Siedzieliśmy z przyjaciółmi, którzy w te wakacje byli w Grecji i zakochali się w niej po uszy. Siedzieliśmy, gadaliśmy i piliśmy czerwone wino.
-A posłuchaj tego! To jest po prostu genialne…
I w jednym z polskich mieszkań rozbrzmiał głos Dimitrisa Mitropanosa. Mimo, że był sam środek szarej, polskiej zimy, daleko od Ellady ten specyficzny głos, śpiewający w zupełnie innym języku, ponownie zrobił na kimś potężne wrażenie.
Prawdziwa muzyka, nie ma granic. Nie trzeba znać ani nut, ani rozumieć słów, żeby ją prawdziwie czuć. Muzyka Mitropanosa jest idealnym tego przykładem.
Miałam wielkie szczęście, dotknąć już właściwie historii. Zdążyłam być na jego koncercie (przeczytasz o tym TUTAJ!). Kilka miesięcy później Mitropanos zmarł. Grecja pożegnała jednego ze swoich największych piosenkarzy.
Dimitris Mitropanos (1948 – 2012) był, jest i z pewnością zawsze w Grecji będzie uwielbiany. Jest przedstawicielem tzw. muzyki ludu, nazywanej w Grecji laika (gr. laos = lud). Urodził się w Trikali. Wychowany był przez matkę, bez ojca. Śpiewał od najmłodszych lat. Jego pierwszym największym hitem była piosenka opisująca Saloniki (kliknij TU!).
Śpiewał od małego, przez całe życie, z najlepszymi muzykami, dla najlepszych kompozytorów, najlepszych autorów tekstów. Był również zaangażowany politycznie, zdecydowanie opowiadając się za komunistami. Plotki mówią, że był uzależniony od alkoholu. Kiedy słucha się jego wypowiedzi w wywiadach robi wrażenie spokojnego, zwykłego człowieka. Jak większość Greków był podobno bardzo rodzinny. Przez całe życie niezwykle mocno związany był ze swoją siostrą.
Fenomen Dimitrisa Mitropanosa wcale nie tkwi w fantastycznym głosie. Również nie w świetnym wyglądzie. Ani nie w super promocji. Jego głos według krytyków pozostawiał wiele do życzenia. Wyglądał trochę jak dozorca w nieco lepszej kamienicy. A o promocji w jego czasach, szkoda nawet gadać. Kluczem do niebywałej kariery muzycznej był niezwykły ładunek emocjonalny, który Mitropanos przekazywał w każdej swojej piosence. Słuchając jego muzyki, do dzisiejszego dnia Grecy umierają tysiąc razy. Na jego koncertach ludzie potrafili ryczeć. Byłam i widziałam. To było coś niesamowitego.
Nie jest do końca prawdą, że Grecy są narodem niezwykle uśmiechniętym. Z pewnością nie jest prawdą, że są zawsze weseli. Grecy żyją zgodnie z naturą, zgodnie ze swoimi emocjami, zgodnie z tym co czują. Piosenki typu laika, to utwory w których śpiewa się o najsmutniejszych wydarzeniach, jakie dotykają ludzi. O tym, że ktoś odszedł. O tym, że ktoś przeżywa rozstanie. O tym, że ktoś cierpi z miłości. Ktoś umiera. Ktoś jest zdradzany. O tym, że zachodzi słońce i coś się kończy. O tym, że widok morza jest tak nostalgicznie piękny, że to aż boli. W piosenkach laika śpiewa się o wszystkim, co przynosi ludziom cierpienie.
Grecy uwielbiają te piosenki. Dlaczego? Dlatego, że słuchając ich doznają swoistego oczyszczenia. To właśnie wtedy mogą usłyszeć, przypomnieć sobie, raz jeszcze przeżyć, a przede wszystkim oczyścić się ze wszystkiego co złe, bolesne czy trudne. Wyśpiewać to, wytańczyć, wypłakać. Wszystko to raz jeszcze przeżyć, a później poczuć przyjemną ulgę oczyszczenia. Grecy jak nikt inny potrafią się śmiać, ale potrafią też płakać. Niezwykłe jest w nich to, że nie boją się, ani nie wstydzą okazywać prawdziwych emocji. Być może również i dlatego żyją podobno dłużej i zdrowiej.
ROZA – tłumaczenie tekstu na język polski
Ładunek emocjonalny w głosie Mitropanosa jest gigantyczny. Myśląc o nim, do dziś większość Greków ma w głowie zupełnie przeciętnego faceta, który jest taki jak oni. Który kiedy śpiewa zawsze zamyka oczy i podnosi głowę do góry. Zabiera w bolesną podróż, po ciemnych sferach życia. Po to by je raz jeszcze dotknąć, przeżyć, rozliczyć się z nimi. A na koniec się oczyścić. Posłuchaj dla przykładu tego… Nie musisz wcale znać greckiego, by poczuć jak ten głos delikatnie nacina Twoje serce…
https://www.youtube.com/watch?v=tCvqvHLwpa4
Jeśli interesuje Cię temat greckiej muzyki, tu przeczytasz więcej…
PANDELIS PANDELIDIS
Do przygotowania tekstu korzystałam z informacji na stronach:
https://www.madata.gr/diafora/showbiz/187944.html
http://www.fimes.gr/2012/04/dimitris-mitropanos-viografia/#axzz4c66vUGOC
No, Doroto kochana,Padelis Padelidis mnie urzekl.Az przestam ogladac mecz Polska- Czarnogóra! Sluchwki na uszy i przelecialam trochę po Youtube.Piekne piosenki, muzyka rewelacyjna.Sekcja trąbkarzy,elektroskrzypce, swietna gitara fletnia Pana.To wszystko + spiewajacy chlopak ,któremu dobrze z oczu patrzy,sklada sie w całość kompletną.Zapamiętałam; NA SOU PO, TIPOTA I GINETE.To chyba megahit? Pozdrawiam gorąco.
Cieszę się, że się Tobie tak spodobał:DD Posłuchaj jeszcze piosenki “Dindomeno”, to jedna z moich ulubionych! Ja co sezon “zamęczam” naszych turystów w busie tymi piosenkami:DD Co ciekawe nawet nam Polakom bardzo się podobają:DD Jeśli teraz poznałaś się z Pandelisem, możesz tego nie wiedzieć. Jego historia jest tragiczna. Pandelis zmarł w wypadku samochodowym, który sam spowodował w ubiegłym roku. To była w Grecji tragedia. Ja do dziś nie mogę tego przepłakać. Nie będzie już więcej takich piosenek… Moim zdaniem, jest to jeden z najbardziej utalentowanych artystów Grecji.