Co Grecy jedzą w Święta Bożego Narodzenia?… poniedziałek, 28 grudnia 2020

 

Nasza wigilijna kolacja w tym roku. Jak najbardziej – w stylu greckim!

 

Grecka kuchnia, to temat rzeka! Przekonał się o tym każdy, kto choć raz i choć przez kilka dni był w tym kraju. Kuchnia Grecji różni się w zależności od regionu, ale również w zależności od daty, która jest w kalendarzu. Można zatem wnioskować, że podczas Bożego Narodzenia na typowym greckim stole barwnie prezentować się będą wspaniale smakujące potrawy. Tak w rzeczywistości jest, ale… Bożonarodzeniowa kuchnia Grecji bardzo zaskakuje!

 

Na czterdzieści dni przed Wielkanocą w całej Grecji zdecydowanie dominują potrawy postne. Podczas Wielkanocy je się przede wszystkim jagnięcinę, czy magiritsę, czyli zupę z baranich wnętrzności. Co roku, każdego 25 marca je się w Grecji dorsza. Podczas pogrzebów, jeszcze w kościele,  goście częstowani są słodką przekąską o nazwie koliva. Rodzaj święta, czy też uroczystości mocno wpływa zatem na to, co danego dnia w Grecji się je. Co takiego szczególnego je się więc w Grecji podczas Bożego Narodzenia?

Pamiętam, że kiedy pierwszy raz spędzałam w Grecji Wigilię, byłam bardzo zaskoczona tym co widziałam na stole. Dlaczego? Co prawda wszystko co znajdowało się na nim  wyglądało przepysznie. Nie znalazłam jednak ani jednego dania, ani jednej potrawy, która byłaby typowa jedynie dla okresu Bożego Narodzenia. Prócz dwóch rodzajów ciastek (tu proszę o chwilę cierpliwości – o słodkościach będzie bowiem na koniec!) nie było potraw, które je się jedynie w tych świątecznych dniach. Pytałam i szukałam, ale nic takiego nie znalazłam.

Podczas Wigilii, na typową grecką kolację pasować będą ciężkie, konkretne dania przede wszytkim mięsne. Królują więc pieczone godzinami w piekarniku schaby, steki, mięsne rolady faszerowane warzywami, czy też serem. Grecka Wigilia będzie zatem prawdziwym rajem dla miłośników ciężkiej, mięsnej kuchni.

Jedno, dwa, czy też trzy propozycje mięsnych dań głównych, w zależności od wielkości rodziny, ale na stole będzie również wiele mezedes, czyli przystawek. Również na Boże Narodzenie koniecznie musi pojawić się ser feta, który dostępny jest w każdym zwykłym sklepie Lidl. Zwykły kawałek fety, polany oliwą z oliwek, posypany oregano można dodatkowo zapiec z pomidorami. Na świąteczny stół idealnie nadawać się będzie feta smażona w cieście filo, polana miodem i posypana sezamem. Jak zawsze obecność obowiązkowa dla tzatziki czy też taramosalaty, czyli pasty z rybiej ikry (to zdaje się jedyny rybny akcent greckich Świąt!). Grecy nie wyobrażają sobie żadnej biesiady bez najzwyklejszej sałatki po grecku, ale do dań mięsnych idealnie pasować będą pieczone warzywa czy też sałaty z bardziej fantazyjnymi sosami, których wykonanie kosztuje nieco więcej pracy. Do tego koniecznie butelka regionalnego wina. Naprawdę świetnej jakości wina, w Grecji oferuje prawie każdy sklep spożywczy.

Jak podczas każdego typowego obiadu, również na Święta na greckich stołach pojawią się domowe frytki, które w Grecji często smaży się w oliwie z oliwek, zapiekane w piekarniku z dużą ilością cytryny ziemniaki, czy też zwykły ryż.

Melomakarona oraz kourabiedes! Tak nazywają się dwa rodzaje ciastek, które spośród wczystkich dań są najbardziej charakterystyczne dla greckiego Bożego Narodzenia. Łatwy przepis na nie czytałam ostatnio w greckiej gazetce Lidl. Je się je tylko w tym okresie i większość Greków nie wyobraża sobie bez nich Świąt!  Jak smakują? Melomakarona to  wilgotne ciastka polane polewą miodową i posypane orzechami. Kourabiedes to dość proste, kruche ciastka maślane obtoczone w cukrze pudrze. Często do ich ciasta wkłada się orzechy migdałów.   Na to żeby zjeść je na  Święta, Grecy czekają okrągły rok!

 

 

 

Dlaczego Grecy myją kości swoich zmarłych?… poniedziałek, 9 listopada 2020

 

Cmentarz na Korfu

 

-Nie byłam w stanie tego zrobić, ale Marija naciskała i mówiła mi, że powinnam! Marija mówi, że ona sama myła kości swojej matki i swojego ojca. No, taka jest tradycja… Ale ja się nie mogłam przełamać. Więc do umycia kości mojej mamy, wynajęliśmy specjalistę.

 

Przy okazji Święta Zmarłych, przypomniało mi się jak kiedyś rozmawiałam z mamą Janiego – Fetą. Feta wspominała swoją matkę, która zmarła dobrych kilka lat temu. Jej wypowiedź utkwiła mi w głowie, ale jakoś tak wyszło, że nie drążyłam tego tematu. Dopiero teraz wypytałam Janiego i przyznam szczerze, że sama byłam zszokowana na wiadomość o tradycji, o której wcześniej nie miałam zielonego pojęcia.

 

W kościele prawosławnym w Grecji, po kilku latach od pogrzebu, wyjmuje się zmarłego. Jego kości, wkłada się do specjalnej skrzynki, która ląduje w specjalnym niewielkim budynku cmentarnym. Więcej o tej tradycji i o tym, dlaczego w Grecji cmentarze są tak małe, przeczytacie w TYM poście! O tej tradycji już wiedziałam. Dla katolików jest szokująca, ale dopiero teraz dowiedziałam się, że to jeszcze nie wszystko…

 

Tzw. ektafi, czyli w tłumaczeniu na język polski – ekshumacja, ma w Grecji miejsce zazwyczaj trzy lata po pogrzebie. Choć bardzo smutna, to jednak ważna uroczystość, jest nierozłączna z całą tradycją chowania zmarłych w Grecji. Podczas tej uroczystości wyjmuje się trumnę i kości, które się w niej znajdują. Osoby, które były bliskie zmarłemu, myją jego czaszkę oraz kości. Najpierw kości myje się zwykłą wodą, następnie obmywa się je czerwonym winem oraz bazylią. Następnie, przykryta białym płótnem czaszka, jest całowana przez najbliższych członków rodziny. Dopiero po takim rytuale czaszka oraz kości są wkładane do specjalnej skrzynki, którą wkłada się do specjalnego budynku na cmentarzu. Cała uroczystość jest aktem wspomnienia zmarłego, oddania mu czci oraz wyrazem miłości.

 

***

 

-Serio??? – chciałam się jedynie upewnić czy dobrze usłyszałam, kiedy o całym tym rytualne powiedział mi Jani.

-No…

-I ta tradycja funkcjonuje nawet teraz?

-No, tak! Zazwyczaj trzy lata po pogrzebie, trzeba odkopać kości, umyć je i schować do skrzynki. No i co w tym takiego dziwnego! – Janiemu opadły ręce.

Wciąż bardzo mnie to zaskakuje. Że Grecję od Polski, dzielą jedynie dwie i pół godziny lotu samolotem, a różnice kulturowe pomiędzy naszymi krajami, potrafią być często ogromne. Jak teraz wytłumaczyć Janiemu, że wyciąganie kości kogoś bliskiego, mycie ich, a później całowanie czaszki zmarłego członka rodziny, to jest jednak… Na jak to ująć??? Co najmniej… trudne?

-Ale zacznijmy od początku… – pytam, bo staram się zrozumieć –Po co coś takiego robić? Po co jest taka tradycja, taki zwyczaj? Co ma to na celu?

-Po to… – zaczyna Jani – Żeby człowiek uświadomił sobie, sam zobaczył, że śmierć jest częścią życia, żeby się z nią OSWOIŁ, a nie się jej bał! Żeby wiedział, że każdego z nas to czeka i że prędzej czy później każdy z nas stanie się takim zbiorem kości, które później zamienią się w proch…

Zaniemówiłam, bo było to zbyt mądre, żeby o coś go tu jeszcze uszczypnąć. Racja. Ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie, myć kości kogokolwiek z moich bliskich! W ogóle jakichkolwiek kości! Mimo wszystko… Nie! A no właśnie…

-No dobra… A dajmy na to, że… Tak hipotetycznie, że ja właśnie kopnęłam w kalendarz, pochowaliście mnie i mijają trzy lata. Odkopują mnie, zostają już jedynie kości… Czy jesteś w stanie je umyć i pocałować moją czaszkę?

-Pewnie! Przecież to jest wyraz szacunku, miłości, oddania! Oczywiście, że tak! – powiedział Jani krótko i zdecydowanie.

-Jani, mam do ciebie prośbę… To żeby między nami było jasne! Ja informuję cię o tym już teraz, że jestem zdecydowana na kremację!!!

 

TU! przeczytasz o tym, jak Grecy rozmawiają o śmierci.