Przyznam, że moim pierwszym skojarzeniem ze słowem „pigwa”, jest wcale nie owoc, a nazwisko słynnej Genowefy. Pseudonim tej kabaretowej postaci nie wziął się przypadkiem. Owoc pigwy, jak i postać charakteryzuje bowiem kwaśność.
Pierwszy raz pigwę spróbowałam w Grecji, dokładnie – tydzień temu;))) Sezon na te owoce trwa właśnie teraz, czyli późną jesienią. Wyglądem przypominają one wyrośnięte, żółte jabłka. Ich smak jest tak cierpki, że nie nadają się do bezpośredniego jedzenia. Po jednym ugryzieniu zostawiają w ustach kwaśność oraz poczucie suchości, trudne do zniesienia. Wydawało by się więc, że te owoce są bezużyteczne. Nic jednak bardziej mylnego! Z pigwy można zrobić prawdziwe pyszności. Jak więc wykorzystać te owoce, jeśli już znajdziecie się w ich posiadaniu? Oto najprostszy, najszybszy, przepyszny przepis:
Składniki: dwie pigwy, filiżanka cukru, filiżanka wody, goździki, cynamon, połówka cytryny, opcjonalnie jogurt grecki.
Pigwę należy dokładnie umyć, pozbywając się mechowatego nalotu. Nie trzeba jej obierać, skóra pigwy powinna zostać. Następnie dzielimy ją na 6 – 8 części i pozbywamy się pestek, później wysmarowujemy pigwy przeciętą na pół cytryną. Cząstki owocu należy równo ułożyć w żaroodpornym naczyniu. Następnie posypujemy je cukrem. Do dwóch owoców, wystarczy jedna filiżanka cukru. Wszystko zalewamy jedną filiżanką wody. Owoce nadziewamy kilkoma goździkami. Całość zakrywamy od góry folią i wkładamy do piekarnika na 190 stopni na 1 godzinę i 15 minut (do momentu aż pigwy zmienią swój kolor na pomarańczowo – czerwony). Następnie przewracamy owoce na drugą stronę i pieczemy jeszcze przez 15 minut, tym razem bez folii na górze. Podajemy posypując odrobiną cynamonu. Bardzo dobrze smakują z greckim jogurtem. Tak przygotowane pigwy stanowią deser, o ciekawym słodko – kwaśnym smaku.