Czasami budzę się rano i czuję, jakbym się obudziła z koszmaru sennego. A później biorę głęboki oddech i czuję ulgę, że to już jest za mną. Że ten rozdział jest już zamknięty, a ja zaczynam pisać zupełnie nową książkę…
Nigdy tu o tym nie pisałam, bo z założenia tu na blogu nigdy nie chciałam marudzić, ale momentami było ciężko. Każdego roku, tak jak teraz, w połowie października, pakowałam walizki i wracałam z Korfu, do… mojego piekiełka. Już wsiadając na statek łzy płynęły mi jak groch i za nic nie mogłam tego powstrzymać. Ostatnia kawa w papierowym kubku z portowej kawiarenki Sette Venti, który trzymałam jak najmocniej żeby jak najdłużej czuć palcami ciepło kawy i ciepło Korfu. Ten ostatni papierowy kubek zawsze wiozłam ze sobą i za nic nie potrafiłam go wyrzucić. Nawet pogięty, zmęczony podróżą do maleńkiej wioski, gdzie diabeł dosłownie mówił dobranoc, zostawał ze mną aż do następnej wiosny.
To już zamknięty rozdział i nigdy nie chcę do niego wracać. Zostały mi dwie wartościowe przyjaźnie i mnóstwo złych wspomnień.
W niewielkiej wiosce, której liczba mieszkańców nie przekraczała jednego tysiąca, nazywanej „Białe Domki” został nakręcony film w guście Giorgosa Lanthimosa. „Attenberg”, o którym teraz mowa, atmosferą bardzo przypomina słynnego i równie kontrowersyjnego „Kła”. Reżyserka „Attenberga” w jednym z wywiadów pisała, że długo szukała miejsca, które dobrze oddaje atmosferę izolacji od świata. Ostatecznie idealną scenerią okazała się wioska, w której mieszkaliśmy przez tych kilka lat. A sam film był kręcony rzut beretem od naszego domu. Tak, przyznaje. Lepszej scenerii do tego filmu znaleźć nie mogła. Z jednej strony morze, z drugiej wysokie wzgórza, odcinające miejsce od reszty świata. Za każdym razem, kiedy wracaliśmy tam z Korfu, czułam jakby ktoś wysysał ze mnie życiową energię. W tej miejscowości nie było niczego co mogłabym choć trochę polubić. Białe domki bez dachów, bo tak wybudować było taniej. Połowa z nich opuszczona, zarośnięta, okraszona śmieciami. Dwa sklepy i dwie kawiarnie. Relacje z ludźmi, które bardziej niż dodawać otuchy, dołowały. Jeszcze nigdy wcześniej w życiu nie czułam takiej izolacji. Od świata. Od ludzi. Od wszystkiego co kocham.
Każdy poranek był walką, żeby mimo wszystko wstać i iść do przodu. Ale każdy dzień był dla mnie jednocześnie szansą, żeby wykonać kolejny krok, by się stamtąd wyrwać. Nie dać się marazmowi, lenistwu, narzekaniu. Zrobić z dniem i swoim życiem coś dobrego.
Wygrałam. Sama ze sobą.
Możecie pomyśleć, że się przechwalam. Ale tak właśnie się czuje – jak królowa mojego świata. Najpierw zaczęłam marzyć, a później marzenia zamieniłam w cel. Cel zamienił się w konkretny plan rozpisany na białej kartce. Później całe tysiące godzin ciężkiej pracy. Zarwane noce, mnóstwo codziennych wyrzeczeń. I teraz mam dokładnie, czego tak mocno chciałam. Nic nie smakuje tak wspaniale jak osiągnięty ciężką pracą cel.
Budzę się teraz każdego dnia z przyjemnym poczuciem spełnienia. Mieszkam w domu, który wymarzyłam. Zajmuję się dokładnie tym, czym chce. A moje życie jest takie jak chciałam by było.
Powoli kończymy kolejny sezon na Korfu. Ten szósty był dla nas najważniejszy, bo najbardziej przełomowy. Pod koniec kwietnia tego roku Jani złożył wypowiedzenie ze swojej starej pracy. Zamówiliśmy transport mebli i najpotrzebniejszych rzeczy, z założeniem, że zaczynamy nowe życie na Korfu.
Na początku było trochę stresu, ale później wszystko poszło jak tornado. Znów i tego roku na naszych wycieczkach po wyspie było was tak dużo! Nowością w tym sezonie były wycieczki rejsowe, o które często pytaliście każdego poprzedniego lata. Wprowadzenie ich okazało się być strzałem w dziesiątkę. To również w tym roku Jani postawił pierwsze małe, ale stabilne kroki w swoich lotach na paralotni. Powoli kończymy bardzo intensywny, piękny sezon.
Od teraz mieszkamy na Korfu już na stałe. A ja każdym zmysłem czuje, że to zupełnie nowy rozdział mojego życia. Za nami całe sześć lat bardzo ciężkiej pracy. Ale satysfakcja jest nie do opisania.
Witaj w zupełnie nowym rozdziale tego bloga. Sama jestem bardzo ciekawa, o czym teraz tu będzie…
Serdecznie gratuluję. Ktos kiedys powiedzial ze marzenia sie nie spelniaja… Marzenia sie spelnia,!!! Podziwiam za energie wytrwałość i szczery usmiech kazdego dnia za otwartość i umiejetnosc rozwiazywania a nie rozwazania problemow. No i serdecznosc Janiego. Wielu takich wspanialych lat w nowym miejscu!!!
Gratulacje! Cieszę się, że spelniło się Twoje marzenie, na które cięzko pracowałaś!
Podziwiam cię Dorotko! Pogoń za marzeniem! Cudownie! Liczne wyzwania, przeszkody napotykane po drodze, krok do przodu dwa do tyłu niejednokrotnie zniechecaja ale Tobie się udało! Bije ci mocno brawo. Wam bije brawo. Udało się! Zaczynacie nowe cudowniejsze zycie. Zazdroszczę. Szczerze zazdroszczę! Pozdrawiam gorąco.
Dorotko, szczerze podziwiam i gratuluję! Kibicuję Ci od 4 lat, kiedy to chora i stęskniona ze greckim ciepłem przypadkowo natknęłam się na Twojego bloga i przeczytałam wszystkie posty…Pamiętam, że na tapecie były wtedy plastry cytrusów… Od tamtej pory odwiedzam Twój blog regularnie. Jestem wielką fanką Twoich przepisów i filmików kuchennych. Pozdrawiam Cię serdecznie z Warszawy
Bardzo serdecznie gratulujemy i dziękujemy, że swoją pasją i miłością do Korfu dzieliłaś się z nami. Może jeszcze kiedyś nasze drogi się skrzyzują. Twoje niech będą cały czas proste i wiodą Cię do spełnienia kolejnych marzeń.
Gratulacje! Nawet nie wiesz jak miło mi czytać ten post. Super, że udało Wam się w końcu zaczepić na stałe na Korfu! Lata wyrzeczeń i stresu opłaciły się, macie Wasze miejsce na Ziemi:)
Czytam Twojego bloga już od jakiś czterech lat. Pamiętam, że pisałam magisterkę, gonił mnie czas i dokuczał brak weny. W przerwie od pisania, przeczesując internet przypadkiem trafiłam na Twojego bloga (zdaje się, że przez promowany przez Onet jeden z Twoich postów) i przepadłam. Zamiast pisać magisterkę, ja utonęłam w Twoim blogu. W kilka dni przeczytałam wszystkie posty. I jestem tu do dzisiaj. Wprawdzie nie komentuję za często, ale śledzę Twojego bloga i stronę na Fb na bieżąco. Piszesz bardzo ciekawie!
Jeszcze mi się nie udało dotrzeć na Korfu, choć za Twoją sprawą ta wyspa znajduje się w czołówce z mojej listy miejsc, które bym chciała zobaczyć. Poleciłam Twoje biuro siostrze i we wrześniu uczestniczyła w w wycieczce Miejsca Korfu, nawet przekazała Ci moje pozdrowienia;) Wróciła mega zadowolona! Powiedziała, że jeżeli jeszcze kiedyś zawita na Korfu to na pewno ponownie skorzysta z Twojego biura. Ja też jestem pewna, że gdy w końcu uda mi się dotrzeć na tą bajeczną wyspę to skorzystam z Twoich usług i w końcu będę mogła Cie poznać osobiście:)
Tymczasem naprawdę się dla Was cieszę! Wspaniale, że możesz w końcu zamknąć ten trudny rozdział. Teraz przed Wami wspaniały czas! Dorota, Życzę Wam powodzenia! Trzymam za Was kciuki i czekam na kolejne posty!:) Pozdrawiam!
No proszę,…czytam bloga od początku I z Twoich opisów wyłaniała mi się mała, cicha,nadmorska!! mieścinka, gdzie wszyscy sie znają, pozdrawiają…wiele razy byłam w Grecji, w różnych regionach I takie wszędzie widziałam…..
Oczywiście, inaczej to na pewno wygląda mieszkając tam na stałe, dzień po dniu, a nie chwilowo na wakacjach…..ale mimo wszystko, żal….
Gratuluję sukcesu, podziwiam wytrwałość i życzę powodzenia na nowej drodze! Korfu wciąż przede mną…
Dorota… :* ,Ty wiesz, że jesteś namacalnym i widocznym przykładem dla wielu wielu osób, że można, że się da, że wszystko jest możliwe 🙂 🙂 ??? I Twój młody wiek nie ma tu nic do rzeczy :). Że dajesz ludziom radość, rozświetlasz dzień codzienny, budujesz marzenia? Że można, nawet jak na początku nie jest doskonale, a po drodze bardzo ciężko. Że nie warto przejmować się krytyką. Że da się, nawet jeśli jeszcze nie wszystko się umie i nie wszystkiego wie. Że tylko trzeba zrobić krok, potem drugi i kolejny. I iść. Do przodu. Po drodze uczyć się i rozwijać się. Wciąż marząc i planując. Nie czekać na doskonałość, tylko tu i teraz działać! Perfekcja, wiedza i doświadczenie przyjdzie :). Jesteś niesamowita w tym co i jak robisz :).
Ściskam serdecznie, mając nadzieję na kolejne spotkania 🙂 🙂 Edyta
Gratuluję siły do dogonienia marzeń. A powiedz mi Dorota, jeśli oczywiście chcesz, jak odebrała Twój sukces grecka rodzina Janiego, znajomi. Radość, czy zazdrość!? Pytam bo w Polsce nie lubi się ludzi sukcesu. Pozdrawiam.
Wielkie gratulacje i cieszę się bardzo razem z Tobą 🥰 cudowne uczucie kiedy spełniasz swoje najskrytsze marzenia. Trzeba dążyć do lepszego życia, lepszej siebie, do tego aby celebrować każdy nowy dzień. A zwłaszcza jeśli, u boku Twego jest ktoś , kto wspiera Cię w tym.
Powodzenia i trzymam kciuki 👍
Gratulacje!!! Rozumiem, bo Korfu kocha cała moja rodzina. Byliśmy tam 4 razy i każdy powrót z taką samą radością😊 A w tyn roku nawet minęłam się z Tobą w trasie❤
Gratuluję.
Ale mam ogromną prośbę, czy mogłabyś przetłumaczyć poniższy tekst na j. polski lub na angielski.
Bedę bardzo wdzięczna.
A.
Ειναι ενα ολοκληρο course (και λιγο ακαταστατες) οι σημειωσεις της. Σημαντικα πραγματα μαζι με λεπτομερειες και ισως υπερβολικη ……
Θα ειναι και στα αγγλικα, οποτε θα πρεπει αν εχει πολυ ταλεντο για εχει ενδιαφερον το εγχειρημα….