Jedna z wielu przyczyn, przez które w Grecji tak mi się podoba… piątek, 22 maja 2015

     Co prawda dziś miało być zupełnie o czymś innym.  Stałam w kuchni. Kończyłam pić poranną kawę i gapiąc się na to co dzieje się za oknem, układałam w głowie treść posta o planach zamążpójścia  Olivki, pierwszym spotkaniu rodziców Pieprza, z Fetą i Pomidorem i o tym, że owe pierwsze spotkanie miało miejsce… w szpitalu! Za nic nie mogłam się jednak skupić.  Dziś rano Nikula darła się jak nigdy wcześniej.

     Każdy na naszej ulicy wie, że Nikula ma problem. Żeby o tym nie wiedzieć, trzeba chyba być głuchym. Ponad rok temu Niki  urodziła już drugie dziecko. Pewnie planowała, że wszystko  będzie pięknie. Jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej i nic w niej nie idzie zgodnie z planem. Że dom… Że mąż… Że dzieci… Stabilizacja… I że rodzina… Nikula nie tyle, że nie straciła kilogramów po drugiej ciąży, co po prostu fatalnie się roztyła. Zupełnie przestała przy tym o siebie dbać. A z jej kuchennego okna smutno powiewa naderwana firanka, z plamą gdzieś z boku. Ani sama, ani z dziećmi, ani z mężem, właściwie nigdzie nie wychodzi. Od czasu do czasu tylko wyjdzie przed dom, żeby nieco zamieść chodnik.

     Czasami nieco ciszej, ale przeważnie dosyć głośno dosłownie  wydziera się na swoje dzieci. Potrafi tak krzyczeć całymi godzinami. Dziś rano w tym krzyku wyczuć można było coś jeszcze.

     -Masz stać w tym kącie tak długo, aż ci pozwolę się ruszyć! Stój tam!!! Słyszysz?! Stój tam gówniarzu jeden! Wracaj tam z powrotem! Przecież kazałam ci tam stać!!! Nie ruszaj się!!! Za chwilę przez ciebie zwariuje!!!

     Katerina, która mieszka obok, chwyciła swoją córeczkę za rękę (bo przecież dziecka pod żadnym pozorem nie można zostawiać samego) i powolnym, ciężkim krokiem podeszła do okna Nikuli:

    -Nikiii!!! Kochana! Co tam  u ciebie się dzieje?

    Ujmując wprost. Nasza Katerina to taka typowa wiejska baba. Jest gruba, a przy tym potężna. Ręce ma takie, że jakby tylko w czymś przeciwstawiłby się jej dwa razy mniejszy od niej mąż, to za jednym zamachem znalazłby się na najbliższej ścianie. Ale u Kateriny obiad jest zawsze przed czasem.  Przed rozpoczęciem się lata, dywany już są wyszorowane, wysuszone i pochowane. Ubrania, zanim jeszcze przyjdzie im do głowy, żeby się ubrudzić, to już idealnie wyprasowane leżą równo w szafie. Na zewnątrz może być burza, albo i trzęsienie ziemi, ale w każdą niedzielę plus okolicznościowe święta, Katerina z rodziną zawsze będzie w kościele. Wiosną, latem i wczesną jesienią, wieczorami, po skończeniu wszystkich prac i obowiązków, Katerina rozsiada się wygodnie na swojej  werandzie.  Kto przechodzi obok, ten zawsze choć na chwilę się przysiada. Boże… jak ona się wtedy śmieje! Zawsze jak  ktoś wtedy dzwoni do mnie na Skype, to pyta się co na zewnątrz  się dzieje. Odpowiadam, że nic! To tylko moja sąsiadka się śmieje!  Uwielbiam taki typ ludzi. Prostolinijni. Pracowici. Szczerzy. Uczciwi.  Katerina oczytana raczej nie jest i pewnie nie za bardzo ją obchodzi co tam nowego w kinie. Ale…

    -Niki!!! Posłuchaj… Ty nie możesz tak krzyczeć na swoje dziecko! Przecież ono jest jeszcze takie małe, że nawet cię nie rozumie! Dlaczego ty tak krzyczysz? Co takiego zbroili?

    Jak kurtynka w teatrzyku dla dzieci odsłoniła  się szara firanka, a w oknie pojawiła się twarz Nikuli:

    -Ja go muszę nauczyć dyscypliny! Nauczę go tak, że w końcu będzie się mnie słuchać! Miał siedzieć w kącie, a smarkacz jeden ciągle z niego wyłazi.

    Sama kilka razy się zastanawiałam, czy nie powinnam zastukać do drzwi Nikuli, kiedy tak na te dzieciaki krzyczy.  Nigdy tego nie zrobiłam, przyznaje… uważając, że nie powinnam się mieszać. Ale i tak, nawet jeśli, to myślę że niczego bym nie zdziałała. W moim głosie i w wyrazie twarzy byłaby złość, a to najpewniej wywołałoby kłótnie. Tyle.

    W zdecydowanym i zupełnie neutralnym głosie Kateriny, w wyrazie jej twarzy zupełnie pozbawionym osądu, było coś takiego, że Nikula nagle złagodniała:

    -Wiesz Katerina… Ja nie wiem… Ja już nie mogę… Ja już… Ja za chwilę podpalę ten pieprzony dom… Ciągle te zasrane pieluchy, wieczne wrzaski i te ciągłe gotowanie… Niech te bachory chociaż przez godzinę posiedzą cicho… Ja tu za chwilę zwariuje…

    -Ejjj… Niki! Może i popieprzony, ale nie podpalaj. Bo jeszcze na mój się przeniesie. Hahahaaa! Aleś ty głupiaaaa! Hahahahaha!!! Chodź głupia! Chodź to  zrobię ci kawę!

     Katerina machnęła  wielkim ramieniem wskazując na swój dom i poszła powoli w jego kierunku.  Jednym ruchem chwyciła swoją córkę  na ręce, a mała prawie zniknęła w jej potężnych ramionach.

       Dwie minuty później. Człap… człap… człap. I stukot małych stópek. Nikula zamknęła drzwi od swojego domu i zapukała do naszej sąsiadki. Chwilę później nawet w mojej kuchni, aż dudniło  od śmiechu Kateriny.

      I właśnie za takie nienazwane coś, tak bardzo mi się w tej Grecji podoba.

 

18 myśli nt. „Jedna z wielu przyczyn, przez które w Grecji tak mi się podoba… piątek, 22 maja 2015

  1. Ta Nikula dziwna,bo normalnie Greczynki bardzo kochaja swoje dzieci i je wielbia-wszak tutaj nie slyszy sie,ze ktos zabil swoje dziecko-ostatnio to tylko ten debil Cygan z Bulgarii w Atenach zabil swoja 5 letnia coreczke i je gotowal przez 2 dni przez Wielkanoc i dal mieso psom do zjedzenia-masakra.Ale w Grecji aborcja jest legalna i tabletki antykoncepcyjne sa bez recepty.Swoja droga rzeczywiscie mnostwo Greczynek po ciazy sa bardzo grube-ale i bez ciazy tez ha ha-bo jedza duzo oliwy i miesa.

    • A co to w ogóle oznacza “normalna Greczynka”? Tak samo jak “normalna Polka, Hiszpanka, Chinka” etc…. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego.
      O tej tragedii też słyszałam, mimo tego, że nie słucham wiadomości, właśnie przez tego typu newsy…
      O antykoncepcji i aborcji w Grecji też za jakiś czas na blogu będzie, bo to jest szalenie istotny temat.

  2. Bardzo ciekawy wpis, czytajac czuc, ze czyta się kogoś kto ma pojęcie o temacie o ktorym pisze 🙂 A to niestety zdarza się coraz rzadziej. Serio, czytajac rozne blogi oraz wpisy (a często mi się to zdarza), zazwyczaj widzę ludzi, którzy na tematy na które się wypowiadaja, nawet slowem pisanym, nie wiedza praktycznie nic, albo wiedzę swą opieraja o wikipedie. Mam nadzieje, ze nie masz w zadnych najblizszych, albo i nawet nieco bardziej odleglych planach, zakonczenia dzialalnosci blogowej, ponieważ chcialbym czytac Cie jeszcze dlugo 🙂

    • Absolutnie nie mam zamiaru kończyć pisania bloga. Teraz, jest on taką integralną częścią mojej codzienności. Będziesz więc mógł go czytać naprawdę długo:))
      Dzięki za miłe słowa!
      Pozdrawiam!

  3. Myślę, że problem braku cierpliwości dotyczy części kobiet, które nie mają pomocy w wychowywaniu dzieci, czują się uwięzione w domu i tę złość przelewają na dzieci.

    • Zdaje się, że masz wiele racji. Wychowanie dzieci, to naprawdę nie jest prosta sprawa… A drugiego człowieka, zawsze tak łatwo ocenić.

  4. A może sąsiadka zalicza właśnie depresję poporodową? W niektórych przypadkach może trwać nawet rok. Tak czy siak, warto do Nikulii podejść z dobrym słowem, nawet jeśli odwarknie…

  5. Po pierwsze to uwielbia sałatkę blog : ) a teraz zastanawiam się gdzie lecieć na Kretę we wrześniu, który rejon….i gdybym znalazła wylot z Korfu inny niż o 2 w nocy to lepiej Korfu, Kretę czy może Rodos wybrać na pierwszy raz?

      • Co do Krety, to Ci nie napiszę który dokładnie rejon – bo jej nie znam. A na którą wyspę ja bym poleciała?? Na Korfu, albo właśnie Kretę. Rodos, raczej na trzecim miejscu. Pozdrawiam!!

  6. Ta “domowa sielanka” niestety rzadko okazuje się tak bardzo sielska jak ją sobie wymarzymy 🙂 Szkoda, że Pan Mąż Nikuli nie pomoże jej w tym całym szaleństwie (nie ukrywajmy, pewnie o tym marzy…). Byłem kiedyś w Polsce kiedyś świadkiem podobnej sytuacji, niestety my jesteśmy mniej otwarci i owa Pani, która chciała pomóc została zbluzgana od a do z.

  7. Ludzie są wszędzie tacy sami…po prostu czasami potrzeba kogoś , żeby pomogł się w tym wszystkim odnaleźć i pozbierać. Sama mam dwójke małych dzieci i wiem , ze nie jest łatwo , czasami tez mnie ponosi, ale staram się szybko opanować i nigdy tak do dzieci nie powiedziałam. Po prostu czasami niektóre kobiety nie nadają się do siedzenia z dziećmi bo to ich przerasta…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.