Co prawda Sałatka po grecku, jest blogiem o Grecji. Ale w pewnej części jest to również blog o mnie. Kiedy czytam najróżniejsze blogi, uwielbiam właśnie taki typ posta, w którym autor opisuje siebie. Dzięki temu mogę bliżej poznać osobę, której teksty czytam. Wpadłam na pomysł, żeby również napisać taki właśnie post. Być może macie ochotę dowiedzieć się o mnie czegoś więcej. Śledząc bloga dłużej, o pewnych rzeczach wiecie. Kilka faktów z pewnością będzie dla Was sporym zaskoczeniem. Tak jak na przykład to, że…
W LICEUM STWIERDZONO U MNIE DYSORTOGRAFIE… Kwestia papierów „dys”często jest dyskusyjna. Natomiast u mnie jest coś na rzeczy. Dużo czytam, naprawdę dużo piszę, a mimo tego, czasem czytając bloga mogliście natknąć się na bardzo dziwne i zupełnie elementarne błędy. Dawniej było z tym naprawdę źle. Wypracowanie takiego poziomu pisania, żeby nikt się nie kapnął, że coś w tym temacie może być nie halo, kosztowało mnie i często nadal kosztuje wiele godzin ślęczenia nad tekstami. Jeszcze od czasu do czasu coś dziwacznego może czasami na bloga wpaść, natomiast więlkim sukcesem jest dla mnie to, że takich błędów jest naprawdę mało… Pomaga mi również mama:D Tak już trochę dmuchając na zimne, moja mama sprawdza każdy tekst na blogu i dzwoni natychmiast jeśli wyłapie najdrobniejszy nawet błąd!:D
DZIEŃ BEZ PODWÓJNEGO ESPRESSO JEST DLA MNIE DNIEM STRACONYM… Jestem absolutnym maniakiem kawy. Picie kawy celebruje. Piję zawsze jedną i tę samą, która jest moim ideałem – podwójne espresso macchiato. Uwielbiam smak kawy. Jej zapach, a nawet widok. Dlatego naprawdę bardzo powstrzymuje się przed tym by na moim Instagramie kawy nie było zbyt dużo:D
W DZIECIŃSTWIE BYŁAM PRZYLEPĄ I NIGDY NIE LUBIŁAM JEŹDZIĆ NA KOLONIE… Kiedy byłam mała, moi rodzice kilka razy próbowali wysyłać mnie na kolonie. Zawsze kończyło się tak samo. Najpierw płacz, a później przyśpieszony powrót. Jako dziecko byłam niesłychaną przylepą. Gdyby jakiś czas temu, ktoś powiedział moim rodzicom, że będę mieszkać z dala od domu w innym kraju, to chyba umarli by ze śmiechu. No cóż. Jestem idealnym dowodem na to, że ludzie się jednak zmieniają.
MAM KOTA I NIE POTRAFIĘ ŻYĆ BEZ ZWIERZAKA U BOKU… Mam kotkę, która nazywa się Fivi i zawsze, od kiedy byłam małym dzieckiem, zawsze miałam jakiegoś zwierzaka. Moja kotka jest absolutnie moim oczkiem w głowie. Nie ma jej nigdy na blogu, bo w sumie… tak jakoś wyszło. Fivi z nami podróżuje. Zwiedziła już sporą część greckich wysp i była w dużej części Europy.
JESTEM PEDANTKĄ… Nie potrafię funkcjonować, kiedy obok mnie jest bałagan. Wszystko w moim otoczeniu ma swój porządek. Po prostu kocham i czerpię prawdziwą przyjemność, z faktu, kiedy obok mnie jest czysto. Na warunki greckie mój przypadek to raczej norma, natomiast moje pedantyczne zapędy zawsze były i są powodem do żartów, kiedy tylko jestem w Polsce:DD
UWIELBIAM ARTYKUŁY PAPIERNICZE… W sklepie papierniczym mogłabym spokojnie zamieszkać. Uwielbiam notesy, zeszyty, najróżniejsze długopisy i ołówki. Kalendarze wybieram z wypiekami na twarzy. Kiedyś myślałam, że pewnie z tego wyrosnę i mi przejdzie. Ale niezmiennie mam taką… papierniczą manię:D
JESTEM CIEKAWĄ MIESZANKĄ WRAŻLIWOŚCI I SIŁY… Płaczę nałogowo. Kto bliżej mnie zna, to już się przyzwyczaił. Jestem bardzo wrażliwa i wiele rzeczy bardzo mnie albo wzrusza, albo boli. Mam jednak silny charakter. W mojej głowie nie ma takiego czasownika jak „poddawać się”. Wiele osób, która ze mną pracuje jest początkowo tym zdziwiona, bo czasami zdarza się, że rycząc walę z całej siły w stół pięściami.
MOIM GURU W PISANIU JEST FREDERICK FORSYTH… To trochę dziwne, bo polityką w ogóle się nie zajmuje. Natomiast moim guru jeśli chodzi o pisanie, jest Frederick Forsyth, którego powieści zawsze oparte są o wydarzenia polityczne. Jego styl pisania to dla mnie niedościgniony ideał. To co cenię u Forsytha najbardziej to maksimum wyrazu, przy minimalnej ilości słów. Jak garnitur gentelmena w latach sześciesiątych: elegancki i mistrzowsko skrojony.
RELAKSUJE MNIE OGLĄDANIE FILMÓW I CHODZENIE DO KINA… Był czas, kiedy zastanawiałam się nad tym czy nie iść na filmoznawstwo. Do teraz uwielbiam chodzić do kina. Wizyta w kinie raz na dwa tygodnie jest mi potrzebna jak powietrze. Zawsze mam w planach obejrzenie jakiegoś filmu. Oglądam klasyki, na przemian z nowościami. Ja po prostu… Kocham kino:D
JESTEM NIEPOPRAWNYM NOCNYM MARKIEM… Kiedyś próbowałam to zmienić, ale każda próba kończyła się porażką. W końcu zaakceptowałam fakt, że lepiej funkcjonuje mi się wieczorami i w nocy. W dzień załatwiam najróżniejsze sprawy, natomiast do biurka zasiadam zawsze po godzinie 18.00. Właśnie po tej godzinie nabieram rozpędu i pracuje jak burza. Kiedy muszę rano wstać, to wstaję. Ale kiedy nie muszę, to z tego korzystam pracując właśnie wieczorami i w nocy. Rozkoszą jest dla mnie cisza i spokój, który panuje po zapadnięciu zmroku. Nie potrafię też zasnąć bez czytania w łóżku.
O nie! Pani Doroto prosze pokazac kotke! 😀 ko-nie-cznie!
:DD
Dokładnie… Nie ściemniaj. Zapodaj tego kociaka -ile można czekać 🙂
Haha:DD Kociaka chyba jednak nie będzie:PP Przykro mi, ale jakoś tak – nie czuję takiej potrzeby:D
Podbijam! chociaż szanuję, że można nie mieć takiej potrzeby. :))
No i przyjemnie przeczytać taki tekst. Myślę, że mamy cztery cechy wspólne:
1. Kawa
2. Książki F. Forsyth`a
3. Zamiłowanie do wszystkiego poukładanego
4. Grecja, Grecja, Grecja…
Pozdrawiam już prawie świątecznie.
Tak się zastanawiam, czy punkt 3 nie łączy się z 4…?
Fivi moja cudowna, uściskaj ją ode mnie <3
Zrobione!:DD
Miło poczytać jak piszesz z taką swobodą o swoich cechach i zwyczajach, pozdrawiam Cię serdecznie, ujmujesz swoją otwartością.
Dziękuję!:D
Bardzo fajny post :0)
A Fivi k on i e c z n i e musi tu trafiać – uwielbiam koty!
Jak widać z dysortografią można dobrze i ciekawie pisać, ku radości i wiedzy takich jak ja czytelników :).
A jeśli chodzi o koty i artykuły papiernicze… Nasz kot, ogólnie bardzo mało “przylepny”, jak tylko widzi kogoś z książką lub gazetą, natychmiast stara się na tejże książce/gazecie się położyć :). Ech…:))
Ładna nowa szata bloga!
Pozdrawiam :0)
Edyta
Koty potrafią być prześmieszne! Cieszę się, że nowa szata bloga się podoba!:D
Ja płaczę nałogowo na filmach, później jest mi jakoś lżej, takie trochę katarsis.
Kobieta!:D
miało być katharsis, ach ta ortografia!
Kocham koty, proszę pokazać Fivi!
:DDD
też nie lubiłam jeździć na kolonie ;d