Zupełnie nie wiem jak to się stało, że do czytania „Gorzkich pomarańczy” zabrałam się tak późno. Czekając na ten właściwy moment, książka przez dłuższy czas stała na baczność w pełnej gotowości na regale. Kiedy jednak zabrałam się do czytania, zarwałam przez nią kilka nocy.
Nie znalazłam jak dotąd żadnej innej książki wydanej w Polsce, która Grecję opisywałaby tak obrazowo. Sytuację kryzysową, to co działo się w Elladzie po II wojnie światowej i to co dzieje się teraz. Co chwila, zasypuję Janiego cytatami: a czy wiesz, że… a czy słyszałeś o tym… czy zgadzasz się z… a Dionisos pisze, że… i tak dalej, i tym podobne.
Całość napisana jest tak obrazowo, że za każdym razem kiedy otwieram książkę, czuję jakbym słuchała Dionisa siedzącego obok, konfrontując jednocześnie to o czym się dowiaduje, z moimi greckimi doświadczeniami.
Recenzja książki „Grecja. Gorzkie pomarańcze” Dionizosa Sturisa pojawi się na blogu pod sam koniec maja. Ale… Kim właściwie jest Sturis? I dlaczego każda osoba interesująca się Grecją, powinna dobrze znać jego nazwisko?
Dionisos Sturis jest w połowie Polakiem, w połowie Grekiem. Przyszedł na świat w 1983 roku w Salonikach. Mieszkał w Elladzie dwa pierwsze lata swojego życia, ale prawie całe późniejsze życie spędził już w Polsce. Matka Dionisosa jest Polką. Wyszła za mąż za Greka i w latach 80. wyprowadziła się do Grecji. Mąż, ojciec Sturisa szybko okazał się być tyranem. Już z trójką dzieci, po kilku latach jego żona uciekła do Polski.
W swoim dorosłym życiu, Sturis postanowił poznać Grecję i zrozumieć swoje greckie korzenie. Wyjechał na stypendium do Joaniny. Zaczął uczyć się greckiego.
Obecnie pracuje w radiu TOK FM, zajmując się polityką zagraniczną. Jest specem w temacie Grecji. Był świadkiem wszystkich najgorętszych wydarzeń związanych z kryzysem, relacjonując sytuacje w Elladzie dla polskich mediów. Krótko po tym powstała jego pierwsza książka – „Grecja. Gorzkie pomarańcze”.
Warto zwracać uwagę na wszystkie audycje z uczestnictwem Sturisa w radiu TOK FM, które dotykają Grecji, jak i wszystkie artykuły, które dostępne są na stronie radia. Pojawiają się tam najróżniejsze informacje, z różnych dziedzin dotyczących Grecji, zawsze reprezentujące dziennikarstwo na najwyższym poziomie.
-Jani!!! Jeszcze tylko to ci przeczytam! Słuchaj, to się uśmiejesz: (…) To w Raches (wyspa Ikaria – przypis mój) jest ta słynna piekarnia, która otwiera się po zmroku i zostaje czynna prawie do rana. Piekarz wie, która rodzina ile czego potrzebuje. Pakuje chleby do siatek, siatki podpisuje i wiesza je na hakach przy drzwiach. Ludzie przychodzą, odwieszają torby, zostawiają pieniądze. A jeśli ktoś nie zapłacił, znaczy, że nie miał. Odda innym razem, przy okazji.[1]
-No i co w tym takiego… niezwykłego?
-Jak to co? Fajnie mają na tej Ikarii, nie?
-A nie zauważyłaś, że u nas też tak jest?
No tak! Kiedy wskazano mi przysłowiowym palcem, wtedy zauważyłam. I połączyłam fakty: co robią siatki z chlebem zawieszone na klamkach z tym, że obok jest piekarnia. Niby widziałam je setki razy i przechodziłam obok nich prawie co drugi dzień, ale jakoś tak… Nigdy nie zwróciłam na to uwagi. I po raz kolejny przekonałam się o tym, że myśl „o! tyle już wiem”, jest bardzo zwodnicza. A w temacie, w którym się siedzi, tak naprawdę nigdy nie można przestać drążyć.
Na recenzję literackiego debiutu Dionisosa Sturisa zapraszam pod koniec maja!
Tymczasem niżej, możecie odnaleźć kilka przykładowych audycji i artykułów autorstwa Sturisa:
[1] Grecja. Gorzkie pomarańcze, Dionisos Sturis, Terra Incognita, Wydawnictwo WAB, Wa-Wa, 2013, s. 71
Miałam nie męczyć już moimi wpisami, ale nie mogę się powstrzymać.
Hanna Cygler “Grecka mozaika”, akcja rozgrywa się na Korfu, nie wiem czy czytałaś? Chociaż o Korfu jest w niej trochę mało.
Coraz bardziej podoba mi się mentalność Greków, u nas z tym chlebem nie do pomyślenia.
U nas też jest coś podobnego z chlebem. Na wielu wsiach świeży chleb jest rozwożony busikiem “pod dom” i na przykład moja babcia zawsze zawieszała reklamówkę na płocie a Pan, który go sprzedawał zostawiał w niej bochenek, a babcia płaciła raz na jakiś czas, kiedy udało jej się go spotkać. Wielu ludzi tak robiło, zwłaszcza starszych.
To jest urocze…:)))
Wiem o tej książce i cały czas gdzieś na nią wpadam!:D Nie czytałam jeszcze, ale niedługo przyjdzie na nią czas:)
Ja co prawda jakos bardzo sie Grecją nie interesują – tyle co zaglądam na tego i jeszcze innego, typowo kulinarnego bloga zwiazanego z Grecją. No ale mimo wszystko dobrze wiedzieć, że była taka osoba, kim właściwie była no i co robiła. Zastanawiam się też, a może wezmę się za czytanie tej książki…
Gorzkie pomarańcze to idealna książka dla kogoś kto się zastanawia, dlaczego Greckie miasta są tak chaotycznie zbudowane,o co Grekom chodzi że tak strajkują albo też dlaczego uważają Polaków za naród bardzo podobny do siebie. Książka ta uświadamia nam jak mało wiemy o współczesnej historii Grecji kraju nie tak odległego od nas. Obowiązkowa można powiedzieć dla każdego kto interesuję się choć trochę historią Grecji ( Polecam też Historie Grecji nowożytnej Richarda Clogga ) ale też każdego kto ma sentyment do kraju 4 mórz i 3000 wysp.
Θερμοί χαιρετισμοί από το Βρότσλαβ στην συντάκτρια και στους αναγνώστες του μπλόγκ 🙂
Tak jest! Przyznam się, że w temacie Grecji, ta książka również mi naprawdę rozjaśniła kilka spraw… Najbradziej cenię ją za to, że to właśnie tam znajduje się odpowiedź, skąd w Elladzie cały ten kryzys…
Pozdrowienia do Wrocławia!!:D
Też poczytam, dzięki!
:)))
Nie będę chyba wyjątkiem jak napiszę, że ten zwyczaj z chlebem jest ujmujący 🙂 Szkoda, że nasza mentalność i możliwości przede wszystkim nie pozwalają na takie zwyczaje. Każdy byłby dla nas bratem, a nie jak obecnie właściwie obcą osobą, którą tylko mijamy na chodniku 🙂
Zainteresowałaś mnie książką, a że pracuję w dużej bibliotece – od razu ją sobie wypożyczyłam i jestem już w połowie 😉 Rzeczywiście – wiele tłumaczy i wyjasnia, w tym sporo z mentalności Greków. Nigdy sie jakos bardziej tym krajem nie interesowałam, dopiero teraz, gdy wiem, że spędzę tam swoje pierwsze zagraniczne wakacje (Chalkidiki). Książka świetna i bardzo mi sie podoba! polecaj takich lektur więcej 😉 pozdrowienia z Łodzi 🙂
Witam. Właśnie obejżałam Pana wywiad u G. Miecugowa.
Książki Pana jwszcze nie znam, ale przeczytam, jak tylko kupię.
Mój mąż, Kostas Gunaris, mój mąż, major lotnictaw wojennego Grecji był w obu partyzantkach. do Polski przyjechał w 1949 r. przez Albanię. Ukończył PWSSP (Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych we Wrocławiu i pracował w greckiej redakcji “Dimokratis”. Pracował 35 lat nad cyklem obrazów z II wojny św.
Do Grecji wrócił w 1990 r., do m. Agrinion, skąd pochodził.
Cieszę się, że pisze Pan książki o Grecji – to moja druga ojczyzna.
Serdecznie Pana pozdrawiam – Barbara Czaplińska-Gunaris
Jak rozumiem – komentarz skierowany do Dionisosa Sturisa:D