Ostatnie dwa tygodnie były nadzwyczaj intensywne, więc nie wiem zupełnie od czego zacząć. O ile łatwiej się jednak wraca, niż zaczyna zupełnie od początku. Pierwsze co zrobiliśmy po dopłynięciu na Korfu, to odwiedzenie kilku przyjaciół. Dużo wcześniej niż zakładaliśmy, ruszyliśmy w pierwsze trasy. Plus jeszcze kilka wizyt tu i tam, więc tak naprawdę dopiero teraz na dobre rozpakowuje walizkę, wkładam ubrania do szafy i organizuje moją przestrzeń. Podsumowując – wszystko idzie świetnie do przodu!
Moim ulubionym momentem podczas tras, jest przerwa na obiad w tawernie. Rzecz naturalna, chyba nikogo w tym momencie nie zdziwię. Nie chodzi jednak o samą przerwę czy też nieziemsko pyszne jedzenie. To znaczy, to oczywiście też, ale…
Mam swój ulubiony stoliczek, który znajduje się na samym środku, tuż przy wejściu. W najbardziej strategicznym miejscu. Siadam. Kelner przynosi kieliszek białego wina. A ja zapadam się w krzesło i patrzę co dzieje się wokoło mnie. Uwielbiam spoglądać na ludzi, którzy spacerują obok. Uśmiechnięci, wyluzowani, cieszą się, że są na wakacjach, a wszelkie problemy zostały w domu, zamkniętym na dwa zamki, z kluczem zostawionym u sąsiada. Siedzę, patrzę i tak samo mi się uśmiecha. Po kilku minutach, zawsze ktoś się dosiada. A chwilę później tworzy się cała gromada. Nasz kierowca. Inni kierowcy. Kelner, który jest zmęczony więc zrobił sobie przerwę. Kilku pilotów i przewodników. Albo chłopaki, którzy zajmują się motorówkami. Toczące się rozmowy są dużo lepsze niż niejeden film sensacyjny, albo dobra opera mydlana. Pozwolę sobie przytoczyć jedną z nich…
***
-No nie powiesz mi Niko, że ty jesteś taki grzeczny! Co prawda na takiego wyglądasz, ale każdy ma coś za uszami… Lato, morze, wino, a wokoło ciebie same piękne Polki! – powiedział Iotis, który zajmuje się motorówkami i właśnie ma przerwę. Mówiąc to, puścił do mnie oko, na znak że chwila, moment, a dowiemy się czegoś więcej.
-Nie! Nie! Mi nie w głowie takie rzeczy. Mam żonę i dziecko! Niee… Nieee…
Chwila ciszy, bo kelner przyniósł właśnie jedzenie. Zapachniało smażoną rybą i pierwszorzędnym mięsem.
-No dobra… Była taka jedna… Ale sama się do mnie przyczepiła! Wydzwaniała, pisała smsy, prosiła żeby się spotkać. Na całe szczęście nic się nie stało! Ja nie z takich. Tylko… Jakby to powiedzieć… Nazwałem mojego psa jej imieniem! Viki! Mój pies nazywa się teraz Viki!
Nawet Iotis został zupełnie zbity z tropu i nie wiedział, co ma na to powiedzieć. Napił się piwa i uśmiechnął odsłaniając równy rząd białych jak śnieg, wielkich, zdrowych zębów:
-Aaaaa! To jednak musiała ci zostać w głowie! I tu cię mamy przyjacielu!
-No, trochę tak… Ale ja naprawdę nic nie zrobiłem! Ona sa-ma do mnie wydzwaniała!
-Wiesz… To jest tak… To nie jest żaden problem jak pójdziesz z inną kobietą, dajmy na to… na piwo – mówi Iotis wskazując na szklankę, w której piwo mieni się złotawo. – To nie jest jeszcze żaden problem, w tym nie ma niczego złego! Problem pojawia się dopiero wtedy – tu znów porozumiewawcze mruknięcie okiem do mnie. – Jak to piwo… TO PIWO… Jak to piwo się tobie tak spodoba, że będziesz je chciał pić codziennie! Codziennie! Jak się od niego uzależnisz i będziesz je chciał pić każdego jednego dnia. Rozumiemy się, nie? Ale dlaczego na Boga nazwałeś swojego psa jej imieniem…?
-No wiesz… Na całe szczęście nic się nie stało. Tylko problem był w tym, że ta Viki wpadła mi jednak do głowy. A ja mam tak, że mówię czasem przez sen. I jak raz moja żona usłyszała, że śpiąc mówię „Viki” to myślałem, że następnego dnia się nie pozbieram. Jezu! Jednego dnia poszła połowa talerzy… Więc… Akurat tak się stało, że kupowałem w tym czasie psa. I co? I nazwałem go Viki! I teraz mogę mówić przez sen ile mi się podoba! Rano tłumaczę żonie, że śniło mi się, że wołam do naszego psa. I problem rozwiązany!
hahahaha 😀 dzięki takim wpisom zaczynam pracowity i pochmurny poniedziałek z uśmiechem na ustach 😀
Czytam tego bloga już od dłuższego czasu i zawsze nie mogę się oderwać od kolejnych postów. Świetnie piszesz, a co najważniejsze jesteś wspaniałą osobą. Nie zmieniaj się! 🙂 czekam na kolejny wpis 🙂
Pozdrawiam!!!!!
Bardzo dziękuję! A kolejne wpisy – już niedłogo:DD Pozdrawiam gorąco z Grecji!:D
Swietny wpis, naprawdę jestes bardzo utalentowanym pod wzgledem pisania czlowiekiem 🙂 szczerze polecam Twojego bloga kazdemu kto chce poczytac cos dobrego i co najwazniejsze wartosciowego 🙂 Super piszesz, rób to dalej, a naprawdę wroze przed Tobą wielka kariere 🙂 Pozdrawiam cieplutko w te chłodne dni 🙂
Ojej… Niesamowicie mi miło! Wielkie dzięki!!:D
No bo od piwa nie należy się uzależniać! A, i nie pić po 12:00… Czy przed? 😀
Z piwem to jest tak… że przede wszystkim, to koniecznie trzeba je pić w dobrym towarzystwie!!:pp
Ależ się uśmiałam 😀
Niko znalazł okrutnie i praktyczne sposób na wyjście z opresji!
Bardzo lubię tu zaglądać, świetnie czyta się Twoje posty. Od razu na twarzy pojawia się uśmiech. 😉
Dzięki!!:DD
Ach, Ci Grecy i ich podejście do życia!
Haha, ale opowieść! :))) Dorotko, bardzo udanego sezonu Ci życzę i czasu na bloga- mimo wszystko!
Świetny tekst, zresztą jak wiele twoich tekstów, masz niesamowity talent do pisania i powinnaś to robić, bo samą przyjemnością jest czytać twoje teksty, czytam je z zaciekawieniem, odstresowywują mnie, relaksują i wprawiają w znakomity nastrój na cały dzień. Masz oprócz talentu również pasję i zapał, bez których te teksty by niebyły takie znakomite.