Zwykły, pracujący dzień. Zdaje się, że był to nawet poniedziałek. Wybraliśmy się na typowe zakupy do jednego z supermarketów. Zaparkowaliśmy na parkingu przed sklepem. Wyszliśmy z samochodu. Zamknęliśmy drzwi. I wtedy poczułam, że na mojej twarzy maluje się bananowy uśmiech… Sekundę później wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Na całe szczęście miałam przy sobie aparat!
Nasz, rodzimy! Najprawdziwszy Fiat 126p. Mało tego, że jest przeuroczy – z roku na rok staje się coraz bardziej kultowy. Stał spokojnie na greckim parkingu. Jak gdyby nigdy nic! Urocze maleństwo pomalowane było na ciemny fiolet i wyglądało co najmniej egzotycznie. Przyznacie, że na taki widok, od razu cieplej robi się na sercu ;))) Lekkiego poniedziałku Kochani!!!