TUTAJ! przeczytasz część pierwszą.
(…)
-Mamo! Przecież ja z nią nie wytrzymam!
-Ale co się znów stało Olivko?
Olivka ma problem ze swoją teściową. Matka Pieprza również mieszka w Atenach. Jest emerytowaną nauczycielką. Ma teraz dużo czasu, więc obie panie uzgodniły między sobą, że przez sześć godzin (praca Olivki trwa cztery godziny, plus godzinę na dojazd i godzinę na powrót) od poniedziałku do piątku małym Pestkiem będzie zajmować się teściowa. W międzyczasie teściowa zaoferowała również pomoc w gotowaniu i różnych pracach domowych.
Teoretycznie to wyjście jest dla Olivki jak pomocna dłoń prosto od Boga. Dzięki temu może pracować i ma zupełnie darmową pomoc przy dziecku i w domu. Olivka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ale szczególnie na samym początku relacja teściowa – synowa, potrzebuje trochę czasu i nerwów, żeby się dotrzeć i ustabilizować. Oj, przeszłam to na własnej skórze. Wiem o tym bardzo dobrze!
TU! przeczytasz o moim sposobie na grecką teściową.
-Nawet nie wiem od czego mam zacząć! Wyrzuciła mój patyczek do uszu!!!
-Co? – Feta starała się dociec o co chodzi…
-Na tę plamkę co mam pod lewym uchem! Kupiłam sobie tę cholernie drogą maść i nakładam ją co kilka godzin tym patyczkiem do uszu! A ponieważ nakładam kilka razy dziennie, to jednego patyczka używam na tą plamkę kilka razy! I ona, ten patyczek, mi go wywaliła!
-Acha… – Feta naprawdę chciała wczuć się w emocje córki, ale tym razem były zbyt irracjonalne.
-Po drugie… Słuchaj tego… Wróciliśmy w niedzielę wieczorem z morza. I w poniedziałek jak była w domu to mi wytrzepała z piachu wszystkie ręczniki!
-Ale, Olivko! To chyba nawet i dobrze?
-Dobrze? Wytrzepała je na balkonie!
-I… – Feta była między młotem, a kowadłem. Przecież jeśli powiedziałaby w tej właśnie chwili, że Olivka przesadza, to jej córka wpadłaby w furię! I kto wie, co zadziałoby się jeszcze…
-Ale dlaczego nie wytrzepała mi tych ręczników za balkonem? Tylko na balkonie! I teraz muszę zamiatać na tym balkonie całą podłogę!
-Tak… Tak… – Feta najwyraźniej wpadła na pomysł, że jeśli będzie przytakiwać, to problem z głowy.
-Cały balkon w piachu… Nie mam mojego patyczka! Jeszcze brudne ciuchy, które miałam do pracy, zamiast do pralki, wpakowała mi znów do szafy! Daj spokój, z tym całym jej pomaganiem! Zszarpię sobie nerwy! Ale to co powiedziała mi dziś, to już przekroczyło wszystkie możliwe granice! Powiedziała… Ta kobieta, do której ja niby mam mówić „mama”… Powiedziała, że JA odżywiam się niezdrowo! I chyba postanowiła mnie wpędzić do grobu tym swoim „zdrowym” jedzeniem!
Olivka w całej rodzinie znana jest z swojej dość nietypowej diety. Czasami sama zastanawiam się jak to się dzieje, że cały czas ma się tak dobrze! Gdyby była taka możliwość od rana do nocy mogłaby jeść wyłącznie czekoladę. W przerwach na ukochane przez nią frytki i smażone mięso. Tyle!
-I zostawiła mi taki obiad jak przyszłam z pracy… Pieczone w piekarniku ziemniaki… Brokuły i gotowane mięso kurczaka! Mamo, ona powinna gotować w szpitalu! To jedzenie, ono zupełnie nie ma smaku! Nie mogłam się zmusić, żeby to zjeść! Na widok tego kurczaka zrobiło mi się słabo. Znalazłam jeszcze gemista, które zrobiła mi na wtorek. Przecież nawet te gemista, one nie miały żadnego smaku. Ryż sklejony jak jakaś papka, niedopieczone pomidory… Bleee… Mamo…
TU! znajdziesz nasz przepis na gemista.
TU! jest przepis na greckie pieczone ziemniaki.
I tu padły słowa wytrych. W przeciągu trzech sekund wywarzyły drzwi do matczynego serca Fety…
-Mamo! W porównaniu do twojej kuchni, to jej jedzenie, to porażka! Sofia nie potrafi gotować!
-Olivko! – Feta, aż się wyprostowała – Dziecko moje! Boże… To jest straszne… To jest tragedia… – powiedziała, tym razem zupełnie(!) na serio.
-Naprawdę, jest takie złe?
-Niedogotowane, niedoprawione… Bleee… Lepiej karmią w szpitalu! Warrriatka jedna!
Każdy ma swój czuły punkt. Dla Olivki normą jest lekcja w szpitalu wariatów, podczas której jej uczeń wypróżnia się na klozecie. Ale zdrowe jedzenie…! To jest już ostre przegięcie! Jak można aż tak się torturować!
-Dziecko drogie… My tu nic za bardzo nie poradzimy! Ale nic się nie martw! Przyjeżdżam! Spisz na liście czego ci trzeba, co ci nagotować! Przyjadę, ugotuję i zapełnię ci całą zamrażarkę! O! Trzeba by się zastanowić, może trzeba będzie kupić jeszcze większą?
Pogadały jeszcze kilka chwil, a kiedy Feta odłożyła telefon, czuła się jakby przed chwilą wręczono jej Nagrodę Nobla!
-Sofia, nie potrafi gotować… – streściła całą tragiczną historię Pomidorowi, ubarwiając ją opisami, że jego córka właśnie umiera w Atenach z głodu! Pomidor przytaknął, że skoro tak się sprawy mają, że jeśli jest aż tak źle, trzeba będzie sprezentować młodym rodzicom jeszcze większą zamrażarkę i udać się z pomocą do Aten, najszybciej jak będzie to możliwe.
Pińk!!! Zabrzęczał mój telefon jakimś powiadomieniem, skutecznie przenosząc mnie do innego świata. Ktoś pyta jak z tymi przylotami do Grecji w te wakacje. Które testy? Jakie szczepienia? A z maseczkami, to jak będzie?
I właśnie mi się przypomniało, że dziś Jani miał pilnować najnowszych doniesień ministra turystyki w sprawie zasad tegorocznych przylotów.
-Jani! I co z tym przemówieniem ministra! Wiadomo już coś? – krzyczę do salonu gdzie siedzi Jani, prosto z centrum dowodzenia, czyli z kuchni.
-Co…? A…? – padła wyczerpująca odpowiedź…
-No, miałeś posłuchać co mówi minister. Już się wypowiedział?
-A gdzie?
-No w te-le-wi-zji! – odkrzykuje Feta.
-A… No… Tak… – Jani jak widać sytuacją jest bardzo przejęty – Ale to było jakoś o 18.57!
-I??? – krzyczymy z Fetą we dwie.
-No, dziadek musiał posłuchać w tym czasie pogody! To może on coś w tym temacie wie…? Ja usłyszałem, że jutro będzie słońce… 25 stopni, wiatru nie będzie!
-No, ale co z tym przemówieniem ministra…? – próbuje się czegoś jednak dowiedzieć.
-Hmmm… – Jani wyraźnie stara się wybrnąć z twarzą z sytuacji – Trzeba by się dopytać dziadka, ale teraz to on już śpi…! No, przecież nie będę go budzić! W każdym razie… Jutro ma być piękny dzień, to może rzeczywiście dobry pomysł, żeby wybrać się na piknik…? Co myślicie? A to przemówienie, sprawdzę to jutro, dobrze?
Pora wracać już na Korfu. W domu Sałatki wypoczęłam za wszystkie czasy! Życzcie nam dobrego sezonu i trzymajcie za nas kciuki! Kończą się nasze wakacje i wracamy do pracy…
Świetnie to opisujesz, dawno się tak nie ubawiłam czytając 😀
Dziękuję! Bardzo mi miło :*
Życzę Wam z całego serca udanego sezonu. Myśle, ze wielu rodaków odwiedzi Korfu tego lata. Będę czekać do jesieni na dalsze relacje z życia Salatkowej rodziny 😀 Gorąco pozdrawiam
Dziękuję!! Buziaki z KORFU! :*
Świetny blog. Wiele informacji podanych w ciekawym do lektury stylu. W te wakacje wreszcie może uda nam się dotrzeć na Korfu. Mam kilka konkretnych pytań o nocleg, transfery. Czy i gdzie mogą mogę napisać? Pozdrawiam, Ewa
Dziękuję! I zapraszam do kontaktu pod mailem: kontakt@salatkapogrecku.pl Pozdrawiam z KORFU!