W Grecji przegoniliśmy już zimę! Nie trzeba sprawdzać w kalendarzu by poczuć, że wiosna już tu jest… piątek, 3 marca 2017

Jani skończył pracę trochę później niż planowaliśmy i niestety, na samą paradę  nie zdążyliśmy. Jednak i w tym roku byliśmy na alevropolemos, czyli bitwie na mąkę w niewielkim miasteczku Galaksidi (wszystko o tym wydarzeniu przeczytasz TUTAJ!). Przynajmniej częściowo nam się udało!

Kathara Deftera to według mnie najciekawsze greckie święto. Dlaczego? Bo wszystko tego dnia się miesza i jest przez to niesłychanie kolorowo. Kathara Deftera, czyli Czysty Poniedziałek, to święto kościelne. Według tradycji Greckiego Kościoła Prawosławnego, właśnie tego dnia rozpoczyna się Wielki Post. Jednak między innymi w Galaksidi, zachowanie ludzi bynajmniej nie jest  jak „Bóg przykazał”. Każdy z winem, albo puszką piwa  w ręku. Ludzie rzucają się mąką i kolorowymi barwnikami. Śpiewają przy tym zbereźne ludowe przyśpiewki, świetnie się bawiąc.  Co chwilę gdzieś przewija się motyw penisa, bo wątki erotyczne są tu na każdym kroku. Skojarzenie ze starożytnymi świętami ku czci Dionizosa, nasuwa się samo. Tak! Tak! Tradycja starożytna – ona wciąż w Elladzie ma się dobrze! W Galaksidi urządza się alevropolemos, w Tirnavos obchodzi się bourani (kliknij TU!), a w Distomo ludzie tańczą przebrani w koźle skóry (kliknij TUTAJ!). To jak obchodzi się Kathara Deftera wypływa więc z tradycji lokalnej. Tego dnia, co region, miasto, miasteczko – zupełnie inne zwyczaje.

Tradycja Grecji jest niezwykle bogata. Myślę, że życia mi nie starczy, żeby poznać wszystkie zwyczaje wszystkich regionów i wysp Grecji. Niedawno stuknęło pięć lat, od momentu, kiedy do Ellady przyjechałam mieszkać na stałe. Po tych pięciu latach, czuje że coś o Grecji wiem. Do wielu rzeczy już się przyzwyczaiłam, ale wiele  jeszcze mam do odkrycia.

Kilka dni temu przy jednym z wpisów na Facebooku mieliśmy bardzo ciekawą dyskusję na temat stosunku Greków do mięsa. Tego, że w sklepach mięsnych zwierzęta wiszą całe obdarte ze skóry i nikogo to ani nie dziwi, ani nie brzydzi. Ktoś napisał niezwykle trafny komentarz, który długo siedział mi w głowie. Grecy żyją bliżej natury.  Żyją też zgodnie z jej prawami. Dokładnie tak jest. Mięso tu jest mięsem. Domy pachną  czystością i domowym ciastem. Ludzie znacznie częściej niż w ekrany telefonów,  gapią się w morze, godzinami będąc ze sobą, gadając o niczym, sączą swoją kawę. Nie udają, że nie mają popędów, są grzeczni i święci, tylko śmiejąc się wykrzykują zbereźne przyśpiewki. Potrafią bawić się zapominając o wszystkim. Jak dzieci smarują twarze niebieskim, zielonym, żółtym proszkiem i mają z tego dziecinną radochę. Nikt przed nikim nie udaje, że jest poważny czy też grzeczny. W ten poniedziałek, kiedy byliśmy w Galaksidi na mącznej bitwie, kolejny raz przypomniałam sobie, że proste przyjemności są najprzyjemniejsze. A najbardziej dziecinne zabawy – najfajniejsze.

W ten poniedziałek przegoniono z Grecji zimę. Ludzie przebrani w koźlie skóry, dzwonami przyczepionymi do pasów, dzwonili  by powitać wiosnę najgłośniej jak się dało.  Okładali ziemię brzozowymi witkami, żeby ta obudziła się jak najszybciej. Natura obudzona! Koniec tej zimy! Kochani… Jest już wiosna!!!

Nasze video z alevropolemos w Galaksidi

Greckie bugenwille… niedziela, 5 czerwca 2016

Przełom maja i czerwca to idealny okres na wakacje w Grecji, szczególnie dla osób, które nie lubują się w upałach. Jest to jedna z najbardziej kolorowych części greckiego roku. Właśnie teraz kwitnie większość kwiatów, między innymi bugenwille, które są jednym z najbardziej charakterystycznych elementów krajobrazu greckich miast, miasteczek, wsi.

Bugenwille są krzewami, których kwiaty mogą mieć najróżniejsze kolory. W Elladzie najczęściej spotyka się czerwone, różowe, purpurowe lub fioletowe. Bajkowo ozdabiają greckie miasta. Potrafią zupełnie zmienić  nawet najbardziej szpetny budynek.  Dziś garść zdjęć wykonanych na przełomie maja i czerwca. Tak właśnie prezentują się teraz greckie miasta…

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – BURANI – najbardziej szokujące święto Grecji… poniedziałek, 21 marca 2016

Obchody burani w Tirnavos

Obchody burani w Tirnavos

W tym roku Wielkanoc obchodzona jest w Grecji wyjątkowo późno – Wielka Niedziela przypada na 1-go maja. Tydzień temu zakończył się hucznie obchodzony w Elladzie karnawał i tym  samym rozpoczął się Wielki Post. Natomiast w ubiegły poniedziałek obchodzono święto zwane Kathara Deftera (czyli „Czysty Poniedziałek”). Podczas typowych obchodów tego święta, Grecy całymi rodzinami udają się na łono natury. Jedzą postne potrawy i puszczają latawce. Ten uroczy zwyczaj puszczania latawców w zwiastujący wiosnę poniedziałek, jest najbardziej charakterystycznym elementem Kathara Deftera. Jednak w zależności od regionu, obchody tego szczególnego dnia mogą znacznie się różnić.

W miasteczku Galaksidi (o samym Galaksidi przeczytasz TU!) organizowane są bitwy na mąkę, nazywane alevropolemos. Moją relację z jednej z mącznych bitew znajdziesz TUTAJ! Natomiast klikając TU! możesz przeczytać mój artykuł dla „Poznaj Świat”, który jakiś czas temu znalazł się w internetowym archiwum.  A zaglądając TUTAJ! przeczytasz post, na temat obchodzenia Kathara Deftera w miejscowości Distomo, gdzie tego dnia również dzieje się wiele ciekawego. Przebrani w kozie skóry mieszkańcy, tańczą na rynku potrząsając przy tym wielkimi dzwonami. Jak widać obchody Kathara Deftera to szalenie ciekawy temat. Natomiast jest pewne miejsce w Grecji, gdzie obchody tego dnia są nie tyle nawet ciekawe, co wprost – szokujące…

Co prawda… Teoretycznie… Planowałam nawet i jechać, ale… Hmmm… Przyznam, że trochę się po prostu boje… Ale… Zacznijmy od samego początku…

W niewielkiej miejscowości o nazwie Tirnavos w środkowej Grecji, co roku od ponad dwustu lat organizowane jest święto nazywane  burani. Tego dnia gromadząc się w głównej części miasta, w wielkim kotle  mieszkańcy gotują postną,  szpinakową zupę, od której powstała nazwa tego święta. Przebrani w karnawałowe stroje tańczą, śpiewają, bawią się. Co w tym szokującego? W tym co prawda  jeszcze nic… Głównym motywem świętowania, nie jest jednak szpinakowa zupa, a… penis! Tego dnia wszystko, dosłownie wszystko przybiera w Tirnavos kształt penisa. Pączki, czekoladki, lizaki, butelki z uzo i tsipuro, breloczki, gwizdki i najróżniejsze gadżety. Kilku mężczyzn ze sztucznymi penisami o gigantycznych rozmiarach, wędruje po głównej części miasta, na każdym kroku pozwalając sobie na daleko idące żarty. Tego dnia do Tirnavos zjeżdżają się Grecy z całej Ellady. Jednak każdy, kto podczas Kathara Deftera znajdzie się w Tirnavos musi zdawać sobie sprawę, z tego co go tam spotka i powinien koniecznie  uzbroić się w solidną porcję dystansu do wszystkiego co się dzieje. Wszędzie słychać ludowe przyśpiewki o zbereźnych tekstach, co chwile ktoś wykrzykuje erotyczne wierszyki lub radośnie wymachuje sztucznym penisem. Co roku w greckiej telewizji pojawiają się relacje z obchodów świętowania, a ja za każdym razem kiedy je widzę, szczerze współczuje relacjonującym obchody burani dziennikarkom.

Skąd jednak wzięło się w Tirnavos takie szokujące święto? Dokładnych korzeni nie ustalono. Ale najbardziej prawdopodobna wersja mówi o tym, że święto ustanowił jeden z ówczesnych sułtanów (Grecja była wtedy pod panowaniem tureckim). Region, w którym znajduje się Tirnavos w XVIII wieku został zdziesiątkowany przez epidemie i żeby zwiększyć przyrost naturalny zostało wprowadzone święto płodności. Co prawda dawniej udział kobiet w tym świętowaniu był surowo wzbroniony, ale dziś o tym zakazie nikt już nawet nie pamięta.

Burani jest świętem  szokującym, ale przede wszystkim jest szczególnie ciekawym przykładem jak barwnie mieszają się w Grecji różne tradycje. Kathara Deftera, to z założenia święto kościelne. I choć kościół przymyka oko na to, co tego dnia dzieje się w Tirnavos, to wciąż głównym daniem jest postna zupa.  To jak dziś wyglądają obchody burani, to przykład ludowej, regionalnej tradycji. Co jednak najbardziej ciekawe to fakt, że wiele elementów które przewija się podczas obchodów nie tylko burani w Tirnavos,  ale również podczas alevropolemos w Galaksidi, czy też tańców  w kozich skórach w Distomo, to wciąż żywy wpływ starożytnych świąt ku czci Dionizosa. Gdzie kontretnie kryją się te wpływy? Podczas  świętowania ku czci Dionizosa lub też Pana, starożytni Grecy przebierali się właśnie w kozie skóry, a takie przebrania w obchodach tych trzech  świąt pojawiają się bardzo często. Wątki erotycznę są tu na każdym kroku. Wino leje się strumieniami  i jak podczas starożytnych świąt dionizyjskich wszyscy tańczą, bawią się i śpiewają na całego.

Co prawda mówią, że ciekawość, to pierwszy stopień do piekła. Ale pewnie, któregoś dnia wybiorę się do Tirnavos w czasie Kathara Deftera, bo muszę zobaczyć to na własne oczy.

Jak wygląda świętowanie burani w Tirnavos? Przymrużcie oczy, nabierzcie trochę dystansu i zobaczcie sami…

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Człowiek jest trochę jak roślina. Żeby żyć potrzebuje promieni słońca… poniedziałek, 7 marca 2016

Co prawda, na tę kalendarzową trzeba jeszcze trochę poczekać. Ale już od dobrych kilku dni w Grecji na całego czuć wiosnę. Nagle zrobiło się tak niesamowicie słonecznie, że nie można wysiedzieć w domu. Coraz częściej widzę, jak na balkonach wietrzą się dywany. To znak, że już za jakiś czas będą chowane głęboko do szaf, a po zimie nie będzie nawet śladu. Kawiarnie i kawiarenki w środku są zupełnie puste, bo każdy z kawą siedzi na zewnątrz. Co chwilę widzę, jak ktoś dłubie w swoim ogródku. Za moim oknem już zakwitło nasze drzewo wiśni. To ewidentne znaki,  że już trwa jeden z moich ulubionych okresów w całym roku – sam początek wiosny. W Grecji takie zmiany sezonów są dużo bardziej  wyraziste.

Wczoraj obudziłam się przed dzwonkiem budzika. Słońce wdzierające się do sypialni było tak ostre, że już chciałam być na zewnątrz. Ptaki śpiewały tak głośno, że nie dało się spać. Co prawda w moim rytmie dnia nic szczególnie się nie zmieniło, ale teraz podwójnie wszystkiego mi się chce. Mam taką trochę niezrozumiałą ochotę wymyć wszystkie okna i zrobić wielkie pranie. Kupić kilka roślinek i jakąś nową sukienkę, która cała będzie kolorowa. Upiec ciasto. Pojechać gdzieś nieco dalej. Bardzo się cieszę, bo u nas zbliża się okres, w którym będzie dziać się wiele ciekawego. Między innymi, już w ten weekend przyjeżdża Olivka z Pieprzem.

Obserwując mój stan tak sobie myślę, że człowiek jest trochę jak roślina. Żeby żyć potrzebuje słońca. I kiedy nagle jest go więcej, zaczyna się to co najfajniejsze. Wszystkiego się po prostu – chce.

 

Czy na wiosnę macie w planach… wyszorować wszystkie dywany, jakie znajdują się w domu?… piątek, 6 marca 2015

    Jakoś zupełnie zapomniałam o tym greckim zwyczaju, choć wiedziałam dobrze, że przecież istnieje. To ciekawe, że jeśli chodzi o zapisane w kodeksach prawo dotyczące wszystkiego co związane jest z państwem,  Grecy, no powiedzmy sobie szczerze, większość paragrafów mają w głębokim poważaniu. Kiedy jednak chodzi o te nigdzie nie zapisane zwyczaje i zasady życia codziennego, wszyscy przestrzegają je wzorowo, jakby za ich łamanie groziły poważne kary i wysokie mandaty. Dla przykładu, oto jedna z takich funkcjonujący w Elladzie zasad:

§ 872 KODEKSU  PORZĄDKOWEGO:

W okresie jesienno – zimowym, wszystkie domowe podłogi  powinny być przykryte ciepłymi, milutkimi dywanami. Wraz z pojawieniem się wiosny, wszystkie wyżej opisane dywany natychmiastowo muszą zostać usunięte, a przed schowaniem należy im się solidne szorowanie.  Ze względów higienicznych (patrz: roztocza [§ 376 KP]  oraz  bakterie [§ 267 KP]) przykrywanie podłóg dywanami w okresie wiosenno – letnim  w mieszkaniach jest surowo zabronione.

 

     O istnieniu tego prawa wiedziałam dobrze. Jednak logika i względy estetyczne w naszym przypadku przeważyły. W całym mieszkaniu podłogi mamy zwyczajnie brzydkie, a dywany nie mają długiego włosia. Uzgodniliśmy wiec z Janim, że również na wiosnę i lato będą wygodnie leżeć na naszych podłogach. I tak już zostało.

      Kilka dni temu, na dywanie w salonie, coś się rozlało. Przy jednym rogu, pojawiła się szpetna plama.

     -Hmmm… Wiesz co… – zaczęłam do Janiego – Możemy zrobić tak, że odwrócimy ten dywan, tak by plama była pod kanapą. O! I nic nie będzie widać!

     -No w sumie… Możemy. Ale mnie się wydaje, że to się da wyczyścić. O jak znalazł! Teraz akurat  idzie wiosna. Co prawda rok temu chyba zapomnieliśmy, ale w tym roku trzeba przecież wyczyścić dywany.

    -Masz racje… Rzeczywiście by się przydało… Ale zaraz, zaraz… Jak to zrobić? Jest tu w okolicy jakiś trzepak?

    -Trzepak? A co to?

    -Takie metalowe „coś” na zewnątrz. Stoi zazwyczaj przy śmietnikach. Można sobie na tym przewiesić dywan i go przetrzepać. Możemy tak zrobić z naszymi. Przetrzepiemy  je na świeżym powietrzu, żeby na wiosnę je odświeżyć.

    -Jak to przetrzepiemy? Przecież je trzeba wyszorować!

    Tu małe pytanie z mojej strony: czy szorowaliście kiedyś swoje (wszystkie) dywany?

     -He? A jak niby to zrobić?

   -Bierzesz dywany, jeden po drugim i układasz na zewnątrz, najlepiej na asfalcie. Najpierw polewasz je wodą prosto ze szlaucha,  a później szorujesz taką wielką szczotą ryżową z proszkiem, albo specjalnym mydłem. Później znów strumień wody,  by pozbyć się piany. A na koniec czekasz aż dobrze wysuszą się na słońcu na balkonie.

      Jako że wypowiedź Janiego była sformułowana w liczbie pojedynczej, drugiej osobie, postanowiłam pewien szczegół uściślić:

     -Czyli… że niby to ja – niepełne pięćdziesiąt kilo, jak dotąd jeszcze  żywej wagi, mam wyjąć wszystkie te dywany spod mebli, a następnie wynieść je na podwórko. Super! Tylko śmiem zauważyć, że najmniejszy dywan jest większy ode mnie. No, ale później jest już prosto. Godzinka, dwie zabawy z wielką ryżową szczotą do pary ze szlauchem  i jest po sprawie. Ach! Jeszcze teleportacja mokrych dywanów na nasz balkon… Nie, akurat to dla mnie to nic wielkiego! Zabiorę się do tego już pierwszego dnia wiosny, zanim nawet zjem śniadanie, żeby oby  szybciej mieć to z głowy. Tylko, czy zauważyłeś może, że ja również od pewnego czasu przestałam opowiadać się za równouprawnieniem?

     Jani się zamyślił, a ja w międzyczasie połączyłam w głowie jego opis z tym charakterystycznym widokiem, kiedy wraz z nadejściem wiosny na każdym balkonie suszą się wyczyszczone już dywany.

     -No dobra, nie marudź! Zrobię to, jak za kilka dni będzie  jeszcze trochę cieplej. Jak mieszkałem jeszcze u rodziców, to moja mama też mnie do tego wykorzystywała…

      Podsumowując.  Żeby na dobre odgonić zimę, trzeba się jednak trochę napracować. Wiosna lubi przecież spacerować po zielonej trawie, wymytych podłogach i czystych dywanach.

 

W Grecji jest coraz bardziej wiosennie… wtorek, 3 marca 2015

    Nie ma na świecie wielu rzeczy, których nie lubię tak bardzo jak zimna i zimy. Kiedy jest mi zimno, jestem wściekła! Choć nie mam pojęcia skąd u mnie właśnie taka reakcja? Zimą dzień zanim się rozkręci, to już właściwie się kończy. Krajobraz wszędzie bury, bo nawet i w Polsce śniegu zimą z roku na rok jakby coraz mniej. I na dodatek te wszystkie zimowe ubrania. Kurtki, szaliki, czapki, rękawiczki. Ubieranie tego wszystkiego i ściąganie  z siebie, to dla mnie istna katorga!

     W tym roku w Grecji zima wydaje się kończyć jakby trochę szybciej. Jest przecież sam początek marca, a z dnia na dzień pojawia się coraz więcej jej zwiastunów. Tak jak nie znoszę miesięcy zimowych, tak za tym momentem, kiedy wszędzie czuję nadchodzącą wiosnę, po prostu przepadam! Nagle chce mi się… wszystkiego! Czuje jak wszystko dookoła dodaje mi życiowej energii.

     Kochani! Idzie wiosna!!! Dziś kilka namacalnych na to dowodów…

SŁOŃCE

Co prawda w naszej okolicy śniegu  nigdy nie ma. Zastępują go  czasem nawet kilkudniowe  deszcze. To naprawdę nic fajnego… Na całe szczęście tych deszczowych dni jest coraz mniej. I coraz częściej przez całe dnie świeci przecudowne słońce. Słońce = życie. Dlatego do codziennego funkcjonowania jest tak bardzo potrzebne. W takie właśnie dni wychodzę jak najczęściej i poddaje się darmowej terapii witaminą D. Wystawianie twarzy do słońca, jest takie przyjemne…

 

ZIELEŃ

Te wszystkie szarości, brązy i kolory, które nie mogą się zdecydować czym właściwie są, z dnia na dzień porastają  świeżutką zielenią, którą po prostu chciałoby się zjeść!  Jeszcze tylko kilka plamek żółtego i już samo patrzenie dodaje energii.

 

CHCE MI SIĘ!

Zimą jeśli na zewnątrz nie mam nic do roboty, muszę się nieźle zmuszać, żeby wyjść z domu. Wiem, że „muszę!”, tak choćby dla zdrowia. Jednak zestaw wiatr + deszcz prosto w twarz, to nic przyjemnego. Za to wiosną jest odwrotnie i nie chcę się wracać do domu. Tak jak zimą za nic na świecie nie chce mi się uprawiać żadnego sportu, tak w tym okresie buty do biegania same wskakują mi na stopy i jakby same biegną prosto przed siebie…

 

OWADY

Jak podejrzewam właśnie teraz w przyrodzie trwa jedna wielka orgia! Co prawda za robalami zbytnio nie przepadam, ale i one są na świecie bardzo potrzebne. Chociażby po to, by latem przemienić się w piękne motyle.

 

MIASTA

Coraz więcej ludzi jest też w miastach. Zalane słońcem ulice zaczynają tętnić życiem. Szczególnie w takie piękne dni, kiedy pogoda dopisuje, wszędzie jest pełno ludzi, którzy jakby zbiorowo czerpią przyjemność z bycia na zewnątrz.

 

KAWIARENKI

Już coraz częściej pogoda jest tak ładna, że kawiarniane  życie przenosi się na zewnątrz. W środku pusto, a na zewnątrz pozajmowane wszystkie stoliki. Z dnia na dzień ludzi będzie jeszcze i jeszcze więcej.

 

SKLEPOWE WYSTAWY

Nawet manekiny na sklepowych witrynach stwierdziły ostatnio, że jest na tyle ciepło, że trzeba koniecznie ściągnąć kurtki, czapki i szaliki. Nawet na wystawach pojawia się coraz więcej kolorów i pomysłów na nowy sezon. Najwyższa pora by zrobić to co dziewczyny lubią najbardziej, czyli… zastanowić się nad garderobą na wiosnę i lato!

 

PORZĄDKI

Jak na razie widzę tylko jeden minus. Jednak widzę go zatrważająco dokładnie. Wystarczy spojrzeć na okna po jesienno – zimowych przeżyciach… Słońce, zwłaszcza te greckie,  kiedy tylko się pojawi, usilnie  przypomina że dom wymaga dodatkowych porządków, zwłaszcza w temacie okien. Jeśli chodzi o porządki, nas czeka niestety coś jeszcze. O istnieniu tego greckiego zwyczaju uświadomiłam sobie dosłownie kilka dni temu. Ale o tym… Już w następnym poście!