Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Dostaliśmy… ot!… taki „mały” prezent od sąsiadów… poniedziałek, 9 marca 2015

     Jednym z wielu, wielu plusów jakie daje mieszkanie w Grecji, jest oliwa z oliwek. Ogromne ilości oliwy z oliwek, której jakość jest fenomenalna. My na dodatek mamy takie szczęście, że nasi sąsiedzi mają sad oliwny. I każdej jesieni z zebranych oliwek tłoczą swoją własną oliwę. Tak, wiem… W tym momencie  można nam naprawdę pozazdrościć. Właśnie dostaliśmy od nich  taki „mały” prezent. Pięciolitrową butlę z przydomową oliwą z oliwek.

       Tylko mieszkając w Grecji mam taką fantastyczną możliwość, że oliwy z oliwek nie oszczędzam ani trochę. Podobnie jak świetnego, greckiego wina w mojej spiżarce zawsze jest kilka butelek  zapasów. Oliwa leje się więc bez ograniczeń do każdej możliwej potrawy. Jedyne czego z nią nie robię, to na niej nie smażę. I nie robię na niej popcornu, który uwielbiam, bo ma wtedy jakiś dziwaczny popcornowo – oliwkowy  smak. Czy można smażyć na oliwie, czy nie  – kwestia sporna. Być może ktoś z was rozwiąże ten dylemat w komentarzach? Mnie niestety nie udało się jeszcze rozgryźć tej zagadki. Choć ja nigdy tego nie robię, bo smażone tak jedzenie mi nie smakuje, to nadal nie wiem czy można to robić czy nie i jakie jest tego wytłumaczenie.

      Oliwa z oliwek, zwłaszcza taka „podarowana od sąsiada”, to samo zdrowie! To jedna z najzdrowszych rzeczy, którą można pochłaniać w tym kraju. I to właśnie dzięki jej zasłudze dieta, a raczej sposób odżywiania na Krecie, jest uznawany za najzdrowszy w całej Europie. Starsi Grecy bardzo często doradzają, żeby każdego dnia wypić bez niczego łyżkę samej oliwy z oliwek, tak dla zdrowia.

      Dobroczynne właściwości oliwy nie mają końca. Ja od czasu do czasu stosuję ją również jako kosmetyk. Już od dłuższego czasu używam kosmetyków o jak najbardziej naturalnym składzie. A tu – 100% natura! Bardzo często, zaraz po wymyciu twarzy, wcieram kilka kropel w dłonie, rozcieram, na następnie przykładam do umytej twarzy. Od czasu do czasu zdarza mi się stosować oliwę zamiast balsamu do ciała. Nagminnie używam jej również jako krem do rąk. Jest szczególnie dobra na wysuszoną skórę na łokciach. Wydawać by się mogło, że po jej zastosowaniu na skórze zostanie  tłusta powłoka. Nic bardziej mylnego, bo taka oliwa bardzo szybko się wchłania, zostawiając świetnie nawilżoną, pachnącą naturą skórę.

 

     Kiedy ktoś pyta mnie, co najlepiej zabrać ze sobą z  Grecji do Polski, bez zastanowienia  odpowiadam, że największym skarbem jaki można stąd ze sobą wziąć jest przydomowa oliwa. Dlatego lecąc do Ellady, warto mieć jak najlżejszy bagaż, żeby oliwy  zabrać jak najwięcej. Jak rozpoznać tę najlepszą oliwę i jak ją zapakować, by nie rozlała się w bagażu? Mam na to swoje patenty, ale o tym w cyklu „Jadę do Grecji na wakacje”, który jak co roku rozpocznie się pod koniec maja.

 

Przewodnik po KORFU, cz.7 – Sezon na zbieranie oliwek na Korfu – rozpoczęty!… piątek, 24 października 2014

      Wiele osób zastanawia się,  czym po sezonie turystycznym zajmują się mieszkańcy Kerkiry. Co robią, kiedy turystów już nie ma? No cóż… Jeśli na Korfu rośnie  około 4 milionów  drzew oliwnych – zapewniam was – przez całą jesień i zimę jest z tym „trochę” roboty!

      Jednym z najbardziej charakterystycznych widoków dla Kerkiry, jest ogromna ilość  drzew oliwnych, pomiędzy którymi jakby dla wizualnego urozmaicenia, strzeliście wyrastają cyprysy. Skąd na Korfu tak ogromna liczba oliwek? Odpowiedzi szukać trzeba jeszcze w czasach weneckich. To właśnie Wenecjanie wpadli na pomysł, by Korfu przodowała w uprawie oliwek, monopolizując jednocześnie oliwkowy rynek. Tym samym już od XIV wieku, kiedy Korfu przechodzi  do rąk weneckich, oliwki zaczęto sadzić właściwie wszędzie,  wycinając jednocześnie inne drzewa, by zrobić miejsce dla oliwek.   Pomimo, że po czasie część drzew oliwnych została wycięta, do dziś ich ilość  na Korfu potrafi wprawić w osłupienie.

  c d

     Sezon na zbiór oliwek zaczyna się właśnie teraz. Na Korfu trwać będzie nawet i do sześciu miesięcy! Tak jest… Dobrze przeczytaliście – sic! – nie ma tu żadnej pomyłki (zazwyczaj okres zbioru oliwek trwa  mniej więcej dwa miesiące  i po sprawie). Drzewa oliwne, które rosną na Korfu, są nieco innej odmiany. Są wysokie, a owoce które na nich rosną są bardzo  małe (wielkości połowy standardowej oliwki). Ich smak jest niesamowicie intensywny, znakomicie nadają się do sałatek.

    Mieszkańcy Korfu ze swoimi drzewami oliwnymi obchodzą się niezwykle delikatnie. Rozkładają pomiędzy nimi czarne siaty, które okalają te piękne drzewa niczym szale. To właśnie na nie spadają owoce oliwek.

   

       Kiedy oliwki są już zebrane, duża ich część zostaje przetłaczana na oliwę. Na Korfu właściwie nikt nie kupuje jej w supermarketach – byłoby to co najmniej nierozsądne. „Przydomowa” oliwa, którą dostać tu można u każdego właściciela tawerny, u co drugiego „sąsiada”, to prawdziwy fenomen. Kto raz jej spróbuje, będzie mieć spory problem, by z powrotem sięgnąć po tę dostępną w sklepie.

      Oliwa z oliwek pochodząca z Korfu, zaraz po oliwie z Krety, a następnie  Kalamaty, klasyfikuje się na trzecim miejscu w całej Grecji. Jednak jeśli chodzi o samą oliwę – to już potężny temat na zupełnie oddzielny post!

 

Do przygotowania tego tekstu korzystałam z  wiadomości z przewodnika „Corfu. The Achilleio. The Museums. The Sights”, Maria Mavromataki,  Haitalis Publications, 1998, Athens, ss. 10 – 12.