Chipsy z cukinii, czyli kolokithakia… piątek, 30 listopada 2012

 
 
 
     Grecy są mistrzami, jeśli chodzi o kulinarne przystawki. Dziś w prawie każdym polskim super markecie można kupić gotowe tzatziki, podobnie jak najprawdziwszą fetę, której gruby plaster polany oliwą, jest najprostszą formą przystawki. Co prawda w bardzo różnych wydaniach, ale grecką sałatkę można również zamówić w co drugiej polskiej restauracji.  
      Takie typowe przystawki, czy też dodatki do dań głównych, można wyliczać w nieskończoność. Jedną z moich ulubionych są chipsy z cukinii (przyznam, że jest to nazwa wymyślona przeze mnie). Prawdziwa grecka nazwa tego dania brzmi: kolokithakia.
 
     Przepis na greckie cukiniowe chipsy nie jest ani trudny, ani pracochłonny (poza jedną częścią, ale o tym za chwilę). Więc do dzieła! Oto jak zrobić to samemu…
 
 
SKŁADNIKI:
 
-cukinia
-piwo
-mąka
-sól i pieprz
-niezbędne będą również papierowe ręczniki kuchenne
 
Już z jednej cukinii można zrobić górę chipsów 🙂

Całym sekretem jest tu piwo. Jakiekolwiek, ale my użyliśmy najpopularniejszego w Grecji – Mythos!
 
 
JAK TO ZROBIĆ:
 
     Cukinię należy pociąć na jak najcieńsze plasterki. Im cieńsze, tym lepiej, bo jak wiadomo prawdziwy chips nie może być gruby! Pocięcie cukinii na cienkie plastry, jest w tym wszystkim najtrudniejsze. Jeśli już to zrobiliście – zmierzamy do mety!
 
 
Im cieńsze – tym lepiej!



Plastry rozkładamy na papierowym ręczniku.

Solimy i …

… od góry przyciskamy papierowym ręcznikiem.
 
    Plastry cukinii układamy na papierowym ręczniku kuchennym. Solimy i papierem przyciskamy również od góry, tak żaby wchłoną nadmiar soku. W międzyczasie mieszamy piwo z mąką, dodajemy soli i pieprzu. To właśnie piwo jest sekretem tego przepisu, bo to dzięki niemu chipsy mają specyficzny smak i są fantastycznie chrupiące. Konsystencja mieszanki powinna być nieco rzadsza niż ciasta na naleśniki.
 
 
Piwo łączymy z mąką.

Mieszanka w gęstości powinna być trochę rzadsza w porównaniu do cista naleśnikowego.
 


 
      

 
     Każdy plaster cukinii moczymy w mieszance piwa z mąką. I tak jeden po drugim smażymy na bardzo(!) rozgrzanym, głębokim oleju (tak jak przy frytkach). Po usmażeniu jeszcze raz kładziemy na papierowy ręcznik – tym razem dla odsączenia oleju.
Jeszcze tylko odsączyć na ręczniku zbędny tłuszcz i gotowe!
   
  Smacznego! Najlepiej smakują razem z  tzatzikami. Tradycyjna, grecka przystawka  już gotowa 🙂
 
 
 
 
Przeczytaj więcej…
 
 
 
 
 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Grecka wersja ryżu na mleku, jako śniadaniowa propozycja nr 5… poniedziałek, 12 listopada 2012

 
 
 
 
     Pod koniec września miałam okazję nocować w jednym z typowych greckich hoteli. Nie jest to może wyjątkowo ważna informacja, jak również i ta że hotel był klasy nieco wyższej niż średnia.
    Rano, jak można było się spodziewać – czekało  śniadanie! Dla moich poranków był to moment przełomowy, po którym żadne ze śniadań  nie jest już takie jak przedtem… Nie sądziłam, że wariacji na ten temat może być aż tak wiele! Byłam w siódmym niebie. Dziś mogę już powiedzieć, że tradycyjnych śniadań w wersji greckiej, znam znacznie więcej niż w wersji polskiej. I kto wie, może kiedyś to ja będę pierwszą osobą, która skonstruuje książkę o greckich śniadaniach! Szukałam długo – taka jeszcze nie istnieje!
 
 
 
 
    Ryż na mleku to jedno z dań, które błogo wspominam z menu mojego przedszkola. Myślę, że takie samo wspomnienie mam nie tylko ja. Smaku przedszkolnego ryżu na mleku nie da się podrobić. I nich tak już zostanie. Jak wiadomo, wspomnienia z dzieciństwa, rządzą się swoimi prawami.
 
   Rizogalo, czyli ryż na mleku w wersji greckiej, różni się od polskiego odpowiednika. W wersji południowców ryż jest znacznie bardziej rozgotowany. Bardzo często dodaje się do niego wanilię i koniecznie posypuje cynamonem.
Gotowa wersja ze sklepu
    To szybkie do przygotowania danie, jest w Grecji bardzo popularne. Zdaje się, jeszcze bardziej niż w Polsce. I jak znalazł na ekspresowe  i smaczne śniadanie. Dla tych, którzy nie lubią się w kuchni ani trochę zmęczyć – w każdym greckim markecie jest wersja już gotowa. Jest trochę większa od porcji typowego jogurtu. A pod wieczkiem każdego opakowania, zawsze czeka  saszetka z cynamonem.
 
       W hotelu, w którym wśród niezliczonych propozycji na śniadanie serwowano również rizogalo, sugerowano je do pary z grecką kawą. Kiedy zobaczyłam jak wygląda urządzenie do najbardziej typowego jej przyrządzania, co sił w nogach pobiegłam po aparat. Wyjawię tylko, że gdybyście w swoim miejscu pracy, zamiast automatu do kawy posiadali takie właśnie ustrojstwo, każda szybka przerwa na kawę, musiałaby trwać co najmniej pół godziny.  Zdaje się, że to jest całkiem niezły pomysł…
     A samo zdjęcie –  już jutro!
 
 
Jak zrobić greckie rizogalo, czyli ryż na mleku?
 
Składniki…
 
·         ryż (taki najzwyklejszy) – około 1 szklanki
·         mleko – około 1 i pół szklanki
·         woda – około 1 i pół szklanki
·         wanilia
·         cukier
·         cynamon
 
     Do jeszcze zimnej wody wsypujemy ryż i gotujemy. Kiedy ryż wsiąknie wodę, dolewamy mleko. Dodajemy cukier (wg uznania) oraz wanilię. Ciągle mieszamy i gotujemy na bardzo małym ogniu, żeby nic się nie przypaliło. Ryż powinien się bardzo rozgotować, tak że całość będzie miała konsystencję gęstego budyniu. I to cała filozofia.  Najlepiej przygotować wieczorem, żeby rano było już gotowe 🙂 Ach! Nie zapomnijcie jeszcze posypać całość cynamonem!
 
    Do mojej wersji ryżu na mleku dodałam najprawdziwszej wanilii. Jak powszechnie wiadomo, jest bardzo droga. Ale słyszałam wcześniej, że jeśli ktoś  jej  spróbuje, to nigdy więcej nie sięgnie po jej przetworzoną postać. No coż… mimo ceny, ja również do tych osób  już należę!
 
 
 
Przeczytaj więcej…
 
 
 
 
 
 

Jak zrobić prawdziwą sałatkę po grecku? I kto w tej „Sałatce” występuje? … niedziela, 4 listopada 2012

 
 
 
     Od pierwszego postu minął już dobry rok. A ja uświadomiłam sobie, że na blogu  brak jest najważniejszego! Czyli  przepisu: jak zrobić prawdziwą grecką sałatkę?
     Przez ponad rok nazbierało się też różnych bohaterów. Jest to więc idealny moment, na małe przypomnienie: kto jest kim w tym blogu?
    Zatem, dwie pieczenie na jednym ogniu:)
 
     Zrobienie prawdziwej greckiej sałatki, to naprawdę nic trudnego. Zajmuje to najwyżej  5 minut! W tym właśnie tkwi jej fenomen:  jest prosta, kosztuje niewiele pracy, wysiłku i czasu.  A jest przy tym tak pyszna, zdrowa i całkiem, całkiem… sycąca.
    W tym bardzo prostym daniu, jest jednak kilka małych trików. Również nic trudnego, ale niewiele osób o nich wie. Wiele razy jadłam grecką sałatkę w Polsce, ale nigdy nie widziałam wersji naprawdę przypominającej swój pierwowzór. Zastanawiam się, właściwie dlaczego? Bo to danie, jest szalenie proste.  A jeśli zawodowy kucharz dodaje do niej na przykład liście sałaty – trzeba to uznać za bardzo  poważne kulinarne przestępstwo!
 
   Zaczynając od samego początku…
   Podstawowe składniki  tradycyjnej sałatki po grecku to:
 
feta, pomidor, ogórek, oliwki, czerwona cebula, oregano, oliwa z oliwek; przyda się również sól i pieprz.
 
    A kto jest kim w blogowej „Sałatce”? 
 
  „Sałatka po grecku”, to w przypadku bloga, nazwa całej rodziny. Każdy bohater odpowiada warzywnemu składnikowi. Feta to oczywiście teściowa, Pomidor to jej mąż. Ogórek, to kuzyn Janiego, który między innymi występował w poście na temat palenia. Jest to jedyna osoba, która  chciała by ją sfotografować. Z resztą, niedługo znów się pojawi, bo właśnie rzucił palenie.  Olivka, to osoba, której musiałam przysięgać na piśmie, że nigdy jej zdjęcia nie pokażę. Mogę tylko stwierdzić – jest czego żałować… Chyba nie trzeba przypominać, ale tak dla porządku – to moja szalona szwagierka. Oliwa z Oliwek, to prawie już stuletnia babcia. Oregano, to dziadek (przyznam się – ten pseudonim nadałam mu teraz, bo wcześniej nie miał żadnego).  Ach! Nie obejdzie się bez czerwonej Cebuli. Choć właściwie tylko raz, ona również w opowieści występowała – a jest to sałatkowa ciotka.
 
 

 
 

 
 
      Nie zapominając również o nas! Jest również Jani, którego wkład nie zawsze jest widoczny, ale to on o wielu sprawach mi opowiada. Oraz ja, czyli narrator.
 
 
 
 
    Składniki, które w tradycyjnej sałatce raczej nie występują, ale jako postacie pojawiły się w blogu, to: Czosnek, czyli kuzyn u którego mieszkaliśmy. Cytrynka –  matka Ogórka, albo inaczej siostra Fety. A Pieprz to chłopak Olivki –  zakochany  w niej nadal i niezmiennie!
 
 
 
 
    Jeśli natomiast chcecie urozmaicić swoje danie, możecie ewentualnie dodać jeszcze: trochę pociętej natki pietruszki, paprykę, czy też skropić całość octem z białych winogron.
 
    Ale wracając do jak najbardziej uproszczonej wersji do zjedzenia… Jak zrobić grecką sałatkę?
 
 
 
 
 
Idealna wielkość pomidora:)
    Potnijcie wszystkie warzywa na kawałki. Ale uwaga! Mają być spore. Ogórek (obrany) na  krążki  grubości około  centymetra. Pomidor, dokładnie tak jak widać na zdjęciu. Cebula, tak żeby były równe krążki. I feta! Tej w ogóle najlepiej nie ciąć i zostawić ją w około centymetrowym na grubość plastrze. Ale do niej wrócimy jeszcze prawie na końcu. Na razie po prostu ją zostawcie…
    Duże kawałki warzyw delikatnie rozmieszajcie. Dodajcie trochę soli i pieprzu. No i już prawie gotowe! Teraz na warzywną górę, połóżcie wielki kawał fety; ewentualnie pocięty, na trzy cztery duże kawałki. Całość polejcie sporą ilością oliwy z oliwek, tak żeby warzywa na spodzie w niej pływały. Na sam koniec posypcie wszystko solidną szczyptą oregano.
   Mniam! I zrobione.
 
   Jeszcze mała podpowiedź. Sałatka będzie odrobinę bardziej „grecka” jeśli do oliwy dodacie parę kropel octu z białych winogron. Jej smak będzie nieco ostrzejszy i taki trochę … niespotykany.  Warto wypróbować, bo tych kilka kropel robi sporą różnicę.
 
    Ale tu nasuwa się pytanie… Co zrobić z tak dużą ilością oliwy z oliwek, która rzecz jasna zostanie? Czy warto marnować jej aż tyle?
     Ani kropla nie powinna się zmarnować! Przecież to samo zdrowie. W oliwie, która na końcu zostaje, macza się chleb. Oliwa przesiąka smakiem wszystkich warzyw, pływa w niej oregano. Maczany w niej chleb jest przepyszny! Takie maczanie  chleba w oliwie ma w Grecji nawet swoją specjalną nazwę. Brzmi ona – papara.
 
 
    A oto kilka najczęstszych błędów, które popełnia się w robieniu greckiej sałatki…
 
-w sałatce greckiej nie(!)  ma zielonej sałaty
-wszystkie składniki są w dużych kawałkach, ich wielkość może zaskoczyć. I między innymi dlatego, to danie jest tak proste – nie trzeba się przy nim męczyć, dziubdziając pomidora, czy ogórka  nożem. Kilka zdecydowanych cięć  i prawie gotowe!
-oliwy z oliwek musi być naprawdę dużo, nie wystarczy tylko kilka kropel. Chodzi o to, żeby  w oliwie,  która na koniec zostanie móc pomoczyć sobie chleb.
-jesteśmy teraz przy  fecie…  najlepiej zostawić ją w jednym grubym plastrze i odrywać widelcem podczas jedzenia. Feta powinna być jak najlepszej jakości. Jak wybrać tą najlepszą?  W tym wypadku podpowiedzią będzie cena. Im lepsza, tym niestety droższa. Jeden grubszy kawałek (ok. 200 g) raczej nie powinien kosztować mniej niż 10 zł. Jeśli kosztuje znacznie mniej, oznacza to, że  to podróbka, czyli wyrób fetopodobny. W przypadku, kiedy chcemy zaoszczędzić  – lepiej fetę po prostu sobie darować.
-jeszcze słówko na temat oliwek – te najczęściej  występują w całości i to razem z  pestkami!
 
 
     Tak więc – smacznego!  I mam nadzieję, że jeśli były wątpliwości – teraz się wyjaśniło: kto jest kim w tej całej „Sałatce”. Ach! I nie zapomnijcie… podczas robienia Sałatki – włożyć w nią serce!
 
 

 
 
 
 
Przeczytaj więcej:
 

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Najzdrowsze z wszystkich greckich śniadań! Czyli śniadaniowa propozycja nr 4… poniedziałek, 15 października 2012

 
 
     
 
      O tej śniadaniowej propozycji przypomniała mi jedna z czytelniczek, za co bardzo jej dziękuję! Bez dwóch zdań można stwierdzić, że jest to śniadanie idealne. Dlaczego? Po pierwsze wykonuje się je ekspresowo. Mnie, choć w kuchni zawsze długo się grzebię, wykonanie zajęło niecałe 3 minuty, więc znacznie krócej niż tradycyjny omlet, czy kanapki. Po drugie, wszystkie składniki są szalenie zdrowe. Po trzecie, co w kwestii śniadań bardzo ważne – całość dostarcza porankowi energii.  Poza tym wszystkim – smakuje po prostu bajecznie!
 
     Wszystkie składniki dostępne są w Polsce. A oto jak to śniadanie zrobić:
 
·         do szerokiej szklanki, albo miseczki wlewamy jogurt grecki
·         dodajemy pociętą w kostkę brzoskwinie
·         kilka migdałów (w całości lub pokruszonych)
·         dwie łyżki miodu
·         szczypta cynamonu.
 
 

 
    
     Ponieważ Grecy śniadania jedzą dość rzadko, to danie traktuje się często jako deser. Brzoskwinie można zastąpić innymi owocami, choć wg mnie do tej kompozycji smakowej to właśnie one są najlepsze.
 
 
   
 
     Po śniadaniu czy też jeszcze w jego trakcie, już tradycyjnie zapraszam na Szminkę. Czy wiecie jakie fantastyczne ogrodnicze pomysły mają Niemcy tej jesieni:
 
 
 
 
 
Miłego poniedziałku!

 

 
 
 
 
ENGLISH SUMMARY:
 
THE HEALTIEST GREEK BREAKFAST
 
      One of the readers reminded me about this breakfast proposition! And I’m very grateful for that. Without hesitation it can be named a perfect breakfast. Why?  First of all, you can make it really fast. Even though I’m slow in a kitchen, it took me 3 minutes to make it. Secondly, all the ingredients are very healthy. Third, what is so important in breakfasts – it will give you great amount of  morning energy.  Plus – it’s so tasty!
 
      All the ingredients are very simple. And here is how to make it:
 
put a portion of Greek yogurt in a bowl. Add  one peach cut in pieces. Add a few almonds and two spoons of honey. Then sprinkle with cinnamon.  And it’s ready!
 
   

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Greckie śniadanie, które tak dobrze smakuje tylko w Polsce! Czyli, śniadaniowa propozycja nr 3… poniedziałek, 1 października 2012

        
 
      Jakiś czas temu byłam w Polsce i podczas mojego krótkiego pobytu udało mi się przetestować kolejną śniadaniową propozycję, która znajduje się na opakowaniu moich ulubionych greckich ciasteczek. Tym razem o smaku czekoladowym.

 

 
 
      Głównym elementem  tego śniadania  jest jabłko i właśnie dlatego to greckie śniadanie, najlepiej smakować będzie w Polsce! Być może Grecy mają lepszą Fantę i słodsze pomarańcze. Ale za to jabłka w Grecji, w porównaniu do tych z Polski, smakują jak czerwono – zielona plastelina… Jedzenie jabłek w Grecji można sobie darować, no chyba że na opakowaniu widnieje napis made in Poland! Absolutnie, bez dwóch zdań, rodzime jabłka to nasz narodowy skarb. Ilość ich odmian oszałamia, a smak jest nie do pobicia.
 
    Tak więc, jeśli nie jedliście dziś jeszcze śniadania, ja proponuje ekspresową i bardzo smaczną  wersję:
 
·         czekoladowe ciastka
·         jabłko
·         szklanka mleka
·         filiżanka kawy
 
 
    I tak w pełni energii można ruszać do pracy!
 
 

   
    

     A w międzyczasie, zapraszam na Szminkę, gdzie dowiecie się: jak wygląda niemiecki ogród tej jesieni?

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Tajemnica smaku greckiej Fanty… poniedziałek, 24 września 2012

 
 
 
 
      Pomimo, że do Cytrynowego Domu dopiero co się wprowadziliśmy, już w te wakacje gości było całkiem sporo. Każdą wizytę łączył jeden, stały  temat:
 
 
zachwyt nad grecką Fantą!
 
 
-Co oni do niej dodają? Jest taka pyszna! Z-u-p-e-ł-n-i-e inna niż w Polsce! – tak mówił każdy, kto pił pierwszy raz grecką Fantę.
      Mnie samej trudno było wyrazić zdanie, ponieważ  Fanty zbyt często nie pije. Skoro jednak każdy czuł taką różnicę, coś musiało w tym być.
-Bo to jest Fanta z  najprawdziwszych, greckich pomarańczy! – zgodnie stwierdzali wszyscy goście.
-Tak! Tak! To właśnie przez te pomarańcze, Fanta tutaj smakuje tak dobrze. Nie to co w Polsce…. W Grecji wszystko jest takie zdrowe! No, a te greckie pomarańcze… – i tak dalej toczyły się w nieskończoność, wyjaśniania tej smakowej różnicy. Że klimat jest lepszy. Że słońce nieustannie  świeci. I  że to greckie powietrze tak na pomarańcze działa.
     W tych żywych dyskusjach nad tajemnicą greckiej Fanty uczestniczyliśmy  wszyscy! I już mało brakowało, a doszlibyśmy do wniosku, że polska Fanta nie jest tak smaczna, bo nasze rodzime pomarańcze nie są aż tak dobre…
 
     Koniec końców, jeden z naszych ostatnich gości poszedł po rozum do głowy i porównał skład obu napojów.  I się wyjaśniło! Nie była to kwestia ani klimatu, ani  powietrza, ani tym bardziej mistycznego niemalże fenomenu greckich  pomarańczy.
 
     Jeśli będziecie kiedyś w Grecji koniecznie spróbujcie tamtejszej Fanty! Niby wszystko jest tak samo. Ale… Słowo „ale” robi wielką różnicę. Bowiem zawartość soku pomarańczowego w Fancie w Grecji wynosi 20%, a w Polsce jedynie 3%. Nie ma więc w tym nic nadprzyrodzonego. Zwyczajne nabijanie klienta w puszkę czy też butelkę.
    Georgii i Jacku – dzięki za pomoc  w badaniach!
 
 
Sok pomarańczowy…
 
…20%!
   
 
     Tymczasem, żeby dowiedzieć się jak smakuje kuchnia holenderska – zapraszam na Szminkę!
 
 
 
 
 
 
 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Co Grecy jedzą na śniadanie? Propozycja nr 2, czyli BOUGATSA!… poniedziałek, 17 września 2012

        Mogłoby się wydawać, że jeśli chodzi o kwestie śniadań, Grecy nie mają do powiedzenia zbyt wiele. Widok Greka celebrującego śniadanie to rzadkość. A w większości książek kulinarnych tego kraju, temat śniadania po prostu nie istnieje.
     Jednak od czasu pojawienia się mojego pierwszego „śniadaniowego posta”, ze wszystkich stron dochodzą najróżniejsze inspiracje. Zdaje się, że wywołałam wilka z lasu. Popytałam również tu i ówdzie, a moja lista śniadaniowych pomysłów z Grecji stale się wydłuża. Nowe informacje wciąż napływają. Tak więc pytanie „Co Grecy jedzą na śniadanie?”, zapewne rozwinie się w śniadaniowy cykl.
    Wracając do sedna tematu… Bougatsa [czyta się „bugaca”], to tradycyjna forma śniadania, szczególnie popularna w północnej Grecji. Co prawda można ją znaleźć w innych części kraju, ale podobno tą najlepszą z najlepszych robią w okolicach Salonik.
    Jeśli więc mowa o greckich  śniadaniach, bougatsa jest jak znalazł!
    Kiedy mieszkaliśmy jeszcze w Kavali (północna Grecja, 2 godziny od Salonik), jedliśmy ją na mieście obowiązkowo co najmniej raz w tygodniu. Uwielbiałam, kiedy z samego rana mieliśmy do załatwienia w mieście jakieś sprawy, bo oznaczało to również – bougatsa!
     W samym centrum miasta, mieliśmy swoją ulubioną i niepozorną  kawiarenkę. W sumie trudno to miejsce nazwać kawiarnią, bo lokale gdzie sprzedaje się bougatsę, są dość specyficznym tworem. Otwarte są od samego rana, mniej więcej do godziny 14 i prócz kilku rzeczy do picia, podają tam tylko i wyłącznie bougatsę.
             Scenariusz naszych wizyt był zawsze ten sam. Siadaliśmy przy stoliku najbliżej okna. Bez zamawiania, a po porozumiewawczym uśmiechu wymienionym z kelnerką, na naszym stole lądowały: dwie bougatse ze słodkim kremem i kawa po grecku! Śniadanie idealne, które zawsze nieodłącznie kojarzyć mi się będzie  z Kavalą. I wg mnie to tam właśnie, w tej małej i niepozornej z wyglądu bougatserii, robią ją najlepiej na świecie! Wiem to na pewno, choć nigdzie indziej nawet nie próbowałam… J



      Bougatsa jest rodzajem śniadaniowego ciasta. Ciasto, które jest tu bazą przypomina trochę  francuskie, choć jest znacznie bardziej twarde. Wypełnienie może przyjmować dwa rodzaje: na słono (mięso, szpinak, ser) i na słodko (krem w formie bardzo gęstego budyniu). Ja jestem  fanką odmiany  na słodko i to ją zamawiam zawsze.
    Jeśli Grecy jedzą już coś słodkiego, to musi być to do granic możliwości  słodkie. Bougatsa nie dość, że jest słodka sama w sobie, to dodatkowo posypana jest cukrem. Przepisu wyjątkowo nie podaje, bowiem jest to rodzaj dania, które może zasmakować wyłącznie w Grecji.
    Przed podaniem, tnie się ją na drobniejsze kawałki, tak żeby można było zjeść łatwiej. Całość ciasta, posypana jest cynamonem. I co istotne, je się ją koniecznie na ciepło. Psuje idealnie  z grecką kawą.
     Wszystkie zdjęcia pochodzą w naszej bougatserii i właśnie tam bardzo typowo się ją podaje. Pewnie zaskoczy Was, że je się ją nie na talerzu. Tak jest, je się ją na powlekanym folią papierze!  Sam rozwiązuje się więc  problem zmywania nadmiaru naczyń.
Ja i moja bougatsa 🙂
       
      Nasze poranne jedzenie bougatsy zawsze kończyło się tak samo. Nikt z nas nie zostawiał  nawet kawałka. A ja prosiłam o drugą kawę, żeby tylko posiedzieć jeszcze dłużej. Bougatseria była pełna po same brzegi. Jej właściciel, zawsze w fartuchu i z ogromnym brzuchem, wychodził co chwila na papierosa. Spocony i czerwony od nadmiaru pracy, w milczeniu i z satysfakcją w oczach, patrzył na ruchliwą ulicę. Zawsze działo się na niej coś ciekawego. Stary dziadek sprzedawał loterię. Jakaś kobieta chwaliła się nowo kupioną torbą. Dzieciaki wrzeszczały biegnąc przez ulicę. A gołębie wyjadały okruchy porozrzucanego ciasta. W takie zwyczajne poranki, Kavala zawsze prezentuje się najpiękniej. Nawet nie myślałam, że tak szybko do niej zatęsknię.
     Spokojnego poniedziałku! A co jedliście dziś na śniadanie?

     Tymczasem, na poranną herbatę zapraszam do “Szminki”!

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Co Grecy jedzą na śniadanie? Propozycja nr 1… poniedziałek, 3 września 2012

 
 
 
 
 
      Pamiętam, że kiedy mieszkaliśmy w domu Sałatki, byłam jedyną osobą, która rano jadła śniadanie. Przez dom przewijało się wiele osób i właściwie każdy mojemu śniadaniu nie mógł się nadziwić. Fakt, iż jem coś takiego jak śniadanie, Feta zwykła przedstawiać jako jedną z bardziej egzotycznych ciekawostek prosto z Polski.
 
       Moje śniadanie w niczym nie różni się od typowo polskiego. Kanapki, zapiekanki, jajecznica, ewentualnie płatki z jogurtem.  Nawet w czasie mieszkania w Grecji, moje śniadania nie uległy większej zmianie. W tym temacie, nie miałam bowiem gdzie się zainspirować. Cały czas byłam jednak ciekawa: jeśli już znajdzie się Grek, czy też Greczynka i  jedzą oni coś z rana, to jak wygląda ich typowe śniadanie?
 
    Odpowiedź na moje pytanie przyszła pewnego dnia w supermarkecie, kiedy kupowałam ciastka. Z tyłu na paczce jednej z nich, była propozycja „typowego greckiego śniadania”. Dodam, że firma  do której należą ciastka, wyprodukowała ich aż 4 różne rodzaje, tak więc propozycji śniadań jest również 4!
 
    Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała. Przyrządziłam więc wszystko dokładnie tak, jak radzono w przepisie! Odmierzając nawet te same miarki. Kiedy więc szykowałam:
 
 
 
·         3 ciastka
·         jogurt naturalny
·         szklankę soku pomarańczowego (świeżo wyciśniętego)
·         filiżankę zielonej herbaty
     
 
… byłam święcie przekonana, że za chwilę będę głodna, bo trzema ciastkami i płynnymi dodatkami po prostu się nie najem! Już podczas szykowania myślałam  o obiedzie :)))
 
      I tu wielkie zaskoczenie! Bowiem i w tym śniadaniowym dla mnie szaleństwie była metoda… Widocznie ktoś ten prosty przepis nieźle przegłówkował. Myślę, że maczał w  nim palce jakiś dietetyk. Nie byłam w stanie zjeść ani jednego ciasteczka więcej! A jak widać na zdjęciu, przygotowałam sobie aż 4. Czułam, że w moim brzuchu nie ma już na nic więcej miejsca. O dodatkowym ciasteczku nie było już mowy!
 
     To proste śniadanie dało mi bardzo dużo energii, a o obiedzie wcale nie przypomniałam sobie tak szybko. Na dodatek,  ważna dla wszystkich rzecz: do wykonania naprawdę  ekspresowo! Mogę stwierdzić, że nie tylko jeszcze kiedyś spróbuję – to śniadanie już weszło na stałe do mojego porannego menu.
 
 
       
     
       Tymczasem, bez względu na to czy jesteście już po śniadaniu, w jego trakcie czy też przed, zapraszam serdecznie do „Szminki”! Tam dziś kryje się odpowiedź na pytanie: dlaczego zdanie „Ale prosta z ciebie dziewczyna!”, to we Włoszech największy dla kobiety komplement!
 
 
 
     Miłego poniedziałku !!!
 
 
 
 
 
 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Najzimniejsza ze wszystkich kaw… poniedziałek, 6 sierpnia 2012

      
        Od samego początku lipca, temperatura poniżej 40 stopni nigdy nie spada. A od dwóch miesięcy padało… raz! Nie mam pojęcia jak w takich warunkach radzą sobie te biedne rośliny, ale ja nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez zimnej kawy. Zdaje się, że ta najzimniejsza wersja, której podstawą jest sam lód, jest teraz najlepszym rozwiązaniem. Na dodatek, co jest ogromnym plusem,  prawie taką samą robią w Starbucksie. To nic, że liczba mieszkańców mojego miasteczka ledwo co przekracza tysiąc. Kiedy ze szklanką mrożonej kawy wychodzę na balkon, już pierwszy łyk przenosi mnie do samego  Nowego Jorku! Zupełnie jak na Manhattanie…
     A oto jak tą kawę zrobić…
     Podstawą mrożonej kawy z mlekiem jest oczywiście lód. Przygotowania trzeba jednak zacząć najlepiej już dzień wcześniej. Zamraża się bowiem nie wodę. Głównym składnikiem jest kilka kostek dobrze(!) zamrożonej kawy!

SKŁADNIKI:

·         kilka kostek zamrożonej kawy

·         pół filiżanki kawy o pokojowej temperaturze

·         zimne mleko

·         cukier

·         słomka do picia

JAK TO ZROBIĆ:

Kilka kostek dobrze zamrożonej kawy…

… zalewamy zimnym mlekiem (prawie do końca szklanki)…

…teraz dodajemy cukier…

… oraz około pół filiżanki kawy o pokojowej temperaturze (tak żeby wraz z kostkami lodu porcja kawy pokrywała się z zawartością tradycyjnej filiżanki).

Teraz potrzebny jest blender – mieszaninę dobrze blendujemy.

Jak przy każdej zimnej kawie, przydają się słomki. I gotowe! Tak wygląda kawa po spotkaniu z blenderem!

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Freddo Cappuccino… poniedziałek, 23 lipca 2012

    
     W Grecji nadal nieprzerwanie trwają upały. Kiedy ostatnio spojrzałam na wielki termometr w centrum miasteczka, wyświetliło się  +47 stopni. Taka temperatura  potrafi być czasem męcząca. Mimo wszystko ja uwielbiam lato, zwłaszcza greckie. Tylko wtedy tak dobrze smakuje  freddo cappuccino!
    Freddo cappuccino  to kolejna propozycja kawy na zimno. Od frappe   różni się przede wszystkim tym, że wykonuje się je nie z kawy instant, ale z tej prawdziwej, świeżo mielonej. Smakuje nieziemsko, zwłaszcza kiedy wszędzie panują upały. Poza tym jest bardzo modne!
    Niżej podaje przepis jak taką kawę zrobić. Potrzebny jest do tego ekspres do kawy, którego my  jak  na razie nie posiadamy. Jest to jednak jeden ze sprzętów, którego  nie planuje nigdy kupić. Brak ekspresu jest bowiem zawsze doskonałym powodem, żeby wybrać się na kawę do większego miasta. Nie mam pojęcia dlaczego, ale tam smakuje najlepiej!
Freddo Cappuccino
SKŁADNIKI:
·         kawa świeżo mielona
·         zimne mleko (UHT)
·         cukier
·         kostki lodu
JAK TO ZROBIĆ:
1)      zaparzamy w ekspresie do kawy pojedyncze lub podwójne espresso
2)      espresso przelewamy do shakera i miksujemy razem z kilkoma kostkami lodu oraz cukrem  (ilość to kwestia gustu)
3)      ubijamy pół szklanki zimnego mleka, tak żeby powstała piana (na przykład frappedierą) – im gęstsza piana, tym bliżej do ideału
4)      kawę zmiksowaną z lodem i cukrem, przykrywamy pianą powstałą z mleka (piana mleka nie powinna  przeniknąć przez kawę)
5)      i gotowe! Ach … jeszcze jedno – również tą kawę pijemy przez słomkę.
Uwaga: dla wielbicieli typowego espresso – wersja bez mleka, czyli freddo espresso!
A oto jak robi to grecki specjalista:

Wersja idealna!