Sezon turystyczny zakończony. Ostatni czarter z Korfu, zdążył wrócić już do Polski. Opalenizna płowieje. Morskich kąpieli zażywają już tylko najwięksi ich zwolennicy. Wszystko dookoła przestawia się na jesienno – zimowy tryb. Spokojnieje.
Kilka dni temu Jani przypłynął po mnie na Korfu. Obecnie jesteśmy znów na kontynencie. Mam teraz kilka dni ponownej aklimatyzacji, kiedy budzę się i potrzebuje paru sekund by ustalić, gdzie właściwie jestem. To potrafi być całkiem zabawne;) Powoli wypakowuje rzeczy z walizek. Układam w spiżarce moje tymiankowe miody, białe i różowe wina, kumkwatowe skarby. Naszą pralkę czeka co najmniej pięć załadowań. W międzyczasie, wciąż jeszcze trochę nie mogę uwierzyć, w to wszystko co tego lata działo się wokoło mnie. My naprawdę mamy swoją firmę i ona naprawdę prężnie działa!
Te cztery letnie miesiące były najbardziej pracowite i najbardziej stresujące w moim życiu. Ale przede wszystkim – najpiękniejsze! Myślałam, że mój początkowy zachwyt Kerkirą to tylko takie pierwsze zachłyśnięcie, bo spotkałam się z czymś dla mnie nowym. Jednak z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień wyspa stopniowo rozkochiwała mnie w sobie jeszcze i jeszcze bardziej. Dla mnie jest to obecnie najpiękniejsze miejsce na świecie. Jestem przekonana, że to właśnie dzięki jej energii, udawało mi się pracować, śpiąc tego lata nie więcej niż cztery, pięć godzin dziennie.
Tegoroczny sezon, jak na turystycznego niemowlaka zakończyliśmy z wielkim sukcesem. Sałatka po grecku w podróży ma się naprawdę świetnie! Już po pierwszym miesiącu pracy nasze wyprawy odbywały się systematycznie. A przecież przetarcie szlaku, naprawdę nie było proste. W tym miejscu dziękuję wszystkim, którzy zwiedzanie Korfu wybrali właśnie z nami; wszystkim tym, którzy pomagali nam w najróżniejszy sposób i przez cały czas trzymali kciuki, wysyłając pozytywną energię. Dziękujemy!!! Ogromnym powodem do radości, jest dla mnie również to, że mamy już na Korfu swoją małą grecką drużynę i przede wszystkim naszych przyjaciół. Nie mogę się powstrzymać, przed pochwaleniem się jaki prezent dostałam na pożegnanie… To retoryczne pytanie… ale czyż one nie są piękne??!!
Kiedy odpływaliśmy z portu Kerkira – typowa ze mnie baba – płakałam jak bóbr. Piątek. Godzina dziewiąta rano. Wszystko w mieście powoli budziło się ze snu. Jak to zawsze rankiem, słońce oświetlało stare, weneckie budynki najpierw bardzo delikatnie, by w okolicach południa, jak reflektor oświetlić każdy najmniejszy zakamarek. Jeszcze na kilka godzin przed południem, miasto jak pod lekką pierzynką, spowite ledwo dostrzegalną mgłą. Zapach morza mieszał się z zapachem porannej kawy, bo bez niej Grecja przecież nie funkcjonuje. Już z oddali, odpływając z portu zobaczyłam jak nasz Nikolakis myje swój autobus. Teraz na spokojnie, bo sezon dobiegł końca, więc nie trzeba się śpieszyć. Za chwilę z pewnością podjedzie Spiros i zaczną sobie żartować. A nie mówiłam! No proszę! Podjeżdża i Spiro. Nawet wiem dokładnie jaką płytę gra sobie z rana i że dziś znów nie jadł śniadania.
Ostatni rzut okiem na Starą Fortecę. Nie dziwie się, że skutecznie odstraszała Turków, bo robi naprawdę ogromne wrażenie. Miasto, a później cała wyspa powoli zanikła w słońcu i jednym, wielkim błękicie. Rozmyła się, jakby pochodziła ze snu. Kerkira. 600 km2 szczęścia. Już nie mogę się doczekać, kiedy wrócimy tu w środku maja. Tym razem ze świadomością, że znalazłam już swoją „kropkę” na świecie…
Gratuluję, na pewno nie było to proste rzucić się na głęboką wodę 🙂 Ale najważniejsze w życiu jest robić to co się kocha i iść własną ścieżką… Pozdrawiam, Iwona
Dokładnie…:)))
To my z Małżowiną mamy 500 m/kw2 (metrów!!!) i płaczemy, iż sezon się kończy. No nic, mamy nadzieję, iż w przyszłym roku się zobaczymy :). No i oczywiście gratulacje dla Sałaty 🙂
Ale nowy sezon… Już za kilka miesięcy:))) Czas leci szybko, a jesień i zima też mają swój urok:)) Super byłoby Was zobaczyć!!
Gratulacje!… Sledze Wasz blog od roku, czytam czasami z lezka w oku. Przypomina mi lata mojej mlodosci , spedzilam w Grecji wspaniale lata. Mieszkalismy w Atenach i Koryncie jakies ponad 25 lat temu. Mamy w planach przyszle wakacje spedzic wlasnie w Grecji, napewno z “Salatka”. Pozdrowienia z Florydy .Wszystkiego naj.
Dziękuję:))) Fantastycznie byłoby mieć gości aż z Florydy! Mam nadzieję – do zobaczenia!:))
Czytając Twój post o tym, jak opuszczałaś Korfu przypomniało mi się, jak w zeszłym roku wsiadałam na prom do Rodos. Opuszczałam moją ukochaną wyspę Kos po czterech miesiącach. Też płakałam jak bóbr i tak jeszcze kilka tygodni po powrocie do Polski. Tym bardziej, że przywitał mnie zimny październik. W tym roku też płakałam z tego samego powodu. W przyszłym roku chcę wrócić tam na cały sezon, bo już nie wyobrażam sobie życia bez Grecji… Zakochałam się na amen!
Pozdrawiam, Antenka 🙂
Niestety… Grecja naprawdę uzależnia! :DD
A gdzie mieszkacie na co dzień?
Nad Zatoką Koryncką:)
Serdecznie gratuluję! Pozdrawiam! 🙂
Gratulacje!
Dziękuję!
Doroto!Nasze wrześniowe spotkanie jest już tylko wspomnieniem,ale wspomnieniem bardzo miłym .Mam nadzieję,że spotkamy się ponownie w greckich klimatach.Trzymam kciuki i pozdrawiam całą Sałatkową ekipę!Agabrynek
Cieszę się, że pozostały miłe wspomnienia! I mam nadzieję – do zobaczenia jeszcze kiedyś!
Ech, Dorota piszesz pięknie, a ta obrączka tak błyszczy. Życzę Wam wszystkiego naj.. naj… najlepszego.
Dziękujemy!:))
Grecja jest super, ciagle mam niedosyt i chce zwiedzac kolejne wypsy. Korfu chyba na zawsze zostanie moim ukochanym miejscem, mam nadzieje ze jeszcze nie taz tam wroce i odwiedze moje wszystkie ukochane miejsca:) zazdroszcze Ci ze masz tam tak blisko i za rok mozesz bez problemu byc tam znow.
Przyznam, że również się cieszę:)))
Dziękuję Ci serdecznie za wszystkie rady ;)) Podoba mi się Twoje podejście do życia, ale język w gębie odebrały mi buty – obłędne!
:DDDD Cieszę się ogromnie Aniu(!!), że do mnie “wpadłaś”:)))
Ja się prawie popłakałam czytając Twój post…
…:)))
Εύχομαι να γίνεις η επόμενη Κόμισσα της Κέρκυρας;-)
To przemiłe…
Z rozmysłem obejrzeliśmy jedynie część wyspy, żeby mieć powód do powrotu:). Pozdrawiam!
Przyznam, że ja nawet i po kilku miesiącach nie czuje, żeby zobaczyła ją całą… To trochę jak studnia bez dna:)))
Do zobaczenia pod koniec czerwca 😀 :*
;D