Kryzys. Jak ma się Grecja kilka lat po jego wybuchu?… czwartek, 6 kwietnia 2017

Z postanowieniem zamieszkania na stałe, do Grecji przyjechaliśmy z Janim ponad pięć lat temu. Dokładnie wtedy ogłoszono wielki… grecki… kryzys! Kiedy pakowaliśmy walizki i wylatywaliśmy z Polski, w mediach trwało prawdziwe zatrzęsienie. Słysząc o naszej decyzji, wszyscy chwytali się za głowy:

-To jest skok na główkę na płytką wodę! Powariowaliście? Z Grecji trzeba teraz uciekać! A wy się tu wprowadzacie?

Tych słów autorstwa „wujków dobra rada”, zupełnie nie brałam do siebie. Wlatywało jednym uchem, a wylatywało drugim. Dlaczego? Wiedziałam dokładnie jak wyglądała Grecja przed kryzysem. I że cały ten kryzys nie jest taki,  jak go media malują.

-Zobaczysz… Zobaczysz… Po roku opadnie ten twój entuzjazm i zejdziesz na ziemię – tysiąc razy słyszałam taką ripostę.

Lekcja dla mnie jest z tego jedna. Nigdy w życiu nie rezygnujcie ze swoich marzeń, tylko dlatego, że inni w nie nie wierzą. Co stało się u nas po tych pięciu latach? Mamy się lepiej niż świetnie. I to pod każdym względem. Oboje pracujemy. Realizujemy się. Prowadzimy własną firmę [sprawdź naszą ofertę wycieczek po Korfu!]. Sporo podróżujemy. Robimy mnóstwo fajnych rzeczy. Mamy czas dla siebie.

*

Kiedy pierwszy raz znalazłam się w Grecji był rok 2006. Przyjechałam na wyspę Lesbos jako stypendysta Sokratesa. Po roku studiowania w Mitilini, przylatywałam do Grecji, kiedy tylko mogłam, żeby spotykać się z Janim. Przez cały ten okres nie mogłam się nadziwić jak? na Boga… Na jakich właściwie zasadach ten kraj funkcjonuje? Mało kto naprawdę rzeczowo pracował, a pensje były przy tym całkiem pokaźne. Do tego dodatki, czternastki, renty na każde życzenie. Wyjścia do tawern i kolacje takie, że dosłownie uginają się stoły. Drogie prezenty na każdą możliwą okazję. Wystawne wesela, chrzty, takie że głowa boli. Nowe samochody.  Pięknie i drogo urządzane mieszkania. Podróże. Markowe ubrania. Życie jest piękne! Kto by tak nie chciał? A przy tym wszystkim… Wieczne strajki, strajki i raz jeszcze strajki. Mistrzostwo świata w kombinatorskim niepłaceniu podatków. Łapówkarstwo i przekupstwo. Każdy medal ma dwie strony.

W realnym świecie, na dłuższą metę tak to nie działa. Prawo ekonomii jest dość jasne. Wydaje się tyle ile się zarobiło, a najlepiej jeszcze trochę mniej, by zaoszczędzić. Nigdy nie odwrotnie.

Grecja sprzed tych kilku lat, była jak mydlana bańka, która niebawem musiała pęknąć. To było oczywiste, że tak się stanie.

Za kryzys nie ma co obwiniać statystycznego Jorgosa. A cała medialna nagonka na „Greka – lenia” była niesprawiedliwa, bo wcale nie była obrazem całej Grecji. Człowiek tak jednak już ma, że jak dają to bierze. Nie ma się więc co dziwić Grekom, którzy w momencie kiedy dawano, to brali! Czy ktoś z was nie przyjąłby czternastej pensji? Albo płacił podatki, kiedy nikt nie płaci i wszyscy przymykają na to oczy? Fakt, nikt nie oszczędzał. Ale taka tu jest mentalność, że przecież żyje się TERAZ. Skoro więc teraz ma się pieniądze, to teraz się je wydaje. Kogo więc można obwinić za kryzys? Nieudolnych polityków, którzy do tej sytuacji doprowadzili.

Kiedy w Grecji  ogłoszono kryzys i jednocześnie ucięto rzekę płynącą banknotami euro, dla większości Greków to było jak lodowaty prysznic. Ludzie potracili prace. Ucięto im pensje, dodatki i dofinansowania. Zasiała panika. Zakończyła się era wypadów do tawern na wielkie biesiady. Kupowania najdroższych mebli. Samochodów prosto z salonu.  I tak dalej… I tak dalej… Możnaby wyliczać jeszcze długo.

Ale chwilka… Zaraz! Pamiętacie co działo się w Polsce jeszcze choćby w latach 80-tych? Urodziłam się w 1985 roku. I sprzed przełomu trochę jeszcze pamiętam. Kiedy opowiadam o tym  Janiemu, to widzę jak nie może się nadziwić. Szare sklepy, w których autentycznie NIC nie ma. Pomarszczona, sucha, żałosna pomarańcza na Boże Narodzenie, która była symbolem tego „lepszego” świata. Szary, szorstki papier toaletowy. Śmierdzące, tanie papierosy i zimny, wilgotny zapach biedy. Kiedy miałam trzy lata wyjechaliśmy do Jugosławi. Do dziś pamiętam, że kiedy ja i moja starsza siostra weszłyśmy do supermarketu byłyśmy przekonane, że jesteśmy w wesołym miasteczku. Wszystko dla nas było tak wesołe i kolorowe.

Jeśli porównać mój obraz kryzysu z czasów dzieciństwa, z opisem kryzysu w Grecji, co zostaje? Spory  problem… Okazuje się, że słowo „kryzys” każdy może zdefiniować zupełnie inaczej. Dla mnie grecki „kryzys” był unormowaniem sytuacji, sprowadzeniem Greków na ziemię. Trzeba pracować i się w tej pracy starać. Czasem zostawać po godzinach, albo gdzieś dorabiać. Czy się tego chce, czy nie, podatki trzeba płacić.  Na wielu rzeczach można też oszczędzać.  Dlatego też te ponad pięć lat temu, kiedy przeprowadzaliśmy się do Grecji wiedziałam, że media nie pokazują całej prawdy. Nigdzie się nie mówiło choćby o tym, jak Grecja wyglądała jeszcze trochę wcześniej. Ten obraz nie był więc przedstawiany  na tyle obiektywnie i rzetelnie, by się nim przejmować.

Co dzieje się w Grecji teraz? Tak jak obowiała się większość Greków, niestety kryzys to nie był tylko zły sen, po którym człowiek się budzi i jest tak jak było przed zaśnięciem. Tak jak „dawniej” w Grecji już nie będzie. Sytuacja się stabilizuje. Grecy przyzwyczajają się do innego stylu życia. Co jest bardzo ciekawe, powoli zmienia się też ich mentalność.

Ci którzy naprawdę szukali, znaleźli w końcu jakąś pracę. Tak jest przynajmniej w kręgu moich greckich znajomych. Ci, którzy jeszcze pracy nie znaleźli, w większości przypadków narzekają, że to „wszystko przez  kryzys!”. Widać jednak, że Grecy autentycznie zaczęli oszczędzać. W sklepach czasem widzę, jak ktoś chodzi z kalkulatorem, co kiedyś było  uznawane za  zniewagę. Okazało się, że dom niekoniecznie trzeba wyposażać w najdroższych sklepach. A i bez torebki  Louis Vuitton na osiemnastkę, jakoś się obejdzie. Jeśli samochód jest dwuletni, też można go kupić i nawet nim jeździć. W Grecji pojawiły się również pierwsze portale, gdzie można sprzedać / kupić coś używanego. Powstają też greckie second handy. Obiektywnie. To wszystko, to zmiany na dobre.

Grecja nigdy nie pogrąży się w żadnym kryzysie, ani w żadnej depresji, jak swojego czasu sensacyjnie głosiły media. Bo to jest sprzeczne z mentalnością Greków.  Piękne w Grekach jest to, że naprawdę potrafią cieszyć się życiem i w swojej codzienności zachowywać taką prostą radość. Obiad, nawet jeśli zrobiony z nieco tańszych składników, smakować będzie zawsze, bo je się go razem. Te kilka euro na kawę z przyjaciółmi znajdzie się zawsze. Całodzienne wylegiwanie się na plaży, jest zupełnie za darmo. Tak samo jak zupełnie za darmo można zachwycić się morzem, tym jak różowo zachodzi za nim słońce. Czasem jest tak, że świat się wali i  ma się wrażenie,  że wszystko się rozpada. Ale życie samo w sobie, ono i tak jest w Grecji zwyczajnie piękne.

19 myśli nt. „Kryzys. Jak ma się Grecja kilka lat po jego wybuchu?… czwartek, 6 kwietnia 2017

  1. Czytam Twojego bloga od 4 wpisu regularnie Doroto. Zazdroszcze kroku jaki zrobilas aby zrealizowac swoj cel i marzenia. Ja sie niestety nigdy na to nie odwaze. Jestem w innym kraju dokladnie tyle samo lat co ty, wyjechalysmy w tym samym momencie i obawiam sie ze tutaj zostane. W kraju gdzie jest szaro, deszczowo, ponuro, a moja praca trwa 12 godzin dziennie przez okragly tydzien. Ciezka orka w zamknietym bunkrze, taki oboz pracy XXI wieku. Kiedys marzylam o Hiszpanii i Grecji, bylam tam pare razy i czulam ze to moje miejsce na ziemi. Fajnie by bylo gdybys napisala jakis tekst o tym jak radzic sobie z realizacja marzen bez funduszy na start, bo chociaz ja pieniazki mam to nie wiem jak “zaczac”… I wiem ze to brzmi glupio ale tego brakuje mi tego w Twojej historii. Moze stalabys sie swietnym przykladem dla mnie i dla innych. Bede Cie dalej sledzic, bardzo mi pomagaja Twoje wpisy. Dziekuje.

    • Dziękuję Ci za komentarz…
      Opis tej historii, to część mojej książki, którą właśnie już kończę. Będzie między innymi o tym, jak krok po kroku szłam do miejsca, w którym jestem teraz.
      Broń Boże nie rezygnuj ze swoich marzeń. Nastaw się jednak, że ich spełnianie nie jest proste. Trzeba naprawdę zakasać rękawy. Ale po pierwsze – zmienić myślenie. Musisz mieć 100% pewności w głowie, że tak właśnie się stanie! Robisz takie “klik!” i przestawiasz sobie to w głowie:DD

      • Musze zdecydowanie nabyć umiejetność zrobienia tego “klik”. Bardzo cenna rada! Dziekuje ze odpisalas i dziekuje za bloga. Naprawde nie zdajesz sobie sprawy jak wiele wnosi w moje szare, codzienne zycie. A ksiazka jest u mnie pozycja numer 1 jak tylko bedzie dostepna.

  2. Piękna jest Wasza historia, dodaje sił i wiary w realizację marzeń. Czuć, że się z Janim dobrze rozumiecie, w miłości jest ogromna siła, która dodaje skrzydeł. Powodzenia, lubię tu zaglądać, bo jest dobra energia.

  3. Przeżywając Grecki kryzys zostałam zmuszona do porzucenia studiów i przeniesienia się do Polski. Żyję z marzeniem iż po studiach wrócę do ukochanych Aten, tam gdzie się wychowałam i wiem że tam ανήκω (nie mam pojęcia jak się to mówi po PL). Wszyscy tak jak i tobie trąbią mi że kryzys i nie na po co wracać… Tym postem dałaś mi wielką dawkę energii i nadziei że jeśli naprawdę chcę to mi się uda! Dzięki 🙂

  4. Po raz kolejny dajesz mi siłę, odwagę, na to abym i ja podjęła taki krok. Czytając Twojego bloga, mam wrażenie, że jestem młodszą wersję Ciebie :D. Przynajmniej mam taką nadzieję, a dodatkowo wierzę że i moja bajka skończy się happy endem.

    P.S. Super wpis! Jeśli mogłabym go udostępnić na swojej fejsbukowej stronie, byłabym wdzięczna! 🙂

  5. Znam Grecję ze strony greckiej wsi. Cieszy mnie te łamanie stereotypów Grek = leń.
    Pozdrawiam i życzę samych sukcesów –
    καλο ταξίδι 🙂

  6. Grecy zapłacili za wieloletnie życie ponad stan. Ba za tą wieloletnią imprezę płacą wszyscy obywatele Unii Europejskiej. Gdyby nie kroplówki z Brukseli Grecy dawno by zbankrutowali… Fajnie było bawić się za cudzą kasę, teraz trzeba ruszyć tyłek do pracy. Smutna rzeczywistość.

  7. Dorota muszę przyznać, że jesteś mega optymistką. Czytając Twój post zastanawiam się czy żyjemy w tym samym kraju? Tak, zgadzam się, że większość Greków żyła ponad stan – liczne zbędne wydatki (px. pani sprzątająca dom raz w tygodniu, pani która odrabia lekcje z dzieckiem już od podstawówki, wyjścia do taverny i zamwianie ilości jedzenia, której nikt nie jest w stanie zjeść, aircondition non stop włączone, itp., sama wiesz). Jednak dzisiaj, kiedy rzeczywiście trudno jest znaleźć pracę (ostatnio dowiedziałam się, że do nowo otwieranego supermarketu AB vasilopoulos zgłosiło się 2000 kandydatów, a oferowana pensja za 8h to 560 euro) i pensje mega zmalały, Grecja naprawdę zmaga się z głębokim kryzysem i nie można powiedzieć, że on nie istnieje. Plus liczne utrudnienia dla pracodówców niebotyczne τεβε (grecki zus), Εφορία, naprawdę widać, że ludziom się tu ciężko żyje.
    Wczoraj jadąc autobusem miejskim, podsłuchałam rozmowę telefoniczną kobiety (prawdopodobnie z ojcem jej dzieci), mówiła mu żeby się nie martwił, dzieci dzisiaj zjadły obiad – znalazła resztki ryżu i zrobiła warzywne risotto, a jutro zobaczymy…
    Z resztą przykłady można mnożyć, pewnie sama wiesz jak świetnie i przyjemnie mieszka się zimą w nieogrzanym domu, bo petreilo jest zbyt drogi.
    Za błędy i rozrzutność trzeba płacić, ale z moich osobistych obserwacji wynika, że Grecy już odpokutowali swoje, mam nadzieję że przyjdą dla nas lepsze czasy, bo powoli ten kraj zamienia się w kraj trzeciego świata…. κρίμα

    • Wiem, że wielu osobom jest bardzo ciężko. Naprawdę ciężko. Ale z drugiej strony, kiedy rozmawiam głębiej z Grekami, to widzę, że naprawdę bardzo dużo zmian potrzebuje ich mentalność, nastawienie do pracy, nastawienie do pieniędzy. Taki przykład… Ostatnio rozmawiałam z nauczycielką greckiego, która pracuje w szkole prywatnej. Rzeczywiście, przykro mi się zrobiło, kiedy usłyszałam jaka jest jej pensja, bo to dobra nauczycielka. Kiedy skończyłyśmy rozmawiać, spytałam:
      -A nie pomyślałaś, żeby weekendami, albo kiedy masz wolniejszy dzień dawać prywatne lekcje angielskiego??? Takie dodatkowe pieniądze z takich lekcji potrafią być całkiem konkretne.
      I tu cała lawina argumentów, dlaczego takie lekcje nie mają sensu i dlaczego generalnie “nie”. I powrót do narzekania, jaka to sytuacja w Gr jest zła, ile trzeba płacić podatków, itp. I w 90% (autentycznie!), kiedy gadam tu z ludźmi trochę głębiej – reakcja jest właśnie taka! Kiedy to słysze, naprawdę robi mi się słabo. Dlatego nie podpisuje się po obrazem kryzysu serwowanym przez media. Kiedy porozmawiasz z ludźmi głębiej, to zobaczysz drugie dno – sposób ich myślenia…

  8. Jaki kryszys jak tutaj nie bylem to tak myslalem , na kazdej wyspie w sklepach uginaja sie polki europejczycy wydaja kupe szmalu w kazdej reustauracji nawet papier w kiblach to celuloza a w Polsce wycieramy szarym o czym gadamy pieprz… o kryzysie .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.