Na tę podróż czekałam jakieś trzy, cztery lata. Zawsze „coś” stało na przeszkodzie. Myślę, że to jednak dobrze. Bo kiedy marzenie ma szansę dojrzeć, dopiero wtedy jego spełnienie jest naprawdę wyjątkowe.
Na Santorini wybraliśmy się w drugiej połowie października. Co prawda pogoda w Grecji jest wtedy bardzo niepewna, ale warto zaryzykować na rzecz zobaczenia wyspy po przejściu turystycznego tajfunu, który ją nawiedza w każde wakacje. Dojechaliśmy do Aten. Przez miejskie korki przedarliśmy się do Pireusu. Następnie wsiedliśmy do promu, który obrał kierunek Santorini.
O tym, że uwielbiam podróżować statkami, pisałam już zdaje się – z uporem maniaka. Ale znów nie mogę się powstrzymać… To naprawdę najlepszy sposób podróżowania po greckich wyspach. Dlaczego? Lecąc samolotem człowiek nie jest w stanie odczuć odległości, jaka dzieli daną wyspę od lądu. A to ma ogromne znaczenie. Wpływa, wpływało i niezależnie od rozwoju cywilizacji, zawsze będzie wpływać na wyspiarskie życie, kulturę, historię, a nawet i jedzenie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale takie bujanie statku na falach jest dla mnie szalenie relaksujące.
Santorini (Thira) nie jest największą z wysp należących do archipelagu Cyklad, ale jest najsłynniejszą i najczęściej odwiedzaną przez turystów. Ta niewielka wyspa (powierzchnia 91 km2, liczba ludności 16 tyś.) robi zawsze ogromne wrażenie. Nigdy nie spotkałam osoby, która nie była nią co najmniej zachwycona. Rzeczywiście, powstanie wyspy, jej historia, niesamowite okoliczności przyrody i to jak harmonijnie wpisała się w nie cykladzka architektura, robi ogromne wrażenie.
Santorini to wyspa wulkaniczna. Powstała w wyniku jednej z największych katastrof w dziejach ludzkości. Około 1630 roku p.n.e., z siłą czterech bomb atomowych wybucha tu wulkan, który zatapia wyspę o nazwie Strongili (co znaczy: okrągła). Jądro wyspy zapada się do morza, tworząc krater (kaldera) o średnicy 10 km. Pozostałością po Strongili, jest pięć niewielkich wysp (Santorini, Thirasia, Nea Kameni, Palea Kameni, Aspro) z czego największą jest właśnie Santorini. Po wybuchu wulkanu przez Morze Egejskie przechodzi seria trzęsień ziemi. Powstaje również fala tsunami o wysokości 200 metrów, która w przeciągu pół godziny dociera na Kretę. To właśnie ona prawdopodobnie przyczynia się do zniszczenia między innymi pałacu Knossos na Krecie. Wulkan, który ukształtował Santorini nie wygasł. Mówi się, że mruczy wciąż drzemiąc.
Krajobraz Santorini skomponowany jest z kilku zaledwie kolorów. Ciemna czerwień. Pumeksowa czerń. Błękit morza i nieba, na którym bieli się cykladzka zabudowa wyspy. Architektura jest tu niemalże skrajnie minimalistyczna. Ale geniusz najczęściej tkwi w prostocie. Białe domy, budynki, kościoły stanowią proste geometryczne bryły, przykryte granatowymi kopułami. Gdzieniegdzie budynki są błękitne, mleczno różowe. Mogą mieć kolor rozmytej ochry. Ale nikt nie może pozwolić tu sobie na większe kolorystyczne szaleństwo. Nawet sklep „Lidl”, to na Santorini prosta, biała bryła, grzecznie podporządkowana restrykcyjnym zasadom cykladzkiej architektury.
Na Santorini nie ma właściwie drzew, prawie nie ma też zieleni. W wielu miejscach krajobraz wyspy jest jak pocztówka z Księżyca. Czerń pumeksu, szorstkość skał i niekończąca się przestrzeń morza oraz lądu, gdzie brak wertykalnego przecinka w postaci choć jednego wyższego drzewa. Przestrzeń. Przestrzeń. Przestrzeń…
Santorini jest jak dzieło sztuki całościowe. Wszystko tu idealnie do siebie pasuje, wszystko jest jednorodne. Jakby ktoś wiekami nad tym myślał, siedział i projektował. Ale przecież cała zabudowa architektoniczna powstała tak jakby sama z siebie, z biegiem lat, wieków dostosowując się do klimatu, krajobrazu i trybu codziennego życia oraz oddalenia od kontynentu i Krety. Architektura Cyklad to unikat na skalę światową. Jest zupełnie wyjątkowa, jednorodna i spójna. Nigdzie też na świecie nie znajduje swojego odpowiednika.
W następnej części (2/4): „FIRA – stolica Santorini. Czy warto jechać na wyspę poza sezonem?”
Do przygotowania tekstu korzystałam między innymi z informacji zawartych w:
Podróże z pasją – Grecja, przewodnik Global, PWN, Warszawa 2009, ss. 678 – 680
„Idylla na beczce prochu”, Marta Legieć, Poznaj Świat (miesięcznik podróżniczy), lipiec – sierpień 2014, ss. 14 – 21