienia i przemiany w mitach, ale również i w historii. W 1860 roku, casarzowa Austrii – Elżbieta Bawarska (Sissi) [kliknij TU i TU] przyjechała na Korfu z Wiednia po tym, jak zapadła na chorobę płuc.  Bezsprzecznie, postrzegała ona Korfu jako swój azyl i miejsce uzdrowienia oraz powrotu do zdrowia. Po śmierci syna, wybudowała na Korfu pałac, który nazwała Achillion,  na cześć Homerowskiego bohatera z Iliady – Achillesa.

Energia Korfu jest magnetyczna i głęboko przemieniająca. Czasem zmusza do stawiania czoła problemom, ale bywa też kojąca i uzdrawiająca. Samo ukształtowanie terenu, z jego kalcytami o wysokiej częstotliwości oraz oczyszczającą zieloną gliną wpływa na proces uzdrawiania.  Znajdziemy tu ponad dwa miliony drzew oliwnych, tysiąc pięćset gatunków dzikich kwiatów, wyjątkowy las cedrowy, tysiące cyprysów, skrzące się niebiesko – zielone akweny wodne. Przy wybrzeżach Korfu pływają delfiny, a czasem  wieloryby, które wzbogacają wyspę swoimi silnymi i kolorowymi energiami.  Najsłynniejsza linia geomantyczna na siatce energetycznej ziemi, Michael – Apollo Axis, wijąca się przez Europę od Skelling Michael w Irlandii do Mt. Carmel w Izraelu, obejmuje również Korfu. To czyni wyspę ważnym portalem dla energii “Boskiego Połączenia”. Na wyspie mieści się wiele międzynarodowych centrów uzdrowień.

Na miejsce moich warsztatów wybrałam piękne wybrzeże Arillas, gdzie złoty piasek wchodzi daleko w głąb Morza Jońskiego, a kamienie różnorodnych kształtów w połączeniu z falami, grają cudowną muzykę. Wody Morza Jońskiego są tu uzdrawiające, miękkie i zmysłowe. Podczas tygodnia spędzonego na tym wybrzeżu doświadczyłam  wszystkich tych energii, połączeń i uzdrowienia mojego lęku przed głęboką wodą. To był niezwykły czas poczucia emocji w ciele i sercu. Pierwszy raz skoczyłam z pomostu do wody, pierwszy raz pływałam w wodzie, gdzie było naprawdę głęboko! Była to dla mnie mistyczna podróż w głąb siebie, do swojej odwagi, do wnętrza serca. Jestem bardzo wdzięczna Sophii z Korfu i Morzu Jońskiemu za te wszystkie przeżycia.

Kocham wyspy, ich energię i indywidualną przestrzeń, którą tworzą w połączeniu z naturą. Wiedziałam, że następną wyspą, na którą zaproszę kobiety na warsztaty pracy z ciałem i emocjami będzie Korfu. I tak kolejny raz we wrześniu 2016 roku z grupą kobiet przyjechałam na wyspę. To był wspaniały czas!  Dzięki Dorocie i jej wycieczce Najpiękniejsze Miejsca Korfu, poznałam Rajską Plaże [kliknij TUTAJ], na którą popłynęłyśmy razem. To było wspaniałe spotkanie z krystaliczną energią niezwykłej wody.

Energie Korfu i Morza Jońskiego są niezwykle uzdrawiające! Zapraszam na kolejną wyprawę i warsztaty Alchemia Ciała na wyspie Korfu w czerwcu 2017. Wszystkie informacje znajdziecie TUTAJ!

Małgosia Januszczyk-Siemieniuk

Nasz program na żywo w „Pytanie na Śniadanie”… czwartek, 16 marca 2017

-Trzy! Dwa! Jeeeden! I leeecimy! Kuchnia!!!

I nagle z jednego gigantycznego harmideru, rodzi się jeden wielki porządek. Wszystkie trzy wielkie kamery kierują się na nas! Nie wiem jak to się dzieje. Puszcza mi stres. W głowie czuje 100% koncentracji i to, że jestem w swoim świecie. Śmiejemy się, rozmawiamy o różnych rzeczach i gotujemy. A ja  mimo wszystko nadal nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Moment, w którym spełnia się jedno z moich marzeń. Sytuacja, która działa się w mojej głowie setki razy, właśnie przemienia się w rzeczywistość.

Kiedy  przez chwilę leci przerwa na reklamy, w studio jest jeden wielki chaos. Dopijam kawę. Makijażystka przypudrowuje mój nos i czoło, by na pewno wszystko było idealnie. Ktoś co chwilę robi nam zdjęcie. Śpieszymy się, bo za pięć minut  gotowe musi być następne danie, a my naprawdę robimy wszystko od A do Z w kuchni w studio. W międzyczasie Marzena Rogalska śmieje się tak, że chyba słychać ją na zewnątrz i już zapowiada się u nas na Korfu;D Tomek Kamel droczy się, że strzelił focha, bo nie mamy dla niego tzipouro [co to jest TZIPOURO]. Ci ludzie są przesympatyczni, również kiedy wychodzą poza kadr kamery. Mówią co poprawiać, pytają się czy na pewno wszystko jest ok. Marzena ciągle się śmieje i kogoś przytula.

Atmosfera w studio jest fantastyczna. Nie mam pojęcia jak to się dzieje. Że za każdym razem, kiedy na chwilę jest przerwa na reklamy, panuje taki rozgardiasz, że głowa mała. A kiedy wszystko leci już na żywo, jest taki porządek że mucha nie siada.

 

W ubiegłą sobotę spełniliśmy z Janim jedno z naszych marzeń. Do Grecji wróciliśmy padnięci, ale jednocześnie już nie możemy się doczekać się kolejnej takiej przygody.

Dlaczego udział w tym programie był dla nas aż tak ważny??? Trzy lata temu nagraliśmy nasz pierwszy filmik na YouTube, o tym jak zrobić sałatkę po grecku. Racjonalnie rzecz ujmując ten filmik powinnam już dawno z YouTuba usunąć. Jest obiektywnie bardzo  słaby. Jednak jedna z zasad blogerów i YouTuberów mówi o tym, że nie wolno kasować swoich początkowych wpisów i filmików. Dlaczego? Bo to właśnie one pokazują najlepiej drogę jaką przechodzimy podczas rozwoju w dziedzinie, w której pracujemy. Dlaczego więc jestem tak dumna z naszego udziału w PnŚ? Zobaczcie  ten właśnie filmik, który jest niżej.

I porównajcie do tego, co stało się jedynie trzy lata później…

(nasze wejścia na żywo w “Pytanie na Śniadanie”)

http://pytanienasniadanie.tvp.pl/29451449/kuchnia-grecka-w-polskim-stylu-moussaka

Kto by pomyślał? Ale tak właśnie jest… Kiedy się wierzy i pracuje dając 100% siebie… Wtedy naprawdę marzenia się spełniają…

Marcowe bransoletki… czwartek, 8 marca 2017

W Grecji pełno jest najróżniejszych drobnych tradycji i zwyczajów. Wyłuskiwanie ich z codzienności, to niezwykle ciekawy proces. Wszystko u mnie przychodzi stopniowo.  Dopiero całkiem niedawno zauważyłam, że właśnie w marcu wielu Greków: dzieci, kobiet i mężczyzn, nosi cieniutkie bransoletki, które składają się właściwie z dwóch splecionych ze sobą nitek: białej i czerwonej. Kiedy co chwilę widziałam je na czyimś nadgarstku, drapałam się po głowie, skąd u Greków taki  nagły przejaw braterstwa z Polską? Przez chwilę się przestraszyłam… Nie oglądam wiadomości, więc myślałam że w Polsce stało się coś strasznego, a ja o tym nie wiem. Kiedy powiedziałam o tym Janiemu, umierał ze śmiechu!

W Grecji jest taki zwyczaj, że dokładnie pierwszego marca zakłada się bransoletki, zwane Martis czyli marzec. Składają się zazwyczaj z dwóch cieniutkich sznurków: jeden biały drugi czerwony. Dla ozdoby często dodaje się do nich oko proroka (przed czym chronić ma Greków oko proroka, przeczytasz TUTAJ!), krzyżyk czy też jakiś ozdobny kamyk. Wyglądają naprawdę ślicznie. Sama nie mogłam sobie jednej odmówić. Kupiłam i noszę codziennie! A po co  się je zakłada?

Te bransoletki mają chronić przed marcowym słońcem. W marcu  słońce nagle zaczyna świecić z bardzo dużą siłą, a po zimie skóra nie jest do niego przyzwyczajona, dlatego o delikatne poparzenia łatwo. W Grecji wierzy się, że te bransoletki chronią przed marcowym słońcem. Moja skóra  ma się bardzo dobrze, więc może coś w tym jest:P

A tak na serio. Myślę, że w tej tradycji jest zawarty pewien ludowy spryt. Pewnie każdy kto ma taką bransoletkę na nadgarstku nawet podświadomie zaczyna uważać ze  słońcem, bo tych kilka nitek na ręce co chwilę o takiej roztropności przypomina. Jak by nie było – wyglądają przeuroczo! Więc i ja swojej do końca marca nie ściągam!:D

W Grecji przegoniliśmy już zimę! Nie trzeba sprawdzać w kalendarzu by poczuć, że wiosna już tu jest… piątek, 3 marca 2017

Jani skończył pracę trochę później niż planowaliśmy i niestety, na samą paradę  nie zdążyliśmy. Jednak i w tym roku byliśmy na alevropolemos, czyli bitwie na mąkę w niewielkim miasteczku Galaksidi (wszystko o tym wydarzeniu przeczytasz TUTAJ!). Przynajmniej częściowo nam się udało!

Kathara Deftera to według mnie najciekawsze greckie święto. Dlaczego? Bo wszystko tego dnia się miesza i jest przez to niesłychanie kolorowo. Kathara Deftera, czyli Czysty Poniedziałek, to święto kościelne. Według tradycji Greckiego Kościoła Prawosławnego, właśnie tego dnia rozpoczyna się Wielki Post. Jednak między innymi w Galaksidi, zachowanie ludzi bynajmniej nie jest  jak „Bóg przykazał”. Każdy z winem, albo puszką piwa  w ręku. Ludzie rzucają się mąką i kolorowymi barwnikami. Śpiewają przy tym zbereźne ludowe przyśpiewki, świetnie się bawiąc.  Co chwilę gdzieś przewija się motyw penisa, bo wątki erotyczne są tu na każdym kroku. Skojarzenie ze starożytnymi świętami ku czci Dionizosa, nasuwa się samo. Tak! Tak! Tradycja starożytna – ona wciąż w Elladzie ma się dobrze! W Galaksidi urządza się alevropolemos, w Tirnavos obchodzi się bourani (kliknij TU!), a w Distomo ludzie tańczą przebrani w koźle skóry (kliknij TUTAJ!). To jak obchodzi się Kathara Deftera wypływa więc z tradycji lokalnej. Tego dnia, co region, miasto, miasteczko – zupełnie inne zwyczaje.

Tradycja Grecji jest niezwykle bogata. Myślę, że życia mi nie starczy, żeby poznać wszystkie zwyczaje wszystkich regionów i wysp Grecji. Niedawno stuknęło pięć lat, od momentu, kiedy do Ellady przyjechałam mieszkać na stałe. Po tych pięciu latach, czuje że coś o Grecji wiem. Do wielu rzeczy już się przyzwyczaiłam, ale wiele  jeszcze mam do odkrycia.

Kilka dni temu przy jednym z wpisów na Facebooku mieliśmy bardzo ciekawą dyskusję na temat stosunku Greków do mięsa. Tego, że w sklepach mięsnych zwierzęta wiszą całe obdarte ze skóry i nikogo to ani nie dziwi, ani nie brzydzi. Ktoś napisał niezwykle trafny komentarz, który długo siedział mi w głowie. Grecy żyją bliżej natury.  Żyją też zgodnie z jej prawami. Dokładnie tak jest. Mięso tu jest mięsem. Domy pachną  czystością i domowym ciastem. Ludzie znacznie częściej niż w ekrany telefonów,  gapią się w morze, godzinami będąc ze sobą, gadając o niczym, sączą swoją kawę. Nie udają, że nie mają popędów, są grzeczni i święci, tylko śmiejąc się wykrzykują zbereźne przyśpiewki. Potrafią bawić się zapominając o wszystkim. Jak dzieci smarują twarze niebieskim, zielonym, żółtym proszkiem i mają z tego dziecinną radochę. Nikt przed nikim nie udaje, że jest poważny czy też grzeczny. W ten poniedziałek, kiedy byliśmy w Galaksidi na mącznej bitwie, kolejny raz przypomniałam sobie, że proste przyjemności są najprzyjemniejsze. A najbardziej dziecinne zabawy – najfajniejsze.

W ten poniedziałek przegoniono z Grecji zimę. Ludzie przebrani w koźlie skóry, dzwonami przyczepionymi do pasów, dzwonili  by powitać wiosnę najgłośniej jak się dało.  Okładali ziemię brzozowymi witkami, żeby ta obudziła się jak najszybciej. Natura obudzona! Koniec tej zimy! Kochani… Jest już wiosna!!!

Nasze video z alevropolemos w Galaksidi

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – 10 największych dziwactw Greków… poniedziałek, 27 lutego 2017

Szok!

Każdy człowiek, każda rodzina i każda większa grupa społeczna, jaką jest na przykład naród,  ma swoje dziwactwa. Jest to zupełnie normalne. Czasami śmieszne, czasem zaskakujące, a czasem wręcz szokujące, albo denerwujące. Dziś będzie o największych dziwactwach Greków! 10 wg mnie najciekawszych. Jeśli wyhaczyliście jeszcze jakieś – napiszcie o nich w komentarzach. Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania. Zaczynamy!

 –

1. PAPIER TOALETOWY NIE WRZUCA SIĘ DO KLOZETU! Tu chyba nikogo swoim zdziwieniem nie zaskocze. Jednak najdziwniejszą rzeczą jest to, że Grecy ten swój zwyczaj uznają za zupełną normę. W Grecji papier toaletowy wrzuca się nie do klozetu, a do specjalnych koszy. Grecy się do tego przyzwyczaili i ani im w głowie, by to zmienić! Często konsternację innych komentują, mówiąc: „Ale… Tak było w Grecji zawsze! To już taka swoista  tradycja i po co ją zmieniać?!”. Więcej na temat greckich toalet przeczytacie TUTAJ!

2. KAWA Z LODEM… ZIMĄ! Tak! Moim zdaniem to niesamowite… W Grecji zimą  potrafi być naprawdę zimno, ale nawet wtedy  wielu Greków  pije kawę z lodem! Grecy są absolutnymi maniakami kaw na zimno. I potrafią robić je genialnie! Lubią je tak mocno, że pijają je nawet i zimą! O najpyszniejszej greckiej kawie na zimno, przeczytacie  TU!

3. BARDZO OSOBISTE PYTANIA SĄ NA PORZĄDKU DZIENNYM. Kiedyś mnie to szokowało, ale teraz się już do tego przyzwyczaiłam. Grecy potrafią prosto z mostu, nawet kogoś dobrze nie znając, zadawać bardzo osobiste pytania. Ile zarabiasz? A twoi rodzice to gdzie pracują? Jakim samochodem jeździsz? Kiedy planujesz wziąć ślub? Norma! Mistrzynią takich pytań jest, na moje nieszczęście, jedna z moich sąsiadek. Czasami gadamy sobie wieszając pranie na balkonach. Nic w tym dziwnego. Może tylko poza tym, że za każdym razem moja sąsiadka krzycząc na całą uliczkę pyta się mnie, kiedy w końcu zajdę  w ciążę:PP

4. INNE RUCHY GŁOWĄ NA “TAK” I “NIE”. To jest jednak naprawdę dziwne… Jak wyglądają ruchy głową na “tak” i “nie” w Grecji – możecie zobaczyć TUTAJ! Skąd to się wzięło – nie wiem. Jest to jednak  jedna z rzeczy, której nadal nie potrafię się nadziwić…

5. GENERALNIE MOŻNA SIĘ SPÓŹNIAĆ, ALE NIECH NO KTOŚ TYLKO SPÓŹNI SIĘ NA… OBIAD!  Spóźnienia jak i samo pojęcie „czasu” w Grecji traktuje się z lekkim  przymrużeniem oka. Ale niech no ktoś tylko spóźni się na obiad! Nawet tego nie próbujcie… Nie chciałabym być wtedy w Waszej skórze!

6. MÓWIENIE O JEDZENIU.  Jeśli kiedyś przysłuchacie  się greckim rozmowom, okaże się, że 75%  rozmów Greków dotyczy jedzenia i wszystkich aspektów z nim związanych. Gadanie o jedzeniu i jedzenie samo w sobie, to taka grecka mini obsesja. Całkiem sympatyczna, bo jedzenie w Grecji jest rewelacyjne, ale jednak… obsesja:D

7. KWESTIA CHLORU… Co prawda czasem po Grekach tego nie widać, ale mimo wszystko są niesamowitymi czyściochami. Uwielbiają przy tym używać ogromnych ilości chloru! Chlor idealny jest na wszystko! I tak na 200% zabije bakterie. Stosuje się go więc z uwielbieniem do czyszczenia wszystkiego. Ja raczej chloru nie używam, ale mimo tego zawsze mam w zapasie dwie butle, w które systematycznie zaopatruje mnie moja teściowa:DD  O tym jak Greczynki dbają o swoje domy, przeczytacie w TYM! poście.

8. MINI KUCHENKA GAZOWA. Grecy potrafią mieć lekką rękę do wydawania pieniędzy. Raczej rzadko kto tu oszczędza i myśli o czarnej godzinie. Za to jest jedna rzecz, na której oszczędza każdy Grek! W absolutnie każdym greckim domu jest  tycich rozmiarów kuchenka gazowa, na której najczęściej przygotowuje się wodę na herbatę lub robi  grecką kawę. Żaden Grek nie wyobraża sobie postawić mały garnek na większym palniku, by nie zmarnować prądu czy też gazu. W sumie jest to bardzo racjonalne. Tylko, że kontrast z tym ile pieniędzy wydają Grecy na zbędne rzeczy tak na co dzień, z tą w sumie niewielką oszczędnością prądu, czy gazu, jest zwyczajnie niedorzeczny!

9. PALENIE W MIEJSCACH GDZIE JEST TO KATEGORYCZNIE ZABRONIONE. Grecy uwielbiają palić  papierosy. Zgodnie z prawem UE w wielu miejscach publicznych jest surowy zakaz palenia. Co prawda generalnie się go przestrzega, ale wiecie jak to w Grecji  bywa… Dałabym wszystko, żeby móc zrobić zdjęcie naszego urzędnika pocztowego. Z wiadomych względów tego zrobić nie mogę… Wyobraźcie sobie jednak, że przychodzicie na pocztę. Chcecie wysłać paczkę, albo kupić znaczek. A urzędnik, z którym załatwiacie sprawę ani na chwile nie wyjmuje papierosa z ust!  Najfajniejsze jest to, że każdy podchodzi do tego z zupełnym luzem:D  Więcej o paleniu papierosow w Elladzie przeczytacie TU!

10. BEZ TV SIĘ NIE OBEJDZIE. Telewizory w Grecji są wszędzie. I nie mówię tu o domach prywatnych, ale sklepach, kioskach ruchu (w wersji mini mini), stacjach benzynowych,  u fryzjera, must have każdej kosmetyczki. Najbardziej zdziwiło mnie to, że  przy mojej pierwszej wizycie u  greckiego lekarza… Tak, tak… Wypisując mi receptę, lekarz non stop zerkał co dzieje sie w jego telewizorze:DDD

Co kraj to obyczaj… Ale przyznacie, że te rzeczy są jednak dość dziwne! Jakie są Wasze spostrzeżenia – piszcie w komentarzach!

 

My mamy Tłusty Czwartek, a Grecy mają TSIKNOPEMPTI… czwartek, 23 lutego 2017

Mój pierwszy

Mój pierwszy “Tsiknopempti”. Lesbos, rok 2007

Dziś w Polsce obchodzimy Tłusty Czwartek, więc do syta zajadamy się słodyczami. Co prawda Grecy słodkości w nadprogramowych ilościach dziś nie jedzą, ale dokładnie tydzień temu w Elladzie obchodzono nieco podobny zwyczaj.

W ubiegły czwartek w Grecji był tzw. Tsiknopempti, czyli w wolnym tłumaczeniu na język polski „czwartek pachnący mięsem”. W ten dzień je się w Elladzie naprawdę ogromne ilości mięsa. Przyznam się szczerze… Zupełnie zapomniałam o tym dniu, ale przypomniały mi o nim wystawy na witrynach w sklepach mięsnych, które tego dnia dosłownie – ociekały krwią…

Taki mięsny czwartek jest w Grecji dniem ruchomym i wiąże się z obchodami Wielkanocy. A ta…  Z każdym dniem jest coraz bliżej! W najbliższy poniedziałek obchodzi się w Grecji „Kathara Deftera”, czyli „Czysty Poniedziałek”. Co to jest za święto? Możecie o nim przeczytać TU! TU! i TUTAJ! W wielkim skrócie – „Kathara Deftera” to pierwszy dzień Wielkiego Postu, przepełniony najróżniejszymi zwyczajami. Jednak Grecy pościć zaczynają już wcześniej. Na co dzień nie jedzą mięsa w każdą środę i piątek. Ubiegły czwartek był więc już ostatnim dniem, w którym mięsa można było się najeść naprawdę do syta! Później przestrzegający zasad religii Grecy, chcą czy też nie – muszą stać się wegetarianami.

Pamiętam mój prawdziwy szok, kiedy w obchodach Tsiknopempti uczestniczyłam pierwszy raz. Naprawdę nie wiedziałam co się dzieje! To było dokładnie 10 lat temu, kiedy do Ellady przyjechałam pierwszy raz na stypendium Sokratesa. Właśnie  poznaliśmy się z Janim, który  zaprosił mnie na obchody tego święta do mieszkania  kolegi. Tsiknopempti w wykonaniu kilku greckich studentów… To było coś!:DDD Po całej imprezie, która trwała do późnych godzin nocnych, byłam przekonana że mięsa nie zjem przez najbliższy rok! Dokopaliśmy się tych zdjęć z tego właśnie dnia… Ja na Lesbos 10 lat temu:DDD I stół zawalony mięsem podczasm imprezy studenckiej z okazji Tsiknopempti…

W Grecji coraz bliżej  Wielkiego Postu. Jednocześnie, coraz bliżej Wielkanocy i tym samym wiosny…!:DDD

Zajrzyj na naszą nową podstronę, by dowiedzieć się wszystkiego o ATRAKCJACH KORFU!… sobota, 18 lutego 2017

Na naszej stronie z wycieczkami po Korfu pojawiła się pewna nowość, która może bardzo ułatwić Wam organizację wakacji na Korfu. Informacji na temat najróżniejszych atrakcji na Korfu, jest wiele. Postanowiłam zebrać je wszystkie i stworzyć jedno miejsce, gdzie w formie “pigułki” będzie można dowiedzieć się wszystkiego o najważniejszych atrakcjach na Korfu.

Podstrona jest podzielona na trzy części: atrakcje ogólne, atrakcje w mieście Korfu i atrakcje dla dzieci. Znajdziecie tam informacje o najciekawszych miejscach i zabytkach, miejscach gdzie można aktywnie spędzić czas, miejscach gdzie można najlepiej zjeść czy też się wybawić.

Mam nadzieję, że dzięki tej podstronie Wasze wakacje na Korfu pod względem atrakcji – będą wystrzałowe! Żeby wejść na podstronę – klikajcie w link niżej:

http://salatkapogreckuwpodrozy.pl/pl/atrakcje-korfu/

Pozdrawiam i do zobaczenia na KORFU;D

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Grecy alkohol piją często. Ale jak to się dzieje, że alkoholizm w Grecji to prawdziwa rzadkość?… poniedziałek, 13 lutego 2017

 

Jeden z najsłynniejszych koniaków, czyli Metaxa – pochodzi właśnie z Grecji. Nawet jeśli ouzo [kliknij TU!] nie ma w Polsce zbyt wielu zwolenników, to o tej anyżowej wódce słyszeli wszyscy. Każdy kto przyjeżdża na wakacje do Ellady powinien koniecznie spróbować greckiego bimbru z winogron, czyli tzipouro [kliknij TU!]. Na Krecie pija się fantastyczne w smaku rakomelo [kliknij TUTAJ!], za to dla przykładu Korfu słynie z kum-kwatowych likierów [kliknij TU!]. A to jeszcze nie wszystko… Temat greckich win, to studnia bez dna. Każda grecka wyspa, każdy region Ellady ma swoje wino, o charakterystycznym smaku. Ujmując więc krótko. W temacie alkoholi Grecja ma do zaoferowania naprawdę wiele. A co się przez to rozumie – Grecy alkohol piją bardzo często. Dlaczego  mimo tego, alkoholizm jest w Elladzie prawdziwą rzadkością?

W Grecji alkohol pija się zupełnie na co dzień, zaczynając właściwie od samego rana. Wystarczy przejść się rankiem po typowej greckiej wioseczce. Kafenijony [kliknij TU!] są wypełnione po same brzegi. Starsi panowie, którzy nie muszą  martwić się by być gdzieś na czas, dosłownie godzinami potrafią siedzieć nad jedną szklanką ouzo. Naturalne jest, że do każdego obiadu pojawia  się wino. A wieczorne spotkanie z przyjaciółmi najmilej upływać będzie ze szklanką Metaxy lub tzipouro w dłoni.

Próbuje odszukać w głowie, ale naprawdę nie znam żadnego Greka, który  byłby alkoholikiem.  Alkoholizm jest w Grecji rzadkością. Mało tego… Kiedy przypominam sobie greckie wesela czy też najróżniejsze imprezy, to że ktoś jest pijany jest również sytuacją sporadyczną. Grecy  piją, ale się nie upijają.

*

To był już praktycznie sam koniec tego sezonu. Następnego dnia mieliśmy z Janim odpływać z Korfu i żeby się z wyspą  pożegnać, wpadliśmy do Starej Perytii na obiad. Za każdym razem, kiedy jestem tam z grupą, naszą lekcję gotowania zaczynamy od tego że Thomas częstuje wszystkich swoim tziporo. Ja z wiadomych powodów zawsze muszę odmówić.

Usiedliśmy z Janim przy stoliku i zamówiliśmy to co akurat było najświeższe. Thomas jak zwykle postawił na stoliku kieliszki wypełnione tziporo.

-Thoma… Byłam tu tyle razy! W końcu pierwszy raz spróbuje twojego słynnego tzipoiro. No! Przez cały sezon słyszałam o tym tyle dobrego! – powiedziałam.

-Mówią, że jest jednym z najlepszych… Ale na tym akurat to ja się w ogóle nie znam… – odpowiedział Thomas.

-Jak to? Nie pijesz swojego tzipouro?

-Raz spróbowałem. Ale ja  w ogóle nie lubię alkoholu.

-Co??? Nawat odrobina wina do obiadu? Albo, żeby tak przyjemnie zaszumiało w głowie…

-Nie… Nie mam takiej potrzeby. Tak właśnie jak jest teraz, jest mi po prostu bardzo dobrze! Nie potrzebny jest mi żaden szum. Mi jest po prostu  dobrze…

Kiedy tak patrzyłam na wiecznie zrelaksowaną twarz Thomasa, łagodny uśmiech i oczy, w których zawsze widać całe pokłady spokoju, połączyłam wszystkie fakty i poczułam, jak właśnie uświadamiam sobie o Grekach coś nowego. Coś o czym wiedziałam, ale nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam.

Thomas ma w Starej Perytii tawernę Foros, w której gotujemy podczas naszej wycieczki KUCHNIA KORFU [sprawdź trasę tej wycieczki klikając TUTAJ!].  Właściwie od pierwszego spotkania niesamowicie polubiłam tego  człowieka. Uwielbiam jego spokój, to że nigdy nigdzie się nie śpieszy i godzinami potrafi dyskutować o pierdołach. Że w wolnych chwilach robi miód. Że ma kilka kóz, które  ma – bo je lubi. Tacy ludzie, to najprawdziwsze skarby w naszych wiecznie spóźnionych czasach, w naszym ciągłym niedosycie czegoś i  nieustannym dorobku. Ludzie, którzy żyją tak, jakby wszystko co jest wokół było dla nich przyjemnością. Dla których spokój ducha jest dużo ważniejszy od tego, by nad czymś się martwić, czymś się denerwować. Taki właśnie jest między innymi Thomas i takie „coś” w sobie ma wielu Greków. Myślę, że ta cecha jest jedną z najpiękniejszych cech w Grekach i jedną z najbardziej wartościowych rzeczy w całej Grecji. Życie w zgodzie ze światem. Bez pośpiechu. Bez jakiejkolwiek spiny. Tak jakby każda mała rzecz, była największą życiową przyjemnością.

Dlaczego więc Grecy piją dużo alkoholu, a mimo tego alkoholizm jest w Grecji rzadkością? Alkohol w Grecji pije się dla samego smaku. Stąd też jego różnorodność. Grecki styl życia to nieustanny relaks. Nie ma więc potrzeby by się odstresowywać. Kiedy człowieka wypełnia spokój i poczucie szczęścia, nie ma on ochoty na szum w głowie. Rzeczywistość jest na tyle piękna, że nie trzeba jej zmieniać…

Thomas podczas rysowania swoich wizytówek. Tak, wszystkie wizytówki robi ręcznie ;D

Thomas podczas rysowania swoich wizytówek. Tak, wszystkie wizytówki robi ręcznie ;D

 

Pożegnanie… piątek, 10 lutego 2017

Tak naprawdę stało się to już trochę temu. Ale żeby napisać o tym tutaj, potrzebowałam  nabrać dystansu. Na takie wiadomości, nigdy nie ma tego „właściwego” momentu…

Oliwa z Oliwek do końca swoich dni była zupełnie świadoma tego co się dzieje. Przez kilka ostatnich tygodni już co chwilę odwiedzała szpital. Ponad stuletnie ciało  zaczęło odmawiać posłuszeństwa, ale umysł do samego końca pozostał nadzwyczaj obecny. Kiedy czuła się coraz gorzej, Feta z Pomidorem chcieli zabrać babcię do sałatkowego domu. Ale tak to jest ze starszymi ludźmi. Po prostu nie chciała. Do babci trzy razy dziennie zaglądała Roula – jedna z krewniaczek, która mieszkała blisko. Cała rodzina miała rozpisane dyżury, tak by Oliwa właściwie nie była nigdy sama. Pewnej nocy, już prawie nad ranem, zadzwoniła do swojej wnuczki – Olivki:

-Olivko, przyjeżdżajcie. Czuje, że wychodzi ze mnie moja dusza…

W niewielkim domku babci zjawiła się prawie cała rodzina. W pierwszej reakcji, chciano zabrać Oliwę do najbliższego szpitala.

-Zostawcie ją. Potrzebuje teraz spokoju. Oliwa umiera… – powiedziała Roula.

Oliwa leżała zupełnie spokojnie. Niewielki domek wypełniony był najbliższymi. Zamknęła oczy. Wzięła  kilka płytkich oddechów. Później wydech… I z ciała wyleciało życie. Pięknie stare ciało, przez ponad wiek karbowane już do granic możliwości. Kości palców dłoni lekko powyginane od  pracy. Zmarszczki wokół oczu, które wyrył i czas i uśmiech. Pewnie w tym właśnie momencie, na chwilkę stanął czas i zrobiło się  zupełnie cicho.

    *

Kiedy ostatni raz widziałam Oliwę, dała mi swój rodzinny album. Są tam wszystkie najważniejsze zdjęcia rodziny, niektóre z  początku XX wieku. Poprosiła mnie, żebym się nim zaopiekowała. Razem z Oliwą odszedł niezwykły świat. Jakby cała epoka. Miałam wielkie szczęście mieć możliwość zapytać ją o tyle rzeczy. Dowiedzieć się tylu prostych, życiowych prawd. Na całe moje szczęście, zdążyłam zapytać o wszystko, być naprawdę obecna w każdej rozmowie i tej zawsze szczególnej relacji: człowiek – człowiek.

Sofija odeszła wiosną. Miała  prawie 102 lata.