Nasza relacja już z samego założenia nie mogła być łatwa. Temat greckich matek / teściowych, to temat rzeka. Choć w Grecji wiele się zmienia, kwestię równouprawnienia można potraktować trochę z przymrużeniem oka. To często świadomy (i moim zdaniem wbrew pozorom całkiem mądry) wybór Greczynek, które w wielu przypadkach same chcą mieć mniej odpowiedzialną pracę, a częściej przebywać w domu. Mieć czas by dbać o męża, dzieci, dom. Dla typowej Greczynki to jest naprawdę ważne, by w domu pyszny posiłek był na czas, by pachniało w nim czystością, a koszula męża była idealnie wyprasowana. W takim świecie nie ma jednak miejsca na pogoń za karierą. Zarabianie pieniędzy i utrzymanie domu na właściwym poziomie – to już problem faceta.
Moja teściowa – Feta, jest idealnym przykładem takiego modelu. Dlatego dom, rodzina i co za tym idzie – jej syn – to jej świat. Pępowina, najlepiej jeśli nigdy nie zostałaby odcięta. Feta i ja od samego początku bardzo się polubiłyśmy, mimo tego pojawienie się mnie, naturalną siłą rzeczy, musiało wywołać konflikt. Jeśli jesteście zainteresowani, co dokładnie się działo, tutaj znajdują się najważniejsze w tym temacie posty:
[Wpisując w wyszukiwarkę bloga słowa „Feta” i „teściowa” znajdziecie wiele innych postów.]
Żeby było weselej, mój model życia diametralnie różni się od modelu Fety. Choć nie do końca, bo dla mnie również ważny jest dom i atmosfera, jaka w nim panuje. Jednak na miejscu nr jeden, jest dla mnie pisanie i moja praca na Korfu (zawsze równorzędnie). Rozwijanie firmy i rozwijanie się w pisaniu. To czy koszulka Janiego jest wyprasowana, jest istotne (bo lubię jak jest wyprasowana), ale nie najważniejsze. Wiem, że gdzieś w tym momencie mój potencjalny Czytelnik zastanawia się właśnie jakie jest u mnie nastawienie w temacie dzieci. Znając moich Czytelników bardzo dobrze, wiem również że mają dużo wyczucia, by nie pytać o to w komentarzach. Nie jest to jednak dla mnie temat tabu, więc wyprzedzając domysły sama odpowiem. Posiadanie dziecka jest dla mnie ważne, ale nie najważniejsze. Wiem, że wszystko w życiu ma swój czas, a mój czas na chęć posiadania dziecka jeszcze po prostu nie nadszedł i tego na siłę nie da się przyśpieszyć. Posiadanie dziecka, zupełnie świadomie, z pewnością będę przeciągać możliwie długo. Wracając jednak do tematu głównego…
Właściwie normą stało się, że w okresie, kiedy mnie nie ma, do naszego domu przybywała Feta. Robiła w naszym domu wielkie sprzątanie. Przestawiała wszystko w szafkach i szufladach w kuchni, tak by było „nam wygodniej” (ha! ha! każda kobieta wie, że to nic innego jak taka cicha walka o władzę…) . Prała i prasowała wszystkie ubrania Janiego. Gotowała co tylko się dało. Za każdym razem, kiedy wyjeżdżałam na Korfu, już nawet nie pytałam, bo doniesienia o tym co działo się w naszym domu działały na mnie jak płachta na byka.
Ubiegłej zimy byliśmy w Sałatkowym Domu u rodziców Janiego. Pewnego dnia wybrałyśmy się z Fetą na taki babski wypad. Najpierw fryzjer, później zakupy w mieście, a na koniec kawa…
*
-Wiesz… U nas właściwie nigdy nie było w rodzinie takiego modelu, w jakim wy funkcjonujecie. To tak naprawdę bardzo rzadko się w Grecji zdarza… Że pół roku jesteście razem, a pół na odległość…
-Wiem. – odpowiedziałam – Nawet w Polsce, w zasadzie wszędzie, to jest dość nietypowe. Ale tak naprawdę my do bycia na odległość jesteśmy przyzwyczajeni, wie mama…
-Wiem… Ostatnio była w domu dość burzliwa dyskusja…
Nadstawiłam uszy i z otwartą buzią słuchałam co takiego mówiła Feta. Kiedy trzy lata temu, chwilę po naszym ślubie wyjechałam na Korfu otwierać firmę, na wiadomość, co takiego robimy ojciec Fety – Oregano, prawie dostał zawału serca. Według greckiego modelu jak dwa plus dwa równa się cztery, oczywiste było, że będę „przy mężu” i jak najszybciej pocznę pierwszego w sałatkowej rodzinie wnuka.
-Ale powiedziałam – kontynuowała Feta – że muszą cię zrozumieć. Że ty po prostu taka jesteś. Siedząc w domu będziesz się dusić i nigdy nie będziesz szczęśliwa. Ty chcesz pracować i się rozwijać. Powiedziałam, że ma się nie wtrącać i dziadek chyba zrozumiał, że mamy już XXI wiek. Każdy musi żyć tak by być szczęśliwym… Po swojemu.
*
Są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. To że Feta zupełnie bez proszenia nadal czyści nam cały dom, w rezultacie jest fajne, bo dzięki temu dom jest czysty. Ale jest to oczywiste wkraczanie na cudzy teren. Podobnie jak wszystkie towarzyszące temu czynności. Dla mnie obecnie najbardziej liczy się jednak fakt, że moja teściowa, ona naprawdę chce dla mnie dobrze, chce mojego szczęścia i mi sprzyja. Kiedy dochodzi do konfliktu – bierze moją stronę.
Po jakimś czasie tak samo wyszło, że wypracowałyśmy sobie swój nigdzie nie spisany kodeks. Feta może sprzątać sobie w naszym domu wszystko co jej się podoba. Gotuje Janiemu każdą potrawę. I jeśli ma ochotę to prasuje nawet i jego skarpetki (tak… prasuje…), ale nie przestawia żadnych rzeczy. Nie zmienia ich ułożenia. Nie zmienia dekoracji. Nie dokupuje nowych bibelotów. Tym samym – osiąglęłyśmy porozumienie gdzieś tak w połowie drogi. Trwało to trochę…
Wiem, że temat teściowej jest gorący nie tylko w Grecji. Tu moja rada dla wszystkich dziewczyn, które mają podobny problem. Co należy zrobić…
a) na początku jasno wyznaczyć swoje granice i prosto z mostu mówić co się nie podoba i czego się nie akceptuje
b) ostateczne odcięcie pępowiny trzeba zostawić swojemu facetowi – bo to właśnie on powinien ją odciąć, jednocześnie wybierając, czy chce być po stronie matki, czy żony
c) nie wdawać się w manipulacyjne gierki (typu: „że przecież chciałam dobrze”, „że tak wam będzie wygodniej / lepiej”) – wyznaczenie granicy i bycie w tym konsekwentnym jest kluczowe
d) pójście na ustępstwa… najgorsze jest zacietrzewiać się w sobie i uparcie stawać przy swoim. czasem też trzeba sobie trochę odpuścić, akceptując to że nikt nie jest idealny i dzięki temu spotkać się gdzieś w środku…
W konsekwencji. Nasz dom jest idealnie posprzątany. Do teraz w zamrażarce, na wypadek gdyby nie chciało mi się jutro gotować, jest domowa mussaka [nasz przepis na domową mussakę znajdziecie TUTAJ!]. A przy tym wszystko jest jednak dokładnie tak, jak zostawiłam przed moim wyjazdem. Moja teściowa mnie bardzo lubi i przede wszystkim szanuje moją pozycję w naszym domu.
Ale… Jak to w Sałatce po grecku… Żeby rozwiązać problem, trzeba wcześniej nieźle namieszać…
Bardzo fajne masz relacje z tesciowa 🙂 wydaje sie byc super kobitką- zreszta ja uwielbiam greczynki, mimo tradycyjnego stylu życia to one jednak wydają się być mega nowoczesnymi kobietami 🙂
Są niesamowicie mądre życiowo. Mają znakomitą intuicję do ludzi. Ale przede wszystkim… Można się z nimi rewelacyjnie bawić:D
Czytając Twojego bloga, zastanawiam się jak to będzie ze mną… W grudniu jadę na święta do Grecji do mojego mężczyzny, mam poznać jego rodzinę. Jak o tym myślę, skręca mnie w żołądku :D. Może masz jakiś patent, co mogłabym dać na prezent rodzinie? :)) Pozdrawiam właścicielkę mojego ulubionego bloga 😀
Czytając Twojego bloga, zastanawiam się jak to będzie ze mną… W grudniu jadę na święta do Grecji do mojego mężczyzny, mam poznać jego rodzinę. Jak o tym myślę, skręca mnie w żołądku :D. Może masz jakiś patent, co mogłabym dać na prezent rodzinie? :)) Pozdrawiam właścicielkę mojego ulubionego bloga 😀
Skręcania w żałądku – tego nie da się uniknąć… NORMA! Pamiętam, że ja kiedyś kupowałam dla naszej Sałatki miód pitny! Był to hit świąt! Powinien się spodobać:DD Oj, jak mi się teraz miodu pitnego zachciało…:PPP
O! I jest o dzieciach 😉 jakiś czas temu napisałam, że śniło mi się, że jesteś w ciąży. Krótko po tym okazało się, że to ja jestem w ciąży!
(dobre co? 😉 )
Moja teściowa – 72letnia super babka/fajna kobieta zapowiedziała, że ona JUŻ może się do nas wprowadzić i się mnie zaopiekować… Było to dla mnie miłe, ale no cóż….grzecznie odmówiłam 😉
Pozdrawiam!
Serdecznie gratuluję :)!!
A nasze sny mówią o nas, najczęściej, o nas, pod postacią innej osoby.
Wszystkiego dobrego :))!!
Coooo!!!???? Ale jaja… Pamiętem, jak to pisałaś:DDD SERDECZNIE GRATULUJĘ!!:DD
Dzięki dziewczyny! Chociaż ja też byłam w mega szoku jak się dowiedziałam 😀
Piękny przykład spotkania wpół drogi mądrych kobiet, pozdrawiam i teściową i synową!
:DDDD
Pani Dorotko…. powtarzam się, wiem, ale… zdjęcia robi Pani rewelacyjne!!
Życzę dużo ciepła i radości w relacji z Fetą 🙂
Aż ślinka cieknie na te potrawy na zdjęciu, też mi się podoba!
Mnie też cieknie… Moje ULUBIONE jedzonko!!:DD
Dziękuję! Cieszę się, że się podobają! Przykładam ogromną wagę do zdjęć:DD Zapraszam na bloga w ten poniedziałek – w poniedziałkowym poście będą śliczne zdjęcia. Właśnie skończyłam je dobierać:D
Będę także w ten poniedziałek :))
Cieszę się, że idzie Ci tak dobrze, oby tak dalej 🙂 Mnie moja potencjalna grecka teściowa ignorowała wręcz ostentacyjnie, reszta rodziny podobnie. Tylko ojciec starał się jakoś zagadnąć. A potem… odległość zrobiła resztę. Teraz mam faceta z Polski, chociaż mieszka za granicą. I… nie ma już rodziców 😉
“Stosunki między kobietami, bez względu na to, czy łączą je więzy krwi czy psychiki, takie jak stosunek między pacjentką i terapeutką, nauczycielką i uczennicą lub między bratnimi duszami, są więzami pokrewieństwa najważniejszego rodzaju.” To fragment poruszającej książki “Biegnąca z wilkami” C. Estes, także o relacjach między kobietami, o tym jak wiele możemy się wzajemnie od siebie nauczyć. Pozdrawiam i cieszę się, że udało Ci się zmienić nastawienie do swojej teściowej!
Mam tą książkę u siebie. Książka nie na raz… Czytam sobie od czasu do czasu fragmentami…
“To tak naprawdę bardzo rzadko się w Grecji zdarza… Że pół roku jesteście razem, a pół na odległość…”
Zdaza sie, i to czesto… w rodzinach marynazy… no, ale to facet wyjezdza, i wtedy nikomu to nie przeszkadza 😉