Dlaczego grudzień jest strategicznie tak ważnym miesiącem?… piątek, 18 grudnia 2015

Już nie pamiętam gdzie dokładnie to przeczytałam. Musiało to być jakoś w przelocie. Podobno w dawnych czasach, według wierzeń ludowych, do noworocznej nocy  trzeba było idealnie wysprzątać całą chatę. Uprzątnąć, odkurzyć każdy kąt. Wyrzucić to co zbędne. Wyprać i wyprasować wszystkie firany, zestawy pościeli. Tak żeby w Nowy Rok, dom pełen był nowej energii.

W ludowych wierzeniach jest wiele mądrości.

Podział roku na kwartały, miesiące, tygodnie i dni, pomaga uporządkować życie. Takie etapy wyznaczone przez kalendarz są niezwykle ważne w procesie  planowania, wyznaczania i zdobywania celów. Grudzień jest tu strategicznym miesiącem.

Pod koniec października wpadła mi w  ręce książka, o której wszędzie jest teraz głośno – „Magia sprzątania” Marie Kondo. Zdania co do tej książki są podzielone. Mi bardzo się przydała. Głównym założeniem Kondo jest to, że dla utrzymania domowego porządku powinniśmy mieć bardzo ograniczoną ilość rzeczy. Zatrzymujemy jedynie rzeczy, które albo są nam niezbędne, albo mamy z nim pozytywne skojarzenia, dzięki czemu dają nam dobrą energię. Wszystkich innych należy się pozbyć.

Jeszcze przed wyjazdem na Święta do Polski udało mi się posprzątać cały nasz dom, zatrzymując tylko rzeczy: 1) niezbędne, 2) mające bardzo dobrą energię. Choć myślałam, że nie mam zbyt wielu zbędnych rzeczy i tak wyrzuciłam cztery worki rupieci.  Teraz nasz dom jest w pełnym tego słowa minimalistyczny. I jeszcze nigdy wcześniej w jego przestrzeni nie czułam się tak dobrze. Kiedy tylko do niego wchodzę, czuje że i w mojej głowie zaczyna panować porządek, a wszystko co jest dookoła pozytywnie na mnie działa. Gorąco polecam tę książkę.

Porządkowanie i wyrzucanie tego co jest zbędne, nie ograniczyło się u mnie jedynie do sprzątania. Po uporządkowaniu domu, dalej poszło jak śnieżna lawina. Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy, liczba wiadomości w mojej skrzynce wynosi zero! Setki zdjęć z naszych greckich podróży trafia do podpisanych folderów. Czytam i odpowiadam na zapomniane gdzieś w czasie stare komentarze z bloga. Pulpit w moim komputerze posiada już tylko kilka kluczowych ikon. Po co to robię? I dlaczego do końca grudnia  się z tym śpieszę?

Widocznie tak skonstrułowana jest nasza psychika, że potrzebujemy dat, podziałów, etapów, deadlinów. Jednym z najważniejszych jest właśnie 1 stycznia. Za każdym razem, kiedy coś uporządkuje, czuje jak w mojej głowie pojawia się nowa przestrzeń, w której zbierają się nowe pomysły, myśli, inspiracje. Chcę tej wolnej przestrzeni mieć jak najwięcej. Zero wiadomości do odpisania. Zero wiszących tekstów  do przeczytania. Zero rachunków do zapłacenia. Zamiast tego – wolna przestrzeń.

Grudzień jest więc strategicznym momentem, by dokończyć, uporządkować i rozliczyć się ze wszystkiego  co nad nami wisi. Po to by już od pierwszego stycznia zakasać rękawy i barć się za nowe postanowienia i cele. Ludzie żyjący tych kilka setek lat temu mieli racje. Pierwszy styczeń. Jest coś magicznego w tej dacie.

Tymczasem, moje postanowienia na 2016 już prawie gotowe. Puste kartki nowego kalendarza, aż się proszą o zapisanie świetnymi pomysłami. A co z postanowieniami na rok, który właśnie mija? W tym roku u mnie naprawdę dobrze! Z dumą mogę odhaczyć większość tegorocznych postanowień. Jak się jednak okazało nie wystarczyło jedynie je sformułować i zapisać na pierwszej stronie kalendarza. Jest coś co działa znacznie lepiej! Ale o tym dokładnie w ostatnim poście mijającego już roku.  Pozdrawiam Was serdecznie i biegnę dalej kończyć moje sprawy!

Czy na wiosnę macie w planach… wyszorować wszystkie dywany, jakie znajdują się w domu?… piątek, 6 marca 2015

    Jakoś zupełnie zapomniałam o tym greckim zwyczaju, choć wiedziałam dobrze, że przecież istnieje. To ciekawe, że jeśli chodzi o zapisane w kodeksach prawo dotyczące wszystkiego co związane jest z państwem,  Grecy, no powiedzmy sobie szczerze, większość paragrafów mają w głębokim poważaniu. Kiedy jednak chodzi o te nigdzie nie zapisane zwyczaje i zasady życia codziennego, wszyscy przestrzegają je wzorowo, jakby za ich łamanie groziły poważne kary i wysokie mandaty. Dla przykładu, oto jedna z takich funkcjonujący w Elladzie zasad:

§ 872 KODEKSU  PORZĄDKOWEGO:

W okresie jesienno – zimowym, wszystkie domowe podłogi  powinny być przykryte ciepłymi, milutkimi dywanami. Wraz z pojawieniem się wiosny, wszystkie wyżej opisane dywany natychmiastowo muszą zostać usunięte, a przed schowaniem należy im się solidne szorowanie.  Ze względów higienicznych (patrz: roztocza [§ 376 KP]  oraz  bakterie [§ 267 KP]) przykrywanie podłóg dywanami w okresie wiosenno – letnim  w mieszkaniach jest surowo zabronione.

 

     O istnieniu tego prawa wiedziałam dobrze. Jednak logika i względy estetyczne w naszym przypadku przeważyły. W całym mieszkaniu podłogi mamy zwyczajnie brzydkie, a dywany nie mają długiego włosia. Uzgodniliśmy wiec z Janim, że również na wiosnę i lato będą wygodnie leżeć na naszych podłogach. I tak już zostało.

      Kilka dni temu, na dywanie w salonie, coś się rozlało. Przy jednym rogu, pojawiła się szpetna plama.

     -Hmmm… Wiesz co… – zaczęłam do Janiego – Możemy zrobić tak, że odwrócimy ten dywan, tak by plama była pod kanapą. O! I nic nie będzie widać!

     -No w sumie… Możemy. Ale mnie się wydaje, że to się da wyczyścić. O jak znalazł! Teraz akurat  idzie wiosna. Co prawda rok temu chyba zapomnieliśmy, ale w tym roku trzeba przecież wyczyścić dywany.

    -Masz racje… Rzeczywiście by się przydało… Ale zaraz, zaraz… Jak to zrobić? Jest tu w okolicy jakiś trzepak?

    -Trzepak? A co to?

    -Takie metalowe „coś” na zewnątrz. Stoi zazwyczaj przy śmietnikach. Można sobie na tym przewiesić dywan i go przetrzepać. Możemy tak zrobić z naszymi. Przetrzepiemy  je na świeżym powietrzu, żeby na wiosnę je odświeżyć.

    -Jak to przetrzepiemy? Przecież je trzeba wyszorować!

    Tu małe pytanie z mojej strony: czy szorowaliście kiedyś swoje (wszystkie) dywany?

     -He? A jak niby to zrobić?

   -Bierzesz dywany, jeden po drugim i układasz na zewnątrz, najlepiej na asfalcie. Najpierw polewasz je wodą prosto ze szlaucha,  a później szorujesz taką wielką szczotą ryżową z proszkiem, albo specjalnym mydłem. Później znów strumień wody,  by pozbyć się piany. A na koniec czekasz aż dobrze wysuszą się na słońcu na balkonie.

      Jako że wypowiedź Janiego była sformułowana w liczbie pojedynczej, drugiej osobie, postanowiłam pewien szczegół uściślić:

     -Czyli… że niby to ja – niepełne pięćdziesiąt kilo, jak dotąd jeszcze  żywej wagi, mam wyjąć wszystkie te dywany spod mebli, a następnie wynieść je na podwórko. Super! Tylko śmiem zauważyć, że najmniejszy dywan jest większy ode mnie. No, ale później jest już prosto. Godzinka, dwie zabawy z wielką ryżową szczotą do pary ze szlauchem  i jest po sprawie. Ach! Jeszcze teleportacja mokrych dywanów na nasz balkon… Nie, akurat to dla mnie to nic wielkiego! Zabiorę się do tego już pierwszego dnia wiosny, zanim nawet zjem śniadanie, żeby oby  szybciej mieć to z głowy. Tylko, czy zauważyłeś może, że ja również od pewnego czasu przestałam opowiadać się za równouprawnieniem?

     Jani się zamyślił, a ja w międzyczasie połączyłam w głowie jego opis z tym charakterystycznym widokiem, kiedy wraz z nadejściem wiosny na każdym balkonie suszą się wyczyszczone już dywany.

     -No dobra, nie marudź! Zrobię to, jak za kilka dni będzie  jeszcze trochę cieplej. Jak mieszkałem jeszcze u rodziców, to moja mama też mnie do tego wykorzystywała…

      Podsumowując.  Żeby na dobre odgonić zimę, trzeba się jednak trochę napracować. Wiosna lubi przecież spacerować po zielonej trawie, wymytych podłogach i czystych dywanach.

 

Porządkowe triki Fety

       Usiadłyśmy przy kawie. Feta i ja. Olivka krzątała  się gdzieś w tle. Tym razem nie była to żadna manipulacja, ani tym bardziej żart. Ja naprawdę chciałam się dowiedzieć, jak to  się dzieje, że sałatkowy dom jest tak uporządkowany i czysty. Jak Feta to robi, że jej dom wygląda tak zawsze?  A przy tym wcale nieczęsto widzę ją ze ścierką w ręku.


       O wszystkich zasadach prowadzenia wzorowego greckiego domu już wiecie.  Wiem… Wiem… Osoby, które mieszkają w Grecji na stałe, z pewnością widziały wiele domów, które są brudne i zabałaganione. Ciągle jednak ilość tych wysprzątanych  przeważa.  A wyjątki od reguły znajdą się zawsze.
   Diabeł tkwi w szczegółach, a te za chwilę się pojawią. Stanowią one kropkę nad „i” uzupełniającą wcześniejsze posty. A oto i małe porządkowe triki Fety…
TRIK 1: czyszczenie kanapy  – tak, kanapy trzeba czyścić! Przyznam, że i o tym nie wiedziałam. Wg Fety  raz, dwa razy w roku, w zależności od tego jak często kanapa jest użytkowana. Ale jak to zrobić? Przecież kanapy nie można wrzucić prosto do pralki. Również i na to są sposoby…
A)    w każdym większym sklepie dostępne są specjalne substancje do czyszczenia kanap i foteli. Tak przynajmniej jest w Grecji. Taki płyn rozcieramy  na całej kanapie wielką i twardą szczotą. Kiedy wszystko jest dokładnie roztarte, wystarczy otworzyć na jakąś godzinę, dwie okna, żeby wszystko dobrze wyschło. I po kłopocie, to tyle. Jeśli jednak nie znajdziecie  specjalnego płynu, można zamiast niego użyć rozcieńczonego z wodą Vanisha.  Jest prawie tak samo dobry. I jeszcze ważna uwaga…
B)    poduchy, czy też oparcia  prawie każdej kanapy mają z tyłu suwaki. Sprawdziłam – u mnie też są! Raz do roku warto ściągnąć pokrowce i je wyprać. Robiliście tak kiedyś? ;)))
TRIK 2: ocet winny wzmacnia kolory – w Grecji ocet spirytusowy jest prawie niedostępny. Używa się winnego. Jeśli chcecie wymyć kolorowy dywan, kanapy czy fotele, do mieszaniny wody z płynem,  warto dodać kilka kropel octu winnego. Sprawi, że kolory znów staną się intensywne.
TRIK 3: jak zadbać o srebro?  – jeśli Wasza srebrna biżuteria przestała być  lśniąca i zbrązowiała, żeby ją oczyścić wcale nie musicie kupować specjalnych preparatów. Wystarczy wyszorować ją pastą do zębów! Rezultat będzie dokładnie taki sam. Jeśli już szorujecie pastą  swoją biżuterię, to dobry moment by zadbać również o swoje paznokcie. Warto od czasu do czasu przeszorować je pastą do zębów, szczoteczką do paznokci. Jaki będzie rezultat? Sami sprawdźcie ;)))
TRIK 4: czyszczenie filtrów  okapu kuchennego – filtry okapów kuchennych dzielą się na dwa rodzaje. Jedne są wymienne, drugie trzeba czyścić. Ale jak? Wystarczy zdjąć i na noc namoczyć w wodzie z domieszką chloru. Brud, tłuszcz i zacieki schodzą prawie same! Rezultat jest bajeczny, a  prawie nic nie trzeba przy tym robić.
TRIK 5: zaschnięte resztki jedzenia w garnkach – jeśli Wasze garnki są bardzo brudne, bo resztki jedzenia w nich zaschły,  przed wymyciem dobrze jest je oczyścić zmiętą folią aluminiową. Jest delikatniejsza niż druciak, a dobrze zbierze większy brud. Później folię można wyrzucić i po sprawie.
TRIK 6: czy wiedzieliście, że ścianki wewnętrzne drzwiczek od piekarnika też się czyści? – o tym napisała na Facebooku jedna z czytelniczek, za co bardzo dziękuję! Myślałam, że tą wiadomością zaimponuje Fecie. Jednak moja przyszła teściowa była raczej zdziwiona, że jeszcze  o tym nie wiem… Raz dwa! Feta otworzyła piekarnik i rozszczepiła dwie szybki, które tworzą jego drzwiczki. Jak to zrobić? Najpewniej do góry i do siebie, ale najlepiej sprawdzić w Waszej instrukcji.
***
      -Wiesz Dorota… – zaczęła Feta. –W prowadzeniu domu nie chodzi jednak o to,  żeby zasprzątać się na śmierć! Tylko, żeby dobrze wszystko zorganizować. Prowadzenie domu jest jak dowodzenie firmą. A jej właściciel, nie robi wszystkiego przecież sam. Wygląd domu jest jak otwarty pamiętnik  i  powie ci  wszystko o jego gospodyni. Sedno w tym, żeby dobrze wszystkim rozporządzać… Dlatego równie ważna jak same sprzątanie, o ile nie ważniejsza, jest  ORGANIZACJA!
TRIKI   ORGANIZACYJNE, czyli najważniejsze na koniec!

ZASADA 1: po pierwsze i najważniejsze… każdy domownik musi mieć swoje obowiązki, dostosowane do wieku jak  i tego co robi najlepiej. Jeśli domownik nie bierze udziału w sprzątaniu, zwyczajnie nie dba o dom. Im wcześniej zacznie się stosować  taki podział, tym lepiej, bo szybciej wejdzie wszystkim w krew.
ZASADA 2:  szczególnie jeśli pracujesz, a na dodatek masz dzieci, jeśli tylko możesz, to zatrudnij pomoc domową. Pomoc domowa powinna przychodzić raz na dwa tygodnie. Taki jest standard w Grecji. Cytując za Fetą: „dla współczesnej kobiety, która koncentruje się na robieniu kariery, pomoc domowa to nie żadna fanaberia, tylko najzupełniejsza podstawa. Dom ma być zadbany, ale na równi z domem trzeba dbać o siebie”.
ZASADA 3: każda gospodyni, posiada jakiś obszar w domu, który leży jej na sumieniu. Na przykład zabałaganiona szafa czy szuflada. Warto wyznaczyć sobie jeden dzień i raz w tygodniu zabrać się za zaniedbany obszar. Oczyszcza to przestrzeń jak również i nas same, bo uporałyśmy się z czymś na długo odkładanym, więc czujemy się po tym świetnie!
ZASADA 4: przy każdej dłuższej sesji porządkowej, podstawą są dwie rzeczy: żywa muzyka w tle oraz dobra kawa po skończonej pracy.
ZASADA 5:  ważną rzeczą jest  żeby do sprzątania włączyć też swojego mężczyznę. Nie można się łudzić, że sam się domyśli. O nie! Już tyle kobiet się na tym przejechało. Prośby i groźby też nie zawsze są skuteczne. Sedno tkwi w słowie „zadanie”! Faceci to bowiem zadaniowcy. Tak więc wydawane polecenia, trzeba do tego dostosować. Prośbę o pomoc w sprzątaniu mężczyźnie trzeba zakomunikować  w ten sposób: „twoim zadaniem na dziś jest: A) wymyć naczynia B) włożyć wszystkie skarpetki do szuflady C) odkurzyć w przedpokoju. Czas na wykonanie Twoich zadań mija o 17.59”.  Faceci uwielbiają wyzwania! A prace domowe, też mogą nimi być, trzeba tylko trochę  inaczej je nazwać. Po skończeniu zawsze go pochwal, nawet jeśli nie zrobi czegoś idealnie. Nie trzeba przecież spodziewać się cudów.
***
      -To chyba tyle… – dokończyła Feta. -Jak coś jeszcze mi się przypomni, to Ci powiem… Będę myśleć. Ach! Jest jeszcze jedna ważna sprawa… Ale to tak tylko między nami. Wiesz, ja mam taką  chorobę skóry… Taki rodzaj alergii, która nie pozwala mi zmywać naczyń. Nie pomagają nawet gumowe rękawiczki, bo jest jeszcze gorzej! I nic nie da się z tym zrobić. Tak sobie myślę, że warto  żebyś ty też taką chorobę miała… Tak! Myślę że powinnaś koniecznie powiedzieć Janiemu, że właśnie ją u siebie  odkryłaś! Mówię Ci, ta „choroba” jest bardzo, bardzo   praktyczna!…