Kathara Deftera, czyli Czysty Poniedziałek… poniedziałek, 3 marca 2025

Puszczanie latawców, plaża Issos na Korfu

Pamiętam, że kilkanaście lat temu, kiedy jeszcze nie mogłam mieć nawet pojęcia, że moje życie będzie związane z Grecją i kiedy jeszcze prawie nic o tym kraju nie wiedziałam, zupełnie przypadkiem zobaczyłam w telewizji podróżniczy program. Było w nim pokazane życie Greków w jednej z typowych wiosek gdzieś na Krecie. Ludzie siedzieli wspólnie tuż przy starym oliwnym gaju. Pod pokarbowanymi czasem drzewami był rozłożony ogromny koc, a na nim znajdowały się różne dziwne wtedy dla mnie potrawy. Ludzie jedli, uśmiechali się i pijąc czerwone wino o czymś rozmawiali. Gdzieś dalej dzieciaki puszczały kolorowe latawce. Pomagał im jeden dorosły, a w oddali biegał rozradowany zabawą pies. Do dziś mam ten obraz przed oczami. I już pewnie zawsze będzie takim moim pierwszym wspomnieniem i skojarzeniem z Grecją. Obraz ludzi, którzy będąc razem, ciesząc się prostym jedzeniem, przyrodą i słońcem korzystają z życia. Nic wielkiego, a tyle prostej radości. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to co oglądałam to właśnie tradycyjne obchody jednego z najciekawszych greckich świąt  – Kathara Deftera.

Kathara Deftera w tłumaczeniu na język polski oznacza „Czysty Poniedziałek”. Jest to dzień, który stanowi pierwszy dzień Wielkiego Postu. Jest też symbolem tego, że powoli kończy się zima. Wchodzimy w okres wiosny i wszystko już niedługo szykując się do Wielkanocy będzie się odradzać.

W zależności od regionu Grecji Kathara Deftera obchodzone jest w różnorodny sposób. W miasteczku Galaksidi w ten dzień prowadzone są szalone bitwy na kolorową mąkę – Alevropolemos (przeczytaj więcej!). W Tirnavos istnieje kontrowersyjne święto penisa i płodności – Bourani (przeczytaj więcej!). A w niewielkiej wiosce Distomo ludzie w ten dzień tańczą przebrani w koźle skóry (przeczytaj więcej!).

Podczas najbardziej tradycyjnych obchodów Kathara Deftera ludzie z przyjaciółmi lub rodzinami wybierają się na łono natury, tam gdzie jest dużo otwartej przestrzeni. W ten dzień puszcza się kolorowe latawce, które stanowią symbol duszy, która pierwszego dnia postu wznosi się do nieba. Jeśli pogoda dopisuje w ten dzień nad całą Grecją wznoszą się barwne, czasami bardzo wymyślne latawce.

Ludzie tym samym organizują pikniki. Już tego dnia je się bezmięsne potrawy. Podstawą jest płaski chleb obsypany sezamem nazywany lagana. Podczas pikników je się również mieszanki owoców morza, dania z fasoli, czy też pastę z ikry rybiej (taramosalata) lub pastę z fety (tirokafteri). Je się również wiele warzyw kiszonych (toursi) oraz różne rodzaje kochanej przez Greków chałwy.

Po zimowych dniach już od tego Kathara Deftera dzień robi się coraz dłuższy, a słońca jest też coraz więcej. Kathara Deftera jest więc zwiastunem tego, że już niedługo Grecy coraz więcej czasu spędzać będą poza domem, na łonie niesamowitej greckiej przyrody. Przychodzi wiosna!

Ideala mieszanka na Kathara Deftera

Ogórek i jego metoda na pobijanie rekordów w bieganiu…

      W niemalże każdej  sferze życia  Ogórka,  nastąpiła poważna zmiana. Pomimo usilnych prób reaktywacji związku, wracania do siebie oraz zrywania, Ogórek  rozstał się z Papryką. Oboje mówią, że jest to decyzja  ostateczna, ale jak powszechnie wiadomo, życia przewidzieć się nie da. Na szczęście  mimo wszystko udaje się im pozostać w przyjaznych (i to bardzo!) stosunkach, co wszystkim ułatwia życie, bo Ogórek z Papryką mają grono wspólnych znajomych.  W czasie ostatnich  kilku miesięcy kuzyn Janiego zdołał również już prawie założyć firmę. Wynajął lokal, znalazł ludzi do współpracy. Jednak słowo „prawie” robi ogromną różnicę, bo jeszcze przed otwarciem, Ogórek ostatecznie zwinął interes. Temat na oddzielny post, tym bardziej, że w międzyczasie kuzyn wpadł na inny pomysł na intratny jak i bardzo przyjemny biznes.  Jak potoczą się sprawy Ogórka? Zobaczymy co czas przyniesie. Wśród wszystkich tych zmian, jedynym właściwie konkretem jest fakt, że Ogórek wyprowadził się z domu! Myśl o usamodzielnieniu się nadeszła w wieku lat 32 i tym samym Ogórek wyfrunął ze swojego gniazda. Z kim obecnie mieszka? Kto mu gotuje? Kto o niego dba? Uff… Tematów nazbierało się sporo. Pora przedstawić również nowych bohaterów. Już wkrótce pojawi się Ocet wraz z Pietruszką…
      Zacznijmy jednak od tematu biegania. Do palenia papierosów Ogórek ostatecznie powrócił. Każdy palacz wie, że rzucenie nałogu to niełatwa sprawa, więc nie ma co silić się na krytykę. Ogórek  nadal jednak biega. I to jak! Do biegania mobilizuje również  wszystkich najbliższych znajomych.
     Mniej więcej dwa razy w tygodniu,  Ogórek i kilku jego przyjaciół,  zostawiają konsole do gier, by w sportowym ubraniu spotkać się na świeżym powietrzu. Za każdym razem stawiają sobie za cel pobić kolejny rekord w bieganiu i co najważniejsze… Za każdym razem im się to udaje! Wstają z wygodnych kanap sprzed  telewizora, wyłączają  komputery, po  czym wkładają sportowe buty i… Kolejny rekord już pobity! Ale jak wygląda to w praktyce…
     Na przedmieściach miasta jest czteropasmowa droga, która biegnie aż do samego  centrum. Tuż przy lekkim zakręcie, gdzie robi się nieco bardziej niebezpiecznie znajduje się licznik prędkości.  Prócz pomiarów „rekordów w bieganiu Ogórka i jego świty”, urządzenie mierzy  również prędkość wjeżdżających do miasta samochodów, tak by ostrzec kierowców  przed nadmierną szybkością. Pomiędzy licznikiem, a drogą jest chodnik. Tam właśnie Ogórek organizuje biegi. Sceneria do biegania jest wspaniała, bo z przodu jest urokliwy widok na miasto, a po prawej stronie widać mieniące się w słońcu  morze. Prócz Ogórka i jego przyjaciół ćwiczy tam  wielu biegaczy, jednak nikt inny nie wpadł na to, żeby na tej właśnie drodze pobijać swoje rekordy.
        Żeby ustanowić nowy rekord, trzeba ustawić  się  kilka metrów przed owym licznikiem, nad którym po grecku jak i angielsku jest  napisane „TWOJA PRĘDKOŚĆ…”. Następnie sprawa jest już prosta, bo trzeba biec ile tchu w piersiach! Sama byłam świadkiem, jak podczas biegu Ogórka licznik pokazał 75 km na godzinę, dzięki czemu  niepozorny z wyglądu Ogórek pobił nowy rekord! Trzeba tylko na starcie mocno się skoncentrować by  pamiętać, żeby   wystartować dokładnie w momencie,  kiedy z tyłu słychać nadjeżdżający samochód. Prawda, że  genialne! ;DDD  Rekordy w tym miejscu bite są  nagminnie, czemu zawsze towarzyszą brawa i okrzyki Ogórkowych przyjaciół. Wszystko kończy się podaniem wody i typowo greckim poklepywaniem po ramieniu. Dzięki takiemu dopingowi rzadko kiedy ktoś biegnie poniżej  40, 50 km  na godzinę.
      Nie byłabym sobą, gdybym  nie spróbowała sama… Pomimo, że do kondycji maratończyka jest mi naprawdę daleko, dzięki tej nowej metodzie i rzecz jasna fenomenalnemu dopingowi, ustanowiłam mój własny rekord – 65 km na godzinę! Szkoda, że nie mam zdjęcia, bo mogłabym to nawet i udokumentować.  Ale tak jest  zawsze! W naprawdę ważnych momentach – zazwyczaj wysiada bateria w aparacie…