Bezpańskie psy i koty w Grecji. W czym tkwi problem?… niedziela, 25 listopada 2018

 

Mój kubek, który kupiłam od organizacji zajmującej się pomaganiem i sterylizacją zwierząt w Grecji.

 

W mieście Korfu jest taka stara restauracja, która nazywa się Hrisomalis, czyli tłumacząc na polski „Złotowłosy”. Obok tej restauracji zawsze krzątał się niewielki, stary, skudłacony pies. Tego psa pamiętam, kiedy zupełnie pierwszy raz byłam w mieście Korfu. Był tam zawsze. Stary, lekko znudzony, przechadzał się powoli to tu, to tam. Pewnego dnia, byłam u Hrisomalisa na obiedzie. I jak zawsze był tam również ten pies.

-Proszę o butelkę wody! – z wielką pretensją w głosie powiedziała do kelnera Brytyjka, około pięćdziesiątki.

-Oczywiście. Z lodówki, czy nie?

-Z lodówki! I do tego niech mi pan przyniesie miskę!

-Miskę? A nie lepiej szklankę?

-Miskę! I to jest skandal! Że koło tej restauracji jest pies, który prawie dogorywa z pragnienia. A wy nic nie robicie! Co z was za ludzie? Jak możecie się na to patrzeć!

-Aaa… Ten pies! Nie, niech się pani nie przejmuje! On tu jest zawsze! Tylko tak wygląda. Jemu wcale nie chce się pić!

-Przecież ten pies cierpi! Ewidentnie jest spragniony! Jak pan może patrzeć na to zwierzę i nie reagować!

-Niech mi pani uwierzy. On naprawdę tak tylko wygląda. Ten pies ma prawie dwadzieścia lat. Ma swoją miskę, a tam zawsze wodę i dajemy mu jedzenie, ale z tyłu kamienicy. A nie tu, przy wejściu. Niech pani sama zobaczy, jemu wcale nie chce się teraz pić.

Kelner na chwilę zniknął. Wrócił po minucie z miską napełnioną wodą. Podłożył pod brodę psu, a ten spojrzał na niego z wyraźnym znudzeniem i leniwie poczłapał położyć się do cienia. Tam zmrużył oczy i spokojnie zasnął.  A Brytyjce… Wyraźnie zrobiło się jej bardzo głupio. Przeprosiła później kelnera.

-Turyści… – powiedział do mnie, kiedy Brytyjka się już oddaliła.

 

*

 

TUTAJ! przeczytasz o żółwiach Caretta Caretta na Zakinthos.

 

Pałętają się w Grecji wszędzie. W miastach, miasteczkach, wsiach. Przy drogach, sklepach, tawernach. Wpisały się już na stałe w grecki krajobraz. Bezpańskie psy i koty. Dlaczego w Grecji jest ich tak dużo? Odpowiedź jest bardzo prosta. Sprzyja im grecki klimat. Zimą nie ma przymrozków. Więc zwierzęta, a zwłaszcza uwielbiające klimat Grecji koty, rozmnażają się tu na potęgę. Czasem słodkie i urocze. A czasem chore, z nadgryzionym uchem, bez nogi. Jak to w przyrodzie. Część turystów, która przyjeżdża do Grecji na wakacje, jest ich widokiem przerażona. I wtedy często zaczyna się problem. Szczególnie ze słodkimi, małymi kotkami, które właśnie się urodziły i… są takie małe i urocze. Aż się prosi, żeby wziąć na ręce, przytulić, wziąć do pokoju hotelowego i rzecz jasna – dokarmić! Pomóc tym kociakom, czy też słodkim psiakom, choć trochę.

Jest to najgorsza rzecz, jaką robią turyści. Błagam, jeśli to czytacie – nie róbcie tego! Dlaczego? Te zwierzęta mieszkają w Grecji na dziko. Często w okresie, kiedy muszą naturalnie zdziczeć i nauczyć się przetrwać i zdobywać jedzenie, są przygarniane przez człowieka. Zaczynają jeść od ludzi i jednocześnie oduczają się samodzielnego przetrwania. Po tygodniu, dziesięciu dniach, czy też dwóch tygodniach, turysta znika. Pewnie jest mu trochę smutno, że musi zostawić psa czy też kociaka. Albo wraca ze świętym przeświadczeniem, że pomógł zwierzakowi. Ale to zwierze cierpi. Raz, że zostaje pozbawione opiekuna, a dwa, że trudno jest mu teraz znów samodzielnie zdobywać jedzenie.

Przyroda jest bezwzględna i brutalna. Osobnik słaby, taki który jest chory, albo sobie nie radzi – umiera. On w przyrodzie nie może przetrwać. Zwierzęta, które żyją w Grecji najczęściej są zupełnie dzikie, żyją jednak przy człowieku. Czasami ich widok, potrafi być straszny. Koty, czy też psy z chorobami, skaleczeniami, jakimiś brakami. Ale to jest właśnie prawdziwy obraz zwierząt żyjących na dziko. Bardzo odbiega od słodkich zdjęć czy też filmików, które zalewają internet i do których się przyzwyczailiśmy. Ale wyidealizowany obraz zwierząt, który zalewa media, jest zupełnie inny od tego realnego.  I to właśnie ten realny obraz turystów szokuje. Zwierzęta nie zawsze są śliczne, zdrowe, młode i zadbane. Mogą być również chore, stare i pokaleczone.

Fakt. W  cywilizowanym państwie, w XXI wieku oczekiwałoby się, że takich dzikich, albo na wpółdzikich zwierząt, wałęsających się po ulicach, już nie powinno być. Ale każdy kto mieszkał nieco w Grecji, wie że pojęcie „organizacja” i „postęp” jest tu nieco inaczej definiowane. Nie ujmując niczego Grekom. Po prostu, tak tu jest. Co prawda istnieją organizacje, które zajmują się sterylizacją zwierząt, ale zwierząt jest tak dużo i  rozmnażają się z taką prędkością, że na chwilę obecną sterylizowany  jest tylko niewielki procent.

 

TU! przeczytasz o zamku Angelocastro na Korfu.

 

Grekom można zarzucić problemy z organizacją i spore tyły jeśli chodzi o postęp. Ale mają jedną, znacznie ważniejszą cechę. W stosunku do zwierząt zazwyczaj są bardzo łagodni i nie mają w sobie agresji. Na ulicach greckich miast, bardzo często w samych centrach,  leniwie przechadzają się wielkie psy. Trudno znaleźć tawernę, gdzie nie przychodzą koty, często łasząc się do kogo popadnie. Te zwierzęta  nie boją się ludzi. Nigdy nie reagują płochliwie. Takie zwierzęta nigdy nie zaznały krzywdy ze strony człowieka. Człowiek kojarzy się im z czymś dobrym.

Zawsze uśmiecham się, kiedy widzę wielkie psy, które bez ruchu leżą w samych drzwiach sklepów. Potrafią spać dokładnie w samym wejściu, często na samej wycieraczce. Śpią tak godzinami i  nikt ich stamtąd nie odgania.

Żyją zupełnie, albo na wpół dziko, nie „z”, ale bardziej „przy” człowieku. W obraz Grecji wpisały się już na dobre. Ich ilość i to, że nie zawsze są zdrowe, czyste i pachnące, często ludzi, którzy zaglądają do Grecji szokuje. Jednak czy zwierzęta którym jest źle, rozmnażają się w takiej ilości? Czy zwierzęta, które są męczone, łaszą się do człowieka i chcą być w jego otoczeniu?

 

TU! przeczytasz o tekst o czarnych kotach w Grecji.

 

 

 

 

Przewodnik po KORFU, cz. 24 – Schronisko dla osłów w Doukades… poniedziałek, 27 listopada 2017

1

Obok tego miejsca przejeżdżałam tysiąc razy. Tuż przy głównej drodze wiodącej z miasta Korfu do Paleokastritsy. I zawsze, kiedy mijałam tablicę z charakterystycznym osiołkiem, przypominałam sobie, żeby w końcu tam  pojechać. Wiecie jak to działa… Często najpóźniej zaglądamy do tych najciekawszych miejsc, które mamy dosłownie pod nosem. Tego lata swoim autem Saab na Korfu przyjechali Weronika i Michał, organizując jednocześnie akcję wspierania schroniska.  Lepszego momentu na odwiedzenie tego miejsca być już nie mogło. Ale zacznijmy od samego początku…

Tuż przed Paleokastritsą [więcej o samej Paleokastritsy przeczytasz TU!] jest niewielka wioska – Doukades. To właśnie obok niej, znajduje się działające prężnie na Korfu schronisko dla osłów. Wszystko zaczęło się w 2004 roku. Judy Quinn – Angielka, która przyjechała na wyspę by opiekować się bezpańskimi psami, zaopiekowała się osiołkiem o imieniu Hope. Hope była pierwsza. Po trzynastu latach, schronisko uratowało i opiekowało się ponad 500 osłami.

2

Sympatyczny osiołek jest jednym ze znaków rozpoznawalnych Ellady. Fajnie prezentuje się na kartkach pocztowych. Ujmuje serce, jako przytulna maskotka. Można kupić z nim koszulkę, torbę, albo zabawny breloczek. Bez zdjęcia z osłem, też trudno z Grecji wyjechać.

Jednak los tych zwierząt jest często straszny. Nie tylko na Korfu, ale i w całej Grecji, używa się ich do bardzo ciężkich prac w rolnictwie. Kiedy albo zachorują, albo się zestarzeją, czasem uznawane są za już nieprzydatne. Wtedy najlepiej się ich pozbyć. Można po prostu porzucić zostawiając na drodze, albo sprzedać do Włoch na mięso. Niezależnie od kraju, kultury, szerokości geograficznej. Tacy potrafią być ludzie. Okrutne, ale również i taki jest ten świat [TU! przeczytasz o zagrożonym gatunku żółwia Caretta caretta na Zakinthos].

3 5

Zaparkowałam samochód, wyszłam i czekałam na najgorsze. Że pewnie dobije mnie obraz schorowanych zwierząt i najpewniej, jak to ja, jeszcze się rozryczę. Zupełnie nie spodziewałam się tego, co zastałam.

Schronisko znajduje się na dość rozległym terenie, wśród gajów oliwnych. Jest pięknie, spokojnie i tak zielono. Przeważająca większość osłów jest cały czas na wybiegu. Tylko te, które wymagają specjalnej opieki, są zamknięte. Osiołki są w naprawdę bardzo dobrym stanie, nakarmione, czyste. I najlepiej widać to po oczach… Że są w tym miejscu zwyczajnie szczęśliwe. Można wejść do środka i z nimi poprzebywać. Osły podchodzą do człowieka, popychają delikatnie, żeby je głaskać! Coś przesłodkiego!!! Wszędzie pałętają się też udomowione koty i psiaki. To jest naprawdę fantastyczne miejsce.

Weronika i Michał w tym roku zorganizowali akcję „Uparci jak Osioł”, wspierającą osły z Doukades. Przyjechali na Korfu swoim samochodem Saab, żeby przekazać zebrane pieniądze, pomóc i pobyć ze zwierzakami w schronisku. Wszystko o tej akcji przeczytasz TUTAJ! Mieliśmy okazję się spotkać i popłynąć razem na Rajską Plażę [koniecznie zobacz filmik MICHAŁA!].

"Ratujemy SAABinę", czyli Weronika i Michał, a w środku ja;)

“Ratujemy SAABinę”, czyli Weronika i Michał, a w środku ja;)

Jeśli lubicie zwierzęta i planujecie przylecieć na Korfu, to schronisko jest miejscem, które naprawdę warto odwiedzić. Szczególnie spodoba się dzieciakom! Jest otwarte dla zwiedzających każdego dnia od godziny 10 do 17 i zawsze jest też tam ktoś, kto Was po tym miejscu oprowadzi. Jeśli macie ochotę wesprzeć schronisko, możecie przelać jakąkolwiek kwotę. Możecie również wybrać sobie osła i wirtualnie go zaadoptować.

Strona schroniska jest tutaj:

https://www.corfu-donkeys.com

Tu natomiast znajdziecie wszystkie informacje o tym, jak można wesprzeć to miejsce:

https://www.corfu-donkeys.com/how-can-you-help

4

Super, że są na tym świecie ludzie, którzy tak po prostu, zupełnie bezinteresownie robią coś dobrego, naprawiając ten świat. I inni, którzy w tym wiecznie pędzącym świecie, zwyczajnie wsiądą do samochodu, przejadą pół Europy, żeby pokazać ludziom gdzie dzieje się coś pięknego. Może właśnie to daje równowagę dla tych, którzy ten świat niszczą. Po wizycie w schronisku, wiem też jedno. Osły to jedne z najsympatyczniejszych stworzeń, jakie chodzą po tej planecie!

Za zdjęcia do tego postu dziękuję Weronice i Michałowi!