Właśnie kończyłam pisać tekst, który zgodnie z planem następnego dnia rano miał znaleźć się w redakcyjnej skrzynce. Przed monitorem spędziłam pół dnia i nagle poczułam, że jeśli za chwilę nie wyjdę na spacer to albo zamienię się w roślinę, albo od patrzenia na literki zapomnę, że na świecie istnieje jeszcze inne zestawienie kolorystyczne niż czarne na białym. Ubrałam kurtkę, chwyciłam kilka monet i pod pretekstem, że idę do sklepu wyszłam się przejść. Pretekst był całkiem niezły, bo przecież polskich czekolad w naszym domu nigdy nie jest za wiele [Czekolady Wedla w naszym sklepie].
Po krótkim spacerze zrobiło mi się o niebo lepiej. Wróciła jasność umysłu i świadomość, że istnieje również zielony. Plan na następną część dnia był prosty. Dokończyć sprawdzanie tekstu. Wcisnąć przycisk „wyślij” i natychmiast po tym poczuć w sobie miłe zwycięstwo.
I już prawie… prawie… obrałam drogę do domu, żeby dalej mój dzień potoczył się zgodnie z planem. Ale jak mówi greckie powiedzenie: kiedy człowiek planuje, to Bóg się śmieje. Skręcając w boczną uliczkę, usłyszałam:
-Dorrrottta!!! – krzyczała moja dobra znajoma, z taką radością w głosie, jakbym po trzech latach, prosto z wojny wróciła do domu. Po chwili Elenica (zdrobnienie od Eleni) rzuciła mi się w ramiona. Czyli, standardowe powitanie w Grecji. Nadmienię tylko, że ostatni raz widziałyśmy się całe aż cztery dni temu.
Niby troszkę się opierałam, ale jak widać mało skutecznie, bo chwilę po tym razem ze sporym towarzystwem wygodnie siedziałam przy kawie. Co prawda miałam dosiąść się naprawdę, jak Boga kocham, tylko na pół godziny i ani minuty dłużej, ale… po godzinie już o tym zapomniałam.
Od momentu ostatnich wyborów w Grecji, temat kryzysu znów jest na topie. W mojej skrzynce dość systematycznie pojawiają się wiadomości z powracającymi pytaniami: czy na pewno, na pewno, tak na pewno! to wciąż bezpieczne, żeby do Grecji jechać na wakacje? Czy na 100% samolot doleci? I czy grecki automat wypłaci gotówkę bankowo? Chyba nie ma obecnie internetowego forum o Grecji z robiącym karierę wątkiem, że już prawie, o mały włos Grecja bankrutuje. Z doświadczenia jednak wiem, że „prawie”, a „już” robi diametralną różnicę. Tak samo jak siedząc w tej kawiarence, mój tekst już „prawie” był wysłany. Jednak, w redakcji nikt nadal nie mógł go nawet otworzyć. Od samego kryzysu, zatrważa mnie znacznie bardziej całe nakręcenie wokół niego. Tak jakby rozwiązanie miało przyjść wraz z dostarczaniem coraz to nowszych, zawsze bardzo medialnych newsów. Raz nawet przy jednym z takich kryzysowych wątków na forum napisałam, że o greckim kryzysie można mieć inne zdanie niż te, które dominuje w mediach. Ale zarzucono mi, że jeśli przyjeżdżam do Ellady spędzić tydzień w hotelu, to oczywiste, że widzę wszystko na różowo… Najciekawsze jest jednak to, że znaczna większość wiadomości na temat greckiego kryzysu, dochodzi do mnie z… Polski!:D
-Jaaani! – krzyczę znad komputera odpisując na jedną z takich „kryzysowych” wiadomości, by upewnić się czy Jani wie na ten temat może coś więcej:
-Czy myślisz, że polskiemu turyście, który przyjedzie w tym roku do Grecji na wakacje, bankomat wypłaci pieniądze…?
-Co???
W tym momencie raz jeszcze powtarzam pytanie, które czytam wolno i dokładnie z maila.
-To zależy… – jak zawsze stoicko odpowiada Jani.
-Od czego?!?! – ups! Czy ja może jednak czegoś nie wiem?!?!
-Czy ma coś na koncie!
Koniec dygresji. Przenieśmy się znów do niewielkiej, acz cieszącej się popularnością kawiarenki. Siedzę trochę z boku, obok Elenicy, która parę chwil temu wciągnęła mnie do środka. Po jednej stronie mam wspaniały widok na góry i morze i widzę jak z kwadransa na kwadrans różowieje całe niebo. Wszystkie kolory z soczystych powoli zamieniają się na coraz bardziej delikatne pastele, co oznacza, że wkrótce cicho zapadnie zmierzch. Po drugiej stronie widzę roześmiane twarze moich greckich znajomych. Kruczoczarne włosy, brwi, rzęsy, rysy jak ze starożytnych greckich waz. Ze świadomością, że to trochę infantylne myślę sobie, że ten mógłby być Posejdonem. Tak pewnie wyglądała Afrodyta. A tak Odyseusz. Wyrazy ich twarzy są zawsze takie, jakby przez całe życie trwały w niczym niezmąconym, wewnętrznym relaksie.
Elenica kiedy mówi, to macha rękami tak, że o mały włos jej palec trafia do mojego nosa. Odsuwam się trochę i patrzę jak jej pomalowane na czerwono paznokcie, śmigają w powietrzu jak czerwone muchy.
Czy w te wakacje greckie bankomaty wypłacą naszym turystom gotówkę? I czy jadąc do Grecji turyści wciąż mogą czuć się bezpiecznie?
-Biała, wpadająca w pudrowy róż! Zupełnie prosta, dziewczyny. Tylko przy dekolcie ma mieć naszytą taką tasiemkę, która będzie połyskiwać trochę bardziej na różowo. Właśnie kupiłyśmy z mamą materiał! Boski jest… Tylko musimy się nieźle śpieszyć. Krawcowa, z którą już wszystko uzgadniałam zaszła właśnie w ciążę i ostatecznie da mi znać, czy się tego podejmie w piątek. Panienko Najświętsza! Mam nadzieję, że się nie wycofa bo jest naprawdę dobra. Makijaż zrobi mi Katerina, w ramach prezentu ślubnego. Więc nie wiem jeszcze tylko co do fryzjerki… Jak myślicie dziewczyny? Czy któraś z was była może u Poppy?
Elenica w te wakacje bierze ślub! Przysięgłam na wszystko, że nawet jeśli będę musiała wynająć odrzutowiec, to i tak na ten ślub przylecę prosto z Korfu. Elenica to pierwsza osoba, z którą tak naprawdę zaprzyjaźniłam się tu w Grecji, więc sama bym sobie nie wybaczyła. Ale… I tu pojawia się pytanie…
Czy samoloty w Grecji będą normalnie kursować? A co jeśli Grecy znów zaczną strajkować?
-Restauracje też już mamy zaklepaną! Hotel dla najbliższej rodziny i takie tam. W sumie… Zostały jeszcze zaproszenia, ale na to jest jeszcze trochę czasu. No i… Ej dziewczyny! Co gotujecie jutro! Pościcie? Bo my tak! Wczoraj robiłam zupę z grochu, dziś jemista [Nasz przepis na jemista, czyli nadziewane pomidory]… Ale co by tu jutro? Nie mam zielonego pojęcia…
A co z wyjściem Grecji ze strefy euro? Czy w tym roku Grecja już zupełnie zbankrutuje i wróci do drachm?
-To znaczy… Ja poszczę dość restrykcyjnie – zaczyna Viki – I na tydzień przed Wielkanocą nie jem nawet niczego z oliwą z oliwek. Ale mój Nikos! Nie daje rady. Uparł się i powiedział, że i tak będzie jadł mięso. No przecież nie będę go zmuszać, ale gotować oddzielnie mu też nie będę. I wiecie co robi? Codziennie zanim wróci z pracy idzie sobie na suvlaki [Najpopularniejszy grecki fast-food, czyli co to są suvlaki?] ! Hahaha!!!
Moje pół godziny rozciągnęło się tak, że zmierzch na dobre zapadł. Już całkiem na serio zbierałam się do domu, kiedy weszła Asterija. Prześliczna dziewczyna o ciemnych, długich włosach i rysach twarzy tak bardzo greckich, że bardziej już być nie mogą. „Asterija. Cóż za dopasowane imię do właścicielki!” – pomyślałam, bo w języku greckim asteri oznacza gwiazdę. Przedstawiono nam siebie, bo wcześniej się nie znałyśmy.
-Ale masz piękne imię! Asterija, to od wyrazu „gwiazda”. Zgadza się?
-Nie… – powiedziała, nie ukrywając ogromnego zdziwienia. –Asterija… Tak miała na imię moja babka! [Dlaczego Grecy dziedziczą imiona po swoich dziadkach?]
Kiedy wróciłam do domu było już zupełnie ciemno. Co prawda zarwałam pół nocy, ale jeszcze w porę zdołałam zrobić „klik” i wysłać tekst, by był w redakcji rano. Tuż przed położeniem się do łóżka uchyliłam okno, by wpuścić świeże powietrze. Granatowe niebo zasiane było gwiazdami. Idąc spać w głowie krążyła mi myśl, jak to jest, że jedną rzecz można interpretować tak zupełnie inaczej…
Kryzys wygląda inaczej z różnych perspektyw. Młode dziewczyny maja swoje problemy!
Kryzys wygląda inaczej z różnych perspektyw. Młode dziewczyny maja swoje problemy!
Wg mnie kryzys, finansowy upadek Grecji jest mocno rozdmuchany. Nie wyobrazam sobie zeby do moich wakacji ma Thassos mialoby nie dojsc. Na polskich forach niestety wiekszosc osob straszy- zupelnie niepotrzebnie.
Ostatnio słuchałam świetnej audycji na temat greckiego kryzysu w TokFm. Szkoda, że takich spokojnych i wyważonych opinii jest w mediach mało. Przeważa takie nakręcanie się…
Na Thasson na bank będzie genialnie! Tam jest taka plaża… Paradiso… Chyba jedna z najpiękniejszych plaż tego rejonu Grecji. Zazdroszczę!:D
ha ha ha .Ale sie usmialam.A dzisiaj jak bylam w kosciele ortodoksyjnym-Greckim po swiatelko-to tez sie usmialam,bo taki Grek nudzil sie i wykonywal swieczka ruchy kopulacyjne w rece.On byl kolo 50-wygladal bardzo sympatycznie i byl z zona.Wesolych Swiat Doroto!
Phahahaaa:DDD No cóż…:DDD
Zawsze brałam z Polski tyle Euro, żeby mi wystarczyło. I zawsze mi jeszcze zostaje i czeka na wakacje za rok. Nie znam miejsc do których jadę, biegać i szukać bankomatu to dla mnie starta czasu skoro jestem tam tylko tydzień lub dwa. Czuję się bardzo bezpiecznie na wyspach (na kontynencie nie byłam), wręcz jak w domu. Rzucają mi się w oczy takie rzeczy jak zostawiony samochód na parkingu z otwartymi oknami, czy pozostawiony samochód w ogóle nie zamknięty na klucz. To daje poczucie bezpieczeństwa.
Kryzys? W takim pięknym kraju, turystyka to podstawa, można być bezpiecznym.
Cieszę się, że tak to wszystko widzisz:DD Ja wciąż nie mogę się nadziwić staremu, greckiemu zwyczajowi na zostawianie kluczyków w skuterze, na chodzie (!!) + szybki (w pojęciu greckim) wypad po kawę…:DD
Haha no szybka kawa to jak dowcip brzmi:)
Super napisane!
:DD
Kryzys kryzysem ale ta cała panika to według mnie jest trochę wykreowana przez media… A potem jeden z drugim podłapią, na pieciu forach napiszą, żeby omijać Grację szerokim łukiem, inny ktoś stwierdzi, że to bardzo wiarygodna informacja i się kręci… Ja tam do Grecji si w tym roku wybieram i obawiam się co najwyżej, że nie będzie mi się chciało wracać 🙂
To ostatnie, to zdaje się – pewne:))
Cieszę się bardzo, że jak się okazuje, nie tylko ja mam takie zdanie co do kryzysu:))
Uważam, że kryzys w Grecji dla turysty to nie ma większego znaczenia i nie ma co się go bać, ale tylko właśnie z perspektywy osoby przyjeżdzającej. Moim zdaniem, jedyni Grecy powinni sie bać kryzysu i bankructwa, bo niestety jest ono bardzo realne. I tak jak kocham Grecje, tak nie mogę sie pogodzić z tym, jak jego mieszkańce “zaniedbali finansowo” swój własny kraj.
W tym roku u nas na Wielkanoc gościli głownie Grecy i jeden Włoch pochodzenia greckiego. I on sam przyznał ze nigdzie indziej ludzie nie bawią się tak jak Grecy. Tak jak mój mąż mówi, mogą nie mieć kasy w kieszeni, ale na kawę czy drinka zawsze się znajdzie ot co. Kryzys Grekom nie straszny, najbardziej pozytywni ludzie na świecie!!!
Fantastyczny artykuł i rewelacyjne podejście do tematu 🙂 Ja “odkryłam” Grecję dopiero przed kilku laty, ponieważ przez całe moje małżeńskie 10 letnie życie jeździliśmy z mężem do Chorwacji (on w niej zakochany, a ja już nieco zmęczona po jeszcze wcześniej odbytych pięciu latach studiów Slawistycznych i wyjazdach do tego pięknego, żeby nie było kraju…) ALE… od trzech lat w czerwcu obowiązkowo musi być GRECJA ( w tym roku kontynent a nie wyspa). Tym bardziej dziękuję za te pocieszające słowa, zaraz lecę pokazać je mężowi, bo już mnie straszył “greckim kryzysem”… 😉
Może i media straszą ale i tak mam mieszane uczucia. Za 2 tygodnie urlop i jeszcze nic nie wiemy gdzie jechać. Zastanawiamy się nad Greckimi wyspami ale … co jeśli zaczną się strajki? w to, że lokalne sklepy będą miały lokalne produkty (warzywa, owoce , pieczywo, mięsa) nie wątpię więc jeść będzie co 😉 ale co jeśli np hotel odmówi noclegu bo powie, że mu nie zapłacono lub na lotnisku będą strajkować … twój post jest z kwietnia. Napisz proszę jak teraz wygląda sytuacja na miejscu. Jedziemy z 9 letnim dzieckiem więc to zobowiązuje. Gdyby bez dziecka się było to człowiek by awaryjnie na plaży przenocował lub trochę pokombinował …. Proszę napisz jak to teraz wygląda.
Ten nowy post właśnie pojawił się na blogu, więc zapraszam do czytania!
Jakby hotel coś takiego zrobił, to by strzelił sobie w kolano…:)) Jedźcie ze spokojem!:D
Jeśli ktoś lubi wakacje nad morzem to zdecydowanie polecam Grecję. Ja się wybrałem rok temu z biurem Szavel Travel, właścicielem jest pan Maciek (ich strona -www.szaveltravel.com). Nocleg mieliśmy komfortowy tuż przy morzu, plaża czysta, piękna, idealna, żeby się opalać. Poza takim błogim lenistwem było też sporo wycieczek organizowanych, w tym do Salonik, czy na Olimp, ale mi się osobiście najbardziej podobały rejsy!