Poradnik emigrantki cz. 7: Prędzej, czy później dopada każdą z nas. Jak sobie poradzić z emigracyjną depresją? (część 2/2)… poniedziałek, 14 marca 2016

Pierwszą część tego postu, znajdziesz klikając TUTAJ!

*

4. CODZIENNIE WYCHODŹ Z DOMU…  Wszystko jest tu ze sobą powiązane. Najpewniej będzie tak, że kiedy ładnie wyglądasz i dobrze się ze sobą czujesz, a Twoja rzeczywistość ma już pierwsze ramy, to nawet nie będziesz musiała się zbytnio motywować. Po prostu nie będzie Ci się chciało siedzieć w domu. Siedzenie w domu za-bi-ja! Czy Ci się chce, czy też nie – wychodź z domu codziennie. Spotykaj się z ludźmi, przebywaj w różnych miejscach, spaceruj, zmieniaj otoczenie. Codziennie dostarczaj tym samym swojemu mózgowi najróżniejszych bodźców.  To niby takie banalne, ale jednocześnie szalenie ważne.

5. TECHNOLOGIA TO NAPRAWDĘ SUPER RZECZ! UŻYWAJ JEJ NA CO DZIEŃ… Stwierdzenie, że emigrując człowiek rozstaje się z przyjaciółmi i rodziną, w XXI wieku właściwie jest już mitem. Na początku mieszkając w innym kraju jest trudno, bo albo nie ma się w ogóle, albo ma się mało, nie tyle nawet przyjaciół, co zwykłych znajomych. Ale nie wolno zapominać o tych starych, którzy zostali w kraju. Fakt, że nie można ot tak po prostu wyskoczyć z nimi na kawę. Ale ot tak po prostu można włączyć Skype i również przy kawie przegadać nawet kilka godzin. Dbaj o te kontakty, one naprawdę dają ogromną siłę. Z większością moich przyjaciół z Polski mam nadal wspaniały kontakt. Emigracja nie zmieniła w tym temacie niczego. Jedyne co uległo zmianie, to forma w jakiej się teraz komunikujemy.

6. WCHODŹ W NOWE ŚRODOWISKO, W KTÓRYM TERAZ ŻYJESZ… Znajdowanie nowych znajomych mieszkając w innym kraju, to nie jest prosta rzecz. W głowie ma się często barierę językową, to że dzieli nas kultura, mentalność, postrzeganie świata…  I wszystkie te inne bzdety!;P W prawdziwej przyjaźni, nasze obywatelstwo nie ma tak naprawdę najmniejszego znaczenia! Idąc po linii najmniejszego oporu, wystarczy znaleźć przez internet innych rodaków, którzy mieszkają blisko i trzymać się ich, urozmaicając ewentualnie kontakty pogadankami z innymi emigrantami przez internet. Łatwe rozwiązania nie są jednak najlepsze. A tworzenie sobie mini Polski w innym kraju  powoduje, że nigdy tak prawdziwie się nie zaaklimatyzujemy. Mam w Grecji kilka super polskich koleżanek (pozdrawiam;D!!!) i to są  bardzo wartościowe przyjaźnie, ale bardzo ważne jest dla mnie, żeby aktywnie żyć przede wszystkim w greckim środowisku.

7. OTACZAJ SIĘ POZYTYWNYMI OSOBAMI… No właśnie! Uważnie wybieraj osoby, którymi się otaczasz. Ludzie w towarzystwie których przebywamy, bardzo wpływają na nasz nastrój. Przebywaj więc w otoczeniu ludzi pozytywnych, takich którzy dają Ci dobrą energię. Wystrzegaj się osób, które marudzą, krytykują, szerzą czarnowidztwo, źle mówią o innych, wiecznie coś doradzają, wiedzą wszystko najlepiej – czyli klasycznych wampirów Twojej cennej energii.  Podobno najlepszym testem na to czy dana osoba jest pozytywna czy nie, jest to jak czujemy się po spotkaniu z nią. Jeśli po takim spotkaniu mam dużo dobrej energii, to z taką osobą chcę spotkać się  jeszcze jeden, a po tym kolejny i następny raz.

8. JAK O SADZONKI NA GRZĄDCE, DBAJ O SWOJE ZAINTERESOWANIA… Szczególnie ten pierwszy etap emigracji, w którym ma  się więcej czasu, sprzyja dbaniu lub odkopaniu swoich zainteresowań. Cokolwiek Cię interesuje, szczególnie w tym właśnie okresie, rozwijaj to jak możesz i czerp z tego radość. Być może już nigdy więcej w życiu nie będziesz mieć na to tyle czasu!

9. ZAMIAST SŁUCHAĆ WIADOMOŚCI… ZADBAJ O SIEBIE!  Wiadomości nie słucham mniej więcej od okresu, kiedy przeprowadziliśmy się do Grecji. Pozytywny tego wpływ na moją codzienność jest niesłychany. Mam nawet dużo przyjemniejsze sny! Ostatnio, nie mam pojęcia właściwie po co, sprawdziłam jeden z portali informacyjnych. Pewnie myślałam, że dowiem się czegoś ciekawego. W szczegółach dowiedziałam się  o głośnej podobno ostatnio sprawie polskiego kanibala. Nie mogłam usnąć pół nocy! Na Miłość Boską… Po co mi to?! Nie słuchaj tych wszystkich okropnych niby – newsów, które niczego nie wnoszą do Twojej rzeczywistości, a wywołują jedynie stres! Będziesz zaskoczona jak diametralnie poprawi się jakość Twojego życia, jeśli przestaniesz ich słuchać. Zamiast tego, zainteresuj się tematami, które poprawią jakość Twojej codzienności. Jak możesz poprawić, czy urozmaicić Twoją dietę? Jak lepiej organizować swój czas? Czy też jak sprzątać mieszkanie, by zajmowało to jak najmniej czasu? Każda z takich informacji da Ci znacznie więcej, niż typowy radiowy news informujący, kto jak i gdzie umarł w ostatnim wypadku drogowym…

10. OBEJRZYJ KILKA FILMIKÓW Z KANAŁU BOGUSI…  Bogusia już od kilku lat prowadzi kanał urodowy na YouTube. Wszystko o makijażu, dbaniu o siebie i codziennych przyjemnościach. Link do kanału Bogusi, czyli Anioła na Resorach jest TU! Jest to osoba absolutnie niesamowita. A ja i rzesze jej widzów, zawdzięczamy jej naprawdę wiele. Bogusia ma chorobę, która powoduje łamliwość kości, dlatego porusza się na wózku. Jest to dla mnie jedna z najbardziej pozytywnych i aktywizujących osób, działających w polskim internecie. Na przekór ogromnej ilości hejtu, z którą (zupełnie nie potrafię zrozumieć – dlaczego?) spotyka się jej YouTube’owa działalność i jakby zupełnie nie myśląc o swojej niepełnosprawności, żyje pełnią życia. A przy tym jest zawsze świetnie umalowana, ubrana i uczesana:D

I właśnie tego dnia, kiedy leżałam w łóżku i pogrążając się w sobie zupełnie nie miałam pojęcia, co zrobić… Chwilę przed tym jak zaczęłam robić wszystko to, o czym napisałam wyżej, pierwszą rzeczą, która spowodowała że jednak wstałam, że poczułam w sobie tę iskierkę chęci – był jeden z filmików Bogusi. Nie pamiętam już który to był filmik. Ale dziś w mojej głowie zostało już tylko wspomnienie, tego jak ta krucha Istota mówi, że dzień jest piękny, że świeci słońce, że ten odcień różu jest taki ładny, a ta sukienka ma takie fajne groszki. Gdzieś w środku zrobiło mi się po prostu przyjemnie. Znów miałam w sobie ten zapalnik energii, która  spowodowała że wstałam i zostawiłam zwodniczo przyjemne ciepło pod kołdrą. Znów weszłam w realność, która była prawdziwa i do bólu trudna. I poczułam w sobie siłę, która pozwoliła mi ją zmieniać…

11. NIGDY!!! NIE PRZESTAWAJ WALCZYĆ O SIEBIE… Po prostu wykasuj ze swojej głowy słowa „poddaje się”. Wlacz o siebie. Szukaj rozwiązań. Nieustannie działaj… Przeklinaj. Rycz w poduszkę. Wal pięściami w ścianę. Ale nigdy się nie poddawaj. Jesteś wyjątkowym Człowiekiem, a świat jest pełen możliwości. Czasami w życiu jest ciężko, a emigracja początkowo potrafi nieźle kopnąć człowieka w dupę.  Ale los, on odmieni się dopiero wtedy, kiedy Ty(!)  mocno mu w tym pomożesz…

Co stało się później? Początek nie był łatwym okresem, ale nigdy bym go nie zmieniała. Odkryłam między innymi sporą pułapkę w wygodnym życiu i co być może zaskakujące – pozytywnym myśleniu. Brzmi trochę zagadkowo…? O co w tym chodzi – o tym będzie w kolejnym poście z tej serii…

 

Z CYKLU: zacznij lekko poniedziałek – Gdzieś w tym miejscu zaczyna się zupełnie nowy tom… poniedziałek, 19 października 2015

Kończyliśmy wycieczkę. Czasami pod koniec, szczególnie jeśli ktoś pyta skąd wzięła się nazwa naszej firmy, opowiadam moją historię, o tym jak znalazłam się w Grecji:

-Tej daty nigdy nie zapomnę. Przyjechaliśmy do Ellady z planem, żeby zamieszkać tu na stałe dokładnie w okresie, kiedy ogłoszono, że kraj przeżywa kryzys. To było cztery lata temu. 15 sierpnia 2011…

-Czyli dziś jest rocznica! – krzyknął  ktoś z tyłu busa.

No tak… Znów zupełnie zapomniałam… I tak jakby w przyśpieszonym tempie zobaczyłam przed oczami film. Jak na kilka dni przed odlotem jestem u wróżki. Jak bardzo się boje. Nasz wylot i to jak z Janim trzymamy się za ręce.  Pierwsze dni w sałatkowym domu. Nasze dalsze perypetie. Przeprowadzka już na swoje. Moja  pierwsza praca na Zante i pierwszy sezon na Korfu. Aż w końcu jestem TUTAJ. Jadę w busie i opowiadam całą tę historię.

Poczułam, że gdzieś  w tym momencie, przez tę opowieść przeszła gruba, czarna linia, która w moim życiu oddziela to co było, to co jest teraz i co dopiero będzie. Jakbym właśnie zamknęła za sobą nie tyle rozdział, co rozpoczęła zupełnie nowy tom.  Po czterech latach. Gdzieś mniej więcej w tym momencie.

Właśnie wróciliśmy z Korfu. Dokładnie tak jak te cztery lata temu, przed pójściem spać po przylocie, chwilę przed zaśnięciem piszę ten  post. Tyle działo się przez te cztery lata.

Tegoroczny sezon na Korfu poszedł nam  rewelacyjnie. Już drugi raz odpływając i patrząc jak z każdą minutą Stara Forteca robi się coraz to mniejsza, płynęła mi łza. Nie potrafię powiedzieć dlaczego, ale to właśnie na Kerkirze czuję się u siebie.  Do tego wcale nie potrzeba mi żadnego zameldowania. Gdziekolwiek bym nie pojechała, dla mnie to jest najpiękniejsze miejsce na świecie.

Co prawda nigdy nie biegłam w maratonie, ale myślę, że tak właśnie czuje się maratończyk, kiedy zakończy  bieg. Dla mnie tym biegiem był cały tegoroczny sezon i całe te cztery lata. Tak jak podczas biegu pokonuje się kilometr za kilometrem, pokonywałam każdą jedną słabość, strach, zwątpienie, żeby dotrzeć do miejsca, w którym jestem teraz. Gdzieś w międzyczasie zapuściłam na tyle mocne korzenie, że nie wyobrażam już sobie mieszkać poza Elladą. Wiem, że życiowo mogę sobie zaufać i że co by się nie stało, to ja i tak dam sobie radę. Po tych czterech latach niesamowitej szkoły życia, dobiegłam do swojego celu na ten życiowy etap. Pod każdym względem jestem tu niezależna i pod każdym względem szczęśliwa. Żyję życiem dokładnie takim jakim chcę. Dokładnie tak, jakbym sobie je napisała.

*

-I przez te całe cztery lata mówiłem ci,  dziesięć razy dziennie, że wszystko będzie dobrze, że zobaczysz, że się ułoży… A nie mówiłem! – tak, rzeczywiście szczególnie w najcięższych momentach Jani potrafił mówić mi to jak mantrę.

 -Teraz mogę ci przyznać rację. Wszystko się ułożyło i jest wspaniale. A przecież to jest dopiero sam początek…