Dlaczego w Grecji nie odwiedza się grobów przodków?… środa, 1 listopada 2023

Odwiedzanie grobów przodków i tak uroczyste obchodzenie Wszystkich Świętych jest szczególną częścią polskiej tradycji. W greckim prawosławiu nie ma odpowiednika tego święta, a pierwszy dzień listopada jest zwyczajnym dniem. Z dość prozaicznej przyczyny Grecy też raczej nie odwiedzają grobów swoich bliskich. Po standardowo od trzech do pięciu lat od śmierci, te groby… znikają! Mało kto zachowuje grób bliskiej osoby dłużej niż pięć lat. Jak to się dzieje?

W kościele prawosławny kremacja ciała jest zabroniona. Jest więc w Grecji rzadkością. Pogrzeb następuje bardzo szybko od momentu śmierci. Tak samo jak w kościele katolickim podczas uroczystości pogrzebowej trumnę z ciałem umieszcza się w ziemi, a następnie stawia nagrobek.

To co najbardziej zwraca uwagę w greckich cmentarzach to fakt, że najczęściej są one bardzo małe! Od trzech do pięciu lat po śmieci, wyjmowane są szczątki zmarłego. Procesem ekshumacji zajmują się specjalizujące się w tym osoby. Najczęściej po trzech latach od śmierci zostają już same kości. Są wyjmowane, czyszczone z zabrudzeń i pozostałych tkanek, a następnie obmywane w czerwonym winie. Dawniej procesem mycia kości często zajmowały się kobiety z rodziny zmarłego. Dla nas to dość szokujące, ale to właśnie kobiety obmywały kości w winie a następnie umieszczały je do specjalnej skrzynki, którą wkładano do ossuarium. Tak zwolnione i oczyszczone miejsce na cmentarzu, „czeka” na kolejną osobę…

Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że mogłabym umyć kości bliskiej mi, zmarłej osoby. Zastanawiałam się jak jest w przypadku rodziny Janiego i co stało się na przykład z jego zmarłą siedem lat temu babcią. Poprosiłam Janiego, żeby zadzwonił do rodziców i spytał u źródła.

Jani po krótce nakreślił co mnie interesuje i po chwili słuchawkę przejął jego tata, który jest przyzwyczajony że często pytam o takie oczywiste dla Greków kwestie.

Stwierdziliśmy, że nie będziemy tak długo trzymać tego miejsca, więc kości babci wyjęliśmy już po trzech latach. Ale to naprawdę nic takiego. Całością oczyszczania kości zajmował się specjalista, a ja pomagałem tylko obmyć je w czerwonym winie. Kość to kość! No cóż się nad tym rozprawiać… Zdecydowaliśmy że same kości również zostaną zlikwidowane i nie będziemy ich trzymać. Likwiduje się je za pomocą kwasów. A ile płaci się za utrzymanie grobu? Płaci się raz na pięć lat chyba… Ale tak dokładnie, to nie pamiętam… To chyba zależy od… Widoku! Hahaha!  – dokończył mój teść.

Tak, żadna rozmowa z rodziną Janiego nie może skończyć się tak zupełnie na poważnie, nawet jeśli dotyczy tematów jak dla mnie nieco drastycznych.

Być może nasuwa się wam pytanie: czy Grecy nie pamiętają o swoich zmarłych? Wraz ze zniszczeniem ich szczątek wyparowuje również o nich pamięć?

Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie. A to czy szczątki zmarłego są zachowane, czy też nie, nie ma tak naprawdę większego znaczenia.

Wystarczy wejść na przykład do niewielkiej rodzinnej piekarni, rodzinnego sklepiku, sklepu mięsnego czy też cukierni. Albo przejść na zaplecze tradycyjnej tawerny, restauracji czy też kawiarenki. Tuż przy miejscu, gdzie znajduje się biurko, kasa, jakieś miejsce na które często się patrzy, na ścianie, albo w ozdobnej ramce jest zdjęcie dziadka, ojca, babci, czy też matki, którzy odeszli. W wielu typowych greckich domach tuż nad kominkiem, na stole, obok prawosławnych ikon są zdjęcia tych którzy żyją, ale również tych którzy odeszli. Co prawda ich ciał już nie ma, ale pamięć pozostaje.

Psycho sabato – czyli „sobota dusz”, są to ruchome soboty, podczas których w kościele prawosławnym odbywają się modlitwy, za tych którzy odeszli, zwłaszcza tych, którzy nigdy nie mieli pogrzebu.

TU! przeczytasz co to jest koliva.

TUTAJ! przeczytasz o długowiecznych Ikaryjczykach.

TU! przeczytasz o najstarszej dzielnicy miasta Korfu.

Dlaczego Grecy myją kości swoich zmarłych?… poniedziałek, 9 listopada 2020

 

Cmentarz na Korfu

 

-Nie byłam w stanie tego zrobić, ale Marija naciskała i mówiła mi, że powinnam! Marija mówi, że ona sama myła kości swojej matki i swojego ojca. No, taka jest tradycja… Ale ja się nie mogłam przełamać. Więc do umycia kości mojej mamy, wynajęliśmy specjalistę.

 

Przy okazji Święta Zmarłych, przypomniało mi się jak kiedyś rozmawiałam z mamą Janiego – Fetą. Feta wspominała swoją matkę, która zmarła dobrych kilka lat temu. Jej wypowiedź utkwiła mi w głowie, ale jakoś tak wyszło, że nie drążyłam tego tematu. Dopiero teraz wypytałam Janiego i przyznam szczerze, że sama byłam zszokowana na wiadomość o tradycji, o której wcześniej nie miałam zielonego pojęcia.

 

W kościele prawosławnym w Grecji, po kilku latach od pogrzebu, wyjmuje się zmarłego. Jego kości, wkłada się do specjalnej skrzynki, która ląduje w specjalnym niewielkim budynku cmentarnym. Więcej o tej tradycji i o tym, dlaczego w Grecji cmentarze są tak małe, przeczytacie w TYM poście! O tej tradycji już wiedziałam. Dla katolików jest szokująca, ale dopiero teraz dowiedziałam się, że to jeszcze nie wszystko…

 

Tzw. ektafi, czyli w tłumaczeniu na język polski – ekshumacja, ma w Grecji miejsce zazwyczaj trzy lata po pogrzebie. Choć bardzo smutna, to jednak ważna uroczystość, jest nierozłączna z całą tradycją chowania zmarłych w Grecji. Podczas tej uroczystości wyjmuje się trumnę i kości, które się w niej znajdują. Osoby, które były bliskie zmarłemu, myją jego czaszkę oraz kości. Najpierw kości myje się zwykłą wodą, następnie obmywa się je czerwonym winem oraz bazylią. Następnie, przykryta białym płótnem czaszka, jest całowana przez najbliższych członków rodziny. Dopiero po takim rytuale czaszka oraz kości są wkładane do specjalnej skrzynki, którą wkłada się do specjalnego budynku na cmentarzu. Cała uroczystość jest aktem wspomnienia zmarłego, oddania mu czci oraz wyrazem miłości.

 

***

 

-Serio??? – chciałam się jedynie upewnić czy dobrze usłyszałam, kiedy o całym tym rytualne powiedział mi Jani.

-No…

-I ta tradycja funkcjonuje nawet teraz?

-No, tak! Zazwyczaj trzy lata po pogrzebie, trzeba odkopać kości, umyć je i schować do skrzynki. No i co w tym takiego dziwnego! – Janiemu opadły ręce.

Wciąż bardzo mnie to zaskakuje. Że Grecję od Polski, dzielą jedynie dwie i pół godziny lotu samolotem, a różnice kulturowe pomiędzy naszymi krajami, potrafią być często ogromne. Jak teraz wytłumaczyć Janiemu, że wyciąganie kości kogoś bliskiego, mycie ich, a później całowanie czaszki zmarłego członka rodziny, to jest jednak… Na jak to ująć??? Co najmniej… trudne?

-Ale zacznijmy od początku… – pytam, bo staram się zrozumieć –Po co coś takiego robić? Po co jest taka tradycja, taki zwyczaj? Co ma to na celu?

-Po to… – zaczyna Jani – Żeby człowiek uświadomił sobie, sam zobaczył, że śmierć jest częścią życia, żeby się z nią OSWOIŁ, a nie się jej bał! Żeby wiedział, że każdego z nas to czeka i że prędzej czy później każdy z nas stanie się takim zbiorem kości, które później zamienią się w proch…

Zaniemówiłam, bo było to zbyt mądre, żeby o coś go tu jeszcze uszczypnąć. Racja. Ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie, myć kości kogokolwiek z moich bliskich! W ogóle jakichkolwiek kości! Mimo wszystko… Nie! A no właśnie…

-No dobra… A dajmy na to, że… Tak hipotetycznie, że ja właśnie kopnęłam w kalendarz, pochowaliście mnie i mijają trzy lata. Odkopują mnie, zostają już jedynie kości… Czy jesteś w stanie je umyć i pocałować moją czaszkę?

-Pewnie! Przecież to jest wyraz szacunku, miłości, oddania! Oczywiście, że tak! – powiedział Jani krótko i zdecydowanie.

-Jani, mam do ciebie prośbę… To żeby między nami było jasne! Ja informuję cię o tym już teraz, że jestem zdecydowana na kremację!!!

 

TU! przeczytasz o tym, jak Grecy rozmawiają o śmierci.