Dlaczego w pewnym momencie życia, mężczyzna jest tylko „trochę” ożeniony?… czwartek, 16 czerwca 2016

Jeszcze przed samym początkiem sezonu, miałam mocne postanowienie, że mimo intensywnej pracy latem, uda mi się zachować standardową częstotliwość publikowania postów na blogu. Jesteśmy po pierwszych trzech tygodniach i pora spojrzeć prawdzie w oczy. Nie ma na to szans. Kto choć raz pracował w turystyce, doskonale wie, że sezon to jeden wielki wir. W pewnych momentach nie istnieje nic poza pracą. Ta trwa bowiem krótko i dlatego jest często do granic intensywna. Ale do rzeczy… Ujmując krótko. Wygląda na to, że w sezonie letnim posty pojawiać się będą nieco spontanicznie. Trochę jak im się podoba. Są takie momenty, w których życie wymyka się poza jakikolwiek plan.

W każdym razie… Kilka dni temu mieliśmy wycieczkę. Wypłynęliśmy  głęboko w morze, by dotrzeć do Chomi, nazywanej również Rajską Plażą…

*

Dzień jak co dzień.  Wszystko zgodnie ze scenariuszem. Weszliśmy z naszą grupą na łódkę, a ja usiadłam obok Spirosa, żeby dowiedzieć się co tam u niego, bo przecież nie widzieliśmy się całą zimę. W Paleokastritsy, wiele zmian. Na całej wyspie od długiego  czasu słychać było o kłótniach między sternikami. Ten pracuje tylko z tym. Ten z tamtym. Ten wpływa do groty. A tamten nie. Jeden ma dwa dni wolnego, a inny pracuje ciągle przez dwa tygodnie. Jeden wielki chaos. Kłótnie co najmniej trzy razy w ciągu dnia. Zimą interweniowała policja turystyczna i ustaliła sternikom ściśle określone prawo. Od tego czasu w porcie jest taki porządek, że mucha nie siada. Sternicy zaopatrzyli się w zeszyt, w którym systemem kulfoniastych  kropek zaznaczają, kto popłynął w rejs i dokładnie gdzie. Kto kiedy ma wolne. I kto danego dnia  pracuje. Owy zeszyt stał się swoistą „biblią”, w którym wszystko jak należy jest zapisywane.  Zeszyt jest już po wielu przejściach. Co chwile wylewa się na nim jakaś kawa. Wpada do wody. Zabija się nim muchę. Można też zdzielić nim kogoś po twarzy. Jednak najważniejsze – nowy system działa. A nawet sternicy sami stwierdzili, że tak pracuje się im lepiej.

Siedziałam obok Spirosa i z otwartą buzią słuchałam wszystkich tych nowości. Po chwili zeszliśmy na inne tematy.

-A ile Ty właściwie masz lat? – tak jakoś spytałam, wykorzystując  fakt, że w Grecji bez ogródek można pytać o co się chce.

-A ile byś mi dała?

-Tak na oko… 35!

-Mam 42 lata! A jakbym jeszcze trochę nad sobą popracował to bym wyglądał jeszcze lepiej!

-To dlaczego tego nie zrobisz? – pytam.

-Aaaa… – Spiro macha ręką – Teraz nie mam czasu… Ja wiem? Może zimą?

-Spiro… A czy ty masz żonę?

-No, tak trochę… – odpowiada i się śmieje.

-Co znaczy: trochę?

-Nie wiesz?? Hahaha! – zaczyna, wpadając po chwili w zamyślenie. –Ja ci wszystko wyjaśnię. Bo to jest tak…  Jak mężczyzna się żeni to przez pierwszy okres, nic dla niego nie istnieje. Jest tylko żona. Może nie istnieć świat.  Jedno wielkie och! i ach! A później pojawia się pierwsze dziecko i zaczynają się schody, bo dla kobety jej facet przestaje być numerem jeden. I się zaczyna… Pieluchy, kaszki, szraszki… Jeden temat. Ile zjadło. I Ile jeszcze zje. Rozstępy i te sprawy. I właśnie wtedy, facet staje się troche ożeniony. Później pojawia się drugie dziecko i schody są jeszcze bardziej strome. Na pierwszym miejscu jest jedno dziecko, na drugiem drugie i dopiero na trzecim jest facet.  Zaczyna się chodzenie w „podomnych” ciuchach. Stringi zastępują niby to wyszczuplające, beżowe gacie. I wtedy zaczyna się etap, kiedy facet jest już tylko „troszeczkę” ożeniony. Rozumiesz mnie?

-Ale… – zaczynam zdanie, ale w sumie nie wiem jak mam je dokończyć.

-Życie! Moja droga! Takie jest właśnie życie! Też bym chciał żeby wszystko było czarno – białe… Ale nie ma się co tu oszukiwać. Czy ci się to podoba, czy też nie…

Dobijamy do brzegu. Nie chcę wychodzić, bo wiem, że mogłabym dowiedzieć się jeszcze czegoś więcej. Ale na dziś koniec.  Trzeba przyznać, że coś w tym jednak jest…

 

Przewodnik po KORFU, cz. 15 – Jak naprawdę nazywa się najpiękniejsza ze wszystkich plaż Korfu, czyli Rajska Plaża?… poniedziałek, 31 sierpień 2015

    -Dorota, a jutro jaki mamy rejs? Ten krótszy  czy wersja z Rajską Plażą? – siedzimy w przerwie na obiad w naszej tawernie i układamy plan na najbliższe dni.  Nagle zrywa się Nikos – właściciel tawerny:

    -Cyganichy jedne! Jeden z drugim! – choć wiem, że żartuje, to nie mam pojęcia jak zareagować. Saki ze Spirosem, którzy organizują nam rejsy, też nie wiedzą jaki mają przyjąć wyraz twarzy. Nikos wymachując rękami kontynuuje:

   -Sprzedajecie Paleokastritsę! Po cholerę wymyślacie te durne nazwy?!?! To nie jest żadna Rajska Plaża! Cyganie jeden! Jak byłeś mały to, też mówiłeś, że płyniemy na jakąś tam Rajską Plażę? NIE!!! To zawsze była, jest i będzie CHOMI!!! Z dziada pradziada! A Paleokastritsa to jest PALEOKASTRITSA!  A nie żadne tam zasrane „greckie Karaiby”! Pa-le-o-ka-stri-tsa! Cho-mi! Cyganichy jedne!

    -Taaak? – odzywa się przekornie Spiros.

    -Tak! Jeszcze raz mam ci powtórzyć?

    -A właśnie, że nie! – Spiros znany jest z tego, że zazwyczaj wszystko jest na nie:

   -A właśnie, że to jest Rajska Plaża! Który z turystów zapamięta ci nazwę Chomi? Słyszałeś kiedyś takie słowo „marketing”! Lepiej idź smażyć te swoje kalmary! Właśnie, że to jest Rajska Plaża! I jak mi będzie się podobać, to wszystkie plaże w Paleokastritsy nazwę Rajska Plaża Jeden, Rajska Plaża Dwa, Rajska Plaża Trzy, Cztery, Pięć i Sześć! I jak turysta będzie do mnie podchodzić, to będę się pytać, na którą Rajską Plażę cię zabrać? Jeden, Dwa, Trzy czy Cztery?

   -Cygany jedne! Rozprzedacie nam całą Grecję!

   -Niko, a zrobił byś nam coś jeść… – pytam, bo czuje że już burczy mi w brzuchu, a niedługo musimy uciekać.

   -A na co macie ochotę? Na rybę trzeba trochę poczekać, ale spaghetti z owocami morza wyszło dziś pierwsza klasa!

   I rzeczywiście wyszło. Zawsze wychodzi. Do tego kieliszek białego wina i ten widok. Pływanie przy Rajskiej Plaży czy też Chomi. Do pełni szczęścia więcej już nic nie trzeba.

 

 

 

Przewodnik po KORFU, cz. 14 – Rajska Plaża w Paleokastritsy, czyli najpiękniejsza plaża Korfu… niedziela, 28 czerwca 2015

 

Rajska Plaża, Korfu

 

    Najlepsze pomysły często rodzą się z przypadku. Tak było również i tym razem. Pod koniec ostatniego lata Tanasis, który organizuje nam rejsy po wybrzeżu Paleokastritsy powiedział, że jak będziemy mieć wolny dzień, to możemy wybrać się trochę dalej niż zazwyczaj pływają wszystkie inne motorówki. Kiedy zobaczyłam co takiego kryje się tuż za owym „trochę dalej”, do którego zazwyczaj  dopływamy wiedziałam, że dla tej jednej plaży, ukrytej za wysuniętym w głąb morza  półwyspem, trzeba zbudować program całej oddzielnej wycieczki. Tak właśnie powstał pomysł naszej drugiej trasy WIDOKI KORFU, której prowadzenie jest po prostu czystą przyjemnością. Rajska Plaża jest obecnie jej główną atrakcją. I za każdym razem, kiedy tam wpływamy, rozpiera mnie duma, że jesteśmy pierwszą zorganizowaną polską grupą, która wpływa tam regularnie.

 

 

 

    Za niewielkim półwyspem porośniętym miękką, wilgotną zielenią, roztacza się taki widok, że trzeba przecierać oczy. Monumentalne ściany skał, o najróżniejszej fakturze ramują dość wąską, ale ciągnącą się daleko plażę. Woda jest tam tak przejrzysta, że po powrocie dzieciaki chwalą się, że widziały fruwające na niebie łodzie. Wobec ogromu skał nasze motorówki zawsze wydają się być tam jeszcze mniejsze. W ostrym, letnim słońcu bielą się nasze niewielkie łodzie, ich daszki, siedzenia, zawsze śnieżnobiała koszulka Tanasisa i idealnie okrągłe kamienie rozsiane na całej plaży. W niektórych miejscach, gdzie plaża styka się z morzem kryją się niewielkie  jaskinie. Nad nimi potężne formacje skalne, które układają się w beżowo – czarne  podłużne pasy, przypominające wyglądem ciało zebry.

      Na Rajskiej Plaży, nie ma żadnej cywilizacji. A jedyną drogą, jak można się do niej dostać, jest tam wpłynąć. Plaża jest zupełnie odcięta od prądu, radia, tv, internetu. To jedno z takich miejsc, w których można zatrzymać się na chwilę. Popatrzyć na unoszące się niby w powietrzu łódki. Na radośnie migocące  promienie słońca, które pobłyskują na tafli morza. Wsłuchać się w odgłos wody, która uderza o kamienie, polerując ich owalną powierzchnię.

 

 

 

***

   Kiedy tylko dopływamy z daleka widzę, że już nas wygląda, a chwilę później podbiegnie. Tylko sześcioletni Paris i jego ojciec potrafią chodzić bez butów po tych rozżarzonych od słońca kamieniach.

   Już od czterech lat Paris i jego rodzice kolejne lato spędzą na Rajskiej Plaży. To właśnie do nich należą pomarańczowe parasolki i białe leżaki. Zrobią kawę, kanapkę, sprzedadzą piwo, butelkę wody. Na początku jak każdy, nie mogłam uwierzyć, że sami zdecydowali żeby spędzić tu całe pięć letnich miesięcy. Co prawda jest tu przepięknie, ale całe pięć miesięcy…

   -Nie, no… Raz na jakiś czas… Trzeba przecież pojechać do miasta… – zaczęła Georgija – Ale  już poprzedniego wieczora mam wtedy nerwy. Boże drogi! Jak tylko podjadę, już się zaczyna. Korki, trąbienie i oczywiście zawsze  problem z parkowaniem. Załatwiam co trzeba i wracam im szybciej na plażę. O matko… Chyba będę musiała jechać za kilka dni, bo kończą się koraliki…  Ale jak już zajadę do Kerkiry i będę mieć chwilę czasu, zrobię Dorota taki tylko dla ciebie.  Róż… Pomarańcz… Niebieski i trochę złota! Zobaczysz… będziesz wyglądać pięknie!

    Georgija sprzedaje również robioną przez siebie biżuterię. I niech Bóg będzie mi świadkiem, że wcale nie jest to reklama, ale naprawdę robi to pięknie! Kończę rozmowę z Georgiją, bo Paris ciągnie mnie w swoją stronę. Na niewielkim stoliczku równo poukładane obłe kamienie. Na każdym z nich namalowany większy lub mniejszy statek sunący po morzu. Wszystkie statki  i morze – w najróżniejszych kolorach świata. Georgija też sprzedaje pomalowane przez siebie kamienie. Ale Paris stwierdził, że tego lata chce zacząć zarabiać na siebie, więc zrobił Georgji konkurencję.

   -Pariii! Matko, jakie one piękne! Pari, a ile kosztuje jeden taki?

   -3  euro!

   -A czy dla mnie będzie jakaś zniżka?

   -Dla ciebie… Dwa! Ale ani centa mniej!

   -No dobra!

   Dobijamy interesu. Paris wniebowzięty. Wygląda jak mały Robinson, tylko rzecz jasna jeszcze bez brody. Wypłowiałe od słońca loki, opadają mu na oczy, takie radosne, żywe, dziecięce, co tylko planują, żeby spsocić coś jeszcze. Dwa euro dumnie ląduje w wielkim plastikowym pudełku. Chwilę później  Paris biegnie do taty:

   -Tato, nie ma jeszcze południa, a ja już sprzedałem cały jeden kamień! A co jak mi się skończą?! Będę musiał ich  malować więcej i więcej!

   Georgija jest przekonana, że żartowałam z tym zachwytem nad kamieniami Parisa. Ale mnie zawsze bardzo podobają się takie właśnie abstrakcje. Kolorowe, radosne,  z lekka naiwne,  trochę dziecięce. Z tym zachwytem, nie żartowałam więc ani trochę.

   Za chwilę odpływamy. Paris biega po plaży w wiadomym tylko sobie celu. Podbiega na chwilę żeby się jeszcze pożegnać:

   -Do następnego razu!!! – wołam.

   -Dorota… – pyta, spoglądając spod loków opadających na oczy:  -Ty też jesteś tu chyba szczęśliwa?

    -No… Jestem… Do następnego tygodnia, Pari!

 

 

 

 

 

Przewodnik po KORFU, cz. 4 – Paleokastritsa, czyli jedno z najpiękniejszych miejsc na Korfu… poniedziałek, 18 sierpnia 2014

   

     W sezonie letnim do wioski nazywanej Paleokastristsa, zjeżdżają się prawdziwe tłumy. Miejscowe tawerny i kawiarenki są zapełnione. Na plażach trudno o wygodne miejsce. Wszędzie mówi się tam we wszystkich językach świata. Mimo tego, że jest to jedno z najbardziej zatłoczonych  miejsc na wyspie, koniecznie trzeba tu przyjechać.

      Paleokastritsa znajduje  się na zachodzie wyspy. Dlaczego latem odwiedza ją aż tylu turystów? To miejsce stanowi swoisty wakacyjny niezbędnik, ma w sobie dokładnie wszystko co potrzeba do idealnego, letniego wypoczynku. Sześć zatok, które to miejsce tworzą, stanowią  plaże jak z folderów reklamowych. Poszarpana linia brzegowa. Klify. Małe jaskinie. Samotne plaże, do których wpłynąć można jedynie statkiem. I niezliczona liczba odcieni niebieskiego, od którego można dostać oczopląsu.

       Za Paleokastritsą  znajduje się  otwarte Morze Jońskie, które  wydaje się tu nie mieć  końca. Jeśli przy dobrej widoczności człowiek wpatrzy się w linie horyzontu, widać jak ta delikatnie się ugina. Podobno jest to najpiękniejszy „balkon” na Morze Jońskie.  To również na wybrzeżu Paleokastritsy została zamieniona w kamień łódź, którą do Itaki wracał Odyseusz.

3 2

KARAVLI, czyli kamień w który została zamieniona łódź Odyseusza.

KARAVLI, czyli kamień w który została zamieniona łódź Odyseusza.

    W  Paleokastritsy najlepiej  udać się w rejs po wybrzeżu. Spróbować jak smakuje homar. Popływać. Poopalać się. Czy też po prostu wypić mrożoną kawę.

    To jednak jeszcze nie koniec atrakcji. Będąc w Paleokastritsy koniecznie trzeba wjechać na jeden z najsłynniejszych punktów widokowych wyspy, czyli słynną Bella Vista oraz odwiedzić tutejszy monastyr. Ale to już tematy na oddzielne posty.

6 7 8 9