Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Dlaczego uwielbiam pracować na Korfu?… poniedziałek, 5 października 2015

W miejscu, gdzie wychodzi się z głównego portu, tuż przy drodze, znajduje się znana w całym mieście kawiarnia Sette Venti. Robią tam naprawdę świetną kawę. Kierowca miał odebrać mnie właśnie tam, zatrzymując się dosłownie na ułamek sekundy na bardzo ruchliwej drodze. Co prawda na Korfu jeżdżą  jak w szwajcarskim zegarku, ale ja zawsze i tak lubię być te 10 minut wcześniej. Godzina dziesiąta dwadzieścia. Mam więc równe dziesięć minut. Za krótko by zamówić jeszcze kawę, ale za długo by stać już przy samej drodze, bo żar leje się z nieba.

A co mi tam! Najwyżej poproszą, żebym odeszła.

Chowam się więc pod cieniem dachu. Torbę z wszelkimi rzeczami, które „mogą się przydać”, stawiam na krześle. Plecak na stole. Stoję i wypatruję autobusu z kierowcą, którego słoneczne okulary zakrywają pół twarzy, a równy jak od linijki rząd wielkich, zdrowych, białych zębów odsłania się samoczynnie jak tylko mnie widzi.

W kawiarence robi się tłoczno, bo to taka najtłoczniejsza dla niej  godzina. Zajęte są prawie wszystkie stoliki. Kelner biega między nimi, trzymając w jednej ręce tacę pełną różności, jakby nie dotyczyło jej prawo grawitacji. Na tacy ma kilka kaw i szklanek z wodą. Podbiega i do mnie. Myślę, że pewnie za chwilę poprosi by zwolnić stolik, a ja będę musiała wyjść z przyjemnie chłodnej strefy cienia.

Na moim stoliczku ląduje jednak  szklanka z wodą, choć w zamaszystym  ruchu prawie jedna trzecia się wylewa:

-Przepraszam, ale ja nic nie będę zamawiać. Za chwilę uciekam!

-Wiem! Ale czeka cię cały dzień pracy. Napij się dziewczyno przynajmniej szklanki wody! – krzyczy, sekundę później ginąc gdzieś między stolikami.

Dziesiąta trzydzieści. Podjeżdża biały autobus. Za szybą  widzę zakrywające pół twarzy, słoneczne okulary. Chwilę później w serdecznym uśmiechu, odsłania się równy rząd białych, zdrowych, wielkich zębów Vassilisa. Tak zaczynam dzień.  Tacy są tu ludzie. I dlatego uwielbiam pracować na Korfu.

 

Raz na wozie, raz pod wozem. Olivka podpisze się pod tym obiema rękami… niedziela, 27 września 2015

Sałatka po grecku...

     Kilka ostatnich miesięcy, to nie był najlepszy okres w życiu Olivki. Dla przypomnienia… Olivka z zawodu jest logopedą. Przez kilka lat, właściwie z roku na rok pracowała w innym miejscu, szukając tego jednego, odpowiedniego. Dokładnie rok temu, właśnie we wrześniu, wydawało się, że już udało się znaleźć idealne miejsce i pracę. Wszystko jednak potoczyło się zupełnie inaczej. Olivka, choć próbowała, nie przekonała się ani do warunków pracy, ani do wiecznie niezadowolonego szefa, ani do samego miejsca. Tak po prostu czasami jest, że człowiek czuje, że to nie jest to miejsce i to nie są ci ludzie. Na dodatek związek na odległość z bezrobotnym Pieprzem, to też nie było nic dobrego.

    Raz na wozie, raz pod wozem. W życiu naprawdę to tak działa, tylko rzecz w tym, że aby wejść na wóz, trzeba się trochę postarać. Olivka postawiła Pieprzowi ultimatum: „znajdź sobie w końcu sensowną pracę, bo już dłużej nie daję rady, jak patrzę na ciebie rozmemłanego, kiedy z pilotem w ręku zapadasz się w czeluści naszej kanapy”.  Przy szajce znajomości cioci, wujków i całej rzeszy bliższych i dalszych  kuzynów oraz dzięki całkiem przyzwoitemu  dyplomowi ukończenia studiów, Pieprz od kilku miesięcy już pracuje. A nie mówiłam! Chcieć = móc! Kryzys jest wymówką dla leniuchów. I swojego faceta trzeba czasem  dosłownie wykopać z wygniecionej przez niego  kanapy. Praca okazuje się być bardzo dobra.  Dobrze płatna, z możliwością pięcia się do góry.

   Kiedy  Pieprz zakotwiczył się w Atenach, Olivka wiedziała że wszystkie koperty z CV muszą być adresowane  do stolicy Grecji. Moja szwagierka  jest z tych upartych. Kiedy już ma konkretny cel, to rzadko kiedy się poddaje. Mail za mailem. Telefon za telefonem. W końcu wizyta, za wizytą. I… Stało się!

   -Naprawdę? – mówiłam do telefonu z nieukrywanym niedowierzaniem.

   -No!

   -Nieee…

   -A właśnie, że tak!

   To znaczy – oczywiście, że wierzę, ale z wielką przyjemnością przekonam się na własne oczy. Olivka i Pieprz właśnie wprowadzili się do wspólnie wynajmowanego mieszkania w Atenach, rzut beretem, kilka przystanków metrem do samego centrum. Szkoła, w której teraz pracuje moja szwagierka, znajduje się w samym środku najlepszej dzielnicy Aten – Kolonaki. Gdzieś obok sklepu Louis  Vuittona.

   -No i w końcu jestem w miejscu, gdzie być  powinnam! Codziennie rano przechodzę obok Louiego! Godziny pracy są normalne. Dobrze płacą. I nikt mnie niczym nie stresuje. No i na każdej przerwie wyskakujemy z dziewczynami na kawę, w jednej z tych kawiarenek na Kolonaki. Przyjedziesz to zobaczysz! Kochana, nie mogę teraz za długo rozmawiać, bo właśnie wybieramy z Pieprzem zasłony do salonu. To co, będziecie  z Janim wpadać częściej? Wiesz, że mamy do siebie teraz naprawdę blisko!

   Nie ukrywam, że i dla mnie lepiej być nie mogło. Ponieważ jestem zwierzem typowo miejskim, wpadać będziemy naprawdę dość często. I jak tylko spłyniemy na ląd prosto z Korfu, już jesteśmy umówione na pierwszą wizytę.

   -Po tej wcześniejszej pracy, muszę być  teraz na terapii… – dodała kończąc Olivka.

   -Tak… Jakiej?

   -Kawowo – zakupowej! Przyłączysz się! Jest rewelacyjna – działa  w stu procentach!!!

   I tak to rzeczywiście w tym życiu jest. Raz na wozie. Raz pod wozem.

 

Z CYKLU: Jadę do Grecji na wakacje – Ale… Czy WARTO było jechać do Grecji na wakacje?… środa, 23 września 2015

      Choć pracy przed nami jeszcze całkiem sporo, sezon wakacyjny powoli dobiega końca. Jest to więc ostatni w tym roku post z cyklu “Jadę do Grecji na wakacje”. Od pierwszego październikowego poniedziałku, cykl ten zastąpią posty z serii “Lekki poniedziałek”.

      Ale do rzeczy! Przez całe lato do mojej skrzynki mailowej z uporem maniaka powracał jeden i ten sam typ maila: mimo kryzysu, czy to z pewnością bezpieczne by jechać do Grecji na wakacje?  Nie wiem co takiego działo się w polskich mediach. Zdaje się na moje szczęście, nie dorobiłam się na Korfu telewizora. Wszystkie wiadomości o kryzysie dochodziły do mnie… od polskich turystów! A u nas na wyspie spokój, świetna energia i fantastyczna pogoda.

      Jedną z osób, która na początku lata napisała do mnie maila pewnego obaw, poprosiłam żeby po powrocie ze swoich wakacji na Krecie, napisała jak odbiera kryzys. Jak to co mówiono w mediach odnosiło się do rzeczywistości? Niżej znajduje się  odpowiedź. Przeczytajcie… A jeśli również i Wy spędziliście tegoroczne wakacje właśnie w Grecji, koniecznie piszcie w komentarzach  jak się Wam udały!

***

Witam!


Niestety czas naszych wakacji dobiegł końca. Tak jak pisałam, w tym roku byliśmy na Krecie. I zgodnie z obietnicą chcę przekazać kilka słów odnośnie moich spostrzeżeń. Pomimo moich wielu obaw przed wyjazdem, na miejscu wszystko było w jak najlepszym porządku. Naprawdę teraz można przyznać Pani rację, że media wyolbrzymiły problemy Grecji. Faktycznie na lądzie może wygląda to inaczej, natomiast wyspy dla turystów = wakacje jak w bajce. Hotel w którym przebywaliśmy okazał się świetnym miejscem do wypoczynku, odremontowany, jedzenie pierwsza klasa, wszędzie czysto i pachnąco, pracownicy uśmiechnięci. Podczas naszego urlopu bardzo dużo zwiedzaliśmy. Mieliśmy wypożyczony samochód na kilka dni i objechaliśmy nim sporą część wyspy. Po drodze mijaliśmy stacje benzynowe – zero limitu paliwa, nie spotkaliśmy się z brakiem paliwa na stacjach. Odwiedziliśmy kilka sklepów spożywczych, towary na półkach były w ogromnej ilości, woda słodka pitna też do wyboru do koloru. A do tego wszystkiego widoki przepiękne, czyste, zadbane plaże, ciepłe morze czego chcieć więcej? I dlatego zastanawiam się dlaczego media pokazują takie głupoty jak kolejki na stacjach benzynowych, puste półki w sklepach? Zgodzę się, że dla mieszkańców może nie jest tak różowo jak to wygląda dla przyjezdnych, ale gdzie teraz nie ma problemów? Całe szczęście, że Grecy są narodem szczęśliwym chyba z urodzenia. Ja uwielbiam patrzeć na starsze osoby uśmiechnięte, korzystające z życia. Spotkaliśmy kilka korowodów ślubnych jadących na wesele – wszyscy wystrojeni, uśmiechnięci. I prawda taka, że pewnie jak każdy mają jakieś problemy, ale naprawdę ludzie tam mieszkający potrafią się cieszyć tym co mają. Mam nadzieję, że ludzie nie zrażą się do odwiedzania pięknych, greckich stron, bo naprawdę można się tam zrelaksować, odpocząć i zobaczyć inne życie. Jak wygląda sprawa mieszkania tam na stałe? Niestety tego ocenić nie potrafię, ale mam wrażenie, że mieszkańcy zdają sobie sprawę jakie bogactwo natury posiadają u siebie i o turystę zawsze będą dbać, a poza tym ich mentalność i radość życia to coś czego powinniśmy się uczyć.

Pozdrawiam!
Agata Noczenska

 

Z CYKLU: Jadę do Grecji na wakacje – Za co kocham lato… poniedziałek, 14 września 2015

    

     Jest połowa września. Co prawda  robi się trochę chłodniej i są dni, kiedy pada. Dla mnie jednak wrzesień, a nawet początek października, to wciąż  lato. Nadal  jest bardzo ciepło. Nadal można pływać i plażować, popijając  cappuccino freddo. Uwielbiam lato! Bez dwóch zdań, to moja ulubiona pora roku. Na całe szczęście w Grecji wciąż można się nim cieszyć. Dziś kilka powodów, przez które w lecie jestem zakochana…

***

SŁOŃCE… Wygrzewanie się na      słońcu i dostarczanie sobie potężnej dawki witaminy D jest jedną z      najprostszych i najfajniejszych czynności, jakie można w życiu robić. To  właśnie słońce dostarcza nam pozytywnej energii. Dlatego  latem czujemy się psychicznie i fizycznie lepiej. Więcej na temat pozytywnego wpływu witaminy D przeczytasz TU!

PŁYWANIE W MORZU… Pływanie to jedna   z moich ulubionych aktywności fizycznych. Pływać, to dla mnie trochę jakby      latać.  Uwielbiam pływać, plażować,  przebywać nad morzem. Gapić się na wodę. Słuchać dźwięku fal. Od    dzieciństwa moim marzeniem było mieszkać tuż przy morzu. Teraz nie dość,      że mieszkam  przy samej plaży, to  pracując też jestem przy lub na morzu.  Nie mogło być lepiej! A latem… morze      prezentuje się w swoim najpiękniejszym wydaniu!

SPACEROWANIE NA BOSO PO PLAŻY…      Zadziwiające, że najlepsze sposoby na relaks, są najprostsze! Dla mnie      jednym z nich  jest spacerowanie na      boso po plaży. Dokładnie na linii, gdzie bose stopy delikatnie muskają      pieniące się fale. Do tego widok na powoli zachodzące słońce… Jak dla mnie      najprostszy sposób na zapomnienie o wszystkich  mniejszych i większych problemach.

OWOCE MORZA… Ryby i owoce      morza… Lampka białego wina i sałatka. To jest mój ulubiony zestaw na      obiad. Zdrowy, niezwykle smaczny. Smakuje tak dobrze, rzecz jasna, przede      wszystkim latem.

OWOCE… Mango. Melony.      Pomarańcze. Brzoskwinie. Grejpfruty. Wiśnie. Czereśnie. Truskawki. Arbuzy.      Tu zdaje się, że nie trzeba dodatkowego wyjaśnienia. W miesiącach letnich      są oczywiście najsmaczniejsze. Mają też najwięcej witamin, co dodatkowo      bardzo pozytywnie wpływa na nasze codzienne funkcjonowanie.

INTENSYWNE KOLORY… Lato musi      być kolorowe! A te najbardziej intensywne  kolory najlepiej prezentują się w ostrym      słońcu. Latem podobają mi się nawet żarówiaste odcienie. Od czasu do      czasu, zwłaszcza kiedy jestem zmęczona lub nie mam dobrego nastroju,      wkładam moją magiczną różową sukienkę. Kiedy tylko mam ją na sobie, od      razu niesamowicie poprawia mi się nastrój.

LETNIA LEKKOŚĆ BYTU… Wakacje,      dłuższe dni, znacznie więcej słońca. Świeże warzywa, owoce i te intensywne      kolory. Latem żyje się po prostu jakby lżej.

 

A czyżby w Polsce powoli zaczynała się jesień? Żebyście tylko nie zrozumieli mnie źle, bo i jesień też jest fantastyczna! A o tym jak prezentuje się Grecja jesienią –  to już w jesiennym poście.

A co Wy najbardziej lubicie w lecie? Piszcie koniecznie w komentarzach!

 

Przewodnik po KORFU, cz. 15 – Gdzie na Korfu można spotkać policję drogową?… czwartek, 10 września 2015

     Już prawie kończyliśmy wycieczkę. W busie zostali ostatni pasażerowie. Podgłośniłam  muzykę, ale z tyłu słyszę, że ktoś ma pytanie:

    -A czy na Korfu nie ma takiego nakazu, że kierowcy motorów i skuterów muszą mieć kaski na głowie?

    -No… Jest… Ale… – odpowiadam nie wiedząc właściwie jak do końca odpowiedzieć.

   -A gdzie na Korfu można spotkać policję drogową? Jedziemy już tyle, a ja w ogóle jej nie widzę.

   „Gdzie na Korfu jest…” – powtarzam w głowie. Bingo! Specjalista od tego typu spraw siedzi przecież po mojej lewej stronie. Pytam naszego kierowcę – Janiego.

   -Jaka policja? – dopytuje Jani.

   -Drogowa! – uściślam – Gdzie można ją na Korfu spotkać?

   -No… w mieście!

   -A w jakim dokładnie miejscu stoją?

   -Posterunek policji jest 10 minut spacerkiem od placu Sarocco.

   -Ale na drodze! Na których drogach można spotkać policję drogową?

   -No… Jak się coś stanie i zadzwonimy, to chwila moment i przyjadą! A czy coś się stało??

   -Nie! Chcę tylko wiedzieć, gdzie stoi taka policja, przy jakiej drodze  mierzą prędkość i sprawdzają, czy kierowca nie jest oby pijany. Raczej nie widziałam tu na Korfu. W Polsce taką policję  spotyka się bardzo często.

   -Tak?! Naprawdę… Ale  to  ciekawe! A ci polscy policjanci nie mają żadnych innych ważniejszych spraw na głowie…?

 

Zjedz kaktusa! Sezon na opuncje trwa w najlepsze… poniedziałek, 7 września 2015

    Co prawda tyle razy słyszałam, żeby broń Boże nie dotykać bez rękawiczek, ale przecież nigdzie nie widać było kolców. I dotknęłam. A dokładnie, chwyciłam jedną, dorodną opuncję, żeby z bliska zobaczyć jak wygląda. Auuu… Kolce prawie niewidoczne gołym okiem wbiły się w skórę i upierdliwie tkwiły tam zdaje się że przez cały tydzień. Są tak małe, że nie da się ich wyjąć, bo nie widać gdzie właściwie są.   Jeśli macie ochotę zjeść owoc opuncji, absolutnie nie bierzcie jej do ręki bez rękawiczek.

    Właśnie teraz trwa w Grecji sezon na opuncje, czyli rodzaj kaktusa, którego owoce są jak najbardziej jadalne. Często przy drogach, zupełnie niepozornych miejscach widać pomarańczowo – czerwone kule, wyrastające z dorodnych kaktusów. Idealny okres by je jeść! Są oczywiście bardzo zdrowe.

     Jak je jeść, żeby nie uszkodzić po pierwsze siebie, a po drugie samej opuncji? Na dłonie koniecznie  trzeba nałożyć  gumowe rękawiczki. Następnie odcina się jeden koniec, a później drugi. Nacina skórkę w poprzek, zdejmuje skórę. Wtedy już można jeść. Smakują naprawdę doskonale. Bezpośrednio. Albo w formie marmolady. Mniam! Kilka właśnie czeka na moje jutrzejsze śniadanie ;D

 

 

Przewodnik po KORFU, cz. 15 – Jak naprawdę nazywa się najpiękniejsza ze wszystkich plaż Korfu, czyli Rajska Plaża?… poniedziałek, 31 sierpień 2015

    -Dorota, a jutro jaki mamy rejs? Ten krótszy  czy wersja z Rajską Plażą? – siedzimy w przerwie na obiad w naszej tawernie i układamy plan na najbliższe dni.  Nagle zrywa się Nikos – właściciel tawerny:

    -Cyganichy jedne! Jeden z drugim! – choć wiem, że żartuje, to nie mam pojęcia jak zareagować. Saki ze Spirosem, którzy organizują nam rejsy, też nie wiedzą jaki mają przyjąć wyraz twarzy. Nikos wymachując rękami kontynuuje:

   -Sprzedajecie Paleokastritsę! Po cholerę wymyślacie te durne nazwy?!?! To nie jest żadna Rajska Plaża! Cyganie jeden! Jak byłeś mały to, też mówiłeś, że płyniemy na jakąś tam Rajską Plażę? NIE!!! To zawsze była, jest i będzie CHOMI!!! Z dziada pradziada! A Paleokastritsa to jest PALEOKASTRITSA!  A nie żadne tam zasrane „greckie Karaiby”! Pa-le-o-ka-stri-tsa! Cho-mi! Cyganichy jedne!

    -Taaak? – odzywa się przekornie Spiros.

    -Tak! Jeszcze raz mam ci powtórzyć?

    -A właśnie, że nie! – Spiros znany jest z tego, że zazwyczaj wszystko jest na nie:

   -A właśnie, że to jest Rajska Plaża! Który z turystów zapamięta ci nazwę Chomi? Słyszałeś kiedyś takie słowo „marketing”! Lepiej idź smażyć te swoje kalmary! Właśnie, że to jest Rajska Plaża! I jak mi będzie się podobać, to wszystkie plaże w Paleokastritsy nazwę Rajska Plaża Jeden, Rajska Plaża Dwa, Rajska Plaża Trzy, Cztery, Pięć i Sześć! I jak turysta będzie do mnie podchodzić, to będę się pytać, na którą Rajską Plażę cię zabrać? Jeden, Dwa, Trzy czy Cztery?

   -Cygany jedne! Rozprzedacie nam całą Grecję!

   -Niko, a zrobił byś nam coś jeść… – pytam, bo czuje że już burczy mi w brzuchu, a niedługo musimy uciekać.

   -A na co macie ochotę? Na rybę trzeba trochę poczekać, ale spaghetti z owocami morza wyszło dziś pierwsza klasa!

   I rzeczywiście wyszło. Zawsze wychodzi. Do tego kieliszek białego wina i ten widok. Pływanie przy Rajskiej Plaży czy też Chomi. Do pełni szczęścia więcej już nic nie trzeba.

 

 

 

Z CYKLU: Jadę do Grecji na wakacje – Dlaczego pod koniec sierpnia kelner zabija turystę wzrokiem?… środa, 26 sierpnia 2015

    

      Na zamówienie czekałam dłużej niż 20 minut! Lód w mojej zimnej kawie już dawno stopniał. No i  dlaczego ten kelner ma taką minę! Jakby podawał mi  kawę z łaską. Jak mu się nie podoba, to przecież nie musi tu pracować!

 

     Również i mnie takie właśnie myśli chodziły po głowie, kiedy w okolicach drugiej połowy lata spędzałam wakacje w Grecji. Kiedy w kawiarniach, tawernach, restauracjach, hotelach obsługa była po prostu niemiła.  Zupełnie zmieniłam mój punkt widzenia, kiedy pracę w turystyce poznałam od kuchni.

    Jest druga połowa sierpnia. Jest to najtrudniejszy okres, dla każdego kto pracuje w turystyce. Lwia część pracy jest już za nami. Ale za chwilę zacznie się jeden z najbardziej intensywnych okresów pracy, czyli wrzesień. Za chwilę w wycieczkowych autobusach nie będzie już dzieci. Ich miejsca zajmą emeryci, którzy do Grecji wybierają się w nieco chłodniejszym okresie. A emeryt to czasem bardzo specyficzny rodzaj turysty.

     Kiedy pierwszy sezon zaczęłam pracować w turystyce, nie mogłam uwierzyć, że praca w sezonie tak właśnie funkcjonuje. Nie wierzyłam do momentu, kiedy zobaczyłam na własne oczy. Większość osób, które latem w Grecji pracuje w kawiarniach, tawernach czy też hotelach, pracuje od połowy maja do października często po 12 – 15 godzin dziennie… bez dnia przerwy! Codziennie wykonując te same i te same czynności.

    -Kiedy umówimy się na kawę? – pytam moją koleżankę, która pracuje w kawiarence, gdzie  zaglądamy podczas trasy.

    -Najwcześniej…  jakoś w połowie października.

    Jeśli już dzień wolny się dostanie, to zazwyczaj człowiek nie jest w stanie wstać z łóżka. Śpi całą noc i cały dzień, nie mogąc z sobą zrobić w zasadzie nic sensownego. Na szczęście organizm się do takiego rytmu przystosowuje, ale kiedy kończy się sezon potrzeba często kilku tygodni, żeby znów dojść do siebie.

     Znając sposób pracowania niektórych szefów, gdybym mogła to najchętniej bym ich oskalpowała. Niewiele osób jest zatrudniona legalnie i ma papiery. Z założenia praca w turystyce ma być bardzo intensywna, ale dzięki temu można utrzymać się z niej przez cały rok. Jednak wielu szefów, zbytnio to nie interesuje. Stawki, za często podwójną ilość godzin pracy bez dni przerwy, to często  30, w porywach 40 euro za dzień. I dodatkowy komentarz „szefa”, że i tak powinno się być wdzięcznym, bo przecież oferuje pracę w dobie kryzysu i tego typu podobne bzdury.

    Ludzie przysięgają sobie, że to już ostatni sezon, że w następnym roku znajdą coś lepszego. Ale to bardzo prawdopodobne, że i następny pracodawca będzie pracować na zasadzie: wycisnąć wszystkie poty, zajechać, a jeśli się nie podoba, to jest przecież kilku innych chętnych.

     Trwa właśnie najtrudniejszy okres, dla każdego kto pracuje w turystyce. W dzisiejszym poście, taki trochę apel. Drogi turysto… Jeśli kelner nie podał Ci kawy z uśmiechem na twarzy, kucharz nie przygotował posiłku w dwadzieścia minut, a kierowca autobusu coś tam odburknął – przymknij na to oko. Ten kelner, kucharz, czy też kierowca zrobiłby teraz naprawdę wszystko, by być na Twoim miejscu i siedzieć po tej drugiej stronie baru. Pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak zrozumienie po Twojej stronie,  zwykły uśmiech, pochwalenie dobrej kawy, potrawy czy faktu, że ktoś jest na czas, potrafi poprawić  cały dzień. Zwykłe słowo „dziękuję” wypowiedziane z głębi serca, jest często ważniejsze niż napiwek. Choć i ten… również zawsze mile widziany:DDD

Przewodnik po KORFU, cz. 14 – 10 rzeczy, które koniecznie trzeba zrobić będąc na Korfu… wtorek, 18 sierpnia 2015

 

      Zastanawiałam się ostatnio, co koniecznie zrobiłabym na Korfu, będąc turystą który na wyspie przebywa jeden tydzień. Co prawda  tydzień to mało, ale i wystarczająco dużo, by zrobić 10 najfajniejszych na Korfu rzeczy. Oto moja 10! Bardzo subiektywnie i jeszcze bardziej szczerze.

1. Zgub się w labiryncie uliczek weneckiego miasta Korfu…

Miasto Korfu, to dla mnie absolutnie punkt nr jeden. Według mnie to najpiękniejsza stolica wysp Grecji. Uwielbiam w nim przebywać i zawsze mam problem, żeby zmusić się do powrotu. Jak najlepiej jest je zwiedzać? Tak po prostu, szwendając się i gubiąc w labiryncie jego uliczek.

 

2. Wykąp się w błękitnej wodzie przy  Rajskiej Plaży…

Co prawda nazwa „Rajska Plaża”  jest wymyślona na potrzeby turystów (jak to się stało – o tym jeszcze będzie), ale jest niezwykle trafna. To taki zupełnie odcięty od cywilizacji raj na ziemi. Tam jest po prostu jak w niebie. I na dodatek ta niebieska woda – pływając w niej  można mieć wrażenie, że pływa się w błękitnej farbie.

 

3. Zjedz owoce morza lub ryby w tawernie  Vrachos w Paleokastritsy…

To właśnie tam zatrzymujemy się podczas naszej wycieczki Widoki Korfu. Miejsca nie wybraliśmy przypadkowo. Ryby i owoce morza są tam  obłędne! Najlepsze spaghetti (linguini) z owocami morza jakie kiedykolwiek jadłam. Plus najbardziej sympatyczni kelnerzy, jakich spotkałam. No i ten widok na wybrzeże  Paleokastritsy!

 

4. Zachwyć się widokiem na Morze Jońskie  z zamku Angelokastro…

Kiedy stoi się na zamku Angelokastro, człowiek przeciera oczy. Jeden, wielki błękit. Linia oddzielająca morze od nieba, delikatnie się tam ugina, stanowiąc jednocześnie dowód na to, że  ziemia jest naprawdę okrągła. Oraz układające się we wstążeczki kręte drogi, które widać z góry. Według mnie to właśnie tam znajduje się najpiękniejszy widok na całej wyspie Korfu.

 

5. Zasmakuj  kum-kwatu…

Kum – kwat, to rodzaj niewielkich, gorzkich w smaku owoców cytrusowych, które można spróbować tylko i wyłącznie na Korfu. Tego owocu nie znajdziecie w żadnym innym miejscu w Europie. Kum – kwaty nie nadają się do jedzenia bezpośrednio po zerwaniu, ale powstają z nich fenomenalne likiery i słodkości.  Więcej na ten temat przeczytasz TU!

 

6. Zobacz jak ląduje samolot nad  monastyrem Vlacherna…

Lotnisko w Korfu musi być jednym z najładniejszy w  Europie. Wszystko przez to, że znajduje się tuż obok najważniejszego punktu widokowego wyspy – Kanoni. Nie można wyjechać z Korfu, zanim nie zobaczy się jak tuż nad monastyrem lądują samoloty.

autor: Ewa Serwicka

autor: Ewa Serwicka, dalekoniedaleko.pl

Więcej na temat lotniska na Korfu przeczytasz TU!

7. Wypij freddo cappuccino przy plaży Logas, w kawiarence 7th Heaven…

Freddo cappuccino robią tam mistrzowsko, a kawiarenka znajduje się na jednym z piękniejszych miejsc na wyspie – tuż obok punktu widokowego Cape Drastis. Zawsze panuje  tam jeden wielki błękit. Plus słynny balkonik wychodzący poza klif, z przeszkloną  podłogą – prawdziwy test na lęk wysokości.

 

8. Spróbuj lokalnego  piwa z Korfu…

Co prawda Grecja z piwa nie jest znana, ale Korfu to w tym temacie wyjątek. W miejscowości Arillas, na północnym zachodzie  znajduje się lokalny browar piwa, gdzie robi się piwo niepasteryzowane. Co prawda nie należę do wielkich fanów piwa, ale w tym się absolutnie zakochałam.

 

9. Poznaj historię cesarzowej Sisi…

Achillion to jedna z najważniejszych budowli Korfu. Pałac cesarzowej Sisi, to miejsce niezwykle urokliwe. Prawdziwy rodzynek dla fanów historii lub biografii nadających się na wyciskający łzy z oczu film.

 

10. Przespaceruj się po jedwabnych piaskach  na  plaży Agios Georgios…

Jest to jedna z piękniejszych plaż południowej części wyspy. Ta ciągnąca się plaża pokryta jedwabistym piaskiem wydaje się  nie mieć końca. Uwielbiam tam po prostu być i gapić się na zachodzące słońce.

Na wyspę Korfu możesz wybrać się z biurem podróży ITAKA. Ciekawe oferty wakacji znajdziesz tutaj:  http://www.itaka.pl/nasze-kierunki/grecja/korfu.html

Jednodniowe wycieczki po Korfu w małych grupach – klikając w obrazek na dole, sprawdzisz naszą ofertę na lato!

 

Mój romans z wyspą Korfu… środa, 12 sierpnia 2015

Sałatka po grecku

    U mnie na Korfu praca wre. Jest sam środek turystycznego sezonu i pracy jest naprawdę sporo. Czasem, aż nie chcę mi się wierzyć w to co się dzieje. W porównaniu do ubiegłego sezonu na naszych trasach jest Was… aż 4 razy więcej! Nasze Sałatkowe busy jeżdżą w tę i z powrotem. A ja nie mogę przestać się uśmiechać, nawet tak sama do siebie, bo bez sztucznej skromności przyznam – jestem z siebie niezwykle dumna.

    Ostatnio na blogu trochę mniej intwnsywnie. Mam nadzieję, że rozumiecie. Aktualnie,  na 100% poświęcam się pracy tu na Korfu. Bo to właśnie dzięki temu całą jesień i zimę będę mogła spędzić na 100% poświęcając się pisaniu, mając tę fajną świadomość, że wszystkie potrzeby materialne mam zaspokojone. Właśnie spełnia się mój wymarzony rytm życia.

    Pomimo intensywności… wszystkiego (!) wciąż udaje mi się zachować równowagę między pracą, a dbałością o własne zdrowie psychiczne i fizyczne. Wszystko dzięki zapisaniu sobie kilku zasad, którymi kieruje się każdego jednego dnia (post na ten temat jest TU!). Prócz intensywnej pracy zdrowo jem, jeżdżę konno, pływam, gadam z rodzinką na Skype, spotykam się ze znajomymi, śpię, czytam, oglądam i naprawam się przepięknym, greckim latem. Lepiej być już chyba nie mogło…

    Tymczasem, bardzo serdecznie zapraszam do przeczytania wywiadu ze mną na temat Korfu i naszych wycieczek, który pojawił się jakiś czas temu na Peronie 4. Tak jest! Marzenia naprawdę się spełniają… Przyjemnego czytania! Ściskam Was bardzo gorąco z mojej kochanej Korfu!:D

 

http://www.peron4.pl/dorota-kaminska-romans-z-korfu-historia-o-tym-jak-spelniac-marzenia/