Oliwa z Oliwek jest szalenie sympatyczna. Trzeba jednak przyznać, że w obecności swojej synowej, czasem zamienia się w prawdziwego potwora. Wytykając Fecie wszystko co tylko jest możliwe, pomściła wszystkie moje krzywdy. Co prawda Feta jest perfekcyjna w temacie sprzątania, ale nikt nie jest w stanie prześcignąć kulinarnych wyczynów babci.
Po pewnym czasie już nawet Souleiman na babcię nie działał i Feta musiała wymyślić jakieś inne wyjście z sytuacji. Rozwiązanie było proste. Nazywało się… DOLMADAKIA!
-Mamo… – zaczęła pewnego ranka Feta, mówiąc do Oliwy, która właśnie myślała nad nową zaczepką.
-Pomidor mówił wczoraj, że ma nieodpartą ochotę na mamine dolmadakia… Ach… Ależ by się z nich ucieszył!
Oczy Oliwy momentalnie rozbłysły. Rozchyliła nawet lekko usta. Na składniki tej bardzo typowej, greckiej potrawy nie trzeba było długo czekać, bo Feta wszystko już wcześniej ukartowała. Liście winogron. Ryż. Zestaw przypraw i potrzebne naczynia. Wszystko gotowe!
Dolmadakia to rodzaj naszych gołąbków, tyle że robi się je nie z liści kapusty, ale z liści winogron. Smak mają specyficzny i przyznam się, że za nimi nie przepadam. To jedna z tych potraw, które się albo kocha, albo nienawidzi.
Przygotowanie tego dania, jest niezwykle żmudne i zajmuje wiele godzin. Widok kobiet zawijających ryż w liście winogron i rozmawiających przy tym wesoło, jest jednym z typowych widoków z codziennego, greckiego życia szczególnie we wioskach i małych miasteczkach. Podczas tej pracy, naprawdę można się nagadać.
Oliwa czym prędzej zabrała się do działania. Usiadła na kanapie i przyjęła wygodną pozycję. Szklanka z wodą. Kawałek ciasta z serem. Tak przygotowana ruszyła do pracy. Liść za liściem. Garstka ryżu, jedna za drugą. Praca trwała kilka godzin, a babcia opowiadając najróżniejsze historie, była w siódmym niebie.
Tak wygląda Centrum Dowodzenia Światem. Czyli Oliwa z Oliwek robiąca dolmadakia.
-Dorota, nie chcesz wiedzieć jak się je robi? Mogłabyś też zrobić kilka dla Janiego. – zaproponowała mi Feta.
-Przepraszam, ale nie mam teraz czasu… – tak brzmiała moja oficjalna odpowiedź. „Nie chcę wiedzieć i co najgorsze nic mnie to nie obchodzi!” – to zdanie tak naprawdę tkwiło w mojej głowie. Dolmadakia wymagają wiele godzin żmudnej pracy. A gotowanie dłużej niż 20 minut – to dla moich kulinarnych standardów, stanowczo za długo. Gdyby tylko dowiedziała się o nich babcia, zapewne dostałabym po głowie…
Gotowe dolmadakia na szczęście dostępne są w każdym greckim sklepie. |
A propos przepisów! Na dniach zapraszam na najłatwiejszy na świecie, najszybszy, ale przede wszystkim, najsmaczniejszy przepis na ciasto cytrynowe.
Aż mi ślinka cieknie, kiedy tylko sobie o nim przypomnę…
Przeczytaj więcej…