Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Mój patent na grecką teściową… poniedziałek, 17 listopada 2014

       Temat teściowej = temat rzeka. Temat greckiej teściowej = wodospad Niagara. Wie o tym każda dziewczyna, która z grecką teściową kiedykolwiek miała do czynienia. Początki naszej relacji z Fetą nie były proste. Dla przypomnienia, całość tej historii znajdziecie TU, TU i jeszcze TUTAJ.  W naszym przypadku po czasie, kiedy i emocje już opadły, każda ze stron na całe szczęście  nabrała zdrowego dystansu. Obecnie dogadujemy się naprawdę  całkiem nieźle. Co zrobiłam z mojej strony, żeby tak się stało? Postanowiłam nieco skorzystać z lekcji, którą dała mi sytuacja opisana TUTAJ

***

 

     Greczynki mają przeważnie lekką obsesje  na temat dwóch rzeczy. Na pierwszym miejscu stoi jedzenie. A tuż za nim porządek w domu. Myślę jednak, że znacznie bardziej głowę zaprząta im temat pierwszy. Gotują. Gotują. I raz jeszcze gotują. Jak nie gotują, to myślą co by tu ugotować. Non stop rozmawiają co zrobić na obiad czy kolacje. Namiętnie też chodzą do tawern.

   Jedzenie jest szalenie istotne, ale nie dajmy się zwariować. Szczególnie przy dzisiejszym, szybkim trybie życia, nie wyobrażam sobie by spędzać godzin w kuchni, każdego dnia  przygotowując domowe posiłki. Każdy ze swoim życiem robi to co uważa, a również i kuchnia może być wielką pasją. Ja osobiście pilnuję tego, by w kuchni raczej nie spędzać więcej niż  25 minut dziennie. To jest taki mój wypracowany standard, który najbardziej mi odpowiada.  Mój złoty (grecki;) kulinarny środek. Gotuje prosto, zdrowo i często tak, by starczyło na dwa dni. Myślę jednak, że jeśli o mojej zasadzie „25 minut” dowiedziałaby się typowa grecka pani domu (w tym również i Feta) to z miejsca posłałaby na mnie opłaconego mordercę… Tak więc nie zdradzam się z tym  zbytnio. Opracowałam również i pewien patent.

    Raz w tygodniu, dowolnego dnia spędzam  w kuchni trochę więcej czasu. Wyszukuje wcześniej  jakiś nowy, ciekawy przepis.  Dobieram   składniki. Włączam  jedną z moich ulubionych audycji radiowych z Tok fm (podczas gotowania idealnie pasują  fenomenalne  audycje o jedzeniu Piotra Adamczewskiego – link podaje TUTAJ)  i zamykam się w kuchni. Zazwyczaj wtedy powstaje coś naprawdę niesamowitego, co później celebrujemy w zestawie z kieliszkiem wina, które tylko czeka na taką okazję. I tu następuje również  punkt strategiczny. Bo nie ma lepszego momentu na telefon do teściowej!

    Właśnie wtedy proszę Janiego, by zadzwonił do mamy, bo na przykład… zapomniałam jak czyści się piekarnik, okap kuchenny, albo jak ugotować makaron, tak by był idealnie al dente. Feta jest tym rozanielona, a po chwili zawsze (100% sytuacji) pada sakramentalne pytanie: „Co macie dziś na obiad?”. Podkreślam: 100 na 100 sytuacji!

    Tartę  domowej roboty z brokułami i suszonymi pomidorami. Polskie pierogi z farszem z soczewicy. Lasagne  ze szpinakiem. I tak dalej… I tak dalej…

   Po drugiej stronie słuchawki odpowiada najpierw kilkusekundowa cisza, a później słychać jedno długie: „achhh…”. Ponieważ dzwonimy zawsze w ten  jeden jedyny dzień w tygodniu, kiedy gotuję coś bardziej skomplikowanego, Feta jest absolutnie przekonana, że tak jest codziennie. Tym samym oficjalnie zostałam uznana za synową „idealną” i… niech tak już zostanie!

 

Przewodnik po KORFU, cz. 5 – Smak Kerkiry, czyli czym jest kumkwat?… piątek, 12 września 2014

Sad kumkwatu

Sad  kumkwatu

   Pomimo, że smak kumkwatu jest jednym z najbardziej charakterystycznych smaków wyspy Korfu, początkowo drzewka kumkwatowe w Grecji nie rosły. Kumkwat  sprowadzony został na Korfu z Azji przez Brytyjczyków. Dlatego też jego nazwa jest tak mało grecka. Obecnie sady kumkwatowe znajdują się w północno – wschodniej części wyspy. Żeby do nich dotrzeć, trzeba przejechać przez zdaje się najwęższe i najbardziej pokręcone drogi, jakie istnieją na wyspie.

22 33

   Czym jest jednak kumkwat? Jest to drzewo cytrusowe, na którym rosną niewielkie owoce, przypominające pomarańcze. Owoców kumkwatowych nie je się bezpośrednio po zebraniu, ponieważ ich smak jest bardzo gorzki. Idealnie nadają się natomiast do fenomenalnych likierów, z których Korfu słynie.  Z kumkwatu robi się również marmolady, syropy, lody, cukierki czy też  galaretki posypane cukrem pudrem. Właściwie wszystko co można jeść  w słodkiej odsłonie. Kumkwat jest również ciekawym dodatkiem do najróżniejszych kosmetyków.  

 

     Będąc na Korfu musicie koniecznie zasmakować kumkwatowych pyszności, ponieważ wszelkie produkty które zawierają w sobie ten cytrusowy owoc, dostępne są jedynie  na Kerkirze. Cóż więcej? Smacznego!

Likier z kumkwatu

Likier z kumkwatu

 

z cyklu: JADĘ DO GRECJI NA WAKACJE – Moje ulubione greckie śniadanie latem… poniedziałek, 25 sierpnia 2014

     1

      Takie śniadanie mogłabym latem jeść prawie codziennie. Dojrzałe, soczyste brzoskwinie, które właśnie teraz(!) smakują najlepiej. Kilka łyżek gęstego jogurtu greckiego. Płatki owsiane. Garść migdałów. I spotkanie z blenderem;))) Konsystencja całości powinna być taka, że łyżka postawiona pionowo stoi w miejscu, a dopiero po chwili powoli opada. Właśnie wtedy jest idealnie!

2

     3

    Greckie brzoskwinie, to latem mój ulubiony owoc. Absolutnie je uwielbiam! Propozycji śniadaniowych już dawno nie było, więc teraz tę zaległość nadrabiam. A jakie są Wasze śniadaniowe propozycje na lato? O tym, że uwielbiam śniadania chyba nie muszę przypominać ;))) Dlatego z niecierpliwością czekam na Wasze inspiracje w komentarzach!

4

Brzoskwiniowe lato!… środa, 11 czerwca 2014

     Pamiętam, że do momentu kiedy nie zamieszkałam w Grecji, brzoskwinie specjalnie nie należały do moich ulubionych  owoców. W ich smaku nie potrafiłam doszukać się niczego ciekawego. Do momentu… kiedy spróbowałam tych w wydaniu greckim, w sezonie letnim. Obok wielu owoców, jakie rosną w krajach śródziemnomorskich, smak brzoskwiń które sprzedawane są w Polsce, blednie w porównaniu do tego, jak potrafią smakować w Elladzie.

    Słodkie… Soczyste… Miękkie…

 

    Powoli, acz systematycznie zaczynają wypełniać skrzynki na targowiskach czy też u przydrożnych sprzedawców owoców  i stają się coraz bardziej dorodne. Już właściwie na dniach będą idealnie  dojrzałe. Bez dwóch zdań, brzoskwinie to moje ulubione owoce w okresie letnim! Często przez długie tygodnie potrafię jeść je prawie codziennie na śniadanie. A propos… kolejny post ze śniadaniowego cyklu z brzoskwiniami w roli głównej już niebawem!

 

    Jeśli w tym roku udajecie się do Grecji na wakacje, pamiętajcie by odwiedzając plaże, starożytne zbytki, czy też  greckie miasteczka, koniecznie zajrzeć na typowe greckie targowisko! To co można w nim  znaleźć, niejednokrotnie wprawia w osłupienie…

 

 

Sałatka po grecku TV – odc. 10: Sernik na zimno z truskawkami… wtorek, 27 maja 2014

    Co prawda sezon na truskawki w Grecji właśnie się kończy, ale  za to w Polsce dopiero co rozpoczyna. Mając na uwadze, że najlepiej smakuje to, co właśnie pojawia się w danym sezonie, przygotowaliśmy sernik na zimno z polewą truskawkową. Tym razem nie jest to przykład tradycyjnego dania greckiego, ale tego rodzaju serniki na zimno są w Elladzie bardzo popularne. Szczególnie właśnie w takim wydaniu. Reszta jak zawsze pozostaje bez zmian, czyli jest prosto i baaaardzo smacznie!

 

    Składniki, które będą Wam potrzebne do wykonania tego przepisu,  to: serek mascarpone, cukier puder, ciasteczka zbożowe, truskawki, cukier, mąka kukurydziana, woda oraz mięta do dekoracji.

Nagranie jak zrobić taki sernik, znajduje się tutaj:

     Jest to ostatni filmik z naszego kulinarnego cyklu, przed wakacjami. Jedną nogą jesteśmy bowiem już na Korfu, a tu nie będziemy mieć sprzętu potrzebnego do montowania nagrań. Filmiki kulinarne wrócą wraz z jesienią, a w międzyczasie Jani dalej szkoli się w temacie języka polskiego;)))

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Kochać, albo nienawidzić. Czyli co to jest RETSINA?… poniedziałek, 5 maja 2014

Retsina Malamatina

Retsina Malamatina

     -A czy w Polsce macie retsinę? – spytał mnie Malamatinos,  napełniając mi szklankę prawie do pełna złoto – żółtym płynem. Malamatinos, jest starszym bratem  Pomidora. W całej rodzinie znany jest  z tego, że uwielbia Malamatinę, czyli jedną z najpopularniejszych marek retsin.  To właśnie za  sprawą wuja, w czasie jednego z  obiadów, poznałam czym jest owa Malamatina. Z wujkiem polubiliśmy się od razu, tak samo  jak z  Malamatiną. To szalenie dla mnie sympatyczne, bo odkąd dla żartu zawołałam  do wuja „Malamatinos”, mówi do niego tak cała rodzina. Malamatinę pijamy wspólnie przy każdym rodzinnym spotkaniu. Niestety, przeważnie tylko wujek i ja, bo nikt inny przy stole, poza nami   za  retsiną nie przepada.

     -Nie, w  Polsce nie ma  retsiny – odpowiedziałam.

     -O Jezu… Naprawdę?! – Malamatinos nie udawał ani trochę –  on naprawdę nie mógł w to uwierzyć.  –W takim razie koniecznie muszę wybrać się do Polski, żeby  pokazać wszystkim Polakom, czym jest nasza Malamatina. Zresztą, gdziekolwiek się udaje, zawsze i tak mam przy sobie co najmniej jedną butelkę! – dokończył, poczym ze śmiechu prawie spadł z krzesła.

 

     

      Podobnie jak z ouzo, tsipouro, czy też  mastihą (o tym, czym jest mastiha – będzie w przyszłym miesiącu), tak samo jest z retsiną – albo się ją kocha, albo nienawidzi. Retsina (lub też retzina)  jest rodzajem lekkiego wina, najczęściej białego, którego cechą charakterystyczną jest posmak żywicy sosny. Powszechnie uważa się, że retsina jest winem gorszego gatunku. Jedna  butelka kosztuje średnio od 1 euro, w porywach do półtora. I być może dlatego właśnie ma aż tylu przeciwników.

     Retsinę zaczęto pić już ponad 2 tysiące lat temu! Starożytni Grecy nie znali szkła, tak więc nie używali szklanych butelek.  Wino trzymane było w glinianych amforach. Żeby do środka nie dostawał się psujący je  tlen, glinę nasączano  żywicą z sosny. Dzięki temu właśnie powstał  specyficzny smak retsiny.  Jeśli retsinę pija się już  ponad 2 tysiące  lat, to jednak coś niezwykłego musi kryć się w jej smaku.

    Pomimo, że nie jest to wino wysoko cenione,  poza wujem Malamatinosem i mną, w Grecji  jak i poza nią,  ma naprawdę wielu zwolenników. Smakuje szczególnie, kiedy jest gorące lato… Siedzi się nad brzegiem morza… W typowej greckiej tawernie… Na stole czeka świeża  sałatka… Nasączony zieleniącą się oliwą chleb… Ryby… Owoce morza… Tzatziki czy tirosalata… Czy można wtedy wymarzyć sobie lepszy dodatek, niż najzwyklejsza, bezpretensjonalna retsina? Nie potrzeba do niej nawet kieliszka. Wystarczy najzwyklejsza szklanka.

 

Sałatka po grecku TV – odc. 9: HORTOPITA, czyli co jeść kiedy końca kryzysu nie widać… środa, 30 kwietnia 2014

     W Grecji trudno jest umrzeć  z głodu. Drzewa uginają się od cytryn i pomarańczy. Oliwki rosną na każdym kroku. Morza pełne są ryb i innych pyszności. A z najbardziej niepozornego skrawka zieleni, wyrastają pachnące zioła.

       Wraz z ostatnimi dniami kwietnia, kiedy cała Ellada w pełni obudziła się do wiosny, wybraliśmy się z Janim na spacer po okolicy. Przy tej okazji Jani nazbierał rośliny, które po ugotowaniu nadają się do jedzenia. Uzbieraliśmy ich tyle, że postanowiliśmy zrobić hortopitę, czyli placek, którego głównym składnikiem są dziko rosnące rośliny.

      Czym dokładnie one są? Zależy to od tego co rośnie w danej okolicy. My zbieraliśmy  liście tych właśnie roślin:

MAK

MAK

MLECZ ZWYCZAJNY

MLECZ ZWYCZAJNY

GORCZYCA

GORCZYCA

TORDYLIUM APULUM

TORDYLIUM APULUM

     Prócz ostatniej rośliny, której polskiego odpowiednika nie udało mi się znaleźć – wszystkie pozostałe rosną  również w Polsce.  Do tego zestawu można dodać również pokrzywę. Z tej musieliśmy jednak zrezygnować, bo zapomnieliśmy ochronnych  rękawiczek! Ale Wy jak najbardziej możecie ją również dodać ;)))

      Sprawdźcie, bo być może całkiem smaczne jadalne dziko rosnące rośliny są w Waszym regionie?  Są bardzo zdrowe i zupełnie nic nie  kosztują. Tutaj jednak ważna uwaga! Przed ich zbieraniem koniecznie dowiedzcie się czym dokładnie są, ponieważ takimi roślinami można się zatruć. Dlatego najlepiej zbierać, to czego jest się pewnym i ani trochę nie ryzykować.

          Ale do dzieła! Najpierw na spacer, a później do kuchni! Zapraszamy na nasz kolejny filmik!

Składniki: liście dziko rosnących roślin 70 dag, koper, poszatkowana cebula, mąka ½ kg, ocet winny, szklanka wody, olej, gałka muszkatołowa, sól, pieprz, kilka ziaren ryżu. 

 ZOBACZ ZE MNĄ WYSPĘ KORFU!

Sałatka po grecku TV – odc. 8: LOUKOUMADES, czyli pączki w wydaniu greckim… niedziela, 30 marca 2014

     Niby wszystko robi się podobnie, ale greckie pączki czyli loukoumades, smakują inaczej! Od tych, które jemy w Polsce różnią się przede wszystkim rozmiarem, bowiem te w wydaniu greckim są bardzo małe. Często podaje się je polane syropem miodowym i posypką orzechowo – cynamonową. Choć możliwych dodatków jest wiele, my proponujemy tę właśnie wersję.

     Loukoumades to idealna słodkość w tym okresie, zważywszy na to, że również i w Elladzie trwa  post. Ci, którzy chcą przestrzegać go restrykcyjnie, nie powinni jeść jajek, ani pić mleka.  Te słodkie pączki pasują więc na ten czas idealnie! Niżej link do filmiku,  jak dokładnie je zrobić.  Jani tym razem się rozgadał… Strach się bać co będzie dalej, bo z polszczyzną idzie mu coraz lepiej! Posłuchajcie sami;)))  Zapraszamy na filmik…

https://www.youtube.com/watch?v=JJwnjsS6jK0

ZOBACZ ZE MNĄ WYSPĘ KORFU!

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Grecy są tak greccy, że mają nawet greckiego McDonalda… poniedziałek, 24 marca 2014

       Mimo, że w greckim radiu słychać amerykańską muzykę,  a na każdym kanale oglądać można amerykańskie filmy, Grecy nie pałają zbytnią miłością do Amerykanów i tym samym niemalże oficjalnie nie lubią tego co amerykańskie. Spotkanie w Grecji  McDonalda, często graniczy z cudem. W Pizzy Hut zazwyczaj pustki. Burger King? KFC? Nawet nie wiem, czy w Elladzie coś takiego  w ogóle istnieje.

 

        Poza tym (a raczej przede wszystkim;) nie ma na świecie niczego lepszego  niż greckie jedzenie! Jednak większość z nas lubi od czasu do czasu posilić się typowym fast foodem – przyznacie sami…  Grecy nie byliby więc sobą, gdyby nie stworzyli własnej wersji typowego McDonalda. Jego nazwa brzmi Goody’s  i jest w każdym większym greckim mieście!

      Goody’s został założony w 1975 roku w Salonikach przez trzech Greków. Obecnie jest jedną z największych greckich firm. W Goody’s można jeść  również poza Elladą. W Albanii, Bułgarii, Portugalii, Macedonii, na Cyprze i Białorusi. Ale co można tam  dostać?  Hamburgery, frytki i innego rodzaju tego typu  jedzenie. Jednak prócz fast foodu, w Goody’s dostępne są  również najróżniejsze sałatki. I co najważniejsze – potrafią być naprawdę  niezłe!  Przyznam, że to właśnie w Goody’s  pierwszy raz jadłam dacos (nasz filmik jak zrobić dacos jest TUTAJ!), czyli tradycyjną sałatkę prosto z Krety. Sezonowo  w Goody’s dostać można krewetki, które również są tam smaczne.

          Pomysł na Goody’s jest doskonałym przykładem tego, jak sprytnie Grecy do swoich narodowych gustów  dostosowują to, co  najbardziej komercyjne i masowe.  Tradycyjna sałatka z Krety dostępna w typowym fast foodzie… Sami przyznacie, że brzmi to genialnie!

 ZOBACZ ZE MNĄ WYSPĘ KORFU!

Mmmniam… DACOS w wersji Goody’s

 

 

Sałatka po grecku TV – odc. 7: DACOS! Czyli sałatka prosto z Krety… czwartek, 27 lutego 2014

         

       

         Dacos jest tradycyjną sałatką pochodzącą z Krety. Może stanowić całkiem sycącą przystawkę lub też swoisty zamiennik typowej sałatki po grecku. Jest to jedno z tych dań, które mimo, że jest naprawdę  proste, robi  duże wrażenie.

       Jedynym składnikiem na dacos, którego nie znajdziecie w Polsce, są specjalne sucharki. Te można jednak łatwo wykonać samodzielnie. Wystarczą dwie, trzy ciemne bułki, które należy podpiec, tak żeby stały się  twarde. Resztę składników z łatwością dostaniecie wszędzie. Jest nimi feta, pomidor, czarne oliwki, oliwa z oliwek, oregano, sól, pieprz  i kilka kropli wody. A jak całość zrobić? Jani i ja zapraszamy na kolejny filmik. Ponownie z Sałatkowego domu! Tym razem kręciliśmy na balkonie. Mimo, że w pewnym momencie zaczął padać deszcz i prawie wywiałoby wszystkie składniki, dzielnie wytrwaliśmy do końca! A oto i filmik… Miłego oglądania!

http://www.youtube.com/watch?v=sCDp1bKUgho