 |
Parada – 6 godzin po… |
Wyszłam z założeniem, że wrócę po 15 minutach. W niedzielę rano w naszym miasteczku odbyć się miała parada, trwająca nie dłużej niż kwadrans. Chciałam zobaczyć jak będzie wyglądać, zrobić kilka zdjęć i wrócić do domu. Taki był perfekcyjny plan.
Tak jak w tą niedzielę, każdego 28 października w Grecji obchodzi się tzw. „Dzień NIE!”, uznawany za święto narodowe. Świętuje się fakt, że 28 października 1940 roku grecki dyktator Metaxas, jednoznacznie i krótko odpowiedział, cytuje: “NIE!”, na ultimatum postawione przez Mussoliniego, co równie jednoznacznie oznaczało przyłączenie się Greków do walki przeciwko faszyzmowi w II wojny światowej.
Jest to jedno z wydarzeń, z którego Grecy są bardzo dumni. I w związku z tym, w każdym mieście z okazji „Dnia NIE!” organizuje się paradę.
Do tego, że w Grecji żadne plany się nie sprawdzają, powinnam się już dawno przyzwyczaić. A zwłaszcza te „perfekcyjne”. Osoby, jakie w naszym miasteczku znam można policzyć na palcach jednej, w porywach jednej i pół ręki. Tak się jednak złożyło, że w drodze na paradę spotkałam koleżankę, która mnie zagadała. Nie udało mi się zrobić ani jednego zdjęcia… Prawdę mówiąc, samą paradę też przegapiłyśmy. Ale mogę stwierdzić (bo dobrze słyszałam), że ktoś uderzał w bęben sprawnie, głośno i niesłychanie równo!
Pod groźbą nazwania mnie kseneroti (czyli osoby, która nie potrafi cieszyć się życiem ) zostałam zaciągnięta na kawę. Ta trwała dobre trzy godziny. Mój grecki pozostawia wiele do życzenia, więc nie do końca potrafię wytłumaczyć, jak ja się właściwie dogaduje. Mimo tego, naprawdę wiele ciekawego się dowiedziałam… „W tym tygodniu w mieście obok, będzie gigantyczny bazar.” „Najszybszym i najbardziej pożywnym obiadem jest fasolka.” Poza tym, nawet nie wyobrażacie sobie, do czego jeszcze można używać chloru… Poznałam również odpowiedź na pytanie: dlaczego w Grecji polewa się ulicę wodą? A właściwie nie tylko wodą, bo czasem również i … chlorem…
Metaxasmógł powiedzieć „nie”, bo był przecież dyktatorem. Ale na moją odpowiedź „nie! nie mogę iść teraz do tawerny”, nikt nawet nie zwrócił uwagi. Dodam, że zawartość mojej torebki można było zamknąć w trzech rzeczownikach: telefon, klucz i plącząca się w kieszeni moneta 2 euro. To ostatnie również nie było żadnym problemem.
W tawernie przesiedzieliśmy następne trzy godziny. Jedzenie jak zawsze był fantastyczne! Kiedy już zbieraliśmy się do wyjścia, moja koleżanka zapytała:
-Dorota, a jak naprawdę podoba ci się nasze miasteczko?
-Jeśli mam być zupełnie szczera… – zaczęłam. Ugryzłam się jednak w język, patrząc na otaczające mnie roześmiane twarze.
-Mieszkają tu naprawdę… niesamowicie przyjaźni ludzie.
To było z pewnością najdłuższe „15 minut” w moim życiu. I jednocześnie jedne z najprzyjemniejszych. W Grecji udać się może wszystko! Wszystko, poza… perfekcyjnym planem.
ENGLISH VERSION:
„NO! DAY”
I went out from home, thinking that I’ll be back in 15 minutes. This Sunday morning there was a parade, that was supposed to last not more that one quarter. I wanted to see how it’s going to look like, make some pictures and come back home. That was my perfect plan.
Just as every 28th October, this Sunday there was the “No! Day”, which is a national celebration in Greece. Greeks celebrate the fact that at 28thof October 1940 Greek dictator Metaxas said shortly “NO” for the ultimatum that was proposed by Mussilini. It meant at the same time, that Greeks take part in the II world war, fighting against Fascism. It’s one of the occurrences that Greeks are very proud of. And that’s why to celebrate 28th of October, in every city there are parades.
I should really get used to the fact, that any plans are working out in Greece. Specially, those “perfect” ones… People that I know in our little town, can be counted on the fingers of one hand. Or let’s say… one and a half. Anyway, on my way to the parade I met one of my friends. I didn’t manage to make any of my planned pictures… Honestly saying, we missed all the event. I can just say, that the drummer was really good. He was playing his drum skillfully, loud and straight!
Avoiding to be called kseneroti (which means: someone who does not know how to enjoy life) I was taken for a coffee, which last three hours. My Greek is still “on the process of being built” so I don’t even know how to explain, that I manage to speak with people. Though I got some really interesting information… “There will be huge bazaar in the city next to us, just after Sunday.” “The fastest and the healthiest food are beans!” By the way…You cannot even imagine for what issues you can use chlorine… I even got an answer to the question: why do Greeks clean street with a water?… Or sometimes even with chlorine…
Metaxas was a dictatore, which means that he could say “no”. But for my anwser „no! I really cannot go to a tawern now” no one even paid attention. I have to mention, that the contents of my bag were just three nouns: phone, key and a 2 euro coin, that was lost in a pocket. The last thing was as well – no problem at all.
We spent the next three hours in a tavern. As always, the food was just great! When we were ready to go back, the friend who was sitting next to me, asked:
-Dorota, so how do you like our town?
-Well, to be completely honest… – I started. But I bit my tongue, looking at the smiling faces around me.
-People here are really… amazingly friendly!
That was for sure the longest “15 minutes” in my life. And at the same time, one of the nicest. You can really make everything in Greece! Everything, except … perfect plans.