Powoli kończy się przepiękne, greckie lato, przechodząc w nie mniej uroczą jesień. Wieczory stają się coraz chłodniejsze, tak że trzeba pamiętać o swetrze. Zmieniają się kolory. Z dnia na dzień stają się bardziej rozmyte, pastelowe. Dziś wracając z miasta, znalazłam trzy lśniące w trawie kasztany. Manekiny w sklepowych witrynach ubierają się coraz cieplej. A dzieciaki, te dawno poszły już do szkoły. W Grecji rozpoczyna się czas przepięknej jesieni.
-Ile razy kąpałaś się tego lata? Bo ja 97! Czyli raz albo nawet i dwa razy dziennie. – powiedziała Elpida, moja sąsiadka – lat dziesięć.
-Tak dokładnie liczyłaś?
-Tak, zawsze sobie wszystko liczymy.
-Wiesz, wstyd się przyznać… Tego lata kąpałam się tylko dwa razy…
-Uuu… Kiepski wynik. A ile razy tego lata jadłaś lody? Bo ja 86!
-Z tym będzie ciężej, bo lodów na całe szczęście zjadłam więcej… Ale nie liczyłam… Nie miałam pojęcia Elpida, że trzeba.
-To w przyszłym roku musisz pamiętać, żeby wszystko dokładnie przeliczyć! – wykrzyknęła pędząc w tylko sobie znanym kierunku.
-Ok.! W przyszłym roku to już na pewno będę pamiętać!
Obiecałam sobie, że przyszłego lata może nie tyle pobije rekordy Elpidy, ale na pewno też będę dokładnie liczyć.
A jak sprawa wygląda u Was? Ile razy kąpaliście się tego lata i ile razy jedliście lody? Z czym kojarzą się Wam wakacje? Dla mnie tegoroczne lato było najbardziej pracowite ze wszystkich jakie pamiętam. Ale jednocześnie, było jednym z najpiękniejszych.
Jest to już ostatni w tym roku post z cyklu „Jadę do Grecji na wakacje”. Kolejne wydanie – już od drugiej połowy maja. Tymczasem, w miejsce letniego cyklu powrócą „Lekkie poniedziałki”. Pierwszy post – już za dwa tygodnie. Na zakończenie tegorocznego cyklu, kilka zdjęć z mojego lata. Jak pewnie się domyślacie, większość pod nazwą Korfu… Korfu… Korfu…