„Grecja. Gorzkie pomarańcze” Dionisosa Sturisa. Dlaczego mimo, że ta książka jest świetna, to wcale mi się nie podoba?… środa, 10 czerwca 2015

    Nie wiem czy kiedykolwiek na rynku polskim została wydana książka, która w tak przystępny i tak bardzo oddalony przewodnikowemu sposobowi pisania, opisuje Grecję. Żadnej innej takiej książki na temat Ellady, jeszcze nie czytałam.

    Dionisos Sturis jest dziennikarzem Radia TOK FM. Jest w połowie Polakiem, w połowie Grekiem. W okresie największych strajków relacjonował sytuacje w Grecji.

     „Gorzkie pomarańcze”, to książka którą konstruują  dwa główne wątki. Pierwszy to opis sytuacji Grecji w obliczu kryzysu. Natomiast drugi, to opowieść Dionisa o poszukiwaniu własnych korzeni i chęci ich zrozumienia. Oba wątki przeplatają się wzajemnie, tworząc całość.

     Książkę czyta się z ogromną przyjemnością, bo Sturis ma niesamowitą umiejętność obrazowego opisywania. To jedna z takich pozycji, która wciąga czytelnika w narracje, a później powoduje, że płynie się razem z nią. Opisy strajków, rozmowy z emigrantami, obrazowanie sytuacji Grecji podczas kryzysu. A jednocześnie bardzo osobista opowieść o okrutnym ojcu, losach stłamszonej przez niego matki i Greków, którzy  musieli uciekać z Grecji między innymi do Polski. Ta bardzo osobista historia rodziny Sturisa, jest jednocześnie przykładem jak wielka polityka wpływa, kształtuje życie jednostki. To taki mądry zabieg, który powoduje, że czytając o losach konkretnej osoby, człowiek dowiaduje się o wielkiej historii.

   Pod względem merytorycznym i językowym, książka jest rewelacyjna. Mimo tego, wcale mi się nie podoba. Czytając miałam więc zupełnie sprzeczne uczucia. Zarwałam przez nią kilka nocy, nie mogąc przestać czytać.  Ale z drugiej strony wywoływała we mnie oburzenie. Dlaczego?

    Gdzieś mniej więcej już po pięćdziesiątej  stronie zaczęłam odnosić wrażenie, że Sturis Grecji nie lubi. Chce ją poznać, zrozumieć i  oswoić. Podróżuje po niej, rozmawia z ludźmi i uczy się języka. Mimo tego nie potrafi jej nie tyle pokochać, co po prostu zwyczajnie polubić. Pisząc o drodze do Meteor, opisuje przydrożne śmieci. Smaku tsipouro nie znosi. Zachwyt nad Akropolem, jak sam przyznaje – jest udawany.  A Saloniki to według  niego jedno z okropniejszych miast Grecji. Tak wyliczać można jeszcze długo.

    Nie trzeba być psychologiem, żeby zrozumieć, że jeśli matka Sturisa z Grecji uciekła, a mąż Grek był zwyczajnym tyranem, to dla Dionisa  jego druga ojczyzna będzie się jawić jak zmora z dzieciństwa. Co prawda można ją zrozumieć, ale pokochać będzie bardzo trudno.

   Dokładnie w połowie książki, Sturis szczerze odpowiada na pytanie: „So, what do you love about Grece?  I czy  ja w  o g ó l e?”.[1]

   Sturis opisuje więc Grecje jak przez bardzo ciemne okulary. Kryzys. Rozmowy z emigrantami walczącymi o prawo stałego pobytu. Opowieści o tych, którzy zginęli przepływając rzekę Ewros.  Liczne przykłady korupcji. Wiecznie nierozwiązane problemy. To wszystko jest oczywiście prawdą i niczemu nie można zaprzeczyć. Ale to jest taka najciemniejsza strona Grecji, a wcale nie jej całość.

   Odmian pomarańczy jest  wiele. Bardziej, mniej słodkie. Takie, które nadają się bezpośrednio do jedzenia, albo takie, z których wyciska się soki. W wielu miastach Grecji, przy głównych ulicach, rośnie specyficzna odmiana pomarańczy. Ich owoce są niesamowicie gorzkie i nie nadają się do bezpośredniego jedzenia. Służą przede wszystkim ozdobie. Tytuł książki jest więc niezwykle trafny. „Grecja. Gorzkie pomarańcze”. Czyli właśnie te, które sadzi się w miastach jako dekoracje. Sturis opisał więc Grecję, tak jakby smakując tylko  jednej odmiany pomarańczy. Tej, która jest najbardziej gorzka. Mimo wielkiej wartości tej książki, ta pozycja nie pokazuje  obiektywnego obrazu całej Ellady.

 

Grecja. Gorzkie pomarańcze

Dionisos Sturis

Wab

Warszawa, 2013

 

 


[1] Grecja. Gorzkie pomarańcze, Dionisos Sturis, Wab, Wa-wa, 2013, s. 137

Kim jest Dionisos Sturis? I dlaczego każda osoba, która interesuje się Grecją powinna dobrze znać jego nazwisko?… sobota, 9 maja 2015

      Zupełnie nie wiem jak to się stało, że do czytania „Gorzkich pomarańczy” zabrałam się tak późno.  Czekając na ten właściwy moment, książka przez dłuższy czas stała na baczność w pełnej gotowości na regale. Kiedy jednak zabrałam się do czytania, zarwałam przez nią kilka nocy.

       Nie znalazłam jak dotąd żadnej innej książki wydanej w Polsce, która Grecję opisywałaby tak obrazowo. Sytuację kryzysową, to co działo się w Elladzie po II wojnie światowej i to co dzieje się teraz. Co chwila,  zasypuję Janiego cytatami: a czy wiesz, że… a czy słyszałeś o tym… czy zgadzasz się z… a Dionisos pisze, że… i tak dalej, i tym podobne.

       Całość napisana jest tak obrazowo, że za każdym razem kiedy otwieram książkę, czuję jakbym słuchała Dionisa siedzącego obok, konfrontując jednocześnie to o czym się dowiaduje, z moimi greckimi doświadczeniami.

      Recenzja książki „Grecja. Gorzkie pomarańcze” Dionizosa  Sturisa pojawi się na blogu pod sam koniec maja. Ale… Kim właściwie jest Sturis? I dlaczego każda osoba interesująca się Grecją, powinna dobrze znać jego nazwisko?

      Dionisos Sturis jest w połowie Polakiem, w połowie Grekiem. Przyszedł na świat w 1983 roku w Salonikach. Mieszkał w Elladzie dwa pierwsze lata swojego życia, ale  prawie całe późniejsze życie spędził już w Polsce.  Matka Dionisosa jest Polką. Wyszła za mąż za Greka i w latach 80. wyprowadziła się do Grecji. Mąż, ojciec Sturisa szybko okazał się być tyranem. Już z trójką dzieci, po kilku latach jego żona uciekła do Polski.

     W swoim dorosłym życiu, Sturis postanowił poznać Grecję i zrozumieć swoje greckie korzenie. Wyjechał na stypendium do Joaniny. Zaczął uczyć się greckiego.

    Obecnie pracuje w radiu TOK FM, zajmując się polityką zagraniczną. Jest specem w temacie Grecji. Był świadkiem wszystkich najgorętszych wydarzeń związanych z kryzysem, relacjonując sytuacje w Elladzie dla polskich mediów. Krótko po tym powstała jego pierwsza książka – „Grecja. Gorzkie pomarańcze”.

     Warto zwracać  uwagę na wszystkie audycje z uczestnictwem  Sturisa w radiu  TOK FM, które dotykają Grecji, jak i wszystkie artykuły, które dostępne są na stronie radia. Pojawiają się tam najróżniejsze informacje, z różnych dziedzin dotyczących  Grecji, zawsze reprezentujące dziennikarstwo na najwyższym poziomie.

     -Jani!!! Jeszcze tylko to ci przeczytam! Słuchaj, to się uśmiejesz: (…) To w Raches (wyspa Ikaria – przypis mój) jest ta słynna piekarnia, która otwiera się po zmroku i zostaje czynna prawie do rana. Piekarz wie, która rodzina ile czego potrzebuje. Pakuje chleby do siatek, siatki podpisuje i wiesza je na hakach przy drzwiach. Ludzie przychodzą, odwieszają torby, zostawiają pieniądze. A jeśli ktoś nie zapłacił, znaczy, że nie miał. Odda innym razem, przy okazji.[1]

   -No i co w tym takiego… niezwykłego?

   -Jak to co? Fajnie mają na tej Ikarii, nie?

   -A nie zauważyłaś, że u nas też tak jest?

    No tak! Kiedy wskazano mi przysłowiowym palcem, wtedy zauważyłam. I połączyłam fakty: co robią siatki z chlebem zawieszone na klamkach z tym, że obok jest piekarnia. Niby widziałam je setki razy i przechodziłam obok nich prawie co drugi dzień, ale jakoś tak… Nigdy nie zwróciłam na to uwagi. I po raz kolejny przekonałam się o tym, że myśl „o! tyle już wiem”, jest bardzo zwodnicza. A w temacie, w którym się siedzi, tak naprawdę nigdy nie można przestać drążyć.

     Na recenzję literackiego debiutu Dionisosa Sturisa zapraszam pod koniec maja!

     Tymczasem niżej, możecie odnaleźć  kilka przykładowych audycji i artykułów autorstwa Sturisa:

AUDYCJE

TEKSTY

 


[1] Grecja. Gorzkie pomarańcze, Dionisos  Sturis, Terra Incognita, Wydawnictwo WAB, Wa-Wa, 2013, s. 71