Do tych zdjęć dokopałam się przypadkiem, przygotowując zdjęcia do poprzedniego postu na temat dróg na Kerkirze. Kiedy je zobaczyłam, znów przeszły mnie ciarki…
To była nasza ostatnia wycieczka ubiegłego sezonu. Był środek października i trochę padało. Trasa była zorganizowana specjalne dla grupy 50 osób z jednego z rejsowych statków, które przypływają między innymi na Korfu, spędzając na wyspie jedyne kilka godzin. I właśnie w te kilka godzin objeżdżamy sporą część wyspy. Stresu trochę jest, bo wszystko musi wtedy chodzić jak w szwajcarskim zegarku. Dlaczego? Ten mieszczący czasem nawet kilka tysięcy pasażerów statek odpływa o 18.00 i nikt nie czeka na 50 osób, jeśli spóźnią się nawet o jedną minutę.
Jechaliśmy właśnie na Kanoni. Cha-cha! Chi-chi! Tego dnia wszystko szło jak z płatka. Aż tu nagle… Chwilę przed nami podjechał inny 50-osobowy autobus i niestety, ale zablokował się podczas zakrętu, zupełnie blokując drogę jednocześnie nam. Ktoś zaparkował osobowy samochód przed samym zakrętem i zapewne nie przewidział, że jeden z wielu wielkich autobusów, które tą trasą jeżdżą bardzo często, przez niego zaklinuje się na zakręcie. I… ani w jedną… ani w drugą stronę. Tak samo my! Czyli 50 osób z rejsowego statku.
Mija pięć minut… dziesięć… kwadrans… Wokoło zgromadziło się już kilku innych kierowców, którzy dwoją się i troją co tu zrobić? Czas mija… Na szczęście turyśli rozbawieni – wyjmują komórki i aparaty. Robią zdjęcia i kręcą filmiki. Jedna z większych atrakcji, o których pamiętać będą jeszcze długo. A ja czuje, że już mam mokre ręce. Program trzeba zrealizować, a na statku być jeszcze przed czasem. Zupełnie nie miałam pojęcia, jak kierowcy rozwiążą tę sytuację. Na ich twarzach zero oznak zdenerwowania. Jeden pali papierosa. Drugi spokojnie dopija zimną kawę. Trzeci klaszcze w ręce i się śmieje.
Kierowcy próbowali najróżniejszych sposobow. Tymczasem minęło pół godziny, a ja w głowie miałam najczarniejsze scenariusze, bo pół godziny dla tej wycieczki to naprawdę sporo czasu. Miałam jednak nieodparte wrażenie, że jestem jedyną osobą, dla której w tym zdarzeniu nie ma nic śmiesznego…
Jednak z każdej – każdej! – sytuacji można zawsze znaleźć rozwiązanie.
W końcu jeden z kierowców (i był to nie kto inny jak nasz kierowca Jani, pamiętany przez każdego kto był z nim na trasie:DD) zaśmiał się gardłowo, a chwilę później splunął, poczym zadowolony z siebie zakasał rękawy. Podniósł osobowy samochód, który nas blokował i przestawił jego przód o kilka centymetrów dalej. To samo zrobił inny kierowca z tyłem samochodu. No i po kłopocie – problem rozwiązany!
-I teraz znów życie jest piękne! A na Kanoni pójdziemy na kawę, nie? – powiedział szalenie dumny z obrotu spraw Spiro, który tego dnia kierował nasz autobus.
Nie wiem jak to się stało, ale ostatecznie wycieczka udała się super. A my w porcie byliśmy 10 bezpiecznych minut przed czasem:DD
Niespodzianki bywają przykre, bezmyślnie parkujących kierowców nie brakuje nigdzie!
Pomysłowy Jani!
Tak więc na wakacjach też są “gorące” chwile!
Lata temu bylam w dokladnie takiej samej sytuacji tyle, ze w Krakowie i chodzilo o tramwaj. Pasazerowie tramwaju zrobili to samo i tramwaj pojechal dalej. Czyli nie tylko Grek potrafi 😀
Spiro to chyba jedno z najpopularniejszych imion na Korfu? Czytałem kiedyś że zgodnie z tradycją to imię dostaje najstarszy syn w rodzinie. Prawda to? Swoją drogą niesamowici Heraklesi z tych Greków?;)
Hmmm… Przyznam, że o takiej tradycji nie słyszałam…
Pani Doroto! Bardzo lubię Pani bloga. Zainspirowana pięknymi opisami Korfu zdecydowałam się na rodzinny wyjazd na tę wyspę w lipcu.Wiem, że to jeszcze sporo czasu, ale chcę się dowiedzieć, w jaki sposób można się z Pania skontaktować na wycieczkę objazdowa po wyspie. Bożena
Witam! Bardzo się ciesze:DD Wszystkie informacje o naszych wycieczkach, są na naszej stronie:
http://salatkapogreckuwpodrozy.pl/pl/
Tam też można zarezerwować wycieczkę, przez wypełnienie formularze rezerwacyjnego.
Pozdrawiam!
w Polsce takie parkowanie to też nie taki rzadki przypadek 🙂
i pliiis- przeszły mnie CIARKI, nie ciarka 🙂
Już poprawione:DD
Lubie czytac Twego bloga,ale nalezy popracowac nad jezykiem.Na facebook napisalas wycieczka do ANTARKTYKI.Po polsku wycieczka na ANTARKTYDE.
Piszę sporo, więc czasem są po prostu błędy. Ludzka rzecz…
Nie zebym sie czepiala,ale blog pisany z duzym poczuciem humoru i chyba ksiazka w drodze.wiec i wymagania wieksze.Gdybym miala Twojego e mail skomentowalabym prywatnie.Facebooku nie zakladam,poniewaz to juz inne pokolenie i jakos mnie nie pociaga.Pracowalas w turystyce na wyspie Zakinthos.Spedzilam tam trzy ciezkie lata i zimy tzn po polsku nakaz pracy w szkolnictwie.Moze dlatego jestem psira drobiazgowa.Moja propozycja na osobowosc grecka MIKIS THEODORAKIS.Pozdrawiam
Hej:D Tak, zgadza się – książka w drodze!:D O Theodorakisie też w swoim czasie jeszcze będzie, choć już częściowo było:
https://salatkapogreckuwpodrozy.pl/blog/2012/10/08/z-cyklu-zacznij-lekko-poniedzialek-najslynniejsza-melodia-grecji-poniedzialek-8-pazdziernika-2012/