Pewien typ turysty, z którym jest mi trudno… sobota, 14 października 2017

 

 

SYTUACJA 1

-Byliśmy już na Krecie, dwa razy na Rodos, Kos i na Zakinthos.

-O! To chyba muszą państwo bardzo lubić Grecję? – pytam pewna jednoznacznej odpowiedzi.

-Lubić?!?! Proszę pani… Ja Grecji… Nie znoszę! – odpowiada turystka.

-No, ale jak to???  To dlaczego państwo tak często tu przylatujecie???

-Bo do Grecji się jeździ! Ale Greków – nienawidzę! Jezus Maria! Jak ten kraj funkcjonuje… Przecież oni nigdy się nie śpieszą. Na wszystko mają czas. Siedzą przy tych kawach i piją je godzinami. Nie to co u nas w Warszawie! My cały czas coś robimy, pracujemy, pędzimy. Wie Pani! Do przodu! Do przodu! A ta cała Grecja, to żenada…

 

SYTUACJA 2

-Niech pani powie: jak pani może tu mieszkać? Ja bym naprawdę nie mogła.

Gryzę się w język, ale w głowie sama pojawia się odpowiedź: „przecież nikt tu pani nie zaprasza…”

-Tu wszędzie jest jeden, wielki bałagan. Wszystko rozwalone. Wszędzie brudno. Śmierdzi ściekami. Syf, malaria! Żeby pani widziała te nierówne ściany w naszym hotelu. A te fugi! Kto tak to zrobił? Ręce opadają! Jak tak można… U nas w Polsce to by coś takiego nie przeszło! Wszystko ładnie, równo.  Tu w ogóle nikt nie dba o porządek. Czy tym Grekom to nie przeszkadza?

 

SYTUACJA 3

-Dzień dobry! Wie pani co… Tych Greków, to by trzeba rozstrzelać!

-Dzień dobry…  A co się stało?

-Nie, no wie pani… Jakaś masakra… Prosiłem o wymianę pokoju, bo w łazience jest grzyb!  Rano nie chcieli mi wydać lunch boxa. Już trzeci dzień proszę o wymianę ręczników. A recepcjonistka ogólnie ma wszystko w pompie…  Ja  pięć lat pracowałem w Niemczech. Tym Grekom, to się w głowie poprzewracało! Jakby zobaczyli jak pracuje się w Niemczech! Nie, no… Z nimi to nie da rady! Oni tylko sobie siedzą i nic nie robią! Jestem w tej Grecji pierwszy i ostatni raz! Już nigdy więcej moja noga tu nie postanie!

 

[Autentyczne wypowiedzi turystów podczas wycieczek.]

***

Jeszcze do pewnego momentu pracy w turystyce, przejmowałam się tym właśnie typem turysty. Można zabrać go do najpiękniejszego miejsca  w całej Grecji, a i tak znajdzie coś co mu się nie spodoba. Z sezonu na sezon naszych turystów przybywa. Co więc logiczne – przybywa również turystów trudnych. Co jednak łączy te trzy powyższe przypadki? Nawet nie to, że tym ludziom w Grecji się nie podoba. Chodzi o coś innego… A mianowicie:

Porównują Grecję i to jak tu się żyje, do środowiska w którym oni mieszkają.

Wstyd się przyznać. Ale jeszcze na samym początku mieszkania w Grecji, często robiłam mniej więcej to samo. W głowie cały czas pojawiały mi się tego typu pytania: dlaczego się tak spóźniła? dlaczego to nie jest odpowiednio zorganizowane? a ten, to się niczym nie przejmuje? ile godzin można siedzieć przy jednej kawie? ile pieniędzy można wydawać w tawernie? kiedy on dorośnie? jak można tak późno wstawać?

Dopiero po pewnym czasie, doszło do mojej głowy. EUREKA! Coś co zupełnie zmieniło moje nastawienie do Grecji i Greków. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że dopiero po tym odkryciu zaczęłam tu naprawdę mieszkać, zakorzeniać się na stałe.

To jak funkcjonuje dany kraj, to jaki styl życia w nim dominuje, jest kształtowane przez klimat, geografię, sąsiadów, przeszłość historyczną. I wiele innych większych/mniejszych czynników. Porównywanie jednego kraju, do tego w którym się wychowaliśmy i w którym żyjemy jest czystą głupotą. To  trochę tak, jakby wchodzić do domu sąsiada i wytykać co się nam nie podoba, tylko dlatego, że  w naszym domu działa to inaczej. A w każdym domu jest inaczej! Każdy kraj, każdy naród jest inny i w tym tkwi niezwykłość tego świata. Że wszystko jest tak wspaniale różnorodne. A czy przypadkiem porównywanie innych do siebie, nie jest wynikiem kompleksów? Bo przecież w takim wewnętrznym dialogu ze sobą, podczas takiego porównywania, zawsze przekonujemy samych siebie, że u nas jest tak znacznie lepiej…

Dzisiejsze nieograniczone możliwości podróżowania, to jeden z największych skarbów naszych czasów. A o  co tak naprawdę chodzi w podróżowaniu? Każda podróż może mieć inny cel. Dla mnie, podróże do idealna okoliczność na obserwowanie tego jak mieszkają inni ludzie.  Jak organizują swoje życie. Jak wygląda ich codzienność. Co jedzą. W co się ubierają. Jak i o czym rozmawiają. Jaka jest ich przeszłość. Jakie są ich plany. O czym marzą…

 

 

30 myśli nt. „Pewien typ turysty, z którym jest mi trudno… sobota, 14 października 2017

  1. Bez komentarza, nie potrzebuja te wypowiedzi tych ludzi abolutnie zadnego komentarza! Grecje sie czuje. Mnie to nigdy nie przeszkadzalo. Bedac tam juz, pierwszy raz ,powiem szczerze,ze mnie fascynowalo to “pomalu” wszystko. I ta kawe sama tez pic moge godzinami. W tym slow life jest to prawdziwe zycie, a nie to gonienie za czyms i ta idealnosc. Nie wiedza ludzie co traca, ale potrzebuja sami, w swoim czasie sie przebudzic…Dajmy im czas 🙂

      • Wytresowani. 🙂 Tymi samymi czynnikami (historia, klimat itd.) które ukształtowały Greków, tylko na inną modłę.
        Najśmieszniejsze, że jak wrócą do tej swojej Warszawy czy gdzie tam, to natychmiast zaczną narzekać na ten wszechobecny pęd i wyścig szczurów. 🙂
        Polacy w Hiszpanii (na stałe, nie turyści, o turystach nic nie wiem) też dzielą się na tych, którym wszystkie cechy śródziemnomorskie przeszkadzają, i na tych, którzy wielbią ten kraj wprost bałwochwalczo właśnie z powodu tychże cech. Powstaje pytanie, po co ta pierwsza (niezbyt liczna) grupa tu siedzi? Bo chyba nie po to, żeby mieć na co narzekać? Chociaż w sumie, to licho ich wie… 😛

  2. “Kto odbywa podróż musi przywiezć ze sobą miłość do kraju oraz ludzi i zapomnieć o uprzedzeniach.Powinien odnalezć to, co najpiękniejsze,zamiast poprzez krytyczne uwagi wszystko zepsuć” Teodor Fontane.
    Bardzo wstyd mi za naszych rodaków, którzy wyrażają takie opinie.Nie wiem,nie potrafię zrozumieć.Nie chcę!W tym roku byłam czwarty raz w Grecji, ( teraz było Twoje bajeczne Korfu ) i wiem,że chcę tam być czternasty raz i czterdziesty.I sto czterdziesty.Nie znaczy to że nie widzę tego czy owego,ale nie mnie to oceniać,krytykować,ubliżać.Nie zaglądam pod łóżka,materace i w odpływ brodzika,by sprawdzić czy jest dobrze posprzątane.Jeżdżę tam dla cudnych widoków,które ściskają mnie za gardło i wywołują wzruszenie i dla ludzi.Dobrych,pogodnych,zwyczajnych.Czym bardziej zwyczajni,tym lepsi i pogodniejsi! Panu”leżakowemu” w Ag.Stefanos po zachodzie słońca pomogliśmy z mężem poskładać parasole i leżaki,bo nagle zerwał się straszny wiatr.Taki nasz odruch.Zwyczajny.Pan miał na imię Edmir,pochodził z Albanii i pracował na plaży Korfu,bo więcej tu płacą.Porozmawialiśmy trochę o tym jak ciężko się żyje w Albanii i jaki to dobrobyt w Polsce.No i wypiliśmy wspólnie butelkę wina którą zabraliśmy na zachód słońca.Z Vetą naszą gospodynią z pensjonatu żegnałyśmy się mając łzy w oczach.Po to tam jeżdżę.
    PS.Z grzeczności nie wspominam o bitwach moich rodaków o leżaki przy basenie,najlepszych kęsach na SWOIM talerzu.Największych porcjach na SWOICH talerzach i alkoholu,których nie są w stanie przejeść i wypić.Nie,wypić są w stanie! Agapo tin Ellada

    • Porozmawiaj z rezydentami wycieczek z Anglii czy też z Niemec, to się zdziwisz, jakimi oni są świnami (przepraszam świnie za porównanie) będąc za granicami swojego kraju. Wiesz, że były przypadki, iż burmistrzowie pewnych miejscowości w Grecji prosili o nieprzyjmowanie Anglików ze względu na ich zachowanie? Głowa do góry, podróże kształcą a niestety “burak” pozostanie “burakiem”. I żeby nie było, jestem Grekiem.

  3. Ja wiem, w którym momencie pokochałam Grecję i Greków:) na promie w drodze na Korfu, prom Anek Lines (nie wiem czy dobrze pamiętam nazwę), gdzie wyłamałam sobie zęba na greckiej sałatce, bo nie wiedziałam, że w oliwkach są pestki…Ale ten smak… i przystojni Grecy… i ta słodka kawa, jakiej lepszej nie piłam… I potem już na wyspie ten zapach, nie ma go nigdzie indziej, ja tylko go tam czuję, nie wiem czy to te oliwne drzewa, morze i powietrze razem wzięte… I to, że Grecy są bardzo przyjaźni i nastawieni na pomoc. Jechaliśmy wynajętym autem i dziecko zwymiotowało, zatrzymaliśmy się przy jakimś domu, poprosiliśmy o wodę żeby się obmyć, dostaliśmy wodę, butelkę oliwy, pomidory i owoce (!!!). W Polsce by mi zamknęli drzwi przed nosem, albo dali trochę wodę i patrzyli nieufnie. Uwielbiam tych starszych panów w białych koszulach siedzących przed domami. Kiedyś ich spytaliśmy – po co tak siedzicie? Oni odpowiedzieli: a czekamy… mój mąż: a na co? A na wypadek – odpowiedzieli z uśmiechem. Wiadomo, żart. Ale my Polacy nie umiemy się śmiać, nie znamy się na żartach, obrażamy się o byle guano… Tak samo jak Autorka nie znoszę jędzących turystów, a siedź kurna w domu i tam grzyba szukaj! Ja kocham ten ich pośpiech inaczej, ja czuję ten rytm życia, ja czuję ich muzykę i język:) Moim marzeniem jest kupienie sobie na Korfu kiedyś domu letniego…koniecznie w okolicy Arilas. Tam został kawał mojego serca. No, ale jak na razie lotto nic nie daje:) Pozdrawiam, Anna

  4. W Grecji jesteśmy od 10 lat. Kolejne wyspy. Korfu dwukrotnie. Wiemy, że wszędzie śmieci, że niedokończone budowy, porzucone domy, hotele, napisy na murach etc. Ale za to także kochamy Grecję. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy aby Ich za to krytykować. Ot, “wolnoć Tomku w swoim domku”.
    I ja (tak jak w wypowiedzi powyżej) już po wyjściu z samolotu robię pierwszy wdech greckiego powietrza, które pachnie morzem, oleandrem, oliwą, ziołami. A potem jadę na grecką wieś gdzie nie ma drogich, głośnych hoteli, gdzie mieszkają zwyczajni Grecy i wspaniale odpoczywam. Od zapchanych polskich dróg, zatłoczonych parkingów, niezadowolonych i wrogich spojrzeń, śmierdzących miast.

  5. Tacy ludzie są naprawdę straszni. Ale nawet nie trzeba ich spotkać osobiście, wystarczy poczytać opinie o hotelu, szukając wakacji. Ludzie potrafią krytykować takie rzeczy, o których nawet bym nie pomyślała, że można zwrócić na nie większą uwagę. Czasami ma się ochotę takim osobom powiedzieć, żeby nie wyjeżdżali z Polski, wakacje też spędzali tylko w Polsce i nie będą mieli problemu 😉

  6. Nie rozumiem takiego podejścia turystów i zawsze mnie irytują opinie typu “wielkim minusem było to, że w hotelu nie było polskiej TV…” . Byłam w niejednym hotelu i mimo, że miały po 4, 5 gwiazdek, to wiele zostawiały do życzenia, ale czy naprawdę najważniejszy jest “niemiły zapach w toalecie, krzywa ściana i brak TV?” W pokoju spędza się noc, za dnia nas tam nie ma.
    Bułgaria powitała nas wiszącymi workami na śmieci na drzewach, Grecja nieco obdartymi budynkami i lekkim bałaganem 🙂 Ale to jest właśnie najpiękniejsze, to co inne od naszego. Mnie te inności fascynują. To się zapamiętuje, wspomina. A jak ktoś chce narzekać, to zawsze znajdzie powód.

    • My z Janim też jak gdzieś jedziemy, zawsze bookujemy w miarę znośny hotel i prawie nas w nim nie ma. Wracamy tylko się przespać i wziąć prysznic. Znacznie lepiej wydać pieniądze dla przykładu, na rewelacyjne jedzonko… W ogóle nie potrafię zrozumieć potrzeby tv na wakacjach…

  7. Ja w tym roku miałam jeszcze “Ci Grecy to nieroby, gdyby pracowali tak jak ja!” “Jak Pani może być z ciapatym” “Tych ciapatych tu tyle! Noc dziwnego, że tu taki syf”

    Za każdym razem gdy słyszałam i nadal słyszę teksty tego typu otwiera się we mnie ogromna agresja. Niestety jesteśmy nietolerancyjni i zawsze znajdziemy powód do narzekań. Według mnie skoro ktoś tak narzeka na Grecję i Greków powinien jeździć na wakacje nad polskie morze….

    Całe szczęście teraz czas odpoczynku po sezonie. Καλό χειμώνα!

    polkanazante.blogspot.com

  8. Kocham Grecję i Greków za radość życia, za to, że najważniejsze tam jest nie mieć, a być. I tego chciałabym się od nich nauczyć. :)! A cudowne krajobrazy, kolory, smaki to boski dodatek do ziemskiego życia :).
    Reszta, ta słabsza, jest naprawdę mało ważna. I wszędzie występuje, wszędzie. Oczywiście w różnej postaci ;). Ja tam wolę się cieszyć, podziwiać i przeżywać piękne chwile!

  9. Opisalas typ turysty, ale jestem pewna, ze to typ czlowieka i ze w Polsce zachowuja sie dokladnie w ten sam sposob. Nic mu nie pasi/wieczny malkontent/toksyczna jednostka/wampir emocjonalny/wpisz, co chcesz. Ktos zacytowal Fontane (przyznam, ze nie znam 🙂 ) – ktos, kto ma takie podejscie nie tylko do podrozy, ale do zycia zawsze znajdzie pozytywy nawet najmniej przyjemnej sytuacji. I na odwrot. Gratuluje sposobu na zycie i powodzenia w rozwijaniu firmy!

  10. Ja to myślę, że o ile sportem narodowym Greków jest robienie wielu rzeczy powoli i bez presji (a najczęściej to tylko po prostu tak wygląda, bo komu by się chciało tyrać na pełnych obrotach kilkanaście godzin dziennie, np. w hotelu), to sportem narodowym Polaków jest narzekanie, a właściwie nie tyle narzekanie co jakiś rodzaj uczestnictwa w grach statusowych 🙂

    Są tacy, którzy lubią jak się ich dowartościowuje i dla nich brak zmienionego ręcznika przez trzy dni to jest skandal, natomiast szczerze mówiąc, nie to mnie najbardziej razi. Zwykle jest bowiem tak, że jak jest grzyb, albo coś w tym stylu, to okej, można się czepiać – obiektywnie coś jest “nie halo”, ale jak siedzę właśnie przy basenie, popijając mohito i przychodzi do mnie jakiś współplemieniec zagadując mnie, jak ja mogę pić taki syf, że przecież ten alkohol jest niepijalny albo marudzi, że basen ma wodę morską i w dodatku zimną, a on nie potrafi w takiej pływać, to ja się zastanawiam, co ten gościu robił jak miał 5-6 lat i jedynym kurortem, na jaki było stać jego i jego rodziców była plaża w Chałupach. Przy 14 stopniowym Bałtyku.

    Naprawdę, nie kojarzę, jak można tak bardzo odlatywać 🙂

  11. Czytam ten post i przyznam, ze jestem mocno zirytowany.
    Jestem osoba, ktora od ponad miesiaca przebywa w Grecji w związku z praca. Nie, nie dlatego, ze nie znalazlem pracy w Polsce. Chcialem troche popodrozowac po regionie i nauczyc sie w miare niezle greckiego. Dodam, ze uwielbiam sie uczyc jezykow obcych (3 filologie za mna) i bez podrozy co kilka miesiecy czuje, ze usycham.
    Natomiast bardzo mi przykro, ale po tym czasie zgadzam sie w wiekszosci z opiniami tych “okropnych turystow”, ktorzy maja czelnosc cokolwiek skrytykowac.
    Po pierwsze – jesli marzne pod dwoma kocami przy temperaturze ponad 10 stopni na dworze (sic!), a w Polsce nierzadko jest mi cieplej przy temperaturze ponizej zera (bez ogrzewania! “Jedynie” z porzadna izolacja – w Grecji to slowo to chyba w wielu slownikach w ogole nie wystepuje…), to raczej ciężko byc szczesliwym. Po drugie – tak, Grecy olewaja wiele rzeczy, tylko dodajmy jeszcze druga czesc: olewaja wtedy, kiedy im to pasuje. Jakos nie olewaja wtedy, kiedy do zalozenia najprostszego konta w banku potrzeba pierdyliarda dokumentow + “lapowki” w postaci kupna greckiej karty SIM. Nie olewaja, kiedy ktos prosi, by nie bylo depozytu za wynajem, bo dopiero zaczal prace i nie ma pieniedzy. Nie olewaja tez elektrycznosci, w przypadku ktorej za WPISANIE SWOJEGO IMIENIA wymagaja 150 euro (fakt, zwrotnego, ale to nie zmienia faktu). Wreszcie, nie olewaja w firmie, w ktorej pracuje, gdzie jest taki terror, ze na biurku mozna miec co najwyzej wode (ale i tak musi byc w przezroczystych butelkach), zabieraja bonusy za spoznienie sie o 20 sekund nawet nie tyle do pracy, co na ZALOGOWANIE NA TELEFONIE, a w dodatku zakazuja wychodzenia w ostatniej godzinie na przerwe (co tam, lepiej zemdlec w biurze). Na rozmowach kwalifikacyjnych klamia, a w szczegolnosci zatajaja istotne fakty na temat tego, ze ta praca jest niczym nieco nowoczesniejsze wiezienie. W dodatku jest sie zwiazanym cyrografem, ze za wyjazd przed polowa roku z pracy placi sie procent za bilety lotnicze i pierwsze kilka dni w hotelu. Oczywiscie, o tym, jakie jest to pieklo, dowiadujemy sie juz na miejscu… (Okej, tu musze przyznac, ze sa odwazne jednostki, ktore zrezygnowaly przed szescioma miesiacami i na razie nie dostaly zadnego wniosku o roszczenia z sadu, ale 1. nie wiadomo, czy za jakis czas nie dostana 2. Nie wiadomo, czy gdyby odwaznych nie byloby wiecej to te pozwy by sie nie zaczely. 3. Samo straszenie tym juz o czyms swiadczy).
    W tej sprawie jakos Grecy nie protestuja. Za to z luboscia dokonuja strajkow, utrudniajac zycie kilku milionom ludzi. Co prawda wspomniana wyzej firma teoretycznie zwraca pieniadze za taksowke, ale robi to albo za miesiac, albo za trzy, albo za pol roku… Co maja powiedziec osoby, ktore dopiero zaczely prace albo te, ktore mialy nagle wydatki i nie stac ich na taksowke? Albo co maja powiedziec osoby, ktore szly dwie godziny na piechote, ze zmeczenia zrobily blad w pracy, oblaly obserwacje i przez to nie dostana bonusu? I, oczywiscie, mozna wziac dzien wolny albo nawet w ogole nie przyjsc bez usprawiedliwienia, ale dlaczego ktos ma z powodu strajku grupki leniwych idiotow (sorry, ja nie mam litosci dla tych ludzi; strajkowac mozna na wiele roznych sposobow, ktore nie krzywdza niewinnych ludzi, a i tak rzadzacy maja to gdzies, bo oni sobie dojada limuzynami albo wrecz poleca helikopterami i tylko niewinni ludzie na tym straca) tracic 1 z 20 dni urlopu albo znow, narazac sie na to, ze przez strajk leniwych idiotow nie dostana bonusu (i, oczywiscie, nie dostanie pieniedzy za ten dzien, kiedy nie przyszedl)? Ja osobiscie z połączenia tego pieprzonego strajku, terroru firmy oraz oczywiscie greckiego niedbalstwa i niesprawdzenia co ktos wrecza do reki prawdopodobnie bezpowrotnie stracilem 40 euro (pomijam pieniadze, ktore wydalem formalnie na taksowki) i nie wiem nawet, czy wystarczy mi pieniedzy na jedzenie do kolejnej wyplaty.

    Tak wiec bardzo mi przykro, jesli beda mnie panstwo nazywac narzekaczem, wytresowanym badz uprzedzonym albo wrecz wampirem emocjonalnym i nie wiem co jeszcze. I co tam, ze mowie na poziomie co najmniej w B1 w 7 obcych jezykach, a w swoim zyciu uczylem sie 1x, za jakakolwiek krytyke od razu jestem, jak to sie ostatnio modnie mowi, “Januszem”.

    Ja przyjechalem do Grecji bez uprzedzen, nawet z lekka sympatia, bo Grecy w poprzedniej pracy w Polsce byli bardzo sympatycznymi ludzmi. I owszem, zdarzaly mi sie tu mile pojedyncze gesty jak przepuszczenie mnie w kolejce w supermarkecie albo gdy dostalem za darmo troche oliwek od pani na targu (choc glownie dlatego, ze pomylilem gramy z dekagramami, haha), a hotel, w ktorym mieszkalem przed znalezieniem mieszkania byl naprawde fajny. Tylko to jakby nie zmienia glownego faktu, ze po niewiele ponad miesiacu jedyne czego pragne to stad uciekac, a nie moge, poniewaz jestem zaszantazowany (przynajmniej formalnie) i musze tu siedziec do lipca…

    Byla mowa o warunkach historycznych. To ja pozwole sobie podac inny przyklad z regionu. Bulgaria. Znajdowała sie pod okupacja dluzej i tak naprawde pod podwojna: raz, ze rzadow osmanskich, a dwa – greckiego duchowieństwa. I oczywiscie, w Bulgarii jest masa zdewastowanych budynkow (vide dawny budynek szpitala w Dobriczu na drodze w strone Rumunii). Jednak mimo to Bulgaria bardzo dobrze sie rozwija, a bezrobocie ma zadziwiajaco niskie. Nie zdziwilbym sie, gdyby do 20 lat przegoniła w rozwoju Grecje. A dlaczego tak jest? Bo widocznie statystyczny Bulgar jest bardziej pracowity od statystycznego Greka wolacego zwalac wylaczna wine na niemieckie banki. Ok, to fakt, ze euro z pewnych wzgledow bardzo dobrze sie sprawdza w gospodarce niemieckiej, a niekoniecznie we francuskiej czy wlasnie greckiej. Ale to nie wyjasnia wszystkiego. A pamietajmy tez, ze Grecja jest w Unii Europejskiej od prawie 40 lat! Mieli wystarczajaco czasu, zeby po tylu latach (i ilosci pieniedzy w nia wpompowanych) lsnic.

    Przez wiele lat bylem bardzo krytyczny wobec Polski i Polakow. Jednakze po kazdej dluzszej wizycie za granica coraz bardziej twierdze, ze w Polsce naprawde dobrze sie zyje (ok, chyba ze ktos jest homoseksualista, ale akurat w Grecji, wedlug statystyk, tolerancja jest tylko minimalnie wieksza). Jestem dumny z tego, ze z kraju, ktory byl biedniejszy niz Ukraina, doszlismy do tego, co mamy. Ze nie musze dawac lapowki, by zdac egzamin na prawo jazdy, ze moge zalozyc konto w banku bez problemow, a w tej rzekomo fatalnej sluzbie zdrowia zapisac sie do lekarza rodzinnego na wizyte dochodzaca do skutku w ciagu trzech dni, a nie trzech miesiecy (lub 3 dni i dajac lapowki).

    • Ok, zeby byc uczciwym, to udalo mi sie odzyskac to 40 euro, ale wszyscy zgodnie stwierdzili, ze mialem NIEWIARYGODNE szczescie. Powiedzmy, ze cofnelo to krzyzyk postawiony na Grecji. Niemniej jednak, nie zmienia to faktu, ze w porownaniu z Polska ciezko mi sie tu zyje, tym bardziej prawie nie znajac jezyka, z fatalnym zacieciem lingwistycznym statystycznego Greka oraz moim totalnym brakiem czasu i totalnym zmeczeniem, by porzadnie uczyc sie greckiego (a w pracy zabraniaja trzymania jakichkolwiek rzeczy niezwiazanych z praca, wiec…).

      Ciekawi mnie, ze sa ludzie, ktorzy wola Grecje od Polski…

Skomentuj Dorota Kamińska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.