Nasza podróż po Albanii… poniedziałek, 28 marca 2022

 

Gjirocastra

 

Na tę podróż czekałam całe dwa lata. Kiedy dwa lata temu zaczęłam pakować walizkę na podróż do Albanii, wybuchła pandemia. Później ciągnęły się w nieskończoność pierwszy, a później drugi lockdown. Następnie był intensywny sezon turystyczny, a później nasza podróż do Polski. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Kilka dni temu wróciliśmy z naszej podróży po Albanii. Z kilku względów była do dla mnie bardzo ważna wyprawa.

 

W tym sezonie, po dwóch latach pandemicznej przerwy, w końcu wracamy z naszymi wycieczkami z Korfu do Albanii (TU! dowiesz się więcej). Te rejsy przed pamiętnym rokiem 2020 organizowaliśmy wcześniej już dwa sezony, więc do Albanii wpadałam co jakiś czas. Najzabawniejsze jest to, że na samym początku byłam wielkim przeciwnikiem tej wycieczki idąc za myślą, że jeśli turyści przylatują na wakacje na Korfu, to warto swoje zwiedzanie koncentrować przede wszystkim na odkrywaniu samej wyspy. Dlatego przez lata wstrzymywałam się z włączeniem tej wycieczki do naszego programu. Aż w końcu pojechałam sama i zobaczyłam jak takie wyprawy wyglądają. I byłam nimi urzeczona! Dlaczego? Ponieważ podczas jednego, intensywnie spędzonego dnia turysta ma szansę dotknąć zupełnie innego świata. Po przepłynięciu z Korfu do albańskiego portu w Sarnadzie, czyli po jakiejś godzinie, człowiek naprawdę znajduje się w zupełnie innej rzeczywistości. Ten inny świat, on nie zawsze się podoba. Ale warto poszerzyć swoje horyzonty o wiedzę jak on funkcjonuje, jak wygląda i dlaczego jest właśnie taki. Pomyślałam sobie, że kiedy tylko będzie to możliwe, popłynę do Albanii bez naszych grup wycieczkowych, żeby zobaczyć jak jest tam nieco dalej od brzegów Korfu, jak wyglądają inne albańskie miejsca. Co jeszcze można tam zobaczyć? Stąd właśnie nasza ostatnia podróż do Albanii.

 

***

 

To był prześliczny, słoneczny dzień. Dotarliśmy do portu w mieście Korfu. Wsiedliśmy w niewielki wodolot i zanim zdążyłam się zdrzemnąć, dokładnie po 37 minutach płynięcia byliśmy w  porcie w Saranda, czyli najsłynniejszej miejscowości Riwiery Albańskiej, która z roku na rok jest odwiedzana przez coraz większą ilość turystów z Polski. Ponieważ Sarandę dobrze znamy od razu udaliśmy się do dworca autobusowego, który znajduje się tuż obok ruin synagogi. Ktoś krzyknął, ktoś wskazał nam drogę, ktoś popchnął nas w odpowiednim kierunku i tak mimo typowego dla Bałkan chaosu i zupełnego braku oznaczeń znaleźliśmy się w autobusie, który udawał się do stolicy Albanii, czyli Tirany. Zdążyliśmy dosłownie trzy minuty przed odjazdem.

Stan albańskich dróg jest bardzo zły, a sam autobus… No cóż… Można było go porównać do autobusów, którymi jeździło się na polskich prowincjach, jakieś dwadzieścia lat temu. Ale sama tego chciałam! Przekonać się jak naprawdę jest w Albanii. Domyślałam się, że nie zawsze będzie lekko!

Mimo wszystko, ta podróż starym, albańskim autobusem sprawiła mi ogromną wizualną przyjemność. Uwielbiam też ten czas podróży, kiedy nic nie muszę, mogę zanurzyć się w nic nie robieniu, w rzadkim dziś stanie posiadania dużej ilości czasu i zwyczajnie patrzeć na to co widać za oknem.

Wielkim atutem tego kraju jest niesamowita przyroda. Jadąc z części południowej na północ mijaliśmy ośnieżone góry, piękne otwarte przestrzenie i niewielkie wioski. Przez ogromną część drogi, przez wiele długich kilometrów towarzyszył nam widok na rzekę. Nie mogłam oderwać od niej wzroku. Pierwszy raz w życiu widziałam rzekę, która  miała kolor szmaragdu, który w wielu miejscach zmieniał się w kolor turkusowy. Jakby ktoś w budzącym się na wiosnę krajobrazie domalował pędzlem szmaragdowo – turkusową linię. Naprawdę unikatowy widok.

 

 

Po dobrych pięciu godzinach jazdy autobusem, dotarliśmy do jednego z dwóch głównych celów naszej podróży. W Tiranie spędziliśmy dwa dni. Byłam szalenie ciekawa jak będzie wyglądać stolica kraju, o którym tyle już słyszałam. Według mojego wyobrażenia, zgodnie ze stereotypami jakie miałam w głowie ulice powinny być w opłakanym stanie, na każdym rogu ktoś prosiłby o pieniądze, wszędzie też powinno być mnóstwo śmieci. Nic z tych rzeczy! Choć co prawda w Tiranie na próżno szukać luksusów. Miasto ma zabudowę bardzo typową dla okresu komunizmu. Miało być wtedy prosto i przede wszystkim jak najbardziej funkcjonalnie. Poza samym centrum miasta, budynki w wielu miejscach były w złym stanie, ale tak przecież często wyglądają przedmieścia dużych miast. W samym centrum jest bardzo czysto, budynki są odmalowane w ciekawy, często artystyczny sposób. Co krok widać kawiarenki wypełnione ludźmi. Wszędzie kipi bałkańskim życiem.

 

Ulice Tirany

Tirana

Targowisko w Tiranie

 

Przeszliśmy się po placu największego bohatera narodowego Albanii – Skanderbega, pokrążyliśmy również po samym centrum. Odwiedziliśmy jeden z najsłynniejszych bunkrów Bunkt’Art 2, w którym obecnie znajduje się muzeum dokumentujące między innymi okres reżimu Envera Hodży. Jest to jedno z miejsc, które z pewnością warto odwiedzić będąc w Albanii, choć już po samym wejściu miałam ochotę stamtąd uciekać. Przerażała mnie klaustrofobiczna przestrzeń, która zrodziła się z paranoi tyrana oraz pamiątki z okresu, kiedy Hodża sprawował dyktaturę w Albanii. Skala jego zbrodni jest przerażająca. Zatrważające jest również to, że Hodża dokonał wszystkich tych zbrodni nie na wrogach, a na własnym narodzie. Więcej na ten temat możesz przeczytać w TYM! poście.

 

Bunkt’Art 2

Bunkt’Art 2

Bunkt’Art 2

 

Do teraz mam w pamięci dzielnicę Ex-Blloku. Była to część Tirany, gdzie zwykły śmiertelnik nie miał możliwości wejścia. W luksusowych jak na tamte czasy budynkach mieszkali ci najważniejsi dla komunistycznej Albanii. Idealna, pokazowa dzielnica komunistycznego miasta. To właśnie w tej części znajduje się prosta i dość skromna willa Hodży, z niewielkim ogrodem. Niski rozłożysty budynek znajduje się pomiędzy wysokimi blokami. Willa, jako miejsce gdzie niegdyś mieszkał dyktator, nigdzie nie jest oznaczona. Nie ma nawet najmniejszej informacji. Do teraz mam nieodparte wrażenie, że we współczesnej Albanii unika się tematu Hodży, jakby nie wiedząc co dokładnie myśleć o tym okresie. Opinie współczesnych Albańczyków co do krwawego reżimu bywają skrajne. Łatwo wyczuć to w rozmowach z Albańczykami. Podczas naszego pobytu słyszałam słowa podziwu dla „przystojnego blondyna o pięknej twarzy, który był wielkim patriotą kraju” oraz skrajnie przeciwne słowa o tyranie, który nigdy nie powinien istnieć. Na każdym kroku czuć, że komunistyczna przeszłość nie jest jeszcze w Albanii tematem rozliczonym, czy też już wystarczająco głęboko pogrzebanym.

 

Willa Envera Hodży

Ogród obok willi. W tle zabudowania Ex-Blloku

 

Po dwóch dniach w stolicy, wyruszyliśmy do jednego z najpiękniejszych miasteczek Albanii, miasta „srebrnych dachów”, którego najstarsza część znajduje się na liście UNESCO. Bardzo byłam ciekawa tego, co zobaczyć można w Gjirocastrze.

Miasto znajduje się w otoczeniu wysokich gór. Widoki są więc wspaniałe. To co bardzo rzuca się w oczy w starej części Gjirocastry to ciekawie wyglądające dachy, z nakładanymi na siebie grubymi, kamiennymi dachówkami w kolorze popielatym. Wiekowe domy ze „srebrnymi dachami” i bielonymi ścianami prezentowały się bardzo klimatycznie. Ponieważ Gjirocastra jest jedną z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejscowości Albanii, na każdym kroku są tawerny, restauracje, kawiarnie i sklepiki z charakterystycznymi dla Albanii pamiątkami. Nad całością miasta góruje wspaniała forteca, z której rozpościera się widok na okolicę. W miejscu o tak długiej przeszłości historycznej można było nieco zapomnieć o komunistycznej przeszłości kraju. W Gjirocastrze udało nam się odwiedzić jeden z najstarszych domów w mieście – dom Skenduli. Takie przestrzenie cenię szczególnie. Są zadbane, ale nie odrestaurowane na tyle żeby utracić ducha przeszłości. Miejsce, w którym można dotknąć, poczuć obecność ludzi, który mieszkali tu setki lat temu.

 

Gjirocastra

Dachy starych domów w Gjirocastrze

Drzwi do domu Skenduli

Dom Skenduli

Dom Skenduli, wnętrze

 

W obu miastach za niewielkie pieniądze mieszkaliśmy w świetnych warunkach. Standard hoteli w Albanii mocno przewyższa standard hoteli, które za te same pieniądze można wynająć w Grecji. Albania może się również poszczycić przepyszną kuchnią! Wiele albańskich potraw występuje też kuchni greckiej. Również w Albanii zjemy mussakę, sałatkę po grecku, tzatziki czy też zapiekane sery. Zdecydowanie przeważają tu potrawy przede wszystkim mięsne. Wszystko co jedliśmy każdego dania było świeże i pysznie przyrządzone. Do teraz jestem też pod wrażeniem albańskiej… Kawy! Ilość kawiarni gdziekolwiek byliśmy przyprawiała mnie o zawrót głowy! Byłam przekonana, że w Grecji kawiarni jest dużo, ale w Albanii było ich jeszcze więcej! Albańczycy piją przede wszystkim najzwyklejsze espresso i robią je w  perfekcyjny sposób. Jest dużo lżejsze niż, to które podawane jest w kawiarniach w Grecji, dzięki czemu takich filiżanek espresso można wypić podczas jednego dnia nieco więcej.

 

Albańska zupa. Była przepyszna!

Feta zapiekana w piecu

Albańskie espresso

 

Albania była dla mnie niesamowicie pozytywnym zaskoczeniem.  Przede wszystkim dziewicza przyroda – widoki były tak inne w porównaniu do tych, które już znam. Kraj daje możliwość poszerzenia swoich horyzontów poprzez dotknięcie żywych pamiątek po zupełnie innym świecie. Albańczycy wydają się mieć serce na dłoni. Ceny w Albanii są przy tym bardzo przystępne. I do teraz… tęskni mi się bardzo za albańską kawą!

 

My!

 

TU! przeczytasz jak dokładnie wyglądają nasze wycieczki z Korfu do Albanii.

TUTAJ! możesz poczytać o Albanii jeszcze więcej!

 

 

 

Jak brzmi język albański?… poniedziałek, 18 marca 2019

 

Zabawne jest to, że jeszcze jakiś czas temu byłam jednym z największych przeciwników wycieczek z Korfu do Albanii. Dlaczego? Mój sposób myślenia mówił, że jeśli ktoś na wakacje przyjeżdża na Korfu, to tam powinien spędzać swoje wakacje. Teraz zupełnie siebie nie rozumiem. Bo jeśli taki kraj jak Albania, jest naprawdę rzut beretem od Korfu, to dlaczego tam nie czmychnąć na jeden dzień!

Pojechałam, zobaczyłam i tym krajem się zafascynowałam.

Już trochę temu napisałam do Izy z bloga Moja Albania, czy mogłaby mi podesłać kilka przykładowych piosenek, które w Albanii słucha się teraz. Z kilku, od razu do ucha wpadła mi właśnie ta. Dlaczego? Moim zdaniem to świetne połączenie starej albańskiej melogii ze współczesną muzyką.

Mam szczęście mieć super czytelników. Tekst tej piosenki został przetłumaczony  i ta właśnie piosenka z przetłumaczonym tekstem – dziś. Posłuchajciej jak melodyjnie brzmi język albański. Jak się Wam podoba???

 

O naszych wycieczkach z Korfu do Albanii, przeczytasz TU!

 

 

HATIXHE

Mój Hatixhe, moja czerwona chustko

Matka pomalowała ci włosy na czerwono

Twoje czerwone włosy przeklina wiedźma

Brak ci ojca, brak ci matki?

Kochanie, wiem czego chcesz

Wiem na co czekasz

Kiedy patrzysz na telefon

Chcesz usłyszeć mój głos

Chesz mojego seca

Za każdym razem, kiedy dajesz  mi siebe

Jestem tylko z tobą

Daję jej wszystko, ona od niego nic nie dostaje

Widziała mnie w mieście

Ze snapbagiem i regge

Teraz pisze do mnie na snapczacie

Chce się ze mną zobaczyć

Nie przyszło jej to łatwo

Czy wiesz jak on  jest zazdrostny

Powiedziała przyjaciółce: „Uspokój mnie”

Wytłumaczyła

Że jestem najlepszy w mieście

I’m on fire

Kiedy jesteś ze mną

Będę cię nosić na rękach

Ona wie

Powiedziałam jej na początku

Kochanie, czy wiesz o co cię pytał

Chcę być twoim pierwszym

Nigdy nie chcę być na drugim miejscu

Ważne jest, żebym był twój

Chcę miłości, praca nas zabija

Ty wiesz o czym mówię

Wiem, że jesteś mądra i wszystko rozumiesz

Wytłumacz mi o czym myślisz

Lepiej, żebyś była ze mną niż z innym.

Tłumaczenie: Elżbieta Loska

 

 

Wycieczka do Albanii z Korfu. Jak wygląda krok po kroku?… sobota, 16 marca 2019

 

ALBANIA!

Albania leży rzut beretem od Korfu. Kiedy dzień jest pogodny, widać ją bardzo dokładnie z północno – wschodniego wybrzeża wyspy. Wakacje na Korfu są więc idealną okazją, żeby na jeden dzień wyskoczyć do Albanii i zobaczyć jak wygląda część zupełnie innego kraju. Czy warto? Jasne! Albania jest niesamowicie ciekawym krajem, mającym wiele do zaoferowania.

 

JAK WYGLĄDA TA WYCIECZKA KROK PO KROKU?

Naszych turystów odbieramy rano i jedziemy prosto do portu w mieście Korfu. W porcie czeka nas odprawa graniczna, po ktorej wchodzimy na prom, który płynie prosto do Agia Saranda – miejscowości, która znajduje się po przeciwnej stronie Korfu.

 

AGIA SARANDA

To właśnie Agia Saranda jest widoczna tak dokładnie po drugiej stronie północno – wschodniego wybrzeża Korfu. Agia Saranda (czyli Czterdziestu Świętych) to największe centrum turystyki Albanii. Słynie ze świetnych plaż i bardzo rozwiniętej infrastruktury turystycznej. Być może spodoba Ci się tam tak bardzo, że przyjedziesz tam na następne wakacje. 

Do Agia Saranda płynie się od 45 do 90 minut.  Pamiętaj o zmianie czasu! Czas albański jest o godzinę do tyłu w stosunku do greckiego, czyli dokładnie taki sam jak w Polsce.  Pamiętaj o tym szczególnie, kiedy załoga statku będzie ogłaszać godziny zbiórek i odpłynięcia.

Kiedy jesteś w Agia Saranda, są dwie główne możliwości spędzania czasu. Możesz zostać w mieście i samodzielnie zorganizować tam swój czas lub udać się na dodatkową wycieczkę.

Główna promenada Agia Saranda

Czytaj dalej

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Oprócz błękitnego nieba… poniedziałek, 22 października 2018

Gdzieś na Morzu Jońskim

 

Druga połowa października, to zawsze bardzo szczególny dla mnie czas. Kiedy tylko zaczynamy sezon na Korfu, potrafi być tak że przez dłuższy okres pracuję codziennie przez około 15 godzin. Mój tryb funkcjonowania w zasadzie opiera się praktycznie na pracy. To jest prawdziwy roller coaster! Jazda na piątym biegu. Całkowite szaleństwo.

A kiedy przychodzi połowa października… Nagle wszystko spokojnieje. Wraz z odlotem ostatnich samolotów, milknie mój telefon, który jeszcze kilka dni wcześniej nie przestaje dzwonić. Przychodzi cudowna satysfakcja z przepracowanego sezonu, kolejnych sukcesów i… taki jeden wielki spokój.

Mam taką radochę, kiedy są  dni kiedy w ogóle nie nastawiam budzika. Czas spędzam na spotykaniu się z przyjaciółmi, spacerach, zdrowym jedzeniu i wysypianiu się. Czasami, co jest normalnie bardzo dla mnie rzadkie, nie robić nic.

 

Zastanawiasz się, którą część Korfu wybrać na wakacje? Wejdź TU!

 

W drodze na Paxos

Parga

Paulina i ja

 

Sezon 2018 dobiegł już właściwie końca, ale jednocześnie płynnie przechodzi w następny. Już trochę temu zaczęliśmy przygotowania do lata 2019. Razem z Pauliną przetestowałyśmy kilka nowych wycieczek, które wprowadzamy już od maja. Testowanie nowych wycieczek, to jest przyjemna praca! Popłynęłyśmy do Pargi, byłyśmy na rejsie Madaleną (przeczytaj TU!), a ja sama raz jeszcze byłam w Albanii oraz na Paxos.

 

Co kupić na wakacjach na Korfu? Przeczytasz TUTAJ!

 

Taki totalny luz, podczas którego wiele ciekawego się dzieje. Całkowity spokój, podczas którego przychodzi wiele nowych pomysłów, inspiracji, chęci co by tu jeszcze… W dzisiejszym poście, nic właściwie konkretnego. Tak po prostu sobie… JESTEM…

Popatrzcie na kilka zdjęć, z tego co działo się ostatnio u nas. Kilka fotek z naszych podróży. Przyznaję, że jestem niesamowitą szczęściarą. Grecja i Korfu, to jedne z najpiękniejszych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w życiu…

 

TU! przeczytaj opowieść o greckiej teściowej.

 

Antypaxos

Morze przy Antypaxos

Greckie tańce podczas rejsu na Paxos

W drogę!

Dopływamy na Paxos!

Gaios, stolica Paxos

Gaios

Widok na miasto Korfu

 

 

Przewodnik po KORFU, cz. 26 – Wycieczki z Korfu do ALBANII… sobota, 10 marca 2018

Iza!

Izabela Nowek

 

Z Izą “spotkałyśmy się” zupełnie przypadkowo. Pewnego dnia miałam wycieczkę po Korfu z grupą, z którą wcześniej wycieczki miała Iza. Kiedy skończyliśmy naszą trasę, pilot grupy powiedział: “Słuchaj, na Korfu przypłynęliśmy prosto z Albanii. Tam naszym przewodnikiem była Iza. Wy musicie, po prostu musicie, się skontaktować! Jesteście niesamowicie podobne! Sprawdź koniecznie jej bloga i sama zobaczysz!”.

Skończył się sezon i jak tylko odetchnęłam, znalazłam bloga  Izy –  MOJA ALBANIA (kliknij TU!). No i już wtedy wiedziałam, że naprawdę wiele nas  łączy. Takie przypadkowe spotkania są dla mnie zupełnie niesamowite. Iza prowadzi własną firmę z wycieczkami po Albanii, pisząc również o Albanii bloga. W tym co robi jest świetna! Turyści, z którymi miałam przyjemność pracować, byli Izą zachwyceni, a to jest najlepsza rekomendacja. Jeśli wybieracie się do Albanii, koniecznie sprawdźcie jej ofertę (kliknij TUTAJ!). 

Wycieczki z Korfu do Albanii, cieszą się wielką popularnością. Ja przyznaje, że nie mam o nich większego pojęcia. Tym bardziej cenny jest dla mnie tekst Izy, na temat tego co możecie zobaczyć płynąc na jeden dzień z Korfu do Albanii. Miłego czytania!

 

***

Błękitne Oko

Wiecie, że w Sarandzie hotele nie mają widoku na morze!? Serio! Mają widok na Korfu;) Bliskość tej wyspy od wieków miała ogromny wpływ na tę część Albanii.  Wiele miast na terenie dzisiejszej Albanii, założyli koloniści z Korfu! Greckie losy często splatały się z albańskimi, a wpływy jednych na drugich, widać w obu krajach.

Jednak czy Albania może być dla Korfu również bogactwem? Myślę, że tak! Dla turystów przebywających na zielonej wyspie wycieczka do Sarandy, jest czymś co pomoże poszerzyć horyzonty i spotkać się z ciekawą kulturą. Bliską, a zarazem tak daleką.

Co jest na drugim brzegu?

Do Sarandy kursują kilka razy dziennie promy oraz wodoloty. Podróż trwa 30-90 minut, a bilet w obie strony to koszt ok. 40 euro. Wysiadamy w porcie w Sarandzie – najważniejszym kurorcie na południu Albanii. Sama Saranda nie jest miejscem, które ma wiele zabytków, chociaż niewątpliwie jej historia jest ciekawa i sięga czasów antycznych.

Przyjeżdżając do Albanii nawet na jeden dzień, możemy wybierać do zwiedzania zabytki znajdujące się na liście UNESCO. Najbliżej Sarandy, bo niecałe pół godziny autobusem, znajduje się Park Archeologiczny Butrint. Położony na terenie Parku Narodowego o tej samej nazwie, jest fantastycznie odrestaurowanym kompleksem archeologicznym. Spacer przez wieki zajmie nam ok. 1,5-2 godziny.

Butrint

Kolejny zabytek z listy UNESCO jest położony nieco dalej, bo 60 km w głąb kraju. Jest to Gjirokastra – miasto z malowniczymi uliczkami, monumentalną twierdzą górującą nad nim oraz charakterystyczną turecką zabudową. Na zamku znajduje się coś dla miłośników militariów czyli muzeum uzbrojenia. Możemy odwiedzić również tradycyjne domostwo: w dawnym domu Envera Hodży znajduje się Muzeum Etnograficzne, natomiast nieopodal jest Dom Skëndulat oraz Dom Zekate, największe posiadłości arystokratów z XIX w., gdzie również można podziwiać piękne, zabytkowe wnętrza.

Gjirokastra

W drodze do Gjirokastry można odwiedzić kultowe źródło Syri i Kalter, czyli Błękitne Oko. Poza tym znajduje się nieopodal kolejny Park Archeologiczny Phoinike, gdzie na wzgórzu wśród zabytków z okresu hellenistycznego, rzymskiego i bizantyjskiego znajduje się również masa słynnych bunkrów! Następnie możemy przejechać do miejscowości Mezopotam i odwiedzić niepozorny, ale piękny monaster św. Mikołaja z XI w., który łączy w swojej architekturze tradycję prawosławną oraz katolicką.

W ciągu jednego dnia możemy też przemierzyć najsłynniejszą turystyczną trasę, czyli przejechać się wzdłuż Riwiery Albańskiej, aż po Park Narodowy przełęczy Llogara. Gwarantowane zapierające dech w piersiach widoki, klimat małych miasteczek oraz tajemnicze twierdze. Poza tym osiołki, krowy i klimat niekończącej się sjesty w cieniu oliwnych drzew. Porośnięte bugenwillą kamienne mury i rajskie plaże… Idealnie…

Riwiera

Po co jechać do Albanii?

Jeszcze kilkanaście lat temu nikomu nie przyszło do głowy, żeby jechać do Albanii na wakacje. Całkiem niedawno pytano mnie czy tu jest bezpiecznie i czy jest sens odwiedzać też zamknięty w czasach komunistycznych kraj. Oprócz wielu zabytków oraz cudów natury, które w skrócie opisałam powyżej również klimat i kuchnia zasługują na uwagę.

Saranda i okolice są idealne nawet jeśli chcemy się zrelaksować. Klimat podobny jak na Korfu, gwarantuje doskonałą pogodę również wiosną i jesienią. Najsłynniejsze albańskie plaże znajdują się w Ksamilu, ok. 20 minut samochodem na południe od Sarandy. Nazwa miejscowości pochodzi o greckiego słowa heksamil, czyli 6 mil morskich, co oznacza odległość od Korfu. Plaże są tam naprawdę rajskie! Cała Riwiera Albańska słynie z takich malowniczych zakątków, które zachwycają coraz większą rzeszę turystów.

Saranda

Kolejną sprawą jest doskonałe jedzenie w przystępnych cenach. Jeszcze przez chwilę Albania będzie tania – zwłaszcza jak chodzi o owoce morza i ryby. Poza tym można skosztować  doskonałych serów oraz dojrzewających w słońcu warzyw i owoców.  Jeśli wybierzemy się na jednodniowy wypad do Albanii – będziemy mieli okazję dobrze i tanio zjeść.

Często pojawia się również pytanie o bezpieczeństwo. Albania była przez wiele lat otoczona masą stereotypów, które są niestety nadal obecne i krzywdzące. Jak zaczynałam pracę w 2011 roku, wiele osób reagowało wręcz paniką na sam pomysł wyjazdu na wakacje do Albanii. Co ja na to? Jest naprawdę pięknie, bezpiecznie, normalnie! Albańczycy są gościnni i na pewno wspaniale przyjmą gości z nie tak odległej, cudownej wyspy Korfu!

Himara

 

tekst oraz zdjęcia: Izabela Nowek