Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Również na Korfu, prawdziwy szewc nie pracuje w poniedziałki… poniedziałek, 6 października 2014

      Któregoś poniedziałku wybrałam się na spacer po mieście Korfu. Tak po prostu, żeby zgubić się chodząc bez celu i bez żadnego konkretnego powodu. Weszłam w najwęższą kantounie (tak w mieście Korfu nazywane są wąskie uliczki, starego weneckiego miasta) jaką udało mi się znaleźć. Przeszłam w prawo. Później w lewo. I rzeczywiście, chwilę potem zupełnie zgubiłam drogę. A o to w tym mieście wcale nietrudno.

      Rozejrzałam się wokoło.  Stare weneckie kamienice i suszące się na słońcu pranie. Samo południe. W mojej głowie myśl: „jak to dobrze, że akurat dziś mam wolne, nie muszę pracować”. O! ktoś jeszcze dzisiaj też nie poszedł do pracy…

     W jednej z kamieniczek, nad drzwiami napisane, że w środku jest zakład szewski. Zamknięty jednak dosłownie na wszystkie spusty.  No, tak… Widocznie tak samo jak w Polsce, również w Grecji, szanujący się szewc w poniedziałek nie pracuje. Wytłumaczenie polskie zapewne znacie (dla przypomnienia: w poniedziałek szewc nie chodzi do pracy, bo w niedziele pije!). Tutaj na Korfu, nie trzeba się jednak z niczego tłumaczyć…

    Obok dwóch wiszących na sznurku  butów, na niewielkiej tabliczce było  napisane:

 

Przyjdę jutro. Spiros

 

      Miłego poniedziałku kochani! Pamiętajcie, żeby dziś się zbytnio nie przemęczać. Przecież świat się od tego nie zawali…;)))

***

     Jest to pierwszy po wakacjach post z poniedziałkowego cyklu. Posty „Zacznij lekko poniedziałek” pojawiać się będą w co drugi poniedziałek rano. Przyjemnego czytania!

 

Przewodnik po KORFU, cz. 6 – „Hrabina Kerkiry” – rozśpiewany przewodnik po wyspie Korfu… sobota, 27 września 2014

     i-komissa-tis-kerkyras

      „Hrabina  Kerkiry” (1972, reż. Alekos Sakelarios) to jeden z najsłynniejszych greckich musicali, będący jednocześnie znakomitym przewodnikiem po wyspie. Kerkira jest  bowiem jednym z głównych bohaterów  filmu.

       Akcja, jak to zazwyczaj bywa u musicalach, jest  mało skomplikowana. Główna bohaterka Siora (określenie „pani” w dialekcie greckiego używanego na Wyspach Jońskich) Angelina, mieszka w przepięknym domu w samym centrum miasta Korfu, gdzie prowadzi lekcje gry na pianinie dla dzieci. Siora Angelina jest po uszy zakochana w muzyce i swojej wyspie. Wszak Kerkira to jedna z najbardziej rozśpiewanych  wysp Ellady. Latem  na Korfu przyjeżdża zespół taneczno – muzyczny z Włoch. Ponieważ jest szczyt turystycznego sezonu, grupa młodych tancerzy nie ma się gdzie zatrzymać. Po długich pertraktacjach Siora Angelina pozwala grupie  Włochów zamieszkać u siebie. I tu zaczyna się prawdziwy musical, fantastyczne popisy wokalne  Reny Vlahopoulou, słynnej greckiej aktorki  i piosenkarki, która przyszła na świat właśnie na Korfu.

      Zespół młodych Włochów przygotowuje się do koncertu. Kiedy w końcu ma do niego dojść – następuje kulminacja akcji. W niewiadomych okolicznościach na wyspę nie dolatuje włoska wokalistka, gwiazda owego koncertu. Po bardzo długich prośbach i namowach, zastępuje ją Siora Angelina, czyli Rena Vlahopoulou we własnej osobie, wykonując między innymi najsłynniejszą piosenkę wyspy, czyli: „Kerkira, Kerkira i Pondikonisi…”.

      Akcja całego musicali rozgrywa się rzecz jasna na Korfu i jest jednocześnie przepiękną wizytówką wyspy, wspaniałą jej reklamą. Wiele scen zostało nagranych  w słynnym domu, który znajduje się na końcu ulicy Liston, obok Pałacu św. Jerzego i św. Michała. W tle pojawiają się Plac Spianada, urokliwe  kantounie (wąskie uliczki miasta Kerkira), Stara Forteca. A przy tym bajkowa Paleokastritsa, widok na Mysią Wyspę i Vlachernę oraz wszystkie najważniejsze dla wyspy miejsca, w najpiękniejszych odsłonach.

Dom,  w którym nagrano większość filmowych scen – dzisiaj.

Dom, w którym nagrano większość filmowych scen – dzisiaj

    Nie można wymarzyć sobie lepszego „folderu reklamowego” dla Korfu. Widoki na długo zapadają w pamięć, a piosenki  śpiewane w tym filmie, do dziś grane są na wyspie. Przy tym mistrzowska gra  Reny Vlahopoulou…

 

Zapraszam serdecznie do słuchania i oglądania:

HRABINA KERKIRY, reż. Alekos Sakelarios, 1972, 84 min. 

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – W Grecji powoli kończy się lato… poniedziałek, 22 września 2014

     Powoli kończy się przepiękne, greckie lato, przechodząc w nie mniej uroczą jesień. Wieczory stają się coraz chłodniejsze, tak że trzeba pamiętać o swetrze. Zmieniają się kolory. Z dnia na dzień stają się  bardziej rozmyte, pastelowe. Dziś wracając z miasta, znalazłam trzy lśniące w trawie kasztany. Manekiny w sklepowych witrynach ubierają się coraz cieplej. A dzieciaki, te  dawno poszły już do szkoły. W Grecji rozpoczyna się  czas przepięknej jesieni.

    -Ile razy kąpałaś się tego lata? Bo ja 97! Czyli raz albo nawet i dwa razy dziennie. – powiedziała  Elpida, moja sąsiadka – lat dziesięć.

   -Tak dokładnie liczyłaś?

   -Tak, zawsze sobie wszystko liczymy.

   -Wiesz, wstyd się przyznać… Tego lata kąpałam się tylko dwa razy…

   -Uuu… Kiepski wynik. A ile razy tego lata jadłaś lody? Bo ja 86!

   -Z tym będzie ciężej, bo lodów na całe szczęście zjadłam więcej… Ale nie liczyłam… Nie miałam pojęcia Elpida, że trzeba.

   -To w przyszłym roku musisz pamiętać, żeby wszystko dokładnie przeliczyć! – wykrzyknęła pędząc w tylko sobie znanym kierunku.

   -Ok.! W przyszłym roku to już na pewno będę pamiętać!

    Obiecałam sobie, że  przyszłego lata może   nie tyle pobije  rekordy Elpidy, ale na pewno też będę dokładnie liczyć.

 B

    A jak sprawa wygląda u Was? Ile razy kąpaliście się tego lata i ile  razy jedliście  lody? Z czym kojarzą się Wam wakacje? Dla mnie tegoroczne lato było najbardziej pracowite ze wszystkich jakie pamiętam. Ale jednocześnie, było jednym z najpiękniejszych.

       Jest to już ostatni w tym roku post z cyklu „Jadę do Grecji na wakacje”. Kolejne wydanie – już od drugiej połowy maja. Tymczasem, w miejsce letniego cyklu powrócą „Lekkie poniedziałki”. Pierwszy post – już za dwa tygodnie. Na zakończenie tegorocznego cyklu, kilka zdjęć z mojego lata. Jak pewnie się domyślacie, większość pod nazwą Korfu… Korfu… Korfu…

G J L Ł M N

Przewodnik po KORFU, cz. 5 – Smak Kerkiry, czyli czym jest kumkwat?… piątek, 12 września 2014

Sad kumkwatu

Sad  kumkwatu

   Pomimo, że smak kumkwatu jest jednym z najbardziej charakterystycznych smaków wyspy Korfu, początkowo drzewka kumkwatowe w Grecji nie rosły. Kumkwat  sprowadzony został na Korfu z Azji przez Brytyjczyków. Dlatego też jego nazwa jest tak mało grecka. Obecnie sady kumkwatowe znajdują się w północno – wschodniej części wyspy. Żeby do nich dotrzeć, trzeba przejechać przez zdaje się najwęższe i najbardziej pokręcone drogi, jakie istnieją na wyspie.

22 33

   Czym jest jednak kumkwat? Jest to drzewo cytrusowe, na którym rosną niewielkie owoce, przypominające pomarańcze. Owoców kumkwatowych nie je się bezpośrednio po zebraniu, ponieważ ich smak jest bardzo gorzki. Idealnie nadają się natomiast do fenomenalnych likierów, z których Korfu słynie.  Z kumkwatu robi się również marmolady, syropy, lody, cukierki czy też  galaretki posypane cukrem pudrem. Właściwie wszystko co można jeść  w słodkiej odsłonie. Kumkwat jest również ciekawym dodatkiem do najróżniejszych kosmetyków.  

 

     Będąc na Korfu musicie koniecznie zasmakować kumkwatowych pyszności, ponieważ wszelkie produkty które zawierają w sobie ten cytrusowy owoc, dostępne są jedynie  na Kerkirze. Cóż więcej? Smacznego!

Likier z kumkwatu

Likier z kumkwatu

 

Uuups… Przegapiłam trzecie urodziny mojego bloga… wtorek, 2 września 2014

      Nie sądziłam, że to mi się przydarzy… ale w natłoku  prac przegapiłam trzecie urodziny mojej Sałatki! Również i post przeznaczony na Światowy Dzień Bloga (31 sierpień) był już prawie gotowy, tylko że… zasnęłam nad klawiaturą w czasie jego redagowania. Każdy kto związany jest z turystyką, wie co kryje się pod słowem „sierpień”. Skrzynka zapchana meilami  oznaczonymi słowem „odpisz!”. Wszystkie rzeczy do przeczytania / napisania / zredagowania przesunięte na termin „jak tylko skończy się sierpień”. Jednak mimo nawału najróżniejszych zajęć, jeszcze nigdy bardziej nie czułam się na swoim miejscu. Dokładnie jak przysłowiowa ryba w wodzie.

      Co się odwlecze – to nie uciecze! „Sałatka po grecku” kilka dni temu obeszła swoje trzecie urodziny. Świętować można zawsze! Jest to idealny również moment, by spojrzeć wstecz. Co takiego wydarzyło się przez ten okres? W jakim punkcie życia jestem obecnie?

P1110899

      Trzy lata minęły mi jak z bicza strzelił. Nie wiem zupełnie kiedy.  Tego krótkiego momentu, kiedy wsiadaliśmy z Janim do samolotu z biletem w  jedną stronę, do końca życia nie zapomnę. Jeszcze nigdy nie było mi tak gorąco… Żeby uniknąć problemu nadbagażu, mimo że był sierpień, miałam na sobie puchową kurtkę  i zimowe kozaki. W takim mało wakacyjnym stroju dolecieliśmy do Grecji.

     Te trzy lata były dla mnie największym uniwersytetem życia. Ci, którzy śledzą bloga od samego początku, wiedzą że w sałatkowej rodzinie co prawda zawsze jest wesoło, ale były również naprawdę trudne momenty. Emigracja to nie jest przecież łatwy temat.

      Teraz zdarzają mi się takie poranki, zwłaszcza kiedy nie muszę wcześnie wstać i cały dzień mam tylko dla siebie, że otwieram oczy, gapię się  w sufit i nie dowierzam w to co się dzieje. Są takie chwilę, że myślę że  mi się to  przyśniło. Że mieszkam na mojej najpiękniejszej na świecie wyspie. Mam tu swoją ukochaną pracę, swoją własną firmę. Że znów piszę kolejny artykuł.  Jest słoneczne, gorące lato. Za chwilę wstanę i leniwie się przeciągnę. Wycisnę sok ze świeżych pomarańczy, które wczoraj wieczorem przyniosła mi sąsiadka. Zaparzę  kawę. Później wyjdę i pojadę prosto do miasta. Po drodze ktoś kilka razy wesoło zatrąbi, by mnie pozdrowić. Zaparkuje jak zawsze  przy widoku na Starą Fortecę. Chwilę później  znów zgubię się w zakamarkach starego, weneckiego miasta. Opracuje nową trasę. Odnajdę temat do kolejnego posta. Znów zupełnie przypadkiem spotkam kogoś znajomego, bo ta wyspa w praktyce  jest dość mała. Może uda się przysiąść choć na chwilę by wspólnie wypić zimną kawę. Wracając znów wsłucham się w magiczny hałas tego niezwykłego miasta. Wpatrzę w ciemne oczy przechodzącego obok mnie Greka. Pozazdroszczę mu lekkości bytu, jaki kryje się w jego  nieuzasadnionym niczym uśmiechu. Będę podziwiać rozpuszczone włosy Greczynki, którą widzę gdzieś z daleka. I dokładnie tak jak ona, dumnie wyprostuję swoje plecy. A później zadzwoni Jani, że już pakuje walizki, że ma dla mnie coś małego  i że wieczorem będzie w porcie. Kolejny raz powtórzę sobie w głowie jedną szalenie ważną w życiu rzecz. Że kiedy bardzo mocno walczy się o swoje marzenia – wszystko prędzej czy później musi się spełnić.

salatkapogreckuwpodrozy.pl

salatkapogreckuwpodrozy.pl

 

Przewodnik po KORFU, cz. 4 – Bella Vista, czyli najpiękniejszy „balkon” na Morze Jońskie… piątek, 29 sierpnia 2014

        1

     Żeby dotrzeć do najsłynniejszego  na Korfu punktu widokowego, zwanego Bella Vista, trzeba być nieco zdeterminowanym. Dlaczego? Mimo, że jest to jedno z ważniejszych turystycznych  miejsc na wyspie, droga prowadząca do niego jest niesamowicie wąska i bardzo kręta. Jadąc do wioski Lakones, przy której  znajduje się Bella Vista, nikt nie chce uwierzyć, że  ta pokręcona droga, jest po pierwsze dwukierunkowa, a po drugie… jak najbardziej – jadą po niej wielkie autokary pięćdziesięcioosobowe. Jak to jest możliwe? Kierowcy na Korfu  obdarzeni są zupełnie nadprzyrodzonymi umiejętnościami. Ale to już temat na oddzielny post!

 2

3

      Zawsze kiedy zbliżamy się do Bella Vista, wszyscy przylepiają się do okien po lewej stronie po czym słychać jedno, głośne: „wooooooooow!”. Tak, to miejsce robi powalające wrażenie. Owy punkt widokowy znajduje się nad Paleokastritsą, na zachodniej części Korfu. Widać  z niego otwarte morze, gdzie  nawet daleko na drugim planie nie ma śladu lądu. Kiedy pogoda dopisuje i jest dobra widoczność, patrząc na morze z Bella Vista widać dokładnie jak ziemia delikatnie się ugina. Na dole, jak na otwartej dłoni, zobaczyć można sześć zatok, które tworzą Paleokastritsę. Błękitna woda. Zieleń oliwkowych drzewek  i cyprysów, na tle krajobrazu pagórków i skał. Samotne, dostępne jedynie od strony morza  plaże porozrzucane po linii brzegowej.  W oddali zamek Angelokastro. A w głębi morza, po lewej stronie okręt Odyseusza, który podobno kiedyś właśnie tutaj  został zamieniony w kamień.

4

 

Tak wygląda przejazd autobusów 50-osobowych na Bella Vista…

Tak wygląda przejazd autobusów 50-osobowych na Bella Vista

7

 

Przewodnik po KORFU, cz. 4 – Paleokastritsa, czyli jedno z najpiękniejszych miejsc na Korfu… poniedziałek, 18 sierpnia 2014

   

     W sezonie letnim do wioski nazywanej Paleokastristsa, zjeżdżają się prawdziwe tłumy. Miejscowe tawerny i kawiarenki są zapełnione. Na plażach trudno o wygodne miejsce. Wszędzie mówi się tam we wszystkich językach świata. Mimo tego, że jest to jedno z najbardziej zatłoczonych  miejsc na wyspie, koniecznie trzeba tu przyjechać.

      Paleokastritsa znajduje  się na zachodzie wyspy. Dlaczego latem odwiedza ją aż tylu turystów? To miejsce stanowi swoisty wakacyjny niezbędnik, ma w sobie dokładnie wszystko co potrzeba do idealnego, letniego wypoczynku. Sześć zatok, które to miejsce tworzą, stanowią  plaże jak z folderów reklamowych. Poszarpana linia brzegowa. Klify. Małe jaskinie. Samotne plaże, do których wpłynąć można jedynie statkiem. I niezliczona liczba odcieni niebieskiego, od którego można dostać oczopląsu.

       Za Paleokastritsą  znajduje się  otwarte Morze Jońskie, które  wydaje się tu nie mieć  końca. Jeśli przy dobrej widoczności człowiek wpatrzy się w linie horyzontu, widać jak ta delikatnie się ugina. Podobno jest to najpiękniejszy „balkon” na Morze Jońskie.  To również na wybrzeżu Paleokastritsy została zamieniona w kamień łódź, którą do Itaki wracał Odyseusz.

3 2

KARAVLI, czyli kamień w który została zamieniona łódź Odyseusza.

KARAVLI, czyli kamień w który została zamieniona łódź Odyseusza.

    W  Paleokastritsy najlepiej  udać się w rejs po wybrzeżu. Spróbować jak smakuje homar. Popływać. Poopalać się. Czy też po prostu wypić mrożoną kawę.

    To jednak jeszcze nie koniec atrakcji. Będąc w Paleokastritsy koniecznie trzeba wjechać na jeden z najsłynniejszych punktów widokowych wyspy, czyli słynną Bella Vista oraz odwiedzić tutejszy monastyr. Ale to już tematy na oddzielne posty.

6 7 8 9

Statki na morzu… poniedziałek, 4 sierpnia 2014

      1

     Od zawsze marzyłam, by mieszkać kiedyś nad morzem. To marzenie spełniło się w trzystu procentach. Mieszkam nad morzem. Nad morzem pracuje. A jak mam wolną chwilę… wybieram się nad morze! Uwielbiam absolutnie wszystko co z morzem jest związane.

     Widok białego statku na jednym wielkim błękicie, ma w sobie coś niebywale urokliwego. Kilka prostych geometrycznych kształtów i niekończąca się przestrzeń nieba i morza. Kojący szum fal i zapach słonej wody…

    W dzisiejszym poście kilka zdjęć wykonanych w ciągu  ostatnich dni w okolicach jednego z najpiękniejszych miejsc na całej wyspie, tuż przy Starej Fortecy. Korfu.

2 3 4 5 6 7 8 9 10 11

Sałatka po grecku w podróży. Pierwsze dwa miesiące na Korfu – już za nami!… sobota, 2 sierpnia 2014

    Jeszcze nigdy proces zapuszczania korzeni nie przeszedł u mnie tak szybko. Właściwie od momentu, kiedy dobiliśmy do portu poczułam, że to jest właśnie moje miejsce. Myślałam, że to taki początkowy zachwyt, pierwsze zachłyśnięcie. Ale im dłużej tu jestem, tym jeszcze bardziej mi się podoba. I nawet nie chce myśleć o październiku, kiedy nastąpi koniec letniego sezonu i trzeba będzie się pakować.

    Pierwsze dwa miesiące działalności naszej firmy są już za nami. Nasze wycieczki po wyspie odbywają się regularnie. Właśnie otworzyliśmy nową trasę – „Korfu – południe”. Działamy też całkowicie legalnie, a na naszej stronie dumnie wisi znaczek Greckiego Ministerstwa Turystyki, które przyznało nam licencję. Współpracujemy również z lokalnymi, greckimi przewodnikami, dzięki czemu możemy  wchodzić na teren zabytkowego miasta Korfu oraz muzeów.

 

     Kiedy piszę to wszystko w tym momencie, to nawet mi do końca nie chce się jeszcze w to  wierzyć. Ale tak – za chwilę przybiję kolejną pieczątkę biura  „Sałatki po grecku” na bilet dla naszych następnych  uczestników. Ten rok, jest zdaje się jednym z najbardziej przełomowych w moim życiu.

     Nie wszystko jednak zadziało się ot tak samo i przyszło nam łatwo. Nie chcę nawet przypominać sobie ile stresu kosztował mnie nasz  start na Korfu. I wciąż jeszcze czasem kosztuje wiele. Otwieranie własnej firmy to wielkie życiowe wyzwanie. Takie  wydreptywanie swojej własnej ścieżki, powoli, konsekwentnie, krok po kroku. Czasem ktoś podłoży nogę… A później znów ktoś inny wystawi pomocną rękę. Przeciwności losu jest wiele, ale grunt to wykasować ze swojej głowy słowo „poddaje się”. Tylko tak można iść do przodu, do swojego ściśle wymarzonego celu.

    Jestem naprawdę  po uszy zakochana w Korfu…

 

    Zapraszam Was jeszcze raz, bardzo gorąco, na wyprawy z nami po tej bajkowej wyspie!

Sałatka po grecku w podróży KORFU

 

Przewodnik po KORFU, cz. 3 – Korfu, czy też Kerkira? Skąd wzięły się dwie nazwy jednej wyspy?… sobota, 26 lipca 2014

     -Mam  kolegę, który jest Grekiem. Przed wylotem na Korfu, zadzwoniłam do niego, żeby się pochwalić gdzie się wybieram. Mówię: „Słuchaj  Adonis! Za tydzień jestem na Korfu!”, „Gdzie?!”, „No… na Korfu!”, „Jakie… Korfu?” – spytał  Adonis. „No K-O-R-F-U!”- przeliterowałam, żeby nie było wątpliwości. „Nie ma takiej wyspy!” –  odpowiedział lekko podirytowany. „Jak to nie ma? Jest! Wykupiłam na niej wakacje! Podobno to całkiem duża wyspa! Musisz ją znać… Nie strasz mnie, Adonis!”. „Moja droga! Korfu? Taka wyspa nie istnieje! Ja ci to mówię! Jeśli już… To jest tylko i wyłącznie Kerkira! K-E-R-K-I-R-A! I zapamiętaj to sobie!”.

 

     Tę anegdotę opowiedziała mi jedna z naszych turystek. Znakomicie oddaje stosunek Greków do dwóch nazw tej  drugiej co do wielkości wyspy Morza Jońskiego. Wszędzie w  świecie wyspa Korfu (Corfu) czy też Kerkira, znana jest  pod tą pierwszą nazwą. Korfu – brzmi krótko, ładnie, melodyjnie, łatwo wpada w ucho.  Tak też wyspa nazwana jest  w każdym przewodniku, czy też folderze reklamowym. Jednak nikt z Greków tej nazwy nie używa! Dla typowego mieszkańca Ellady, ta przepiękna wyspa zawsze będzie Kerkirą.

Dlaczego więc  wyspa ma dwie nazwy? I dlaczego Grecy używają  dłuższej wersji?

      „Kerkira” jest jedną z pierwszych nazw wyspy, których w starożytności było wiele. Według mitologii, Cercyra  była prześliczną nimfą, córką boga rzeki Asopos, w której to zakochał się Posejdon. Bóg morza porwał Cercyrę na wyspę,  a ta  zaczęła nosić jej imię. Ze związku Cercyry z Posejdonem  narodził się Faek –  mitologiczny praprzodek Faeków, czyli ludu, który na wyspie wprowadził cywilizację.  Kerkira to również nazwa stolicy wyspy.

    Grecy, jak to Grecy. Zawsze wolą  to co starsze,  bardziej tradycyjne, zakorzenione w greckiej mitologii. Nazwa „Korfu” jest również jak najbardziej grecka, ale powstała znacznie później.

     Starożytne miasto Kerkira znajdowało się bardziej na południe, w stosunku do dzisiejszej stolicy, w rejonie gdzie dziś jest  lotnisko. W VI w. n.e. powstała Stara Forteca, która znajduje się na jednym z dwóch głównych szczytów miasta. Wtedy też stolica wyspy, została przeniesiona kilka kilometrów na północ. „Szczyt” w języku greckim to coryphi. Po przeniesieniu miasta w obecne jego miejsce, stolicę zaczęto nazywać Korfu, od greckiego  wyrazu „szczyt”. I tak też zaczęto nazywać całą wyspę.

      Zakochani w swojej mitologii  Grecy, wolą tę pierwszą nazwę i do niej  się przyzwyczaili. Na przeważającej  większości znaków drogowych, rozkładach, czy też informatorach przeznaczonych dla turystów, wyspa nazywana jest Korfu. Nigdy jednak jeszcze nie widziałam, żeby ta sama nazwa zapisana była w alfabecie  greckim. Dla Greków zawsze będzie  to tylko i wyłącznie Kerkira.  

 

Do przygotowania tego tekstu korzystałam z przewodnika:  Corfu. The Achilleio. The Museums. The Sights, Maria Mavromataki, Haitalis, Ateny, 1998, ss. 16 – 18.